Saturday, April 29, 2023

III 23 — WALCZ ALBO GIŃ

    — Zwycięska drużyna ma szansę dostać się do półfinałów i zawalczyć o tytuł mistrza… — po całym stadionie rozniósł się głos spikera, który jak na każdych zawodach był komentatorem obecnych wyścigów.
    Od ponad dwóch dni była w Oregonie po dość burzliwej kłótni wraz z Mike’m, nie odezwali się do siebie praktycznie w ogóle. Wyjechała w nocy gdy wręcz upewniła się, że jej narzeczony zasnął, by nie wywoływać kolejnej awantury. Próbowała zrozumieć jego zachowanie, jednak zupełnie tego nie potrafiła pojąć jak w przeciągu paru tygodni jego punkt widzenia tak diametralnie się zmienić. Owszem rozumiała, był zmartwiony, jej jazdami, jednak był uświadomiony od początku, z czym się wiąże jazda na ścigaczu podczas zawodów, chociaż na co dzień jeździła przepisowy, a na pedał naciskała głównie na torach, czy to ich prywatnym, czy jakichkolwiek turniejach, jakich brała udział to, jednak nie potrafiła pojąć, co mu siedzi w głowie oprócz strachu i lęku o jej życie.
    Wcale tego nie bagatelizowała, bo byłaby naprawdę głupia, uważając, że nie liczy się z podejmowanym przez siebie ryzykiem, jednak każdego dnia mogła stać się jej krzywda. Clark od miesięcy wręcz dwóch lat siedzi cicho, co ją jeszcze bardziej niepokoi, zwłaszcza że odgrażał się przy ostatnim ich spotkaniu, że albo zmusi ją, by z nim została, albo ją zabije, więc wiedziała, że nie może poczuć się bezpieczna, wiedząc, że za plecami może czuć jego oddech.
    Boi się, jednak stara się żyć normalnie. To jedyne rozwiązanie, jakie mogła zrobić w obecnej chwili. Mogła siedzieć, zastanawiać się, gdybać gdzie on się podział, ale na nic się to nie zda gdy nie znała jego planów i co zamierza. Jednak przeczuwała, że on coś knuje i nie będzie to coś naprawdę poważnego. Drżała na samą myśl, jednak nie mogła teraz nic zrobić, póki on sam się nie ukaże.
    Właśnie i tutaj chyba tkwi problem jej i Mike’a. Ma wrażenie ze on bagatelizuje fakt, że to jej były bardziej jest w stanie ją skrzywdzić niżeli tak naprawdę motocykle gdzie pomimo prędkości, tego powiewu wiatru we włosach czy to jak czuła ten zastrzyk adrenaliny, bardziej niepokoją go jej jazdy niż to, że może otrzymać telefon od policji, że jego narzeczoną znalezioną martwą, zaszlachtowaną przez nieznanego sprawcę. Tak było i w przypadku byłej Clarka. Zabij ją z zimną krwią nawet nie mrugnął gdy odbierał jej życie. Odrażające jak można być takim zwyrodnialcem. To tylko ona znała prawdę i cholera, dlaczego nadal bała się o tym mówić. Czemu go nie wydała? Wciąż zadawała sobie to jedno pytanie, jednak odpowiedź była tak oczywista zahaczająca o największy banał.
    Po prostu się bała.
    Pomimo tego jak w obecnej chwili była pewną siebie młodą kobietą, z nieco zadziornym charakterem to jednak jak każdy miała swoje leki i obawy, a jednym z nich był właśnie on. Jej nemezis. Były chłopak, który zniszczył jej pojęcie pierwszej miłości związku. Odrażający typek, który powinien gnić za kratami więzienia i tylko ona mogła go tam doprowadzić, ale nie zrobi tego, bo zwyczajnie przejmuje ją lęk na samą myśl o nim.
    Szła u boku Michaela Scotta inaczej Dragona, starając się nie wpaść na swoją odwieczną rywalkę. Już miała dziś z nią dość nieprzyjemne zetknięcie i wolała uniknąć kolejnego, więc dla bezpieczeństwa swojego, by nie wydrapać pewnej zarozumiałej lasce, z ego większym niż Empire Stage Bullding chodziła często u boku któregoś z chłopaków gdyby w razie czego ktoś mógł ją zatrzymać gdyby chciała komuś dorwać się do tej pyszałkowatej buźki. Ich konflikt trwał od ponad dwóch lat, odkąd zwyciężyła, z nią w zawodach gdzie po raz pierwszy się spotkali to, nie ma takich wyścigów, by nie kłóciły się, sprzeczały czy awanturowały, a gdy przychodziła rywalizacja na torze, robiły wszystko by wygrać jednak z tą różnicą, że ta dziewczyna podkładała jej różne pułapki, pierwszym lepszym przykładem było zajechanie jej nagle bezczelnie drogi i tylko miała parę milisekund na odpowiednią reakcję, by nie wypaść z toru. Rozumiała wszystko, każdy chciał zwyciężyć czy to dla siebie, czy drużyny jednak grali na pewnych zasadach, nawet grupki amatorów na zawodach musieli trzymać się ustalonych punktów, a nie zachowywać się jakby ścigali się sami gdzieś na uboczu, tak by nikt nie wiedział o tym takie nielegalne wyścigi, jednak nie u nich wszystko było legalne i musieli przestrzegać ustalonych norm, czy to tak trudno zrozumieć. Najwyraźniej chęć pokonania jej była silniejsza, by jechać na ustalanych zasadach i trzymać się nich. Znała Andre, była mściwa, wredna i pragnąca jak najbardziej zwyciężyć z nią. Po tylu miesiącach nadal trzymała wobec niej uraz, ale co ona mogła zrobić zupełnie nic. Jedynie jakoś unikać jej zaczepek i robić swoje, czasami jednak było to trudne. Z jej melacholinego rozmyślania wyrwał ją głos Dragona:
    — Uwaga, czerwony alarm — powiedział cicho, mimowolnie wbijając wzrok przed siebie.
    Zamrugała, lecz podążyła za spojrzeniem jego oczu i wręcz jęknęła z irytacji i wściekłości gdy dostrzegła jak w ich stronę, zmierza jej ulubiona przeciwniczka. Dziewczyna ubrana była w kombinezon jak większość zawodników, swoje długie lekko falowane blond włosy upięła w koński ogon, który dyndał z każdym jej krokiem, a w oczach koloru szafiru wręcz iskrzył mały ogień.
    — Fire! — wydarła się, a oni mieli wrażenie, że pół stadionu ją słyszała.
    Zatrzymała się wraz z przyjacielem w pół kroku i popatrzyli na siebie dosyć nie zrozumiale, bo zupełnie nie wiedzieli, co znowu się stało. Właśnie wrócili, bo ona sama musiała iść do toalety, a jej swojego kumpla spotkała w trakcie drogi.
    — Czego? — spytała bez większej uprzejmości.
    Bycie dla niej miłą to ostatnie co mogłaby w stanie zrobić. Nie potrafiła traktować z szacunkiem osób, które go nie mają wobec niej. Odpłacała się im, często tym jak oni sami ją traktują.
    — Znowu przyszłaś jakąś wojnę wywołać — odezwał się młodszy z braci Scott, oboje widzieli, że otwiera usta gotowa coś powiedzieć, ale Dragon nawet nie dał jej dość do głosu — Jeśli tak to marny twój trud i zmywaj się stąd, póki jestem cierpliwy.
    Pomimo że każdy starał się ją ignorować oraz jej zaczepki czasami to zwyczajnie nie działało szczególnie w chwilach gdy sama wychodziła im na spotkanie czy wdawała się, z nimi w niechcianą pogawędkę, często jednak ta ich rozmowa było jedynie kulturalnym powiedzeniem o częstych kłótniach, czy awanturach, które się dopuszczali. Stosunki między nimi a grupą Andre od pewnego czasu nie były zbyt przyjazne czy nawet fałszywie miłe. Pogorszyły się, pomimo że starali się, by konflikt między dziewczętami nie przenosił się na innych członków grupy, jednak było to praktycznie niemożliwe. Widzieli jak w blondynce, niemal się coś gotowało, jej blada skóra poczerwieniała ze złości gdy z pogardą i wręcz nienawiścią spoglądała na swoją rywalkę.
    — Jakim prawem Derek i Owen wystawili cię w głównym wyścigi? — wręcz wypluła te słowa z ust.
    Zdawała się teraz być jak buldog, któremu z pyska cieknie piana, wręcz się jeżyła z każdym wypowiedzianym słowem. Śledziła z uwagą każdy detal jej twarzy gdy jej oczy nieco się zwęziły, a kącik ust drgał z wściekłości, popatrzyła przelotnie na Dragona, wzdychając ciężko.
    — Może, dlatego że uznali, że utrze ci tego twojego zarozumiałego noska — odparła zgryźliwie.
    Nie mogła się powstrzymać, by jej nieco nie dopiec. Kusiło ją bardzo, puszyła się, jakby to ona była osobą, którą była najważniejsza, jednak tak nie było i to bardzo ją irytowało. Rozumiała chęć konkurowania i rywalizacji, ale Andrea czasami zachowywała się, jakby to ona była robakiem, którego ona pragnie podeptać z tą różnicą, że wielokrotnie zdarzało się, że to ona stawała na podium ze zwycięskim medalem czy pucharem wraz z resztą grupy, a Andrea stała ze swoimi przyjaciółmi pod sceną, nawet nie zajmując miejsca na podium. Konflikt, konfliktem, ale trzeba też przykładać się do swojej pracy i treningów co ona robiła. Wolała unikać awantur a skupić się na jeździe, wtedy jest widoczny efekt, ile czasu poświęciło się na solidną pracą niż na gadanie. Już naprawdę czuła się sfrustrowana, słysząc po raz kolejny, z ust jej rywalki, że to ona powinna zwyciężyć, owszem zdobywała zwycięstwa jednak gdy widziała, że przegrywa często na ostatnich metrach, robiła wszystko, by przegrała i to ona zwyciężyła.
    — Ty małpo…
    Patrzyła jak w dosłownie ułamku sekundy nad jej głową, znalazło się ramię Scotta, który jednym ruchem zablokował ramię Andreay, który leciało w jej stronę.
    — Andrea dosyć tego znasz zasady, nie można doprowadzać do bójek, bo to oznacza dyskwalifikacje drużyny osoby, która wywołała bijatykę. Gramy na uczciwych zasadach. Radzę ci, zmiataj stąd i trzymaj się swoich ludzi.
    — Kto ci dał prawo się odzywać Dragon? — wypaliła dziewczyna, niemal plując na niego — Bo nie ja! Teraz się zamknij — warczała — Bo mam rachunki do wyrównania.    
    Niemal w ułamku sekundy musiała przeanalizować całe zdarzenie jeśli wda się w bójkę, mogą być wykluczeni z zawodów, a do tego nie mogła dopuścić, a widząc, w jakim niemal szale jest jej rywalka, była gotowa zrobić wszystko, nawet złamać regulamin, by tylko wygrać a ją wykluczyć.
    — Eric! — wrzasnął na cały głos Michael.
    Mężczyzna, którego wolał jej przyjaciel, z grupy niemal natychmiast zareagował. Odwrócił się w ich stronę, spoglądając na nich, widząc dziewczynę, ze swojej grupy od razu podszedł do nich.
    — Zabierz ją i trzymaj z dala od nas! — powiedział stanowczo Dragon, zwracając się do rywala z przeciwnej drużyny — Jeśli nie chcecie być wykluczeni, trzymaj ją na smyczy, bojak spuszczasz ją z kagańca.
    Sam zlustrował blondynkę nienawistnym spojrzeniem, gdy ona sama poczuła dość mocny uścisk na swoim ramieniu, ręka jej kumpla zakleszczyła się na jej barku. Patrzyła wraz ze Scottem, jak dziewczyna stara się wyrwać spod dość mocnego uścisku młodego mężczyzny, jednak był on stosunkowo silniejszy od niej. Gdy tylko naprężył, mieście uwydatniały się pod kostiumem, który był wręcz identyczny, jaki nosiła Andrea z tą różnicą, że pasował do jego postury.
    — Mówiłem ci coś… — bieg dalszych słów do nich nie dotarł, gdy ich rywale odeszli do swojego boksu.
    — Zapłacisz mi za to Bennington! — na odchodne usłyszeli krzyk dziewczyny gdy została wręcz brutalnie odciągnięta od nich.
    Uśmiechnęła się pobłażliwie. Gdyby miała reagować na każde wyzwiska osób, które się jej odgrażały to teraz, byłaby zlęknioną dziewczyną, która bała się odezwać, ale taka nie jest. Wiele czynników sprawiło, że przeszła ogromną zmianę nie tylko fizyczną czy psychiczną, ale też mentalną. Wiele zdarzeń w jej życiu, zamiast ją załamać, to wręcz budowały jej pewność siebie. Ona nie potrafiła siedzieć i rozpacza nad swoim życiem, kiedyś może się bardziej tym przejmowała, ale od pewnego czasu swoje nie powodzenia traktowała w sposób, że musi coś zmienić, by po raz kolejny to się nie zdarzyło. Tak uczyła się na swoich błędach i budowała swój charakter. Gdyby ją porównać z ją sprzed prawie czterech lat można było od razu dostrzec tę ogromną różnicę ja przeszła.
    Wrócili do Dereka i Owena, którzy czekali na nich przy motocyklach. Wkrótce miały rozpocząć się zawody. Nawet nie musieli pytać, by wiedzieć, że znowu wdali się w mały konflikt w ich rywalami, tu nie trzeba było nic mówić, wystarczyła ich postawa i spojrzenie ich oczu, by domyśleć się, że znowu wpadli na Andrea.
    W końcu rozpoczęły się wyścigi. Główny wyścig, który decydował o wejściu do półfinałów, miał rozpocząć się dopiero za godzinę, więc ona miała wolne chwile, by odetchnąć. Czy była zdenerwowana? Ona po prawie dwóch latach zamiłowania do ścigaczy, trenowania czy brania udziału już w wielu wyścigach strach był jej obcy, wręcz przeciwnie czuła silną i nieposkromioną ambicie i chęć, by utrzeć nosa tej zarozumiałej dziewczynie, która wiecznie się puszy. Irytowało ją samo, spojrzenie na nią jednak musiała ją znosić. Czuła wewnętrzny doping, by pokonał ją, by zwyciężyć i by jej grupa weszła do półfinałów. Nawet nie oczekiwała, co może się wydarzyć.
    W końcu nadszedł czas głównego startu. Ustawiła się na linii startu wraz, z innymi parę miejsc dalej katem oka dostrzegła swoją rywalkę, niemal w tej samej chwili spojrzały na siebie jedna i druga pragnęła tylko jednego.
    Zwycięstwa!
    Skupiła ponownie uwagę na torze i spojrzała na sygnalizacje oraz dobiegł ją dźwięk obwieszający, że wkrótce rozpocznie się wyścig. Słyszała ten huk silników motocykli tuż obok siebie, patrzyła zajadle, jak ze światła palą się iście pomarańczowym blaskiem, by po paru sekundach zajrzały się zielonym blaskiem.
    Ruszyli.
    Pisk opon i głośne mruczenie silników rozbił się po całym stadionie, a komentator, który na bieżąco śledził wyścigi, zaczął komentować obecnie trwający wyścig. Widziała przed sobą plecy swojej rywalki gdy znajdowała się parę metrów przed nią. Zacisnęła mocniej zęby, przyśpieszając na prostej niemal się, z nią zrównoważyła na kolejnym zakręcie, jechała coraz szybciej gdy wyjechali znowu na prostą tym samym, wychodząc na prowadzenie. Jednak nie zamierzała się cieszyć, jeszcze bardziej skupiła uwagę na drodze, by uciec tej dziewczynie, jak najdalej tylko mogła już nie chodziło o to czy się dostanie, czy nie ale o to, by utrzeć jej nosa.
    Wyścig trwał następne minuty, Dragon Derek i Owen wręcz wpatrywali się w swoją przyjaciółkę z ogromną nadzieją na zwycięstwo gdy wyszła zupełnie na prowadzenie. Chcieli, by zwyciężyła, to normalne to im da szansę, na dostanie się do półfinałów, a na to najbardziej czekają. Wszystko zdawało się iść po ich myśli, gdy podczas ostatnich metrów już Julia widziała czarno — białe paski mety zobaczyli coś, czego nie chcieli widzieć i najbardziej się bali. Wręcz z przerażeniem patrzyli jak motocykl Andreay brutalnie zajeżdża całą długością drogę Julii, która nie w ostatniej chwili skręciła motocykl, by nie wpaść na nią, jednak niemal a w następnej chwili straciła panowanie nad pojazdem i mogli tylko, patrzeć jak ta spada z motoru i wręcz przekręciła się kilkukrotnie, wpadając na trawę tuż obok drogi, nie tylko oni to dostrzegli, bo spiker, który komentował wyścigi niemal od razu, się odezwał, nie słuchali tego, niemal we troje rzucili się na pomoc przyjaciółce. Jednak ratownicy, którzy zostali, sprowadzeni zareagowali, niemal natychmiast, a sędziowie przerwali natychmiast wyścig, pomimo tego, że Andrea przejechała metę, a teraz cieszyła się zwycięstwem. Każdy jednak zwrócił uwagę na poszkodowaną dziewczynę, która leżała zdawało się nieprzytomna na trawie a jej motocykl, który przetoczył się, upadł parę metrów, dalej jego silnik nadal chodził.
    Grupka trzech przyjaciół dopadła jej niemal w tym samym czasie gdy podbiegli do niej ratownicy i ku ich zaskoczeniu dziewczyna była przytomna, a z jej ust toczyły się mściwe przekleństwa:
    — Zabije sukę! — mruczała gdy jeden z ratowników zakładał jej kołnierz na szyje i pytał, jak się czuje.
    Mogło się wydawać dziwne, że pomimo tak groźnego zdawać się mogło wypadku dziewczyna, praktycznie wyszła bez szwanku, nie uskarżała, co ważne nie mdlała, nie wymiotowała czy nie odczuwała zawrotów, czy bólu głowy co mogło tylko w pewien stopniu uspokoić, że nic poważnego z głową nic się jej nie stało, tak samo nie czuła żadnego bólu w kręgosłupie, wręcz chciała się podnosić, jednak ratownik jej nie pozwoli, jedyne, na co się uskarżyła to ból ręki. Jeden z medyków oznajmił, że zabierają ją do szpitala w chwili gdy wylądowała na noszach i została wyniesiona ze stadionu.
    Tymczasem wiele mil dalej Michael Shinoda wchodził do swojego mieszkania, a tuż przed nim pobiegły w głąb mieszkania dwójka czworonóg. Zamknął drzwi, rzucając niedbale klucze na pufę tuż obok wejścia, z głośnym westchnieniem wszedł do środka. Pomimo że w domu była czwórka zwierzaków i mogło się nie wydawać, mu zdawało się jakby dom, był zupełnie pusty.
    Od jego kłótni z Julią minęły parę dni i wciąż nie dawało mu spokoju ich ostatnia sprzeczka. Kochał tę dziewczynę, ponad życie i jedyne czego się bał się ją stracić. Ta wizja wręcz go przerażała i prześladowała w koszmarach sennych. Nie mogłaby sobie tego darować gdyby jej coś się stało, jednak ona tak po prostu igra sobie z własnym życiem.
    Nie rozumiał tego, jak mogła być tak nierozsądna tak nie odpowiedzialna, dlaczego tak bardzo bagatelizuje to, że może coś jej się stać. I to wcale nie tak, że nie bał się o nią każdego dnia, bo bał za każdym razem gdy wyjeżdżała na tym, przeklętym ścigaczu wręcz go przerażało to, że otrzyma tę najgorszą wiadomość. Martwił się o nią i wręcz się bał o nią i to najgorsze co mógł w tej chwili czuć, jednak Julia zdawała się tego, nie pojmował, dlaczego tak bardzo się o nią niepokoi.
    Usiadł na kanapie i sięgnął po tablet leżący na stoliku, niemal w tej samej chwili na jego kolana wskoczył Walter, który skulił się i przymknął swoje zielone oczka, słyszał jego głośne, mruczenie co w pewien sposób go odprężyło. Julia wyjechała bez słowa dwa dni temu, wyjechała gdy oni byli pokłóceni. Ostatnio tak często się sprzeczali, a wszystko skumplowało się po zaręczynach. Tak wiedział, co jej obiecał, jednak teraz gdy wiedział, że zgodziła się za niego, wyjść nie chciał jej stracić, nie chciał zostać wdowcem, a chciał widzieć ją w pięknej białej sukni przed ołtarzem i chyba to sprawiło, że teraz tak bardzo panikował, bo bał się stracić ukochaną sobie osobę.
    Czy złamał dane jej słowo?
    Nie!
    W jego opinii nie zrobił nic złego, jednak Julia miała zupełnie inne zdanie na ten temat. Miał zupełny mętlik w głowie i nie potrafił o tym przestać myśleć. Owszem zasnął dwa dni temu gdy Julia wyjechała w środku nocy, jednak wczorajszej nocy nie przespał, zamartwiając się o nią, próbował do niej dzwonić, jednak ta odrzucała każde jego połączenie najwyraźniej, nie miała ochoty, z nim dyskutować. Czy go to dziwiło? Tak, bo nie rozumiał, dlaczego tak się zachowuje. On się tylko o nią martwił, a ona to zwyczajnie bagatelizowała. Miał nadzieje, że jednak gdy wróci, to porozmawiają o tym i jakoś zdoła przekonać ją, by zrezygnowała z jazd. Musiał ją jakoś uchronić przed tą niebezpieczną jazdą. Teraz naprawdę zastanawiał się co siedziało mu w głowie gdy pozwalał jej jeździć, był chyba kretynem, który nie myślał rozsądnie. Nie zgodziłby się drugi raz! Ryzykowała życie dla cholernego hobby, dla szybkiej jazdy. Tak wiedział, że nie tylko ona ma zamiłowania do niebezpiecznych sportów, bo jej brat również, bo sam lubił się wspinać po górach, jednak jemu zależało na Julii i nie pozwoli jej się zabić.
    Zamrugał lekko, patrząc na stronę, na jaką wszedł. Była to strona wyścigów, jakich Julia brała dziś udział. Nie wie, co go tknęło, ale wszedł w transmisje, która dopiero co się rozpoczęła i włączył duży ekran, by móc lepiej to obejrzeć. Patrzył z uwagą na wszystko, co rozgrywa się na stadionie i z uwagą próbował wyśledzić swoją ukochaną. Ujrzał ją w kilku kadrach jako przerywniki i w których spiker komentował dane drużyny. Widział ją ubraną w jej kombinezon, jak zawsze włosy spięła warkocza, a ona sama stała w otoczeniu trzech dość przystojnych młodzieńców. Dragona niemal poznał od razu, bo widział, go prywatnie parę razy jednak jak mógł się domyśleć dwaj pozostali to Derek i Owen, o których Julia mu opowiadała wiele razy. W ich zachowaniu nie wydawało się nic dziwnego, patrzył z uwagą, jak są przedstawiane kolejne drużyny i żadna z nich nie zwróciła jego większej uwagi, on wypatrywał, tylko jednej osoby. W końcu po paru chwilach rozpoczęły się pierwsze wyścigi i z uwagą słuchał nazwisk startujących motocyklistów, on był zainteresowany tylko jednym, jednak przez dłuższą chwilę nawet nie była wymiona. Do momentu gdy komentator zaczął ogłaszać główny wyścig tych zawodów, który miał być zarazem przepustką do półfinałów i cholernie liczył ze Julia nie będzie startować a jeśli tak to nie dostanie się, wiedział, że zachowywał się teraz jak jej narzeczony, który powinien ją wspierać, by wygrała i przeszła dalej, ale ona tego nie chciał ze względu na to ze jeśli zwycięży będzie dalej jeździć a może gdy przegrają na moment, wstrzymają się, z treningami do kolejnych zawodów albo ograniczą do minimum. Na co chyba najbardziej liczył.
    Nie był świadomy, jak zaciska swoje dłonie na krawędzi zabawki elektronicznej gdy patrzył jak motocykliści, ruszyli w tym i jego Julia, wręcz wstrzymywał oddech gdy patrzył na nią gdy jechała a jego ciałem wstrząsnął coraz większy niepokój gdy patrzył jak prędko jedzie. Coraz bardziej przekonywał się, że to jest cholernie niebezpieczne i nie powinien jej nawet puszczać. Musiał zrobić wszystko by ją zatrzymać, jednak wykorzystała jego nie uwagę gdy spał i pojechała. Wręcz zazgrzytał zęby, patrząc, jak wychodzi na prowadzenie, bo wiedział, że może to wygrać. Kamera z uwagą śledziła tor i nie jednokrotnie zbliżała twarze zawodników, dostrzegł w tym Julie, widział na jej twarzy skupienie i wręcz wściekłość i tego nie rozumiał. Gdy w końcu zbliżała się do mety to działo się w parę sekund jednak dla niego sekundy jakby przeciągnęły się w minuty gdy patrzył jak kamera pokazuje upadek Julii, która wręcz zsunęła się z motoru i przeturlała się po drodze, by wylądować na trawie zupełnie jak jej motocykl.
    W jednej chwili jego serce zamarło, z przerażenia będąc wręcz biernym obserwatorem zdarzeń rozgrywających się na torze, już nie słuchał, spikera wpatrywał się, jak skostniały w swoją narzeczoną zdawała się nie ruszać, co najbardziej go przeraziło. Kamery z uwagą śledziły każdy krok gdy sanitariusze podbiegli do niej, zajmując się nią tuż obok niej, pojawili się jej kumple, z drużyny, jednak kamera wskazała na jej twarz i zobaczył, że jest przytomna, mimowolnie poczuł częściową ulgę jednak minimalną. Sparaliżował go, wręcz strach widząc tak poważny wypadek. Niemal natychmiast odrzucił tablet na bok niemal o milimetry nie trafiając Junkę która leżała obok i sięgnął po telefon, wybierając jej numer, jednak pomimo że słyszał sygnał, nikt po drugiej stronie nie odpowiadał, próbował parę razy, jednak odzew był nikły.
    Zerwał się na równe nogi, pisząc w pośpiechu do Brada, prośbę by zajął się zwierzakami, bo sam musi pilnie wyjechać. Owszem chłopacy z zespołu wiedzieli, gdzie trzymał zapasowy klucz. Niemal biegiem zerwał się na równe nogi, chwycił jedynie kluczyki od auta i domu i wybiegł, mając jeden cel, dostać się jak najprędzej do Oregonu.
    Wyjechał niemal z piskiem opon sprzed domu, zostawiając wszystko za sobą, nawet zwierzaki, jednak teraz pragnął dostać się do Julii. Pragnął dowiedzieć się, co jej jest a przede wszystkim sprowadzić do domu i zabrać jej kluczyki do tego przeklętego ścigacza. Zabronić jej tych cholernych jazd!
    Miedzy czasie wciąż wybierał bezmyślenie jej numer z nadzieją, że odbierze, jednak sytuacja się powtarzała pomimo sygnału, nikt nie odbierał. W końcu wybrał numer jej kumpla z ekipy i przyłożył telefon do ucha. Po prawie pięciu długich sygnałach odebrał.
    — Dragon ty skurwysynie zapamiętaj, policzę się z tobą za to, że ja w to wciągnąłeś! — wydarł się na młodszego chłopaka.
    — Shinoda uspokój się! — odkrzyknął chłopak po drugiej stronie — Zgaduje, że widziałeś wypadek…
    Słowa młodego motocyklisty jednak zostały zagłuszone przez potok przekleństw z ust muzyka, który wręcz miał ochotę dopaść go i pokazać co myśli na jego temat i tego jak wciągnął jego ukochaną w tak ryzykowany wręcz niebezpieczny sport.
    — Shinoda! — krzyknął w końcu — Możesz się uspokoić!
    — Przez ciebie i ten twój gang moja narzeczona miała wypadek i może przypłacić to spędzenia reszty życia na łóżku i to wasza wina!    
    — Nie Mike to nie nasza wina a Andrey to ta suka zajechała Fire drogę. Julia jest w szpitalu w Oregonie i ją padają, ale zdaje się, że nic jej nie prócz małego złamania.
    — Dragon nie pogrywaj ze mną! To był poważny wypadek!
    — Owszem był, jednak gdy byliśmy, obok Fire była przytomna…
    — Dragon pogadamy na miejscu, jadę do was i nogi ci z dupy powyrywam!
    Nie czekając na dalszą odpowiedź, rozłączył się i rzucił telefon na drugie siedzenie w skupieniu, patrząc na drogę przed sobą.
    Miał jeden cel:
    Dostać się do Oregonu!



✰✰✰

Harmonogram na maj:

Rozdział 24 - 6 maja
Rozdział 25 - 13 maja
Rozdział 26 - 20 maja
Rozdział 27 - 27 maja

No comments:

Post a Comment