Sunday, July 26, 2020

I 03 — TAJEMNICZE SERCE

        Usiadła w cieniu rozłożystego dębu, który rzucał swój cienie na soczystą zieleń trawy. Od momentu spotkania z Chester’m minęły zaledwie dwa dni, a ona wciąż rozmyślała o rozmowie z młodym mężczyzną. Nie miała do niego cienia zaufania. Nie potrafiła się otworzyć przed osobą, która była jej kompletnie obca. Postawił na otwarte karty i wyjawił przed nią rodzinny sekret, który miał pozostać w zaciszu domowego ogniska. Wydawało się to dla niej dziwne i odległe by po tak wielu latach szukania odpowiedzi na pytania, które ją nękały na temat jej pochodzenia nagle miałaby poznać wszystkie rozwiązania. Wyjaśnić wszystkie wątpliwości. Straciła już nadzieję, że odnajdzie swoją biologiczną rodzinę, zrozumiała, że rodzice nie żyją, albo ją porzucili, co sprawiło jej ogromny ból, pomimo że nie miała pojęcia kim są ludzie którzy mogli ją wychować, czuła palącą pustkę w sercu. 
        Nieoczekiwanie pojawia się w jej życiu mężczyzna, który uważał, że jest jego młodszą siostrą. Kompletny absurd! Ona nie miała rodzeństwa, przynajmniej tak sobie wmawiała przez tak wiele lat. Przytoczyła pamięcią ostatnie minuty ze spotkania z Bennington’m oraz jego wypowiedź, czy rzeczywiście jest ono prawdą? Mógł śmiało ją okłamać, oszukać wzbudzając nikłą nadzieję na zmianę swojego życia, ale czy wyjawienie jej, jego rodzinnej sekretu miało by jakikolwiek sens? Ujawnił przed nią swoje obiekcie. Wyciągnęła zgiętą w pół kopertę zewnętrznej kieszeni, na papierze widniało jej nazwisko Julia Jessica Bennington z lekkim niepokojem przyglądała się wiadomości która pozostawiła jej matka. Czy mogła tak nazwać tak tę kobietę? Czy rzeczywiście miała rodzinę? Im dłużej patrzyła na jasny dokument nachodził ją coraz większe opory, co do przeczytania tego listu i dowiedzenia się prawdy o sobie? Z wahaniem otworzyła kopertę po długiej chwili namysłu, zobaczyła list zapisany zgrabnym kobiecym pismem: 


Najdroższa córeczko.
Zbyt wielkie słowa do ciebie kieruje, na sam początek moich słów wyjaśnienia. Chciałabym ci tak wiele powiedzieć, wyrazić swój żal, przeprosić za krzywdę, jaką ci wyrządziłam. Nie wiem, czy jestem godna nazywać cię mianem mojej córki. Mam ci tak wiele do powiedzenia a tak mało czasu, by wyjaśnić ci tajemnice, które skrywa moje dusza od dnia twoich narodzin. Skrywałam sekret o twoim istnieniu w głębi mojego serca. Nadeszła pora by odsłonić karty przed tobą i twoim starszym bratem. Zbyt długo milczałam. 
Julio, spodziewam się, że słowa, które teraz czytasz sprawią cię w oszołomienie. Po narodzinach twojego brata, John oświadczył, że nie pragnie już powiększać rodziny, stanowczo się temu sprzeciwił. Nie myśl o mnie źle, nigdy nie zdradziłam mojego męża, a twojego ojca. Zawsze byłam mu wierna. 
Gdy twój brat miał dziesięć lat zaszłam w ciąże, był to jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia, gdy dowiedziałam się, że pod moim serce rośnie zdrowa dziecko. 
Nazwałam cię Julia, piękne imię dla ślicznej dziewczynki. Nie miałam jednak pojęcia, w jaki sposób mam powiedzieć o tobie twojemu tacie. Wiele raz byłam już gotowa mówić, że spodziewam się narodzin drugiego dziecka, jednak w ostatniej chwili się wahałam. Nikt nie wiedziałam o twoim istnieniu oprócz mnie i mojej siostry Anabelle bardzo mnie wspierała w tym okresie, jednak najtrudniejsze miało nadejść. 
Nigdy nie zapomnę dnia twoich narodzin, gdy po raz pierwszy wzięłam cię w ramiona taką niewinną i bezbronną. Byłaś moją małą księżniczką, za która byłam gotowa oddać życie. John dowiedział się prawdy, poznał cię. Sądziłam, że gdy tylko cię zobaczy pokocha cię równie mocno jak ja, myliłam się. Twój ojciec zagroził mi, że jeśli nie oddam ciebie odbierze mi syna, a moje życie zamieni w koszmar. 
Nie mogłam stracić ani ciebie, ani Chestera. Nie miałam pojęcia, co mam zrobić. Próbowałam rozmawiać, przekonać ojca do zmiany swojej decyzji, nie pozostawił mi wyboru. Musiałam podjąć decyzje, która zmieniła całe moje życie. Nie mogłam cię oddać, lecz John zmusił mnie do tego czynu. Nigdy żadnej decyzji nie żałowałam jak wtedy gdy byłam zmuszona cię zostawić na progu sierocińca. 
Nasza rodzina już nigdy nie była taka sama. Najpierw straciłam córkę, potem zaczęłam tracić syna. Popełniłam wiele błędów, jednak najbardziej żałuje, że nie przeciwstawiłam się mojemu małżonkowi i nie byłam bym przymuszona, by oddać moją jedyną córkę do obcych ludzi.
Jeśli to czytasz, wiem, że twój brat zdołam cię odnaleźć. Jestem przekonana, że nie dałaś wiary w jego słowa. Chciałabym żebyś wiedziała, że Chester nie miał pojęcia, że ma siostrę. Żył w nieświadomości przez wiele lat. Dopiero kilka miesięcy temu poprosiłam go o spotkanie, w którym wyjawiłam mu mój sekret, które dzierżę na swoich barkach tak wiele lat. Sądził, że to jest tylko mój wymysł, głupi żart z mojej strony, nigdy nie wiedziałam go tak rozwścieczonego. Po wielu dniach ciszy zobaczyliśmy się ponownie. Widziała, że nadchodzą moje ostatnie dni i obiecał, że zrobi wszystko by cię odnaleźć i dać ci to, czego ci tak przez wiele lat brakowało. Bezpieczeństwo i braterską miłość. Wiem, że możesz mu nie zaufać, lecz proszę byś, posłuchała swego serca. Daj szanse sobie i Chesterowi.
Kończąc mój list, chciałabym cię mocno przeprosić za wyrządzone zło, nie proszę o wybaczenie, chce mieć jedynie pewność, że moje dzieci są razem i są szczęśliwe. Zaznam spokoju jedynie, wtedy gdy będziesz bezpieczna przy boku brata.
Pamiętaj, że zawsze cię kochałam.
Mama 


        Spoglądała w osłupieniu na drążący w dłoniach kopertę. Czy to rzeczywiście mogła być prawda? Została porzucona tylko dlatego, że ojciec jej nie pragnął. Bolesny sztylet został wpity w jej poranione serce. Zdała sobie sprawę już wiele lat temu, że jej prawdziwa rodzina się jej wyparła, ale czytając namacalne słowa, poczuła się niezwykle zraniona i oszukana. Mogła zrozumieć postępowanie matki, jednak nie potrafiła. Powinna o nią zawalczyć, lecz tego nie zrobiła, opuściła na samym początku batalii. Poczuła ogromną złość na rodziców, nie rozumiała ich postępowania, nie chciała poznawać motywacji, jakie kierowały jej ojcem, gdy kazał się jej pozbyć ze swojego domu. Śmiało mogła przyznać, że nie wybaczy John’owi tego, co jej zrobił. Nie wiedziała, jednak jak postąpił? Targało nią wiele sprzecznych emocji, jednak pewna myśl przeszła przez jej myśl. Wahała się, czy nie spotkać się ponownie z Bennington’m i porozmawiać z nim o minionych latach, bardziej chciała się upewnić czy on naprawdę nie wiedział o jej istnieniu.
Podniosła się z ziemi, otrzepując spodnie ze ździebeł trawy, które osadziły się na ciemno granatowych jeansach. Schowała kopertę w głąb kieszeni spodni. Wolnym krokiem zadbaną ścieżką przez park, w głowie wciąż huczało jej od nadmiaru myśli. 
        — Chester rozumiem twoje emocje, ale usiądź spokojnie, od momentu rozmowy z Julią nie jesteś sobą — mówił cierpliwie przyjaciel, pochodząc do ciemnowłosego — Proszę cię, uspokój się — położył dłoń na ramieniu.
        — Nie mogę, rozumiesz! — odparł zniecierpliwiony, zrzucając dłoń kolegi z barku, przechadzając się niespokojnie po wszechstronnym salonie w domu Michaela — Teraz zbyt wiele od niej zależy. Mam ogromny żal do matki. Milczała tak wiele lat, nie mówiąc nic o Julii.
        — Chester to nie jej wina.
        — Owszem Mike, ale mogła o nią zawalczyć, co nie zmienia faktu, że mam do niej pretensje, że mu się nie postawiła. Moja siostra została wychowana przez obcych ludzi z dala od rodziny. Od dziecka została skazana na los, który nie powinien ją dotknąć — zatrzymał się na miękkim dywanie i spojrzał na bruneta siedzącego na jasnej skórzanej kanapie — Co mam zrobić, by mi uwierzyła?
        — Pozwól jej to wszystko przemyśleć i poukładać. Nie jest to dla niej łatwe, nagle dowiaduje się, że ma rodzinę, a przez całe swoje życia czuła się odrzucona przez najbliższych — dostrzegł poczucie żalu w ciemnych oczach Benningtona — Nie masz powodu się winić o ten stan rzeczy, nie miałeś pojęcia, że masz siostrę — nie spuszczał wzroku z sylwetki kolegi, który przysiadł obok niego, westchnął cicho nieco stłumiony przez ostatnie wydarzenia — Zobaczysz, że Julia się odezwie, tylko potrzebuje znacznie więcej czasu. Będzie dobrze — zapewnił, starając się poprawić mu nieco nastrój.
        — Mam taką nadzieje Mike.
        Nieoczekiwanie dźwięk cichej melodii przerwał ciszę między dwojgiem mężczyzn. Szatyn sięgnął po telefon, leżącym na stołku kawowym, na ekranie blokady wyświetlał się nieznany numer. Spoglądał na nieznajomy ciąg liczb, nie będąc pewnym czy odebrać połączenie.
        — Nie odbierzesz? —zapytał przyjaciel, widząc zwątpienie na jego twarzy.
        — Nie znam tego numeru — przyznał cicho.
        — Jeśli to ona?
        — Nie wiem Mike.
        — Odbierz!
        Z lękiem nacisnął zieloną słuchawkę, przykładając telefon do ucha.
        — Słucham?
        — Czy mówię z Chesterem Benningtonem? — po drugiej stronie usłyszał dziewczęcy głos, był pewien, że go już słyszał, lecz nie był przekonany — Z tej strony Julia, Julia Bennington. Spotkaliśmy się tydzień temu w Phoenix — w pośpiechu zaczęła wyjaśniać, czując się nieco niezręcznie.
        — Tak, cieszę się, że zadzwoniłaś — podniósł się z wygodniej sofy, przeszedł przez salon, wychodząc na skąpany w blasku późnego południa taras.
        — Masz może czas by porozmawiać?
        — Oczywiście. 
        — Dużo myślałam o naszej ostatniej rozmowie — słyszał jak jej głos, lekko drży.
        — Rozumiem, że możesz być nieufna w stosunku do mnie, ale...
        — Czytałam list matki — zatrzymał się w pół kroku — Naprawdę jesteś moim bratem? — czuł, jakby nie była pewna swoich słów.
        — Tak Julio jestem tego pewien. Wszystko świadczy, że jesteś moją siostrą, nie ma mowy o żadnej pomyłce. Wszystkie dokumenty świadczą, że jesteśmy rodzeństwem — starał się spokojnie wytłumaczyć jej fakty, które tak dobrze są mu znane — Julio to nie jest rozmowa na telefon, moglibyśmy się spotkać i porozmawiać. Przywiozę dokumenty, wtedy wszystko ci wyjaśnię.
        — Dobrze, kiedy mógłbyś przyjechać?
        — Postaram się być jutro rano.
       — Dobrze się, nie śpiesz — powiedziała, zanim została zmuszona do odłożenia słuchawki — Do zobaczenia.
        — Do widzenia Julio — schował telefon do kieszeni bluzy, nie do końca wierząc co, się wydarzyło. 
        Odwrócił się, gdy usłyszał, jak drzwi na patio otwierają się, Michael stanął w progu, w niepokojem wyczekując dalszego rozwoju wydarzeń.
        — Wracam do Phoenix!
        — Rozmawiałeś z nią?
        — Chce się ze mną spotkać, słyszałem, że chce w końcu wyjaśnić wszystkie wątpliwości.
        — Proszę, tylko uważaj na siebie — ostrzegł go przyjaciel, lekko zmartwionym głosem.
        — Mike nie musisz się o mnie martwić, jadę z nią porozmawiać — w pewnym stopniu czuł radość, że mógł spotkać się ponownie z nastolatką. 



No comments:

Post a Comment