Sunday, December 27, 2020

II 39 — NARODZINY FIRE

        — Dragon! — wrzasnęła w głos.
        Stanęła na żwirowanej drodze pośrodku opuszczonego toru wyścigowego, który jeszcze kilka lat temu był żywy od kół szybkich samochodów, palących gum hamulców, które niemal przyprawiały o mdłości jednak dla tych, których nie przywykli do zapachu spalonej benzyny. Ona jednak kochała dźwięk odpalonej maszyny, która przywodziła jej na myśl bezkresną wolność, która dawała jej ta maszyny. Nie była uwieziona, jechała w przód, zapominając o wszelkich swoim zmartwieniach, problemach czy kłopotach. Była tylko ona i jej Ninja. Jeśli wcześniej uważała, że wypady na starte forty dają jej poczucie swobody, myliła się to te niepozorny dwukołowiec, w pełni ją uszczęśliwiał, to było jej życie!
        Wysunęła kluczyki ze swojego kawasaki, gasząc maszynę. Przełożyła nogę nad siedzeniem, a ona czuła, jak jej ciało okrywa ciemna skóra, klapy jej kurki powiewały na delikatnym powietrze gdy poczuła chłód hulającego wiatru, który zawitał z głębokiego morza. Przeszła parę kroków, rozglądając się uważnie za jakimkolwiek członkiem ekipy, jednak jedyne co wiedziała to ich motory stojące nieopodal niej. Wzruszyła ramionami, wsuwając do kieszeni spodni kluczyki, kierując się do jednego z wejść do środka stadionu gdzie często urzędowali podczas jakiś rozmów. 
        Pchnęła metalowe drzwi, wchodząc na ledwo oświetlony korytarz, lampy, które dzielnie oświetlały im drogę do jednej, z sal nie należy już do najnowszych, miała wrażenie, że za moment, co gorsza upadną przed jej stopami, rozbijając się na jeszcze mniejsze kawałki. Nagle głośne rozmowy wytrąciły ją z otchłani swojego umysłu gdy przeszła przez długi hol, widząc w oddali wybite, z ciemnej ramy drzwi, skąd dochodziły podniesione głosy jej kolegów.
        Przechodząc przez zniszczone skrzydło, zobaczyła rozgadaną grupę motocyklistów, który ubrani w podobne do niej stroje zawzięcie mówili, czasami przekrzykując się jeden przez drugiego. Wolnym krokiem podeszła do nich a stukot jej obcasów odbijał się o ściany, pomieszczenie sprawiając, że spojrzenia pozostałych członków gangów skierowały się na nią.
        — Fire ileż można na ciebie czekać — krzyknął nagle Owen — Powinnaś tu być dwadzieścia minut temu!
        — Owen przestań się na mnie wydzierać, zajęcia na uczelni mi się przedłużyły! — mruknęła zniesmaczona jego zachowaniem — Pisałam przecież do Dragona, że się spóźnię, miał ci to przekazać — wściekła się, spoglądając niemal z mordem w oczach na kolegę.
        — Przestań tak na mnie patrzeć, mówiłem mu o tym — upomniał ją przyjaciel.
        Westchnęła cicho, przechodząc obok jednego z liderów, podchodząc do kolegów, który rozsiedli się na ławkach czy stołach. Znalazła sobie miejsce obok Ricka, który jako jedyny nie wykazywał żadnego zainteresowania toczącą się głośną dyskusją czy nawet kłótnią między członkami. Siedział, wpatrując się w swój telefon, dopiero jej głośne kroki sprawiły, że uniósł znad telefonu wzrok, spoglądając na nią. Uśmiechnął się jedynie w ramach przywitania i ponownie wrócił do przeglądania mediów społecznościowych.
        — Jak wiecie za miesiąc w północnej Carolinie, odbywają się zawody stanowe dla najlepszych grób motocyklowych w naszym kraju — odezwał się Derek — Długo zastanawialiśmy się kogo z nas wysłać i po długich przemyśleniach wybraliśmy trzy osoby.
        — Derek na litość boską, skończ bredzić i mów! — zirytowała się Julia — Jestem umówiona na wieczór, a chce jeszcze potrenować!
        — Rozsądna decyzja Fire o treningu — widziała jego lekki uśmiech gdy posłała mu pełne irytacji spojrzenie — Bo jedziesz tam wspólnie z Dragon’m i Rocky’m — dopowiedział Owen.
        — Słucham!?
        Patrzyła na nich w pełnym oszołomieniu, nie wiedząc co powiedzieć. Owszem słyszała od młodszego z braci Scott, że może zostać nominowana, jednak w to do końca nie wierzyła, uważała to jako jego domysły, które w ogóle się nie sprawdzą, a teraz słyszy, że będzie ich reprezentować u boku dwóch braci. Nie chodziło tutaj o to, że się nie cieszyła, bo była z siebie dumna, że w tak krótkim okresie osiągnęła tak wiele, zaczynała od niczego, a teraz zaczęła wygrywać coraz więcej wyścigów w ich małej grupce. Jednak nie była pewna swoich umiejętności na tyle, by wystartować w zawodach.
        — Nigdzie nie jadę! — odezwała się po chwili gdy zdołała się otrząsnąć z głębokiego szoku.
        — Nie masz wyboru, zostałaś już wpisana i przygotuj się, że za miesiąc bierzesz udział w zawodach — mówił z uporem jeden z liderów.
        — To mi pomieszczenie — mruknęła sarkastycznie.
        Ponownie oparła łokcie na kolanach, podpierając swoją głowę na zgiętych dłoniach, patrząc bez żadnego zainteresowania na dwójkę młodych mężczyzn, który zaczęli mówić im o wyjeździe, oraz transporcie ich maszyny czy najważniejsze gdzie jest zorganizowane ich lokum na czas wyścigów stanowych. Powinna być tym zainteresowana, jednak ją kompletnie to nie obchodziło. Słuchała jedynie ich uwag, nie wiele z tego rozumiejąc na tę chwilę, jednak wiedziała ze gdy przyjdzie odpowiedni czas, o wszystkim sobie przypomni. Westchnęła ciężko gdy monolog Owena wreszcie się skończył i pozwolił im iść potrenować.
        — Naprawdę sądzicie, że sobie poradzę? — pytała.
        Szli niemal rozwalający się korytarz, a u jej boku kroczył Mike w towarzystwie Eleny, którzy zgodzili się z nią pojeździć. Reszta ekipy zdecydowała się wrócić do siebie, gdyż to spotkanie było zorganizowane na szybko, a oni wyrwali się ze swoich codziennych obowiązków, chcąc się dowiedzieć, kogo wytypowali przywódcy ich gruby to wyścigów. Przeszli przez metalowe drzwi wychodząc na zalany słońcem stadion, po wietrze nie pozostał ślad, a ich ponownie ogrzały promienie jaśniejącego na niebie słońca.
        — Myślałam podobnie jak ty, gdy zostałam, wysłała na wyścigi miastowe i pomimo strachu podołałam temu — odezwała się blondynka — Uważam, że dasz radę jeśli tylko bardziej przyłożyć się do treningów i może zdobędziesz jakieś wysokie miejsce.
        — Nie strach dziewczyny — zaśmiał się Dragon — Uwierz mi, nie masz powodu do strachu czy niepokoju, takie zawody to może spore wyzwanie dla początkującego jednak jest doskonałym testem zdobytych umiejętności. Wystarczy, że się przyłożysz do ćwiczeń a może i uda ci się wejść na podium.
        — Na to nie liczę — mruknęła cicho.
        Wolno wsiadła na swojego ścigacza, wsuwając kluczyki do stacyjki, popatrzyła jak kompani, wskakują na swoje pojazdy, odpalając je. Przekręciła kluczyk w stacyjce, uruchamiając silnik dwukołowca. Nie czekając na swoich towarzyszy, wycofała swoją maszynę, wjeżdżając na asfaltowany tor. Mknęła przez wyuczoną trasę, nie słysząc w oddali dwóch motocykli, teraz liczyła się na niej droga i ona. Chciała jechać i niczym się nie przejmować, czuć w ustach uliczny piach i ponieść się wolności, której tak dawno nie czuła. Przyśpieszyła jeszcze bardziej, gdy w lusterku dostrzegła fioletową maskę karoserii pojazdu blondynki, co zmusiło ją, by jeszcze bardziej nacisnęła pudeł gazu, chcąc umknąć przed swoją towarzyszką. Jechała wciąż coraz bardziej, oddalając się od przyjaciół, miała wrażenie, że za chwile ponownie ich wyminie. Przejechała obok jednych, z wielu przejść na stadion zadowolona mknęła dalej, jednak po chwili zatrzymała się na uboczu, wolno zdejmując kask gdy poczuła w kieszeni swojej kurtki wibrujący telefon. Wyjęła go z wnętrza jednej z kieszonki, spoglądając na zdjęcie swojego brata. Bez namysłu odebrała, przykładając telefon do ucha.
        — Młoda od dwudziestu minut na ciebie czekam — słyszała jego podniesiony głos — Gdzie jesteś?
        — Jestem na torze — odparła spokojnie — Będę za piętnaście minut — oznajmiła.
        Patrzyła, jak zatrzymują się przed nią Dragon w towarzystwie Eleny, zanim zdołali cokolwiek powiedzieć, uprzedziła ich, mówiąc:
        — Dobra ja spadam. Do zobaczenia! — powiedziała w pośpiechu.
        Ponownie założyła swój kask, kryjąc bezpiecznie telefon w jednej z kieszeni, nie trudziła się nawet, by uruchomić silnik, który wciąż pracować. Pomknęła do pobliskiego wyjazdu ze stadionu, skręcając jedną z polnych drużek, które wiodły przez dość gęsty, lecz mały lasek. Jechała ścieżką, słysząc pod kołami opon łamiące się gałęzie, które nie wytrzymywały nagłe oporu. Wyjechała jednak w końcu spod miedzy krzaków, docierając na jedną z bocznych uliczek. 
        Jechała przez wiele zabudowanych dróg, które niemal prowadziły ją do domu jej brata. Zupełnie zapomniała o dzisiejszym spotkaniu z muzykami, nie chodziło tutaj, że wyleciało jej to z głowy z powodu natłoku obowiązków po prostu zapomniała, że obiecała się spotkać z zespołem. Miesiąc temu wydali swój najnowszy krążek i do tej pory nie miała okazji go przesłuchać. Była zdumiona, że tak była w stanie tak długo powstrzymać się od unikania słuchania ich najnowszego albumu, owszem mogła ją wcześniej zakupić, bo cholernie ja zżerała ciekawość co do ich nowej twórczości, jednak tego nie zrobiła głównie przez to, że ostatni miesiąc spędziła na przygotowaniach do studiów, a zarazem treningach na torze chcąc jeszcze bardziej rozwinąć swoje umiejętności jeździeckie, międzyczasie doszły do nich informacji o zawodach, co spodobało, że Derek i Owen jeszcze bardziej naciskali na ich jazdy. Nie skarżyła się, jednak uwielbiała ten dreszczyk adrenaliny, dlatego przykładnie przykładała się do ćwiczeń, które zadawali im chłopaki. Może i byli swobodną grupkę, gdzie nikt nie narzucał sobie zasad, jednak ich liderzy dbali o to by byli coraz lepsi i nie olewali żadnego z wyznaczonych treningów, chcieliby ich grupa była jak najlepsza w tym co robią.
        Nawet nie spostrzegła, jak dotarła do domu swojego brata. Zaparkowała na brukowanym podjeździe. Uśmiechnęła się lekko na widok znajomego widoku domu, który przywiódł na wspomnienie wiele dość radosnych momentów. Wyprostowała się, wyjmując kluczyki ze stacyjki. Zdjęła kask ze swoich upiętych włosów, zsiadła z siedzenie, kryjąc go wewnątrz bagażnika. Wsunęła kluczyki do kieszeni kurtki, przechodząc przez chodnik, podchodząc do ciemnych drzwi. Nie trudziła się z pukaniem, już wiele razy została upomniana przez Chestera, by tego nie robiła, dlatego teraz zbytnio się tym nie przejmowała. Przeszła przez próg mieszkania, słysząc w oddali gwar rozmów. Przysiadła na skraju szafki, rozsuwając zamek błyskawiczny swoich wysokich butów, które po chwili poszły w zapomnienie gdy odrzuciła je w kąt. 
        Przeszła przez znajomy korytarz, dotarła do salonu, gdzie toczyła się zażarta dyskusja, stanęła na podwyższeniu, spoglądając na rozmawiających muzyków, jednak w chwili gdy zeszła z podwyższenia widziała jak Brad, unosi swoje spojrzenie, spoglądając na nią:
        — Witamy naszą ulubioną motocyklistkę — oznajmił wesoło, spoglądając na jej dość obcisły strój treningowy — Komu tym razem kazałaś gryźć beton — zagadnął.
        Zaśmiała się cicho, na jego słowa. Brad był wielkim entuzjastą wyścigów motorowych, od chwili gdy dowiedział się ze jego bliska przyjaciółka zaczęła się mierzyć z innymi w tej konkurencji mogła powiedzieć, że stał się dla niej zapalonym fanem. Nie jednokrotnie widział nagrywane przez grupę filmiki, które wrzucali na stronę z pokazami umiejętności czy po prostu wyścigami, Delson obejrzał niemal wszystkie, w których brała udział i był osobą, która najbardziej ją wspierała z zespołu w swoich zainteresowaniach.
        — Nikomu, nie ścigaliśmy się — odparła spokojnie.
        Szybko znalazła sobie miejsce na oparciu fotela, na którym siedział Michael. Oparła się o jasne wezgłowie. Oparła się ramieniem o oparcie, zdejmując ze swoich dłoni skórzane rękawiczki, których palce były nieco odsłonięte. 
        — Sądziłem, że byłaś na torze — mruknął Chester.
        — Owszem, ale raczej były to sprawy organizacyjne. Owen chciał nam powiedzieć, kto wystawia do zawodów międzystanowych w Carolinie Północnej — powiedziała spokojnie, kryjąc rękawiczki do kieszeni skórzanej kurtki.
        — Kto jedzie? — zaciekawił się Joe, unosząc wzrok znad swojego telefonu.
        — Muszę wam mówić? — spytała z westchnieniem.
        Patrzyła, jak kiwają delikatnie głową, a ona z jękiem rozpaczy przymknęła swoje oczy, które po chwili otworzyła, spoglądając na wyczekujących jej odpowiedzi muzyków formacji rockowej. Mruknęła cicho pod nosem, uginając się pod ich naglącymi spojrzeniami. 
        — Dobra — skapitulowała wreszcie — Wystawiono Dragona, Rocky’ego i mnie.
        Widziała jak na ich twarzach pojawia się zdumienie a w oczach Delsona dostrzegła rozpierającą go dumę, jednak ona skupiła spojrzenie na swoim ukochanym. Najbardziej obawiała się jego reakcji, wciąż nie był zbytnio zachwycony jej zainteresowaniem szybką jazdą, może i tego nie okazywał, jednak wiedziała, że cholernie się o nią martwił. Jednak ona nie chciała rezygnować z pasji, która tak kochała, była świadoma ryzyka, które niesie za sobą, ściganie jednak chętnie podjęła się tego, życie bez tej cholernej adrenaliny ją po prostu nudziło, jednocześnie był to skuteczny sposób, by pozbyć się swoich problemów, uciec na jakiś czas od nich, by one ją nie dosięgły. Była to jej forma wolności, była wtedy z dala od swoich wewnętrznych demonów, których tak się bała.
        — Mike — odezwała się niepewnie, coraz bardziej się niepokojąc.
        — Nie zamierzam ci zabraniać, marzyć — powiedział po chwili głębokiej ciszy — Jedź i skop im tyłki! — powiedział z delikatnym uśmiechem.
        Uradowana opadła na jego kolanach mocno go ściskając. Wiedziała ze pomimo swoich wątpliwości będzie mogła na niego liczyć, czego najbardziej się obawiała. 
        Tego dnia narodziła się prawdziwa Fire!

 ✰✰✰

        No i dobrnęliśmy do zacnego końca drugiego tomu Books of History — Taken.
        Czy umieszczę tutaj jakąkolwiek notkę pożegnalną czy podziękowania? Nie, bo nie ma sensu skoro, widzimy się z prologiem trzeciego tomu Imprisoned. Oczywiście nie zmienia się data publikacji rozdziały tego tomu będą publikowane co sobotę o godzinie 14:00, tylko najpierw muszę sobie je napisać. Tak Gdy publikowałam Rebel miałam praktycznie napisany cały Taken i mogłam swobodnie publikować nie myśląc że musze napisać rozdział a w Imprisoned nie mam nic prócz Prologu więc musze sie zabrać za pracę. 
       Dobra widzimy się w Nowy Rok.
       Szczęśliwego 2021 Roku!

No comments:

Post a Comment