Sunday, July 21, 2024

IV 06 (P.1) — FIRE POWRACA DO GRY

    Rzuciła w kąt komody kartę magnetyczną, a tuż po niej rzuciła niedbale swoją maleńką torebkę, wchodząc do swojego mieszkania, stukot jej obcasów odbijał się echem po ścianach apartamentu, burząc ciszę, która panowała w małym apartamencie, pomimo obecności trojga zwierząt, gdy tylko weszła, zaatakowała ją głucha cisza, która wręcz dzwoniła jej w uszach. Zamrugała lekko zaskoczona, bo to nie było podobne, by było aż tak cicho, stanęła przy barierce i popatrzyła w dół, rozejrzała się z uwagą po salonie, a wtedy w oczy rzuciła się jej ukochana psinka, która leżała wygodnie na kanapie, lecz nawet nie zdawała się dostrzec, że jej ukochana pani wróciła do domu.
    Odwróciła się, podchodząc ponownie do komody i sięgnęła do torebki, by odnaleźć we wnętrzu telefon, który w chwili gdy zaczęła go wyjmować, zaczął dzwonić. Zmarszczyła lekko brwi, nieco zdumiona zbiegiem okoliczności, jednak po chwili na ekranie telefonu wyświetliło się zdjęcie Dereka oraz jego imię. Przesunęła palcem, na zieloną słuchawkę przykładając smarthona do ucha, powolnym krokiem podążając w stronę kuchni.
    — Fire za dwie godziny widzę cię na torze — rzucił na całkowitym wstępie jeden z liderów ich małej grupki motocyklistów.
    — No dobrze, ale o co chodzi, przecież nie umawialiśmy się na trening?
    Chwytając butelkę z wodą, upiła łyk bezwodnej substancji, niemal słysząc szybką odpowiedź nieco starszego mężczyzny:
    — Jak będzie czas na trening, to go zrobimy — odparł, nieco mijając się, z tematem — Jednak nie w tej sprawie dzwonie — powiedział pośpiesznie — Za dwa tygodnie mamy wyjazd do Hiszpanii. Wspominaliśmy wam z Owenem, że organizujemy turniej z przyjaciółmi, by zebrać fundusze.
    — Tak, tak, już pamiętam — niespodziewanie weszła mu w słowo — Derek jednak wiemy oboje, że ja nie jestem brana pod uwagę, przez ostatnie miesiące zawalałam treningi albo…
    — Wypadek nie był spowodowany przez ciebie, a to, że nie było cię na treningach, bo nie mogłaś dogadać się z facetem, nie oznacza, że mamy cię wykluczać z grupy. Zgodzę się z tobą, że ciebie najmniej bierzemy pod uwagę, jednak jak dobrze wiesz, nasza grupa nie jest formalna i może się stać, że ktoś z wybranych zrezygnuje i będą mieć szansę inni w tym ty więc wolę mieć całą grupę na spotkaniu — wytłumaczył pośpiesznie.
    Westchnęła cicho i po części musiała się z nim zgodzić. Życie bywa zagadkowe, dlatego nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć tak jak w przypadku właśnie rezygnacji kogoś, kto zostanie wybrany. Jednak praktycznie wiedziała, że ma zero szansę, ostatnie miesiące wręcz się nie popisała. Bywała naprawdę rzadko na treningach, jak praktycznie jej nie było, wcześniej jej kontuzja, a potem jej spór z Michael'm, sprawił, że została zepchnięta na dalszy plan, wręcz nie była brana pod uwagę. Każdy w grupie to wiedział i zdawali sobie sprawę z dwóch faworytów, którzy mogą wziąć udział w tym charakterystycznym wyścigu. Każdy wiedział, że Derek i Owen, bardziej skupiają swoją uwagę na Dragonie oraz Alexisie, to oni byli tymi, którzy mieli ogromną szansę lecieć do Hiszpanii, jednak niczego nie można od razu przesądzać. Wszystko się może nagle wręcz nieoczekiwanie zmienić. Owszem marzyła o ponownym wyjechaniu na stary kontynent, zwidzenia kraju, o którym marzy od lat, tak była już na Majorce jednak była tam praktycznie parę dni z byłym narzeczonym i nie zwiedzali wysypy tak bardzo, wręcz siedzieli w nadmorskim domku i zajmowali się sobą, dlatego pragnienie powrotu tam było dla niej coraz silniejsze. Miała już od miesiąca wykupioną wycieczkę do jednego z miast Hiszpanii, jednak przed nią ostatnie dni egzaminów i oficjalnie kończyła drugi rok. Tym razem nie podołała, zdobycia stypendium jednak nie nastawiała się na to, ale pomimo to była jedną z lepszych studentek jak rok temu. Ambicja i chęć samokształcenia i rozwijania się była silniejsza. Pomimo że była bardzo zapracowana, to jednak robiła wszystko by na studiach być dobra i nie chodziło o oceny, ale o świadomość, że dostała się na jedną z lepszych uczelni, płaci wręcz tysiące dolarów, za każdy semestr opłaca studia i chce udowodnić samej sobie, że warto, jest płacić, tak ogromne pieniądze za wymarzoną uczelnię. Malarstwo nie było tylko jej pasją, ale tym z czego obecnie żyła i chciała utrzymywać się w przyszłości, dlatego tak bardzo zależało jej na rozwoju swoich umiejętności, tak zdawała sobie sprawę, że bardziej jej klienci zwracają uwagę na jej pędzel malarski oraz jakie ma portfolio, a nie na jaki skończyła kierunek studiów, jednak to zajęcia na uczelni bardzo pomagają się rozwijać, gdy może spotkać wielu znakomitych malarzy na zajęciach słuchać, jaką posiadają wiedze patrzeć na ich umiejętności to sprawa, że bardziej się rozwija. Studia były dla niej nie dla innych.
    — Słyszysz mnie! — jak za mgły dotarł do niej głos Dereka, który od prawie dwóch minut próbował do niej dotrzeć.
    — Tak, jestem — odparła, wracając do rzeczywistości — Dobra będę — dodała pośpiesznie.
    — Do zobaczenia Fire, tylko się nie spóźnij! — ostrzegł.
    Odruchowo przytaknęła głowo, pomimo że wspólnie dyskutowali przez telefon. Po chwili usłyszała ten charakterystyczny sygnał, kończącego się połączenia a ona sama odłożyła telefon na blat, podchodząc do lodówki. Otwierając ją niemal w tej samej chwili za rogu wyjrzała Junka, która szczeknęła na nią. Naprawdę było dla niej zaskakujące jak ta suczka, wyczuwała moment, jak otwierała szafki i przychodziła żebrać. Coś, co nauczył ją jej były narzeczony, a raczej jego pies. Jej mała przyjaciółka była wychowana, tak by nie plątać się i prosić o jedzenia, niestety były narzeczony miał na nią zły wpływ, jednak nie mogła się na nią gniewać, rzadko to robiła, a głównie gdy była głodna. Wyjęła pojemnik z sałatką z kurczaka, którą wczoraj zrobiła, sięgając do jednej z szafek, wyjmując jedzenie dla psiaków. Przykucnęła przy jej misce, otwierając saszetkę, zabrała, czuła wręcz pod swoją ręką pyszczek maltańczyka, który zaczął, niuchać co dziś dobrego dostanie. Nałożyła również kociakom ich karmy, by mieli pełną miski, jak się obudzą i zgłodnieją. Odkąd praktycznie została sama i spędzała wieczory samotnie gdy zostawała w domu, zostali jej tylko oni, oczywiście to było w dni, gdzie nie miała planów, często to były weekendy, jednak teraz ponownie zaczęła wypełniać luki, jednak nie zapominając dbać o tych futrzaków, nie darowałaby sobie, by byli głodni zaniedbani czy nie okazała im czułości takiej, jakiej pragną. Oni już przywykli do tego, że ich pani ciągle gdzieś wychodzi jednak gdy wracała, okazywała im dużo uwagi.
    Po chwili sama siedziała w salonie. Opierając nogi na stoliku, włączyła pierwszy lepszy program, jaki jej się nasunął, a sama zaczęła pochłaniać swój dość później śniadanie. Jednak gdy wstała, była tak spóźniona na pierwsze egzaminy, że nie myślała nawet, by coś zjeść, jedynie zrobiła sobie kawę i wyszła z Junką i zadbała, by te głodomory miały, co zjeść i musiała się zmywać na uczelnie po drodze, kupiła sobie jedynie kawę, co starała się unikać, bo zdecydowanie wolała robić sama. I tak wróciła po prawie czterech godzinach i mogła coś zjeść. Nie czuła, żeby testy poszły jej jakoś dramatycznie źle. Przygotowała się przez ostatnie dni do nich i czuła że jeśli nie napisze na dziewięćdziesiąt procent, zupełnie zadowoli ją mniejsza ocena, jutro miała tylko jeden test i na szczęście po południu, wielu jej rówieśników już dawno było po egzaminach niestety jej uniwersytet jeszcze nie. Był ostatni tydzień czerwca, a oni musieli uporać się z testami, projektami i wiedzą sprawdzających studentów. Ona nie chciała panikować, już od liceum nauczyła się, że nie potrzebna jest zbytni strach przez ważnymi egzaminy to sprawia ze bardziej się denerwuje i może coś źle napisać, jej najlepszym podejściem było podejść do tego na kompletnym luzie i niespinanie się co sprawiało, że testy zdała naprawdę dobrze.
    Zapatrzona w jakiś film, który szedł w tle, wsunęła do ust kolejną porcję sałatki nabijając się kawałek chudego mięsa na widelec, gdy ponownie rozbrzmiał dźwięk jej telefonu. Sięgnęła po luźno leżącą komórkę i popatrzyła na zdjęcie dzwoniącego, widząc tam jednego z członków zespołu. Odebrała od razu, przełączając na głośnik, tym samym przygasiła nieco telewizor.
    — No nareszcie — odezwał się na wstępie Brad.
    — Ciebie też miło słyszeć Delson — odparła nieco zgryźliwe.
    — Dzwonię do ciebie od piątku, czemu telefonu nie odbierasz!
    Słyszała lekko pretensjonalnym głosem, uśmiechnęła się mimowolnie, słysząc lekką pretensję w głosie przyjaciela:
    — Jakby to powiedzieć w piątek i sobotę siedziałam ze swoimi dziewczynami, a potem miałam…
    — Nie chce znać szczegółów! — usłyszała jego lekko rozbawiony głos — Chyba dobrze się bawiłaś, a dziś czemu nie podnosiłaś słuchawki?
    — Zaspałam i miałam egzaminy, wróciłam przed kilkoma minutami — wyjaśniła prędko — W jakiej sprawie tak próbujesz się dodzwonić? — zagadnęła.
    Zawładnęła ją zwykła ludzka ciekawość. Czemu? Bo to było naprawdę zastanawiające, dlaczego Delson, od paru dni próbuje bezskutecznie się do niej dodzwonić bez większych rezultatów. Musiała nękać go poważna sprawa skoro tak bardzo pragnął się z nią usłyszeć. Szczerze musiała przyznać, że to racja nie patrzyła praktycznie w ogóle na telefon przez cały weekend tyle by sprawdzić godzinę, zupełnie nie zwracała uwagi na powiadomienia i mogła zwyczajnie przeoczyć to, że kumpel próbuje się z nią skontaktować.
    — Widziałaś? — spytał na wstępie.
    Zmarszczyła lekko brwi, zaskoczona takim niespodziewanym pytaniem, które zbiło ją lekko z tropu. Opuściła nogi ze stolika, odkładając na przedszkolny blat pojemnik z prawie skończoną sałatką i kładąc tuż obok swój telefon.
    — Co takiego?
    — Wywiad twojego byłego i…
    — O tym mówisz — odezwała się nagle — Pytasz, czy oglądałam ten kabaret? Tak owszem, miałam z dziewczynami dużo śmiechu przy tym żałosnym wywiadzie. Czemu pytasz?
    — Martwię się — przyznał z cichym westchnieniem.
    Nie była wcale zaskoczona zachowaniem Delsona, tym jakie wyczuła w jego głosie zmartwienie czemu. Powód wydawał się być naprawdę banalny. Tak prozaicznie prosty, że nawet ona mogła domyślić się, co tak bardzo nęka umysł gitarzysty, wiedziała o zdarzeniach z przeszłości Michaela, miała świadomość, jaką wyrachowaną szmatą była jego była, a i obecnie żona, więc nie było zdumiewające dla niej, niepokój, który pojawił się w sercu kolegi. Czy ona podzielała jego niepokój? To było oczywiste, że nie. Czuła się wręcz oszukana przez Shinodę, zdradzona przez niego, nie potrafiła w obecnej chwili czuć względem niego współczucia zwłaszcza gdy przypomni sobie, co jej zrobi. Jak ohydny wręcz obślizły sposób sprawił, że teraz była singielką. Zatracił szansę ich wspólnej przeszłości dla jednego numerku a co najlepsze seksu ze swoją byłą. Nie było chyba nic bardziej odrażającego i ohydnego w jego zachowaniu, niż sypianie ze swoją eks. Inaczej może by podeszła do tego gdyby to była randomowa laska poznana w barze, ale pewnie i tak nadal było dla niej to krzywdzące, w jaki podły sposób ją potraktował. Jak bardzo zatracił swoją świadomość, by przespać się z kobietą, z którą się rozwiódł. Zrobił to, mimo że miał świadomość, że był zaręczony, nie było chyba nic gorszego od tego, by zostać oszukaną i zdradzoną przez niego, a jego kochanką była dziewczyna, która była jej poprzedniczką i na obecną chwilę nie potrafiła, z nim rozmawiać nie potrafiła mu wręcz spojrzeć w twarz. Widząc go, pragnęła, jedynie by odczuł ból, przez jaki ona musiała przechodzić gdy dowiedziała się, że jej ukochany mężczyzna zdradził ją z taką szmatą jak Taylor i chociaż nie chciała źle się wypowiadać. Zbyt wiele dowiedziała się na temat tej kobiety, by nazywać ją w jakiś nawet neutralny sposób. Owszem Mike zrobił jej okropne świństwo jednak na obecną chwilę, czuła do niego żal, ogromną złość, tak wyklinała go od idiotów i kretynów, bo nim tak naprawdę był. Dał się zwieść swojej byłej i zapragnął ją wręcz przelecieć w swoim łóżku. Starała się być neutralna, jednak było to naprawdę ciężkie, ze świadomością w jakie bagno, jakie okrutne świństwo zrobił jej Michael. Starała się, od tego odciąć jak tylko potrafiła i nie poruszać jego tematu. Jej znajomi już to zauważyli, że temat jej byłego narzeczonego jest dla niej nieco drażliwy. Tak Sanders ją zranił i skrzywdził swoją zdradą, jednak nie mogła go porównać do Clarka, który czyhał na jej śmierć. Michael stracił głowę dla byłej, Clark deklaruje wprost chęć pozbycia się jej z tego świata. Bardziej uznałaby swojego byłego narzeczonego, wręcz porównała do Justina. Okazał się być tchórzem zranił ją, jednak to tyle. Zakończyła oba te związku i jak w przypadku Blacka tak i Sanders żyją teraz osobno i nie wpływają na siebie. Niestety jednak Mike zaczął tworzyć kłamstwa, co dostrzegła w tym wywiadzie. Jednak powinien tematu ich rozstania nie poruszać albo ukrucić gdy tylko mógł, jednak nie zrobił tego i skłamał.
    — Brad rozumiem cię, jednak chyba znaleźć najmniej odpowiednią osobę do rozmowy o Mike’u. Przecież…
    — Wiem, że zerwaliście — wszedł jej nagle w słowo nieco agresywnie, po czym cicho westchnął i powiedział — Czy to prawda? Chce wiedzieć, czy skłamał w tym wywiadzie, czy przyznał szczerą prawdę.
    Tym razem to ona lekko westchnęła. Sytuacja wydawała się być naprawdę trudna wręcz ciężka, w jakiej chwili się znalazła, bo gdy spojrzy się na to z innego punktu widzenia. Obecnie jest między młotem a kowadłem, w które wpadła.
    — Brad — zaczęła powoli — Wiem, że Mike to twój najbliższy przyjaciel, że wspólnie znacie się od wielu lat, a ja wtargnęłam do waszego życia niespodziewanie — wspomniała — Mogę wręcz powiedzieć, że jestem niepróżnym gościem w waszej paczce.
    — Julio przestań tak mówić, jeśli uważasz się za rzekomego gościa w naszej grupie pomimo tych kilku lat, z którymi z nami jesteś, to podejście bardzo krzywdzące, bo takim podejściem nasze dziewczyny moja Dave Chestera czy Roba była tylko nieproszona, a to my was wybraliśmy, wpuściliśmy do naszego życia, a ty…
    — Tak jestem siostrą Chestera, jednak tak naprawdę poznaliśmy się po siedemnastu latach i nie zbudowaliśmy reakcji od samego początku. Brad posłuchaj, rozumiem, że się martwisz to normalne, sytuacja między mną i Michaelem może nadpsuć nasze relacje. Nie zmuszam cię, byś stanął po mojej stronie, w tym konflikcie broń boże, nie chce nikogo, z was w to wplątywać. Bo to, co dzieje się między mną i Sanders to nasza sprawa i nawet jeśli powiem ci, prawdę możesz to zbagatelizować, uznać, że to ja kłamie i stanąć przy boku przyjaciela, nie będzie to dla mnie obrazą. Możesz to nawet puścić w eter i wspomnieć o tym chłopakom z zespołu, ale dobrze — wyjaśniła, po czym na moment zamilkła, lecz po chwili się ponownie odezwała — Mike skłamał Brad. To nie on ze mną zerwał, nie podzieliło nas żadne nie zrozumienia. Sanders mnie zdradził — powiedziała spokojnie, lecz czuła jak jej serce zaczyna szybciej bić na wspomnienie tamtego dnia.
    — Co!? — usłyszała niemal krzyk po drugiej stornie.
    Zapadła wręcz martwa cisza i mogła się domyślić, że Brad stara się przetrawić tę informację wręcz tę petardę, jaką na niego zesłała. Bo kto by się spodziewał, że mężczyzna, którego tak skrzywdziły zdrady jego byłej żony, zrobi to samo obrzydliwe świństwo swojej ówczesnej narzeczonej, dlaczego była w stanie zrozumieć zaskoczenie, jakie wywołała u gitarzysty.
    — Ale… przecież…
    — Sama bym w to nie uwierzyła gdybym nie widziała na własne oczy, jak dobiera się do Taylor.
    — Nie! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że on… on ci to zrobił z nią!? — pytał z niedowierzaniem.
    — Brad wiem, że jesteś w szoku. Jednak monitoring w jego domu nie kłamie. Na własne oczy widziałam, jak ją rozbierał, niepotrzebne było dużo by domyślić się, co działo się w sypialni.
    — Julio… po prostu tego nie rozumiem. Mike wręcz się deklarował, że tego nie zrobi, a on posunął się do czegoś tak odrażającego jak zdradzenie cię z Taylor.
    — Tak mnie, też to zszokowało, jednak sama to widziałam. I zanim zapytasz kiedy to się stało, chyba pamiętasz naszą awanturę w studiu, wtedy gdy chciałam, by oddał mi skradzione kluczyki i dokumenty? — spytała, wracając wspomnieniami do tamtego dnia.
    — Tak.
    — Tego samego wieczoru mnie zdradził. Wiedząc, że nadal ze mną jest, zrobił to.
    Po tym wszystkim zapanowała dłuższa chwila wręcz ogłuszającej ciszy, przerywana jedynie cichym głosem, idącego w tle telewizora i gwarem miasta, wiedziała, że Delson próbuje dojść do siebie i zrozumieć co się stało, co zrobił jego najbliższy przyjaciel. Zwłaszcza w sytuacji gdy on sam to przeżył to samo, jednak odważył się i zrobił to samo świństwo jej tak, bo inaczej nie można tego nazwać. Zdradzenie swojej ukochanej osoby nie było głupim żartem, a sytuacją gdzie ranisz bliską ci osobę, która zaufała ci bez granicznie i można było to potraktować jako coś niedorzecznego i niemożliwego ze strony Michaela do zrobienia, bo przeczyło to jego wartością, ale nikt idealny nie był. Pokonała go pokusa, namiar alkoholu, nie opamiętał się w ostatniej chwili a wręcz przeciwnie dokończył to co rozpoczął na korytarzu własnego mieszkania.
    — Brad ja naprawdę nie chce cię przeciągać na swoją stronę, bo rozumiem to, że Mike to twój najbliższy kumpel, znasz go praktycznie od liceum i wiesz, przez co przeszedł po rozwodzie z Taylor. Nikogo nie zmuszam, by obierał którąś ze stron to wasza wolna wola i tak Chester również wie o tej zdradzie. Nie chciałam o tym mówić głośno, chciałam zachować to w tajemnicy powody, przez które rozstałam się z Mike, jednak sam chciałeś, poznać sprawę ja mogłam tylko naprostować kłamstwa, które on nagadał w tym wywiadzie, powiedzieć ci jak to wygląda z mojej strony. Czy go winni o to? Owszem to on nie zahamował się w ostatniej chwili i mnie zdradził. Ale czy zamierzam cokolwiek robić, albo bruździć mu w życiu? Absolutnie nie. Chce by żył po swojemu, a ja nie chce się mieszać w jego życie, wiem, że spotkania z nim będą nie zniknione, jednak nie chciałabym tworzyć niepotrzebnych zgrzytów. Nie chce się kłócić, awanturować czy dzielić przyjaciół. To od waszego podejścia zależy, jak spojrzycie na tę sprawę. Możecie wierzyć Michaelowi, dobrze pogodzę się z tym, możecie przyznać racje mi, jednak do niczego nie zamierzam was zmuszać, nawet neutralność z waszej strony nie będzie przeszkodą. Nie chce niszczyć waszej przyjaźni przez to, że mi i Michaelowi się nie udało.
    Słuchając siostry Chestera, musiał przyznać, że miała w wielu kwestiach racji i spodziewał się, mógł wiele, jednak nie tego co usłyszał. Mimo że to ona została pokrzywdzona przez Michaela, nie chciała, by ich sytuacja wpływała na przyjaźń ich z Michael'm, to bardzo dojrzała postawa z jej strony. W wielu wypadkach dziewczyny, które były zranione nie stać na taki gest, by nie wywierać na kim presji, rozumiał doskonale, że nie chciała, niszczyć ich przyjaźni co ogromnie w niej cenił. Trudno było mu określić, jak odnieś się do tego. Z jednej strony miał najbliższego przyjaciela, który ponownie się ożenił ze swoją byłą żoną i to go poważnie niepokoiło, sam fakt, że nikomu nie wspomniał na temat tego ślubu. Niespodziewanie pojawił się w studiu z obrączką na placu i dobrą wiadomością to całą ich piątkę wybiło, z rytmu zaledwie przed paroma tygodniami był z inną, a tutaj dowiadują się, że wziął ślub ze swoją byłą, to każdego mogło wytrącić z równowagi. Jednak gdy słuchał Julii i jej wyjaśnień kształtował się zupełnie inny obraz, ale mężczyzny, który zatracił się w alkoholu i stracił głowę dla Taylor. To było odrażające, jak mógł zranić Julie. Ta dziewczyna pomogła im wręcz wyciągnąć go z dołka psychicznego, w który wpadł po swoim rozwodzie z byłą żoną, a teraz wbił jej nóż w plecy i okazał taką zniewagę. Zrozumiały był jej żal wobec niego i chociaż wiedział, że do tego się nie przyzna, miała ona zranione serce. Widział doskonale, przez ostatnie lata jak ci dwoje są sobie oddani, kochali się do szaleństwa i nie widział tak bardzo udanej pary, jednak ktoś rozdzielił im drogi i niestety była to ich zmora. Szczerze nigdy nie lubił Taylor, zawsze wywołała u niego frustracje i złość gdy ją widział, mimo że pamiętał ją jeszcze z liceum gdy jeszcze była normalną dziewczyną, jednak nie przypadali sobie do gustu, nie zamierzał jednak niszczyć szczęścia Michaela, przez sam fakt, że nie przepadał za Taylor. Teraz to mogło mieć więcej sensu gdy poznał sytuacje ze strony Julii.
    — Nie mieści mi się to w głowie — przyznał szczerze.
    — Brad naprawdę nie masz powodu się tym dręczyć. Wiem, że Mike jest dla ciebie cholernie ważny i nie zamierzam burzyć waszej relacji. Stało się trudno, tak mam cholerny żal do Michaela, jednak nie chce wpływać na wasze relacje, potrafię rozdzielić moje dawne życie z nim od waszej kumpelskiej znajomości i nie chce na nikogo, z was naciskać to wasz wybór możecie dalej przyjaźnić się, z nim i gadać ze mną nie będę absolutnie zła, ale wolałabym unikać rozmów na jego temat.
    — Dobrze Julio, przynajmniej znam twoją perspektywę. Mike nie chce za bardzo gadać o tym co się stało i teraz chyba rozumiem dlaczego — powiedział szczerze — Nie przeszkadzam, wpadnij w weekend do mnie robię z Anais imprezę, a wiem, że kończysz semestr w tym tygodniu, to opijemy to.
    Uśmiechnęła się odruchowo, pożegnała się, zanim przyjaciel się rozłączył. Odruchowo spojrzała na zegarek i niemal zerwała się na równe nogi gdy zdała sobie sprawę, że miała godzinę, by dostać się na tor. Szybko zgarnęła pusty pojemnik ze stolika i podeszła do kuchni, zostawiła w pustej zmywarce naczynia i szybkim krokiem podążyła na górne piętro. Junka, która okupywała jej kolana wręcz obrażona ułożyła się na kolanach gdy praktycznie ją zrzuciła gdy zrywała się z siedzenia.
    Wbiegając do garderoby, zgarnęła z półek swój zwyczajny zestaw na treningi, ciemny top, który na brzuchu był uszyty z przezroczystej siateczki, zwykłe skórzane spodnie oraz skórzana kurtka to był jej standardowy zestaw na treningach. Pośpieszenie zrzuciła z siebie kombinezon, który miała na sobie i wskoczyła pod szybki prysznic. Pomimo że nie miała za wiele czasu, musiała się odświeżyć.
    Po paru minutach, zakładając na swoje ramiona kurtkę wręcz zbiegła po schodach do salonu. Zanim jednak wyszła, zgarnęła telefon, z kanapy oraz kartę magnetyczną i wybiegła, z mieszkania niemal jakby się paliło. Wsiadając do windy wręcz postukiwała niecierpliwie nogą gdy jechała w dół.
    Wkrótce pisk opon jej ścigacza przedarł spokojne osiedle gdy wyjeżdżała spod podziemnego garażu. Jadąc do bramy, widziała, jak powoli się zamyka, przyspieszyła i wkrótce znalazła się poza strzeżonym osiedlem i jechała tymi samymi znanymi uliczkami na opuszczony tor używany przez ich grupę.

No comments:

Post a Comment