Saturday, April 15, 2023

III 21 — RĘKA MALARZA

    Powoli zaczęła do niej docierać świadomość, co przyjęła wręcz, z głośniejszym pomrukiem niezadowolenia tak bardzo nie chciała wstawać! Uniosła lekko głowę, spoglądając za jedno, z okien widząc za nim już dość późny poranek. Zamrugała, czując ramiona swojego ukochanego, który kurczowo obejmował ją podczas snu, słyszała jego dość nierówny oddech gdy śpi przytulony do jej pleców. Odwróciła głowę, patrząc na zegarek na szafce, jęcząc markotnie:
    — Dziesiąta rano! — wręcz wtuliła twarz w puch poduszki, by stłumić jak najbardziej swój głos, by nie obudzić śpiącego przy niej narzeczonego.
    Chętnie by dalej poszła spać, jednak dobiegł ją za drzwi cichy skowyt i drapanie w ciemne drzwi. Wręcz z ogromną niechęcią podniosła się, ostrożnie odsuwając się od Michaela. Wydostała się, tak by tylko go nie obudzić. Gdy wstała, od razu zobaczyła, jak mimowolnie przytula się do jej poduszki. Tak pospała, by dłużej niestety mieli pod opieką dwójkę psiaków, które potrzebowały wyjść i musiała się nimi zająć, a skoro już wstała to, nie zignoruje ich potrzeb. Spokojnym krokiem podeszła do ciemnego skrzydła otwierając je cicho a tam ujrzała Jay’a oraz Junkę, który wpatrywali się w nią wyczekująco.
    — Już wyjdziecie, dajcie mi tylko coś założyć — powiedziała cicho do dwóch psiaków.
    Rozejrzała się po pokoju, by dostrzec na pobliskim fotelu porzuconą z wczoraj koszulę Michaela, którą prędko chwyciła, zakładając, sobie ją na ramiona wyszła, na korytarz, widziała jak ze schodów zbiega dwójka czworonogów.
    — Wypuszczę was na ogród — powiedziała, przechodząc przez salon — Potem wyjdziemy na spacer — mówiąc, to otworzyła przeszkolone drzwi.
    Patrzyła, jak dwójka psiaków wybiega na ogród za domem i przez chwile gania siebie, jednak nie mogła tak dłużej zostać gdy poczuła jak jeden z kociaków ociera się o nagie stopy. Zerknęła w dół, by ujrzeć tam Cindy, która zaczęła głośno miauczeć.
    — Już idę mały głodomorze.
    Wchodząc do kuchni podeszła do kącika dla zwierzaków i wzięła pustę miseczki Cindy i Waltera i podeszła do kranu. Przemyła je i sięgnęła do jednej, z szafek gdzie trzymała dla nich mokrą karmę, gdy zerknęła dostrzegła ze nawet suchą zjedli. Nałożyła mieszanki mięsnej i odłożyła na kocyk, po czym wsypała dwie garście suchych smaczków, by mieli co przegryźć, od razu nasypała karmy dla Junki oraz Jaya by mogli coś zjeść, oraz wymieniła im wodę.
    Przemyła dłonie pod bieżącą wodą, słysząc jak Cindy i Walter ze smakiem się zajadają, a ona sama zapragnęła przygotować dla nich obojga śniadanie po dosyć nieprzespanej nocy, jednak nie zamierzała narzekać wręcz przeciwnie była to bardziej niezapomniana noc, jaką do tej pory przeżyli i co najważniejsze upominek, który podarowała narzeczonemu, zdecydowanie mu się spodobał. Sam przyznał gdy tylko się umyła, że był to jeden z lepszych prezentów, jakie mu podarowała, bo nie dawała mu żadnych podarunków, lecz dała mu to, co najbardziej kocha.
    Samą siebie!
    Od początku wiedziała, co robi, była tego świadoma, takie eksperymentowanie bawienie się w łóżku z czasem dla nich stało się czymś normalnym. Na początku poznawali siebie, to na co mogli sobie pozwolić, teraz również jednak dokładali nieco pikanterii, a ona pragnę dodać nieco więcej zabawek, jednak na razie wolała się ograniczyć do kajdanek. Nie wiedziała, jak Mike zareaguje na odważniejsze rzeczy. Chociaż ona osobiście nie ukrywała, że pragnęła, by innych rzeczy wypróbować i nie chodzi o gadżety erotyczne, jednak musiała zapomnieć o większych ekscesach w łóżkach i porządzić własne żądze z chwilą gdy zgodziła się za niego wyjść. Wiedziała, że łatwo nie będzie, ale nie zamierzała być mu nie wierna. I tak chciała kiedyś spróbować zabawy nie we dwóch, ale trzech jednak gdy w związku liczy się wierność, potrafi ją dochować. Ekscytowało ją to w pewien sposób. Kusiło ją, by dowiedzieć się, do czego jeszcze będzie zdolna się przekonać. Czuła, że nic ją nie ogranicza, była pewną siebie młodą kobietą, której nic nie stało na przeszkodzie. Owszem zmagała się, z demonem własnej przeszłości i tego nie ukrywała, jednak sam fakt ile barier pokonała dzięki temu, że zaczęła nad sobą pracować. Początkowo starała się wyprzeć się tego, że nie potrzebuje specjalistycznej terapii, myślała, jak każda nastolatka w kryzysie, że da sobie radę, że podoła, sprosta wyzwaniom, które rzucał pod jej nogi los, tak jednak nie było, nie dopuszczała się jednak kaleczenia siebie, by dać upust swojemu wewnętrznemu cierpieniu czy w najgorszej sytuacji targnęła się na własne życie, uważała to za skrajną głupotę, bo pomimo że nie chciała dać sobie z początku pomóc z tyłu głowy zawsze siedziało jej takie przekonanie jeśli teraz odejdzie, zdecyduje się na ten ostateczny krok, nie przeżyje pięknych chwil, które mogą się zdarzyć w jej życiu, że zawsze jest, chociaż drobna szansa na zmianę z tą wiarą przeżyła całe piekło w domu dziecka, bo jakiś głosik wciąż jej powtarzał, by się nie dawała i walczyła dalej, bo ma dla kogo i owszem wtedy miała Anthony’ego, który był jej osobistym aniołem stróżem, tak jak ona opiekowała się nim, znaleźli w sobie oparcie, poczucie bezpieczeństwa i zaufanie, którego przez lata nie mogli zbudować z innymi czy po prostu nie chcieli i jej życie zmieniło się z dniem gdy pojawił się Chester i do końca życia będzie mu wdzięczna za to, że pomógł jej zmienić życie, pozwolił jej zacząć wszystko od początku tylko dlatego, że zdecydował się nią zaopiekować. To on jest jej jedyną rodziną, jaką ma, nie uznaje ojca, to co czuje do matki ciężko to określić, z jednej strony ją jest w stanie zrozumieć, z drugiej nadal czuje do niej żal, że o nią nie zawalczyła. Jednak nigdy pomimo trudów, jak bardzo jej życie było, wręcz ruiną nie pomyślała, by zniknąć z tego życia. Walczyła i zaczęła żyć, snuć plany, poznawać siebie!
    Co chyba było najlepsze, kiedyś czuła niepokój na myśl o seksie, teraz było to przyjemnością i zabawą, którą wprost uwielbiała i tak, pomimo że jest świadoma tego, że może zajść w ciąże, pomimo że się zabezpiecza to, jednak niepokój był jej obcy nawet obrzydzenie, które czuła wobec sprawienia rozkoszy własnemu facetowi.
    Clark wywołał u niej wstręt i przed laty walczyła z przekonaniem, że jest to coś wstrętnego, że nigdy nie zdecyduje się na zrobienie czegoś takiego. Wystarczyło popatrzyć na nią, teraz gdy po paru latach pragnęła spróbować chociaż raz, by przekonać się, czy wpojony przez samą siebie strach jest słuszny, czy faktycznie zawsze będzie odczuwać miłości na samą myśl, by sprawić innemu facetowi przyjemność. Co zaskakującego nic takiego się nie wydarzyło, a jej a co chyba ją najbardziej przełamało i sprawiło, że przestała czuć niepokój to świadomość, że Mike’owi to się podobało, a chyba to jest najważniejsze w tym wszystkim. Nie wywierał presji, nie był zbytnio dominujący, dawał jej dosłownie wolną rękę i niech robi, co zechce, otwierając przed nią te horyzonty, zaczęła myśleć o innych doświadczeniach łóżkowych i owszem myślała o tym, zanim powiedziała mu, tak jednak była ciekawa. Tkwiło w niej to poczucie ciekawości, jakby to było nie tylko z jednym mężczyzną w łóżku, a nawet dwoma jednak wiedziała, że Michael się na to absolutnie nie zgodzi, jednak także przez jej umysł przetaczały się myśli co jeśli by dołączyła kobieta. Tak ją intrygowała zabawa z dziewczynami, że nie potrafiła w sobie zdusić pragnienia poznania tych doświadczeń. Zawsze przekonana była, że woli jedynie facetów z czasem zaczęła odkrywać zainteresowanie nie tylko nimi, ale kobietami. Nie dało się ukryć, że czasami na ulicach zatrzymywała dłużej wzrok na bardziej ponętnych kobietach i czuła silne pragnienie poznania tych zalet zabaw, z dziewczynami jednak często była wtedy sama, by nie dawać powodów do zazdrości Mike’owi. Zaczęła się przekonywać, że jest biseksualna, jednak jak na razie nikt jeszcze o tym nie wiedział, ale nie zamierzała tego ukrywać może powie z czasem innym teraz po prostu się cieszyła ze związku z Shinodą.
    Nie wiedziała jednak, że los podaruje jej szansę o której nawet nie śniła.
    Będąc tak bardzo pogrążoną w swoich rozmyślaniach, szykując dla siebie oraz jej narzeczonego śniadanie, nawet nie usłyszała cichych kroków w salonie. Stała ubrana jedynie w koszulę Michaela zajęta krojeniem warzyw, że nie dostrzegła, jak w progu kuchennym pojawia się jej mężczyzna, lecz z taką różnicą, że on nie miał na sobie nic nawet bokserek, widząc ją ubraną, jedynie w jego ubranie na jego ustach pojawił się nieco podstępny uśmieszek, a jego oczy aż zaiskrzyły się z radości.
    Drgnęła nieco wystraszona gdy poczuła znajome dłonie, które objęły ją w talii, niemal w ułamku sekundy odrzuciła rękojeść noża na deskę, by uniknąć skaleczenia, opierając swoje dłonie na krawędzi blatu kuchennego:
    — Michael…! — odezwała się spokojniejszym albo bardzo stanowczym głosem.
    Odwróciła się przez ramię, by popatrzeć na mężczyznę, który wręcz uśmiechnął się do niej, pokazując rząd swoi śnieżnobiałych ząbków, jeszcze bardziej przyciągając ją w nieco zaborczym uścisku:
    — Nie oduczę cię tego prawda? — zapytała, spoglądając na niego wymownie — Przestań mnie straszyć i opanuj tego swojego kumpla, bo mi się zaczyna wbijać w udo! — dodała z niezwykłą wymownością.    
    Rzeczywiście coraz bardziej wyczuwała jego męskość, która wbijały się praktycznie w jej pośladki, co kompletnie ją dekoncentrowało i czy ją to dziwiło, że jej facet znowu jest napalony. Przestało to ją już absolutnie zaskakiwać, zwłaszcza że żyła z nim już prawie trzy lata więc zdawała sobie sprawę, jaki jest nie tylko na gruncie życiowym, ale też tym łóżkowym ale jeśli miała być szczera woli jego skłonności do wiecznej zabawy z nią niż chłopaka, który traktuje ją jak swoją własną, a o każdą pierdołę musiała mieć jego zgodę. Mike daje jej swobodę, jakiej nie miała w pierwszym związku i tak, pomimo że nie raz się na niego irytuje to, go kocha takim, jakim jest.
    — Nie!
    Słyszała stanowczość w jego głosie, gdy poczuła jego ręce na swoich biodrach i gdy odwraca ją pewnie ku sobie. Wręcz stanęła nim twarzą w twarz. Zlustrowała go spojrzeniem swoich bladoniebieskich oczu, jej wzrok mimowolnie zatrzymał się na jego męskości i poderwała głowę, by popatrzeć na niego, lekko ją przekrzywiając.
    — Naprawdę nie potrafiłeś ubrać bielizny? — skomentowała jego nagość.
    — A po co? — spytał, wzruszając ramionami — Jestem u siebie, nikt mnie nie widzi poza tobą — stwierdził.
    — Nie masz, chociaż odrobinę przyzwoitości… albo nie — przerwała nagle, po czym popadała w udawaną zadumę — Chcesz mnie przelecieć albo mam ci zrobić dobrze — mówiła, wręcz nie musząc się nawet domyślać.
    Nie padła od niego żadna odpowiedź, jednak patrzył na nią tymi swoimi ciemnymi oczami, a ona wręcz wiedziała, co chodzi mu po głowie. Nie musiała zbytnio się domyśleć, by wiedzieć. Mike był zbyt przewidywalny zwłaszcza gdy wpraszał się do niej pod prysznic czy ganiał po domu bez ubrań jednak to tylko cześć sytuacji gdy pragnął się z nią zabawić.
    — Mike ty wieczny maniaku seksualny! Co ja z tobą mam, nie wystarczyło ci, że wczoraj miałeś mnie przez całą noc — pytała, kręcąc lekko głową z niedowierzania.
    Nawet nie dostrzegła momentu gdy ten odsunął wszystko, co leżało za nią, pisnęła zaskoczona gdy nagle straciła grunt pod nogami, czuła jego silne dłonie na swoich udach gdy jednym prędkim ruchem poderwał ją z ziemi i posadził ją na blacie, wręcz z namiętnością całując jej usta w tej samej chwili. Mimowolnie ujęła jego twarz w dłonie, odwzajemniając jego pocałunek, nawet nie protestowała gdy poczuła jego palce na swojej kobiecości, jak przesuwa je wzdłuż niej, mrucząc, wręcz do pocałunku, jego wzrok kurczowo uciekał na dół i wiedziała co chodzi mu po głowie gdy koniuszkami palców pieścił jej łechtaczkę. Mimowolnie zadrżała z podniecenia i ekscytacji, mogła mu się stawiać za każdym razem, jednak nie mogła mu odmłodzić tego, że nie potrafił zadbać o nią. Słyszała swój nieco głośny oddech gdy odsunął się od jej ust, schodząc swoimi pocałunkami na jej brodę, skutecznie rozpraszając jej uwagę, zaszedł pocałunkami po jej karku, by powieść je za uszko, przygryzł jego płachetek w chwili gdy wsunął wewnątrz niej jednego ze swoich już nieco wilgotnych palców, wręcz kurczowo chciała ścisnąć nogi, jednak poczuła opór gdy jej narzeczony przyłożył wolną dłoń do jednego jej kolana, wręcz uniemożliwiając jej ruch, wręcz z bezczelnością wsunął drugi palce. Jęknęła nieco głośniej, czując, jak porusza nimi, wewnątrz niej, jego drobne pocałunki jednak skutecznie rozpraszały jej uwagę, nie była w stanie się skupić na tym co robią jego palce i usta w tej samej chwili. Skłamałaby gdyby powiedziała ze nie było jej dobrze wręcz pragnęła więcej, chłód, który poczuła w jednej chwili, sprawił, że dygnęła, jednak w tej samym momencie zorientowała się, że Mike rozpiął te pojedyncze guziczki jej koszuli drugą ręką i wręcz szarpnął w tył, chcąc się jej wyzbyć jej ciała. Odchyliła ramiona, a materiał upadł na blat kuchenny, co doskonale go zadowoliło, widziała to w jego oczach.
    Objął ją ponownie ramieniem, tylko po to by pewnym ruchem, przysunąć ją bliżej krawędzi blatu a ona mogła jedynie patrzeć, jak wręcz kuca przed jego usta zeszły zacznie niżej w jego wręcz ulubione miejsce. Widziała go między swoimi nogami, gdy z lubieżnością oblizał swoje usta gdy wpatrywał się w jej kobiecość, nawet nie wysunął swoich palców, nadal się nimi bawił, lecz by dodać większej pikanterii i by mogła doznać, więcej wrażeń dołożył kolejnego, z trudem hamowała kolejny nieco głośniejszy pomruk zadowoleni, który cisnął się na jej usta. Nie mogła nic poradzić na to, że on tak na nią działa, nawet nie była zdziwiona gdy poczuła jego zwinny język między jej wargami sromowymi.
    — Mike… ja cię… — nie mogła jednak ubrać dalszych zdania w słowa gdy czuła jak jego kusząca i niezwykle zmysłowa zabawa sprawia, że coraz bardziej odczuwała ekstazę, jednak on zdawał się nawet nie zwrócić uwagi na jej słowa, gdy był zbyt pochłonięty w rozkoszowaniu się jej słodyczą, za bardzo pragnął sprawić jej rozkosz. Jednak również i oni wiedzieli jaką przyjemność mu to sprawia i nie miała serca mu tego odmówić, bo wręcz na tym sama korzysta. Czas zdawał się teraz być zbędny. Jednak czuła wręcz po sobie jak była o krok, by poczuć upragnione spełnienie, lecz Mike miał wobec niej inne plany gdy wręcz oderwał się od niej, wysuwając z niej swoje palce.
    Popatrzyła na niego oburzona, gdy czuła silną potrzebę poczucia tej upragnionej błogości, jednak ten tak bezczelnie to przerwał.
    — Mike co ty wyprawiasz, jak zaczął…
    Nie dał jej skończyć, wręcz przysunął jej palec do ust, lecz po chwili usłyszała, jak mówi nieco zachrypniętym, ale niezwykle seksownym głosem:
    — Jazda na kanapę!
    — Ale…
    — Nie zamierzam się powtarzać kochanie...
    Zerknęła na niego po raz ostatni gdy on wręcz popatrzył na nią ponaglająco i teraz pomimo szczerych chęci nie wiedziała, o co może mu chodzić. Zsunęła się z blatu, z chwilą gdy ujrzała, jak przesuwa swoim językiem po swoich palcach i nie mógł ukryć tego wręcz zadowalającego uśmiechu. Gdy tylko obok niego przeszła poczuła, jak daje jej dość mocnego klapsa, jeszcze bardziej ją poganiając.
    Podeszła jednak do kanapy, zanim jednak mogła cokolwiek zrobić ujrzała go przed sobą i usiadł jako pierwszy, jego wzrok pomimo tej stanowczości ujrzała w nich iskierki pełne pożądania i namiętności. Jeśli miała być szczera, uwielbiała w nim to, jak potrafił być stanowczy i wręcz dominujący.
    Parę sekund potem wystarczyło, by znalazła się na jego kolanach wręcz przewietrzona w pół. Odwróciła głowę niemal w tej samej chwili gdy ponownie poczuła, jak jej pośladek zapiekł, ponownie podrywając wzrok do góry:
    — Za co? — spytała, mimochodem patrząc na niego z udawanym oburzeniem.
    — Za kradzież — dodał i ponownie dał jej klapsa — Mam złodziejkę w domu!
    — Chyba sobie żartujesz… — jednak zacisnęła mocniej zęby, by nie jęknął, po czym kontynuowała — To tylko koszula chodzę w twoich ubraniach ciągle — dodała z udawanym przejęciem.
    — Chcesz się odpłacić? — spytał, unosząc sugestywnie brwi.
    — Chętnie — odparła wyzywająco.
    I nie czekając na nic więcej, podniosła się na dłoniach, lecz uklękła na kanapie tuż obok niego. Bo doskonale wiedziała, jak może mu się odpłacić, zbyt dobrze znała jego stawki, by się pomylić, zwłaszcza gdy wiedziała, jak jego męskość znacznie się uniosła przez ten czas, a ona nie wiele potrzebowałaby zachęcić ją do zabawy. Uchwyciła jego członka u nasady wręcz w tej samej chwili, przesuwając językiem, z początku jedynie u krawędzi nie chciała, by od razu poczuł, jak zabawia się w nim w całości, skoro on potrafił na tyle dziś, wyzywający to ona też się trochę pobawi. Uwielbiała go drażnić, a to najlepsze co mogła zrobić, wręcz słyszała jego zirytowane jęki, bo wiedziała, że chce czegoś więcej, a dostaje tak nie wiele. Mimowolnie uśmiechnęła się, a kącik jej ust drgnął ku górze. Skoro chce się bawić na swoich zasadach, to mu taką zabawę zagwarantuje i wręcz z lubieżnością uchwyciła jego męskość, w całości do swoich ust co spotkało się wręcz z jego natychmiastową reakcję, słyszała jak jęknął głośniej gdy trzymała go przed nieco dłuższą chwilę pieszcząc między czasie jego członka językiem. Po chwili wysunęła go ze swoich ust, patrząc na niego wymownie:
    — Sam tego chciałeś — powiedziała dosyć wyzywająco, gdy ponownie pochyliła się i przesunęła swoim językiem wzdłuż jego męskości, jednak jej było mało i wręcz ponownie chwyciła go w usta, niemal w tej samej chwili bawiąc się palcami jego moszną, odsunął się po dłuższej chwili. Czego wręcz się nie spodziewał to gdy poczuł jej usta na swojej mosznie? Ta dziewczyna każdego cholernego dnia go zaskakiwała coraz bardziej, jednak nie zamierzał ukryć, że mu się to nie podobało.
    Bawili się tak przez kolejne minut nawet nie zwracali uwagę jak czas umyka. W końcu oderwali się od siebie, lecz tylko po to, by pójść do łazienki, wziąć prysznic, bo niestety Jay i Junka zaczęli domagać się od nich wyjścia. Wygoniła wręcz Mike na spacer z psiakami, a sama ubrała się jakiś strój kąpielowy oraz obcisłe spodenki jeansowe i wróciła do salonu, gdzie w miarę posprzątała, co potem zrobiła również w kuchni. Wręcz na szybko zrobiła sobie coś do jedzenia i przygotowała wręcz południową kawę.
    Siedząc w salonie, dobiegł ją dźwięk otwierających się drzwi i krzyki od wejścia po chwili Michael pojawił się na progu drzwi salonu, a ją dobiegły jego słowa:
    — A swoim kotku pomyślałam — spytał wręcz, z dziecięcą naiwnością widząc, jak popija mrożoną kawę.
    — Czeka na ciebie w kuchni jak i szybkie późne śniadania — powiedziała, z uśmiechem odrywając na moment wzrok od książki, którą czytała.
    Dobiegły ją jego słowa podziękowania, a po chwili zniknął w kuchni w poszukiwaniu jedzenia oraz napoju bogów, o których marzył, odkąd wyszedł. Upijając łyk brązowej substancji, jego myśli zajmowało wciąż widok, jego nagiej Julii a po jego umyśle zaczęła krążyć pewna myśl, wręcz stanął na progu salonu, gdzie ujrzał swoją narzeczoną zaczytaną w jakiś tom powieści.
    — Kochanie… — od razu zwróciła na niego swoją uwagę.
    Popatrzyła na niego, z pytającą miną a on podszedł bliżej, wręcz usiadł tuż obok niej
    — Mike kochaliśmy się przed godziną, nie będziemy znowu się bawili! — uprzedziła, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
    Roześmiał się w głos, tu musiał się, z nią zgodzić jednak jemu wcale nie chodziło o wspólną zabawę z ukochaną owszem nieco w tym zbliżonym kręgu. Mimowolnie jego spojrzenie wciąż uciekało do jej piersi skrytych pod jedną z części stroju kąpielowego. Owszem myślał o tym od jakiegoś czasu, jednak nie miał do tej pory odwagi jej zabawy, jednak w końcu przyszła ta chwila, by w końcu się przełamać i spytać:
    — Mam dla ciebie skarbie propozycje…
    Widział, jak młoda kobieta spogląda na niego, z zaintrygowaniem i zaciekawieniem zapewne zastanawiając się, co mogło mu przyjść do głowy. Odłożyła na bok tom książki, jaki czytała, by skupić na nim całą swoją uwagę:
    — Tak
    — Czy będziesz moją modelką?
    Patrzył, jak lekko marszczy brwi w zdumieniu, co było niezwykle rozkoszne, jednak dobiegło ją jej pytanie:
    — W jakim sensie?
    — Chciałbym cię namalować — wysunął swoją propozycję.
    Widział, niesmak w jej oczach jakby spodziewała się, że zapyta ją o coś poważniejszego, wręcz chwyciła powieść, którą czytała i otworzyła na stronie, gdzie skończyła mimowolnie odpowiadać.
    — Masz pełno moich zdjęć kotek — odparła nieco lekceważąco — Po co ci moje malunek.
    — Ale ja nie dokończyłem swojej propozycji, owszem chce cię namalować, ale… nago.
    Książka niemal w tej samej chwili wypadła z jej rąk gdy popatrzył na niego kompletnie zdumiona i oszołomiona, zupełnie nie spodziewając się takiej propozycji, wręcz tego po nim w ogóle się nie spodziewała, bo do niego to zwyczajnie nie było podobne.
    — Mike… ale co to za…
    — Wiem, że zaskoczyłem, ale chce mieć twój portret, nagiej ciebie — upierał się nadal — Obiecuje on, nigdy nie zostanie nikomu, pokazany schowam go w sejfie dla lepszego bezpieczeństwa, zależy mi na tym, by mieć twój nagi wizerunek i nie w postaci zdjęć.
    — Czekaj… — zaczęła powoli.
    Zsunęła stopy z kanapy, by usiąść obok niego i z podejrzliwością popatrzeć na niego, nie mogła się oprzeć wrażeniu, że czym się zainspirował a konkretnie jakim filmem:
    — Dobra chcesz mieć porter mnie jak Jack, Kate? — spytała, z rozbawieniem nawiązując do słynnego filmu katastroficznego, jednak ona by powiedziała, że to zwyczajny romans w cieniu największej katastrofy, która miała miejsce przed prawie sto laty.
    Historia, która została wyreżyserowana na potrzeby filmu, która się dzieje jedynie w tej adopcji, a z rzeczywistością ma nie wiele wspólnego. Popadała jednak w zadumę, zastanawiając się nad jego propozycją. Mogła dumać nad wieloma wątpliwościami, których tak naprawdę nie miała o dziwo. Nie miała żadnych uprzedzeń, pomimo że się kochali, to czuła, że bardziej chce ten malunek potraktować w formie artyzmu i czemu by nie mogła się na to zgodzić?
    — To przez ciebie obejrzałem ten film — skomentował nieco zgryźliwe, po dłuższej ciszy co ją naprawdę rozbawiło.
    — Dobra — stwierdziła — Zgadzam się — dodała.
    Widziała jak jego oczy wręcz zaświeciły się z radości a uśmiech na jego ustach znacznie się powiększył gdy usłyszał to co najbardziej wyczekiwał. Bał się, że mu odmówi, jednak wizja jej malunku tak bardzo utkwiła w jego głowie, że nie mógł sobie darować, by jej, nie namalować i nie tylko, dlatego że ma ogromną słabość do jej nagiego ciała, a zwyczajnie pragnął mieć jej porter to co, że kompletnie bez ubrań. Teraz dla niego było istotne to, że ona się zgodziła.
    Poderwał się z kanapy i wyciągnął do niej dłoń, za którą szybko złapała bez żadnych sprzeciwów.
    — Wiesz, co ja się boję, co ty jeszcze wymyślisz kotek — skomentowała — Nie dziwie się, że fani, nazywając cię człowiek zagadka — mówiła gdy wspinali się po stopniach wiodących do góry.
    Wchodząc do pracowni, niemal w wejściu poczuła jego dłoń na swoim kręgosłupie, jak rozwiązał sznureczki jej biustonosza i tylko wiązanie u góry trzymało zwisający materiał. Skradł jej drobny pocałunek, po czym powiedział:
    — Rozbieraj się.
    On sam odszedł, szukając w szufladzie swojego szkicownika i zestawu ołówków, co jej pozostało jak zdjąć z siebie zbędny materiał i znowu jak przed dosłownie prawie dwoma godzinami stała nago, już nawet ją to nie zaskakiwało, gdy rozsiadła się wygodnie na małej kanapie stojącej w kącie. Mike po chwili podszedł i po krótkiej chwili gdzie wręcz prosił ją, by idealnie się ułożyła, sam wziął krzesło i usiadł naprzeciwko i kurde tak bardzo odczuwała ten klimat sceny ze słynnego filmu, tylko że w tym przypadku ona grała tą przysłowiową Kate, jaka to ironia, że zgodziła się na coś takiego. Nie mając świadomości, że w przyszłości mocno pożałuje dzisiejszej decyzji.
    Po paru godzinach pracy nad obrazkiem w końcu mogła wstać i ku jej uldze przeprostować już zdrętwiałe kości. Jęknęła z chwilą gdy stanęła, przeciągając się:
    — Współczuje każdej osobie, która musiała siedzieć w niewygodnej pozycji przez parę godzin — stwierdziła, po czym sięgnęła po spodenki i nasunęła je na siebie.
    Jej uwaga jedynie spotkała się z rozbawianiem ukochanego, który usiadł przy biurku, wiążąc biustonosz podeszła do niego i stanęła obok. Popatrzyła, jak na odwrocie malunku pisze datę. Dwunasty lutego dwa tysiące dwunastego, po czym chwycił teczkę, do której odłożył rysunek:
    — Twoja kolej skarbie — odwrócił się do niej, wyciągając do niej ciemną tekturę, wyjęła mu ją z ręki, po czym skradła mu całusa.
    Wręcz wspólnie poszli do biura, gdzie stanęli przy szafce, gdzie skrywał się mały sejf. Otworzyła ją, po czym wbiła kod do metalowych drzwi. Po chwili usłyszała skrzypienie otwierających się wrót, a po chwili wsunęła między ścianki malunek.
    Nie widziała, że za parę lat co czeka ją oraz ten rysunek.

No comments:

Post a Comment