Saturday, March 4, 2023

III 15 — WYJĄTKOWY PREZENT

    Patrzyła niczym zaczarowana na spowitą biel górskich szczytów, było w tym widoku coś ujmującego, coś pięknego wręcz magicznego. Niezapominany wręcz niepowtarzalny widok pieścił oko i zmysły gdy mogła spoglądać na widoki rozciągające się wokół małej górskiej wilii, wręcz małej chatce u skraju łańcucha górskiego, europejskich Alp. Odwiedzała stary kontynent po raz pierwszy w życiu i coś czuła, że nie ostatni. Pragnęła tak wiele zwiedzić, odwiedzić wiele kraju, jej serce wręcz gnało do hiszpańskich klimatów. Praktycznie spełniła każde swoje marzenie z wyjątkiem jednego. Tego, który był osiągalny, lecz nie była w stanie go realizować a wszystko przez napięty grafik, studia, pracę czy zawody nie wspominając o spotkaniach z przyjaciółmi, czy zabawach jednak nie zamierzała zrezygnować z wyjazdu do jednego z państw Europy Zachodniej. Owszem Ameryka miała swoje niewątpliwe uroki i zachwycające widoki, jednak chciała poznać innych ludzi kulturę język, chciała wreszcie sprawdzić, czy lata jej starań z nauką hiszpańskiego nie poszły na marne. Jej celem po zakończeniu tego semestru będzie wyjazd albo samej, albo z ukochanym jednak wszystko zależało od wydania przez jego zespół krążka i trasy koncertowej. Nawet jeśli nie będzie mógł, wyjdzie sama. Zależało jej na tym i nieważne czy pojedzie sama, czy z nim wreszcie postawi stopę na hiszpańskiej ziemi.
    Stała otulona ciepłym puchowym kocem, blask choinkowych światełek i palącego się w ogniu kominka dodawał niezwykłego nastroju wręcz atmosfery, o której mogłaby śnić. Bo nigdy nie pomyślała, że wyjedzie do gór tym bardziej w święta w dniu kiedy któryś był wręcz dla niej istnym koszmarem, świąt, którymi wręcz szczerze gardziła, a teraz była wprost uroczona, zakochana w tej całej klimacie. Uwielbiała robić prezenty, chociaż drobne upominki swoim przyjaciołom czy znajomym, ubierać choinkę, słyszeć kolędy puszczane w radiu jednak z ręką na sercu musiała przyznać, że najbardziej kochała słuchać świątecznych piosenek w wykonaniu Michaela, który tak się przed nimi wzbraniał czy przed śpiewaniem i naprawdę nie rozumiała dlaczego. Posiadał on niewątpliwie znakomite umiejętności, miał talent i pasje do tworzenia nowych utworów, tworzył coś niezapominanego hity, które pamiętało się latami. On wraz z chłopakami z zespołu stworzyli jeden z niezapomnianych zespołu, a wszystko przez lata ciężkiej pracy jednak i teraz nie spoczywali na laurach, pomimo rozpoznawalności nie gwiazdorzyli w prywatnym życiu byli zwyczajnymi ludźmi, którzy mieli swoje zmartwienia i kłopoty, może i było stać ich na wiele, jednak co po pieniądzach rzeczach materalnych gdy nie osoby, którą by, którą można zaufać. Każdemu z nich powoli zaczęło układać się życie. Odkąd wkroczyła do ich życia i poznała ich jako singli, teraz większość z nich prócz Joe mieli partnerki i plany na przyszłość, a wszystko zaczęło się od Mike i jej. Właściwie byli pierwszą parą od chwili gdy pojawiła się w ich życiu, potem Chester poznał Alice dzięki temu, że się przeprowadziła a jej nowa sąsiadka zaintrygował starszy Bennington potem praktycznie w tym samym momencie Brad i Dave poznali swoje dziewczyny w zupełnie innych okolicznościach, jednak różnica było paru dni, a w ostatnim czasie Robert zaczął się umawiać, z jakąś dziewczyną. Wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku, wręcz panowała istna sielanka i tak cieszyła się z tego, jednak ją osobiście to niepokoiło.
    Bała się wręcz tej nagłej panującej ciszy.
    Wszystko sprowadzało się do jednego człowieka.
    Clarka Kenta!
    I tak mogło, by się wydawać, że zapomniał o niej, nie planuje się mścić. Nie! Znała zbyt dobrze tego człowieka. Był zbyt mściwy. Jego milczenie nie oznaczało, że się wycofał, owszem zrobił to na chwile, zapewne badając otoczenia i na co może sobie pozwolić i to ją najbardziej niepokoiło. Kiedy wyjdzie ze swojego ukrycia i co zamierza zrobić. Powinna go zgłosić prawda? Tak! Ale nadal się go obawiała i mogła kłamać, oszukiwać wszystkich nawet siebie, ale nie oszuka losu. Ten człowiek szykował coś najbardziej niepokojącego jednak kiedy wprowadzi swój plan w życie, nie wiedziała.
    Potrząsnęła lekko głową, by tak o tym nie myśleć. Nie po to tu przyjechała, by zaprzątać sobie umysł takimi przemyśleniami. W końcu przyszła tutaj by spędzić ten czas z ukochanym. Przekręciła delikatnie głowę w tył, by popatrzeć na pięknie ozdobiony salon, meble i dodatki idealnie oddawały ten górski klimat domku, w którym się zatrzymali. Domek należał do Shinody sam otrzymał go w spadku i co najbardziej uwielbiała w tym facecie to, że pomimo ogromnej popularności, sławy czy nawet fortuny na kącie potrafił być normalny, a woda sodowa wręcz mu do głowy nie uderzyła, jednak strzegł swojej prywatności, jak tylko mógł. Od rozdania statuetek Grammy gdzie stanęła przy jego boku, nie pokazali się już wspólnie. Oczywiście z ciekawości dzień później popatrzyła na komentarze ludzi na Twitterze i spodziewała się reakcji, którą tam znalazła wiele osób, było zaskoczone to normalne, bo Shinoda uchodził wręcz za gwiazdora, który nie miał partnerki, owszem fani zespołu dowiedzieli się znacznie wcześniej, że Chester związał się z Alice, bo pojawili się już wcześniej na gali a tu nagłe zaskoczenie gdy mogli ujrzeć ją przy boku Michaela i tak pojawiły się również Ines oraz Anais, jednak największą ciekawość wzbudziła ona i Shinoda. Dlaczego, ponieważ połączyli ją, z jej kątem na Instagramie gdzie wstawiała swoje malarskie prace. Przyznaje, pojawiła się na jednym z nich i szybko wyłapali, że Mike spotyka się, z której artystką kariera rozkręcała się coraz bardziej, jednak co najbardziej ją ucieszyło i wręcz poczuła ulgę to fakt, że nikt nie wiązał ją z Chesterem, pomimo że byli do siebie podobni bardziej skupiono się na relacji między nią a liderem grupy niż spoglądać czy ich ulubiony wokalista jest podobny do partnerki jego kumpla z kapeli. Im dłużej ludzie będą tkwić w tym przekonaniu tym lepiej. Ani ona, ani jej brat nie chcieli ujawniać tego, że są rodzeństwem, początkowo pokierowane to było troską o jej prywatność i teraz nadal, jednak nie uznawali tego za coś, z czym muszą się dzielić. To, że została porzucona, a on ją odnalazł to sprawa wyłącznie rodzina, osobiście nie chciała zdradzać swojego prywatnego życia dla zdjęcia w gazecie czy sprzedanie jakieś super wiadomości do gazet za więcej pieniędzy. Ceniła sobie swoje życie prywatne jak i jej bliscy a znajomi szanowali ich decyzje. Praktycznie większość jej znajomych próg oczywiście Adriena oraz Alexisa, którzy mieli znanych rodziców i sami w Paryżu byli rozpoznawalni, nie byli specjalnie znani i nawet nie chcieli żyć w świecie fleszy. Wiedzieli jednak jakie ona ma podejście jeśli by ją zdradzili do gazet, automatycznie zrywałaby, z nimi kontakt i naprawdę nie zachowywałaby się tak gdyby nie fakt, że jej chłopak oraz brat to muzycy światowego formatu a ona naprawdę nie chciała wychodzić na ulice i być atakowaną przez paparazzi czy dziennikarzy a jej zdjęcia latały po Internecie, do którego coraz więcej się przedostaje. Widzi, co się dzieje w świadku show-biznesu, gdzie pewne gwiazdy dla większej rozpoznawalności potrafiły zdradzić sekrety rodzinne do gazet. Dla niej to obdzieranie się z prywatności i dla niej osobiście co było dla niej najgorsze to sprzedawanie wizerunku dzieci do gazet i nie mówiła o małoletnich gwiazdach występujących w filmie, ale o nowo narodzonych maleństwach. Świat Hollywoodu był brutalny i ona nie chciała żyć w nim, pragnęła wyjść spokojnie na ulice w przekonaniu, że nikt ją nie będzie śledził i robił jej zdjęcia z ukrycia, chociaż już się zdarzyło raz czy dwa od gali, że zauważyła podejrzanego faceta z aparatem w ręku, jednak często była otoczona znajomymi i zapewne nie miał zbytnio możliwości zrobić jej dobrego zdjęcia. Wspomniała o tym Mike’owi i oczywiście przejął się tym i obiecał, że zrobić coś z tym jednak ostudziła jego zapał, póki było cicho, lepiej było się nie wychylać.
    Szczerze nadal do niej nie docierało, że z Mike jest już prawie dwa i pół roku. Czas tak niesamowicie szybko płynął. Zaczęli chodzić praktycznie na parę tygodni gdy sama zaczęła studia. Był to jej najdłuższy i na chwilę obecną najbardziej stały i solidny związek z wszystkich, które przeżyła. Mimo że Mike był straszony, przez jej byłego nie zląkł się i nadal trwał przy jej boku, wręcz obiecując sobie i jej że gdy dorwie tego gnoja, to go popamięta. Miała cudownego chłopaka, z którym pragnęła spędzić życie. Nie zmieniła jednak zdania, kluczowe dla niej było ukończenie studiów i móc się wyszaleć potem może myśleć nad bardziej poważnymi sprawami, jakimi jest małżeństwo, czy dziecko to jeszcze nie był ten czas, nie była nawet mentalnie na to gotowa i pomimo że kochała maleństwa, nie była na chwilę gotową, by mieć swoje. Miała dwadzieścia dwa lata, nie chciała w tak młodym wieku zaciążyć, dlatego tak bardzo zależało jej na antykoncepcji, pomimo że była świadoma, że może zawieść. Nie chciała nawet myśleć co by było gdyby zawiodła. Pewnie zrezygnowałaby ze studiów, by skupić się na dziecku, ale nie myślała o tym, póki antykoncepcja działała, się nie martwiła.
    — Proszę kochanie, gorąca czekolada, o którą prosiłaś — subtelny bardzo spokojny męski głos wyrwał ją z zadumy.
    Poderwała się lekko do góry, czując dotyk dłoni na swoim ramieniu, popatrzyła na twarz ukochanego, który uśmiechnął się ciepło, pochylając, się skradł, jej małego całusa wsuwając między jej ręce, które wysunęła spod milutkiego koca kubek z gorącym kakao. Czyż te święta nie mogły być bardziej idealne, niż są teraz. Zapragnęła spędzić tak każde kolejne Boże Narodzenie w górach, patrząc na spadający w ciemnego mroku nieba płatki śniegu, słysząc trzask palącego się drewna w kominku, w którym unosił się pomarańczowo — złotawe płomienie ognia. Blask choinki, który rozjaśniał pokój, skarpet zawieszonych na kominku i mnóstwo dekoracji, które by dodawały niezwykłego uroku wnętrzu. Ponownie odwróciła spojrzenie na pociemniały widok gór za oknem, dostrzegając nieco nieobecne spojrzenie ukochanego, który również zupełnie jak ona zapadł w lekką zadumę.
    Długo rozmyślał nad swoją decyzją, praktycznie od paru tygodni nie myślał o niczym innym niż o tym. O tej jednej chwili, o której tak marzył. Owszem nachodziły go wątpliwości, obawy przed kolejnym małżeństwem, ale wszystko piekło na myśl gdy porównywał swoją ukochaną, z jego była żoną. Julia pomimo niewątpliwych wad, które posiadała i nauczył się je akceptować i kochał ją z nimi i bez nich to jednak widząc, jakie wiedzie życie u boku młodej panny Bennington było ono tak bardzo odmienne od jego ponurej egzystencji wraz z Taylor. Tamto małżeństwo wręcz go wykończyło psychicznie, przy Juli czuł, jak nabiera głębokiego oddechu, przestał upadać w głęboką czeluść, wręcz stanął pewnie na ziemi, znowu nabrał pewności siebie, która została zniszczona przez byłą. Julia odbudowała jego świat na nowo i pomimo że początkowo traktowali ich znajomość, jako zwykłe koleżeństwo to jednak z czasem przekonał się, że jednak Julia była mu bliższa nie jako koleżanka, ale przyjaciółka, która była w stanie wysłuchać, pomóc czy rozjaśnić dzień nie było nic lepszego niż fakt, że mógł się znowu uśmiechać dzięki niej, a to najważniejsze. Ponownie zapragnął po prostu żyć, nie egzystować, ale cieszyć się tym, co mu dano. Rozwijać dalej własną pasję w tym pracować nad muzyką, ucieszyć się nawet z drobnostki, spotkać się z kumplami w barze na piwo czy wysłuchiwać narzekanie Annie na swojego narzeczonego lub wygrywać z nią w karty, czy wygłupiać się z Chesterem, od czasu rozwodu wszystkie te przyjemności straciły na znaczeniu, jednak gdy pojawiła się ona, coś w nim drgnęło, wróciły chęci do dalszego życia i motywacja do zmobilizowania się w sobie i chwycenie swojego steru życia w swoje dłonie.
    Poznał swojego osobistego anioła stróża!
    Zaczęła go nieświadomie strzec, opiekowała się nim i tak, ale robiła to też mentalnie, bo dzięki niej odnalazł chęci do mierzenia się z kolejami życia i chociaż nie było łatwo to jednak wspaniale było obudzić się widząc ją przy sobie gdy sama była pogrążona w głębokim śnie często z dość dziwnych pozycjach nawet minach co nie raz go bawiło jak zabawnie wyglądała rano, jednak nikt nie jest idealny i chociaż staramy się nasze drugie połówki idealizować czy nazywać je tymi wyjątkowymi to dostrzegamy ze nie jest bez wad, które z czasem poznajemy podczas wspólnego życia i to jest niezwykle, że uczymy się akceptować.
    Zabrał ją jednak w góry nie tylko po to, by spędzić z nią wspólne święta, jednak on również miał inny cel, wręcz pragnienie. I szczerze obawiał się trochę. Przerażała go wizja odrzucenia z każdą chwilą gdy myślał o tym, czuł, jak jego kieszeń staje się cięższa, a jego serce drży z niepokoju. Pomimo że starał się o tym nie myśleć, to panika, która nim nagle owładnęła, była silniejsza i nie to, że oświadczał się po raz pierwszy, bo już miał za sobą jedne zaręczyny z dziewczyną z liceum, która ostatecznie okazała się być tak chytra na pieniądze i popularność oraz okazała mu taką nie wierność, że po odkryciu licznych sieci kłamstw oraz druzgocącej wiadomości musiał ją porzucić, bo nie czuł, że wykończy się w dalszym związku w nią. On się po prostu bał. Obawiał się, ale odrzucenia ze strony Julii to go najbardziej niepokoiło. Czemu właściwie wybrał taki dzień? Dlaczego zdecydował się to zrobić w święta? Szczerze nawet nie wiedział. Owszem miał świadomość, że to nie jest oryginalny pomysł, jednak czy chciał silić się na coś kreatywniejszego, jemu zależało, jedynie by usłyszeć to jedno upragnione słowo od swojej ukochanej, okoliczności mogły być różne, dla niej istotniejsze było, czy się zgodzi, czy wręcz przeciwnie i czego bał się, najbardziej odrzuci, a co go wręcz paraliżowało to myśl, że go wyśmieje. Jednak wolał wyrzucić tę myśl, z głowy Julia taka nie jest, nie zrobiłaby mu czegoś tak okrutnego. Zawsze była dla niego wyrozumiała i nigdy nie śmiała się z jego problemów gdy się jej zwierzał, wręcz go słuchała i w miarę możliwości pomagała, choć część wątpliwości rozwieść. To była cudowna i wyjątkowa dziewczyna, bo nie wykpiła go nawet gdy przychodził do niej podłamany i mimowolnie w jego oczach stały łzy czy to z jakieś poważniejszych problemów czy kończąc na frustracji gdy nie potrafił nic stworzyć, zawsze wtedy mógł skryć się w jej ramionach i wypłakać. Chyba nie mógł trafić na cudowniejszą dziewczynę niż miał.
    Co cechowało ich związek to zrozumienie, wyrozumiałość, poczucie bezpieczeństwa i miłość, która wręcz od nich biła. Każdy, kto ich widział, wiedział, że są jedną z najbardziej zżytych i udanych par, jakie spotkali i nie ujmując innym jednak pomimo dzielących ich wiekowych różnic, to wcale nie przeszkodziło stworzyć im związku takiego, jakie by oczekiwali po dawnych miłościach. Nauczeni błędami poprzednich zażyłości miłosnych wspólnie przez miesiące i potem lata budowali na solidnych fundamentach zaufanie i szczerość wobec drugiej osoby i tak wiedział, że nie zdradził jej nic na temat własnej rodziny i pewnie ona coś ukrywa, jednak były tematy, które były trudne do poruszenia.
    Patrzyli razem, jak śnieg nasila się, z każdą chwilą. Zapowiadali dziś na noc, dość mocne opady śniegu wręcz zamieć śnieżną i uprzedzali, by nigdzie, jutro się nie wybierać, bo mogą być problemy na drodze teraz po zmroku gdy okolice oświetlały lampki zawieszone na domach czy choinkach przed domem, czy palące się wzdłuż ulicy latarnie wyglądało to naprawdę magicznie. Patrzył, jak Julia upiła łyk napoju, który dla niej zrobił, a cień uśmiechu skrył się na jej malinowych ustach, wręcz usłyszał jej ciche mruczenie, z zadowolenia co wyraźnie tylko sprawiło, że sam się uśmiechnął.
    — Smakuje? — spytał z lekkim rozbawieniem w głosie.
    Widział, jak spogląda na niego, a na jej ustach pojawiła się większa radość:
    — Od ciebie wszystko smakuje wyśmienicie — komplementowała go.
    I to kolejne co w Julii kochał najbardziej. Potrafiła go cenić. Nawet takich małych gestach nigdy chyba nie usłyszał od niej słowa krytyki a jeśli tak to uzasadniała swoje słowa co zrobił źle jedną z nich była jej ciągła irytacja gdy nazywał ją księżniczką rozumiał ją, że czuje do tego wstręt jednak bywały momenty, że wymykało się to z jego ust, zanim mógł ugryźć się w język, jednak pomimo tej jej wściekłości uwielbiał patrzeć, jak jest nieco poirytowana, dodawało jej swego rodzaju uroku i seksapilu. Było w niej coś pociągającego, i chyba nie miał takiej sytuacji, gdzie nie czułby do niej pociągu, to potrzebował nie raz sam powiedzieć głośno, czego chce, często to kończyło się na namiętnych chwilach w łóżku, a Julia zaczęła go prześmiewczo nazywać wiecznie napalonym erotomanem i seksoholikiem, jednak się absolutnie nie obrażał na nią, wiedział, że bywał nie raz zbytnio nachalny w stosunku do niej, ale nie potrafił poskromić swojej rządzy gdy owładnęła nim namiętność i pragnienie sprawienia rozkoszy tej dziewczynie.
    — Julio… — zaczął poważnie, lekko zmuszając ją, by odwróciła się w jego stronę.
    Słysząc tak poważny głos ukochanego, spojrzała na niego zaintrygowana, jednak widząc, że patrzy na nią ze spokojem i opanowaniem poczuła nieświadomie ulgę, że nie ma o co się martwić.
    — To jest dla mnie bardzo ważne — przyznał, stając z nią twarzą w twarz.
    Wyjął z jej dłoni kubek z ciepłą nadal czekoladą, mimowolnie zsuwając, z jej ramion puchowy koc ponownie stanął przed nią, a ona patrzyła nadal na niego zdumiona i wręcz zaskoczona, bo nie rozumiała, zupełnie co się dzieje.
    — Mike, ale…
    Poczuła, jak lekko przykłada swój palec do jej ust, mimowolnie ją uciszając. Zamrugała lekko zaskoczona, gdy odsunął dłoń z jej ust.
    — Daj mi coś powiedzieć — odezwał się cichym głosem, jednak usłyszała, w jego tonacji jak lekko się chwieje jakby ze strachu i obawy — Oboje pamiętamy, w jakiś okolicznościach się poznaliśmy wzajemnie, oboje zmagaliśmy się z problemami ty ze swoją przeszłością ja konsekwencjami po nie udanym związku i małżeństwie, który zakończyło się na sali sądowej i nie było dla mnie wtedy nic bardziej druzgoczącego i pomimo że miałem obok siebie cudownych przyjaciół, którzy starali się ze wszystkich sił mi pomóc to jednak to dzięki tobie jestem tu gdzie jestem. Nie podałem się, wręcz twoja obecność twoje nieświadome wsparcie psychiczne pozwoliło mi znowu cieszyć się życiem jednak największym szczęściem, jakim mógłby być to wtedy gdy wreszcie przyznałaś, że darzysz mnie uczuciami zupełnie, jak ja to wyznałem ci przed paroma tygodniami. I nikt tak jak ty nie był dla mnie ważny w życiu i mogę gadać te farmazony jednak potworze i będę mówić to, dzięki tobie żyje i pragnę to robić dalej, bo kochasz mnie takiego, jakim jestem z wadami i zaletami i akceptujesz moje wyjazdy, pomimo że zapewne nie jest ci łatwo — patrzył, jak mimowolnie uśmiecha się w bardzo uroczy sposób, nawet nie dał jej dojść do słowa, bo kontynuował — Julio nikt tak jak ty nie jest dla mnie ważny i chciałem cię o coś spytać.
    Zamarła w jednej chwili, czuła jak jej serce kołacze w jej piersi, a jej myśli galopowały jak szalone, a przez jej umysł przetoczyła się jedna myśl, która tak starała się wyprzeć. Myśląc, tylko o jednym.
    Nie on chyba nie chce…!
    Jednak kolejne sekundy, w których dostrzegła kątem oka, jak wyjmuje z wnętrza bluzy aksamitne bordowe pudełeczko, zadrżała z chwilą gdy ukląkł przed nią na jedno kolano, otwierając je, by mogła dostrzec wewnątrz przepiękną obrączkę z białego złota, który ozdabiał wręcz ujmująco piękny bladoniebieski diament otulony delikatnymi szafirami. Zdumiona przyłożyła delikatnie dłonie do ust zaskoczona tym, co się wokół niej dzieje.
    — Czy uczynisz mnie większym szczęściarzem i uczynisz mnie ten niezwykły zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
    W jednej chwili krótka chwila wręcz nieznośnej ciszy, w której serce Michaela wręcz pragnęło wyskoczyć z piersi w strachu, że kobieta, którą tak kocha, odrzuci go, a ona sama stała, nie mogąc wydusić, z siebie żadnego słowa tak bardzo zaskoczona tymi niespodziewanymi zaręczynami. Łzy wręcz cisnęły się jej do oczu, które po chwili spłynęły wzdłuż policzka, mimowolnie odsunęła dłonie od ust:
    — Tak.
    To jedno słowo wystarczyło, by sprawić, że podenerwowany do szczytu granic mężczyzna niemal padł z radości. Poderwał się z podłogi, niemal w tej samej chwili obejmując ją w pasie. Niespodziewanie straciła grunt pod nogami, pisnęła zaskoczona gdy znalazła się w jego ramionach, mimowolnie obracając ją wokół siebie. Po chwili jednak mogła znowu pewnie stanąć na swoich nogach, łzy radości spływały wręcz z jej oczu zupełnie jak jemu. Widziała, znaczą ulgę i czystą nieposkromioną radość w jego brązowych oczach, gdy wsuwał jej na palec przepiękny pierścionek zaręczynowy by po paru sekundach czuć jego namiętne usta w bardzo gorącym pocałunku. Ich łzy wręcz mieszały się ze sobą.
    Była to niezapominana i wręcz niezwykła chwila w ich życiu. Dla niego, ponieważ jego najdroższa Julia zgodziła się wyjść za niego, lecz dla niej była to wyjątkowe przeżycie, bo Michael zapragnął z nią żyć i znosić jej kapryśny humor, wybuchowy charakter czy jej przeróżne akcje.
    Jednak musiała jednak ostudzić jego zapał. Owszem zgodziła się wyjść za niego, jednak było jedno, ale, mimowolnie popatrzyła na niego gdy oderwał się od jej warg:
    — Mike — powiedziała z powagą.
    Widziała, jak spogląda na nią z lekką paniką, mimowolnie się uśmiechnęła czując ze bal się, że może teraz wszystko przerwać.
    — Kotku spokojnie chce, tylko byś nie nastawiał się na ślub za rok czy dwa, dobrze wiesz, że zależy mi na ukończeniu studiów. Możemy o weselu myśleć, ale dopiero jak napisze pracę magisterską i się obronię dobrze? Nie odrzucam cię, ale proszę, by ze ślubem się wstrzymać, aż nie ukończę edukacji.
    — Skarbie doskonale cię rozumiem i nie będę stawiać ci na przeszkodzie, bo wiem, jak bardzo ci zależy na tym kierunku i ile pracy wkładasz w naukę. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, byś była moją narzeczoną prawda? — popatrzył na nią z iskrzącymi się oczami.
    Wiedziała, że dla Mike’a ich związek był bardzo poważny zupełnie jak dla niej i chciał związać, z nią swoją przyszłość nie raz jej o tym mówił, ale nie spodziewała się, że na tym wyjeździe zdecyduje się jej oświadczyć. Oboje odnaleźli w drugiej osobie to, czego najbardziej szukali od lat a przede wszystkim, pomimo że czasami mieli tak bardzo napięty grafik, nigdy o sobie nie zapominali.
    Po chwili siedzieli na wygodnej kanapie otuleni oboje kocem, który przed paroma chwilami, zanim mężczyzna nie zdecydował się, jej oświadczyć skrywała się pod nim, a teraz oboje siedzieli przytuleni do siebie, skryci pod jasnym materiałem rozkoszując się tą wspólną chwilą razem. Nie potrzebowali zbyt wiele do szczęścia.
    — Skarbie... — usłyszała nagle głos Michaela, mimowolnie zadarła głowę do góry gdy leżała wtulona w niego, by popatrzeć na niego — Wiesz, że teraz nie masz wyboru i musisz się do mnie przeprowadzić.
    — A kto tak powiedział ze koniecznie muszę — spytała, lekko go drażniąc.
    — Ty księżni… — nie dokończył, bo dostał w tej samej chwili po głowie miękką poduszką — Dobrze tylko niech pani mnie nie bije pani Shinoda! — powiedział oburzony, lecz jego śmiech psuł cały efekt.
    — Jeszcze nie Shinoda a Bennington i kto powiedział, że przyjmę twoje nazwisko! — spytała lekko obruszona, odkładając jaśka na bok.
    Niemal w tej samej chwili widziała grymas niezadowolenia na jego twarzy. Owszem mieli tak wiele do obgadania przed ślubem jednak to zapewne dopiero za trzy lata i tak szczerze gdy teraz o tym myślała to, pomimo że go teraz trochę drażniła, przejęłaby jego nazwisko bez żadnego problemu dla niej to nie stanowi problemu. Mogłaby mieć swoje, czy nawet panieńskie nazwisko połączone z jego, ale widząc jego dość niemrawą minę zrozumiała ze taki symboliczny akt przejęcia przez nią jego rodowego nazwiska jest ważny.
    — Zależy ci prawda? — zapytała, nagle patrząc na niego.
    — Nie masz pojęcia jak bardzo. Ona nie przejęła nigdy po mnie nazwiska. Wiem, że naciskanie nie jest rozsądne, ale dla mnie to jest ważne. Szczerze nawet bym się nie pogniewał gdybyś też zostawiła swoje obecne nazwisko i dodała moje, ale po prostu chciałabym, by moja przyszła żona nosiła to samo nazwisko.
    Zamilkła jednak po chwili uśmiechnęła się czule. Nie potrafiłaby mu odmówić. Ona nie ma nic do stracenia, przejmując po nim nazwisko, zawirowania związane ze zmianą dokumentów były mało istotne, jednak pragnęła go uszczęśliwić i po chwili skradła mu, lekkiego całusa mówiąc:
    — Przyjmę je całkowicie, nie zostanę przy panieńskim — zapewniła.
    Patrzyła, jak na jego ustach pojawia się szczery uśmiech, ponownie poczuła jego zmysłowe usta na swoich wargach. I nie była to decyzja podjęta na szybko kiedyś myślała o tym o ich wspólnej przyszłości co jeśli się zaręczą czy zostanie po ślubie przy swoim nazwisku, czy jego, zdecydowała się już dawno, że jednak zdecyduje się pozostać przy nazwisku przyszłego męża.
    — Jesteś cudowna, wiesz? — odezwał się z chwilą gdy oderwał się od jej ust.
    — Mówisz mi to za każdym razem gdy cos dla ciebie zrobię nawet kawę — zaśmiała się.
    — Bo jesteś wspaniała, a gdy wrócimy przenosić się do mnie. Naprawdę praktycznie od dwóch miesięcy mieszkasz ze mną, a do mieszkania nie potrzebnie dokładasz wystawimy ofertę sprzedaży, a ty się przenosić do mnie!
    — Ale…
    — Nie będę się sprzeciwiać twoim nocnym wypadom na treningi. Wiedziałem o nich i akceptuje je. Nie będę cię zatrzymywać no może czasami — uśmiechnął się nieco chytrze.
    Doskonale wiedziała, co chodzi mu po głowie i mimowolnie kącik jej ust poderwał się do góry, gdy oboje jednocześnie pomyśleli o tym samym:
    Musieli to uczcić!
    Pisnęła zaskoczona gdy niemal została porwana w jego ramiona, koc spadł z ich bioder gdy Michael podniósł ją bez trudu, zmierzając w jednym kierunku:
    Ta noc będzie okiełznana w namiętność i niezapominane chwile.

No comments:

Post a Comment