Saturday, September 10, 2022

III 00 — PROLOGUE

    — Martwi mnie to milczenie. — cichy, lecz nieco melodyjny dziewczęcy głos, przedarł się poprzez głos telewizyjnego spikera głoszącego najnowsze krajowe wieści.
   Siedzący na skraju ciemnej skórzanej kanapy mężczyzna, poderwał ku górze spojrzenie swoich ciemnych niezwykle przenikliwych oczu, by popatrzeć ze strapieniem na stojącą w progu balkonowych drzwi młodą kobietę. Zatrzymała się ona w przejściu tarasowych drzwi, popatrzył na nią, by dojrzeć strapienie malujące się w jej bladoniebieskich oczach, zmartwione oblicze studentki, ponownie sprawiło, że poczuł niepokój, gdy obserwował ją z dozą niepokoju i czułości. Od wielu lat nie chciał dla niego niczego poza wizją na szczęśliwe i udane życie, by mógł słuchać, jak planuje swoją przyszłość, spoglądać wciąż jak się uśmiecha, cieszy się z daru, jaki otrzymała, w którym była wolna od widma przeszłości, lecz byłby wtedy głupcem, który wierzy w naiwność losu. Znał ją, był świadom o każdym jej najskrytszej tajemnicy, miłował ją z głębi serca, była jego promykiem gwiazdką, którą spotkał na swojej drodze, nie potrafił, znieś myśli, że musiała wciąż uważać, trzymać się na baczność, nie mogła stracić swojej czujności by cień jej niechlubnych lat spędzonych w tym mieście oraz znajomości, która doprowadziła ją na skraj wycieńczenia psychicznego, wylało się niczym trutka rozlana na szkodliwe insekty. Chciał tak wiele zrobić, a tak mało mógł, zwłaszcza teraz gdy dzieliły ich kilometry, pragnął być u jej boku każdego dnia, wspierać, być jej podporą, wybijać coraz to głupsze pomysły, na które wpadła, by mogła wpaść do niego w każdej chwili, by zwyczajnie pogadać czy wygadać się ze strapień, które ją dręczą, jednak wiedli życie w dwóch różnych stanach, gdzie odnaleźli swoje miejsce. Pozostało im prócz odwiedzić, codzienne rozmowy na wideo czacie czy godziny, które mogli spędzić na wysyłaniu wspólnie mnóstwa wiadomości. Przyjaźń na odległość jednak wciąż trwała, silna i niezniszczona pomimo lat. Nie byłby w stanie jej stracić, poświęcił wiele dla niej, pomagał, wspierał, krył, opiekował się, kłamał, on sam nie zliczył, jak bardzo rozjaśniła jego życie, będąc przy nim i nie opuszczając po dziś dzień. Była niezwykłą dziewczyną oraz najwspanialszą przyjaciółką, jaką mógłby mieć, lecz pan losu nie potrafił okazać wobec niej wyrozumienia i wciąż stawiał na jej ścieżce kłody, pienie, które sprawić, że się potknie, przewróci, upadnie. Znał jej leki, wiedział, czego boi się najbardziej, nie chciała być sama, nie mogła, by sobie poradzić, nie mając przy sobie kogoś, kto mógłby ją zatrzymać w ostatniej chwili. Przeraźliwe obawiała się, że polegnie i nie będzie miała przy sobie nikogo kto swoją obecnością i mentalnym wsparciem nie pomoże się, jej podnieś. Nawet ona się potrafiła bać, czuć lęk i niepokój, nawet ona dziewczyna, która z pozoru wydawała się kobietą o stalowym kręgosłupie, której nic nie jest w stanie zniszczyć, lecz prawda była inna, była pewna rzecz, przed którą panikowała, wręcz pożerał ją niewiarygodny strach, był to mężczyzna, który kiedyś był jej bliski, teraz był tym który pragnął ja zniszczyć.
    — Rzeczywiście… — podjął temat mężczyzna.
    Jego myśli zdawały się łączyć z umysłem tej młodej kobiety, która wpatrywała się w niego z dozą niepokoju i niepewności, która obezwładniło jej ciałem. Z boku zdawali się wyglądać jak dwoje ludzi, którzy poznali tajemnice telepatii, porozumiewają się praktycznie bez słów, odkryli, jak czytać w umyślę drugiej osoby, jednak wszystko miało swoje podłoże w ich długoletniej znajomości. Znali swoje leki, odczucia, niepokoje, radości czy zauroczenia, w potocznym języku wiedzieli o sobie dosłownie wszystko, by móc praktycznie zacząć kolejny temat i bez trudno do niego przejść.
    W tym momencie ich umysły wypełniała ta sama myśl, ten sam niepokojący scenariusz, ta sama osoba, która przewróciło życie tej młodej studentki w dosłownie ruinę w przeciągu zaledwie paru miesięcy.
    Błąd, który po latach okazał się dla niej brzemienny w skutkach, jedna decyzja, której żałuje i będzie płacić za tę decyzję, póki nie zapisze ostatnich kart tego rozdziału, lecz spryt, wyrachowanie, przebiegłość chodziły za tym mężczyzną w parze, był praktycznie nie uchwytny, pojawiał się niczym duch, znikał, jakby nigdy nie istniał. Było to o tyle niepokojące co przerażające dla niej dziewczyny, która żyła z brzemieniem wspólnej przeszłości, jego zatajonych sekretów, które odkryła na przestrzeni paru miesięcy ich wspólnego związku. Tajemnice, które ukazały prawdziwy upadek człowieka na samo dno, osoby, która powinna siedzieć za żelaznymi kratami więzienia, a jednak wciąż hasa bezkarnie na wolności, wywołując u niej niepokój i strach.
    Dosłownie wychylił swój mysi nosek z dziupli tylko na moment, po to, by przewrócić ponownie jej życie, zrobił tak nie wiele, jednak wystarczyło, by popełniała kolejne błędy, których mogła teraz tylko żałować, ale widziała jedno, póki ten mężczyzna nie zostanie zakuty w metal kajdanek oficerskich, jej wewnętrzny strach nie ucichnie, a ona będzie żyć z poczuciem, niepokoju co czeka ją kolejnego dnia.
    — To nie jest podobne do niego…
    Popatrzyła na siedzącego na ciemnej fakturze mebla przyjaciela, który wpatrywał się dość skupiony w punkt przed sobą.
    — Zachowanie jest dla niego niepodobne — wtrącił, po czym kontynuował swój monolog — Zawsze starał się zastraszyć cię do tego stopnia byś zamilkła, teraz, postraszył i ucichł — zerknął na przyjaciółkę, która dostrzegła w jego oczach zadumę.
    Zapadła dość niepokojąca cisza, w której wyczuwalne było napięcie wśród dwojga oddanych sobie przed laty przyjaciół, gdy napiętą głuchotę przerwała studentka grafiki:
    — Myślę, że on coś szykuje — odezwała się dość niepokojącym głosem — Boję się… obawiam się, że może to zaszkodzić Michaelowi.
     — Uważasz…
    — Tony ten facet nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój chory plan. Zdajemy sobie sprawę oboje, że on pragnie mnie, chce mieć mnie przy sobie nie tylko jako zabawkę, ale osobę, którą będzie skutecznie mógł uciszać. Znam zbyt wiele jego brudów, by mógł pozwolić mi chodzić tak bezkarnie na wolności. Mogę dosłownie jednymi zeznaniami wpakować go do więzienia i on zdaje sobie z tego sprawę. Nie spocznie, póki nie uciszy światka jego chorego świata zbrodni, w którym obecnie się pławi, dodajmy do tego sytuacje, że odeszłam od niego, tym samym urażając jego wielkie ego. To go prowokuje, ale niepokojąca jest ta cisza, a fakt, że wie, że spotykam się, z Mike wywołuje u mnie lek paniki, że może zaatakować mnie poprzez niego. Pamiętasz, co zrobił Justinowi. Mogę być wobec niego wyrozumiała, bo jestem, zdaje sobie sprawę ze ten człowiek nie cofnie się przed niczym, dlatego tak niepokoję się o Shinodę. Nie chce go stracić Tony — spojrzała na niego przerażona — Wreszcie znalazłam mężczyznę, który jest wręcz moim ideałem, nie byłabym w stanie sobie poradzić z myślą, że tracę kolejnego, przez zagrywki tego... — zamilkła nie mogąc znaleźć słów oburzenia wręcz pogardy dla jej byłego chłopaka, a zarazem jej najgorszego wroga.
    — W obecnej sytuacji nic nie zrobimy. Wiesz, co ci sugeruje pójście na policje i zgłoszenie go — przypomniał jedno ze swoich nagminnych sugestii.
      Uniósł dłonie w obronnym geście, dostrzegając spojrzenie oczu swojej wiernej przyjaciółki.
    — Wiem, nie jesteś w stanie się na to zgodzić, zdaje sobie sprawę, że pozamawia przez ciebie strach, jednak jest to jedyne rozwiązanie, by ukrócić jego rządy.
    — Wiem… — przyznała z niesmakiem i smutkiem dziewczyna — Ale się boję…
    Jednak wkrótce się przekona, że to nie tylko strach może zniszczyć jej wręcz idealne życie.

✰✰✰

    
    Nie ma o czym wiele mówić osoby, które i tak to czytają znają powód zmiany i dlaczego to zrobiłam, teraz będzie lepiej obiecuje. Widzimy się za tydzień prawdopobonie już we sequelu. 

No comments:

Post a Comment