Sunday, August 11, 2024

IV 12 (P.1) — CZY MY SIĘ ZNAMY SENOR?

    Zamruczała z wręcz błogą rozkoszą, gdy powoli zaczęła do niej powracać świadomość. Poranny zgiełk zaczął powoli przedzierać się do jej świadomości, a rzeczywistość zaczęła ją uderzać. Mimo że nie miała ochoty jeszcze wstawać, to leżała wsłuchana w odgłosy stłumionych dźwięków, które przedzierały się z zewnątrz, ale ona czuła błogość, w nozdrza uderzył ją aromat. Dość specyficzny zapach, który z trudem mogła rozpoznać, wdychając go, starała się rozpoznać ten subtelną woń, lecz nie potrafiła z niczym konkretnym skojarzyć, jednak nie był on przytłaczający, wręcz przeciwnie czuła przyjemność z każdym oddechem. Lekko zmarszczyła swój nos, czując chłód satynowej pościeli, w którą wtuliła swoją twarz przez sen, otulił ją nagły chłód, jednak nie był on na tyle doskwieralny, by nawet chciała się ruszyć, leżała bardziej otulają się chłodem pościeli, wsłuchując się tym razem w wyraźny gwar miasta.
    Powróciła wspomnieniami do swojego snu, rozczuliła się jeszcze bardziej gdy przywiodła w pamięci twarz tego nieznajomego mężczyzny, niemal dostrzegła go oczami wyobraźni, jakby kalkę jego kopii, która wyrywała się, w umyślę. Tak bardzo nie chciała o nim zapomnieć. Nie chciała zatracić samego jego spojrzenia, tego ciepła w jego brązowych oczach, oczach, które przywodziły jej na myśl najlepsze włoskie pralinki, stworzone z najlepszej rodzaju czekolady, lecz ona chciała zapamiętać kolor jego oczu. Gęste brwi, oraz zaczesane do tyłu włosy, nawet najdrobniejszy kosmyk nie mógł wypaść z na pozór wręcz idealnego ułożonych włosów. Wizja jego ciemnobrązowej skóry tak na pozór nepotycznej a tak delikatnej w dotyku wręcz wywołał u niej dreszcz, który przebiegł po jej ciele. Czuła to wręcz lekkie mrowienie, które przebiegło przez jej kręgosłup, niemal doprowadzając jej zmysły do szaleństwa. Aż miała ochotę zapragnąć, zamruczeć z czystej rozkoszy na wspomnienie jego ust, jednak co najbardziej doprowadziło jej zmysły do szaleństwa to smak jego ust, tych zmysłowych warg, które z taką pasją i namiętnością ją całowały, chociaż wręcz była przekonana, że był to jedynie sen. Senna mara, która się jej śniła, to jednak nie chciała zatracić pamięci o nim, o tym nieznajomych przybyszu, który we śnie sprawił, że zapragnęła ponownie powrócić do swojej własnej krainy marzeń z nikłą nadzieją, że ten piękny sen powróci.
    Nawet gdyby usilnie pragnęła powrócić ponownie w błogi sen, nie było jej to dane, gdy coraz silniejszy gwar miasta docierał do jej umysłu. Niemal miała ochotę zapłakać i przeklinać samą siebie, że zdołała się przebudzić na, tyle że pan wszelkich snów nie zabrałby jej ponownie do swojej własnej krainy.
    Ponura rzeczywistość ją wzywała.
    Wtuliła twarz w puch, który wręcz stłumił jej narastający jęk rozczarowania, jednak nadal czuła ten dziwny aromat, a w ustach czuła dziwny posmak i nadal nie była w stanie tego określić, to było tak zagadkowe, a jednocześnie nie chciała otwierać oczu, by nie zburzyć swojej wcześniejszej wizji.
    W końcu niechętnie odwróciła się na plecy, z niechęcią otworzyła oczy, przymknęła je na moment gdy poraził ją blask wschodzącego słońca przez ogromne okna. Zmarszczyła momentalnie brwi, stając się przyzwyczaić swoje oczy do nadmiernego światła, po czym w końcu je otworzyła i mogła dostrzec zupełnie inne otoczenie. To nie był jej pokój hotelowy, przyodziany we wręcz w prostotę i niepotrzebne bibeloty jednak tutaj było inaczej, mimo że nie było aż tak wielu ozdób, wszystko było utrzymane w bardzo nowoczesnym stylu, gustowne dodatki takie jak ramki na zdjęcia, czy zawieszone na szarych ścianach obrazy były idealne dopasowane do wystroju sypialni. Mogłaby się rozejrzeć po wnętrzu pokoju i praktycznie to zrobiła, gdyby nie pewien szczegół, gdy spojrzała w stronę okien, a mianowicie sylwetka dobrze zbudowanej postaci stojącej tuż przy okiennicach. Blask porannego światła sprawiał, że widziała czarny dzień, lecz co nie umknęło jej uwadze to, to jak tajemnicza postać wyciąga dłonie ku górze w geście przeciągnięcia się. Zmrużyła lekko oczy, wtedy przyjrzała się mu z uwagą.
    Stał tam mężczyzna, podobny co w jej śnie, lecz nie mogła dostrzec jego twarzy, gdy sam stał wręcz odwrócony do niej tyłem, jednak co nie umknęło jej to fakt, że sam ubrany był jedynie w ciemne dresy, jego pierś nie otulała żadna tkanina, stał z mocno zarysowanymi mięśniami, które jeszcze bardziej uwydatniły się pod wpływem tego, że się przeciągnął. Nawet nie zdała sobie sprawy, jak dyskretnie przesunęła koniuszkiem języka po swoich lekko spierzchniętych ustach. Pomimo że panowała głucha cisza wśród nich, to jednak nie była ona nieprzyjemna wręcz przeciwnie, on tak jak zupełnie ona czuł się zrelaksowany.
    Miała wrażenie, jakby nie dostrzegł jej obecności, samego faktu, że od dłuższej chwili już nie spała tylko, z ciekawością i uwagą przyglądała się mu, jednak wkrótce miała się przekonać o tym, że już wiedział, że nie śpi, a leży nago w jego własnym łóżku, z czego właśnie zdała sobie sprawę. Nie miała na sobie zupełnie nic jedynie kołdra, pod którą leżała zakrywała jej nagość, lecz już dawno przestała wstydzić się swojej nagości. Potrzebowała czasu, by stać się wyzwoloną kobietą, potrzebowała poradzić sobie z własnymi problemami i dojść do źródła jej kompleksów i je zwalczyć by wreszcie poczuła się wolną i nieskrępowaną niczym dziewczyną i tak mogło się to wydawać dziwne, że po tylu przejściach i nadużyciach z młodości teraz czuła się na tyle pewna swojej intymności czy samego faktu, że uwielbiała się popisywać w łóżku, tak jak wiele dziewcząt żyje nadal z młodzieńczymi problemami i nie raz są zakompleksione, jej pomogły dwie rzeczy, terapia i akceptacja wcześniej swojego byłego faceta. Teraz nie zamierzała, nawet nie chciała zgrywać dewotki, bo nią nie była.
    Zatraciła się we swoich rozmyślaniach, zapomniała się na, tyle że nawet nie dostrzegła tego momentu, gdy mężczyzna na moment odwrócił głowę, przez ramię spoglądając w jej stronę, bu ponownie zwrócić się w stronę widoku na miasto gdzie mieszkał od lat. Widząc panoramę miasta, wspomniał ostatnią noc, pragnąć ponownie przeżyć chwile uniesienie z dziewczyną która leżała w jego łóżku. Jej nieco nieobecny wzrok jedynie mógł podpowiedzieć mu, że dla niej mógłby być to przewidzenia, że pomyśli, że to wszystko się jej się śniło, jednak zamierzał ją uświadomić. Aż nie mógł doczekać się, jej reakcji jej mina była tak rozkosznie nieświadoma, że pragnął dostrzec jej minę gdy dowie się, że jednak to, co sobie wyobrażała, przeżyła naprawdę.
    — Bella jak długo zamierzasz udawać, że śpisz.
    Zamarła.
    Zaniemówiła w jednym momencie. Wręcz z osłupiałą miną patrzyła w stronę mężczyzny stojącego przy oknie. Nadal stał odwrócony do niej tyłem, jednak to nie mogła być pomyłka, by nie zwracał się bezpośrednio do niej. Starała się to wyprzeć, wmówić sobie na szybko, że się jej to jedynie wydawało, jednak z chwilą gdy ujrzała, jak tajemniczy Hiszpan zwraca się bezpośrednio do niej, wiedziała, że mogła pomarzyć już o wmawianiu sobie, że coś jej się przewidziało. Zabrakło jej oddechu w piersi, w tej samej chwili ujrzała. jak wolno odwraca się w jej stronę.

W momencie gdy dostrzegła cień uśmiechu, który wdziera się na jego usta, uderzyła ją fala wspomnień, lecz tym razem jednak nie były to jednak wyobrażenia senne, a fakt, że zrozumiała, że wszystko, o czym myślała, że śniła. nabrało kolorów, zaczęło mieć większe znaczenie. Zrozumiała jedno, że to wszystko, o czym myślała, co wspominała. jako senną marę stało się w rzeczywistości. Uderzyła ją brutalność tej prawdy i gdyby nie to, że siedziała na łóżku by spadła.
    — Señorita wydaje się mi zaskoczona — odezwał się niezwykle zatroskanym głosem — Czy wszystko dobr… — powoli zaczął zmierzać w jej stronę.
    Oprzytomniała:
    — Stój! — zagrzmiała.
    Momentalnie się zatrzymał, patrząc na nią w lekkim szoku, jednak ani na krok nie drgnął ze swojego miejsca, lecz intensywność jego spojrzenia sprawiła, że czuła jak wręcz jego oczy przeszywają ją na wskroś, jakby od wnętrza badał jej zatroskany umysł. To wydawało się tak nie wiarygodne, tak nie możliwe, tak nie prawdopodobne, że nie mogła wręcz w to uwierzyć.
    Słyszała swój lekko przyśpieszony oddech, gdy wokół nich wręcz zapanowała głucha cisza, jakby nawet matka natura uciszyła siebie, szum pojazdów zdawał się jakby zaniknąć, a w tym momencie liczyła się ona i on.
    Trwali tak przez dłuższą chwilę, nic nie mogła wręcz przerwać tej naporów, spokojnej ołudy do momentu, gdy ona sama nie poderwała lekko głowy i spojrzała w kierunku swojego kochanka:
    — Chce wiedzieć jedno — powiedziała na jednym wydechu — Czy ja nadal śnie. Czy to jest tylko pieprzony sen? — mówiąc to, popatrzyła na niego.
    Dostrzegła wręcz oburzenie na jego twarzy, jakby jej dość spontaniczne pytanie go uraziła, jednak jego ton głosu był na tyle spokojny i wręcz tak bardzo melodyjny, że miała wrażenie, jakby jego głos otulał jej skołatany umysł.
    — Wydaje mi się Bella — zaczął wolno — To nie był sen — widziała, jak dyskretny uśmieszek pojawia się w kącikach jego ust i mogła jedynie sobie wyobrazić, o czym teraz myśli — I twoje słodkie jęki z wczorajszej nocy nie wabiłyby mnie, by znowu je usłyszeć.
    Nie odezwała się, jednak poczuła, jak jej ciało drży i nie mogła odmówić wrażenia, że jego oczy wręcz błyszczą z każdym wypowiedzianym słowem, a ona niemal z trudem powstrzymała jęk, gdy poczuła, jak robi się jej nieco wilgotniej między nogami. Jeśli ten facet nie przestanie działać na jej zmysły, może źle się to skończyć.
    — Słuchaj…
    — Powiedz mi Bella — nawet nie dał jej dokończyć myśli, wtrącając się bezczelnie — Czy gdyby to był sen, nie leżałabyś naga w moim łóżku, czy gdybym chciał cię wykorzystać, nie pamiętałabyś wszystkiego, co się działo. Twoja mina Señorita jednak jest zbyt wymowna. Nie potrzebuje nawet twojej odpowiedzi, wystarczy mi spojrzeć na twoją twarz. Pamiętasz wszystko może nie z chirurgiczną precyzją, jednak oboje wiemy, jak działa alkohol, może i drobnych szczegółów się nie pamięta, ale wiesz, co wczoraj robiłaś.
    Nic się nie odezwała, bo nie wiedziała, jak to skomentować, bo mogła się tego wypierać, ale on miał naprawdę racje. Przypomniała, sobie o wszystkim potrzebowała chwili, by zrozumieć, że ten wieczór nie był snem, jak myślała tuż po przebudzeniu, a stał się w rzeczywistości.
    — A może chciałabyś go powtórzyć.
    Zaczął powolnym krokiem zbliżać się w jej kierunku. Drżała z każdym momencie gdy był coraz bliżej niej, na moment czuła, się jakby straciła mowę. Głos odmówił jej posłuszeństwa. W końcu poczuła, jak materac tuż przy niej się ugina, a ona dalej nie mogła się nic odezwać. Potrzebował dosłownie paru sekund, a ona czuła dotyk jego dłoni na swoim chłodnym policzku, gdy delikatnie powiódł swoje palce po jej szczęce i ujmując między dwa palce jej podbródek, zwrócił jej twarz ku sobie. Praktycznie wręcz poczuła dotyk jego warg na swoich ustach, lecz cichy głód dał o sobie znać. Nieco głośniejsze burczenie w jej brzuchu przerwało tę zmysłową namiętność. Delikatny rumień pokrył jej policzki, czując delikatne zawstydzenie, wszystko zmierzało w jednym kierunku, jednak chęć zjedzenia czegoś stała się silniejsza. Niemal w tej samej chwili rozbrzmiał jego cichy śmiech, gdy z dozą lekkości przesunął swoim palcem po jej policzku, sprawiając, że poczuła, jak przez jej ciało przebiega nagły dreszcz:
    — Musimy przełożyć to na potem Bella — mówił z radością w głosie.
    Lecz oboje doskonale zdawali sobie sprawę, o czym wspomina, nie potrzebowali praktycznie słów, by zrozumieć, co im obojgu chodziło po głowie, cień delikatnej wesołości skrył się w kącikach jej oczu, gdy popatrzyła na niego. Obserwowała go z uwagą gdy poderwał się z wygodnego materaca, sięgnął dłonią po leżące na krawędzi łóżka koszulę i rzucił w jej kierunku, a ona upadła na jej dłoniach, spojrzała na nią, czarna koszula tak bardzo przypomniało, przywróciły na nowo wspomnienia wczorajszej zabawy w klubie, ta sama, którą on miał ubraną na sobie aż momentalnie, przed jej oczami pojawiło się jego obraz w nieco opiętej na jego piersi koszuli, zagryzła delikatnie swoją dolną wagę, co nie uszło jego uwadze. Jej nozdrza wypełnił aromat jego perfum, które wciąż uniosły się w powietrzu. Delikatny świeży aromat, który przywodził na myśl skraj morza.
    — Ubierz przynajmniej tyle — powiedział nieco zmysłowym tonem — Chociaż bardziej seksowna jest bez niczego — przyznał ze szczerością i lekko zadziornym uśmiechem.
    — Nie oszukujmy się Señor, dla was mężczyzn, my kobiety i tak jesteśmy obiektem waszych fantazji seksualnych ubrane w zaledwie wasze koszule — powiedziała wprost.
    Nie było to żadnym odkryciem, że mężczyzn podciągał widok swoich partnerek, dziewczyn czy żon, przyodziane jak wspomniała jedynie w ich koszulkę, zwłaszcza że nie mają nic pod spodem. Ilekroć taki widok był pociągający dla jej byłego faceta, nie zliczy. Doskonale wiedziała, że nawet wtedy ich zmysły szaleją i miała nieodparte wrażenie, że doskonale wie, jak może się to zakończyć, jednak nasunęła przez głowę na swoje ramiona jego koszulkę, która nawet nie będąc zaskoczoną, była dla niej o wiele za duża, lecz nie zbyt była tym przejęta. Zadarła delikatnie głowę do góry z chwilą gdy zobaczyła przed swoimi oczami dłoń Ricardo. Nie zawahała się nawet przez moment, byprzyjąć jego dłoń, za którą prędko złapała, a on bez żadnej trudności podniósł ją na równe nogi. Może i nie powinna, może nie potrafiła nad tym zapanować, lecz wykorzystała ten jeden moment i zatopiła swoje usta w jego, pomimo lekkiego zaskoczenia z jego strony nie oderwał się, wręcz położył swoją dłoń na jej talii, zaciskając mocniej palce na jej boku, gdy ona odruchowo ujęła jego twarz w swoje dłonie. Nie miała nic na swoje usprawiedliwienie, ale co tak naprawdę miała bronić to, że zapragnęła pocałować faceta, z którym przeżyła niezapominaną noc, mimo że praktycznie ograniczyli się do prostoty w swoich zabawach, a nie myśleli o szaleństwach, które mogły nimi wstrząsnąć.
    Niechętnie odsunęła się od niego, nadal czuła aromat jego perfum, które teraz z dość gęstą atmosferą wokół nich zdawały się być ciężkie, jednak nie na tyle by nie chcieć czuć tego subtelnego zapachu morza.
    W ogłuszającej ich zmysły ciszy, zeszli na dół, z chwilą gdy tylko zeszła z łóżka, on odruchowo chwycił ją za dłoń nie puścił nawet na moment gdy schodzili na dół po ciemnych schodach. Poprowadził ją w stronę otwartej na salon kuchni, bardzo wszechstronnej, utrzymanej w swoistej prostocie, który był bardzo charakterystyczny dla nowoczesnego stylu całego mieszkania, jednak biel szafek i blatów, idealnie dopasowane były do czerni dolnych półek oraz kafelków w iście mrocznym kolorze.
    Nie zauważyła tego jednego momentu gdy pewnie chwycił ją za boki i posadził na krawędzi blatu. Nie powiedziała nic, lecz lekko przekręciła głowę w jego kierunku, patrząc na niego z ukosa, lecz ten nawet nie był zbytnio przejęty tym. Opierając dłonie na krawędziach blatu po obu stronach, zapatrzył się w piękne bladoniebieskie oczy, które już nie jednego adoratora jej wdzięków zauroczyły czy również i tak było w przypadku jego? Tego nie była pewna, lecz mogła śmiało rzecz, że w pewien sposób go zaczarowana, bo on sam wywarł na niej ogromne wrażenie.
    — Bella…
    — Wiesz, że nie nazywam się Bella — wtrąciła nieco żartobliwie.
    Doskonale wiedziała, że zwraca się tak do niej nico zdrobniale, jednak była znana z tego, że lubiła wbijać małe szpileczki igrać ze swoim partnerem, to było dla niej zupełnie normalne, jednak jej kochanek zdawał się to dostrzec, ten błysk w kąciku je oczu.
    — Naprawdę uważasz Bella, że masz do czynienia z ignorantem? — spytał, nachylając się delikatnie ku niej, co natychmiast doprowadziło ją, że wstrzymała oddech, gdy czuła niemal jego oddech na swoich ustach — Doskonale wiem, jak się nazywasz Julio, ale uważam, że Bella jest idealnym określeniem ciebie — wzdychał.
    Ponownie zapanowała chwila milczenia, tak nie wiele brakowało, by ponownie zatonęli w niezwykle namiętnym pocałunku, jednak coś im przerwało, albo to ona zatraciła tę jedną chwilę.
    — Czy nie uważasz, że powinniśmy coś zjeść?
    Patrzyła, jak lekko spuszcza głowę, wzdychając lekko, jednak dostrzegła na jego ustach cień uśmiechu, lecz potrzebował zaledwie paru sekund, by poderwać ją i spojrzeć na nią swoim przenikliwym spojrzeniem, ten, który niemal zabierał jej dech w piersi. Zdecydowanie miała zbytnią słabość do brązu spojrzenia swoich partnerów, ale w tych oczach było coś niezwykłe i niepowtarzalnego, coś, co przyciągało jej uwagę, rozpalało do czerwoności jej zmysły.
    Nie pytając zupełnie o nic, nawet o to co by chciała zejść, Ricardo zaczął wyciągać rzeczy z szuflad czy lodówki, jednak nie musiała zbytnio się zastanawiać gdy zobaczyła świeże owoce, miseczki z płatkami owsianymi. Nie trzeba było być geniuszem, by domyślić się, że sylwetka, jaką obecnie posiadał, wymagała, od niego dużo pracy i zbilansowanej diety, jednak jej samej te zdrowsze śniadania czy styl życia nie był obcy, przecież o siebie dbała i zależała jej na tym, by w miarę zdrowo się odżywiać, pomimo że zdarzały się upadki, często przed jej kobiecymi dniami, ale to było normalne. Nie zaznała się, bo wiedziała ze to naturalne. Nie była i raczej nigdy nie będzie stuprocentową dziewczyną, która tylko pragnie być fit, bo nie da się tego osiągnąć, zawsze będzie ciągnęło do czegoś bardziej niezdrowego. Można się oszukiwać, ale taka jest prawda.
    Przyglądała się mu z uwagą gdy w skupieniu szykował dla nich obojga śniadanie, pomimo że starała się wciąż patrzeć mu na twarz, jej wzrok wciąż spadał, a ona łapała się, że zamiast skupić się na jego oczach czy buzi, ona przyglądała się jego dobrze wyrzeźbionej sylwetce, jednak z powstrzymanie chęci zerkania w dół, na jego spodnie był naprawdę trudny. Nie zamierzała ukrywać, korciło ją, wręcz kusiło, by zejść z tego blatu i… Niemal z trudem przełknęła ślinę gdy przez jej umysł przeleciały wizje tego co mogła zrobić gdyby pozbyła się jego spodni. Po chwili dopiero zorientowała się, że wciąż przygryza delikatnie skrawek swojej dolnej wargi.
    Mogłaby tak dłużej siedzieć i tylko sobie wyobrażać co mogłaby z nim zrobić, ale po co jej to było skoro, mogła to zrobić. Delikatnie zsunęła się z blatu i wręcz nie zauważalnie podeszła bliżej niego, on tak bardzo skupiony na przygotowaniu śniadania krojenia owoców, nie dostrzegł momentu gdy ona, wręcz wcisnęła się między niego a szafki, które na jej szczęście nie miały żadnych widocznych uchwytów. Uniosła wolno rękę do góry, z lekkością przykładając do jego krocza zdumiony i lekko zaskoczony mężczyzna spojrzał w dół, by wtedy mógł ją dostrzec, pomimo że nie widziała jego twarzy, zbyt skupiona na jego spodniach mogła tylko domyślić się, jaki uśmiech skradł się na jego usta.
    Przesunęła wolno ręką wzdłuż jego krocza, na co niemal natychmiast głośno zamruczał, a ona sama zahaczyła palec o skraj jego ciemnych spodenki i wolno przesunęła w bok, niemal jej oczy zabłyszczały nieokreślonym szczęściem gdy dało się zauważyć, że nie miał nic pod spodem, a ona mogła od razu dostrzec jego dość sporą męskość. Uchwyciła pewnie jego członka, lekko przesuwając swoją rękę wzdłuż jego długości. Nawet nie zauważyła tego, jak na jej ustach pojawił się delikatny uśmieszek, atmosfera wokół nich coraz bardziej gęstniała, a ona już zaczęła się pochylać aż…
    — Wróciłam!
    Nagły dźwięk, otwierających się drzwi, oraz kobiecy krzyk sprzed pokoju, sprawił, że cały czar prysł. A ona pomimo pierwszych sekund szoku, oprzytomniała dość szybko, gdy, pomimo że kucała teraz upadła na podłogę, tylko szafki sprawiły, że nie leżała teraz na ziemi.
    — Co!? — z jej gardła wydobył się nagły jęk zaskoczenia.
    Na moment wszystko zlało się w jednej chwile wczorajszy wieczór w klubie, namiętna noc, którą spędziła u jego boku, po który poranek w tej chwili został im przerwany. W jednej chwili poczuła ogarniającą ją wściekłość, a jej umysł zaatakowała uporczywa myśl, która odbijała się niczym echo po jej głowie Spałam z zajętym facetem, to jedno krótkie stwierdzenie sprawiło, że urokliwość oraz specyficzna atmosfera straciła swój blask, a ona na moment straciła głos.
    Nie wiedziała, co powiedzieć, wręcz czuła, że została perfidnie przez niego oszukana. Emocje w niej buzowały, od jednej skrajności w drugą, wtedy siedząc jeszcze na ziemi, dostrzegła, jak na przejściu staje kobieta. Dziewczyna, która była w wieku zbliżonym do niej, prześledziła spojrzeniem ją, by zatrzymała się na jej twarzy. Twarzy młodej kobiety, którą ją widziała i nie mogła pozbyć się tego wrażenia, im dłużej patrzyła, tym bardziej zaczęła przypominać sobie pewne zdarzenie.
    — Chyba wpadłam w nie w porę — zaśmiała się brunetka, spoglądając na sytuacje przed sobą.
    Jednak tymczasem ona, przywiodła w pamięci dzień gdy zgłosiła się do niej para, która chciała kupić od niej mieszkanie, wtedy gdy jeszcze była związana z Michael jednak były to ostatnie tygodnie ich związek już wtedy chylił się ku upadkowi. Zapomniała wycofać ofertę sprzedaży swojego mieszkania, jaką wystawił jej były facet na portalu sprzedaży, wtedy gdy myśleli, że wszystko jest dobrze, ale musiała odwołać tę sprzedaż, wtedy obraz tamtych dwojga wyostrzył się, w umyślę, a gdy ponownie spojrzała na stojącą w oddali kobietę, zobaczyła tą sobą dziewczynę, która odwiedziła ją ze swoim partnerem który… Momentalnie poderwała się na równe nogi, wpatrując się niemal morderczym spojrzeniem w swojego kochanka:
    — Mogłeś mnie przynajmniej uprzedzić, że jesteś zajęty Señor — powiedziała z przekąsem — Przynajmniej nie podbijałabym do faceta, który już ma laskę — dodała w pełni oburzona.
    Była wściekła!
    To mało powiedziała, była rozgoryczona i czuła oganiającą ją furie. To ona pogoniła Michaela po tym jak ją zdradził ze swoją byłą a teraz ona przespała się z facetem, który ma partnerkę co za absurdalny zbieg okoliczności. Sama zrobiła to co Michael zrobił jej. Czuła wściekłość sama na siebie, że się nie pohamowała, że nie była bardziej ostrożna w doborze kochanka na tę noc, zaczęła żałować tego głupiego zakładu, w który weszła wraz z nim gdyby nie on nie doszłoby do tej cholernej sytuacji.
    — To nie…
    Nie dała mu nawet dokończyć myśli, wręcz oburzona wykrzyknęła mu w twarz:
    — Pieprzyłeś mnie świadomy tego, że zdradzasz własną dziewczynę Ricardo — powiedziała dobitnie — Tak teraz już wiem, skąd cię kojarzę — wyrzuciła mu.
    — Chwileczkę mała — nagle jej w jej głos weszła Courtney — Nie jestem jego dziewczyną!
    — To nie ma znaczenia i tak mnie oszukał! — podkreśliła, wręcz spoglądają na niego z wyrzutem.
    Przytaknął, bo doskonale oboje wiedzieli, o co pytała, to było zbyt banalne i wręcz przerażające jak dobrze wręcz bez słów po kilku godzinach się porozumiewali.
    — Julio…
    Nie zamierzała jednak dłużej tutaj zostawać czy tego słuchać, niemal pośpiesznym krokiem, ominęła go, rozglądając się, zaczęła szukać swoich rzeczy, zgarnęła je prędko i szybko pognała do góry, by się ubrać. Nie zawracała sobie uwagi wchodzeniem do łazienki, zrzuciła z siebie pośpiesznie jego koszulę i nasunęła sukienkę, którą miała na sobie wczorajszego wieczoru. Chwytając torebkę, zajrzała do środka, by się upewnić, że o niczym nie zapomniała, portfel, telefon czy klucze do pokoju hotelowego. Wręcz prędko zeszła po schodach, ale nie dało się nie usłyszeć fragmentu rozmowy między dwojgiem partnerów:
    — Co cię tak bawi cwaniaro? — dobiegł ją głos Ricardo — To twoja wina miałaś wrócić po południu — powiedział z lekkim wyrzutem.
    — Co twardnieje ci? — zaśmiała się — Nie zrobiła ci dobrze?
    — Nie — słyszeć można było bardzo niezadowolony męski głos — Przerwałaś — dodał z pretensją w głosie i jękiem rozczarowania — Tak nie wiele brakowało — mruczał z westchnieniem.
    — Chyba muszę się tobą zająć, ale najpierw pogadam z nią i jej wyjaśnię…
    Pośpiesznie przeszła przez korytarz, słysząc wręcz szczepki ich rozmowy, nie zamierzała jednak przebywać w tym mieszkaniu ani chwile dłużej. Otwierając drzwi, usłyszała za sobą kobiecy głos, który ją wołał, jednak nawet nie zatrzymała się na moment i nie zwracała uwagi. Nie miała głowy, zjeżdżać windą wręcz zaczęła biec po schodach, lecz dobiegł ją również odgłos kroków tuż za sobą.
    Po dłużej chwili wręcz wypadła z budynku jak burza, lecz poczuła nagle dotyk dłoni na swoim ramieniu dość silny, by ją zatrzymać. Odwróciła się oburzona i wściekła, i spotkała się twarzą w twarz z dziewczyną jej kochanka, która nawet nie wydawała się być oburzona tą sytuacją wręcz rozbawiona.
    — Zaczekaj mała — powiedziała spokojnie — Daj mi to wyjaśnić!
    — Ale co ty chcesz wyjaśniać? — spytała oburzona — Wy…
    — Julio, tak? — spytała, na co lekko skinęła głową — To nie tak jak może ci się wydawać. — powiedziała z takim spokojem, a jednocześnie na jej ustach błąkał się lekki uśmieszek — Mnie i Ricardo nie łączy żadna romantyczna wieść.
    — W takim razie co takiego? Bo wydajcie się jakbyście byli dosyć blisko — dodała z naciskiem.
    Z początku kobieta nic nie odpowiedziała, co jeszcze bardziej spotęgowało jej wściekłość, a jednocześnie ciekawość, bo zupełnie nic z tego nie rozumiała co się tutaj dzieje. Wydawało się jej to dziwne ta relacja dość bliska, szczególnie gdy przypomni sobie szczęp ich rozmowy, którą usłyszała gdy wychodziła.
    — Mów prawdę kim dla siebie jesteście. Bo wasza rozmowa była dosyć dwuznaczna — powiedziała jej prosto w oczy.
    — Przyjaciółmi — odparła z uśmiechem.
    Zamilkła jednak ona spojrzała na nią spod lekko przymrużonych powiek a po chwili usłyszała jej ciche westchnienie gdy rzekła:
    — Przyjaciółmi z korzyściami — rzuciła, nawet nie czując, zanim zdołała się odezwać ponownie.
    — Co? — spytała zdumiona, delikatnie marszcząc brwi, patrząc na nią.
    — Chyba nie muszę ci polegać, na czym to polega
    Nie, nie musiała jej tego wcale tłumaczyć, bo doskonale wiedziała, na czym polega cała ta relacja, mimo że wydawał się dosyć dziwna. Nadal się jej to w głowie nie mieściło. Nie zamierzała przeczyć temu, że Ricardo nie wywarł na nią wpływu przez tę jedną noc i wcale jej ciało jak i umysł nie odczuwała chęci, by ponownie się z nim zabawić, ale sytuacja, w jakiej się teraz znalazła, wydawała się tak dosyć dziwna i niezrozumiała a z drugiej strony a z drugiej strony nie była ignorantką i doskonale znała relacje przyjacielsko — miłosne. Wśród swoich przyjaciół jednak nie miała takiej pary znajomych, którzy lubowali się w takich znajomościach, jej samej przez myśl by nie przeszło, angażowanie się w nie. Nie wyobrażała sobie, by kiedykolwiek pójść do łóżka z Anthony’m, miała swoje granice, ale tak naprawdę kto dał jej prawo oceniać relacje innych.
    — Nie wiem — rzuciła, mając zupełny mętlik w głowie — Muszę nad tym pomyśleć — dodała.
    Odwróciła się na pięcie i niemal biegiem odeszła od kobiety, która uśmiechnęła się dyskretnie pod nosem, mówiąc cicho:
    — Jeszcze tu wrócisz maleńka.
    Nie spodziewała się, że jedna noc sprawi, że otworzą się przed nią zupełnie nowe drzwi.



No comments:

Post a Comment