Saturday, July 6, 2024

IV 01 (P.1) — ZŁAMANE SERCE

    — Julio, porozmawiaj ze mną — prosił.
    Szedł za nią krok w krok, gdy ona zabierała, z bułek własne rzeczy z trudem przychodziło jej ignorowanie go, był napastliwy oraz natarczywy w swoim niezłomności i pragnieniu, by z nią porozmawiać. O czym oni mieli dyskutować? Ona nie widziała już powodów do żadne polemiki z nim. Ukazał swoją twarz przed paroma dniami, wtedy gdy wszystko, co do tej pory wierzyła legło w gruzach.
    Od ich rozstania minął ponad tydzień dopiero teraz była w stanie zebrać się w sobie i przyjść tutaj, do niego już do jej byłego narzeczonego, by zabrać swoje rzeczy, jednak nie przewidziała jednego malutkiego mankamentu.
    Jego!
    W głębi duszy liczyła na to, że go nie zobaczy. Jednak się myliła, gdy otwierała drzwi do jego domu, spotkała się z nim i było to dla niej bardzo niezręczne spotkanie, które wolała uniknąć, jednak nie zamierzała się już wycofywać, to nie miało najmniejszego sensu, wzięła kilka pustych pudeł oraz walizek i zaczęła się w nie pakować. Zaledwie przed paroma miesiącami, przenosiła tutaj całe swoje mieszkanie, własne życie a obecnie, zabierała je byle dalej od tego faceta, który okazał się być niegodny tej szansy, którą mu zaoferowała.
    Jak w ogóle śmie proponować jej w obecnej chwili rozmowę on, facet, który bezczelnie ją zdradził, oszukał. Gdy ona siedziała i zamartwiała się ich wspólną przyszłość, ich związkiem, on zbagatelizował to co ich poróżniło, wręcz twierdząc, że robi dobrze, odbierając jej możliwość jazdy, przekonany o tym, że ją chroni. Posuwając się do bezczelnej kradzieży jej dokumentów, pokazał brak poszanowania względem niej oraz jej prywatności, a potem jak gdyby nigdy nic przespał się ze swoją byłą, było to o tyle uwłaczające co upokarzające. Gdy ona jeszcze przed paroma miesiącami wychodziła z siebie i myślała, co zrobić, by uratować ich wspólne życie, on zabawiał się w klubie ze swoją byłą żoną, nie mając ani krztyny wyrzutów sumienia. Zabawiał się z nią ze świadomością, że zaobrączkował wtedy ją, oświadczył się jej przed paroma miesiącami, by pójść do łóżka z kobietą, którą przed laty się rozwiódł.
    Zdradził ją, zupełnie jak to on został oszukany.
    Nie potrafiła zrozumieć jego merytorykę, nadal starał się wmówić jej, że robił to zupełnie nieświadomy, powołując się na to, że nic nie pamięta z tamtego wieczoru, ale to zupełnie nie jest argumentem, który powinien go bronić. Alkohol i to w nadmiarze sprawia, że zapomina się, co robiło się zeszłego wieczoru, więc dla niej to nie był żadna linia obrony, która mogła ją przekonać do przemyślenia jej decyzji czy dobrze zrobiła, rozstając się z nim, wręcz przeciwnie uznała, że zrobiła najlepszą rzecz, jaką mogła.
    Porzuciła faceta, który za jej plecami sypiał z inną!
    Zdrady nie można tłumaczyć i Michael powinien doskonale zdawać sobie z tego sprawy, że oszukanie ukochanej osoby nie jest czymś, co pragnął, by mu wybaczała. Nie świadomie poszedł do łóżka, z inną będąc z nią, to nie ma się nad niczym więcej roztrząsać.
    — Nie mamy o czym! — odpowiedziała niezwykle surowym i pełnym lodowatości głosem — O czym chcesz porozmawiać? O tym, że pieprzyłeś swoją byłą, będąc ze mną? — powiedziała ostro, zwracając się do niego.
    Zatrzymała się w pół kroku, niemal w tej samej chwili zwracając się bezpośrednio do niego, widziała na jego twarzy malującą się skruchę, lecz nie uszło jej uwadze, gdy dostrzegła w jego oczach strach, którzy przeszył go na wskroś z chwilą gdy słownie go zaatakowała.
    — Zdradziłeś mnie! — niemal krzyknęła sfrustrowana — Nie masz żadnych powodów do tłumaczenia się! — mówiła wściekła.
    — Ale, kochanie…
    Zamilkł w jednej chwili, czując niemal palący ból na swoim policzku, wystarczyła mu zaledwie chwile, by zdać sobie sprawę, że został dość mocno uderzony przez swoją ukochaną, lecz nie zamierzał mieć do niej o to żalu. Niemal popadła w irytacje, gdy dostrzegła spojrzenie pełne bólu, oczy niczym u skrzywdzonego szczeniaka, jednak nie to nie on był tutaj ofiarą, lecz ona! To jej okazał nie wierność, to za jej plecami posuwał swoją byłą żonę, był wręcz oprawcą, który zniszczył ich związek oraz przyszłość, którą wspólnie planowali. Z tego nie pozostało już nic prócz dawnych wspomnień.
    — Julio, ja… naprawdę…
    — Co! — krzyknęła oburzona — Nie pamiętasz tego! Nie zrobiłeś tego! — powtórzyła poirytowana jego deklaracje wierności, które miały się niczym co do faktycznego bycia wiernym ukochanej osobie — Daruj sobie te małostkowe tłumaczenia Michael. Przespałeś się z kochanką, która ironią losu była twoją byłą żoną. Zrobiłeś to, będąc świadomą osobą, jesteś dorosłym człowiekiem, który podejmuje decyzje o sobie i innych ze swojego bliskiego otoczenia i od ciebie zależy czy ona będzie rozsądna, czy wręcz przeciwnie. W tym przypadku okazałeś swoją ignorancję i pozwoliłeś, ponieś się pokusie, którą czułeś. Czy mój dalszy monolog jest wart marnowania mojego cennego czasu na ciebie? Oszukałeś mnie w tak odrażający wręcz wstrętny sposób.
    — Julio, ona musiała mi coś…
    — Wsypać do drinka!? — weszła mu ostro w słowo — Wiesz, już to gdzieś słyszałam — skomentowała z ironicznym uśmiechem, chociaż wcale nie było jej do śmiechu — Nie ma najmniejszego sensu się nad tym rozwodzić. Nie można tego nazwać inaczej niż obrzydliwe oszukaniem mnie i może starać się tłumaczyć pięknymi słowami, jednak nie mają znaczenia gdy potrafiłeś wykorzystać chwile naszego kryzysu w związku i pójść do łóżka z inną — spojrzała na niego ze smutkiem — Pokazałeś swoją twarz już wcześniej, dałam ci szansę i nawinie, uwierzyłam, że mogłeś się zmienić, myliłam się w stosunku do ciebie Michaelu! — dodała nieco smutno.
    To prawda, wyjazd na Majorkę miał sprawić, że spojrzą na swoją obecną w tamtej chwili sytuacje z innej perspektywy, mieli poważnie porozmawiać co dla nich i dla ich związku było ważne, potencjalnie się pogodzić, i tak udało się to, zdołała mu wybaczyć, widząc jego, wtedy wydawało się jej prawdziwą skruchę, widziała żal mieszający się ze smutkiem w jego ciemnych oczach, uwierzyła w jego rachunek sumienia, to, że chciał się zmienić, nieświadom ona zdarzeń, które rozstrzygną się po ich powrocie do domu.
    Z chwilą gdy przejechali, teren jego wilii wszystko miało paść w góry, cały związek, ostatnie dni, które spędzili w Hiszpanii, gdzie dała mu drugą szansę, wybaczyła mu wszystkie jego przewinienia, jednak ta najbardziej szokująca miała wkrótce wyjść na jaw. Czy tego się spodziewała, że będzie w stanie ją oszukać, pójść do łóżka z byłą żoną? Gdyby tak, nigdy by nie zdecydowała się mu przebaczyć, a właśnie to zrobiła. Smutne jak w przeciągu paru tygodni całe jej życie uczuciowe wywróciła się kilkukrotnie do góry nogami.
    Wspominała już kiedyś własnemu bratu, że nie ma szczęścia w miłości. Zawsze pan losu pisał dla niej miłosny scenariusz, w którym wcześniej czy później i tak brutalnie ją skopie po tyłku i tak też zrobił teraz. Miała wręcz idealnego faceta przez ostatnie lata, jednak w ostatniej chwili pokazał swoją okrutniejszą twarz, gdzie potrafił wbić jej sztylet między łopatki, odbierając dech w piersi. Rozcinając jej serce na dwie części, pozostawiając jedynie rozdzierający jej wnętrze ból, cierpienie, które odczuwała oraz krwawiąca blizna w miejscu, gdzie miało pozostać jej pijące serce. Okrutne jednak tak pragnął pan jej marnej egzystencji. Co jej pozostało prócz pogodzenia się z nim?
    Zupełnie nic!
    — Julio, ja naprawdę…
    — Mike! — wręcz wrzasnęła na dawnego narzeczonego — Choćbyś próbował wymyślić jak najpiękniejszą bajkę, w którą bym ci uwierzyła, to tak się nie stanie. Nie oszukasz taśm monitoringu, możesz starać się to zrobić z samym sobą, własnym sumieniem, ze mną, ale ja się nie nabiorę na twoją skruchę, a ty wiesz doskonale, co zrobiłeś. Jakoś trudno mi nie uwierzyć, że nagle gdy wstałeś nagi przy swojej byłej żonie, nie zdałeś sobie sprawy, co robiłeś, jak rzekomo próbujesz nam obojga to wmówić. Poranki są okrutne, bo ujawniają prawdę więc mniej na tyle honoru i przyznaj wreszcie sam przed sobą, że tak przespałeś się z nią. Ładniej będzie ci znieś rostanie gdy zrozumiesz, że sam się przyczyniłeś do tego, że od ciebie odeszłam — mówiła, czując się, jakby tłumaczyła coś dziecku, a nie dorosłemu mężczyźnie, który podejmował decyzje zupełnie świadomie.
    — Ale…
    Nie zamierzała jednak już wysłuchiwać jego wręcz żałosnych jękliwych tłumaczeń, chwyciła jedną z ze swoich podręczników i wrzuciła ją niedbale do kartonu, który trzymała od dłuższej chwili pod ramieniem. Zaoferowanie wspólnie ich małą dyskusją, nie usłyszeli trzasku drzwi, oraz zdawało się obcych kroków, jednak gdy się odwróciła, niemal stanęła twarzą w twarz z kobietą, która zniszczyła jej związek. Zlustrowała swoim bladoniebieskim spojrzeniem jej połyskującą w świetle słońca twarz, kącik jej ust unosił się lekko ku górze.
    — Witaj Julio — wręcz zadrżała z obrzydzenia, słysząc jej przesłodzony od sztuczności ton głosu.
    — Taylor! — słyszała za sobą wzburzony głos Michaela — Co tu robisz? — pytał wściekle.
    Momentalnie odwróciła się do niego, obdarzając go pogardliwym spojrzeniem, takie drago komiczne sceny zupełnie już nie działały na nią, nie była nawet w stanie zaregować gdy rozbrzmiał głos Smith, która wręcz z cukierkową słodyczą zwróciła się do jej byłego narzeczonego.
    — Jak to co? — spytała urażona, a jednocześnie zdziwiona — Prosiłeś mnie bym przyszła. Mieliśmy iść na kolacje, nie pamiętasz? — pytała.
    — Taylor, ja się z tob… — zaczął z powagą, a jednocześnie pretensją w głosie.
    Nie chciała dłużej patrzeć na to przedstawienie, jakie się przed nią rozgrywało. To już zahaczało o dramat teatralny, co widziała przed sobą. Tandetna wręcz amatorska próba gry, niedostępnego przez Michaela względem byłej żony. Nie chciała nawet spoglądać na nich obojga. Wręcz szybkim krokiem minęła kobietę która stała z radosnym uśmiechem, jednak nie umknęło jej uwadze, że z uwagą ją obserwuje. Nie zamierzała się tym przejmować. Już zamierzała wyjść, gdy ponownie dobiegł ją wręcz spanikowany głos Michaela.
    — Julio, skarbie to nie tak jak myślisz…
    Niemal zrzuciła ze swojego ramienia jego dłoń, którą poczuła w następnej chwili, momentalnie spojrzała na niego, a ona, pomimo że starała się być opanowana, nie potrafiła okiełznać wściekłości, która ją ogarnęła.
    — Życzę szczęścia z nową dziewczyną! — powiedziała mściwie, starając się, jak tylko mogła opanować swój gniew — To koniec Michael!
    Nie była świadoma, jaki scenariusz pisze dla nich los!
 

No comments:

Post a Comment