Saturday, June 3, 2023

III 28 — UDAWANE PRZEPROSINY

    — Czyli on nadal żyje w przekonaniu, wręcz sobie ubzdurał, że to ty ponosisz winę za ten wypadek? — słyszała zdumienie w głosie Dragona, wręcz widziała, jak spogląda na nią z niedowierzaniem, jakby nie chciał wierzyć w to, że jej ukochany nadal tkwi w tym złudnym przekonaniu.
    Przytaknęła delikatnie głową, trzymając na swoim boku kask, opierając na nim swoją dłoń. Po paru tygodniach, w których musiała odstawić na bok treningi i jazdy, był to jej pierwszy, wypadł, na tor, poświęcając uwagę konfliktowi z narzeczonym, który sam wywołał, nie zdawała, sobie sprawy, jak bardzo brakowało jej jazd. Gdy ponownie wsiadła na maszynę, poczuła, jak odżywa, na nowo. Owszem miała tygodnie gdy nie jeździła, bo ćwiczenia były wstrzymywane głównie przez nadmierne grafiki członków ekipy, lecz miała tę świadomość, że wrócą w końcu i zaczną jeździć, jednak ostatnie pięć tygodni było dla niej niezwykle męczące, głównie przez Michaela.
    Doskonale rozumiała, że się martwił, że był w bardzo poważnie zaniepokojony, ale ilekroć z nim poruszała temat wyścigu, on wciąż uparcie wierzył w swoje zakłamane przekonanie, że specjalnie podjechała swojej rywalce. Doprowadziła do upadku z maszyny tylko po to, by jego doprowadzić, wręcz do historii co było wręcz absurdem. Skręciła maszyną, po to, by uniknąć czołowego zderzenia, gdyby wjechała z Andre ona mogła to wykorzystać na swój sposób, uznać to za prowokacje z jej strony i podburzyć wszystkich i sprawić by to jej grupa wygrała, owszem udało się jej być pierwszą na mecie, lecz sędziowie nie uznali tego zwycięstwa. Cholernie żałowała, że nie widziała miny dziewczyny, gdy odmówiono jej oraz jej zespołowi wejścia do pół finałów wręcz ich zdyskwalifikowano, z tego co słyszał, doprowadziło do szału jej grupę. Kamera idealnie uchwyciła moment gdy zajechała jej drogę praktycznie przed metą, każdy mógł widzieć na nagraniach jej karygodny błąd. Byli grupkami amatorów, jednak na zawodach musieli przestrzegać pewnych zasad, a ona złamała jedną z nich tą, która również liczyła się z wyrzuceniem danego motocyklisty wręcz grupy z dalszego współzawodnictwa. Co za ironia losu, że gdy ponownie powtórzyli klasyfikacje do półfinałów ze względu na zdarzenia z toru, to jej grupa wygrała. Ona musiała jedynie obejść się smakiem, mogła obserwować, jak to Dragon podjął walkę, by dla całej grupy wejść do pół finałów, wystawili jego w zastępstwie i wygrał, z czego nie wątpliwie się cieszyła, sam przyznał, że zrobił również to dla niej, co było niezwykle miłe. Z Dragonem od początku łączyła ją bardzo silna wież, byli sobie bardzo bliscy nie raz grupa żartowała że gdyby nie była wcześniej w związku, a potem zaręczona być może ona ze Scottem mieliby jakieś szanse. Jednak pomimo że między nią a Shinodą trwa małe nie porozumienie, wierzyła, wręcz miała ogromną nadzieję, że on w końcu pomyśli na spokojnie i zacznie być bardziej rozsądny i zrozumie, że tak wypadła z motoru z własnej winy, by uniknąć czołowego zderzenia. Wierzyła, że w końcu przemyśli sobie wszystko, był to naprawdę bystry i mądry facet, lecz teraz kierował się emocjami, a nie zdrowym rozsądkiem i to nie tak, że w jakiś sposób ignorowała to, że się o nią martwi, wręcz jej to schlebiało, jednak teraz zachowywał się jak zapatrzony w siebie dupek. Żadne argumenty ani tłumaczenia czy naoczne dowody nie były w stanie go przekonać, że jeśli wypadła to tylko po to, by nie spowodować większego wypadku. Co było dla wszystkich zaskakujące a szczególnie dla lekarzy, to że nie odniosła większych wewnętrznych obrażeń prócz złamanej kości w nadgarstku, jednak obecnie chodziła na rehabilitację, gips, ściągli jej przed tygodniem. Wszystko szło w dobrym kierunku poza jej związkiem, co ją najbardziej smuciło. Nie chciała Mike’a tracić, bo jej zależało na nim, kochała tego faceta do szaleństwa, ostatnie czego pragnęła do rozstawać się z nim. Owszem zagroziła mu, że ma parę dni, by przemyśleć swoje skandaliczne zachowanie, lecz, z każdym dniem coraz bardziej nie była pewna czy zdołają uratować swoją relację, od paru dni pisał do niej, nawet dzwonił, jednak za każdym razem wręcz kazał jej wracać i się nie wygłupiać, odczuwała, wrażenie jakby słyszała pana, który pragnie sprowadzić swoją dziewczynę do domu, tak łudząco podobne do jej pierwszego związku, pierwszej miłości z Clarkiem. Zawsze musi się, że pierwszy chłopak czy miłość jest najbardziej poważna, czy zaważy na resztę życia. Mogła powiedzieć jedno, żałuje każdego dnia spędzonego z tym chłopakiem. Zmarnował i zniszczył jej nastoletnie życie, obecnie musiała trzymać język za zębami. Wszystko, dlatego że Kent nie okazał się ideałem, a wręcz przeciwnie, przestępcom, który za swoje machlojki powinni en siedzieć za kratkami więzionych murów, za same groźby są karalne. No właściwie wszystko wydaje się takie proste, ale w głowie jednak gdy przychodzi, by zrobić, coś, by zawalczyć, nie podejmuje prób, bo się boi. On jest tym piekielnym demonem, którym nadal się boi i nie potrafi go wsypać.
    — Uważa, że wręcz sprowokowałam Andre do tego…
    — Czy on jest poważny?
    Podskoczyła lekko wystraszona, odwróciła się przez ramię, przytrzymując kask na boku, wtedy dostrzegła ich, Dereka i Owena, którzy szli w ich stronę. Rzadko widziała Owena tak wzbudzonego, zazwyczaj był wręcz oazą spokoju w ich grupie, jednak sytuacja, z którą się mierzyła, wpływała na ich grupę.
    — Kim on jest by, zabronić ci jeździć? — krzyknął wręcz oburzony jeden z liderów — Status narzeczonego nieuprawiania go do podejmowania za ciebie decyzji!
    Gdy poprosiła ich o pomoc i rozmowę, z ukochanym by mu przynajmniej wyjaśnili okoliczności tego zdarzenia, gdy sama już nie mogła znaleźć argumentów, by go przekonać a oni osobiście uczestniczyli w tamtych sławnych zawodach, nadal upierał się przy swoim, nie potrafiło nic do niego dotrzeć, jeśli dalej będzie żył w tym przekonaniu, nie widzi przyszłości dla nich. Chociaż nie chciała tracić kolejnego faceta, upór i zajadłość, jaki teraz prezentuje, sprawia, że drogi między nimi coraz bardziej się oddalają. Ma wrażenie, jakby szli w dwie zupełnie inne strony. Chciała to ratować, ale on najwyraźniej tego nie pragnął, co ją bolało. Dała mu parę dni, jeśli nie zmieni swojego nastawienia, będzie zmuszona odejść i tak mija wyznaczony czas, a on nie ma żadnej refleksji, czuje ze wkrótce stanie się jego byłą narzeczoną. Szanuje to, że może się niepokoić, ale wpływanie na nią i chęć zmuszenie jej do rezygnacji było czymś, czego nie chciała nawet przyjąć do świadomości.
    — Zgodzę się z tobą Owen, Shinoda tkwi w swojej bańce przekonań. Myśli, że mnie ratuje, lecz nawet nie wie o tym, że wróciłam do treningów.
    — Co za uparty facet, staje ci na drodze ja bym...
    — Zostawiła go — weszła Derekowi w słowo.
    Nie lubiła rozpowiadać o swoim życiu uczuciowym, jednak byli świadkami tego jak ich zaprosiła na rozmowę jak bardzo był dominujący i ponownie zabronił jej jeździć. Nie chciał niczego innego słyszeć. Wystarczyło dodać dwa do dwóch, by domyślić się, że ich związek przechodzi poważny kryzys.
    — Szczerze myślałam o tym — przyznała z rozgoryczeniem — Nie chce tego, jednak jeśli dalej będzie uparcie trwał przy swoim, nie będę mieć wyboru. Utrata miłości boli, ale nie chce być z facetem, który zaczyna wpływać już na mnie samą. Mam pewne granice, których on przestaje przestrzegać — powiedziała z niesmakiem.
    — Nie zastanawiałbym się na twoim miejscu i go rzucił.
    — Ale przecież nie robił ci problemów do tej pory… — zauważył Derek, wchodząc w zdanie Owenowi — Przynajmniej nie tak poważnym, mówiłaś, że akceptuje to, że jeździsz i nie ma z tym problemów.
    — Mój wypadek zmienił jego obecny światopogląd. Daje mu ostatnie dwa dni, jeśli nic się nie zmieni, na kolejnym treningu będą stanu wolnego — powiedziała, starając się odwrócić wszystko w żart.
    Nie było to jednak łatwe, dwa lata poważnego związku praktycznie ostatnie trzy miesiące byli już zaręczeni, powoli snuli plany na przyszłość. Wyrzucanie w błoto wszystkiego, na co pracowali przez ostatnie miesiące, sama myśl dotyka niezwykle głęboko a co mówić o samym fakcie rozstania. Boleć będzie cholernie, jednak woli wybrać wolność niż miłość z ukochanym, który nie ma poszanowania do niej i łamie swoje obietnice.
    Mike w ostatnim czasie był zupełnie jak nie on. Wcześniej facet wręcz ideałem, który wspierał jej pasje i zainteresowania, teraz był kimś innym, osobiście zaczęła go nie poznawać, to nie był facet, którego kochała. Czy jeden jej wypadek tak go zmienił? Każdej nocy myślała, co zrobić by ten stary Shinoda powrócił, jednak nie potrafiła znaleźć żadnego skutecznego sposobu. Być może tak pragnął dla nich los, może nie byli sobie pisani, a przeszedł czas gdy ich drogi powinny się rozdzielić. Trudno o tym było nawet rozmyślać, bo odnalazła swój własny ideał faceta owszem z wadami, które akceptowała, jednak pragnęła, by z nim być. Albo zwyczajnie miała pecha w miłości i może każdy jej związek jest skazany na porażkę. Nie wiedziała, co o tym nawet myśleć.
    — Nadal tego nie rozumiem, jeździsz praktycznie odkąd, z nim jesteś i zawsze cię w tym wspierał nagle, wszystko zaczyna pryskać. Czy naprawdę wszystko zaczyna się psuć jak się ludzie zaręczają jeśli tak ja się nie oświadczam Elenie — stwierdził Derek.
    — Lepiej by tego nie słyszała — upominał go przyjaciel — Dobrze wiesz, jak na to liczy.
    — Jak mam zamienić się w takiego buca jak jej narzeczony — komentował Harvey.
    W ciszy przysługiwała się ich wymianie zdań. Jeśli ze sobą miała być szczera czy w ogóle żałuje ty zaręczyn, wcześniej powiedziałaby, że nie, teraz miała wobec tego dużo wątpliwości, czy rzeczywiście zgodziłaby się gdyby wiedziała, jak bardzo jej facet się zmieni. To było naprawdę trudne zwłaszcza, teraz gdy praktycznie po dwóch miesiącach od przeprowadzki znowu wróciła na stare śmiecie, a ją coraz bardziej targały wątpliwości czy na pewno powinna dalej to ciągnąć. W ostatnich dniach często przesiadywała po nocach i nie miało dla niej znaczenia, że przysypiała potem na zajęciach, jednak kłopoty w jej związku zaprzątały jej umysł i wciąż o tym rozmyślała i zastanawiała się co zrobić. Jak Mike’m wstrząsnąć. Jednak jedyne co widziała, co pomoże im obojgu to myśl, której tak bardzo się wystrzegała, jednak nie widziała innego wyboru, to rozstanie jednak czuła ze on nie zgodzi się na rozejście się w dwie inne strony za zgodą obydwojga. Targało ją wiele sprzeczności i już nie wiedziała, co robić.
    Nikt praktycznie nie był w jej sytuacji, a nie chciała rozpowiadać wszem wobec o swoich kłopotach w związku. Wciąż z tyłu głowy tkwił jej taki mały głosik, że on się opamięta, jednak coraz mniej była, do tego przekona.
    — Dobra ja się zbieram — odezwała się, patrząc na grupkę chłopaków — Piszcie w razie czego kiedy trening.
    Wsunęła na swoje upięte włosy kask, po czym przerzuciła nogę nad skórzanym siedliskiej. Odpalając silnik, pomachała im, wkrótce wyminęła ich, jadąc do pobliskiej bramy. Wkrótce znalazła się na dróżce, która wiodła na główną ulicę. Jechała, słysząc, jedynie odgłos mruczenia silnika swojego ukochanego kawasaki. Odebrała go praktycznie w nocy, gdy wyprowadziła się, zabrała ze sobą kluczyki, by Mike ich nie zabrał, a pod motor przyjechała późno w nocy, by mieć pewność, że jej ukochany nie dobierze się do jej ukochanego dwukołowca. Nie zamierzała wracać i widzieć ze jej motor zniknął czy co gorsze trafił na złom, co ją najbardziej przerażało. Pasja jest czymś, co nas uszczęśliwia w czymś, w czym chcemy być jeszcze lepsi, nie pozwoli, by Mike jej czegoś zabraniał, bo jemu się to nie podoba bycie jego dziewczyną, nie znaczy, że ma się go absolutnie słuchać, zwłaszcza jak chce jej w czymś zagrozić.
    Nie czuła nawet frustracji gdy wpadła w korek. Sznur pojazdów ciągnął się przez dłuższą chwilę aż do świateł. Specjalnie jej się nie śpieszyło, bo do czego. Jej zwierzaki pewnie śpią, są wybawieni, najedzeni a z Junką była przed treningiem na spacerze. Stała za jakiś samochodem widziała jednak, że w środku były maluchy, które wierciły się niespokojnie na fotelikach. Po chwili jednak ruszyli, a ona skręciła w znaną sobie uliczkę wiodącą do apratmentowca.
    Wjechała po chwili na osiedle, a brama zaczęła powoli się zamykać za nią. Przyjechała przez rondo, by dotrzeć do wjazdu do podziemnego garażu. Po chwili, zaprkowała na swoim drugim miejscu, zsiadając z maszyny. Wsuwając do bagażnika kask, zatrzasnęła siedzisko, by odchodząc jednym kliknięciem pilocie włączyć alarm. Przyśpieszyła kroku, widząc, jak winda się otwiera i ku jej nieszczęściu dostrzegła Alice w towarzystwie Chestera:
    — Julio? Co tu robisz? — spytał zaskoczony Bennington — Przecież mieszk…
    — Czas przeszły braciszku, mieszkałam. A na razie tymczasowo. Shinoda doprowadza mnie do furii — powiedziała obojętnie — Nie istotne, nie przeszkadzam wam, bo widzę, że wybieracie się na randkę — dodała, lustrując spojrzeniem ich dosyć wyjściowe ubrania.
    W ostatniej chwili wręcz wsunęła się do środka winy gdy metalowe drzwi się zaczęły zamykać. Wcisnęła guzik ostatniego piętra, z którego właśnie mały pokój zjechał, po paru sekundach, stanęła na korytarzu wiodącym do jej mieszkania. Bawiąc się między palcami kartą magnetyczną, ocierający się plastik o skórę jej rękawiczek, po chwili przyłożyła bloczek do zamka, słyszała, dźwięk klikniecie otwierającej się blokady. Pchnęła drzwi i wręcz stanęła jak oszołomiona gdy przed sobą zobaczyła dwa rządki małych świeczek, zapalonych jednak czuła unoszący się aromat róż dobywających się z małych knotów. Zatrzasnęła drzwi i powoli zaczęła podążać drogą wyznaczoną przez małe świeczki, przygaszone światło wręcz tworzył niesamowity klimat, zbyt dobrze wiedziała, kto lubi takie małe gesty, kto był romantykiem, którego tak kochała. Schodząc po stopniach do salonu, w końcu go dostrzegła. Stał tam nie kto inny jak Michael, ubrany w zwyczajną czarną koszulę i dopasowane ciemne spodnie a wtedy w jej oczy rzuciły się kwiaty, które trzymał, ogromny bukiet białych róż, jej ukochanych kwiatów. Mimowolnie jej serce zadrżało na ten widok. Kącik jej ust drgnął nieznacznie do góry, a w jej sercu rozpaliła się na nowo nadzieja, że jednak w końcu zrozumiał swoje błędy, a im uda się uratować ten związek. Podeszła znacznie bliżej do niego, lecz starała się być opanowana i nie ponieś się emocją ani nie zdradzić, że oczarował ją ta chwila.
    — Słucham? — spytała z powagą, spoglądając jego ciemne oczy.
    Co ją zaskoczyło to, spoglądał na nią pełen skruchy i przeprosin, co ją zdumiało, jeszcze rano, kazał jej wracać do domu, a teraz stoi przed nią jakby, nigdy się nie stało, wręcz jakby wydarzyła się jakaś błahostka, ale nie było to aż takie małostkowe, jako mogło się temu wydawać.
    — Wiem, że wiele razy to mówiłaś, że jestem kretynem…
    W milczeniu przytaknęła mu. Splotła dłonie na piersiach, patrząc na niego w ciszy. Ubrana w swój typowy strój na trening zawsze działał na jego zmysły niezwykle pobudzająco i nie była zdumiona, że i tym razem nie dostrzegła błysku w jego oczach tak bardzo znajomego, który tak często widywała gdy pragnął ją porwać do łóżka.
    Milczała, pozwalając mu mówić, była ciekawa, co ma jej do powiedzenia, czy wreszcie przemyślał, w jakiej sytuacji ich obojgu stawia czy się otrząsnął, wyrwał się z jej bańki, której tkwił przez ostatnie tygodnie. Jednak co ją dziwiło, to że nie był speszony, odnosiła wrażenia, jakby nie do końca tego żałował albo to tylko jej wyobraźnia tak na nią działała.
    — Julio dużo myślałem i… — urwał na moment, chociaż z trudem przychodziło mu udawanie skruchy, bo tego zwyczajnie nie odczuwał, ale musiał grać swoją rolę.
    Miał plan!
    Chytry podstępny cel, ale coś, co uratuje ich obojga, pomoże również Julii, zależało mu, by ona nie domyśliła się, co pragnie zrobić, dlatego musiał zebrać w sobie wszelkie umiejętności aktorskie, jakie posiadał i grać na zwłokę. Jego działanie nie było podyktowane ukaranie jej, ale uratowania, a także ratowanie ich związku. Nie był głupi, dobrze widział, co się dzieje, że oboje mają ciężki okres w ostatnim czasie, tak jak ich związek więc musiał zrobić wszystko by pomóc swojej narzeczonej i uchronić ją przez ją przed szaleństwem tym samym pomóc im obojgu. Ona tego na razie nie rozumie, ale wkrótce mu za to podziękuje.
    — I… ?
    — Chciałem cię przeprosin.
    Niemal popatrzyła na niego w szoku i zdumieniu, wręcz z trudem powstrzymała się, by nie przetrzeć oczu w osłupienia. Bo nie wierzyła, co właśnie usłyszała, pragnęła od prawie czterech tygodni, od niego to usłyszeć, czyżby w końcu zrozumiał swój błąd i zaczął rozsądnie podchodzić do tej sprawy. Czy naprawdę jej wiara zostanie wynagrodzona?
    — Mike jeśli…
    — Daj mi skończyć — mówił z udawanym przyjęciem — Wiem ile te wyścigi dla ciebie znaczą tak samo jak ten motor. Wiem, że ostatnio nie zachowywałem się jak wspierający cię chłopak dobry narzeczony, ale chce naprawić ten błąd. Cholernie żałuje, tego co robiłem w ostatnich tygodniach. Tak przyznaje się do błędów, jestem ostatnim idiotą, jakim mogłaś spotkać, ale człowiek ma prawo popełnić błędy prawda, sama to mówiłaś?
    Skinęła lekko głową, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
    — Więc pragnę cię z całego serca przeprosić za to co zrobiłem.
    Nie była nawet w stanie się domyślić, że jedynie była to podpucha gdy znalazła się w jego ramionach, a namiętność pochłonęła ich oboje.
    Wyswobodził się ostrożnie z objęć ukochanej, chciał poczekać parę dłuższych minut, by mieć stuprocentową pewność, że zasnęła, a on będzie mógł spokojnie wyjść. Wiedział doskonale, że Julia miała niezwykle twardy sen, jak padnie, prędko nie wstanie a jeśli będzie musiała, to z ogromną niechęcią i jest rankami bardzo nieprzytomna więc nie zda sobie sprawę od razu ze mógł zbyt wcześniej wyjść. Nasunął na swoje biodra bokserki, które odnalazł oraz spodnie, schodząc na dół, dostrzegł swoją koszulę, którą ubrał, zapinając, guziki jej podszedł, do kurtki, którą porzuciła Julia. Chwycił jej skórę i wsunął dłoń do jednej z kieszeni z nadzieją, że znajdzie kluczyki, lecz nic nie wyczuł, zajrzał do drugiej i wręcz uśmiechnął się z radością gdy znalazł tam nie tylko poszukiwane zabezpieczenie do motocykla, ale dokumenty.
    — Jeszcze mi podziękujesz kochanie.
    Wyjął je i wsunął dyskretnie do kieszeni swoich spodni, odkładając kurtkę powrotem na miejsce, tak jakby w ogóle jej nie ruszał i wręcz nie starając się robić hałasu, zabrał buty z przejścia i wyszedł.
    Wychodząc, nie wiedział, że wywoła batalie z rozświeconą wilczycą.

No comments:

Post a Comment