Saturday, June 17, 2023

III 30 — OKAZAŁ JEJ CHWILE SŁABOŚCI

    Odrzucił swoją jeansową kurtkę niedbale na kanapę gdy wszedł do salonu swojego domu, czuł pulsujący ból w pod oczami. Przywodząc wspomnienia sprzed praktycznie ponad godziny ogarniała go frustracja gdy przypomniał sobie awanturującą się Julie jednak nic bardziej go nie zabolało niż to jak go dwukrotnie spoliczkowała i gdyby tego było mało przy światkach, czy ona była poważna tak go traktować przed ich wspólnymi znajomymi. Pałała do niej ogromną wściekłością, bo zupełnie bagatelizowała to, że się cholernie o nią bał i niepokoił. Zupełnie jakby nie obchodziło jej to, że może sama stracić życie, on wręcz wychodzi z siebie, by zapewnić jej jak najlepszą ochronę a ona się z nim kłóci, wpada do studia gdy był w trakcie pracy i śmie go wyzywać od złodziei.
    Wyjął z zamrażalki okłady z zimnym lodem, wracając do salonu, siadając na pobliskim fotelu, odchylił głowę do tyłu, przykładając chłodne kompresy do policzków, niemal syknął gdy przeszył jego twarz zimny dreszcz, rzucając pod nosem kolejne przekleństwo w stronę jego narzeczonej.
    Zdawał sobie doskonale sprawę, że ona jak i jej brat to wielbiciele sportów ekstremalnych wciąż mówili, jak bardzo ich szczęśliwa poczucie zastrzyku adrenaliny jednak nie rozumiał tego jak dla głupiego poczucia adrenaliny, można narażać własne życie. Nie zamierzał się czepiać kumpla, bo nic mu do tego, ale jego ukochana, już za dużo sobie pozwalała. Tak pozwalał jej jeździć do czasu gdy zrozumiał i zobaczył na własne oczy, jak bardzo ryzykowne wręcz niebezpieczne były te jej jazdy. Pojął, jakim był kretynem, godząc się, by kontynuowała tę pasję. Wszystko tam rozchodziło się czy się przeżyje, cała ta jej banda wręcz sekta ryzykowała jej życiem do dotarcia do jakiegoś półfinału, nie mógł pozwolić na to, by ponownie wsiadła na tę przeklętą maszynę, by ponownie tak ryzykowała, by wygrać dla tej grupy. On chciał o nią dbać, nie mógł pozwolić, by cokolwiek jej się stało, jednak ona miała gdzieś jego troskę, praktycznie jej to nie obchodziło, że on może ją stracić. Czy chociaż przez chwile zastanowiła się co wtedy może czuć gdy najgorszy jego koszmar może się spełnić i ją może stracić, patrząc na jej podejście, zupełnie nie miało to dla niej znaczenia, a to on musiałby radzić sobie z traumą jej odejścia, to on by ją stracił. Pragnął, by była cała i zdrowa czy o tak wiele walczy? Coraz bardziej odczuwał wrażenie, że wyścigi były dla niej ważnie niż on sam, że coraz więcej czasu poświęcała swojemu motorowi niż jemu. I może to być absurdalna myśl to prawda, jednak nie mógł, znieś myśli, że jakaś maszyna była ważniejsza od niego.
    Zadrżał wręcz ze wściekłości, gdy przypomniał sobie jej pociemniałe granatowe oczy, które widział jedynie wtedy gdy ona sama popadała w ogromną złość wręcz wściekłość. Nie często widział to jej spojrzenie, lecz gdy tylko mógł je, dostrzec wiedział, że Julia popadnie w totalny szał, jednak nie zbyt był tym dziś przejęty. Może teraz się wścieka na niego, może i wyzywa go od złodziei, jednak przyjedzie taki dzień, że w końcu mu podziękuje za to, że ratuje jej życie.
    Wcale nie czuł jakichś wyrzutów sumienia, że zdecydował się na tak perfidny plan okradzenia jej, jednak robił to dla jej dobra, teraz rządzą nimi emocje, szczególnie Julią, jednak gdy na spokojnie na to podejdzie, zrozumie, że wszystko, co robił, było pokierowane wyłącznie jej dobrem. I nawet nie miał zamiaru oddawać jej własności, od tej chwili należały do niego, jego narzeczona nie wsiądzie nigdy na żadnego dwukołowca i nawet niech nie liczy, że zwróci jej dokumenty. Mogła go teraz odbierać jako chama prostaka, skończonego buca, jakkolwiek go określi w negatywnym stopniu i zdawał sobie z tego, że za jego plecami wyzywa go znacznie gorzej, jednak tak Julia na razie nie rozumiała, że ceni ich dobro, ich wspólną przyszłość. Czy naprawdę pomyślała, przez moment jak sobie wyobraża, by założyli w przyszłości rodzinę? Jeśli tak ona musi być żywa, a nie bawić się na jakiś wyścigach czy treningach ryzykując własnym życiem i zdrowiem. Nie chciał nawet dopuścić myśli o tym, że mogła w kolejnym wypadku, złamać kręgosłup czy stracić władze w nogach, czy rękach, czy ona brała to pod uwagę. Tak wiele ludzie ryzykują dla cholernego poczucia smaku adrenaliny i na co właściwie to jest? Po co im to? Przez ostatnie tygodnie wciąż zadawał sobie to jedno pytanie.
    Dlaczego?
    Czemu ludzie tak bardzo ryzykują dla poczucia euforii, bo zrobili coś ryzykownego, coś, co zagraża ich życiu. Pomimo że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że motocykle i wyścigi dawały Julii poczucie wolności, pozwalały wyładować negatywne emocje, odprężyć się to nadal nie rozumiał czemu. Jechała z licznikiem, który wskazywał więcej niż sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę tylko po to, by oczyścić umysł tego, zupełnie nie rozumiał, bo można było znaleźć alternatywne sposoby na pozbycie się niechcianych myśli, ale ona musiała wybrać coś tak strachliwego jak prędka jazda. Co ona w tym widziała zabawnego wręcz dobrego, że tak to kochała? Wiele pytań rodziło się w jego głowie, tak wiele wątpliwości, tyle sprzeczności, jednak na żadne nie był w stanie odpowiedzieć, czemu Julia to tak lubi, dlaczego czuła, takie pociągnie, wobec tych przeklętych ścigaczy, toru, na którym mogła jeździć, jednak wcześniej chciał rozwijać wszelkie te wątpliwości, teraz nie był nawet tym zainteresowany. Julia udowodniła mu tym przeklętym wyścigiem, że nie zależy jej na własnym życiu, nie liczy się z tym, że może umrzeć, pragnęła się zabawiać, tym samym bawiąc się ze śmiercią i to dlaczego? Bo miała taki pieprzony kaprys. Bo dla niej to przygoda, to cześć jej samej jak mógł dłużej słuchać tych deklaracji, to wręcz go wewnętrznie raniło, gdy wysłuchiwał, jak zachwala jazdę na motorze, zwłaszcza teraz gdy zdał sobie sprawę, na co jej pozwalał.
    — Nieodpowiedzialna gówniara! — wymsknęło się mimowolnie z jego mocno ściśniętym ust.
    Nigdy nie czuł aż takiej złości na swoją narzeczoną jak dziś. Nie tylko go ośmieszyła na oczach kumpli z kapeli to jeszcze śmiała go uderzyć na ich oczach i co ona myślała, że co zawalczy tymi działaniami? Niespodziewanie nagle zmieni zdanie, że powie jej, że nic się nie stało kochanie, możesz dalej jeździć i że zapragnie jej oddać jej dokumenty? Jeśli tak uważała, to się przeliczyła, teraz to on będzie decydował czy będzie ryzykowała w jakiś szaleństwa, czy nie. Jest jego narzeczoną i nie pozwoli, by cokolwiek złego jej się stało. Dbał o jej życie i zdrowie i musi to zrozumieć! Kochał ją do szaleństwa i nie był w stanie sobie nawet wyobrazić jeśli coś złego by się jej stało. Będzie ją chronił, choćby ona nie była z tego powodu zadowolona, będzie starać się ją chronić jak mógł a jeśli może przestrzec ją przez zgubnym działaniem jej szalonej pasji i prędki jazd zrobi to. Teraz jest zbyt młoda, by to rozumieć, jednak jak dorośnie, podziękuje mu za tą opiekę.
    Jednak nie potrafił wymazać dalej z pamięci zdarzeń ze studia tego, co zrobiła, jak go potraktowała. Czuł się nie tylko upokorzony, ale zgorszony. Na samą myśl wzbierała w nim wściekłość. Pragnął zapomnieć o tym uwłaczającym przestawieniu, z jego strony tym jak go uderzyła. W jednej chwili przez głowę przemknęła mu tylko jedna myśl:
    Musiał się napić!
    Odsunął zimne okłady ze swojej twarzy, czując jak bardzo ona mu zdrętwiała, jednak niezbyt się tym przejmował. Opuchlizna w końcu zejdzie tak jak po czasie siniaki spod oczu, teraz nie potrafił przeboleć jej, że posunęła się do rękoczynów, jednak to bardziej go jedynie zmotywowało, by trzymać dokumenty i kluczyki od tego dwukołowca z dala od niej, by trzymała się z dala od tej sekty, przez którą staje się coraz bardziej agresywna! Podniósł się na równe nogi i podążył w stronę górnego piętra. Wspinając się po schodach, przedarła się do jego zmysłów ta niespokojna cisza, która panowała, już zapomniał, jak to jest mieszkać samemu, był tak bardzo przyzwyczajony do częstej obecności Julii, a potem gdy razem zamieszkali, że dom wydawał się teraz tak pusty bez niej, no właśnie jeszcze musiał ją sprowadzić powrotem do domu, bo ostatnie dni wciąż się opierała, na razie odłożył to na kolejne dni, gdy wszedł do gabinetu.
    Podchodząc do jednej z szafek, otworzył je, a za nimi zobaczył metalowe butelko bardzo mosiężne z klawiaturą na kod tuż przy drzwiczkach. Wystukał czterocyfrowy kod, a po chwili rozdarł się dźwięk otwierającego się domowego sejfu. Wyjął z kieszeni spodni, klucze oraz dokumenty i by ostrożnie wsunąć je za teczkę, która była wsunięta przy jednej ze ścianek tam, gdzie skrył rysunek jej samej, zatrzasnął metalowe pudełko w przekonaniu, że jego narzeczona nie wpadnie na pomysł szukania kluczyków w sejfie. Nie trzymał tutaj takich rzeczy i była to ostatnia skrytka, jakiej mogła się po nim spodziewać.
    Mimowolnie kącik jego ust drgnął ku górze w dość zadowalającym uśmiechu. Odwrócił się na pięcie, a w przejściu dostrzegł Jaya, która przypatrywał się mu z uwagą. Od odejścia Julii był przygnębiony i nieco cichszy i nie był zaskoczony tym, odczuwał brak jej obecności, a także Junki, z którą bardzo się przywiązał w ostatnich tygodniach.
    — Jeszcze ją sprowadzę — powiedział do husky’ego.
    Jednak nie mógł się spodziewać, co w kolejnych dniach szykuje dla niego los.
    Wychodząc, z sypialni spinał guziki koszuli na swoich rękawach. Jego jedynym celem na dzisiejszy wieczór był bar i napicie się czegoś mocnego, by zapomnieć o kompromitacji, którą zafundowała mu narzeczona, pragnął się również zrelaksować i przemyśleć wszystko i zastanowić się jak dotrzeć do swojej ukochanej, by w końcu pojęła, że pragnął jej tylko pomóc i pragnął ustrzec przed tym by przestała ryzykować własnym życiem. Zadzwonił po taksówkę, bo wcale mu się nie uśmiechało wracać po auto następnego dnia po kilkusekundowej rozmowie z dyspozytorem, rozejrzał się po salonie w poszukiwaniu portfela. Podszedł do jednej, z komód chwytając skórzaną sakiewkę. Wychodząc pod dom, niemal w tej samej chwili przed bramą zaparkowała jego wcześniej zamówiona taryfa.
    Wsiadając, podał dość młodemu chłopakowi za kierownicom adres baru, gdzie często chodził nie tylko sam, ale z kumplami. Ciszę w samochodzie przerywało jedynie puszczone w tle radio i głos spikera napawający popołudniowe wiadomości. Na szczęście nie zapomniał przed wyjściem zabrać okularów przeciwsłonecznych bardziej do zakrycia opuchlizny pod oczami niż do ochrony. Julia wręcz idealnie go urządziła, musiał zakrywać oczy, by nie uniknąć zębnych pytań, tego też nie był w stanie jej zapomnieć. Ścisnął mocniej dłonie ze złości na swoich kolanach, ciągle myśląc, jak dotrzeć do tej dziewczyny. W obecnej chwili odczuwał tę różnicę wieku między nimi, ona była jeszcze młoda nie myślała aż tak poważnie o życiu jak on, wolała się bawić, jak to wciąż powtarzała, chciała się wyszaleć, on już liczył na spokojniejszy etap, gdzie mógłby założyć rodzinę ustabilizować się, a nie szaleć po klubach jak jego narzeczona. Praktycznie co piątek wybywała na jakieś zabawy czy imprezy i nie mógł mieć z tym problemu no ale zaczął odczuwać zmęczenie tym jej szalonym podejściem do życia zamiast podejść już bardziej rozsądnie do niego i poważnie czego widzi, że jej brakuje.
    Będąc tak pogrążony w swoich rozmyślaniach, nie dostrzegł gdy dotarli pod znajomy klub. Zapłacił chłopakowi z nadwyżką za kurs, wychodząc z pojazdu. Przechodząc przez chodnik, do drzwi pabu. Wchodząc, pchnął dość ciężkie drzwi, przekraczając próg znajomego lokalu. Dobiegła go głośna muzyka puszczona z głośników, dostrzegł mnóstwo rozstawionych stolików wraz z krzesłami, lokal zrobiony bardzo w stylu typowo zachodniego wybrzeża, bardzo przypominał klimatem Texas. Jednak nie skupiał uwagi na wyglądzie, po prostu podszedł do baru, siadając na wysokim barowym krześle, przywołał do siebie barmana, który niemal od razu zapytał o trunek. Zamawiając pierwszą kolejkę, swojego ulubionego drinka po chwili go otrzymał, a on upił pierwszy jego łyk.
    Pił już którąś godzinę nawet nie zdając sobie sprawy, jak długo tutaj siedział. Na zewnątrz zrobiło się ciemniej, a światła w lokalu zostały nastrojowo rozświetlone. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak od pewnego czasu ktoś z boku z uwagą mu się przygląda, jeśli by nawet nie byłby zbytnio tym przejęty. Już dawno przywykł do tego, że był obiektem zainteresowania głównie, dlatego że był znany i dość często udzielał się w sieci, przestał reagować na jakieś ciekawskie spojrzenia, robił swoje i to go cieszyło. Procenty powoli zaczęły mu uderzać do głowy, gdy dobiegł do jego uszu czyjś głos:
    — Mike? — pomimo że w głowie czuł, jak mu lekko szumiało, nie miał najmniejszego problemu z rozpoznaniem kobiecego głosu.
    Odruchowo odwrócił się, jakby wierząc w głębi duszy, że to jego ukochana Julia, lecz przed nim stała zupełnie inna dziewczyna, wręcz kobieta w zbliżonym do niego wieku. Zlustrował ją spojrzeniem swoich oczu, przyjrzał się z uwagą, jej twarzy, urokliwa szatynka patrzyła na niego swoimi zielonymi oczami, mimo nieco ostrzejszych rysów twarzy dodawały jej niezwykłego uroku wręcz seksapilu, Zaczął odnosić wrażenie, że gdzieś ją już raz widział, lecz nie potrafił sobie przypomnieć gdzie. Zmarszczył czoło, starając się pomimo krążących w jego żyłach procentów wysilić się na tyle, by sobie uświadomić czy gdzieś już nie widział tej kobiety, jej twarz wydawała się zbytnio podobna do kogoś, kogo już poznał, lecz nie potrafił odpowiedzieć na pytanie kim ona była.
    — Nie poznajesz mnie? — odezwała się ponownie.
    Jej barwę głosu skądś kojarzył, lecz czuł, jakby miał zupełną pustkę w głowie, alkohol wcale nie pomagał sobie nic przypomnieć, wręcz bardziej utrudniał, co niesamowicie go frustrowało, bo pomimo swoich szczerych wysiłków miał dosłownie czarną plamę i pomimo że odnosił coraz bardziej wrażenie, że tę kobietę już miał przyjemność, poznać to nie wiedział jednak kiedy i gdzie.
    — Mike myślałam, że będziesz, pamiętasz byłą żonę — odezwała się wręcz z urokiem i zaśmiała się serdecznie.
    Zamurowało go w jednej chwili, czuł się oszołomiony i zdrętwiały gdy uzmysłowił, sobie kim jest ta kobieta, patrząc na nią, dosłownie nic nie czuł, jedyne co mu towarzyszyła to zupełna pustka, jednak gdy wspomnienia powróciły z ich wcześniejszego życia, gdy przywiódł w pamięci każdy dzień ich małżeństwa, gdy zaczął odkrywać prawdziwą twarz i naturę swojej dawnej ukochany, poczuł na samą myśl odruch wymiotny. Jak w ogóle po tylu latach śmiała pojawiać się w jego życiu. Doprowadziła go do stanu, w którym nie widział szans na ratunek samego siebie, wręcz pchnęła go na dno, a teraz jak gdyby nigdy nic stała przed nim uśmiechając się w dość urokliwy sposób, ten, który przypominał mu, ale ich pierwsze lata związku, gdy Smith była zupełnie przeciętna i normalną dziewczyną, gdy wizja pieniędzy, bogactwa czy sławy, jaką niosło bycie żoną gwiazdora, który zaczął być bardziej popularny w sieci czy na świecie nie przysłoniło jej oczu i zaczęły się liczyć dla niej rzeczy materialne. Jej uczucia wobec niego były definicją, pieniędzy to ile może jej dać. Obrzydliwe! Gdy pojął, co robiła, jak bardzo go oszukała, czuł na jej widok mdłości. Mimo że jego nastrój i tak wcześniej nie był zbyt wesoły, teraz tym bardziej się pogorszył, gdy zobaczył swoją byłą.
    — Zabieraj się stąd! — wysyczał wściekle — Nie mamy sobie nic do powiedzenia zdziro!
    Z natury nie był facetem, który obrażał kobiety, jednak inne słowa nie cisnęły się mu na usta gdy patrzył na twarz byłej małżonki. Ona zniszczyła ich związek, jego życie, zmarnowała tyle lat, a jedyne co ją obchodziło, to wydawanie jego ciężko zarobionych pieniędzy czy za jego plecami ruchanie kolejnych frajerów, jednak największym z nich był on dodatkowo, był rogaczem, który pozwolił sobie przyprawić rogi. Momentalnie przed jego oczami przeleciały wspomnienia ich całego małżeństwa, oraz ich sprawy rozwodowej, która dla niego było istnym piekłem, by uwolnić się od tej kobiety.
    — Mike nadal masz do mnie żal? — nawet nie pytając, dosiadła się do niego.
    — Taylor czy ja cię zapraszałem? — spytał ostro, lustrując ją spojrzeniem swoich ciemnych oczu — Spierdalaj stąd…! — z trudem ugryzł się w język, by nie przekląć.
    Chwycił szklankę z trunkiem, który popijał, od dłuższej chwili upijając, dość spore łyki pragnął, momentalnie odsunął rękę gdy dostrzegł jak kobieta, pragnie uchwycić jego dłoń, lecz nie pozwolił jej na to.
    — Powiedziałem ci coś! Nie jesteś tu mile widziana! — dodał dobitnie.
    — Mike nie rozumiem, czemu jesteś tak agresywny, chciałam tylko z tobą pogadać i się napić — powiedział niezwykle miło.
    Czy jej wierzył? Byłby głupi gdyby powiedział tak, ta kobieta to sieć intryg i pieprzonych kłamstw i nie byłby zdziwiony gdyby i tym razem coś knuła.
    — Michael — słyszał jej przesycony słodkością i urokiem głos i niemal poruszył się niespokojnie, słysząc jej ton głosu — Każdy ma prawo do popełnienia błędów, wiele o tym myślałam, co się między nami stało, wiem, że zrobiłam źle, że pokratkowałam cię okropnie, ale…
    — Taylor jeśli przyszłaś tu udawać żal i próbować mnie przepraszać za to, że robiłaś mi rogi i usunęłaś nasze dziecko, to sobie daruj. Historie z tobą zakończyłem podczas rozprawy sądowej! — pomimo że czuł, że procenty mu w głowie szumiały, był na tyle rozsądny, by nie poddać się urokowi tej zołzy.
    Miał dziwne przeczucie, że coś knuje i nie zamierzał się jej poddać.
    — Ty niczego nie żałujesz, rozumiesz! Tym bardziej teraz. Rozwiedliśmy się sześć lat temu, każdy z nas wiedzie teraz inne życie, a ja nie zamierzam wracać nawet wspomnieniami do naszego nieudanego związku, więc jeśli przyszłaś tutaj tylko po to by mnie zwieś daruj sobie!
    — Ale Mike, ja cię…    
    — Kochasz? — wszedł jej niespodziewanie w słowo, patrząc na nią oburzony — Nie, Taylor ty niczego nie kochasz poza sobą i pieniędzmi. Powiedziałem, spieprzaj stąd, póki jestem cierpliwy i nie wzywam ochrony!
    Widział, wręcz jak w jej oczach zbierają się łzy, popatrzył jednak na nią zupełnie nie przejęty, nie musiał nawet długo czekać, by się odezwała:
    — Ja naprawdę żałuje tego co ci zrobiłam. Ja się zmieniłam — próbowała się tłumaczyć, a on dostrzegł spływającą po jej policzku łzę.
    Czemu nawet nie poczuł współczucia wobec niej? To raczej normalne w jej przypadku cały czas miał wrażenie, że to tylko szopka, którą kreuje, nie była szczera w tym, nawet jej płacz nie był prawdą, tylko zwyczajną grą aktorką, manipulacją z jej strony, by wykorzystać jego niezbyt trzeźwy stan. Jednak pomimo że w jego ciele krążyło nieco procentów, nie zamierzał się poddawać tej odrażającej suce. Pomimo że nie wiedział do końca, o co jej może, chodzić nie zamierzał się tego absolutnie dowiadywać.
    — Wiesz co? Może bym ci uwierzył, gdybym nie poznał przed laty twojej drugiej strony.
    Chwycił szklankę z trunkiem i wstał z krzesła, podszedł do jednego, z wolnego stolików pozostawił szkło na nim, jednak sam poszedł w stronę toalety. Siedząca przy barze kobieta, która z uwagą przyglądała się, jak jej dawny mąż pozostawia na jednym, z drewnianych blatów szklankę, z który drinkiem pił, mimowolnie uśmiechnęła się w dosyć podstępnie. Sięgnęła do swojej torebki, bez trudu odnalazła w niej listek z pewnymi listkiem. Nikt nie mógł, dostrzec jak kobieta wysuwa sobie coś na dłoń. Byli zbyt zajęci albo, nawet nie patrzyli na nią, co było, dała niej idealnym kamuflażem, by zataić swój plan. Zsunęła się z barowego krzesła, podchodząc do jednego ze stolików.
    Wracając, z łazienki rozejrzał się, z uwagą, szukając po twarzach, ludzi swojej byłej nie mógł ukryć rozgoryczenia i rozżalenia co ważne frustracji gdy dostrzegł ją zaledwie parę minut wcześniej. Nie wierzył w ani jedno jej słowo, tłumaczenia czy chęci wyjaśnienia różnic, które ich podzieliły. Pomimo upływających lat nadal pamiętał, co mu zrobiła, widział wręcz idealny obraz każdej ich kłótni, tego jak podczas jednej z nich wyśmiała go, po czym wprost przyznała, że pozbawiła go możliwości zostania ojcem i tutaj nie chodziło o to, że uciekłby przed odpowiedzialnością, zostawił ją samą z maleństwem, bo nie należał do takich facetów. Pragnął jej pomóc, lecz po jej postawie wtedy mógł wyraźnie dostrzec, że nie chciała dziecka, że wręcz sprawiało jej satysfakcje mówienie, że w tak odrażający sposób pozbyła się rozwijającego się pod jej sercem małego człowieka. Zdarzenia tamtych tygodni były jedynie zapalnikiem do zdarzeń rozgrywających się w kolejnych miesiącach, kwestią czasu było gdy odkryłby, że nie była z nim do końca szczera, że kłamała, oszukiwała, końcem końcu i tak został rogaczem, który został przez nią wręcz wydymany gdy poznał jej drugą twarz, gdzie jej jedyną ambicją było sprowadzenie każdej nocy innego kochana i zabawiania się z nim. Odrażające i pomimo że starał się być silny, wszystkie zdarzenia tuż po ogłoszeniu rozwodu i deklaracji sądu, że rozpad związku nastąpił ze strony Taylor, po części poczuł się wolny, jednak skumulowane przez miesiące walki emocje w końcu dały upust. Nie potrafił poukładać nic aż do spotkania z Julią i może wtedy nie było łatwo przez parę tygodni, jednak dzięki drobnej radzie nowo poznanej koleżanki jakoś wziął się w garść. Teraz gdy patrzył na te wszystkie wydarzenia, z perspektywy czasu jak wiele się zmieniło, a co ważne związał się z Julią teraz i między nimi nie było dobrze. Chociaż uparcie pragnął odepchnąć od siebie myśli, że zupełnie nic się nie dzieje, że to jego wymysły, że sobie tylko żartują, jednak trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy. Nie było za ciekawie i pomimo że był tego świadomy cały czas, to wypierał ze swojej świadomości, przekonany wręcz był pewny tego, że robi dobrze, że pozbawiając możliwości Julii tych niebezpiecznych, jazd pomoże im obojgu, wręcz nie będzie siebie się bać o jej życie, jednak najbardziej co go frustrowało i denerwowało to jej podejście do całej sytuacji. Mogła się teraz wściekać i to rozumiał, jednak w końcu jak pomyśli na tym, zrozumie, że pragnął tylko ich wzajemnego dobra i co ważne by to ona była cała i zdrowa.
    Nie był świadomy ile kolejek, już wypił, nawet tego nie liczył, jednak pod koniec wieczoru, ponownie do jego stolika dosiadła się, jego była żona i co dziwne teraz nawet nie czuł wobec niej irytacji, nie wiedział, nawet jak to się stało, że gadali przy drinku jak za dawnych lat, zapominając o tym co wzajemnie ich poróżniło, lecz kto mógł przewidzieć, że wzajemnie zaczną sobie Śmieszkowa i żartować zupełnie jak przed laty gdy byli jeszcze gówniarzami z liceum, gdy Taylor była naprawdę tą dziewczyną, którą pokochał i oszalał na jej punkcie. Spontaniczna nieco wybuchowa, jednak spokojna i empatyczna to była Taylor, którą pokochał, nie chciał znać tej wrednej, egoistycznej, zapatrzonej w siebie kobiety, która gdy wyniuchała nieco więcej pieniędzy oraz sławy zmieniła się diametralnie. Perspektywa bycia żoną gwiazdora i perspektywa ogromnych pieniędzy bardzo ją zmieniła. Jednak tego wieczoru było zupełnie jak za dawnych młodzieńczych lat i mógł zrzucić to na alkohol, lecz nie potrafił ukryć tego że gdy poczuł jej zmysłowe usta, wspomnienia powróciły. Mógł się opierać, ale po co miałby to zrobić skoro pragnął tego tak samo jak ona. Nawet jej nie zrzucił gdy bezkarnie usiadła na jego biodrach, wręcz ją mocniej objął i przyciągnął bardziej ku sobie. Nie obchodziło go konsekwencje tej nocy, jakby nagle zapomniał, że przed dosłownie trzema miesiącami włożył obrączkę na palec, innej jakby nagle przestało mieć to znacznie. Był spragniony seksu! Nie było ważne z kim, pokusa była zbyt silna, by z tego nie skorzystać, więc wręcz ochoczo przystał na jej propozycje, by pojechali do niego.
    Nikt nie mógł przewidzieć, że wierność okaże się jego zgubą.

No comments:

Post a Comment