Sunday, August 18, 2024

IV 14 (P.1) — RELACJA W ZACISZU PLAŻY

    Wydawać się mogło, że to, co działo się w jej życiu, w przeciągu ostatnich dni było wręcz szaleństwem lub senną marą, która mogła się jej śnić, a ona była pogrążona w głębokim śnie, a jej umysł tworzył wręcz ten oderwany od rzeczywistości scenariusz, przeżywała w głowie istne roller coster zdarzeń, które rozgrywały się na przestrzeni dosłownie paru dni, bo nawet nie minął tydzień. Jednak o ile by starała się przekonać samą siebie, do tego, że jest to tylko kreacja jej umysłu podczas gdy ona śniła ten sen, tak nie było, bo to nie był obraz jej wyobraźni, lecz rzeczywistość, w której żyła.

Sama do końca nie potrafiła zapanować nad tym szaleństwem, które rozgrywało się w jej życiu, lecz czy była tym wystraszona, czy w jakikolwiek sposób przerażona? Skłamałaby gdyby powiedziała sobie samej, że czuje się wystraszona tym jaką droga teraz podąża. Mogło się to wydać zaskakujące, z resztą kto na tyle poważny umawia się na randkę z prawie obcym facetem, który widziało się parę razy i spędziło upojną noc pod dosyć mocno zakrapianej zabawie w nocnym klubie.
    Nawinie, jest sądzić, że mówienie, że to tylko kolacja, na którą zaprosił ją nowo poznany Hiszpan nawet jeśli mieliby się spotkać w restauracji i spędzić ten czas razem, to jednak nie dało się oprzeć pokusie, że jednak ta propozycja była z delikatnym podtekstem a ona musiałaby być osobą naprawdę krótkowzroczną gdyby tego nie dostrzegła albo zwyczajnie zignorowała ten fakt.
    Czy obecnie nie rzuca się na głęboką wodę, zgadzają się z nowo poznanym facetem wyjść wspólnie na spotkanie we dwoje gdy zaledwie niedawno zakończyła swój kilkuletni związek i obiecała sobie samej, że żaden inny mężczyzna nie zamąci jej w głowie, może i tak było, jednak nie poczuła żadnych wyrzutów sumienia, zgadzają się z nim pójść na randkę? Była pozbawiona uprzedzeń, w którym zastanawiała się, czy to właściwie skoro tak nie dawno zostawiła kogoś, kogo naprawdę kochała, jednak perfidność jego zachowania oraz to w jak podły sposób ją oszukał miał, by szczerszy wpływ na jej życie uczuciowe, jednak nic z tych rzeczy.
    Nie zamierzała, by jej życiem zaprzątało wspomnienie faceta, który nie wykazał się uczciwością i lojalnością i wręcz sam niszczył związek, który podobno był dla niego tak ważny. Przekonała się sama, że nie zależało mu na ratowanie tonącego statku, skoro potrafił pójść do łóżka z inną i dla niej najmniej przekonującym argumentem, wręcz strzałem w kolano, jakie sobie zadał, było to kłamliwe twierdzenie, że niczego nie pamiętał. Nie potrafiąc wziąć winy na siebie, gdy dowody świadczyły przeciw niemu, całkowicie skręciło jakiekolwiek argumenty dalszej dyskusji z nim. Uśmiechnęła się mimowolnie pod nosem i mogło to zaskakiwać, że na jej ustach pojawił się dość ironiczny i pełen szyderczości uśmiech rozbawienie, ale tak. Był on adekwatny, ponieważ Michael poczęstował ją najbardziej wręcz przeoraną przez facetów czy kobiety formułką o zdradach po alkoholu. Gdy to usłyszała, wręcz wiedziała, że dalsza rozmowa nie ma żadne sensu, a pozbywając się znowu się biżuterii, którą jej podarował, poczuła dziwną wolność i swobodę.
    Była wolna i wykorzystywała to w pełni!
    Mimo że mogła, początkowo uronił kilka łez, popłakać się, jednak z biegiem kolejnych tygodni to wszystko przeszło, a ona zaczęła wieś swoje życie, dlatego teraz zgodziła się spotkać z tym Hiszpanem, z którym i tak już kilka razy się widziała.
    Czemu to zrobiła?
    Powodów mogło być kilka, jednak najbardziej wysuwającym się była zwykła ludzka ciekawość. Już przed tymi dwoma dniami, była mocno zaintrygowana tym nieznajomym Hiszpanem, którego poznała na torze, była ciekawa, jaki jest, bo mogła poznać jedynie ten skrawek, jaki sobie pozwolił, by się o nim dowiedziała, dlatego liczyła, że mocniej go pozna na tym spotkaniu, mimo że ideą ich spotkanie było wynagrodzenie jej tego jak jego przyjaciółka przerwała im dość upojne chwile. Jednak chyba oboje liczyli na to samo, bliżej się poznać, nawet jeśli miał być to jedynie wakacyjny romans.
    Stając przed lusterkiem, odsunęła od swoich oczu kredkę, która właśnie malowała linie wokół oczu i spojrzała na swoje odbicie. Nie starała się robić jakieś zniewalającego makijażu, nigdy nie uważała, że malowanie się jest czymś tak istotnym. Robiła to i tak niezwykle rzadko, częściej widywana była wręcz bez niego i tak czuła się najlepiej to w czemu takim razie to robiła, skoro i tak widział ją jej kochanek bez niego. Zwyczajnie miała chęć zrobić, podkreślić swoje atuty szczególności oczy, które uważała za naprawdę piękne a reszta makijażu była wręcz bardzo stonowana i ciepła. Nie wydziwiała w jakiś malunkach czy nie wiadomo jak mocnym podkreśleniu urody, bo tak naprawdę nie miała pojęcia, dokąd zamierzał ją zabrać. Szczególnie że oboje umówili się na plaży, na której się wczoraj już widzieli to dość niefortunne spotkanie, czy przypadkowe można byłoby tak rzecz, może najwyraźniej los tak chciał, by mogli na siebie w końcu wpaść.
    Nie dało się jednak ukryć, że była ciekawa. jak ten wieczór się zakończy. Czy przewidywała, że skończy się jedynie na kolacji? Miała dziwne odczucie, że nie! Mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem, gdy przesunęła po ustach pomadką w bardzo cielistym odcieniu, który wręcz zlewał się z jej odcieniem skóry. Wrzuciła ją do otwartej kosmetyczki stojącej tuż przy kranie i chwyciła małą buteleczkę, do której wlała swoje ukochane perfumy, którymi spryskała. Delikatna woń zaczęła się unosić wokół niej, tak bardzo lubiła ten zapach, że trudno było jej znaleźć lepsze perfumy od tych. Kobiece, lecz delikatne nie cierpiała wręcz duszącego zapachu, który drażnił nozdrza.
    Przeglądając się w lustrze, poprawiła swoje lekko pokręcone włosy, któreteraz delikatnie opadały na jej ramiona. Widząc siebie ubraną w zwykłą klasyczną czarną sukienkę poszła wręcz w tradycyjność wiedziała ze to najlepsze opcja, jaką mogła i tak wybrać z paru sukienek, jakie miała, które głównie były bardziej plażowe albo wyjście do klubu a ta była wręcz uniwersalna.
    Wychodząc z łazienki, stanęła w pokoju gdzie przy łóżku stały sandałki na delikatnym obcasie. Siadając na skraju materaca, chwyciła jednego z butów i nasunęła na nogę, delikatny odblask na pozłacanej bransoletce odbijał zapalone światło, za oknami słońce powoli schodziło z nieba, mimo że było przed osiemnastą jednak to wręcz idealna pora, by ono powoli zaczynało schodzić z horyzontu. Widok na zachód słońca nie był tak niezwykły jak na plaży i wręcz nikły, bo była w dość kiepskim położeniu pokoju jednak nie narzekała.
    Lubiła wychodzić na plaże, by tam podziwiać zachody słońca, co niezwykle ją uspokajało i wyciszało. Gdy zamknęła rzemyk swojego drugiego sandałka, wstała i chwyciła małą kopertówkę ze złotawym łańcuszkiem, który przewiesiła sobie przez ramię i wsunęła do środka torebki telefon i dokumenty oraz parę banknotów, bo tak naprawdę nie wiedziała, dokąd idą i wolała być na wszystko przygotowana.
    Weszła do małego przedpokoju, gdzie jedna z przesuwnych drzwi szafy miało wmontowane lusterko i stanęła przed nim i zerknęła na siebie z zadowalającym uśmiechem:
    — Pora by się wytłumaczył cwaniaczek — skomentowała swoje własne odbicie z bardzo zadowalającym wyrazem twarzy.
    Wychodząc z pokoju hotelowego, wsunęła kartę magnetyczną, to torebki idąc w stronę jednej z wind. Zerknęła przelotnie na zegarek w telefonie, który wskazywał kilka minut przed osiemnastą tak naprawdę dotarcie na plaże zajmie jej chwile, hotel nie był aż tak daleko oddalony od piaszczystego brzegu.
    Gdy chwile potem wyszła za szklanych drzwi wznoszącego się w górę budynku, poczuła uderzające w nią ciepło, pozbawiona chłodu z klimatyzacji weszła na gorący beton i mimo że powoli temperatura robiła się niższa to czuć, było na ciele odczucie gorąco, które towarzyszyło wielu.
    Wyjęła z torebki okulary, które wsunęła sobie na nos, idąc wręcz wprost, pod słońce a jego blask zaczął drażnić jej oczy. Szła tą samą drogą, którą wędrowała wczoraj gdy szła odpoczywać na plaży, mijając, po doradzę, wielu ludzi, był dość spory ruch, jednak nie była zaskoczona o tej porze, zazwyczaj tak było, bo wiele osób wracało z plaży, a wielu już mieszkańców zajmowało się swoimi sprawami.
    Dotarcie na plaże zajęło jej praktycznie pięć minut gdy jej pantofelki zetknęły się z ciepłym piaskiem, zatrzymała się i zsunęła je ze swoich stóp, idąc bosymi stopami po ciepłych ziarenkach piasku, rozglądała się, z uwagą szukając sylwetki mężczyzny, który ją interesował. Miała nadzieje, że już przyszedł, jednak nigdzie go nie zauważyła. Zatrzymała się przy plaży, gdzie wczoraj się spotkali i zdecydowała się zaczekać, na niego mając nadzieje, że prędko przyjdzie, pomimo że jeszcze do spotkania ich zostało parę minut. Postawiła przy swoich stopach buty, które trzymała w dłoni i popatrzyła na zatokę, która wręcz była zachwycająca. Nie potrafiła oderwać wzroku, bo czuć było tu klimat rodem wyjęty z jakieś bajek czy filmów, zaokrąglony piaszczysty brzeg i mały kanał, który prowadził na otwarte morze, wszystko wręcz zachowywało naturalizm, a pośrodku znajdowała się mała wyspa, która wydawać się mogło, była zamieszkana, jedynie przez przyrodę nie widziała w oddali żadnego ludzkiego zabudowania.
    Stojąc tak, zapatrzona w widoki przed sobą, nie dostrzegła momentu gdy za nią zaczął powoli skradać się mężczyzna o postawnej budowie ciała. Z nawet dalszej perspektywy było dostrzegalne, że od lat pracuje nad swoją sylwetką i nie narzeka na brak aktywności, mięśnie ramion czy klaty, które mogły być widoczne spod ciemnej koszuli, wręcz idealnie się odznaczały na ciemnej tkaninie, rozpięte trzy guziki koszuli dodawały nieco wyjściowemu, lecz luźnemu stylowi. Dopasowane spodnie bez żadnych wzorów oraz ciemne buty wręcz mogły wystraszyć. Widząc w oddali kobietę, po która szedł i gdy dostrzegł, że nie dostrzegła chwili gdy się zjawił, zdecydował się to wykorzystać.
    Zaszedł ją od tyłu i delikatnie objął ją w pasie i na swoje nieszczęście przysunął dłoń do okularów.
    — Chyba coś ci nie wyszło Señor — roześmiała się bardzo urokliwym śmiechem.
    Odwróciła się w jego kierunku, a on wtedy ją zobaczył, wyglądała tak samo intrygująco jak wtedy gdy zobaczył ją w klubie czy po raz pierwszy dostrzegł ją podczas zawodów. Było coś w tej dziewczynie niezwykłego i urokliwego, nawet jeśli to amerykanka, jednak w jej urodzie było coś, co wręcz przyciągało spojrzenie twoich oczu. Niby na pozór zwyczajna kobieta, która niczym się nie mogła wyróżnić na tle innych jednak w jej mowie ciała, stylu bycia czy jej wyglądzie było coś niesamowitego, coś, co wręcz nie pozwalało mu zapomnieć o niej. Czy było to spojrzenie jej bladoniebieskich oczu, które wręcz przypominały najczystsze tonie oceanicznych brzegów, czy jej urokliwy, lecz ironiczny uśmieszek, czy ten delikatnie zgrabny nosek? Nie potrafił powiedzieć, co sprawiło, że to ona na tle innych kobiet wywarła na niego wpływ i był zaciekawiony poznaniem jej i owszem ta kolacja była tylko pretekstem by mógł się bardziej do niej zbliżyć, wręcz mimowolnie kącik jego ust drgnął do góry gdy pomyślał, że i tak był praktycznie bardzo jej bliski, bo nie potrafił zapomnieć nadal wieczoru, który przeżyli i liczył na jego powtórzenie.
    — Przebiegła jesteś Señorita — skomentował jej spostrzeżenia.
    — Nie tylko spostrzegawcza — odparła, zdejmując ze swojego nosa okulary — To, co wymyśliłeś Señor? — zagadnęła — Dokąd idziemy?
    Nie odpowiedział od razu, lecz na jego ustach pojawił się delikatny uśmieszek, popatrzyła na niego lekko spoglądając na niego z ukosa gdy zobaczyła jego dość dziwnie rozbawiony wyraz twarzy, gdy podszedł do niej i ujął jej dłoń w swoją i pocałował delikatnie jej wierzch, a z jego ust nie schodziło radość.
    — Nawet nie ruszymy się z plaży Bella — powiedział niezwykle uroczo.
    — To znaczy...?
    Jej ciekawość nawet nie została zaspokojona, bo w następnej chwili wystawił w jej kierunku swoje ramie, dając jej wyraźny znak, by się chwyciła. Ona przez moment patrzyła na niego, lecz wkrótce uchwyciła swoje pantofelki za obcasy, ujmując drugą dłonią jego przedramię.
    Poprowadził ją przez praktycznie całą plażę, która powoli już pustoszała. Wkrótce doszli w bardzo odosobnione miejsce i dopiero wtedy dostrzegła na złocistym piasku rozłożony koc, a wokół niego rozłożone były zapalone lampiony, które miały tworzyć niezwykły klimat na drewnianym stoliku stały dwa puste kieliszki oraz dwa półmiski z przekąskami w jednej były truskawki w czekoladzie, mogła stwierdzić, że klasyk, który nigdy się nie nudzi a w drugim owoce, które niektóre były rozkrojone w sam raz do jedzenia.
    Popatrzyła na niego mimowolnie, pomimo że było to dość minimalistyczne i bardzo klasyczne nie mogła powiedzieć ze jej się nie podoba, bo tak nie było. Klimat, który stworzy się, po zmroku będzie niesamowity i to czuła.
    — Nie spełniłem twoich oczekiwań Señorita? — zagadnął, widząc, że przez dłuższy czas milczy.
    — Skąd takie przypuszczenia Señor? — zapytała go — Myślisz ze klasyka się nie sprzeda? Uważasz, że trafiłeś na rozpuszczoną dziewczynę, która liczyła na kolacje w jakieś wykwintnej restauracji, to się myliłeś — powiedziała szczerze.
    Nie poczuła się ani drogę, zażenowana czy poczuła poczucie ignorancji z jego kierunku. Nie uważała, że pójście do drogiej restauracji od razu sprawi, że ich wieczór będzie niezwykle piękny, bo naprawdę pomimo tego, że spotykała się już z facetem, który miał grubą kasę na kącie, to nie była tak zapatrzoną materialistką, że interesowało ją tylko życie w bogactwie. Ona wręcz wolała piknik na plaży niż wyjście na drogą kolację.
    — Może to nie owoce morza…
    — Nie cierpię ich! — wtrąciła się mu w słowo, widząc, jak na nią spogląda, wzruszyła, ramionami mówiąc — Próbowałam i szczerze nie wywarły na mnie, wrażenia wręcz nie posmakowały mi, więc nie jestem dziewczyną, która jada takie rzeczy.
    — Intrygujesz mnie Bella — powiedział, gdy podeszli do koca.
    Usiedli wzajemnie na nim, a on podał w obie dłonie kieliszki, po czym sam chwycił szampana leżącego w lodzie, który powoli zaczął się topić. Otworzył butelkę i odbierając od niej jedno ze szkieł, nalał musującego alkoholu do niego, po czym oddał jej kieliszek, a sam nalał alkoholu do drugiego, by po chwili odstawić butelkę do pojemnika z lodem.
    Po chwili można było usłyszeć postukiwanie szkła o siebie, a słońce zaczęło coraz bardziej się chylić ku upadkowi gdy oni oboje siedzieli a oni zaczęli rozmawiać na jakiś swobodny temat:
    — Więc powiesz, co tu robisz poza tym, że się ze mną ścigałaś? — zagadnął, a delikatny uśmiech pojawił się na jego ustach.
    Patrząc na jego uśmiech, nie potrafiła się pohamować i ukryć tego jak jej kącik ust drgnął do góry w równie rozbawionym wyraźnie twarzy. Może to dziwne, że to zaledwie ich piąte spotkanie a ona czuła się tak dobrze w jego towarzystwie, czuła jakby spotkała osobę, która byłaby jej bliska i wie, że to dość odważne stwierdzenie w końcu krótko się znali, jednak gdy przypomni sobie początki swoich poprzednich związków, tam zaczęło się wszystko niepozornie, nie były to wielkie uczucie a jedynie znajomości, które się wkrótce rozwinęły, a tutaj czuła coś wyjątkowego może to za duże słowa, jednak było w nim coś, co sprawiało, że jej umysł był zaprzątnięty myślami o nim, chociaż usilnie się starała nie była w stanie o nim zapomnieć. Coś, czego jeszcze nie spotkała.
    — Ciekawski jesteś Señor — zauważyła, czując jak jej usta, unoszą się w nieco ironicznym uśmiechu.
    — A owszem Bella — przyznał, nie tworząc kłamliwego przeświadczenia i nie udając, że ona sama go nie intryguje — Bo coś czuje, że nie tylko zawody cię tu przywiały, więc, co takiego było? — spojrzał na nią wręcz znacząco.
    Co takiego? Odpowiedzieć była wręcz banalna i nie musiała nawet szukać odpowiedzi na nią, jednak nie odpowiedziała od razu, przez moment zapatrzyła się na morze, przed nimi delikatne fale wdzierały się, na ląd sprawiając, że raz były coraz bliżej, a potem coraz dalej tworząc niezwykłą symfonię.
    — Wakacje — przyznała szczerze, nadal patrząc na pływy morza.
    — Na ile zostajesz? — padło dość ciekawskie pytanie z jego ust.
    Popatrzyła na niego, nie mówiąc od razu, jednak spojrzała na niego gdy on wgryzł się w kawałek czerwonego owocu otulone ciemną czekoladą. Nie wiedziała, jak uśmiechnęła się lekkim rozmarzeniem na ten widok, co nie zostało wręcz bez uwagi jej towarzysza, który widząc jej wzrok, ujął kolejną z truskawek w rękę i przysunął do jej ust. Delikatnie wgryzła się w owoc, który wreszcie miał jakikolwiek smak niżeli ten, który ona spotykała w swoim rodzinnym kraju. Słodycz, która była pogłębiona przez gorzkość ciemnej tabliczki czekolady, w których była zanurzona.
    — Dwa tygodnie — odparła, gdy połknęła kęs — A co cię tak intryguje? — spytała, wpatrując się wręcz w niego.
    — Ciekawi mnie jak długo będę mógł widzieć tak piękną Señorita, jak ty — skomentował.
    Z trudem wręcz pohamowała, by nie oblać się szkarłatnym rumienińcem, to nie było w jej stylu. Wzięła głębszy oddech, by uspokoić swoje skołatane myśli, zanim ponownie się odezwała:
    — Komplemenciarz i podrywacz w jednym — żachnęła się.
    — Bella — odezwał się wręcz bardzo głębokim głosem, spoglądają mimowolnie na nią sowimi ciemnymi oczami — Nie żartuje sobie, że teraz będziesz udawać tak bardzo niedostępna, przedwczoraj nie miałaś problemu z tym, żeby pójść ze mną do łóżka i sama orzynałaś, że jesteś wolna.
    — Owszem, ale czy zastanowiło cię to, czy ja kogokolwiek szukam — wytknęła mu.
    — W takim razie Julio, dlaczego zgodziłaś się pójść ze mną na randkę — zauważył, spoglądając wprost w piękne oczy.
    Zapadło między nimi chwila ciszy, przerywana jedynie odgłosem szumiącego morza oraz śpiewających nieopodal ptaków na liściach gałęźmi i w oddali słychać było gwar nadmorskiego miasta, a oni siedzieli wpatrzeni w siebie, nie mogąc nawet na moment oderwać oczu od swoich twarzy, a w głowach obojga znajdowało się wiele myśli i tych mniej chaotycznych, a jednocześnie w ich sercach ponownie rozpaliło się żywe pragnienie wręcz uczucie, które nie było stłamszone niczym. Coś, co zaczęło wręcz wiercić im dziurę w głowie.
    — Wreszcie przyznałeś, że to randka, a nie kolacja byś jak to wspomniał, wynagrodzić mi wejście Courtney w momencie gdy miałam cię zaspokoić — w końcu przerwała tę ciszę, mówiąc, delikatnie wytykając mu jego wczorajsze słowa.
    — Myślałem raczej ze to oczywiste.
    — Pod płaszczykiem przeprosin ukryłeś zaproszenie na randkę. Sprytne Señor, sprytne — powtórzyła po dwukroć — Jednak umówmy się, że oboje zdawaliśmy sobie sprawę, na co się piszemy, jednak ciekawi mnie, kim tak naprawdę jesteś prócz niesamowitym kochankiem w łóżku i flirciarzem.
    — Sama nie powiedziałaś wiele o sobie Bella — wypomniał jej — Chętnie posłucham więcej o amerykance, która rozpaliła moje zmysły i umysł — rzekł, a ona ponownie musiała siłą woli hamować się przed tym, by się nie zarumienić — Kim jesteś?
    — Byłam pierwsza Ricardo — żachnęła się — No, chyba że masz coś do ukrycia i zaraz dowiem się, że jesteś jakimś mafiozo — skomentowała z lekkim uśmieszkiem.
    — W takim razie już byś leżała martwa, a nie siedziała ze mną na plaży — powiedział dość groźnym głosem, lecz po chwili ponownie powiedział spokojnym głosem — Jak wspomniałem ci na naszym pierwszym spotkaniu, jestem biznesmenem. Prowadzę wraz ze wspólnikiem własną firmę. Nie mam nic do ukrycia nasze przedsiębiorstwo zajmuje się głównym pojęciem bezpieczeństwa w sieci. Tworzymy programy pomagające chronić wrażliwe dane, a między czasie lubię też grać na giełdzie, więc tak jestem też maklerem giełdowym.
    Spojrzała na niego z uznaniem, ponieważ nawet nie podejrzewała go o ciemne interesy. Nie każdy Latynos to przestępca, poza tym w tym racja gdyby czuła ze coś jej zagraża, niebezpieczeństwo jej życia czułaby to i uciekała, a tak nic takiego nie czuła.
    — Tak naprawdę tworzymy ochronę dla dużych firm, które muszą ukrywać wrażliwe dane. Od dziecka miałem smykałkę do programowania, hakowanie i wiedziałem, jak słabe tak zwane mury obronne mają wiele programów, które mają pomagać w bezpieczeństwie, więc zająłem się tematem ochrony danych wraz z wieloletnim przyjacielem. Nie robimy nic, co mogło być z perspektywy prawa nielegalne, wręcz pomagamy rządowi ukrywać dane. A na moją gra na giełdzie. Zajmuje się tym od osiemnastki, mój ojciec wkręcił mnie w to i udaje mi się dość dobrze inwestować.
    — Właściwie ile ty masz lat? — zapytała z ciekawości — Bo na pewno trzydziestu lat nie masz.
    Słyszała jego radosny śmiech, gdy tylko to powiedziała, po chwili gdy zdołał się uspokoić, pośpieszył z wyjaśnieniem.
    — Nie daleko mi do tego. Mam dwadzieścia cztery lata — przyznał.
    Spojrzała na niego z zaskoczeniem, jednak kącik jej ust poderwał się do góry. Tak naprawdę był nie wiele starszy od niej. W tak młodym wieku osiągnął dość spory sukces jak mówi, mogłoby to intrygować gdyby nie to, że jeśli zaczął działać dość wcześnie, mógł w pewnym momencie w końcu złapać wiatr w żagle i szczęście mu dopisało.
    — Skoro ja powiedziałem ci, czym się zajmuje powiedz co robisz w życiu Señorita — zagadnął.
    — Studiuję i prowadzę własną małą firmę — odparła.
    — Zaciekawiłaś mnie. Mów dalej — dodał, słuchając się w jej słowa.
    — Jestem artystką, dobra ściślej malarką. Tworzę obrazy dla klientów, o jakie poproszą między czasie, również studiuje grafikę komputerową. Od października rozpoczynam już trzeci rok.
    — Pani licencjatka? — spytał.
    — Dopiero jak obronię pracę licencjacką i ją napisze — wytknęła mu — Ale tak zaczynam trzeci rok, do Hiszpanii tak naprawdę sprowadziło mnie z ciekawości i odpoczynku, bo dość dla mnie ciężkim miesiącach, ale to Señor dla siebie.
    Po rozstaniu z Michaelem zdecydowała się nie rozmawiać na temat swoich nieudanych związków, bo nie miało to sensu, a ona sama nie chciała wracać i niepotrzebnie się denerwować. Wspomnienia o nim nie wywoływały u niej płaczu, lecz czystą złość a wolała sobie to zwyczajnie ograniczyć. Uważała, że to nie ma sensu, by wspominać o paśmie klęsk i tak naprawdę w związku z człowiekiem, który sam zniszczył ich relacje.
    — Nie zamierzałem nawet o to pytać.
    — I to cenie, bo są tematy, o których nawet nie warto mówić. By nie zepsuć relacji na sam początek.
    — Czy ja dobrze słyszę — odezwał się nagle, spoglądając na nią spod lekko przymrużonym powiek — Sugerujesz, że między nami jest coś więcej? — zapytał.
    Nawet nie dostrzegła, jak wręcz została porwana przez jego dłonie i wręcz po chwili leżała na kocu a on wręcz pochylał się tuż nad nią. Mimowolnie uśmiechnęła się, a on dostrzegł, że jego dość spontaniczna reakcja jej w żadnym stopniu nie wystraszyła, wręcz przeciwnie zaintrygowała.
    — Chyba nie będziemy siebie wzajemnie oszukiwać Señor, że przełamaliśmy barierę jedynie kochanków na jedną noc. Gdyby faktycznie tak się stało, to nie spotykalibyśmy się po raz kolejny — zauważyła, spoglądając na niego, gdy widziała go nad sobą, nie potrafiła pohamować uśmiechu, który skradał się w kącikach jej ust.
    — W każdej chwili możemy to zakończyć? — odpowiedział, jednak może i było to mylące przeczucie, jednak ujrzała w kącikach jego oczu błysk, tak bardzo przypominający ten, który widziała, podczas ich pierwszego spotkania, czy wtedy gdy zobaczyli się w klubie nocnym.
    Nie mogła temu zaprzeczyć, że ten człowiek ją intrygował, ciekawił, wręcz fascynował. I mimo że zgodziła się na tę wręcz kolacje we dwoje, to jednak po tamtym wieczorze czuła pewien niedosyt, coś, co wręcz sprawiało, że pragnęła go poznać bliżej, jednak spontaniczne pojawienie się jego przyjaciółki kolejnego dnia sprawiło, że cały czar prysł, a ona poczuła się w pewien sposób oszukana, bo odebrała to w sposób, jaki nie powinna jednak ten wieczór miał być rekompensatą tego co wtedy się stało i nie zamierzała siebie samej oszukiwać, że jej się nie podobał. Mylącym przekonaniem byłoby gdyby powiedziała, że jej się absolutnie nie podoba. Jednak niby nic wielkiego, bo spotkanie na plaży we dwoje, gdy on stworzył coś na wzór pikniku, jednak ona nie była wymagająca i nawet takie drobne gesty sprawiały, że doceniała starania.
    To miało być tylko jedno krótkie spotkanie.
    Jednak unosząca się wokół nich specyficzna atmosfera, w której wręcz można wyczuć to specyficzne poczucie, że bynajmniej nie skończy się ten wieczór jedynie na wspólnej rozmowie, a jednak skończy się w łóżku i nie zamierzała oszukiwać, że tego nie oczekiwała, bo była tak spragniona ponownie poczucia tej unoszącej się woni w powietrzu, który wręcz sugerował i prosił, by spleść swoje ciała w namiętnym tańcu.
    — I ty to mówisz!? — zdumiała się, ani na moment nie odrywając spojrzenia swoich oczu od jego ciemnych tęczówek — Señor przestań okłamywać sam siebie, bo doskonale oboje wiemy, dokąd podąża ten wieczór i jeśli myślisz, że bycie niewinnym sprawia, że nie prowokujesz do tego, byśmy ten wieczór zakończyli w twoim łóżku, jest dla ciebie mylącym przekonaniem, bo to wręcz można poczuć. Widzę, jak pragniesz zdjąć, ze mnie ubrania i ponownie zakosztować tej namiętności, która nas zniewoliła przed paroma dniami. Czy nie mówię prawdy Ricardo? — spytała wprost — Umówmy się czy my mamy po naście lat, czy dwadzieścia parę. Oszukiwać się możemy, jednak czy nasze ciała tego pragną?
    — Sprytna, wygadana i nieco egoistyczna, podoba mi się taki typ kobiet — rzucił, a ona w jego głosie wyraźnie usłyszała nutkę namiętności i pożądania, które wkrótce okiełznało jego ciało — Jednak bardziej mnie intrygujesz Bella, czy potrafisz być dominująca.
    Gdy te słowa padły z jego ust, mimowolnie kącik jej warg podniósł się znacząca do góry:
    — Nie kuś losu Señor, bo może to się dla ciebie źle skończyć — ostrzegła.
    Leżeli wpatrzeni sobie w oczy, gdy nad nimi już dawno zapanował zmrok, jednak w świetle świec ujrzała, jak uśmiecha się z przebiegłością, a w jego oczach dostrzegła dziwną nutkę nieposkromionego pragnienia.
    — Chyba jednak spróbuje się przekonać Bella — rzucił z dziwną radością w głosie — Podniecające jest dla mnie dominacji płci pięknej — powiedział z cichym pomrukiem zadowolenia — Jesteście wtedy bardzo seksowne, chce znać twoje umiejętności Bella, bo czuje, że za tą pewną siebie osobowością kryje się dominująca kochanka w łóżku i chyba pora by pokazała, na co ją stać.
    Zacisnęła mocniej zęby, gdy te słowa wybrzmiały, a ona mimowolnie zadrżała, co wręcz nie pozostało bez jego uwagi, gdy nawet nie dostrzegła, jak jedna z jego dłoni zaczęła wdzierać się pod skraj jej sukienki i powoli wędrować między jej lekko rozchylonymi nogami. Mógł mieć na tyle swobody, by ruszać za nią bez najmniejszego oporu.
    — Może zabierzesz ze stamtąd dłoń Señor — odezwała się nieco ostrzejszym głosem, gdy wyczula, jak posuwa ją ku górze — Chyba że chcesz, bym cię przykuła do łóżka i pokazała, na co mnie stać — zasugerowała.
    Widziała poblask w jego oczach na ostatnie słowa, niemal zobaczyła, jak się zaiskrzyły na ten dźwięk, co jeszcze bardziej mogło być zaskakujące.
    — Ricardo pragnę ci przypomnieć, że znamy się parę dni i byliśmy dwa razy w łóżku — ostrzegłago, widząc wręcz jego podniecenie.
    — Czy to jest ważne, ile się znamy? — spytał nonszalancko — Nie chce, byś się odgrażała, ale pokazała, na co cię stać.
    — Nie za szybko?
    — A czy wakacyjne romanse nie polegają na tym, by dobrze się bawić? Przecież nie angażujemy się w związek, ale wykorzystujemy okazje do wspólnej zabawy. Gdyby faktycznie byłabyś tak moralna, to po co poszłaś ze mną do łóżka pierwszego wieczoru? — spojrzał na nią sugestywnym wzrokiem.
    — Bo pewien Hiszpan nie potrafił trzymać rączek przy sobie — skomentowała opryskliwe.
    — I ten sam Hiszpan prosi pewną amerykankę, by pokazała, chociaż w drobnej części, na co ją stać w łóżku — odparł.
    Niesamowite to jak znają się kilka dni, a dostrzegała w nim podobieństwo do siebie. On był zupełnie innym facetem do jej poprzedniego i skłamałaby gdyby powiedziała, że nie podoba się jej jego osobowość. I chociaż mogło, by się wydawać, że był typowym lowelasem, jednak ona widziała w nim swoje własne cechy. Jednak jeśli ich znajomość przetrwa kolejne dni, bardziej będzie w stanie go określić, jednak czuła, że on jest podobny do niej, mogła rzecz, że jest to jej bratnia dusza.
    Niemal w następnej chwili poczuła jego zmysłowe usta na swoich wargach i mimowolnie jęknęła, zaskoczona nagłą czułością z jego strony, jednak nie zamierzała oszukiwać siebie i przyznawała się, że propozycja była zbyt kusząca, by z niej nie skorzystać. Odzajemniła namiętność jego pocałunku, chwytając go za szyje i przyciągając bliżej siebie. Przez moment zdawało się, że nic ich nie mogło obchodzić. Nagle ostatni płomień w świecy zgasł, a ich oświetlał jedynie blask księżyca oraz gwiazd, które nad nimi wisiały, a w oddali można było ujrzeć blask świateł.
    Z wręcz pomrukiem niezadowolenia, który wydobył się, z jej ust odebrała jego nagłe odsunięcie się od niej, co niesamowicie rozbawiło górującego nad nią mężczyznę:
    — Nie będziemy robić tego na plaży Bella, pora się zbierać — rzucił.
    Wciąż leżąc na kocu, dostrzegła w jednym momencie, jak podnosi się i prostuje, patrzyła na niego z dołu i wtedy zobaczyła jego postać. Stał przed nią nieco starszy chłopak, który od paru lat dbał o siebie, co było widoczne pod jego koszulką. Nie była w stanie dłużej się zastanawiać i go podziwiać z dołu gdy nagle wręcz pochylił się nad nią i chwycił ją w pasie i poderwał do góry, a w następnej chwili przewiesił sobie przez ramię:
    — Ricardo…! — odezwała się nieco oburzona — Umiem chodzić… — urwała w następnej chwili gdy poczuła, na swoim pośladku mocne uderzenie — Señor grabisz sobie! — mówiła ostrzegawczym głosem.
    — Wkrótce mnie ukarzesz — skomentował — Idziemy do mnie — rzucił — W hotelu nie będziemy mieć takiej prywatności.
    — I zamierzasz tak ze mną iść przez całą drogę? — spytała zdziwiona, odwracając głowę w drugą stronę, by móc spojrzeć w jego kierunku co było nieco utrudnione.
    — Señorita mieszkam pięć minut drogi od plaży — odrzekł spokojnie.
    — Powiedziałam zestaw mnie na ziemi, potrafię chodzić — rzuciła ostrzegawczo.
    — Ale…
    — Nie będę się powtarzać, grzecznie mnie zestawisz, albo to ciebie tyłek zapiecze Señor — ostrzegła.
    — Kuszące dostać lanie od takiej piękności — skomentował, jednak jak prosiła, powoli odstawił ją na ziemie.
    Pokręciła jedynie z politowaniem głową na jego słowa i zobaczyła, jak powoli zaczyna zbierać rzeczy, które skrył w wiklinowym koszyczku, który skrył za pobliskim kamieniem. Wkrótce po ich pikniku nie pozostał nawet ślad. A on zarzucił sobie na ramię pakunek i wyciągnął w jej stronę swoje ramię i spojrzał na nią prosząco.
    Chwyciła jego przedramię, a wkrótce oboje opuścili plaże i wolnym krokiem podążyli w stronę jego mieszkania. Oczywiście gdy weszli na chodnik, Ricardo nie zamierzał spędzić tego krótkiego spaceru w ciszy i zaczął ją wypytywać o artystyczne życie, co go bardzo zainteresowało gdy tylko dowiedział się, że ma do czynienia z młodą malarką. Jednak cieszyło ją to, że nie ma tej głuchoty między nimi, a oni doskonale się bawili gdy weszli pod apartamentowiec, gdzie mieszkał młody mężczyzna.
    Weszli oboje do jednej z wind, które skryte były wewnątrz jednego z korytarzy. Wchodząc do tak małego klaustrofobicznego pomieszczenia, zdawało się, że można było wyczuć bijące od nich wzajemne podążanie, usilną zmysłowość, która unosi się w powietrzu. Czuć jak wręcz powietrze było przesycone od intensywności i usilnego pragnienia zniewolenia drugiej osoby w namiętności ich ciał.
    Niemal śledziła każdy ruch swojego kochanka, patrzyła, jak wciska guzik, z ostatnim numerem piętra, gdy poprawił na swoim ramieniu koszyk, który delikatnie mu się przekrzywił. Mocniejsze szarpnięcie sprawiło, że wkrótce ruszyli w górę. Gdyby ktoś na nim patrzył z boku, ujrzałby dwojga ludzi, których dzielił metr jednak ich ciała jakby same pragnęły do siebie łgnąć, chcąc wręcz pragnąć siebie. Gdyby nie ich silna wola, którą musieli się teraz wykazać, zapewne teraz wręcz ona byłaby wbita w pobliską ścianę między nią a swoim bardzo spragnionym jej kochankiem. Jednak również zadziałał zdrowy rozsądek, w którym woleli uniknąć widokom panom ochroniarzom, którzy obserwowali, by co się dzieje na monitoringu.
    Głośny odgłos sprawił, że oboje wręcz powrotem wrócili na ziemie, widzieli przed sobą, jak rozsuwane drzwi otwierają się przed nimi i wyszli na korytarz, który prowadził do mieszkań na ostatnim piętrze. Tak naprawdę gdy wychodziła, wręcz wybiegała, z mieszkania nie przyjrzała się nawet numerowi, pod którym mieszkał, lecz jej domysły prędko zostały zaspokojone wręcz jej ciekawość gdy podszedł do jednej z par ciemnych dębowych skrzydeł i wyjmując klucz, z kieszeni spodni wsunął go do środka.
    Wkrótce, przepuścił ją jako pierwszy niczym prawdziwy dżentelmen, a ona przekroczyła próg, wchodząc w dość wręcz klasyczne progi mieszkania, urządzonego w bardzo minimalistycznym, jednak nowoczesnym stylu jednak wiele ciemnych barw sprawiło, że dało się, odnieś, wrażenie, że było to wnętrze urządzane pod gusta mężczyzny. Nikłymi elementy, ozdobne przełamywały, ten wręcz zdawać się mogło ciężki wystrój, jednak widząc ogromne okna, wręcz ściany pokryte taflą szkła sprawiało wrażenie, że rozciągał się z niego wręcz ujmujący widok, nawet teraz wystarczyło, że zrobiła kilka kroków w przód, a z okien widziała piękny widok morza, które znajdowało się w oddali.
    — Za takie mieszkanie nad morzem życie bym oddała — skomentowała, wchodząc głębiej gdy jej przyjaciel, postawił na kuchennym blacie koszyk, a wkrótce wokół rozpalił bardzo nastroje światło.
    — Sam uwielbiam ten widok, dlatego długo szukałem takiego miejsca. Może się wydawać, że pomimo stanowiska w firmie powinnam mieszkać w Madrycie i tam rozwijać biznes wraz ze wspólnikiem, jednak prawda jest taka, że oboje nie chcieliśmy opuszczać rodzinnego miasta na rzecz życia w stolicy i zakładania firmy, bo tam lepiej. Oboje uwielbiamy to miejsce, mamy tu rodziny — mówił, podchodząc do niej i wręcz zachodząc ją od tyłu — A i tak nam firma się rozrasta mimo lokalizacji, bo głównym aspektem, na który kładziemy nacisk to sieć, a pracując w takiej branży, można też pracować z dowolnego miejsca.
    — A czym się zajmujesz jeśli można wiedzieć? — odwróciła się ku niemu, odrywając spojrzenie od tak zachwycającego widoku.
    — Nie jest to żadną tajemnicą. Nasza firma skupia się na bezpieczeństwie w sieci. Pomagamy firmą w zabezpieczeniach do ich ważnych dokumentów, czy w jakikolwiek sposób dbamy o bezpieczeństwo w sieci to idealna branża, zwłaszcza że obecnie sieć bardzo się rozrasta. Jednak my tutaj rozmawiamy na nie istotne tematy… — spojrzała na niego zaskoczona gdy ponownie usłyszała jego głos — No co?
    — Uważasz, że praca to mało interesujący temat?
    — Raczej miałem na myśli aspekt, który poruszyliśmy na plaży… — zamruczał rozkosznie, wręcz jeszcze bardziej zmniejszając dzielącą ich odległość.
    Czuła w następnej chwili, jego dłonie, które wolno wędrowały po jej ciele, gdy objął ją w stanowczym uścisku, a tuż po chwili poczuła wręcz jego ciepły oddech na swojej szyi, nie była w stanie mrugnąć gdy poczuła jego drobne pocałunki wzdłuż jej karku, które powiódł wręcz po mostku i powoli zniżał się ku jej dekoltowi.
    — Sprytne Señor Armando — rzuciła nieco rozbawionym głosem, gdy delikatnie uchwyciła jego podbródek i zwróciła stanowczo ku sobie, wręcz zmuszając go, by spojrzał jej w oczy — Chytre chciałeś uśpić moją czujność, byś znowu mógł być tym który dominuje w łóżku. Ciekawy zabieg, ale nie skuteczny — skomentowała z namysłem.
    — Ale ja chciałem…
    Mimowolnie przyłożyła mu palec do ust, nieco go uciszając.
    — Cicho Señor, chyba że chciałeś, bym rozmyśliła się i uznała, że zabierze siebie i swój śliczny tyłeczek i wróci do hotelu — odezwała się niezwykle kuszącym głosem — Naprawdę nie chcesz, bym pokazała, ci moje umiejętności łóżkowe i to, co ja potrafię — spytała wręcz z wyrachowaniem w głosie, kradnąc mu krótki, lecz bardzo namiętny pocałunek.
    Wykorzystała ten moment i odpięła połowę guzików z jego koszuli, którą miał na sobie, a ona mogła ujrzeć jego dobrze zbudowaną klatę, którą lekko odsłoniła. Pomimo pocałunku kącik jej ust drgnął ku górze gdy odsunęła się od jego pożądliwych ust. Jednak w następnej chwili pchnęła go pewnie na stojącą akurat za nim kanapę. Widziała, jak traci na moment równowagę, a gdy upadł, widziała na półleżącego, przed nią mężczyznę. Widok tak bardzo pożądliwy, że nie zamierzała się hamować ani powstrzymywać.
    — Kusi mnie, by zmusić cię do tego, byś się rozebrał — rzuciła, podchodząc do niego znacznie bliżej i w następnej chwili wkradła się na jego kolana, chwytając go za krańce koszuli i przybliżając do siebie, aż ich twarze wręcz dzieliło milimetry, a ona wyraźnie poczuła jego oddech na swoich ustach. Widziała, jak kącik jego warg drgnął ku górze w bardzo zadowolonym uśmieszku po jej sugestii — Jednak mam pozbawić siebie takiej przyjemności — spytała teatralnie po czym, ponownie go pocałowała, a z każdą chwilą zaczęła wyczuwać, że jego spodnie zaczynając się znacząco unosić — I dlatego sobie tej przyjemności nie odmówię — rzuciła bardzo kuszącym głosem, po czym wstała z jego ud.
    Podniosła się tylko po to, by chwycić skraj swojej sukienki, którą na sobie miała i pewnym ruchem ściągnęła ją z siebie, pozostając jedynie w dość skąpej bieliźnie, która składała się jedynie na bardzo seksowne stringi. Widziała wręcz jasny błysk w oczach Hiszpana gdy zobaczył tak dla niego kuszące widoki przed sobą, widok bardzo atrakcyjnej kobiety, której względy mógł podziwiać godzinami. Patrzył wręcz na każdy jej ruch gdy wręcz uklękła tuż przed kanapą między jego nogami i wręcz z noszalackością rozpięła pasek jego spodni.
    Mimowolnie poczuł jak w następnej chwili pewnym ruchem, przesuwa swoją dłonią wzdłuż między jego nogami, wyczuwając wyraźnie jego nabrzmiałą od pragnień męskość w skrytego w spodniach.
    — Chyba komuś jednak potrzebna jest solidna uwaga — skomentowała, jego zarysowanego członka w spodniach.
    Patrzył jak w bardzo zmysłowy sposób oblizuje swoje usta gdy rozpinała guzik w jego spodniach. Nie zamierzała pójść na pół środki. Odsuwając skrawek materiału na w bok, z niesmakiem zobaczyła widok jego bielizny, która i tak nie stanowiła dla niej trudności. Czuł wręcz jej dłoń, którą skryła pod bokserkami i wkrótce zadowolona wyjęła jego nabrzmiałego penisa. Wręcz w oczach młodej artystki można było dostrzec połyskujące iskierki gdy zobaczyła jego wielkość. Niby nie powinna zwracać uwagi na rozmiar, ale on sam się rzucał w oczy.
    — Osobista zabawka Courtney — skomentowała relacje między dwojgiem przyjaciół, która ją zaskoczyła, jednak teraz emocje opadły, a ona nie potrafiła powstrzymać się od komentarza.
    — Możliwe… — odparł zadawkowo Hiszpan.
    — To teraz należy ona również i do mnie — rzuciła z ogromnym zadowoleniem.
    Rozmowa stała się wręcz zbędna, gdy przesunęła swoim językiem wzdłuż jego męskości, pewnie poruszając jedną z dłoni gdy pieszcząc krańcem języka jego główkę słyszała jak z każdą chwilą zaczyna coraz wyraźniej oddychać wręcz mogła usłyszeć delikatne jęki jednak to był zaledwie początek jej zabawy wręcz przedsmaku tego co może dać i nie było to nic niej wielkiego. Wkrótce jednak zapragnęła więcej i wręcz uchwyciła jego główkę między swoje usta i nie poprzestając na pieszczeniu, wsunęła sobie go bardziej do ust, tylko po to, by po chwili praktycznie go wysunąć, jednak wcale tego nie zrobiła do końca. Ani na moment nie zatrzymała swojej zmysłowej zabawy wręcz wolną ręką zaczęła pieścić jego mosznę a ona mogła z każdą chwilą słyszeć jego jęki gdy zmysłowość jej ruchów sprawiło, że czuł wręcz rozbudzoną w nim namiętność i pragnienie, które wręcz w tym momencie spełniała. Nie zamierzała się kryć, że taka zabawa jak najbardziej jej odpowiadała, bo uwielbiała widok mężczyzn owładniętych namiętnością, którą mogła im sprawić.
    Nic prócz tej chwili się nie liczyło, ważne było, że mogli zakosztować subtelnej zmysłowości ich ciał. Ona jednak mogłaby się tak bawić dłużej jednak po dłuższym czasie, jej kochanek poczuł upragnione spełnienie a ona w pełni z siebie zadowolona, wstała gdy widziała jak młody mężczyzna, opiera głowę na oparciu kanapy, łapiąc z każdą chwilę oddechy. Ona jednak nie zamierzała tak tego kończyć. Pozbyła się jego spodni, z jego drobną pomocą, by wkrótce usiąść na jego biodrach, chwyciła go za skraj koszuli i zbliżyły ich twarze ku sobie.
    — Lubię taki widoki spełnionych facetów — rzuciła i pocałowała go krótko.
    — Bo jesteś w tym dobra. Chyba Courtney będzie mieć konkurentkę — rzucił z delikatnym uśmiechem.
    — Ale ja z tobą jeszcze nie skończyłam Señor — odezwała się, po czym zrzuciła jego koszulę.
    — Intrygujesz mnie Señorita — mruknął gdy wręcz ich usta się stykały — Kusząca, drapieżna i czego się jeszcze nie dowiem o tobie? — pytał.
    — To dopiero początek Señor — rzuciła mu wyzywająco, chwytając jego męskość i wsuwając go sobie do środka.
    — Ale jesteś…
    — Wiem, dlatego mówię, że to dopiero początek tej nocy — odezwała się, podnosząc się ku górze, by potem opaść, co wyraźnie spodobało się siedzącemu pod nią chłopakowi — Dlatego to dopiero początek tego wieczoru.x — podskakując wręcz na jego członku.
    Rzeczywiście był to początek ich bardzo kuszącej nocy.


No comments:

Post a Comment