Sunday, August 4, 2024

IV 10 (P.1)— HISZPAŃSKI TEMPERAMENT

    Siedziała zupełnie znudzona w jednym ze skórzanych foteli, stojących blisko wejścia do hotelu. Od praktycznie paru minut czekała w hotelowym lobby, na trojga mężczyzn.
    Wydawało się to naprawdę zabawne, że przyjechała tutaj wraz z trojgiem chłopaków, ona była jedną dziewczyną w grupie, to ona powinna się spóźniać a tymczasem, to ona wyczekiwała na Dereka, Owena i Dragona. Co do młodszego z braci Scott, to powinien już dawno zejść.
    Mimowolnie się uśmiechnęła, na wspomnienie wczorajszej nocy, oraz dzisiejszego poranka. Spędziła naprawdę niezapomniane chwile z przyjacielem z ekipy i pomimo że oboje nie traktowali tych swoich wspólnych schadzek poważniej wręcz jedynie chęć zakosztowania wspólnej zabawy i poniesienie się namiętności, która ich zawładnęła, to jednak nie potrafiła, tak po prostu nie czuć samej satysfakcji wodząc wspomnieniami do chwil z zeszłej nocy.
    Rozpoczęła zupełnie nowy etap w swoim życiu, zaczęła pisać na nową własną historię, sam fakt, że mogła korzystać, z nieograniczonej wolności napawało ją chęcią, by korzystać, z tego co nie mogła, robić będąc w związku. Owszem i bycia z osobą bliską miały swoje plusy, ale także bycie wolnym również przynosiło wiele korzyści i nie mogła powiedzieć, że jedna z tych rzeczy była jakaś gorsza, lecz skoro na nowo pisze własną książkę. Czas żyć po swojemu. A co do jej praktycznie spontanicznego seksu z Dragonem, tak nie spodziewałaby się tego, że kiedykolwiek wyląduje z nim w łóżku choćby raz, a teraz mieli za sobą kolejną noc i wcale jej nie żałowała. Oboje bawili się wręcz wyśmienicie, a także wspólnie na tym skorzystali.
    Wchodząc na Instagrama, zaczęła przesuwać palcem w dół, spoglądając na posty swoich znajomych oraz ich zdjęcia. Jednak niespodziewanie pojawiło się jej zdjęcie jej byłego w towarzystwie swojej żony, zerknęła przelotnie, że było to z jego oficjalnego profilu. Weszła w maleńkie zdjęcie, wchodząc do ustawień, przeszukała je, by w końcu, znaleźć odpowiednią funkcje Zablokuj bez żadnych wyrzutów sumienia wcisnęła to. Nie miała najmniejszej ochoty, oglądać co dzieje się u niego, tym bardziej od dzieli się fotografiami z obecną żoną. Wie, że to zachowanie bardzo dziecinne jednak nie zamierzała sobie zawracać nim głowy, po chwili weszła na Twittera gdzie wkrótce i tam jego konto było dla niej niewidoczne.
    — No chłopaki gdzie wy jesteście? — mruknęła nagle do siebie.
    Zerkając przelotnie na zegarek w lewym górnym rogu, spojrzała na elektroniczne cyferki, które wskazywały kilka minut przed dziewiątą. Stawała się coraz bardziej niecierpliwa, bo musieli być praktycznie za niecałe pół godziny na torze, a po Dereku i Owenie ślad zaginął, a tylko oni widzieli, gdzie rozgrywają się zawody. Lekko zaczęła uderzać obcasem swoich kozaków o podłogę. Spojrzała w stronę wind a tam prócz wychodzącego za metalowych drzwi mężczyzny, który pośpieszył do wyjścia, nie zobaczyła tych, których szukała.
    Po krótkiej chwili zniecierpliwiona weszła w kontakty, już miała zamiar zadzwonić i wręcz opieprzyć ich, że są spóźnieni, nie dostrzegła nawet chwili gdy dwoje z nich stanęło za nią.
    — A my na ciebie czekamy — skomentował Owen.
    Drgnęła wystraszona, słysząc za sobą głos jednego z liderów, tak niespodziewany, że odwróciła się w jego kierunku, oburzona, przy jego boku stał Dragon, co nie uszło jej uwadze, to jak mrugnął do niej okiem, jednak skupiła się na twarzy O'Neill. Wstała gwałtownie z siedzenia, odwracając się do niego:
    — To ja na was czekam od dwudziestu minut! — odezwała się z pretensją w głosie.
    — Dobra jedziemy, bo się spóźnimy — niespodziewanie w słowo wszedł im Derek, który jednocześnie przerwał dalszą ich sprzeczkę.
    Po chwili stanęła ramię w ramię razem z Dragonem, na którego popatrzyła, widziała, jak starszy chłopak lekko wzrusza ramionami, po czym odszedł, podążył za dwojgiem motocyklistów, wkrótce i ona dorównała im kroku. W chwili gdy wyszli z chłodnego hotelowego holu, poczuli żar. Promienie słońca wręcz paliły ich twarze, czuła lekki dyskomfort, idąc przez zalany blaskiem słonecznym parking ubrana w standardowy kostium motocyklistów, na szczęście był on stworzony z lekkie przepuszczającego tworzywa idealnie dostosowany do warunków panujących czy to w Los Angeles, czy Hiszpanii, klimat praktycznie się nie różnił. Owszem często jednak na treningach ubierali się jak tylko, chcieli jedynie zawody, wymagały odpowiednio stroju.
    Wsiadła na jedną z maszyn. Z racji, że nie byli w stanie sprowadzić własnych ścigaczy do Hiszpanii, był to zbyt duży koszt jak na organizowany przez ich zawody, bo nie było to nic oficjalnego. Wszyscy organizatorzy i zaangażowani dogadali się, że najlepiej będzie wynająć osobą, którzy są spoza granic kraju. Wsuwając na głowę kask, widziała kątem oka, jak chłopacy odpalają maszyny, na których już siedzieli.
    Po krótkiej chwili wyruszyli spod parkingu i podążyli uliczkami nadmorskiego miasteczka San Sebastian. Widząc przed sobą urokliwe uliczki, oraz zabudowania miała dużą chęć pochodzić i pozwiedzać. Owszem, mimo że chłopacy mieli tu być jedynie trzy dni, ona przedłużyła pobyt z racji, że wycofała swoją wycieczkę z biura podróży i mogła spędzić tutaj więcej chwil. Z tego co czytała na lotnisko, to miasteczko jest miejscem turystycznym, położonym nad Oceanem Atlantyckim. Jednak blisko położne były granice Francji, z którą to miasto dzieliło zatokę Biskajską, czego się jeszcze dowiedziała region raczej mały kraj do Basków. Było to bardzo intrygujące, jednak to było podstawowe informacje, jakie mogła wyczytać w Internecie. Mówiła wielokrotnie, że Hiszpania bardzo ją intrygowała nie tylko jako kraj do odpoczynku z pięknymi wybrzeżami, ale także historycznie czy kulturowo. Czuła silny poczucie przynależności do niego, pomimo że była amerykanką, to jednak ten kraj był bliski jej sercu.
    W końcu udało się jej skupić na jeździe. Jadąc w małej grupce, mieli dużo łatwą możliwość, by się nie zgubić. W końcu zjechali z głównych ulic i jechali jakimiś bocznymi uliczkami, które prowadziły na obrzeża miasteczka. Jadąc praktycznie przez lasy, drzewa i dzika natura przejęła te tereny, zdawało się, jakby ludzie nawet nie chcieli ruszyć tych pięknych miejsc. Im bardziej widziała ogrom, pięknych wręcz zachwycających widoków pragnęła bliżej poznać tą miasto czy okolice. Jednak na to przyjdzie czas.
    W końcu przedarli się przez gęsty las, gdzie jechali zwykłą utwardzoną drogą, jednak w oddali zobaczyli nieco mniej drzew oraz budynek i tor. Im bliżej tam byli widziała, że było to miejsce które, pomimo że było na wydawaniu, się mogło odludzi i tak było używane. Wjechali przed tor, gdzie na trybunach widzieli powoli gromadzących się widzów na trybunach, jednak oni podjechali do budynku, przed nim dostrzegli już kilka motocykli. Stanęli nieopodal, a gdy zsiadli ze swoim motocykli Derek i Owen w tej samej chwili zdjęli kaski, po czym odezwał się Harvey:
    — My idziemy pogadać z naszym kumplem, wy jesteście wolni do czasu zawodów — oznajmił.
    Obserwowała, jak dwoje liderów odchodzi, po czym popatrzyła na Dragona, który wręcz spojrzał na nią w tej samej chwili.
    — To, co idziemy na podbój? — zagadnął.
    — Tak, tak może uda ci się wyrwać jakąś hiszpankę — powiedziała z rozbawieniem.
    — Bo ty nikogo nie szukasz — odparł nieco zgryźliwie — Nie masz ochoty przelecieć jakieś Hiszpana. Wiesz podobno to najlepsi kochankowie.
    — Tak samo się mówi o Włochach — stwierdziła z przekąsem — Ale szczerze to zależy od faceta, nie ulegajmy stereotypom. Nawet taki Włoch czy Hiszpan może okazać się kiepskim kochankiem i co wtedy? — spytała rzeczowo — Leć na podbój, może okaże się, że tutaj uda ci się znaleźć dziewczynę swoich marzeń kto to wie? Kop na powodzenia chcesz?
    Nie odpowiedział na jej zaczepkę, jedynie słyszała, jak odchodzi, śmiejąc się w głos. Pokręciła lekko głową, a na jej ustach pojawił się nieco radosny uśmiech. Sama zaczęła kręcić się po części opustoszałego toru, praktycznie nie wiedziała, co ze sobą zrobić tak naprawdę. Do zawodów mieli ponad półtorej godziny, jej kumple się ulotnili, a ona została zupełnie sama. Idąc praktycznie przed siebie, mogła powiedzieć, że wręcz nie patrzyła, dokąd idzie, gdy niespodziewanie ktoś wpadł na nią z ogromnym impetem.
    Spodziewała się najgorszego, czyli upadku na twardą powierzchnię, jednak niespodziewanie poczuła silne ramię, które otuliło ją w talii, chroniąc przed upadkiem i niepotrzebnymi siniakami. W chwili gdy spojrzała w oczy mężczyzny, z którym się zderzyła, wręcz zabrakło jej tchu w piersi, widząc przenikliwość jego ciemnych brązowych oczu, pomyślałaby przez moment, że mógł być to jej były, lecz nie, jasnobrązowy odcień skróty zupełnie zaprzeczał wyglądowi jej byłemu i chociaż gdy się opalił jego skóra, nabierała brązowego odcienia, to jednak ten facet miał o wiele ciemniejszą karnację. mogła porównać do jasnych ziaren kawowca. Spojrzała na niego, a ona zobaczyła czarne włosy uniesione lekko do góry i zaczesane do tyłu nawet mały kosmyk nie mógł się wydostać, pomimo to miał naprawdę nie wielu żalu nałożone.
    — Wszystko dobrze Señorita?
    Zamarła, bez najmniejszej trudności było dla niej zrozumieć. co mówi do niej nieznajomy. Nie bez powodu od lat uczy się języka latynoskiego, by teraz nawet w szoku. nie zrozumieć co do niej mówiono, jednak odruchowo odpowiedziała po angielsku.
    — Tak — mruknęła, nadal wpatrzona w piękne hipnotyzujące wręcz oczy.
    Nie mogła oderwać spojrzenia od jego twarzy, była wręcz nim oczarowana. Tak może to dziwne, że pierwsze ich spotkania, a ona wręcz zauroczyła się w nieznajomych. Przecież nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, jednak nie mogła temu mężczyźnie odmówić tego, że nie czuła przy nim dziwnego magnetyzmu. Chciała pozostać wręcz w jego ramionach, wpatrując się w urokliwe spojrzenie. Musiała otrząsnąć się z tego wewnętrznego roztargnienia jednak nie chciała po prostu ta chwila, w której trwała była tak pożądliwa, że nie była w stanie myśleć o niczym innym.
    — Czyli dobrze się Señorita — ponownie zadał pytanie.
    — Tak — oparła już zdecydowanie po hiszpańsku.
    — Śmiem twierdzić, że Señorita zauroczyłem swoją osobę — odezwał się, a ona dostrzegła na jego twarzy skradający się uśmieszek.
    Te słowa były dla niej jak wręcz zimny prysznic, wylanym na głowę. Wydostała się bardzo niechętnie z jego ramion, bo pragnęła pozostać w nich znacznie dłużej jednak wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Wyprostowana stanęła przed nim i zlustrowała go spojrzeniem swoich błękitnych oczu. Przyjrzała mu się z uwagą, pod podobnym kombinezonem dostrzegła dość rozbudowane ramiona, strój krył zapewne więcej jego mięśni, jednak od razu ujrzała jego dobrze zbudowaną sylwetkę. Gdy przebiegła spojrzeniem po nim, przez chwile pojawiła się w jej głowie dość abstrakcyjna myśl, że ten mężczyzna wydaje się jej dziwnie znajomy, jednak to było niedorzeczne. Nigdy wcześniej go nie widziała, jednak to nie oznaczało, że ją nie zaintrygował i nie zafascynował swoją osobą.
    — Coś czuje, że będę miał sporą konkurencję, piękną wręcz rywalkę na torze — skomentował.
    Zamilkła nie wiedząc do odpowiedzieć jeśli uważała, że jest ten mężczyzna, nie wiarygodnie przystojny to słuchając jego wypowiedzi, był bardzo elokwentny, a jej umysłem zawładnęła pokusa poznania go znacznie bliżej.
    — Proszę lepiej nie próbować ze mną igrać Señor, bo może się to dla pana źle skończyć — powiedziała nieco zaczepnie, a lekki uśmieszek wręcz lekko prowokacyjny uśmieszek skradł się na jej usta — Wielu już próbowało i utarłam każdemu z nich nosa. Chciałby się pan przekonań Señor?
    — Rywalizacja z panią wydaje mi się bardzo intrygująca, ale nie mogę, odnieś się wrażeniu, że pani mnie prowokuje.
    — A skąd pan mógł to przypuszczać — mruknęła zaczepnie — Ja wobec pana miałabym być prowokacyjna, aż tak pan mnie źle ocenia?
    — Widzę błysk a pani pięknych oczach, zadziorny uśmieszek a pani mimika twarzy wyraża chęć rywalizacji — powiedział spokojnie.
    Była wręcz zdumiona, jak bardzo był przenikliwy, może i nie liczyło się, w tych zawodach kto zwycięży, bo bardziej chodziło na zebranie datków dla dzieciaków, jednak kto powiedział, że nie mogła mieć takiej, chociaż malutkiej chęci na wygraną a z tym mężczyzną chętnie by to zrobiła.
    — Ależ Señor przyjechaliśmy tutaj oboje, wiedzieli chęcią pomocy dzieciakom, nie chodzi tu o rywalizacje — odparła nieco kokieteryjnie.
    — Señorita, a co powie pani na mały zakład? — popatrzył na nią tym swoim bardzo przenikliwym spojrzeniem.
    Popatrzyła na niego z ogromnym zainteresowaniem, ta rozmowa wydawała się być bardzo intrygująca i zmierzająca w ciekawym kierunku, była bardzo zaintrygowana tym, co chciał jej zaproponować:
    — W takim razie słucham?
    — Señorita jeśli to ja zwyciężę, pozwoli mi pani się zaprosić na drinka, być może skończymy tą noc w zupełnie innych okolicznościach — popatrzył na nią dość sugestywnym wzrokiem.
    — A jeśli ja?
    — Jeśli pani, to może pani zrobić, co pani zechce. Mniemam, jednak że zapragnie pani mnie bliżej poznać — odparł dość pewnie.
    — Jest pan zbyt pewny siebie Señor.
    — Nie — odparł szybko, co ją zaskoczyło — Umiem czytać ludzkie emocje. Im dłużej się pani przyglądam, widzę, że pani Señorita sama tego pragnie. Więc jak pójdzie pani na ten układ?
    Patrzyła, jak wyciąga do niej dłoń, po chwili sama ją chwyciła. Poczuła wręcz jego pewny uścisk, a na jego ustach zobaczyła bardzo pewny siebie uśmiech. Dopiero po chwili wypuścił jej dłoń ze swojej, po czym lekko skłonił głowę przed nią, przeszedł tak blisko niej, że wręcz czuła jak się o nią ociera.
    Odwróciła się na pięciu, obserwując, jak odchodzi i nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wzdycha głęboko, wpatrzona w jego plecy. Stała tak przez dłuższy moment wpatrzona w miejsce gdzie zniknął. Zachłysnęła się niemal tym spotkaniem i nie mogła sobie zdać sprawy, że tak bardzo podziała to przypadkowe spotkanie. Potrzebowała dłuższej chwil,i by otrząsnął się i wrócić do świata realnego.
    Przez kolejną godzinę niemal chodziła i myślała o spotkaniu, z nieznajomym nie ułatwiał fakt zapomnienia o tym to, że wciąż go widziała gdy kręci się nieopodal. Próbowała z całych sił powstrzymać odruch patrzenia na niego, jednak ukradkowo zerkała na niego, co zapewne nie uszło jego uwadze gdy w pewnej chwili, spojrzał w jej kierunku, a na jego ustach dostrzegła nieco zawadiacki uśmieszek. Potrząsnęła lekko głową, próbując zapomnieć o nim i skupić się na zawodach.
    Wkrótce rozpoczęły się zawodowy, a ona z niecierpliwością wyczekiwała wyścigu, gdzie będzie mogła się wykazać i spróbować pokonać tego nieznajomego mężczyzna jednak z drugiej strony nęciła ją myśl, by dać mu fory, dać mu się pokonać, jego propozycja wydawała się dla niej obecnie tak intrygująca, że nie chciała jej przepuścić. Przez kolejną godzinę trwania zawodów wręcz zadręczała się tą myślą i nie wiedziała zupełnie co zrobić. Z drugiej jednak strony nawet jeśli by wygrała, mogła zaprosić go na drinka. Nękało ją, to wciąż jednak w końcu skapitulowała i zdecydowała się, że to los zdecyduje o wygranej.
    W końcu nadeszła jej pora, ustawiła się na linii startu, przygotowując się do wyścigu, kątem oka dostrzegła dwa motocykle dalej owego nieznajomego, jednak szybko odwróciła wzrok po to, by skupić się na drodze. W końcu usłyszeli ostateczne odliczanie, a gdy spiker ogłosił zero, wszyscy ruszyli niemal w tej samej chwili, jednak po chwili jeden z motocyklistów zaczął wysuwać się na prowadzenie, a jechała pośrodku. Wiedziała ze nie jest mistrzem i na wygraną się nie nastawiała, w tej chwili jednak zależało jej na rywalizacji z nieznajomym.
    Jechali wyznaczoną drogą, pokonując kolejne proste czy zakręty. Zupełnie skupiła się na jeździe, niczym się nie rozpraszała, patrzyła przed siebie, jadąc jako czwarta, starała się prześcignąć rywala przed sobą, jednak z ogromnym trudem jej się to udawało. Jednak na kolejnej prostej przyśpieszyła znacznie i znalazła się o pół koła dalej od rywala, który wkrótce włączył większy gaz i znowu wyszedł na prowadzenie.
    Szum motocykli, zapach palonych gum, to było jedyne, co można było słyszeć, głos spikera rozmywał tak jak aplauz publiczności.
    W końcu jechali, ostatnie okrążenie a ona już widziała, że ma marne szanse na zwycięstwo, jednak to wcale nie sprawiło, że się podała w końcu, konkurowała ze swoim rywalem. Gdy na ostatniej prostej tuż przed metą zobaczyła jego motor, wiedziała, że nie ma już szans, był praktycznie o długość dwóch motocykli przed nią. Przeciął linie mety po paru sekundach a ona wkrótce po nim.
    Głośny wiwat na publiczności po powiedzenie imienia zwycięscy tego wyścigu wypełnił stadion. Zjechała na pobocze, zatrzymując pojazd. Zdejmując kask, ujrzała, jak motocyklista przy niej robi zupełnie to samo, a ona wtedy zobaczyła, że to jej tajemniczy mężczyzna z chwilą gdy zdjął swój kask, ujrzała na jego ustach delikatny uśmiech, lecz dostrzegła w nim poblask podstępności, z chwilą gdy spojrzała w jego oczy, dostrzegła w nutkę chciwości? Było to zastanawiające, ale czy w jakiś sposób chciała sobie tym zawracać głowę? Absolutnie nie. Jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że znowu się zatraciła, spoglądając na niego, praktycznie zapomniała o otaczającym ją świecie.
    Musiała się otrząsnąć, obudzić z tej słodkiej prozaicznej namiastki czegoś, czego nie było. Przecież go nie znała, nawet nie wiedziała, jak ma na imię, a traci głowę do niej zupełnie, jakby ponownie miała się zachować, nie to było absurdalne, przecież obiecała sobie, że nie będzie się mieszać w żadne związki. Pragnęła spełnić swoją własną obietnicę sprzed jej już byłego związku nie dać się pochłonąć miłości, nie pozwolić zatracić się w uczuciu. Bo tak nasze emocje są ważne, jednak potrafią nas zgubić w najmniej odpowiednim momencie. Zawiodła się już kilkakrotnie na związkach na miłości, teraz liczyły się dla niej przelotne romanse, bo tutaj nikt nie ucierpi, ale korzyści są dla dwojga.
    — Rywalizacja z panią Señorita była godna podziwu — przyznał, skłaniając się przed nią delikatnie głową — W takim razie widzimy się wieczorem — to nie było pytanie, to było proste stwierdzenie faktu i postawienie jej przed oczywistym faktem.
    — Doprawdy? — spytała z nieco flirciarskim, ale nieco stanowczym głosem — Uważa pan, że zgodzę się na pójście z nieznajomym do klubu? — spytała, a powieka jej oka drgnęła lekko w dół.
    — Ależ Señorita chce pani złamać zasady nasze wspólnego zakładu — odezwał się nieco urażonym głosem — Nie spodziewałem się tego po pani Señorita rani mnie pani — teatralnie wręcz chwycił się za serce.
    Mimowolnie na jej ustach pojawił się cień delikatnego uśmiechu, widząc tą nieco żartobliwą scenkę w wykonaniu nieznajomego mężczyzny. Kącik jej ust drgnął nieznacznie do góry, co nie uszło uwadze jej dotychczasowemu rywalowi, dostrzegła błysk w jego ciemnym spojrzeniu i teraz nie mogła zaprzeczyć w żaden sposób, nie mogła zaprzeczyć temu, że sama nieco traktowała pod uszczypliwie mężczyznę, dostrzegł w tych małych igraszkach słownych grę, którą zaczęła rozgrywać i zapragnął sam pociągnąć to dalej.
    On pamiętał ją, doskonale pamiętał delikatność jej rysów twarzy, piękno jej bladoniebieskiego spojrzenia, gdy po raz pierwszy ją ujrzał, po jego umyślę, wciąż toczyło się jej imię. Urok jej wręcz pięknego imienia, który gościł w jego sercu gdy tylko ją ponownie ujrzał zaledwie przed dwoma godzinami, pomimo że widział ją tylko raz i to przed paroma miesiącami w apartamencie, który chciał wykupić nadal miał przed oczami jej śliczną twarz. Miał fotograficzną pamięć a urok tej pięknej amerykanki, zrobił na nim ogromne wrażenie, jej aparycja, styl wypowiedzi, sama jej uroda wręcz zniewoliła jego umysł i serce i nie mógł się oprzeć wrażeniu, że zapragnął poznać ją bliżej. Jej imię ona sama działa na niego wręcz jak magnes, który wręcz go do niej przyciągał.
    Niezwykła dziewczyna o ujmująco pięknym imieniu.
    Julia.
    Jednak widząc, że jej umysł szwanku, a ona nie poznała go, nie zamierzał psuć tej na pozór urokliwej zabawy i grać nieznajomego jak właśnie go takiego traktowała.
    — Myślałem, że umowa będzie dla pani rzeczą świętą…
    Urwał, dostrzegając, jak kącik jej ust nieznacznie podniósł się do góry, rozbawiona mina, wręcz święcone iskrzące się tęczówki jej niebieskich oczu, sprawiły, że cały jej misterny plan legł w gruzach. Budując narracje kobietę, która chciała złamać zasady wspólnego zakładu, ale chyba się jednak pomylił w stosunku do niej. Czuł, jednak że ta dziewczyna coraz bardziej go intryguje, pragnął się znacznie do niej zbliżyć, chciał wiedzieć, jaka ona naprawdę jest, żadna kobieta tak bardzo mu nie zaimponowała jak on, mimo że wiedział jedynie cząstkowe rzeczy na jej temat.
    — Ależ Señor jak sobie to wyobraża — mruknęła nieco rozbawionym głosem — Zgodę się z panem pójść na imprezę, dam się ponieś pana aparycji, temu, jakim pan jest dżentelmenem względem mnie, a mogę się w klubie rozczarować, gdy okaże się, że za tak słodką fasadą stoi, no nie wiem, niebezpieczny recydywista — dodała, postukując palcem o brodę.
    — Tak pani sądzi? Może się zdarzyć, że spotka pani bandziora na ulicy, poza tym musi pani wywiązać się z naszej małej umowy — odparł, mrugając do niej lekko — Gdyby pani była mężczyzną, uznałby to za dżentelmeńską umowę, niestety muszę zważać na Señorita piękno — komplementował ją — Uważam jednak, że jest pani na tyle honorową osobą, że jednak uraczy mnie pani swoją osobą dzisiejszego wieczoru.
    — Skąd ma takie przypuszczenie — podpuszczała go coraz bardziej.
    — Bo gdyby nie była pani uczciwa, widziałbym to podczas wyścigu, który dla pani był niezwykle honorowy i uczciwie. Nie obraziła się pani, pomimo swojej przegranej nie uraziło to panią, więc uważam, że mogę liczyć na panią wieczorem.
    Musiała przytaknąć nieznajomemu, była uczciwą osobą i swoją przegraną potrafiła przyjąć, z godnością już wiele razy zdarzało się jej przegrać, nigdy nie awanturowała się, krzyczała, w godnej rywalizacji uznawała swoją przegraną i gratulowała, wygranemu owszem miała swoje zgrzyty, z jej odwieczną rywalką podczas wyścigów jednak ją przestała się już przejmować. Między nimi nigdy nie dojdzie do zgody, a jej przeciwniczka będzie szukać sposób jak ją wyeliminować nawet w ten nieuczciwy sposób, taka już była. Nie zmieni tego, jednak mogła zawsze utrzeć jej tego zarozumiałego noska, co wręcz uwielbiała czynić. Może to było nieco nie dojrzałe, dziecinne zachowanie, jednak z takimi osobami należy postępować bez skrupułów.
    — Jednak widzę tutaj mały problem Señor — zauważyła.
    — Czyżby, jaki mianowicie piękna damo?
    Starała się za wszelką cenę nie zarumienić, pomimo że czuła jak jej policzki powoli zaczynają piec, nie mogła do tego dopuścić. Nie znosiła swoich wypieków, jednak nie mogła zaprzeczać samej sobie, że wiedziona komplementami przez nieznajomego nie robiły one na niej wrażenia. Czuła swoje wręcz mocniej bijące serce za każdym razem gdy z ust nieznajomego padały kolejne słodkie wręcz urokliwe słówka, nie mogła się im oprzeć. Każda dziewczyna na jej miejscu zareagowałaby zupełnie tak samo jak ona, byłaby niemal nimi zachwycona, wręcz rozpływałaby się nad nim, zwłaszcza że przed nią stał niezwykle przystojny mężczyzna o niezwykłej aparycji i stylu bycia. On sam się wręcz prosił o znacznie bliższe poznanie, a gdy sam wręcz o nie zabiegał, nie mogła tego wręcz zignorować. Może i teraz nieco go szczypała nawet takimi drobnymi słówkami, może nie znała go bliżej by wiedzieć, czy lubi takie małe podchody, które często stosowała w swoim poprzednim związku, ale widząc jego zachowanie, wręcz sam dał się wciągnąć w małą grę słowom.
    — Jak mam pójść na imprezę, nie znając pana imienia, a przynajmniej nie mam pojęcia, gdzie mamy się spotkać.
    Widział, jak poderwał swoje spojrzenie, wręcz wlepiając w nią swoje brązowe tęczówki, z trudem powstrzymała się, by jej usta nie drgnęły do góry w lekkim uśmieszku. Starając się stać z powagą, patrząc na mężczyznę przed sobą. Zafascynowani sobą nie zwracali uwagę na otaczający ich zewsząd świat. Wpatrzeni w siebie, widzieli tylko siebie, nic się nie liczyło w tej na pozór zwyczajnej chwili.
    — Czekałem aż pani o to zapyta Señorita — patrzyła, jak podnosi się z motocykla i staje tuż przed nim.
    Obserwowała z uwagą, jak sięga do kieszeni swojej skórzanej kurtki, która opinała jego dobrze zbudowane ramiona oraz klatkę piersiową. Wyjął z wnętrza kieszeni karteczkę oraz długopis. Napisał pośpieszenie coś na skrawku papieru, by po chwili wyciągnąć ku niej dłoń ze zgiętą na pół kartką. Na której dostrzegła imię Ricardo, a gdy rozsunęła między palcami, skrawek papieru dostrzegła ciąg cyfr odpowiadającemu jego numerowi, a pod nim adres zapewne w centrum miasteczka oraz nazwę lokalu.
    — Pozwolę się pani przyszykować Señorita i mam nadzieje, że nie zwiodę się na pani — mówił niezwykle szamańskim głosem — Będę na panią czekał przy głównym barze w lokalu. Zapewne rozpozna mnie pani prędko — dodał z nieco tajemniczym uśmieszkiem.
    Zamarła, nie wiedząc, co tak naprawdę mu odpowiedzieć, wpatrzyła się w niego nieco oszołomiona.
    — Do zobaczenia Señorita
    — Ale… — wyrwało się jej nagle, gdy patrzyła, jak wsiada na swoją brykę, wtedy popatrzył na nią — Nie znasz mojego imienia! — zauważyła.
    — Doskonale je znam Julio — zmroziło ją, mogła jedynie biernie obserwować jak wsuwa kask na głowę i po chwili słyszała jedynie odgłos ryku silnika jego motocykla.
    Nie mogła wykrztusić z siebie żadnego słowa, a jedno pytanie wręcz bardzo nurtujące zaczęło tłuc się jej po głowie „Skąd on zna moje imię”, pytanie tak banalne a tak bardzo ją zaczęło nurtować. Nie pamiętała, by kiedykolwiek spotkała tego mężczyznę, wcześniej niżeli dziś na torze, to jak mógł w ogóle wiedzieć, jakie nosi imię. Owszem no tak mógł się dowiedzieć wcześniej, ale jakoś nie zwracała na to uwagi, albo była na tyle zakręcona, że po prostu nie spoglądała na to.
    Nawet nie zdawała sobie sprawę, jak tuż obok niej stanął Dragon. Dopiero dotyk jego dłoni wręcz sprowadził ją na ziemie. Rozejrzała się nieco wystraszona wokół siebie, odetchnęła wręcz z ulga gdy ujrzała twarz przyjaciela i byłego kochanka przy sobie.
    — Kto ci tak w głowie zawrócił? — spytał zaczepnie, a ona dostrzegła, jak kącik jego ust drga do góry.
    — Nikt — przyznała ze szczerością.
    Owszem może ten mężczyzna zrobił na niej ogromne wrażenie swoją aparycją i obyciem, tym jakim wręcz był dżentelmeński wobec niej, to jednak nadal nic o nim nie wiedziała. Ludzie na pierwszy rzut oka mogą robić dobre i złe wrażenie, on zrobił wręcz niezwykłe, jednak nie mogła, powiedzieć wprost by zawrócił jej w głowie, mogła chyba to określić słowami, że odurzyła się zapachem jego perfum, jednak była to przenośnia performer wobec tego co czuła na widok tego urokliwego Hiszpana, którego poznała przed paroma godzinami. A równocześnie obiecała sobie, że żaden mężczyzna nie omota ją, nie wpadnie znowu w zdradzieckie sidła miłości. Przeżyła wiele zawodów i nie chciała znosić tego ponownie, nie przeżyłaby gdyby ponownie jej serce zaczęło bić mocniej dla kolejnego złodzieja jej serca. Uznawała teraz jedynie krótkie romanse i seks na jedną noc, takie relacje nie ranią, bo nie są zobowiązujące, wobec dwóch stron i pomimo że jest ryzyko ciąży z jej strony gdyby zabezpieczenie nie zadziało, to jednak nie zamierzała się dawać się po raz kolejny zniewolić zdradzieckim siłą miłości.
    Westchnęła cicho i spojrzała na Dragona, a z jej ust wyrwało się jedno krótkie pytanie:
    — Możemy już wracać?    
    — Pewnie, jesteśmy wolni. Chłopacy zostają, by wszystko dopiąć i obliczyć pieniądze, jakie zebrano, my mamy resztę dnia zupełnie wolną. Masz plany?
    — Możliwe… — stwierdziła obojętnie.
    — Chyba jednak ktoś zawrócił ci w głowie Fire — dodał nieco kąśliwie Mike.
    — Przymknij się Dragon — mruknęła obojętnie i odwróciła się plecami wobec niego i powędrowała do swojej maszyny — Poza tym przypominam ci — powiedziała, wsiadając na motocykl i zakładając kask — Jestem wolna i…
    — Nie musisz kończyć, też nie traktuje tego poważnie, to tylko seks bez zobowiązań — wszedł jej niespodziewanie w słowo.
    Popatrzyła na niego po raz ostatni, po czym odpaliła swoją maszynę i wręcz z piskiem opon odjechała z toru, pozostawiając za sobą jedynie kurz, którym wpadł do ust młodego motocyklisty, który zaczął kaszleć gdy drobinki pyłu dotarły do jego płuc, wkrótce jednak zdołał się uspokoić i sam wsiadł na swojego ścigacza i pognał w swoją stronę.

No comments:

Post a Comment