Saturday, August 10, 2024

IV 11 (P.1) — HISZPAŃSKI KOCHANEK

    Przez resztę popołudnia nie wiedziała, co tak naprawdę ze sobą zrobić i czy powinna iść wieczorem do tego klubu. Zakład, zakładem, ale czy rzeczywiście chciała poznać tego tajemniczego mężczyznę. Snuła się w okolicy hotelu, myśląc, co zrobić, szum silnika maszyny oraz gwar codziennego życia w miasteczku wypełnił jej umysł. Jej myśli wciąż uciekały do Ricardo, a cichy głosik z tyłu głowy nie dawał jej spokoju. Starała się za wszelką siłę odepchnąć od siebie te myśli, ale nie dawała rady, wciąż przed jej oczami pojawiał się obraz tego tajemniczego Hiszpana. Widziała wciąż jego twarz przed sobą, jego zawadiacki uśmiech, iskrzące się oczy i nie mogła wymazać go ze swoich wspomnieć. To było wręcz męczące, ale jak bardzo irytujące.
    Po kilku godzinach w końcu zdecydowała się wrócić do hotelu, teraz gdy siedziała na łóżku w swoim pokoju, przy swojej otwartej walizce gdzie upchała jak najwięcej ubrań, rozłożyła przed sobą sukienkę. Krótka sięgająca poza uda ciemna kreacja wykończona złotymi materiałem tworzący różne wzorki, długie rękawy sukienki idealnie współgrały z niezwykle głębokim dekoltem. Siedząc i wpatrując się w tę spódnicę, przez moment targały ją jeszcze wątpliwości, czy powinna iść, jednak im dłużej wpatrywała się w nią, doszła w końcu do wniosku, że raz się żyje. Jeśli nie skorzysta z zaproszenia, może zmarnować szansę poznania mężczyzny, który ja tak zaintrygował i nie miała na myśli związku, przed kilkoma miesiącami dopiero się rozstała, jednak kto jej zabroni poznać tego tajemniczego Hiszpana?
    Wstała w końcu z łóżka i powędrowała do łazienki. Nie zamierzała marnować szans danych od losu, skoro okazja sama pchała się w jej ręce, nie zamierzała tego marnować. Zdjęła kombinezon, w którym do tej pory paradowała, pozostając jedynie w bieliźnie, zsunęła z włosów gumkę i rozplotła warkocza, a jej brązowe pasma włosów zaczęły spływać jej po ramionach, zdejmując bieliznę, odrzuciła ją w bok, lądując blisko jej kombinezonu, a ona sama weszła pod prysznic.
    Czuła jak letnia woda spływa po nagim ciele, zmywa z niej bród dzisiejszego poranka. Myślała o wydarzeniach ostatnich godzin, jednak jej myśli wciąż wędrowały do Ricardo, coś z tyłu głowy nie dawała jej spokoju jakiś głosik, który wiercił jej wręcz dziurę w głowie, lecz nie wiedziała, dlaczego tak jest, czemu nie daje jej to spokoju, jednak, jakby chciał coś jej powiedzieć, jakby na coś naprowadzić, ale nie wiedziała zupełnie co, a jej nie miała żadnych domysłów, miała zupełne pustki w głowie, o co mogło pójść. Mogła się tym zaręczać, pytać samą siebie co się dzieje, jednak to jest bezsensowne to dręczące ją uczucie jednak towarzyszyło jej za każdym razem gdy widziała przed oczami twarz tego przystojnego Hiszpana.
    W końcu po kilku wręcz bardzo długich minutach wyszła spod prysznica i stanęła przed lustrem. Stała, czekając aż miękki materiał, którym się owinęła, wchłonie, nadmiar wilgoci, po czym sięgnęła do mniejszego puchu na włosach i go zdjęła. Wyjęła z szafki suszarkę hotelową i nudząc cicho, zaczęła suszyć swoje długie pasma włosów. Gdy tylko się uporała, z tym przeczesała swoje lekko falowane włosy, szczotką przez moment myśląc, czy nie zrobić jakieś fryzury jednak uznała, że nie chce się w to bawić i sięgnęła po kosmetyczkę, dziś miała ochotę na naprawdę lekki makijaż, którym jedynie podkreśli subtelnie swoją urodę.
    Po praktycznie godzinie wyszła z łazienki uczesana i umalowana i podeszła do sukienki, która na nią czekała i sięgnęła po nią, zdejmując wcześniej szlafrok, nie trudziła się, z nakładaniem bielizny do takiej kreacji nie było sensu tego robić. Nałożyła złoto — czarną spódnicę i stanęła przed ogromnym lustrem wbudowanym w szafę i przejrzała się sobie. Nie wyglądała wcale tak źle, wręcz musiała przyznać, że wyglądała zjawiskowo. Wróciła jedynie do łóżka i sięgnęła po czarne sandałki na obcasie, które założyła na nogi. Chwyciła torebkę z telefonem oraz portfelem i kluczem do pokoju i przejrzała się po raz ostatni w lustrze. Mogła już pójść, gdy dostrzegła na ekranie telefonu powiadomienie, że jej taryfa podjechała, którą zamówiła, chwile wcześniej od razu wyszła. Przyłożyła kartę magnetyczną do zamka, zamykając drzwi.
    Wychodząc z hotelu, nie napotkała praktycznie nikogo prócz hotelowej obsługi, która krzątała się po lobby. Jednak nie była zaskoczona, wielu gości było na mieście, szukając klubów do zabawy dzisiejszego wieczoru czy siedziało w pokojach. Jednak ona wychodząc za obrotowych, przeszkolonych drzwi hotelowych poraził ją blask zachodzącego za horyzontem złocistej kuli ognia, a ona dostrzegła czekającą przed wejściem taryfę. Wsiadając do pojazdu, usiadła na tylnym siedzeniu, podając mężczyźnie w średnim wieku adres lokalu.
    Ruszył spod hotelu bez żadnego słowa, jechali pogrążeni w ciszy, jedynie muzyka puszczona z radia zakłóca tą idealny spokój. Nie miała zbytnio ochotę na dyskusje, wciąż rozmyślała o dzisiejszym wieczorem i nie tym razem nawet przez myśl jej nie przeszłoby się wycofać i zrezygnować. Ryzyko było wliczone w cenę dobrej zabawy i tak uznawała, że nie spotka ją już nic gorszego od jej pierwszego faceta, egoista i zapatrzonego w siebie psychopaty, który nie uznawał jej wolności, a jego jedynym celem było pozbycie się jej. Mogła natrafić na kolejnego wariata to oczywiste, ale czy zamierzała się bać w chwili gdy podjęła już decyzje i nie zamierzała się wycofywać.
    Po dość długiej chwili dotarli do lokalu, zapłaciła taksówkarzowi, nieco więcej pieniędzy za przejazd wliczając mały napiwek i wysiadła. Stanęła na moment przed jednym z budynków, widząc przez sobą zawieszony neon z nazwą lokalu, w którym miała się dziś pobawić. Podeszła do młodej pary stojącej w dosyć długiej kolejce do klubu i wyczekiwała swojej kolej.
    Po kilku minutach w końcu weszła do zatłoczonego lokalu, niemal natychmiast dobiegły ją dźwięki klubowych przebojów tego lata, widziała ludzi kręcących się przy wejściu, którzy schodzili na niższe piętro. Stanęła przy metalowej barierce, gdzie na dole dostrzegła dobrze bawiących się ludzi na parkiecie, część siedziało przy barze. W lokalu panował półmrok, co było wręcz normą dla takich lokali, jedynie blask barwnych świateł oświetlał pomieszczenie. Przyglądała się przez moment bawiących się klubowiczom aż w końcu sama zeszła na dół, bokiem przeszła do baru, szukając spojrzeniem, tajemniczego Hiszpana, którego spotkała przed paroma godzinami. Jednak im dłużej się rozglądała w tłumie ludzi, nie mogła go dostrzec, miała już zrezygnować, lecz w chwili gdy miała się odwrócić, ponownie usłyszała głos, tę intensywną barwę głosu, ton, który wręcz przyprawił ją o dreszcze:
    — Jednak wywiązała się pani Señorita z naszej umowy — dobiegł ją jego głęboka barwa głosu.
    Odwróciła się powrotem, dopiero wtedy mogła go dostrzec. Blask barwnych świateł rzucił na niego swój blask, a ona mogła dostrzec, że siedział na jednym z ostatnich stolików barowych, zlustrowała go spojrzeniem swoich oczu, swoje nieco dłuższe włosy zaczesał idealnie do tyłu, unosząc je lekko do góry, powędrowała swoim spojrzeniem, idealnie obcięty parodniowy zarost dodawał mu niezwykłego uroku, pomimo swojej ciemnej karnacji, dobrał do siebie czarną koszulę, którą rozpiął na dwa guziki tuż przy szyi, jednak i teraz mogła dostrzec zarys jego mięśni, czarne spodnie oraz dopasowane buty były wręcz takim standardem, jednak dla niej wyglądał niezwykle zjawiskowo i pociągająco.
    Stop!    
    Nie mogła o tym myśleć! Przecież nie przyszła tutaj z myślą, że skończą w łóżku a by wywiązać się z umowy, chociaż z trudem powstrzymała cisnący się na jej usta lekki uśmieszek gdy zdała sobie sprawę ze chętnie po prostu by chciała wylądować z nim sam na sam. Musiała się jednak otrząsnąć i pokonała dwa kroki, stając tuż przed nim, opierając jeden ze swoich łokci na ciemnym barze.
    — Dla mnie Señor umowy to rzecz święta, potrafię się z nich wywiązać — odparła, patrząc mu w oczy.
    — Czyli mnie tylko podpuszczałaś?
    Nie zaskoczyła ją nawet ta bezpośredniość, odruchowo kącik jej ust drgnął do góry na to, po czym odezwała się sama.
    — Jednak sądząc po tobie, wcale ci to nie przeszkadzało — przyznała z nieco diabolicznym uśmieszkiem.
    — Nie mogę temu zaprzeczyć. Lubię kobiety, które potrafią pokazać pazur — stwierdził.
    Niespodziewanie pojawił się przy nich barman, który podsunął w ich stronę dwa kolorowe drinki, popatrzyła na swojego towarzysza z lekkiego ukosa, a ona dostrzegła jedynie maleńki uśmiech, który skradł się na jego usta, po czym stwierdził:
    — Czułem, że jednak przyjdziesz — mówił, chwytając jeden z koktajli — Może usiądziemy w bardziej prywatnej sferze?
    Nie oczekiwał nawet jej odpowiedzi, wstając, pochwycił szkło ze swoim alkoholem, uprzednio sama chwyciła swój. Niemal poczuła w tej samej chwili dotyk jego dłoni, na swoim ramieniu, a on poprowadził ją do prywatnej loży, która znajdowała się na podwyższeniu. Usiedli na skórzanych kanapach i nawet jego znaczna bliskość wcale jej nie przeszkadzało, gdy niemal siedzieli, stykając się kolanami.
    — Może to nie odpowiednie miejsce na takie dyskusje, ale chętnie dowiem się coś więcej o takiej pięknej kobiecie — mówił, a ona nie mogła oprzeć się wrażeniu, że staje się nieco flirciarski.
    Zamierzała to wykorzystać:
    — Jak uważasz czy rozsądne mówić obcemu mężczyźnie coś o sobie? — spytała, przymrużając delikatnie oko.
    — Naprawdę nawet nie zdradzisz mi, co cię tu sprowadza prócz zawodów?
    — Wakacje? — mruknęła, upijając łyk drinka — Może podróż w nieznane — dodała kokieteryjnie — A może jestem tutaj z kimś na wycieczce.
    — Ciekawe — powiedział z zainteresowaniem — To dlaczego zgodziłaś się pójść z obcym facetem do klubu? Sądząc, jednak że jesteś tutaj sama — stwierdził przekonywająco.
    — Skąd takie przypuszczenie Señor?
    — Odważna sukienka, pójście ze mną do klubu, nie przeszkadza ci bliska obecność obecnego faceta. Można od razu wyczuć, że jesteś singiel kom.
    — Zaskakujące skąd możesz mieć takie przypuszczenia? — mruknęła flirciarsko.
    — Umiem odczytywać emocje ludzkie oraz ich zachowania. Łatwo rozpoznać gdy dziewczyna jest wolna, a gdy jest zajęta — przyznał, sięgając po szklankę, z drinkiem upijając łyk — Od dziecka potrafiłem być przenikliwy wobec uczuć ludzkich, potrafię czytać ich emocje, więc zdradzisz coś więcej o sobie piękna?
    — A nie uważasz, że to nieco ryzykowane zdradzać zbyt poufne rzeczy na swój temat nieznajomemu? — spytała lekko, przymrużając oko.
    — Aż tak bardzo chcesz zgrywać niedostępną — mruknął nieco pod nosem, upijając łyk kolorowego koktajlu.
    Mimowolnie stłumiła narastający w jej piersi śmiech, jednak lekki uśmieszek skradł się na jej usta, gdy popatrzyła na niego w chwili gdy blask jednego ze świateł padł na jego twarz. Po czym odłożył na stolik szklankę z chłodnym napojem, i delikatnie opierając dłonie na kolanach, zbliżył się nieco do niej, nie dało się ukryć cienia radości, który skrył się na jego ustach.
    — Powiedz czy nie na tym polegają relacje między ludzkie, by się poznać, trzeba coś o sobie wiedzieć. Nie tylko własne imiona.
    — Chcesz grać cwanego Señor? — spytała zadziornie — Nie przyszło ci do głowy, że przyszłam tu tylko po to, by wywiązać się z umowy?
    Zapadła między nimi chwila ciszy, przerwana puszczoną z ogromnych głośników muzyką klubową i gwarem dobrze bawiących się ludzi gdy oni wpatrywali się w siebie, nawet nie mrugając. Coraz bardziej podobał się jej ten mężczyzna. Intrygował z każdą chwilą. Jego aparycja, sam stosunek wobec niej, pomimo że grał niezwykle dżentelmeńskiego faceta, potrafił grać nieco zadziornego, co jej się niezwykle podobało. Po chwili jednak oparła się o oparcie kanapy, ówcześnie chwytając kieliszek z drinkiem, nonszalancko zakładając nogę na nogę, odezwała się po dość dłuższej chwili, popijając swój kolory koktajl.
    — A co może być ciekawego w studentce, która przyjechała wypocząć po ciężkim semestrze — odezwała się lekkim tonem.
    — Jednak sądzę Señorita, że jest w tobie coś intrygujące. Ciekawisz mnie, pragnę cię poznać bliżej.
    — Skąd takie przekonanie? Wiesz…
    — Gdybym faktycznie był niebezpieczny, czy nie leżałabyś teraz na ziemi, a miałby niecne zamiary. Siedzisz, jednak ze mną popijając drinka, którego ci zamówiłem i nic ci nie jest, czy faktycznie mam aż tak złe intencje?
    Zaskoczyło ją to stwierdzenie, ale gdy bliżej o tym myślała, musiała się z tym zgodzić. Owszem mogła podejrzewać, że on wsypał jej jakieś substancje do drinka, ale cholera nic jej się nie działo, a sama jego osoba coraz bardziej ją ciekawiła. Lecz ostrożności nigdy za wiele. W końcu jest w obcym mieście na zupełnie innym kontynencie, a jego poznała dopiero rankiem, więc mogło wiele się zdarzyć.
    — No dobrze, przyznaje, że możesz mieć racje — skapitulowała — Jednak oboje, że wakacyjne romanse nie trwają zbyt długo — dodała z lekkim mrugnięciem wobec niego.
    Nie otrzymała odpowiedzi, lecz obserwowała z uwagą, jak podnosi się z kanapy i wyciągnął ku niej dłoń. Zaskoczona zadarła lekko głowę do góry, by na niego popatrzeć, nie zdążyła nic powiedzieć, ubiegł ją, mówiąc:
    — Skoro nie chcesz za wiele o sobie zdradzić, to może dasz się zaprosić do tańca, nic się to nie kosztuje — wyznał.
    Nie wiele się zastanawiała, gdy odłożyła już praktycznie puste szkło po koktajlu na stolik i wyciągnęła do mężczyzny rękę, a on pewnie ujął jej dłoń i pewnym ruchem pociągnął do siebie, praktycznie wpadła na niego, lecz on objął ją w talii i poprowadził na parkiet.
    Z chwilą gdy znaleźli się na kolorowym parkiecie, odwrócił ją w miejscu i tuż po chwili znalazła się w jego ramionach, nawet teraz czuła jego napięte mieście pod ciemną koszulką. Pognali w tan, jednej ze skocznych piosenek, jedną z hitów tegorocznego lata. Utworu, który wręcz latał w każdej rozgłośni radiowej. Zatraciła się w tańcu jak w oczach mężczyzny, ciemna otchłań jego brązowych oczu to było coś niezwykłe i może byli w teraz w klubie, ale mimo to czuła, że coś ją ciągnie do tego mężczyzny i nie mogła oprzeć się pokusie, by nie przerywać tego wieczoru tak wcześniej. On był wręcz jak magnes, przyciągał do siebie, mimo że praktycznie nic o nim nie wiedziała, ale czy mogła nazwać to zauroczeniem, chyba tylko chwilowym oddłużeniem.
    Drgnęła niespodziewanie, słysząc jego cichy szept tuż przy swoim uchu:
    — Twoja tajemniczość Señorita jest moją zagadką, którą pragnę rozgryźć — mruczał jej cicho, doprowadzając ją do niemal dreszczy.
    Popatrzyła wprost w brązowe tęczówki, na moment nie mogąc oderwać oczu od niego:
    — Skąd pewność, że pozwolę ci rozgryźć moją tajemnicę? — mruknęła przeciągle gdy zawirowała w rytm muzyki.
    Nie otrzymała od razu odpowiedzi, wirowali na parkiecie, a ona z wyczekiwanie czekała, aż ponownie on się odezwie:
    — Bo wiem, że tego chcesz — stwierdził z ogromnym przekonaniem.
    Bijąca od niego pewność siebie, niemal doprowadzała jej zmysły do szaleństwa, a jej silne przekonanie, by bardziej go poznać, niemal zagłuszyło zdrowy rozsądek.
    — Jednak twoja aura tajemniczości, sprawia, że wyzwanie wydaje się na tyle intrygujące, że chętnie podejmę wyzwanie!
    — Señor a myślałam, że rozstaniemy się po tej nocy — odparła, czując jego silną dłoń na swoim biodrze, gdy mocniej zacisnął palce.
    — Myślisz, że pozwolę sobie cię tak prędko wypuścić? Zapomnij bella. Wpadłaś w moje sidła, tak łatwo się z nich nie wydostaniesz.
    Zamilkła jeśli tak to ma wyglądać, chętnie chciała nadal zgrywać tak bardzo niedostępną po części nadal taka była, bywała ostrożna na wzgląd na swoją przeszłość, potrafiła ufać, ale potrafiła podchodzić z rozsądkiem do nowych znajomości, a skoro on pragnie i wręcz jest zaintrygowany, że nie mówi praktycznie nic o sobie, chętnie będzie to dalej ciągnęła jeśli jemu to bardzo się podoba w sumie jej również.
    Zeszli z parkietu praktycznie jakiś czas potem, gdy stanęli przy metalowych schodach, niemal z poczuciem smutku i rozpaczy, musiała pogodzić się z utratą jego ciepła, gdy wypuścił ją z objęć, a sam poprosił ją, by wróciła do loży, a sam wszedł w tłum dobrze bawiących się ludzi, by zamówić im kolejne koktajle.
    Wspięła się na górę i wróciła do loży, gdzie wcześniej siedzieli, obsługa zabrała wcześniej opróżnione przez nich szklanki z drinkami, ponownie usiadła w wygodnej kanapie i odwróciła się przez ramię, by spojrzeć na dół, na tłum dobrze bawiących się ludzi, jednak ona spojrzała w stronę baru, szukając spojrzeniem swojego towarzysza. Dostrzegła go rozmawiającym z barmanem, który szykował kolejny koktajl tego wieczoru. Musiała przyznać, że ten mężczyzna sprawiał, że chciała porzucić wszelkie swoje opory i nie było istotne dla niej co i jak chciała go zniewolić tu i teraz. Mało ważne, że się praktycznie nie znali, jednak jej usilne pragnienie, bycia bliżej niego, wręcz ją dobijało.
    Odwróciła się powrotem gdy dostrzegła, jak jej towarzyszy wraca, wkrótce dostrzegła go, wspinającego się po schodach niosąc ze sobą dwie szklanki z barwnymi koktajlami. Postawił na stoliku tuż przed nią jeden z nich gdy sam obszedł stolik i usiadł po jej drugiej stornie. I nie obeszło jej uwagi, że usiadł znacznie blisko niej, jednak wcale jej to nie przeszukało.
    Nie wiedziała, co ją właściwie podkusiło, czy to moment chwili, czy po prostu wewnętrzne pragnienie, nawet klubowa atmosfera była w tej chwili zbędna, jakby to była mgliste poczucie, że gdzieś byli, jeśli w tej chwili rządziło nią pragnienie czy zwykła wręcz żądza, to nie miało zupełnie znaczenia. Siedząc tak bardzo blisko niego, uchwyciła między swoje palce skrawek jego koszuli, materiał wręcz pomiął się pod jej dotykiem, jednak to nie miało żadnej wartości, gdy pewnym ruchem przyciągnęła go do siebie. Nie potrafiła się pohamować, po prostu go pocałowała.
    Zatopiła swoje zmysłowe usta w jego, pragnąć, poczuć smak i dotyk jego warg, on nawet nie zdawał się być zaskoczony tym niespodziewanym gestem. Wręcz ujrzała w jego oczach iskierki, lecz zachowały w sobie nutkę tajemniczości, lecz nie przeszkadzało jej to, z ogromną pasją całowała go, lecz sam nie pozostawał jej dłuży gdy odwzajemnił jej gorącą pieszczotę. Co było dla niej największą nagrodą.
    Nie zwróciła uwagi na chwile gdy znalazła się na jego kolanach, była tak bardzo pochłonięta jego bliskością, że nie dostrzegła ani nie zauważyła tego momentu, jednak czuła każdy jego dotyk gdy objął ją ponownie ramieniem, druga jego ręka znalazła się wewnątrz jej biodra. Nawet mu nie przerwała gdy wiódł dłoń wzdłuż górę jej uda, niebezpiecznie blisko znalazła się skrawka jej sukienki.
    Oboje się wydawali zahipnotyzowani tą chwilą i niezwykle pochłonięci swoją bliskością. I mogliby oszukać wszystkich, ale nie siebie, gdy im obojgu przeszła ta sama myśl przez głowę.
    Odsunęli się od siebie dopiero po chwili, ich oddechy mieszały się ze sobą, czuli, że obecna sytuacja nie jest dla nich obojgu korzystna. Wspólnie znajdowali się w zatłoczonym klubie, pełnym bawiących się imprezowiczów, a ich ciałami wstrząsnęła ogromna namiętność czy pożądanie. Pragnęli oboje znaleźć się na osobności, być tylko we dwoje.
    — Zostajemy czy wychodzimy? — jedno proste pytanie wystarczyłoby wywołać lawinę.
    Oboje jednak zbyt dobrze znali odpowiedź, by głośno mówić o tym.
    Wręcz z cichym jękiem musiała przyjąć to jak Ricardo zdjął z ją ze swoich kolana i sam wstał, jednak słysząc jej pomruk, zaśmiał się z małą perfidnością. Pochylił się nad nią i ujmując w swoje dwoje palców jej podbródek, zwrócił ku górze, a ona poczuła ponownie smak jego ust, oderwał się niemal w tej samej chwili, doprowadzając jej zmysły do większego szaleństwa.
    — Zapłacę i zamówię taksówkę — rzekł nieco głębszym głosem — Zabieram cię bella do siebie.
    Potem tylko patrzyła, jak odchodzi, sama uchwyciła szklankę swojego alkoholowego koktajlu i upiła jego spory łyk. Kolejne minuty wręcz zaczęły się jej niemiłosiernie dłużyć gdy siedziała, czekając na swojego towarzysza. Niby dwie minuty jednak ona miała wrażenie, jakby trwało to ponad godzinę. Dostrzegła go w końcu na schodach wiodących ku górze.
    Zatrzymał się tuż przed stolikiem, mówiąc:
    — Wychodzimy Bella, za dwie minuty będzie taksówka.
    Podniosła się z siedzenia, obchodząc stolik i spoglądając na niego z lekko zadziornym uśmieszkiem.
    — Nie jestem Bella, a Julia.
    — Czepialska i zadziorna, uwielbiam takie — uśmiechnął się do niej, a ona zobaczyła szereg białych zębów.
    Dosłownie w tej samej chwili, wyciągnął do niej ramię, za które prędko złapała, ówcześnie zgarnęła z kanapy swoją torebkę. Schodząc na dolne piętro, przeszli przez tłum, by znaleźć się przy wyjściu. Jeden z ochroniarzy skinął głową w stronę jej partnera, co ją zaskoczyło, to tak jakby się bliżej znali. Popatrzyła na niego spod lekko przymrużonych oczu:
    — Bywam tutaj stałym gościem. Obsługa mnie zna — przyznał.
    — Aż tak często bajerujesz dziewczyny i zaprasza je do jednego z lepszych klubów w mieście? — zapytała nieco zadziornie.
    — Myślisz, że jestem typowym kobieciarzem? Aż tak mnie źle oceniasz Señorita — popatrzył na nią z lekkim wyrzutem.
    — Kto tam wie, mężczyźni bywają różni jak ich zapędy seksualne.
    — To samo mogę wspomnieć o was kobietach — odciął się jej.
    Poczuła, jak jej policzki nieco się zarumieniły. Ale to prawda. Nie zdążyła nic mu odpowiedzieć, bo dostrzegli, jak na krawężnik wjeżdża taryfa, która zaparkowała. Ricardo otworzył tylne drzwi samochodu i gestem dłoni zaprosił ją do środka. Wsiadając do środka, rzuciła tylko spojrzeniem na kierowcę, który tylko patrzył znudzony w szybę przed sobą.
    — Dokąd państwa zawieś? — spytał, spoglądając w lusterko.
    Jej towarzysz podał adres, pod który miał się udać, a on ruszył niemal w tej samej chwili, nieco samochód opadł gdy zjechał z krawężnika. Ukradkowo zerknęła na Ricardo w dosłownie tej samej chwili jego dłoń wylądowała na jej kolanie, odwróciła twarz do niego, jednak on zdawał się nie być przejęty, patrzył w okno, trzymając swoją rękę na jej udzie.
    Trochę nie wypadłoby rzucać się na siebie w taksówce, czym pochlebił jej, szacunek też należy się drugiemu człowiekowi a pomimo że pewnie mężczyzna, który ich wiózł, widział wiele par wracających z klubu, jej towarzysz zdecydowanie postanowił oszczędzić kolejnych widoków czy dźwięków zmęczonemu kierowcy.
    Po kilkunastu minutach dojechali pod jeden z apartamentowców na obrzeżach miasteczka. Nie zdążyła nic zrobić gdy Ricardo wyjął banknot i wręczył mężczyźnie z dość sporym napiwkiem. Nie uszło jego uwadze jej spojrzenie, które w niego wlepiła.
    — Zapraszam ja, więc ja płace — uciął wszelkie jej spekulacje.
    Wysiadając, z drzwi przytrzymał jej drzwiczki, a ona swobodnie mogła wyjść. Gdy stanęła na pewniejszym gruncie, nawet nie odwróciwszy się za siebie, lecz dobiegł ją dźwięk ruszającego wręcz z piskiem opon samochodu. Spojrzała w bok i wtedy go ujrzała, nawet teraz w blasku ulicznej lampy nadal wyglądał niezwykle pociągająco i zmysłowo i chociaż mogąc się upierać i tak wiedziała, że działa na psychikę kobiet wokół siebie, swoją aparycją, stylem byciem, czy charakterem, który nadal był dla niej zagadką, jednak gdyby tylko chciała pociągnąć ten romans dłużej, niż na jeden wieczór dowiedziałaby się o nim znacznie więcej. Jednak oboje zdając sobie sprawy, że to jedynie romans, który trwa stosunkowo krótko, zdawali sobie sprawy, że dzisiejsze noc będzie tą pierwszą i prawdopodobnie ostatnią w ich życiu.
    Delikatna pryza chłodnego powietrza otuliła ich, gdy oboje podążyli w stronę wejścia. Przeszli przez przeszkolone drzwi, wchodząc do jeszcze chłodniejszego lobby, lecz ani na krok się nie zatrzymali, podeszli do jednych z metalowych drzwi, a mężczyzna nacisnął guzik. Musieli odczekać chwile, lecz nie uszło jej uwadze, muśniecie dłoni na jej biodrze i delikatnie pochyliła głowę do przodu, patrząc z ukosa, lecz on wpatrywał się w ścianę przed sobą i nie uszło jej uwadze jego lekkie pogwizdywanie.
    — Błagam cię Señor znam takie zagrywki — powiedziała zaczepnie — Myślisz, że się nie domyślę? — rzuciła mu spojrzenie.
    On jednak nic nie powiedział, zdążyła otworzyć tylko usta, a przed nimi ciężkie drzwi rozsunęły się, pozwalając im wejść do środka małego pokoju. Na ich szczęście byli sami, jednak kto normalny podróżuje o trzeciej w nocy windą. Stanęła praktycznie pośrodku, lecz wystarczyła sekunda, by zostać wręcz przyszpiloną w żelaznym uścisku ramion swojego kochanka.
    Niemal słyszała swój dech, gdy wyczuwała jego bliskość, lecz nie było w tym nic dziwnego, skoro wręcz sam przycisnął ją własnym ciałem do metalowej puszki. Trzymając jedną dłoń nad jej głową, niemal poczuła smak jego ust, jego gorących i cholernie namiętnych warg, wręcz zabierając jej dech w piersi, całował z ogromnym pasją. Co całkowicie skradło jej uwagę, gdy sama wręcz zacisnęła dłonie wzdłuż jego karku, przyciągając go bliżej siebie, bo pragnęła więcej, dużo więcej i nie zamierzała tego ukrywać. Jego zmysłowość w pocałunkach sprawiła, że nawet nie zauważyła, gdy jego dłoń niepostrzeżenie wdarła się pod skraj jej dość krótkiej sukienki. Nie dało się ukryć gdy kącik jego ust uniósł się lekko do góry, wyczuła to, bo wiedziała, że myśl o tym, że nie miała pod sukienką zupełnie nic, zadziało na jego zmysły. Jednak i ją kusiło, a gdy zaczęła wyczuwać, że jego spodnie z każdą chwilą się wybrzuszają, to mogła, tylko wiedzieć oczami wyobraźni co za moment z nimi zrobi.
    Trwało to zaledwie kilka sekund, lecz dla nich było to jak parę długich minut gdy drzwi powoli zaczęły się rozsuwać. Na ich szczęście nikt nie stał po drugiej stronie i nie przyłapał ich w dość wulgarnej pozycji. Odsunęli się od siebie, lecz z ogromną niechęcią, ujmując jej dłoń, poprowadził ją długim jasnym korytarzem, aż nie zatrzymali się przy jednych z ciemnych drzwi z numerem dziewięćdziesiąt osiem.
    Odnajdując klucz do mieszkania, wsunął go do zamka, a po chwili otworzył przed nią drzwi i jak na dżentelmena przystało, przepuścił ją w drzwiach, jako pierwszą a ona, weszła do mieszkania typu penthouse. Od razu rzucał się w oczy bardzo nowoczesny i minimalistyczny styl wystroju, jednak takie do niej najbardziej przemawiały. Uwielbiała nowoczesność, lecz nie znosiła wielu dupereli, które by tylko zagracały miejsce. Rzuciwszy okiem w głąb mieszkania, zobaczyła salon utrzymany w bardzo jasnej stylistyce, a na jednej ze ścian była wręcz przeszkolona ściana, pomimo nocy można było widzieć niesamowity widok miasta oświetlonego neonami i ulicznymi lampami z ostatniego piętra apartamentowca. Gdy tylko weszli, tylko paliło się lekkie światło, dodającego klimatu, na ścinach widziała portrety natury i to przepiękne pejzaże dosłownie jakby zostały żywcem wyjęte z natury, co ją niesamowicie inspirowało. Matka natura to najlepsza inspiracja i temu nie przeczyła. Wszystko było tak gustowanie dobrane do siebie nawet drobne dodatki w postaci wazonów, w których były świeże kwiaty oraz ramek ze zdjęciami. Można powiedzieć, że mieszkanie żywcem wyjętego z jakiegoś magazynu z meblami.
    Jednak jej ciekawość w rozglądaniu się po mieszkaniu kochanka nie trwała długo, gdy w jednej chwili poczuła, jak mocniej zaciska swoją dłoń, na jej boku i wręcz pewnym ruchem, przyszpilił ją do pobliskiej ściany. Mimowolnie z jej ust popłynęło ciche jęknięcie bólu, jednak nie była tym zbyt przejęta w chwili gdy poczuła jego zmysłowe i tak bardzo namiętne usta kochanka wszystko nagle odeszło, ból nie był problemem, ważne było, że czuła jego gorące pocałunki, w których pragnęła się zatopić.
    Czuła jak nieznacznie się od niej odsuwa, nie była zadowolona, mimowolnie spomiędzy jej ust popłynęło ciche mruknięcie, nie musiała nawet się przyglądać, by dostrzec, jak na ustach mężczyzny pojawia się dość sarkastyczny uśmieszek, a on ponownie zapragnął powrócić do ich małej sprzeczki słownej.
    — Nagle przestałaś być tak wygadana Señorita? — spytał, a ona nie mogła oprzeć się wrażeniu, że jego słowa były niezwykle prowokacyjne.
    Nie dało się temu jednak przeczyć gdy jego dłoń wymownie wręcz wsunęła się pod i tak skąpą sukienkę. Czuła delikatność jego dotyku, który nieco ją rozkojarzył, jednak ktoś tutaj zbliża się do niebezpieczniejszej granicy prowokacji.
    — Sugerujesz mi coś Señor? — spytała dosyć wyzywająco.
    — Ja...? — spytał, a on widziała kątem oka, jak chwyta kosmyk jej włosów i lekko zakręcił sobie na palcu — Nagle taka wygadana i pyskata a tu nagle taka pokorna. Nie jest to... — popadł w lekką zadumę — Zastanawiające.
    Delikatnie przekręciła głowę w bok, spoglądając na niego. Nie odmówiła sobie jednak tego, by momentalnie chwycić go za skraj koszuli i przyciągnęła go do siebie znacznie bliżej, o ile można było zmniejszyć między nimi odległość. Powoli zaczęła odpinać guziki jego koszuli, co nie umknęło uwadze mężczyzny, wręcz obserwował z dozą ciekawości i zainteresowania każdy ruch jej rąk, gdy ona opinała kolejne rzemyki, mogąc, a przed jej oczami zaczęła się ukazywać dość mocno zarysowana klatka piersiowa, co nie mogło umknąć jej uwadze. Gdy pozbyła się ostatniego, materiał upadł, bo jego bokach a ona ujrzała, że i brzuch był mocno umięśniony. Nawet nie zdała sobie sprawy gdy koniuszkiem języka, przesunęła po swoich ustach na ten dość intrygujący widok i mimo że niekoniecznie kierowała się wyglądem w wyborze partnerów, to jednak nie mogła oprzeć się pokusie i przyznania przed samą sobą, że wyglądał naprawdę pociągająco. Zsunęła mu z ramion koszulę, która wylądowała u jego stóp, a ona delikatnie palcem przesunęła po jego klacie, wodząc ku górze i niemal chwile potem ujęła jego podbródek między swoje place i zwróciła twarz ku sobie.
    — Raczej sugerujesz mi Señor w dość okręty sposób, że nie potrafiłabym cię zaspokoić — powiedziała stanowczo, a kącik jej ust drgnął nieznacznie do góry — Chcesz mnie, sprawdzisz, albo wyłudzić to by kobieta ci zrobiła dobrze. Myślisz, że masz do czynienia z nowicjuszką w takich gierkach słownych? — pytała dość zadziornie.
    Tak miała tutaj dokładnie na myśli nie jedną swoją zagrywkę, którą urządzała sobie z Michaelem. Nie była w tym nowa, doskonale wiedziała, że można prowokować nie tylko ciałem, ale słowami a on właśnie to robił, myśląc, że nie wyczai jego takich małych szpileczek, które próbował jej wcisnąć.
    — Ja... — spytał z niewinnością w głosie — Nic z tych rze...
    — Señor może czas przestać się zgrywać i zamiast tego po prostu powiesz, gdzie jest sypialnia?
    Mógł to próbować ukryć, zataić czy w jakiś sposób ukryć. Jednak jego spojrzenie go zdradzało, widziała, że właśnie na tym mu zależy na jawnej czystej prowokacji w jej kierunku.
    — Aż taka niecierpliwa? — zamruczał niezwykle zmysłowo, a ona poczuła, jak obejmuje ją w pasie.
    Czuła dotyk jego ust gdy zaczął składać drobne, pocałunki na jej karku schodząc coraz niższej. I nie dało się tego ukryć, że jego drobne całusy wiodły go wprost do dekoltu jej sukienki.
    — To jednak nie chcesz poznać moich umiejętności.
    Oderwał się od niej niemal natychmiast i spojrzał na nią, ona uśmiechnęła się zwycięsko i niezwykle zadowolona. Bo takiej reakcji się wręcz spodziewała.
    — Więc gdzie sypialnia?
    Zamiast odpowiedzi, momentalnie straciła grunt pod nogami. Pisnęła zaskoczona, lecz w kolejnej chwili była niesiona przez salon aż do metalowo — przeszkolonych schodów, które wiodły na górę. Widziała jedynie z tyłu zarys jego mieszkania, nie zdążyła zobaczyć, bo praktycznie po kilku sekundach została rzucona na łóżku, a tuż nad nią pojawił się Hiszpan. Patrząc wprost jego ciemne oczy, widziała blask i iskierki, które czaiły się w kącikach, widziała, jak otwiera usta, a wkrótce padły te słowa z jego ust:
    — A czy ci pozwolę się wykazać?
    To jedno pytanie zawisło między nimi, co doprowadziło jej zmysły wręcz do szaleństwa. Czyli tak zamierzał się z nią bawić. Zupełnie wolna i nieskrępowana odepchnęła go od siebie i sama popchnęła na bok i tym razem to ona była nad nim. Gdyby nie była spostrzegawcza, nie dostrzegła tego zarysu uśmieszku, który skradł się na jego usta.
    Nie krępowała się nawet przez moment, gdy bezczelnie wsunęła swoją dłoń pod jego spodnie, które z każdą chwilą coraz bardziej się unosiły, a on swoimi zwinnymi paluszkami odsunęła gumkę w jego bokserkach i chłodnymi palcami podarowała w dół. Cichy jęk wymknął się z ust mężczyzny.
    — Nie dasz się wykazać? — powtórzyła jego słowa, czując pod swoimi palcami jego twardniejącą męskość — A spodnie wcale cię nie uwierają Señor? To tylko wieczorny problem, z którym absolutniesobie poradzisz?
    Wiedziała, że jej pytania zostaną bez odpowiedzi, jednak widok wręcz drżącego od pokusy mężczyzny tuż pod nią był wręcz nie do opisania i tak bardzo nęcący.
    — To jak? — pytała, wysuwając ręką spomiędzy jego bielizny, jednak zatrzymała ją na krańcu jego spodni, które pociągnęła w dół.
    Zdjęła je go z bioder, rzucając niedbale za siebie. W ciszy sypialni było słychać dźwięk uderzającej klamry paska o drewnianą podłogę. Ona sama zaczęła wodzić palcami wzdłuż jego już znacznie zarysowanego członka, od którego dzielił ją tylko materiał bokserek.
    — Zadziorna i kusząca... — odezwał się z dozą ciekawości i namiętności — Podobają mi się ta...
    — Czyli cały czas mnie podpuszczałeś — oburzyła się — Tak bawić się kotku nie będziemy! — wręcz jednym płynnym ruchem zdjęła z siebie sukienkę i porzuciła ją gdzieś.
    Wręcz szarpnięciem, miała wręcz ochotę rozszarpać ten ciemny materiał jego bielizny, zdjęła go z niego. Chwyciła pewnie i stanowczo jego męskość i nie umknęło jej uwadze, że miał się czym pochwalić. Rzuciła spojrzeniem na mężczyznę, który najwyraźniej był zadowolony z przebiegu zdarzeń.
    Rozsunęła mu nogi, by mogła swobodnie między nimi uklęknąć i niemal z lubieżnością i ogromną chciwością, przesunęła swoim językiem wzdłuż jego długości, by na końcu koniuszkiem języka pieścić jego główką, dobiegło ją ciche pomrukiwanie z ust kochanka i będąc na tyle wyrachowana, pieściła jego członka przez dobrą chwilę, chcąc doprowadzić do tego, by wręcz błagał ją o więcej. Skoro tak się z nią zapragnął bawić, niech prosi o więcej.
    Nie musiała długo na to czekać, usłyszała to po dość długiej chwili od wręcz sfrustrowanego kochanka:
    — Przestaniesz sobie pogrywać.
    Odsunęła się minimalnie od jego męskości, lecz wciąż pieszcząc go swoją dłonią, która poruszała wzdłuż jego prącia.
    — A może nie wiem... — mruknęła w lekkim zamyśleniu — Jakieś proszę.
    — Wredna jesteś.
    — Słyszałam to nie raz — powiedziała zupełnie nieprzejęta — To jak?
    Słyszała, jak sfrustrowany wypuszcza oddech, po czym usłyszała tak upragnione słowo.
    — Proszę — rzucił z naciskiem.
    Nic więcej nie mówiąc, ujęła między swoje usta jego męskość, bawiąc, nie poprzestając pieścić językiem go. Jednak tym razem dodała znacznie więcej zabawy. Słyszała z każdą chwilą jego coraz głośniejsze jęki i tak nie dało się ukryć, że był niezwykle zadowolony, a o to jej właśnie chodziło. Uwielbiała sprawiać rozkosz mężczyzną, mimo że kiedyś od tego stroniła. Teraz widziała w tym przyjemność nie tylko dla mężczyzny, ale także dla siebie. Bo mogąc uszczęśliwić partnera, sprawiało jej samej to ogromną radość.
    Nie chciała też by tak prędko, doszedł więc te dłuższe chwili były wręcz istną przyjemnością wypełnioną jego krzykami i jękami, w które ona mogła się zasłuchiwać, jednak po w końcu przyśpieszyła swoje zmysłowe ruchy i wkrótce wręcz doszedł niezwykle szczęśliwy.
    Lecz zamiast złapać oddech chociaż przez chwilę. On wręcz poderwał się z pościeli i stając obok łóżka, podciągnął ją pod kraniec materaca. Jedną ręką zdjął z niej stringi, które zrzucił za siebie. Słyszała, jak jej oddech przyśpieszył, gdy czuła jak zaczął pocierać swoimi palcami jej kobiecość. I mimo że już wcześniej czuła się coraz bardziej mokra to teraz była coraz bardziej podniesiona i to za sprawą palców jej kochanka, który jak gdyby nigdy nic zaczął sobie wsuwać koniuszki obuszków do jej kobiecości, by ją podrażnić przez parę sekund. To było z jednej strony tak prowokacyjne a z drugiej tak bardzo kuszące. Ona jednak nie była i nie chciała reagować.
    Z jękiem rozkoszy czuła jak wsuwa się w nią znacznie głębiej. On nie chodził na pół gwizdka i nawet ona sama by tego nie chciała. Doprowadziła ją to niemal do frustacji gdyby bawił się w te pół środku. Czuła go w sobie niemal w całości i jakie to było błogie uczucie, lecz nie trwało długo gdy zaczął się w niej ruszać. sprawiając ze jej zmysły zaczęły wręcz szaleć z radości. Głośniejsze jęki umykały z jej ust, a ona nie chciała nawet ich zatrzymywać, co wyraźnie zadowoliło mężczyznę, który oparł swoje dłonie po bokach jej głowy, patrząc na nią z bezczelnym uśmiechem.
    — Teraz to ty mi pokażesz, na co cię stać — szepnął cicho, całując ją w drżące usta.
    Pchnął ją mocniej, na co niemal krzyknęła oszołomiona. Zaczęła mieć lekki obawy, co ten facet jeszcze potrafi zrobić skoro teraz przy zwyczajnej zabawie, potrafił wręcz wyrzec na niej tak ogromne wrażenie. Nie zastanawiała się, nad tym dłużej oddała się tej pokusie.
    Oddała się jemu.
    A to był zaledwie ułamek tego co wydarzy się tej nocy.





No comments:

Post a Comment