Saturday, April 8, 2023

III 20 — IMPREZOWY ZGIEŁK

    — Ja już jestem stary!
    Westchnęła ciężko z chwilą gdy po raz kolejny tego dnia wysłuchiwała narzekań Michaela. Starała się praktycznie to ignorować jednak bywało to trudne zwłaszcza gdy co parę minut narzekał, że nie jest już zbyt młody wręcz przeciwnie. Starała się być wobec niego cierpliwa i wyrozumiała, jednak w pewien sposób mogła go zrozumieć, bo nie młodniał, pomimo że wcale jego wygląd nie odzwierciedlał tego, że ma na karku już trzydzieści lat, które obchodził dzisiejszego dnia wręcz ona nawet gdyby go nie znając, dałaby mu najwyżej dwadzieścia pięć może sześć lat. I nie była to zasługa żadnych kosmetyków odmładzających, bo praktycznie ograniczał się jedynie do podstawowej męskiej pielęgnacji, czasami się zgadzał, by mu zrobiła maseczkę, jednak wszystko sprowadzało się do jego naturalnego wyglądu. Był przystojnym mężczyzną, który wabił serca tysięcy jak nie milionów kobiet na świecie, jednak co trzeba było mu oddać, to fakt, że pomimo swojej niewątpliwej atrakcyjności nie bawił się kobietami, nie miał kilku kochanek, był wierny swojej ukochanej narzeczonej. Gdyby nie wiedziała, że jest popularny i poznała go na gruncie bardziej prywatnym, jakim i tak go poznała, nie uwierzyłaby, że nie zachowuje się jak gwiazdor któremu wielomilionowy majątek odbije i zacznie gwiazdorzyć wręcz przeciwnie. 
    Ochrona życia prywatnego była dla niego priorytetem. Praktycznie nie wiele media czy jego fani wiedzieli o jego życiu i osobiście uważała to za ogromny plus. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że pewne gwiazdy wywlekają swoje brudy, by wywołać więcej sensacji, zgarnąć dodatkową kasę, ale w przypadku Mike czy chłopaków to naprawdę to się ze sobą gryzło. Znała ich osobiście i widzi, jak im zależy, żeby poza sceną czy wywiadami być zwyczajnymi ludźmi, którzy również mają swoje problemy i zmartwienia. Pomimo że mogą sobie pozwolić na wiele, jednak wolą poświęcić czas na tworzenia niż roztrwonienie pieniądze na jakiś drogich wakacjach i tak pozwalają, sobie odpocząć jednak widzi, że dla nich więcej wartości ma ciężką i nieustawiczna praca czym jej narzeczony jest idealnym przykładem, bo pomimo że potrafił długo pracować i spędzać parę godzin dłużej w studiu niż zazwyczaj to również nie mogła ująć mu tego, że nie interesuje się nią czy domem, bo tak nie było. Porankami, pomimo że nie raz im obojgu się śpieszyło, nigdy nie zapominali wyjść, z psiakami chociaż jeden z nich, dbali o nich, ale o siebie, pomimo że sama nie raz miała bardzo zabiegany czas, nie raz jej grafik pękał w szwach, jednak zawsze potrafili każdego dnia znaleźć oprócz wieczorów te dwie godzinki, by móc pobyć ze sobą.
    — Mike…! — odezwała się poirytowana.
    Położyła półmisek z przekąskami na stole, gdzie leżały już przygotowane przekąski czy słodkości do przegryzania. Zaledwie przed trzema miesiącami organizowali jej urodziny, to ona starała się przygotować w miarę samodzielnie zabawę dla niego. Pomimo że starała się zorganizować imprezę, również długo miała problem z wybraniem prezentu dla niego, chciała, by był to niezwykle wyjątkowy podarunek z racji, że obchodzi okrągłą rocznicę, ale szczerze nic ciekawego nie mogło jej wpaść do głowy, poza jednym upominkiem, z które na pewno będzie zadowolony. Na samą myśl uśmiechnęła się lekko, wiedząc, że ten podarunek niezwykle go zadowoli.
    — Mówiłam ci… — odezwała się, opierając swoje dłonie na krawędzi stołu — Nie jesteś stary. Kurde masz tylko trzydzieści lat, a narzekasz, jakbyś obchodził siedemdziesiąt lat. Całe życie przed tobą a ty jęczysz jak…
    Momentalnie urwała, widząc jego wręcz rozwścieczony wzrok, na sobie, niemal poczuła przeszywające ją dreszcze gdy dostrzegła, z jaką złością na nią patrzy. Momentalnie uśmiechnęła się nieco bardziej uroczo, co wystarczyło, by go udobruchać. Widziała jak poczuł ulgę gdy jego ramiona opadły nieco.
    — Kotku błagam nawet Chester, tak rok temu nie narzekał, jak ty dzisiaj — odezwała się, przywodząc w pamięci ostatnie urodziny swojego brata.
    — On ma podejście jak ty. Was kompletnie nie obchodzi ile macie wiek…
    — Mike dam ci taką mądrą radę: Cyferki nam przybywają, ale to czy czujemy się mentalnie młodzi, to zależy wyłącznie od nas. Ja, pomimo że mam już dwadzieścia dwa lata, wcale się nie czuje, tak zasadniczo może dałabym sobie dziewiętnaście. Ja się tym nie przejmuje, bo wiem, że młoda już nie będę… — widząc jego spojrzenie, powiedziała z uśmiechem — Wiesz, o co chodzi — na co przytaknął. Żyje chwilą, nie przejmuje się czy mam dwadzieścia lat, dwadzieścia pięć czy nawet czterdzieści. Może to płytkie, ale wiek to tylko liczba, dorastamy, ale to od nas zależy, jak przeżyjemy życie, więc przejmowanie się czymś takim jak wiek jest bez sensu. Plusem obchodzenia urodzin jest fakt, że można się napić i odlecieć — skomentowała na końcu, na co oboje wybuchnęli radosnym śmiechem.
    Widząc, jak uśmiecha się pod nosem, była zadowolona, że chociaż na moment może zapomnieć o jego marudzeniu. Ona sama wróciła do kuchni, gdzie czekał na nią talerz, z małymi przekąskami i ku jej zgrozie na blacie stał Walter z zamiarem dobrania się do mięsnych przysmaków:
    — Walter! — wykrzyknęła oburzona niemal podbiegła do blatu i chwyciła czarnego kocura w ramiona, miauknął niezadowolony gdy popatrzyła na niego zdegustowana — Mówiłam, że masz tego nie tykać. Zmykasz na pole, nie będziemy się tak bawili kochany! — nawet nie stawiając go na podłogę, wróciła do salonu, gdzie dostrzegła Michaela, który wieszał coś na barierce.
    Kątem oka widziała, jak patrzy na nią z lekko zmarszczonymi brwiami, gdy podniósł głowę z chwilą gdy weszła do pokoju z miauczącym przeraźliwie kotem:
    — Nie ma mowy kiciu, jadłeś dosłownie pięć minut temu nie będziesz się dobierać do przekąsek…
    — Co zrobił? — Michael wszedł w jej monolog z kociakiem, którego wystawiła, na taras by mógł pobiegać, przymknęła drzwi, by nie wszedł i podniosła się i zwróciła się do ukochanego.
    — Jak to co? Już chciał chapsnąć kawałek wędliny, który były na kanapkach. Jezu przy nim ostatnio trzeba mieć oczy do około głowy, rozbrykał się tutaj, on i Jay czasami aż strach zostawiać coś do jedzenia na wierzchu by ci głodomorzy się nie dobrali — mówiła, wracając przez salon do kuchni.
    Słyszała uroczy śmiech ukochanego. Kochała Waltera jak każdego zwierzaka, ale nie można było ukryć faktu, że był bardziej rozbrykany niż jego siostra, która była na pozór spokojną kotką. I tak była uprzedzana, że potrafi być bardzo energiczny i ruchliwy gdy go brała i zgodziła się na to, pomimo że nie raz sprawił jej nieco zmartwień gdy coś potłukł albo poniszczył to, go kochała. Nie odda go, bo ma więcej temperamentu niż jego siostra, koty takie są, coś wie o pewnym, kociaku w ludzkiej skórze. Niby wydaje się spokojny, ale w łóżku wychodzi z niego prawdziwy zwierzak.
    Od rana ona była na nogach tak naprawdę wczesnym rankiem, wstała pomimo wielkich niechęci i dała ukochanemu dłużej, pospać ona sama zajęła się pieczeniem tortu, bo sam Mike zażyczył sobie, że nie chce nic, z cukierni pragnie, by ona coś zrobiła w miarę możliwości i czasu. Nie dało się zaprzeczyć, że kochał jej wypieki więc wykorzystał ze jego dziewczyna lubi czasami ukręcić jakiś ciasto czy jakichś słodkości. Nie miałaby serca mu odmawiać w takim dniu, poza tym chciała przygotować również mu śniadanie do łóżka. W końcu to jego dzień. Postarała się zrobić jego ulubiony tort, który teraz czekał w lodówce, dopóki nie przyjdą goście, by masa nie opadła, a on sam wstał dość późno, bo było chyba po dziewiątej, jak wręcz sama poszła go, obudzić zanosząc śniadanie. Mike zazwyczaj wcześniej wstawał, jednak tego ranka ona się wszystkim zajęła. Tak jak on to robił w jej urodziny, chciała zrobić to samo. Niestety musiała mu odmówić porannych igraszek, twierdząc, że na to przyjdzie czas wieczorem, właśnie jej niespodzianka była bezpośrednio powiązana z seksem dlatego wolała go nieco dłużej przytrzymać i wieczorem dać mu wyjątkowy prezent.
    — Ty nie narzekaj na mojego psa! On jest… — zawołał z salonu muzyk.
    — Co spokojny? — spytała zaskoczona.
    — Jeśli Jay jest spokojny, to chyba mówimy o dwóch innych psach i ostatnio nawet Junka przejmuje jego zachowania a co ważne, zaczęła, zebrać niczym on jak coś jedzą, a kto go tego nauczył — spytała, wchodząc powrotem do salonu.
    — Nie narzekaj kochanie — powiedział lekceważąco.
    — Dobra, mało istotne, idę się przygotować, skończ, z tymi balonami i sam musisz ruszyć tyłek i się przygotować.
    Wchodząc na górne piętro, nie mogła jednak się powstrzymać gdy przychodziła tuż obok niego gdy stał na drugim stopniu i mimowolnie dała mu klapsa, bo jego seksownych pośladkach. Widziała, jak spogląda na nią, chwytając się za pośladki, jednak zamiast złości dostrzegła, jak kącik jego ust unosi się w bardzo znaczącym uśmiechu, który wręcz mówił jej wszystko. Pokręciła jednak głową, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że nie mają na to absolutnie czasu. Chociaż oni oboje pragnęli tego samego po prawie paru dniach bez jakiekolwiek zabawy, a wszystko przez kobiece dni, to jednak teraz nie mieli czasu. Przyjęcie miało zacząć się za dwie godziny, a oboje byli w proszku i to dosłownie.
    Wchodząc na górne piętro, dostrzegła lekko uchylone drzwi do sypialni, co ją już kompletnie nie dziwiło. Często zwierzaki tam urzędowały, bo lubili się wylegiwać na ich łóżku i tak było również w tym przypadku. Gdy uchyliła bardziej ciemne skrzydło na ogromnym łożu, dostrzegła Cindy oraz Junkę, które bawiły się ze sobą, co niesamowicie ją rozczuliło. Jednak nie zamierzała im przerywać, sama poszła do łazienki, marząc o prysznicu.
    Stanęła po chwili przed lustrem i spojrzała na siebie. Włosy spięte w mocny kok, jedynie dwa pojedyncze kosmyki upadały jej na twarz. Mimowolnie popatrzyła na dość luźny podkoszulek na sobie, jednak nie był to jej, lecz Michaela, który wcisnęła jego krańce w nieco obcisłe spodenki jeansowe. Taki bardzo swobodny styl. Rzadko wręcz chodziła w sukienkach, bardziej wolała, ubierać spodnie lub spodenki w nich czuła się najlepiej. Chwyciła gumkę, z włosów wyciągając ją. Na jej ramiona upadła kaskada ciemnobrązowych loków. Zrzuciła z siebie bluzkę i spodenki i rzuciła w kąt, jej bielizna podzieliła ich nieszczęsny los. Wchodząc pod prysznic, wzdrygnęła się, czując nieco chłodniejsze krople, jednak po paru sekundach czuła upragnione ciepło. Nudząc cicho pod nosem, rozkoszowała się spokojnym małym relaksem sam na sam ze sobą gdy nie musiała wręcz odganiać się od natrętnych rąk Michaela i nie miała mu tego za złe, ale praktycznie gdy brali razem prysznic, temu rączki dosłownie chodziły wszędzie. Co już naprawdę ją nie dziwiło, bo znała jego słabości wobec jej nagiego ciała, jednak ona również nie była aniołkiem i miała swoje skłonności i słabości, o których wiedziała ta druga osoba. Jednak najlepsze co mogło być to wykorzystywanie tego na swoje potrzeby. Mimowolnie się uśmiechnęła. Po paru długich minutach wyszła za szklanych drzwi, owinięta ręcznikiem wzdłuż ciała oraz włosów wyszła do sypialni, bo zapomniała nawet zabrać rzeczy z garderoby. Stanęła przed szafką, gdzie trzymała sukienki, pomimo że za nimi specjalnie nie przepadała, czasami warto było je ubrać nie tylko, by lepiej wyglądać, musiała je wykorzystać, poza tym niektóre były naprawdę ciekawe. Chwyciła jakąś czerwoną krótką spódniczkę, po czym ponownie wróciła do pokoju, niemal w tym samym czasie wszedł Mike, który był gotów coś powiedzieć, ale go uprzedziła:
    — Zapomnij, seks dopiero wieczorem! — zastrzegła, zamykając za sobą drzwi łazienki.
    Słyszała po drugiej stronie, jego głębokie westchniecie. Wiedziała, że bierze go na przetrzymanie, ale jej prezent będzie smakować dużo lepiej gdy na niego poczeka. Uporała się, z fryzurą w przeciągu paru minut zostawiając włosy lekko pokręcone i luźno puszczone wzdłuż ramion. Chwytając sukienkę, nałożyła ją na siebie. Zwykła prosta sukienka, która kończyła się praktycznie w połowie ud, zawieszona na delikatnych ramiączkach z głębszym dekoltem nie wybierała nic więcej, bo wolała uniknąć tego, że Michael wiecznie by się na nią patrzył na zabawie, jak to było na jej urodzinach i tak wiedziała ze ta sukienka podziała na jego zmysły, jednak była mniej wyzywająca niż poprzednio.
    Wracając do głównej sypialni, ujrzała Mike’a, który siedział na łóżku, gdy tylko dostrzegł, że drzwi się otwierają, zwrócił na nią swoje spojrzenie. Jej ubiór nie uszedł jego uwadze. Czuła jego intensywne spojrzenie na sobie, jednak zbytnio się nie przyjęła i wróciła do ogromnej szafy, gdzie miała małą toaletkę, przy której usiadła.
    Nałożyła naprawdę niewielki makijaż, nie lubiła zbyt mocnego krycia, jedynie podkreśliła usta dość mocną czerwoną szminką. Na jej szyi wciąż wisiał naszyjnik, który dostała od Mike’a, przed rozdaniem nagród Grammy tak naprawdę rzadko go ściągała głównie na noc, bo nie lubiła sypiać, z biżuterią jednak porankami ją zakładała, widziała, że jest to niezwykle ważne dla Michaela, że nosi jego mały podarunek, on sam również cały czas miał założoną bransoletkę tak jak i ona zdejmował jedynie ją na noc tak jak zegarek.
    Poprawiła się po raz ostatni w lustrze i wstała z krzesła i podeszła do butów, które zostawiła przy jednej z puf i nasunęła na swoje stopy dość wysokie obcasy. Ona była gotować na przyjście gości, niestety Mike jak słyszała, brał prysznic.
    Schodząc wolnym krokiem po stopniach apartamentu, w drzwiach balkonowych dostrzegła Waltera, którego wygoniła przed paroma chwilami na taras. Westchnęła gdy dostrzegła jak drapie łapką po oknie. Niemal w tej samej chwili stanął za nim Jay. Podeszła do drzwi i otworzyła drzwi, a dwoje zwierzaków wpadło do środka. Husky niemal na nią wpadł, jednak od razu kazała im iść na góry i nie przez sam fakt by kociak nie dobrał się do jedzenia, lecz przez hałas. Czarny kocur oraz syberyjczyk od razu pognali do góry, a ona po raz ostatni rozejrzała się, po salonie patrząc czy niczego nie brakuje, czy wszystko jest dobrze, jednak niczego w jej mniemaniu nie brakowało. Usiadła na kanapie, wyczekując albo zejścia Mike’a, albo przyjścia gości, którzy mieli pojawiać się lata moment. Sama chwyciła telefon ze stolika i z czystej nudy zaczęła przeglądać niebieski portal społecznościowy i nie nadal nie miała konta na Facebooku, nie przyciągała ją wcale ta strona, pomimo że widziała jaki szał na nią jest. Wolała społeczność Twittera i po części czuła się bezpieczna, bo nie została jeszcze zdemaskowana, miała praktycznie profil publiczny, jednak nic nie skapował się, że to ona jest partnerką Mike, bardziej traktowali jej konto jako każde inne, pomimo że miała na profilowym, swoje osobiste zdjęcie jednak wiedziała, że miewa fanów, którzy tworzą multikonta by wyglądały jak ona a fakt ze nie miała weryfikacji na koncie, o którą nie zapobiegała, pomimo że miała możliwość, po prostu jej ułatwiało tuszowanie się wśród innych. Czytając jeden ze wpisów Seleny poderwała głowę z chwilą gdy dobiegł ją głos narzeczonego:
    — I jak wyglądam?
    Popatrzyła na niego, a przed nią stał dość przystojny mężczyzna z nieco przydługimi włosami oraz o azjatyckich rysach twarzy. Zlustrowała go spojrzeniem swoich jasnych oczu, by dostrzec, że ubrał się w typowy w ostatnim dla siebie czasie koszulę w jasną kratkę oraz zwykłe ciemne jeansy.
    — Bardzo dobrze — powiedział, odrzucając telefon.
    Podniosła się i podeszła do niego i delikatnie przyłożyła mu dłoń, do czoła lekko odgarniając niesforne kosmyki włosów, które upadały mu na twarz. Nadal zastanawiała się, co mu przyszło do głowy, że zdecydował się zapuścić włosy, nie ujmowała mu, bo naprawdę wyglądał znakomicie, jednak osobiście wolała go nieco krótszych.
    — Chyba czas iść do fryzjera — stwierdził, gdy czuł dłonie ukochanej na swoim policzku.
    Objął ją w pasie, przyciągając bliżej własnego ciała, pocałował ją lekko w usta, na co uśmiechnęła się niezwykle uroczo.
    — Nie mów, że chcesz się obciąć, chcesz porzucić rock and rollowy styl? — zaśmiała się, zakładając mu włosy za ucho.
    — Denerwują mnie na dłuższą metę — przyznał ze szarością — I trochę mi już w nich za ciepło — mruczał.
    — Um…
    Nie była w stanie dokończyć swojego zdania gdy po całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Westchnęła jedynie, wydostając się z jego objęć. Już odchodziła z zamiarem otworzenia gością, jednak Mike ubiegł ją w ostatniej chwili, łapiąc ją mocniej w talii, skradł jej kolejnego całusa w policzek zanim powiedział:
    — Zostań ja, otworzę!
    Nie zamierzała mu odmawiać tej przyjemności. Podeszła jednak do wierzy i włączyła nieco ciszej muzykę, zanim w salonie nie pojawił się Mike w towarzystwie Marka i jego narzeczonej czy Annie oraz jej narzeczonego. Dwójka, która była z nim najdłużej z wyjątkiem Brada i pomimo że Mark już nie należał do zespołu, co jakiś czas widywali się ze sobą. Jednak jego odejście sprawiło, że dano szansę nowemu piosenkarzowi i pomimo że nie było im łatwo, teraz byli zespołem światowej sławy. Mark zajął się zupełnie czymś innym, jednak było widać, że jest w tym spełniony. Teraz trudno było sobie wyobrazić skład Linkin Park w innym niż który obecnie tworzą, zbudowali swoją rozpoznawalność nie tylko na utworach, ale charyzmie Chestera i umiejętnościach Mike, który nie spoczywał na laurach, ale ciągle się czegoś uczył, innym chłopakom nie można było odmówić zasług, bo każdy z nich tworzył tę kapelę.
    Nie zdążyli nawet uwagami się wymienić gdy ponownie rozbrzmiał dzwonek u drzwi, a gospodarz poszedł otworzyć, a Annie podeszła do narzeczonej przyjaciela, by ją przytulić na przywitanie.
    — Ja pamiętam, jak upiłam się na jego osiemnastce, a on już ma trzydzieści kurde za trzy miesiące, mnie to czeka — skomentowała przyjaciółka muzyka — Ile ja bym dała, by mieć znowu dwadzieścia albo nie osiemnaście lat — marzyła ku rozbawieniu swojego narzeczonego Julii oraz Marka i jego ukochanej.
    — A co ja mam powiedzieć ja pięć lat temu, obchodziłam osiemnaście lat — dołączyła młoda Bennington — Nie czuje jednak ze mam dwadzieścia dwa lata.
    — Życie zaczyna się po trzydzieste.
    Popatrzyła w stronę wejścia, gdzie ujrzała swojego brata z dziewczyną, która a tuż za nimi stał Joe wraz z dziewczyną oraz pan domu.
    — Powiedz to twojemu kumplowi — zwróciła się do brata — Bo od rana nie słyszę nic innego niż jego narzekanie, że jest stary. Jak go ktoś go trzaśnie ode mnie i obudzi, że nie jest stary, będę wdzięczna, bo mnie nie słucha.
    — Wredna jesteś Sh… Bennington — usłyszała rozalony głos narzeczony.
    Na jego słowa jedynie uśmiechnęła się nieco wrednie ku rozbawieniu, pozostałych.
    — W rzeczy samej jak na razie nie zaobrączkowałeś mnie i nie jestem twoją żoną. Nadal jestem Bennington — powiedziała z bardzo ironicznym uśmiechem — Narzeczoną będę, ale dopiero rok po ewentualnym zakończeniu studiów.
    — Ja stawiałem na Chestera i Alice ze prędzej wezmą ślub niż Shinodę i ciebie. Sam fakt, że tak bardzo naciskać na ślub dopiero po studiach to, że teraz się zdecyduje na zaręczyny.
    — A co w tym przeszkadza — wtrącił się Mike w słowa DJ’a — Kochamy się i chcemy być ze sobą to czy jesteśmy narzeczeństwem, czy parą to żadna różnica poza tym tak szanuje jej decyzje i wiem, że zależy jej na ślubie po ukończeniu studiów i będę na to czekał.
    — A pomyślałeś co jeśli byście na przykład się rozstali? — zasugerowała Nicky.
    — Powie ci, że to nie możliwe, bo jest do szaleństwa zakochany w mojej siostrze — wtrącił się Chester — Ale i tak to ich wspólna decyzja i nie należy jej negować, skoro są tego pewni. Poza tym moja siostra zdecydowanie bardziej pasuje do niego niż ta jego była… — wymownie popatrzył na obecnego Hahna, który przytaknął jedynie.
    — A co.
    — Nie pytaj Nicky, bo nie warto o niej mówić — odezwała się młodsza pana Bennington — Określę ją jednym słowem, suka to powinno wystarczyć, może kiedyś Joe ci o tym powie.
    Po paru minutach do ich wąskiego grona zaczęli dołączać inni znajomi oraz resztę chłopaków każdy zaczął składać życzenia jubilatowi, oraz wręczać upominki, jednak ona sama gdy miała okazje być blisko niego, wspomniała jedynie, że od niej prezent otrzyma wieczorem i nie dało się ukryć, tego wręcz lubieżnego uśmiechu na jego ustach jednak nie wiedział, że przygotowała dla niego coś jeszcze prócz zwykłego seksu. Miała nadzieje jednak ze jej prezent okaże się udany nie chciała jednak by za bardzo się upił, bo wtedy nie będzie tej przyjemności albo wręcz przeciwnie będzie zmuszona przełożyć go na inny dzień, po prostu chciała, by być świadomy wtedy, a nie by alkohol zamraczał jego umysł.
    Po godzinie od rozpoczętej zabawy wymknęła się do kuchni po tort i poprosiła, o drobną pomoc brata sprowadził towarzystwo do salonu. Gdy zapaliła ostatnią trzydziestą świeczkę, tak postanowiła być nieco wredna i nie kupować świeczek z numerami, ale by wszystkie zdmuchnął weszła do salonu gdy w tej samej chwili jakby Chester ją wyczuł jak wchodzi i wraz z innymi zaczął śpiewać. W akompaniamencie wielu głosów stanęła pośrodku salonu naprzeciw ukochanego, z jej ust nie chciał zejść uśmiech, zanim powiedzieć:
    — Pomyśl życzenia.
    — Mam wszystko, czego pragnę, nie potrzebuje… — widziała, jak na jego ustach skrada się uśmiech, który jednak wszystko jej mówił.
    Owszem Mike miał wszystko jednak jednej rzeczy brakowało mu do pełni szczęścia, jednak na razie nie mogła mu tego dać. Nie była to dla niej odpowiednia chwila i on to rozumiał. Widziała jak przez chwile myśli, po czym zdmuchnął świeczki, niestety nie udało się za pierwszym razem i musiał zrobić to dwukrotnie, jednak dobiegł ich głośny aplauz, zaproszonych gości a ona wreszcie mogła odstawić na stół tort, który był nieco ciężki. Od razu poszła do kuchni, zabierając z blatu talerzyk na świeczki oraz nóż. Wyjęła woskowe świece i ostrożnie oddając ostrze narzeczonemu:
    — Twoje urodziny, twoja kolej krój!
    — Czy…
    — Tak twój ulubiony, zrobiłam go rano, jak spałeś — powiedziała z uśmiechem.
    Impreza trwała już ponad parę godzin i chociaż korciło ją, by spożyć więcej alkoholu, wolała jednak być w miarę trzeźwa, bo sama musiała podarować narzeczonemu prezent, on również trzymał się w miarę dobrze, co ją zaskoczyło. Jednak w przypadku Alice czy Ines nie było zbyt kolorowo, za dużo pomieszały i ledwo się trzymały. Chester trzymał się dobrze, ale co się dziwić skoro on miał mocną głowę zupełnie jak ona. Chłopacy z zespołu cześć była mocno wstawiona, a cześć jeszcze w miarę funkcjonowała. Nawet jeśli pary piły to i tak mogli wrócić spokojnie taksówką do domu, a odebrać samochód gdzie indziej na szczęście jej brat mieszkał dosłownie ulice dalej, jednak będzie musiał zaprowadzić do domu swoją ukochaną.
    Czas zdawał się być zbędny przy wyśmienitej zabawie. Każdy dobrze się bawił, pił, śpiewał czy tańczył, jednak jedną reguły każdy się trzymał, wiedząc o uczuleniu Mike’a każdy, kto palił papierosy, wychodził na zewnątrz, by nie doprowadzić go do ataku. W tym domu panowały co do brudu i palenia żelazne zasady. Ona nie paliła, wręcz się tym brzydziła, a w miarę starała się wraz z ukochanym utrzymywać porządek i by nie było koniecznych pyłków kurzu w domu.
    Zabawa trwała praktycznie do drugiej w nocy gdy pierwszy z gości wyszedł potem stopniowo, zaczęli wychodzić inni. Przed trzecią w nocy wyszedł ostatni gość, odprowadzony przez gospodarza jednak ona sama nie miała najmniejszej ochoty sprzątać tego bałaganu, jednak mimo to chwyciła się za to, by w miarę ogarnąć wszystko, zanim ostatnie osoby wyszły. W końcu uporała się ze wszystkim i usiadła na blacie kuchennym, chwyciła telefon, przeglądając jakieś portal społęcznościowy gdy niespodziewanie do kuchni wszedł Michael, który niemal natychmiast podszedł do niej. Kątem oka widziała, jak opiera swoje dłonie tuż obok jej bioder, czuła jego obecność i silny zapach jego perfum na sobie gdy tylko podniosła głowę, poczuła jego zmysłowe usta na swoich w dość namiętnym pocałunku. Dopiero po chwili był w stanie się od niej odsunąć i zapytać:
    — A jaki prezent ma dla mnie moja narzeczona? — zapytał zaczepnie.
    Nic nie mówiąc, sięgnęła za siebie, wycinając paczkę i wręczając w jego dłonie. I gestem dłoni poprosiła, by otworzył. Patrzyła, z uwagą jak otwiera ładny udekorowany kartonik w środku, dostrzegł, kilka rzeczy od razu sięgnął po pierwszą z nich i był to kobiecy biustonosz, ale raczej sznureczki stworzone na wzór stanika, bo praktycznie nic nie zasłaniały, jedynie podkreślały walory kobiecego ciała, a tuż pod nim leżał tego samego kroju stringi, w środku również dostrzegł pobłysk metalowy, co wyraźnie go zaintrygowało. Uchwycił krawędź łańcuszka i uchwycił go w swoje palce, wręcz z wymownością popatrzył na swoją ukochaną, która uśmiechnęła się w niezwykle urokliwie, jednak jego oczom ukazały się jeszcze dwie rzeczy, a raczej sprej z bitą śmietaną i czekolada w płynie. Wystarczyło te parę gadżetów, by domyślił się, co jest jego prezentem, a właściwie kto. Odłożył pudełeczko na blat, lecz wyjął ze środka bieliznę, którą uniósł przed jej twarzą.
    — Chyba mój prezent nie jest jeszcze gotowy — skomentował.
    Nie skomentowała, tego zwyczajnie zsunęła się z blatu, wyjmując, z jego zaciśniętej pieści komplet bardzo seksownej piżamy, lecz poczuła jego ramiona, gdy pragnął już odejść. Zatrzymał ją jednak na moment tylko po to, by poczuć jej zmysłowe usta. Już wiedział, że ta noc będzie, nie zapomina. Odsunął się na krok, robiąc jej miejsce. W milczeniu przeszła przez miarę, ogarnięty salon by wspiął się ku górze.
    Długo rozmyślała nad prezentem, który mogłaby dać i pomimo braku jakiekolwiek koncepcji, pomyślała właściwie o dodaniu do ich wspólnych igraszek więcej zabawy oraz mały gadżetów. Nie było chyba lepszego podarunku niż ona sama dla Mike’a. Był tak bardzo uzależniony od seksu z nią oraz jej nagiego ciała, że przygotowując go czuła, że może mu się spodobać.
    Wchodząc do łazienki, zrzuciła z siebie sukienkę z dzisiejszego wieczoru i założyła na siebie bieliznę, którą miała za sobą, samej zabrakło jej słów, jak ta bielizna była wyzywająca. Praktycznie o niej zapomniała a kupiła jakiś czas temu nie konkretnie z myślą o tej nocy, ale jeszcze za czasów gdy mieszkała, w apartamencie wiedząc, że i tak go wykorzysta, znalazła go podczas przeprowadzki i postanowiła wykorzystać w małym prezencie dla narzeczonego. Słyszała przed momentem dobiegające za ściany hałasy i głos ukochanego, który wygonił zwierzaki z pokoju, ona sama poprawiła po raz ostatni włosy i przejrzała się w tafli lustra. Nie wyglądała wcale aż tak źle, wręcz bardzo zniewalająco i nie bała się tego powiedzieć. Jednak zamiast wyjść po prostu tak do sypialni chwyciła połyskujący czerwony szlafrok wiszący obok lustra. Czasami warto dodać jeszcze większej pikanterii.
    Wróciła do sypialni, gdzie zastała czekającego na nią Michaela i wcale nie była zaskoczona, widząc go jedynie w bokserkach, siedzącego na skraju łóżku wyczekując na nią z niecierpliwością.
    — Wiesz… suma Sumarów — odezwała się, podchodząc do niego bliżej — Prezent powinneś otrzymać wczoraj, ale kto by się tym przejmował — mówiąc, to usiadła na jego biodrach.
    Słyszała jego pomruk niezadowolenia gdy dostrzegł, że nasunęła na ramiona czerwoną narzutkę. Chwycił kraniec wstążki i pociągnął go do siebie boki materiałów niemal natychmiast upadły wzdłuż jej ciała, a on mógł dostrzec, jak prezentuje się w tej odważnej bieliźnie. Niemal zachłysnął się spojrzeniem, jej w niezwykle skąpym stroju gdzie jedynie sznureczki podkreślały, jej walory praktycznie ich nie zakrywając. Uśmiechnęła się wymownie gdy dostrzegła, jak oblizuje swoje usta na widok jej praktycznie nagiego ciała. Ujmując jego twarz, posmakowała jego zmysłowych ust, czuła wręcz jak zdejmuje z jej ramion to przeklęty dla niego szlafrok, który był w tej chwili zbędny. Po chwili satyna leżała na podłodze. Nie dostrzegła jednak chwili gdy sięgnął po kajdanki albo nawet nie ujrzała ich leżących tuż przy nim gdy zatracona w pocałunku, poczuła chłód metalu wokół swoich nadgarstków.
    Oderwała się od jego zmysłowych warg, niemal w tej samej chwili dobiegły ją jego słowa:
    — A teraz bądź na tyle dobrą dziewczynką i się połóż — powiedział niezwykle stanowczym głosem.
    Zdradzała na dźwięk jego głosu, ale nie z powodu strachu wręcz przeciwnie, drżała z podniecenia. Uwielbiała, jak to on przejmował dominacje w łóżku i brał nad nią górę. Posłusznie zeszła z jego kolan wręcz na czworakach jednak nie mógł nawet tego przepuścić gdy niemal w tej samej chwili poczuła, jak dostaje po swoich zgrabnych pośladkach. Odwróciła się odruchowo, jednak niemal zetknęła się z jego twarzą, wyraz jego spojrzenia mówił jedno. Nie odezwała się, lecz pokornie ułożyła się na poduszkach, gdy on znalazł się nad nią, chwycił jej dłoń i uniósł do góry, zaplątał łańcuszek wzdłuż ramy łóżka, skuwając jej drugą rękę. Teraz była skazana na niego.
    — Zdecydowanie lepiej — skomentował
    — Byłabym wredna, ale nie chce psuć ci urodzin. więc dziś odpuszczę sobie kąśliwe uwagi — stwierdzi.
    — Nawet by mnie to nie zaskoczyła, potrafisz być ujmująco sarkastyczna, jednak ma to w sobie niezwykły urok.
    Czuła jego oddech na swoich ustach i pomimo że oboje mieli nieco promili w alkoholu, to byli całkowicie świadomi, co robili. Rozkoszowała się smakiem jego niezwykle kuszących warg gdy skradł jej kolejny pocałunek, lecz nie na długo, oderwał się od niej, a kątem oka widziała, jak chwyta puszkę z bitą śmietaną, widział jak jego uśmiech poszerza się z każdą chwilą gdy potrzepał butelkę:
    — No to czas na zabawę — mówiąc to, czuła na swoim brzuchu puch śmietanki, jednak zadrżała z chwilą gdy poczuła jego język, który przesunął po jej brzuchu, wręcz zlizując biały puch, który na sobie miała i tak spodziewała się, że zaraz po tej zabawie wyląduje pod prysznicem, jednak nie zamierzała odbierać mu przyjemności z zabawy, jaką miał. Mogła tylko odczuwać, jak nakłada piankę, by potem ją dosłownie z niej zjeść. Widząc jednak jego wręcz zachłanne spojrzenie, które utkwił w jej piersiach wiedział co jemu chodzi po głowie gdy chwycił sznureczki między jej piersiami podnosząc biustonosz do góry,
    Poruszyła się niespokojnie gdy poczuła na swoim sutku piankę, poruszyła niespokojnie biodrami lecz gdyby nie fakt, że Mike blokował ją nogami, nie była pewna, jak to by się skończyło, jęknęła z chwilą gdy poczuła jego zmysłowy język na koniuszku swojej piersi, pozbywając się z tak wrażliwego miejsca pianki, lecz nie poprzestał, gdy wręcz gdy zlizywał piankę na jej drugiej piersi, wylądowała zbita śmietanka, którą po paru sekundach zjadł. Dosłownie wiła się pod nim gdy on wręcz miał idealną zabawę i spoglądać jak reaguje na każdy jego ruch. Nie musiała nawet długo czekać gdy złapał z szafki obok sos czekoladowy, który po chwili wylądował na jej piersiach z trudem powstrzymała pomruki pełne zadowolenia gdy on bawił się zmysłowo. Jednak jemu było mało, oderwał się od niej po chwili, a ona widziała, jak patrzy wymownie na jej stringi. Nie wiele się zastanawiał gdy chwycił je, z jej bioder zdejmując je. Z niedbałością wylądowały gdzieś na podłodze, jednak jej ukochany był bardziej zainteresowany jej kobiecością. Wręcz patrzyła na niego w szoku gdy widziała uniesioną butelkę syropu czekoladowego, który spływał między jej nogami.
    — Dać facetowi czekoladę… — nie była w stanie nawet dokończyć gdy poczuła, jak przesuwa swoim językiem, wzdłuż jej kobiecości niemal zlizując płynną substancję, jęczała gdy czuła jak chwyta w swoje usta, jej łechtaczkę smakując ją bardziej.
    Co teraz czuła? Ciężko było jej to określić? Nie to, że nie była zadowolona, bo była, jednak nie sądziła, że ta słodko zmysłowa zabawa tak spodoba się jej ukochanemu, który wręcz wykorzystał szansę, jaką mu dała i chętnie wypróbował nowe gadżety do łóżka, jednak przy tym ona czuła, z każdą chwilą jak jej ciało z każdą chwilą się lepi. Wiedziała, że prysznic będzie przymusem po tej ich wspólnej zabawie, jednak jak na razie nie chciała przerywać temu napaleńcowi zabawy, jaką miał. Musiał się nacieszyć prezentem, jakim mu dała.
    Ta noc zakończyła się dopiero wtedy gdy zegary wybiły piątą rano, a oni pomimo zmęczenia musieli uporać się z małym bałaganem i kąpielą, zanim zapadli w głęboki sen.

No comments:

Post a Comment