Saturday, August 31, 2024

IV 17 (P.1) — NIE KOCHAM GO... ŁĄCZY NAS TYLKO PRZYJEMNOŚĆ

    Przekręciła słomkę w swoim barwnym drinku, spoglądając ze znużeniem na barwny koktajl stojący przed nią, jednak mimo że jej twarz nie wyrażała praktycznie żadnych emocji, to kącik jej ust delikatnie unosił się do góry, gdy spoglądała na swój zamówiony koktajl, nie potrafiąc się pohamować przed rozmyślaniem o pewnym Hiszpanie, z którym w przeciągu ostatniego czasu spędzała coraz więcej czasu. To mogło się wydawać irracjonalne, że praktycznie złapała nieznajomego faceta na wyścigach i teraz nie było dnia, by wspólnie się z nim nie widziała. Czuła jak z każdym dniem łapali coraz większy kontakt ze sobą, wszystkie te wspólnie spędzony czas były chwilami, gdzie mogli się poznać znacznie bliżej, oczywiście nie uwzględniając przy tym ich łóżkowych eskapad, których było jak na tak krótką znajomość zdecydowanie za dużo, gdyby ktoś spojrzał na to z boku, lecz czy była tym przejęta?
    Raczej nie!
    I tak zdawała sobie sprawę, że to nieco nierozsądne podejście, bo w końcu może tego pożałować, tej swojej znaczącego zaufania do wcześniej nieznajomego faceta, którego przed tymi wszystkimi wydarzeniami zobaczyła tylko raz, jednak nawet jeśli jej podejście czy zachowanie nie było roztropne to, jednak chyba na tym polegają wakacyjne znajomości. Patrząc na to jak przed laty potrzebowała dłuższego czasu, by komuś zaufać, jednak teraz było znacznie lepiej i wszystko przez to, że nie tylko przepracowała większość swoich traum czy lęków. Co zupełnie pozwoliło jej pójść do przodu i stać się obecną wersją siebie, ale zwyczajnie pojęła, że nie każdy jest takim zwyrodnialcem i narcyzem zapatrzonym w siebie i nie pragnie wciąż krzywdzić jak to w przypadku Clarka.
    Nie można porównywać wszystkich do tej jednej osoby, jak myślała jej bardziej zlękniona i wystraszona wersja. Każdy jest inny, spotyka się na swojej drodze wiele ludzi, którzy chcą dla nas dobrze, inni wręcz przeciwnie. Jednak wpływ jej w związku z tym demonem na nią miał ogromny i wpłynął w dość destrukcyjny sposób na nią, jednak istotnie było to, że w końcu przerwała tę znajomość.
    Zerwała wieść ze swoim dawnym oprawcom i jego milczenie obecnie było dla niej dosyć zaskakujące i zastanawiające, jednak ostatnie lata, które spędziła na godzinach terapii, pozwolił jej ukształtować nowy światopogląd i podejście do ludzi a przede wszystkim pozwolić się jej zmienić.
    Dlatego ta obecna Julia, którą jest, wiedziała, do czego dąży i mocno stąpała po ziemi. Potrafiła bardziej już być ufna wobec innych i pewnie dlatego znajomość z młodym biznesmenem nie była tak bardzo problematyczna, wręcz przeciwnie w przypadku ich obojga przynosiła im wiele wymiernych korzyści. Mimo że ich relacje mogła być postrzegana jako dwoje wakacyjnych kochanków, którzy brali wręcz garściami z tej znajomości to, jednak oboje dostrzegali, że coraz więcej ich zaczyna łączyć, nawet pod aspektem czysto koleżeńskich.
    Nie zamierzała hamować się, by nie rozwijać tej znajomości, bo absolutnie tego nie zamierzała robić! Było jej zbyt dobrze przy nim i tak prędko nie zamierzała, odpuszczać jednak patrząc po podejściu młodego maklera giełdowego, on również nie zamierzał tak prędko urywać tej znajomości.
    Mimowolnie czuła jak kącik jej ust zaczyna drgać do góry, na myśl o nim, gdy przyłożyła do swoich ust barwną słomkę, z której upiła spory łyk barwnego drinka, który trzymała w swoich dłoniach. Widziała kątem oka krzątającego się barmana, który polerował szkło, przygotowując je na wieczorną zabawę.
    Zegary wskazywały już godziny Południowe i mimo że nie był to odpowiedni czas na nocne zabawy, bo było zdecydowanie za wcześnie, to ona zdecydowała się posiedzieć samotnie i pomyśleć o swoim dotychczasowym życiu i przeżyciach. W przeciągu kilku miesięcy tak wiele się wydarzyło i nie zamierzała się cofać do tego co było. Dobrze było jej obecnie gdy mogła zaszaleć, czuła się wolna. Nie mając wobec nikogo żadnych zobowiązań, jaka młoda osoba w jej wieku nie wykorzystałaby tego. Można powiedzieć, że te ostatnie lata były dla niej wręcz momentami, w których odbierała, sobie szaleństwa młodości a o czym mówi a o tym, że przez większość swojego nastoletniego życia nie miała go tak bajkowego jak wiele dziewcząt w jej życiu. O imprezach wręcz mogła zapomnieć, zabawach, czy grupkach znajomych ten aspekt ją ominął, oczywiście nie uwzględniając jej wiernego towarzysza, który był z nią cały czas jednak chodziło jej o tak trywialne rzeczy jak chodzenie na imprezy bawienie się, to był jej czas gdy zakończyła poważny już związek i mogła się wyszaleć. Nie zamierzała żałować minionych lat, które spędziła z kimś, kto wydawał się dla niej idealny, jedynie, o co się złościła to o to jak perfidnie ją oszukał. Tylko to mogła zarzucić mu i na ironie losu było to powodem ich rozstania jednak i wtedy też nie próżnowała, bawiła się na całego, lecz pomijając takie szaleństwa łóżkowe, jakie obecnie przeżywała.
    Od razu jednak wyrzuciła ze swojego umysłu wspominanie o tym. Była na wakacjach i nie zamierzała rozwodzić się o tym co ją poróżniło w poprzednim związku gdy sama miała kochanka, z którym spędzała bardzo upojne chwile.
    — Julio?
    Nagle rozbrzmiał w dość przyjemnej ciszy przerywanej puszczonym w tle radiem i barmanem, który zajmował się barem, głos, praktycznie nikogo prócz jej tutaj nie było, co wręcz było oczywiste, jednak nie narzekała, mogła spędzić te chwile sama ze sowimi myślami. Jednak ten głos, jego tonacja sprawiła, że coś w niej drgnęło.
    Głosik z tyłu jej głowy wręcz zaczął jej podpowiadać, ze skądś go kojarzyła, jednak nie potrafiła przypomnieć sobie skąd, jednak jeśli tylko się odwróci, przekona się o tym, kto za nią stał. Słyszała odgłos kroków wręcz szpilek, które uderzały w parkiet podłogi gdy ktoś, kto nagle przerwał tę subtelną ciszę, podszedł znacznie bliżej. Z czasem zaczęła się czuć dziwnie, jakby ktoś ją z uwagą śledził. Wbił w nią spojrzenie, które sprawiało, że drgnęła na krześle, po czym delikatnie przechyliła głowę przez ramię, a jej spojrzenie zetknęło się z oczami koloru pięknej mlecznej czekolady. Jedna myśl przetoczyła się przez jej umysł:
    Znam to spojrzenie!
    Gdy zlustrowała spojrzeniem stojącą przed nią kobietę, nie potrzebowała wiele by dostrzec, kto przed nią stoi, a ona nie miała problemu, z przypomnieniem sobie kto to jest, stała przed nią w bardzo zwiewnej letniej sukience, której dekolt być dosyć wyzywający, który mógł, by podziałać na zmysły, wielu mężczyzn jednak nie dało się ukryć, że i w jej sercu nie rozpaliło pewnego rodzaju pożądania. Od razu jednak otrząsnęła się ze swoich myśli, gdy spojrzała ponownie na jej twarz gdy ich oczy ponownie się spotkały. Cień uśmiechu zagościł na ustach hiszpanki, która przed nią stanęła.
    — Courtney? — spytała zaskoczona.
    — A jednak mnie pamiętasz — odezwała się kobieta z lekkim rozbawieniem w głosie.
    Nie czekając nawet na zaproszenie czy pytanie, zrobiła kilka kroków w przód, by usiąść na jednym z wolnych barowych krzeseł tuż obok niej a swoją małą kopertówkę porzuciła na blacie i wystarczyło, by kelner odwrócił się w jej stronę, by zobaczył ją i podszedł, odkładając ówcześnie szklankę, którą polerował.
    — Co mogę ci poddać Courtney? — zapytał.
    Zaskoczyło ją dość swobodny styl wymowy tego młodego mężczyzny, wobec niej, mimowolnie lekko zaskoczona i zdziwiona zmrużyła oczy, wpatrując się w nią. Jej dość ciekawskie spojrzenie nie obyło się bez dostrzeżenia przez dziewczynę gdy dostrzegła uśmiech na jej twarzy gdy tylko dostrzegła jej minę:
    — Podwójne Martini i jeszcze raz to samo — nie dało się dostrzec, jak skinęła głową w jej stronę.
    Jeszcze bardziej poczuła się zdezorientowana, gdy młodzieniec zajął się przygotowaniem kolorach koktajli, z tym że ona już powoli kończyła swój poprzedni. Przez moment nikt się nie odezwał, a ona wykorzystała moment i dopiła ostatnie łyk barwnego drinka gdy kelner podsunął jej kolejną szklankę gdy ówcześnie poddał ulubionego drinka starszej dziewczyny.
    — Na mój koszt — uśmiechnęła się delikatnie w jej stronę gdy spojrzała z lekką nieufnością to na nią to na alkoholowego shota, który został jej podsunięty.
    — A można wiedzieć z jakiego powodu? — zagadnęła, nadal nie upijając czy nawet chwytając szklanki z barwną cieczą.
    Nie otrzymała od razu odpowiedzi. Patrzyła jak Courtney, chwyta swoją szklankę i upiła dość spory łyk procentowego koktajlu, po czym odstawiła go na blat i lekko zwróciła się w jej stronę, a w kąciku jej ust dostrzegła dość dziwny uśmieszek, a w jej oczach dostrzegła nagły błysk.
    — Mały przeprosiny za to, że nie pozwoliłam ci się pobawić — dodała z tajemniczym uśmiechem.
    Przez moment czuła się ogłupiała i otępiała, bo nie do końca zrozumiała jej aluzje wręcz sugestie jednak im dłużej patrzyły na siebie, tym bardziej zrozumiała, co chodziło jej po głowie. Momentalnie zobaczyła oczami swojej wyobraźni wspomnienie tamtego poranka gdy jej niespodziewane wizyta u przyjaciela sprawiła, że ona mogła wręcz obejść się smakiem upojnych chwil ze swoim kochankiem. Odwróciła wolno od niej wzrok, mimowolnie uśmiechając się pod nosem.
    — Było minęło — mruknęła w odpowiedzi, upijając jednak łyk koktajlu.    
    — Mogę jedynie przeprosić, za tą mają nagłą wpadkę, bo…
    — Courtney naprawdę nie ma za co przepraszać. Sami przyznaliście ze łączy was relacja przyjaciele z korzyściami i kto mógłby przewidzieć, że twój kumpel przygrucha sobie jakąś dziewczynę. Pewnie przyszłam na pewną schadzkę…? — skomentowała, po czym trzymając blisko szklankę przy ustach, kącik jej warg drgnął do góry.
    — Skąd takie przypuszczenie? — dało się słyszeć lekkie oburzenie w jej głowie.
    — Courtney? Czy naprawdę sądzisz, że masz do czynienia z dziewczyną, która jest krótkowzroczna? Skoro ty, a potem on przyznał się do tego, że łączy was przyjaźń i seks to wręcz oczywiste, że przyszłam po jedną z tych rzeczy, ale sądząc po waszej rozmowie gdy wychodziłam, raczej liczyłaś na małe korzyści, a nie koniecznie rozmowę.
    — Przebiegła cwaniara — dało się usłyszeć komentarz z ust Courtney.
    Nawet się z nim nie ukrywała, nawet jeśli kierowała go bezpośrednio do siebie. Mówiła to na tyle głośno, że nie dało się tego nie usłyszeć. Mimowolnie miała ochotę roześmiać się gdy usłyszała ten komentarz, bo nie przypomina sobie, żeby ktokolwiek nazwał ją w taki sposób, jednak w żaden sposób nie czuła się tym obrażona.
    — Wybacz, że byłam pierwsza — skomentowała na wspomnienie tamtej sytuacji.
    — Wredna jesteś — rzuciła w jej kierunku.
    Nie była w stanie ukryć swojego śmiechu gdy usłyszała jej dość kąśliwą uwagę, którą ją bardziej rozbawiła, co wydało się być zaskoczeniem dla starszej dziewczyny, która wręcz obdarzyła ją zaskakującym wzrokiem. Śmiała się przez dłuższą chwilę, zanim zdołała się uspokoić.
    — Nie obraziło cię to? — spytała zdumiona jej nagłą reakcją.
    — A niby co miało mnie oburzyć? — zapytała wprost, uśmiechając się do niej, szeroko ukazując ząb swoich śnieżnobiałych zębów — Wiesz nazwanie mnie, wredną to nie jest dla mnie obrazą, bo co druga osoba tak mnie określa gdy tylko mnie spotka. Jak to moi bliscy ze Stanów, że to moja rodzinna cecha, osoba mi bliska również bywa tak samo upierdliwa i nieposiadająca taktu tak jak ja, więc nie czuje się absolutnie oburzona tym, że nazwałaś mnie, wredną ja to wciąż słyszę — wyjaśniła.
    — Masz do siebie ogromny dystans — stwierdziła.
    Owszem i w pełni się do tego przyznawała, pomimo że wcześniej tego jej brakowało to obecnie, nie miała na tyle zaniżonej samooceny o sobie, by nie potrafić z siebie żartować czy się śmiać. Wręcz wprost się tego śmiała gdy po raz kolejny słyszała tak znajome określenia, które słyszała do wielu osób w swoim już dorosłym życiu, a wiecznie słyszy od swojego brata podczas narzekania na nią jaką wredną osobą się stała. Była zupełnie inna niż wcześniej czy to dobra cecha, czy zła. Są plusy i minusy jednak trzeba w tym znaleźć umiar.
    — Zdaje sobie sprawę, że bywam czasami złośliwa czy kąśliwa. Nie to, że nie dostrzegam swoich wad, bo je widzę. Przyznaje się w pełni do tego, że bywam czasami irytująca, mogę nad tym popracować to prawda, ale to też część mojego charakteru, który i tak się zmienił więc czy zamierzam to zmieniać. Nie — przyznała szczerze — Uwielbiam taką siebie i jeśli komuś się to nie podoba, mogę to zrozumieć, ale nie zmienię się, bo ktoś sądzi, że nie powinnam się tak zachowywać. Nie dogodzi się każdemu, się dogodzi na tym świecie, bo gusta jak i ideały są różne.
    — W punkt — odrzekła Courtney, popijając łyka drinka i delikatnie wskazując w jej stronę placem — Bardziej bym tego nie ujęła, a mi się podobają tak charyzmatyczne osoby. Może i nie znam cię bliżej, ale czuje, że mogłyśmy złapać wspólny kontakt.
    — Nie byłoby to dla ciebie, krępujące skoro sypiam z twoim kumplem — skomentowała z lekkim uśmieszkiem.
    Słyszała, jak cicho prychnęła pod nosem, machając wręcz zbywająco ręką:
    — Sama z nim sypiam, nie jestem bez skazy — odparła niewzruszona — Nie da się tego ukryć, że Ricardo nie jest świetnym kochankiem, nawet jeśli znam go od początku liceum, to jednak wiedziałam, gdzie uderzyć — dodała z lekkim rozbawieniem.
    Mimowolnie roześmiała się na ten jej komentarz, widziała jej spojrzenie gdy tylko usłyszała jej śmiech, kątem oka dostrzegła cień uśmieszku, który skrywał się na jej ustach.
    — Jednak chodzi mi po głowie jedna myśl i chciałabym namówić go na jedną rzecz, ale jaki będzie jego odbiór, tego nie wiem — przyznała, lekko rozsuwając ręce w geście bezradności — Mimo że na wiele potrafi się on zgodzić, jednak nigdy z nim nie rozmawiałam na temat tego, by do naszych zabaw włączyć trzecią osobę.
    — Myślisz o trójkącie?    
    Może tematy, o których rozmawiały, wydawały się dość prywatne jak nie intymne i nie powinny o tym rozmawiać z resztą sam fakt, że ledwo się znały sprawiały, że wydawało się to dosyć nie na miejscu. Jednak żadna z nich nie wydawała się być zbytnio przejęta tak dosyć prywatnym tematem, jednak nie dało się również ukryć, że jej samej nie dawno nie przebiegło przez myśl spędzenie nocy z dwojgiem kochanków, jedna myśl wystarczyła, by rozbudzić jej myśli i pragnienia jednak szybko to w sobie stłamsiła i starała się o tym nie myśleć, bo o ile ona poczuje się na tyle swobodnie to gdzie znajdzie dwojga osób, które pójdą na ten układ, dlatego od tego czasu nawet nie myślała o tym.
    — Nie muszę nawet pytać, by wiedzieć, że sama myślałaś o tym samym.
    Nie odpowiedziała od razu, jednak mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem. Uchwyciła stojące przed nią szkło i upiła łyk koktajlu, stając się ze wszystkich sił zapanować nad cisnącym się na jej usta uśmiechem.
    — A jednak… — usłyszała wręcz radosny głos Courtney okrzesany jej komentarzem.
    — Wcale…
    — Tylko nie mów, że nie — weszła wręcz jej natychmiastowo w słowo — Widać to po twoim spojrzeniu, jak się ono nagle zabłysnęło, na wspomnienie nocy w trójkącie — zauważyła — Więc mała nie da się ukryć ze samej to przez myśl ci przeszło.
    — Dobra — odparła, odstawiając szklankę na blat — Przeszło, owszem, ale tak naprawdę to dość delikatna sprawa, bo jakoś nie uśmiecha mi się spędzić tej nocy z randomowymi osobami z ulicy. Bardziej gdybym już miała brać pod uwagę, to dobra może i zabrzmię tutaj jak totalna egoistka, ale na pewno brałabym pod uwagę twojego kumpla, bo jestem już pewniejsza cod o niego.
    — Ale przyznaj, o jakim układzie myślałaś? — zagadnęła z ciekawością.
    — Czy nie uważasz, że my nieco za daleko się posuwamy? — spytała nagle.
    — To znaczy?
    Widziała jak lekko marszczy w zdumieniu brwi gdy tylko o to zapytała. I owszem mogła mieć powód do zastanowienia, jednak nie zamierzała trzymać jej dłużej w tajemnicy i odezwała się po chwili:
    — Ledwo się znamy a rozmawiamy na tak dość prywatne tematy jak życie łóżkowe — podkreśliła.
    — No i co z tego? Skoro dobrze nam się na ten temat dyskutuje — zauważyła dziewczyna — Poza tym gdybyś tak była uprzedzona wobec tego, to byś nagle ucięła temat, a ty wdałaś się w dalszą dyskusję ze mną — podkreśliła i to dość słusznie.
    Westchnęła cicho na te słowa Courtney i niestety musiała w tej kwestii przyznać jej całkowitą rację, gdyby naprawdę nie chciała o tym dyskutować, nagle zmieniłaby albo urwała temat, a sama wręcz poczuła się na tyle swobodnie, że prowadziła dalszy z nią monolog. Odruchowo popatrzyła na swój koktajl i tak mogła zwalić na procenty, że mówiła o czymś wręcz zrzucić na to, że się jej język plącze, ale prawda była taka ze w pełni, była świadoma, o czym rozmawiają, a alkohol nie zamydlał jej wyobraźni, więc absolutnie nie mogła powiedzieć, że nie wiedziała i nie miała wręcz pojęcia, o czym mówią.
    — Jeśli tę kwestię mamy, wyjaśnioną to odpowiedz, na moje wcześniejsze pytanie — rzuciła nagle Courtney.
    Popadła w lekką zadumę, mimo że myślała o układzie we troje, to tak naprawdę nie zastanawiała się z kim spędzić noc, bo praktycznie miała kilka opcji do wyboru. Mogła je spędzić z dwojgiem kochanków męskich, z drugiej strony mogła te chwile przeżyć i z kobietą i mężczyzną, ale również mogła wybrać wspólną noc z dwójką kobiet, tylko problem polegał na tym, że nie widziała, kto zgodzi się na taki układ.
    — Nie — odparła szczerze — Ale jeśli miałabym być szczera — mimowolnie spojrzała na Courtney — To wszystkie opcje są kuszące.
    — Ale brak kochanków — dodała jej towarzyszka.
    — W rzeczy samej i kto zgodzi się na taki układ, w tym tkwi szkopuł — powiedziała, patrząc na nią.
    — Ja z pewnością owszem, obie mamy już potencjalne osoby, które mógłby się zgodzić, ale brakuje nam trzeciego.
    — Tak ledwo cię znam i już ganiam do łóżka z tobą — odezwała się z rozbawieniem.
    — Czy ja ci mam przypomnieć śliczna — odezwała się starsza dziewczyna — Że przespałaś się z moim kumplem, którego ledwo poznałaś — wytknęła jej to.
    Prychnęła na jej słowa i ponownie upiła łyk barwnego koktajlu, bo tak naprawdę, mimo że miała racje, nie zamierzała jej przyznawać jej. Jednak nie zamierzała przeczyć ze jej sugestia była kusząca jeśli mogła to tak określić.
    Nie dało się nie zauważyć, że Courtney nie należała do dziewcząt atrakcyjnych, wręcz przeciwnie była bardzo piękną i ponętną kobietą, która zapewne mogła mieć wielu facetów, jednak dalej ją to intrygowało, czemu w takim razie wybrała układ przyjaciele z korzyściami wraz z Ricardo skoro mogłaby przebierać w facetach jak rękawiczki. Nie dało się oprzeć pokusie, że skoro dla niej ona była kobietą, z która mogłaby spędzić noc, bo przeszło jej to przez myśl i nie zamierzała absolutnie tego ukrywać, to mężczyzną zapewnię, ustawiali się do niej w kolejce.
    — Wiem, o czym myślisz… — odezwała się nagle Courtney.
    Mimowolnie popatrzyła na nią, wyrwała ze swoich rozmyślań. Dostrzegła, jak upija łyk swojego barwnego koktajlu, gdy spojrzała w jej kierunku, a cień uśmiechu błąkał się na jej ustach, zanim cokolwiek zaczęła dalej mówić:
    — Wielu próbowało — przyznała szczerze — Jednak żaden nie miał tego czegoś w sobie — mówiła, spoglądając na półkę wypełnioną alkoholami z lekkim zamyśleniem — Nie mają tego co on — rzekła.
    — To, czemu z nim w takim razie nie jesteś? — spytała wprost.
    To pytanie sprawiło, że kobieta momentalnie spojrzała w jej kierunku a na jej twarzy zobaczyła dosyć radosny uśmiech gdy tylko na nią popatrzyła. Jednak nie mogła do końca odgadnąć, co siedzi w jej głowie. Prócz dość wyraźnego rozbawienia to nic prócz tego nie dostrzegła.
    — Bo żaden z nas mimo nie wątpliwych korzyści seksualnych nie potrafi się zakochać w sobie na mazaję. Może to wydawać się bardzo specyficzne, ale tak, jesteśmy parą przyjaciół z korzyściami, jednak nie sądzę, by kiedykolwiek połączyła nas miłość. Łóżko nas dzieli jednak miłość to odległy temat. Na razie oboje korzystamy na tym. Oboje mamy po dwadzieścia cztery lata i chcemy się bawić wielu w naszych wieku, jeszcze studiuje, ja podróżuje po świecie, on rozkręca swój biznes i nie chcemy utknąć jeszcze w poważnych związkach, bo jeśli można się bawić to czemu być w związku gdzie są wyzwania, trzeba nauczyć się życia we dwoje, a przede wszystkim może i byliśmy zauroczeni w kimś innym, to jednak nic nie wyszło. Mówi się, że młodość musi się wyszumieć, jakby to trywialnie nie zabrzmiało ja i on się z tym zgadzamy.
    — Przyznam ci się szczerze, że sama mam podobne zdanie, ja jestem niewiele młodsza od was, bo dzieli nas jedynie dwuletnia różnica wieku, jednak byłam w poważnym związku, wręcz byłam już zaręczona…
    Widziała jak starsza dziewczyna spogląda na nią zaskoczona gdy te słowa wymknęły się z jej ust, lecz nawet nie śmiała jej przerwać gdy kontynuowała:
    — Jednak teraz mam podobne zdanie. Chce się wyszaleć, nawet jeśli mam spać z przypadkowym facetem czy laską... miałam tego nie mówić — skomentowała gdy zapędziła się o jedno słowa za daleko.
    — Bi?
    — Owszem — przyznała szczerze, biorąc kolejny łyk napoju — Tak już sypiałam z kobietami — powiedziała, przypominając sobie pewien krótkotrwały romans — Nie ograniczam się odkąd, jestem wolna i sypiam i z dziewczynami i facetami — powiedziała szczerze.
    — Nie próżnujesz — nie dało się ukryć, że na ustach podróżniczki wciąż błąkał się dość dziwnie radosny uśmiech, co było dla niej bardzo, zaskakujące jednak nie zamierzała absolutnie dopytywać czy dociekać.
    — A niby dlaczego? Jestem młoda, atrakcyjna i…
    — Piękna — wtrąciła się Courtney — Nie jestem zaskoczona, że ten cwaniak oszalał dla ciebie — odezwała się — Prawie już o mnie zapomniał — poskarżyła się.
    — Aż tak źle?
    — Odkąd się zaczął z tobą widywać, rzadko go widzę — skomentowała.
    — To w takim razie zadbam o to, by o tobie nie zapomniał następnym razem — rzekła, wstając powoli z krzesła.
    Wysunęła w stronę dziewczyny zgiętą karteczkę, na której zapisała swój numer i może to nieco było lekkomyślne, jednak poczuła do niej sporą sympatię, a rozmawiało się z nią na tyle dobrze, że jakoś nie chciała utracić tego kontaktu, uśmiechnęła się delikatnie gdy podsunęła jej mały liścik i zabierając torebkę, rzuciła:
    — Dzięki za drinka! — rzuciła.
    Już miała zamiar odchodzić gdy nagle usłyszała za sobą pytanie padające z jej ust:
    — Do kiedy…?
    — Jeszcze parę dni — powiedziała z lekkim uśmiechem — Ale myślę o przedłużeniu urlopu — dodała i mrugnęła delikatnie do niej.
    Odwróciła się z powrotem i wyszła od razu, z baru wychodząc na zalany słońcem chodnik, z wręcz bardzo radosnym uśmiechem.
    I tak od paru dni bardzo dużo myślała o tym, by nie przedłużyć swojego pobytu, w Hiszpanii podobało się tutaj na tyle, że nie chciała jeszcze wyjeżdżać jednak jedna rzecz, która wręcz ją dręczyła, a mianowicie kto zostanie z jej zwierzakami. Zdawała sobie sprawę, że jej brat miał wyjechać za parę dni wraz z zespołem w trasę i musiała wrócić do domu, by się nimi zająć i w tym tkwił cały szkopuł. Jednak nie chciała, wyjeżdżać było jej tu tak dobrze, jej znajomość z Ricardo coraz bardziej się rozwijała i chciała więcej czasu spędzić z Courtney.
    Z cichym westchnięciem podążyła w stronę hotelu i tak naprawdę myśląc nad tą sytuacją, jedyny problem polegał na zwierzakach, bo pieniądze to mało ważne, ale myślami była przy tych futrzakach, które na nią czekały, mimo że były pod bardzo dobrą opieką, ale kto się nimi wtedy zajmie.
    Niespodziewanie usłyszała dzwonek swojego telefonu, od razu zatrzymała się i sięgnęła do torebki, z której wyjęła dzwoniące urządzenie i spojrzała na ekran, gdzie ujrzała imię i zdjęcie swojego brata. Niemal natychmiast odebrała i przystawiła telefon do ucha:
    — Cześć młoda jak tam wakacje? — zagadnął na wstępie.
    — Cześć, nie narzekam, mogę posunąć się do stwierdzenia, że jest cudownie — rzekła, wchodząc na plaże — Najchętniej bym tu dłużej została — przyznała szczerze.
    — Chyba czuje, po co do mnie próbujesz się dodzwonić — rzekł nagle.
    Usiadła na plaży i spojrzała na ocean i powoli słońce, które świeciło nad nim. Czuła się tutaj dosłownie jak w raju było to zupełna odmiana od zatłoczonego Los Angeles nawet gdy tu było sporo ludzi to miejsce miało taki niesamowity klimat, że ona tutaj wręcz odpoczywała, mimo że był szczyt sezonu letniego. Jednak to miejscowość turystyczna nieogromna metropolia, w jakiej żyła na co dzień i czuła się tutaj tak spokojnie, a sam klimat oceanicznych brzegów był cudowny.
    — Wiem, że wyjeżdżasz w trasę, muszę wracać, bo z kim…
    — Julio jeśli chcesz zostać, to, zrób to! — powiedział ze stanowczością — A co do twoich zwierzaków. Alice zostaje w mieście i tak obiecała, że zadba o Anikę, ma ważny projekt i nie może ze mną jechać. Pogadam z nią i jestem wręcz pewny, że zgodzi się zająć trzema nadprogramowymi zwierzakami, które i tak uwielbia. Jednak w zamian za to kup jej coś w prezencie w Hiszpanii — powiedział z lekkim rozbawieniem.
    — Jesteście cudowni, nie wiem, co bym bez was zrobiła — rzekła nagle ucieszona.
    Perspektywa zostania na dłużej niż dwa tygodnie sprawiła, że poczuła jakby coś nagle spadło z jej ramion ciężkiego i tak miała zaufanie wobec Alice i wiedziała ze jej ukochanym futrzakom nic przy niej nie grozi. Znała ją i wiedziała, że potrafi zaopiekować się czworonogami.
    — Podziękuj jakimś dobrym winem, który przywieziesz nic w zamian, nie oczekujemy — rzekł rozbawiony muzyk — Poza tym dobrze wiem, jak marzyłaś, by spędzić czas w Hiszpanii, więc z tego korzystaj i dobrze się baw. Zasługujesz na taki reset po ostatnich miesiącach — dodał już poważniej.
    — Nawet o tym tutaj nie myślę, dobrze się bawię — rzekła, rozdarowana nawet nie zamierzając wspominać ostatnich dość ciężkich chwil w jej życiu — Wycałuj ode mnie Alice i na pewno nie zapomnę o prezencie.
    — Tylko wyślij jej jakieś zdjęcie, bo będzie się dopominać — zanim całkowicie zerwali, połączenie usłyszała głos Chestera.
    — Dobra za chwile wyślę braciszku — powiedziała z uśmiechem — Kocham cię.
    — Ja ciebie też młoda i dobrej zabawy!
    Czas rozwinąć tę przygodę!

No comments:

Post a Comment