Saturday, August 17, 2024

IV 13 (P.1) — NIE POZWOLIŁAŚ MI TEGO WYJAŚNIĆ SENORITA

    Wczorajszy poranek był tak bardzo absurdalny!
    To myśl, która kołatała się jej w myślach od samego poranka, wręcz zeszłego dnia. Nie była w stanie wymazać z pamięci, nie potrafiła zapomnieć tego co wydarzyło się dzień wcześniej, chociaż tak bardzo usilnie próbowała, zwalczyć to! Pokonać w sobie pokusę, by przestać o tym rozmyślać. Nie potrafiła tego! Te obrazy wciąż ją nawiedzały i nie pozwalały o sobie zapomnieć!
    Po jej umyślę, wciąż krążyły słowa, kobiecy głos, który tak bardzo utkwił jej w pamięci. Co rusz gdy, chociaż na moment zamykała oczy, potrząsała głową, by odgonić od siebie te natrętne myśli, nie potrafiła tego zwalczyć. Jeden wieczór i poranek wpłynął na nią tak bardzo, że nie była w stanie na spokojnie przeżyć reszty poprzedniego dnia, a noc… Noc wydawała się dla niej naprawdę ciężka.
    Aż oczami wyobraźni powróciła do zeszłej nocy, przywodząc w pamięci minuty, jak nie godziny, które spędziła w hotelowym łóżku, praktycznie nie przespała całej nocy. Nie mogła zruszyć oka, starała się zasnąć, ale nie potrafiła, jej umysł zalewały fale wspomnień, powracały do chwil, przed którymi tak skutecznie chciała uciec, lecz właśnie dlaczego?
    To pytanie wydawało się tak bardzo banalne.
    Czemu chciała uciec przed wizją wydarzeń, które rozgrywały się zaledwie przed paroma godzinami? Pragnęła umknąć przed czymś, o co wciąż nawiedzało jej umysł, a cześć jej samej nie chciała się tego wypierać. Wręcz słyszała w tle swojego umysłu ten drugi głosik, ten, który wręcz uparcie krzyczał, próbując przebić głos zdrowego rozsądku, że było to najbardziej nie po poprawne i niemoralne co mogła przeżyć i zrobić, ale on uparcie próbował wrzeszczeć, przekrzyczeć ten głos sumienia wręcz ją błagając, by nie przestawała o tym myśleć. Bo pomimo jak wydawało się to nie dorzeczne, to w tym szaleństwie może tkwiła metoda.
   Westchnęła cicho, odkładając na kraniec talerzyka, na którym leżała już wystygnięta jajecznica widelczyk i rozejrzała się po hotelowej restauracji. Widziała, jak powoli goście zbierają się przy stolikach, wcześniej zabierając ze szwedzkiego bufetu coś na śniadanie. Słyszała nasilający się gwar, śmiechy ludzi, głośne rozmowy, gdy znajdywali sobie puste stoliki i siadali.
    Ona chyba była jedną z pierwszych osób, które przybyły na śniadanie. Owszem nie przespała całej nocy, a nad ranem uznała, że nie ma sensu tak dalej leżeć, wstała, ubrała się i poszła na spacer nad pobliską plażę. Akurat gdy wschodziło słońce, spacerowała brzegiem oceanu, zachwycona ciszą i spokojem, jedynie głos matki natury, szum lekko wzburzonych morza niszczył ten spokój wokół niej. I tak nie miała co robić, więc spacerując, nadal myślała o wczorajszym poranku, o tej niezapomnianej nocy, którą spędziła z tym facetem.
    Szła, czując, jak jej stopy oblewają fale zatoki, a jej umysł zalewały wspomnienia tej upojnej nocy, niezapomnianych chwil uniesień i tak można było powiedzieć, że był to zwyczajny seks, niczym się nie różnił od poprzednich, lecz z innym mężczyzną. Po części, to prawda, jednak tutaj nie chodziło o to bardziej o osobę jej kochankę. Wręcz tę charyzmatyczną osobowość Hiszpana, który wykorzystał swój urok i po części narobił zamieszania w jej głowie.
    Dlaczego?
    Odpowiedź wydawała się wręcz prozaiczna, był to facet, który pomimo swojego osobowości, tego osobliwego uroku, wdzięku, jakim wręcz ją zauroczył, miał coś jeszcze w sobie, czegoś, co nie mogła wręcz odgadnąć po jednej nocy i to było to, co ją wręcz zaintrygowało. Zapaliło w się w jej sercu pragnieniem do poznania go bliżej, jednak jednocześnie wracały do niej wspomnienia kobiety, która wróciła następnego dnia. Czuła się dosyć dziwnie, ponieważ sama ta idea przyjaciół z korzyściami ona jej nie potępiała, bo to było ich życie, ale miała dziwne odczucie, które nie była w stanie określić bardziej.
    Owszem może nie czuła wyrzutów sumienia, bo nie miała powodów, bo w końcu ostatecznie i tak spędziła tą dość upojną noc z facetem, który był wolny, jednak czuła się dość dziwnie w tej sytuacji, bo nie wiedziała, jak to do końca zinterpretować i jak miała to w ogóle odbierać. Głowiła się nad tym jednak, z jednej strony nadal odczuwała usilną chęć kontynuowania tej znajomości, z drugiej coś ją blokowało, lecz gdy teraz o tym myślała, tak naprawdę co ją przed tym wszystkim powstrzymywało, zresztą, jakoś nie hamowała się przed sypianiem z Dragonem, który był jej kumplem z ekipy w znajdowaniu nowych znajomości to, czemu nagle zaczęła odczuwać wątpliwości i pragnęła zapomnieć o znajomości z facetem, który tak bardzo ją intrygował.
    I nawet nie wiedziała, dlaczego tak się dzieje, czemu czuła się tak bardzo zaangażowana, w tę emocjonalne zaciekawienie tym nieznajomym facetem, bo tak spotkali się na torze, jednak odczuwała dziwne wrażenie, jakby gdzieś już go spotkała, lecz zupełnie nie miała pojęcia gdzie. Głosik z tyłu jej głowy mówił jej, że, coś ją nękało, że jednak coś było w nim i wolało ją, by nie przerywać tej niespotykanej znajomości. Czuła wręcz pustkę w swojej głowie, bo naprawdę nie wiedziała, co zrobić.
    O ile przymykała swoje powieki, tym coraz częściej widziała jego twarz przed nimi, oczami wyobrazi, dostrzegała jego lekko spiczastą twarz, z bardzo podkreślonymi męskimi rysami twarzy. Wręcz jego ciemne spojrzenie ją zaczęło obsesyjnie prześladować, co nie obejrzała się za siebie, mając wrażenie, że ktoś ją obserwuje, tam próbowała się doszukać, tych urokliwych ciemnych tęczówek i jeśli to nie jest normalne, że pragnęła je ponownie zobaczyć, to już nie wiedziała, co o tym myśleć. Owszem można było pomyśleć, że zauroczyła się nim ze względu na urok, ale po części by kłamała, bo bardziej od jego urody zafascynowała ją jego osobowość i temu nie mogła w żaden sposób zaprzeczyć. Sama jego merytorykę, jego podejście do kobiety, było wręcz takim dziwnym wrażeniem, stworzonym przez umysł jakby podpadał jej ideał faceta, ale doskonale jednak wiedziała, że nawet ci, co wydają się najlepsi, mają swoje wady i również i on. Dlatego tak bardzo była zafascynowana tym by go poznać bliżej.
    Jeden wieczór.
    Jedna noc.
    Jeden mężczyzna.
    A wywrócił się jej w głowie i temu nie zamierzała przeczyć.
    W jej głowie wręcz panował huragan, tornado myśli, nad którymi nie była w stanie zapanować! To było tak niepojęte! Tak niedorzeczne! Siedząc przy restauracyjnym stoliku w hotelu, jedynie myślała, co ze sobą zrobić. Już zimne śniadanie leżało przed nią nietknięte jedynie kilka razy dzióbnięte, bo tak nie miała ochoty jeść. Nic nie było w stanie przejść jej przez gardło, jej myśli wciąż wędrowały do tego jednego faceta.
    Popatrzyła wręcz z nieco niezadowoloną miną na pustą szklankę po zimnej kawie. O ile nie mogła nic zejść, to niemal duszkiem wypiła całą dużą szklankę mrożonej kawy z domieszką odrobiny słodkości. Mimo wszystko trochę ją ona rozbudziła, po nieprzespanej nocy, była idealnym dopalaczem na kolejny dzień. Nie chciała pić tego syfu zwanego energetykami, bo czuła po sobie, że niezbyt dobrze się po nich czuje i poza tym nie widziała różnicy, zawsze najbardziej pomagała jej kofeina się obudzić.
    Była tak pochłonięta w swoich rozmyślaniach, że nie dostrzegła chwili, gdy do jej stolika dosiadło się troje motocyklistów, kładąc na stole tacki ze swoim jedzeniem, nawet to nie było w stanie wyrwać ją ze swojego umysłu:
    — Nie wierzę — dopiero głos Dragona, sprowadził ją na ziemie.
    Popatrzyła na niego nieco nieprzytomnym spojrzeniem, mrucząc cicho coś pod nosem:
    — Fire na nogach o tej godzinie! — nie dowierzał, czuła jego przeszywające spojrzenie na sobie.
    Ona jedynie wzruszyła ramionami, na jego dość kąśliwą uwagę, po czym odparła lekko przygaszonym głosem:
    — A podobno to ja jestem najbardziej złośliwa z grupy — dodała, niemal w tej samej chwili przykładając do swojej ust dłoń, tłumiąc narastające ziewnięcie.
    Może i kofeina odrobinę pomogła, lecz i tak wiedziała, że odczuje skutki tego, że nie spała dziś całą noc. Jedna zasada, którą znali wszyscy jak jest nie wyspana, to nie jest zbyt gadatliwa, wręcz potrafiła być bardzo irytująca, a wręcz wkurzająca.
    — Spałaś coś mała? — spytał zaniepokojony Owen.
    Niemal w tej samej chwili poczuła ciepłą dłoń młodego mężczyzny na swoim ramieniu, w chwili gdy oparła łokieć na stoliku i oparła na zgiętej dłoni, swoją głowę patrząc w jakiś punkt przed sobą.
    — Nie — odparła zgodnie z prawdą.
    — Nie słyszałem, byś z kimś się zabawiała — skomentował kąśliwie Mike.
    — A ja za to słyszałam, jak obracałeś jakąś hiszpankę — odpyskowała mu się.
    Widziała, jak na jego policzki skrada się rumieniec zażenowania, co sprawiło, że uśmiechnęła się tryumfalnie pod nosem. Oboje jednak wiedz lei, że to, co ich łączyło to tylko seks i wcale nie była zaskoczona, że znalazł sobie jakąś dziewczynę. Tak jej wręcz relacje z Dragonem były najsilniejsze z całego zespołu, ale potrafili sobie dogadać jeśli sytuacja o to się prosiła. Złapali wspólny język już od samego początku, a wszystko zwieńczyło łóżko. O ironio, mimo że był to jedynie przelotny numer, to jednak nigdy by nie pomyślała, że wydarzy się dzień, w którym ona i młodszy z braci Scott zapomną się i spędzą upojną noc. Ale jeśli miała powiedzieć, to wcale nie żałuje tego! To byłoby wręcz śmieszne gdyby któregoś ze swoich dotychczasowych romansów żałowała, zwłaszcza że jest wolną kobietą.
    — Fire w swoim żywiole — mruknął do siebie Derek, nawet nie włączając się w ich dyskusje.
— A co, przecież Dragon ma pokój tuż obok mnie, słyszałam, co działo się w nocy — powiedziała, prostując się na krześle i wymownie patrząc na kumpla, który na moment jakby stracił głos, a wewnętrznie wręcz uśmiechnęła się zadowolona, bo dobrze wiedziała, na co go stać i zapewne tej dziewczynie było bardzo dobrze.
    Czuła jak kącik jej ust unosi się nieznacznie do góry w bardzo chytrym uśmieszku, jeden zero dla niej. Owszem Dragon przecież był dorosłym facetem, który nie miał kobiety, mógł robić co, tylko że chce, ale po prostu nie mogła się opanować przed tym, by nie odpowiedzieć na kąśliwą uwagę.
    — Fire! — zaczął mówić nieco groźnie.
    Nawet nie drgnęła z chwilą gdy wlepił w nią swoje przeszywające spojrzenie. Czuła jak w kącikach jej ust pojawia się bardzo szelmowski uśmiech. Lekko przekrzywiła głowę, spoglądając na niego:
    — Dragon, nie oszukujmy się, przecież jesteśmy dorosłymi ludźmi, czego się tu wstydzić — powiedziała nieco pobłażliwe.
    — Wiesz mała, żebym nie wypomniał jak to…
    — Stój Dragon! Nie zapędzaj się! — ostrzegła go, widząc jak język, powoli mu się rozwiązuje — Przypominam ci, że coś mi obiecałeś.
    Ostatnie zdanie wywołało zaintrygowanie oraz wręcz czyste zaciekawienie na twarzach pozostałych chłopaków, wyczuwalne było, jak patrzą to na nią, to na Michaela, zaintrygowani ich małą sprzeczką, która zaczęła iść dla niej oraz Dragona w niebezpiecznym kierunku. Jednak chyba oboje nie za bardzo chcieli wspominać, że spali ze sobą, bo ustalili, że to sprawa między nimi i nikt się o tym nie dowie.
    — Dobra — westchnął w odpowiedzi.
    Nie czekają na ich reakcje, chwyciła krawędzie tacki, gdzie leżała jej pusta szklanka i praktycznie nietknięte śniadanie i wstała od stolika, rzuciła przez ramię chłopakom jakieś prędkie pożegnanie i pozostawiła tacę między innymi już pozostawionymi przez gości i przeszła przez otwarte na oścież drzwi. Idąc korytarzem, weszła na hol, gdzie zobaczyła już kręcących się ludzi, wchodzących i wychodzących z hotelu jednak nie było to zaskakujące. Przez moment zastanawiała się co zrobić. Mogłaby zostać tutaj i zwiedzać się, ale nie widziała tego kompletnie, mogła także wziąć wynajęty motor i poszwę dać się po wyspie, jednak w jej oczy rzuciła się para, która wychodziła z hotelu, od razu zauważyła ze dziewczyna ubrana w spodenki a na górze narzuciła biustonosz od stroju kąpielowego z jej ust wyrwało się jedno zdanie.
    — W sumie to nie głupi pomysł.
    Od razu pewnym krokiem powędrowała w stronę wind, widząc wręcz że słońce, zaczęło rzucać swój blask przez okna hotelu, wręcz zapragnęła, bardziej spędzić ten dzień tak jak go zaczęła na plaży i zażyć odrobinę kąpieli słonecznej i popluskać się w wodzie. Po to tu po części przyjechała, po to, by pozwiedzać a przede wszystkim wypocząć. Odetchnąć po ciężkim roku akademickim, pracy, motorach i całym miejskim zgiełku Los Angeles i nabrać sił i chęci na kolejny semestr, który rozpoczyna się w październiki i był to rok, gdzie miała pisać licencjat. Musiała wybrać temat i go rozpisać, jednak na razie nie zaprzątała sobie nim głowy, dopiero co skończyła pisać egzaminy podsumowujące drugi rok i jakoś nie czuła się źle, z tym że była rok w tyle za swoim rocznikiem. Wiedziała, że ten rok przerwy jej był potrzebny. Życie również weryfikuje nasze plany.
    Stanęła na korytarzu na jednym z wyższych pięter i wyjmując kartę z kieszeni swoich spodenek, podeszła do ciemnych drzwi a z boku pod maleńkim światłem była przybita liczba pokoju. Przyłożyła tekturkę do zamka, usłyszała to charakterystyczne kliknięcie, nacisnęła klamkę, wchodząc do środka. Przechodząc przez maleńki korytarzyk, który miał jedynie wbudowaną szafę i drzwi do łazienki wyjęła za przesuwnym lustrzanych drzwi torbę sportową, którą zabrała i narzuciła sobie na ramię i podeszła do łóżka, rzuciła ją na pościel i powędrowała ponownie do szafy, przesunęła je, szukając potrzebnych jej rzeczy.   
    Nucąc coś cicho pod nosem, zebrała się w przeciągu paru minut, weszła do łazienki, by przebrać strój kąpielowy oraz nasmarować się kremem na opalanie, nasunęła na swoje ramiona zwiewną letnią sukienkę. Splotła włosy w warkocz, który opadł jej na ramię. Wróciła do pokoju i podeszła do torby, którą zamknęła, wrzucając ówcześnie telefon, chwyciła okulary przeciwsłoneczne, które nasunęła sobie na nos oraz kapelusz, który założyła, Upewniając się, że wszystko zabrała, powędrowała do wejścia, przejrzała się, po raz ostatni w lustrze uznając, że nie wygląda wcale tak źle i wyszła.
    Po paru minutach szła jedną, z uliczek nadmorskiego miasta kierując się na pobliską plażę. Droga była naprawdę prosta, po części wracała nią przed godziną gdy wracała na śniadanie, którego i tak nie zjadła. Dostrzegła w oddali wejście na złocisty piasek i już stąd słyszała gwar rozmów ludzi, śmiechy dzieci czy szum morza, gdy weszła na drewnianą kładkę. Zatrzymała się przy kończącej się zieleni i rozejrzała po plaży, która przez praktycznie ponad godzinę zdołała się zapełnić turystami czy miejscowymi. Popatrzyła przed siebie, szukając wolnego dla siebie miejsca, zobaczyła skrawek wolnego piaszczystego wybrzeża tuż nad brzegiem, lecz w pełnym słońcu, jednak jej to nie przeszkadzało. Powędrowała w tamtą stronę i porzuciła torbę przy swoich stopach, rozciągnęła się, widząc już ludzi ubranych w stroje kąpielowe, niemal dostrzegła, jak dziecko może miało z trzy latka, wręcz biegnie truchtem do morza, a tuż za nim młoda kobieta, która złapała je w ostatniej chwili. Widziała, że upomina swoją pociechę, po czym sama weszła z nią do morza. Popatrzyła jak młoda dziewczyna, z troską opiekuje się swoim paroletnim dzieckiem i mimowolnie z jej gardła popłynęło ciche westchnienie. Za każdym razem gdy wiedziała rodziców, którzy dbali o swoje dzieci zbierała w niej nostalgia, że sama nie przeżyła takich chwil, wręcz nie miała rodziców, a o wakacjach wręcz mogła pomarzyć. Nie w ich sierocińcu nie było czegoś takiego nawet jak kempingi, a co mówić o jakimś dłuższym parodniowym wpadnie. Tam traktowano dzieci wręcz jak nic niewarte rzeczy, małych ludzi bez uczuć. Niestety nie była w stanie, nic zrobić sama była dzieckiem, lecz jak podrosła starała się umilić czas młodszym dzieciakom, by chociaż poczuli tę namiastkę radości z jej strony, którą nie otrzymywali od opiekunów. Mogła jedynie teraz wspominać tamte chwile. Dopiero jak wyniosła się, z tamtego miejsca mogła zacząć budować od podstaw same znaczenia, rodzina, przyjaźń, oddanie oraz wiele innych ważnych kwestii to Chester nauczył ją wręcz wszystkiego i po części Mike. Musiała to oddać Shinodrze, że pomimo świństwa, jakie jej zrobił, potrafił jej pokazać, co znaczy zdrowy związek między kobietą a mężczyzną. Praktycznie on sam na nowo uczył się ufać. Może i ten związek ich odbudował, jednak nie da się wymazać tego, co się stało i to, co ich rozdzieliło.


Nie zamierzała jednak zawracać sobie głowy tym, co było a jedynie skupić się na tym co jest obecnie. Sięgnęła do torby i wyjęła z niego ręcznik, który rozłożyła na swoim małym kawałku plaży, po czym zdjęła sukienkę, pod którą założyła strój kąpielowy i wrzuciła go do torby. Usiadła na miękkim materiale, czując pod stopami ciepły piach. Pogoda wręcz była wyśmienita, zapowiadali upał na dziś więc szkoda siedzieć w hotelu czy nad basenem i spędzić czas na plaży. Ułożyła się na plecach, by móc się nieco poopalać Nakryła swoją głowę kapeluszem, ówcześnie wkładając do uszu słuchawki, odcinając się od wewnętrznego świata. Teraz nic dla niej nie miało znaczenia, muzyka, słońce i morze w tle nic więcej teraz jej nie brakowało do szczęścia. Położyła głowę na swoim zgiętych ramionach, przymykając oczy. Słuchając jednej ze spokojniejszych melodii, nawet nie zdawała sobie sprawy, jak powoli zaczyna odpływać do krainy snów.
    Zasnęła.
    Śniła przez dłuższą chwilę, pewnie dalej by drzemała gdyby nie poczuła na swoich plecach piasku, tak ktoś ewidentnie miał ochotę ją zasypiać piaskiem, poderwała się niemal natychmiast i rozejrzała się, kto był na tyle zabawny, by wrzucić na nią piasek, wtedy dostrzegła dwójkę umykających chłopców, wzrostem mogła powiedzieć, że byli w wieku dzieci podstawówkowych.
    — Uważacie to za zabawne!? — krzyknęła za śmiejącymi się chłopcami, którzy wbiegli w wodę.
    Nic nie odpowiedzieli, wręcz dalej śmiali się, a ona z westchnieniem oczepiała się ze złocistych ziarenek piasku, poderwała się na nogi, chwytając ręcznik i ostrożnie sczepiała z niego niechciany złoty piach.
    — Zostawić dzieci bez opieki niech się bawią! — skomentowała kwaśno.
    Nic nie mogła zrobić wobec tych dzieciaków, wiedziała, że one są różne, ale też są przeróżni rodzice, którzy albo mają oko na to, co robią ich pociechy i także ci, którzy bagatelizują to i zajmują się swoimi sprawami. I tak nic nie mogła zrobić.
    Niechętnie wstała i postawiając swoje rzeczy, bo nie miała wyboru podeszła nieco schłodzić się do oceanu. Weszła w głąb morza, czując orzeźwiająca bryzę, która ją otuliła. Zanurzyła się w bezkresny błękit wód, czując, jak jej ciało wręcz krzyczy z radości, że po dłuższych chwilach na słońcu wreszcie czuje chłód. Chciałaby naprawdę tutaj pozostać dłużej i popływać niestety była jako jedyna i nieco bała się o swoje rzeczy, które pozostawiła, lecz nie miała tak naprawdę innego wyboru. Po raz ostatni wręcz zanurzyła się w wodzie, po czym wypłynęła, delikatnie oczekując się, z nadmiaru wody i wolnym krokiem zaczęła iść w kierunku swojej miejscówki.
    Spuściła dosłownie na moment głowę i ta jedna chwila wystarczyła, by nagle niespodziewanie na kogoś wpaść wręcz to ta osoba, na nią wleciała i pierwsze jej skojarzenie myśl, była to taka, że to kolejny dziecko jednak nie pasowało jej w tym, że ta osoba była od niej wyższa wręcz była bardziej muskularna, co ją zdumiało.
    Poderwała głowę z zamiarem zbesztania tej osoby, już otwierała usta gotowa coś powiedzieć, jednak osoba, z którą się zmierzała, odwróciła się do niej, a ona w jednej chwili zaniemówiła.
    Otwierała usta tylko po to, by je potem zamknąć niemal jak niema ryba, patrzyła niemal oszołomiona na niego, nie wierząc własnym oczom.
    — Chyba jesteśmy na siebie skazani Bella — odezwał się tym niezwykle urokliwym tonem głosu.
    Już z tyłu głowy ten maleńki głosik zaczął na nią krzyczeć, by nie marnowała ten jednej pieprzonej szansy, jaka się jej nadarza, jednak przytłumiony został on przez zdrowy rozsądek, który tak uparcie się rozpychał w jej głowie.
    — Nie sądzę Señor — powiedziała nieco ironicznym głosem.
    Ominęła go wręcz bez słowa i pewnym, lecz spokojnym krokiem podeszła do swojego ręcznika. Nie uszło jej uwadze to, że ktoś się jej przygląda, nie musiała się nawet odwracać, by zobaczyć za sobą tego mężczyznę, o którym starała się tak uparcie zapomnieć z marnym jednak skutkiem, gdy wciąż powracały wspomnienia wraz z nim, a teraz jeszcze spotkała go na plaży. Stanęła przy swoim ręczniku, sięgnęła do torby, by wyjąć drugi ręcznik, jaki ze sobą zabrała i przyłożyła sobie go do twarzy, w tej samej chwili poczuła znajomy dotyk dłoń. Poczuła silny ucisk na swojej talii i pewne męskie ramię tuż za sobą, ciche westchnięcie opuściło jej usta, lecz ona zostało zduszone przez puch, który miała przy twarzy.
    — Bella pozwól to wyjaśnić — powiedział spokojnie, a mimo wszystko przez jej ciało przetoczył się dość przyjemny dreszcz.
    Odsunęła od siebie miękki materiał, po czym nasunęła sobie na włosy, nawet na moment się do niego nie odwracając.
    — Ale co byś chciał wyjaśnić Alvaro? — skomentowała, zwracając się do niego po hiszpańsku — Masz przyjaciółkę, z którą sypiasz, w tej sprawie raczej ja nie mam nic do powiedzenia.
    — Nie chciałem, żeby to tak wyszło — przyznał.
    Stanął naprzeciwko niej, niemal zasłaniając jej padające na nią promienie słońca, mimowolnie przez jej głowę przetoczyła się myśl, że był jej wręcz parasolem, na co delikatnie uśmiechnęła się do siebie.
    — Widzę ze coś cię jednak bawi Bella? — usłyszała nad sobą jego głos.
    — Mnie? — spytała, z niewinnością w głosie — Absolutnie nie — odparła, chwytając tubkę z kremem, którą zaczęła nakładać na swoje ramiona.
    — A ja jednak uważam, że i owszem.
    Delikatnie nasunęła ręcznik na swoje ramię i popatrzyła na niego z uwagą, mimowolnie zaplotła swoje dłonie na piersiach, lekko przymrużając powieki. Skinęła lekko głową, dając mu znak, by mówił. Nie miała praktycznie nic do stracenia, by go wysłuchać. Jedynie co to jej czas, jednak pięć minut to nie wiele czasu a ona chętnie posłucha, co ma jej do powiedzenia, bo zna już wersje zdarzeń jego partnerki, ciekawa była co on powie na ten temat czy skłamie, czy jego tłumaczenia będą podobne jak nie takie same jak jego ukochanej.
    — Ricardo, przyznam szczerze, twoja relacja z Courtney mnie zaskoczyła, bo nie spotkałam do tej pory pary przyjaciół — odezwała się, robiąc cudzysłów dłońmi     — Których łączyła, by taka relacja bardziej łóżkowa.
    Słyszała, jak cicho wzdycha i nic nie odpowiedział od razu, jednak nie była tym absolutnie zaskoczona. Widziała, jak delikatnie marszczy brwi, a ona mogła zobaczyć, jak zaczyna, nad czym głęboko myśleć. Jednak po chwili ponownie się odezwał, spoglądając na nią, dość intensywnym spojrzeniem swoich ciemnych oczu.
    — Potrafię zrozumieć twoje zaskoczenie, bo wpadła w dość nieoczekiwanym momencie — powiedział, a ona dostrzegła, jak zaczyna delikatnie się uśmiechać.
    Mimowolnie jej samej kącik ust poderwał się do góry, może nie powinno ją to rozbawiać czy nie miała powodu do tego, by się uśmiechać, jednak teraz to wspomnienie wydawało się dosyć zabawne. Bo mogła być, się wkurzyć, oburzyć czy zezłościć jednak teraz gdy powoli emocje już opadły z niej, a ona nieco dłużej zaczęła myśleć, przestała odczuwać jakieś ogromne oburzenie z tego powodu czy uznawać to za skrajnie nie moralne, a raczej za wpadkę. Moment, który mogła wybrać za nieco nieodpowiedni jednak ani ona, ani tym bardziej on nie mieli pojęcia, że wieczór spędzony w klubie z motocyklistką poznaną na zawodach spędzi z nią w łóżku.
    Teraz wszyscy we troje musieli to uznać za niefortunność losu i nie mogliby na siebie być zwyczajni źli, chociaż sytuacja wcale nie należała do zbyt ciekawych. Można powiedzieć, że był to taki chichot od losu
    — Długo was taka relacja łączy? — zapytała nagle.
    Zobaczyła momentalnie, jak on spogląda w jej kierunku dosyć zaskoczony jej pytaniem, którego zapewnię się, nie spodziewał. Jednak gdy spoglądała na niego, dłużej nie wydawał się absolutnie w żaden sposób urażony, bo czym tak naprawdę miałaby być urażony? Jego relacja z Courtney dla wielu jego znajomych nie była tajemnicą, doskonale wiedzieli, że prócz tej przysłowiowej przyjaźni łączy ich coś więcej. Nie wtrącali się, bo to nie było ich życie a tej dwójki.
    — Może z dwa lata — przyznał szczerze — Łączy nas seks, a jednocześnie jesteśmy przyjaciółmi, ale oboje nie mamy zwyczajnie szczęścia w miłości.
    — Zaskakujące taki przystojny jest tak pan przystojny Señor i narzeka pan na brak adoratorek — spytała, nawet nie wyczuwając tego, że zaczęła z nim delikatnie flirtować.
    Nie umknęło jednak to uwadze Hiszpana, który zlustrował ją spojrzeniem swoich ciemnych oczu, dostrzegła jak kącik jego ust, nieznacznie unosi się do góry w delikatnym rozbawieniu. Jego twarz rozpromieniła się bardziej bo nie sądził, że ich rozmowa podąży w tak łagodnym wręcz kierunku. Widząc, jak wychodzi, myślał, że już tej dziewczyny nie zobaczy, a bardzo go zaintrygowała.
    Gdy ją zobaczył na torze, z początku miał duży problem w tym, by rozpoznać w niej właścicielkę mieszkania, który chciał kupić w Los Angeles, jednak spotkanie w klubie sprawiło, że do jego umysłu powróciły wspomnienia tamtego spotkania, gdy oboje zobaczyli siebie po raz pierwszy, lecz ona zdawała się nadal nie pamiętać i jego i nie zamierzał tak prędko jej o tym przypominać. Pragnął, by przypomniała sobie sama, a jeśli nawet nie połączyła, by kropek nie zamierzał o sobie przypominać z resztą, wtedy oboje potraktowali to spotkanie jako nieudane i nigdy więcej by siebie nie zobaczyli, jednak los najwyraźniej pragnął tego, by oni znowu się ze sobą spotkali i doprowadził do tego, by ponownie ze sobą się znowu zobaczyli, ale czy przewidywał scenariusz, w którym i ona w końcu go poznała?
    To wiedział, tak naprawdę tylko on a oni żyli w błogiej nieświadomości.
    — To się nazywa życie Señorita. Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z naszym planem — powiedziałze słusznością.
    — Tutaj muszę się z tobą zgodzić Alvaro — powiedziała, z delikatnym uśmiechem.
    — Jednak czy pozwolisz mi to naprawić Señorita? — zapytał, spoglądając na nią w dość dziwny sposób.
    Zerknęła na niego dosyć niezrozumiałym spojrzeniem, jednak on wkrótce pośpieszył z wyjaśnieniem:
    — Pozwól się zaprosić na kolacje na neutralnym gruncie w ramach przeprosin za to dość niefortunne zdarzenia. Wtedy odpuszczę i zostawię cię w spokoju.
    Na moment zapanowała między nimi dłuższa chwila milczenia, którą ona przerwała po chwili.
    — A jeśli się nie zgodzę Señor? — spytała, nie będąc w stanie pohamować się od, by delikatnie nie podgryźć go.
    Widziała jak jego oczy wręcz zaiskrzyły gdy usłyszał w jej głosie nutkę delikatnego flirtu. Mogła się teraz przeklinać za bycie zbyt śmiałą w swoim zachowaniu. Musiała teraz bardziej zważać na swoje słowa.
    — Jedna kolacja Bella tylko jedna — prosił.
    Popatrzył na nią tym swoim ciemnym spojrzeniem, któremu tak bardzo nie mogła się oprzeć, wręcz dyskretnie zagryzła wargę, hamując się niemal by od razu nie wykrzyknąć, ze się zgadza. Opanowała na tyle swoje emocje, by po chwili powiedzieć praktycznie bezbarwnym głosem.
    — Dobrze, lecz potem dajesz mi spokój! — powiedziała, wskazując na niego palcem i lekko pochylając się do niego.
    — Oczywiście — przyznał, jednak delikatnie uśmiechnął się pod nosem, tak jakby oboje wyczuwali, że na jednym spotkaniu się nie skończy.
    Nawet nie dostrzegła, tego momentu jak ujął jej wyciągniętą dłoń w swoją i pocałował wierzch jej dłoni, co doprowadziło ją, że przez jej rękę przebiegł nagły dreszcz, z trudem hamowała się, by jej policzki nie zaczerwieniły się szkarłatem. Po chwili westchnęła głośniej i powiedziała.
    — Zanim jednak odejdę Bella — powiedział, delikatnie się skłaniając — Czy mogę wiedzieć, gdzie się zatrzymałaś?
    — A skąd cię to ciekawi? — spytała, przymrużając jedno oko.
    — Proszę, powiedz mi przynajmniej nazwę hotelu i swoje nazwisko nic więcej. — nalegał.
    — Spotkajmy się tutaj jutro o osiemnastej — powiedziała, nie chcąc na razie zdradzać adresu hotelu, w którym spała od paru dni.
    — Liczę, jednak że nie przywitam cię w kostiumie kąpielowym — zasugerował.
    Roześmiała się na jego komentarz, co rozbawiło również jednak i jemu kącik ust drgnął, znacząco do góry zupełnie jak ona rozbawił go ten komentarz. Jednak oboje doskonale wiedzieli, co chodziło mu po głowie.
    — Długa czy krótka?
    — Ależ ty jesteś śmiała Señorita — rzucił i dostrzegła w kącikach, jego ust drga w nieznacznym uśmiechu — W krótkiej będzie ci znacznie wygodnie — skomentował.
    Czy był to początek dłuższej znajomości?

No comments:

Post a Comment