Thursday, December 24, 2020

II 36 — ŚPIEW MIŁOŚCI


        Pewnym siebie ruchem wygładziła skraj swojej różowej sukienki, która zwisała z jej opalonych ramion. Odwróciła delikatnie w bok, przyglądając się swojemu lustrzanemu odbiciu. Może nie była modelką z paryskich magazynów mody, raczej nie wyróżniała się na tle innych dziewcząt i urodę miała przeciętną, jednak sobie się podobała a przede wszystkim była adorowana przez swojego mężczyznę nic więcej do szczęścia jej nie było potrzebne. Jedyne co sobie życzyła to lepszego zdrowia psychicznego, nie narzekała na razie, bo jej życie było ułożone w harmonii i spokoju.
        Wzdychając cicho, sięgnęła po leżącą na skraju umywalki ciemną kredkę, przyłożyła ją do kącika górnej powieki, pociągając ją ostrożnie, jej ruch był precyzyjny, wolała uniknąć poprawiania na nowo makijażu, pochylona zerknęła ukradkiem, jak jej pokręcone włosy upadają na odsłonięty bark. Zdecydowała się ponownie wrócić do swojego naturalnego koloru, zmyła ostatni błękit, uznając, że nie pomyślała rozsądnie by stworzyć z tego wielobarwną kompozycję, z czasem ten jeden kolor jej się po prostu znudził. Doskonale pamiętała wieczór gdy siedziała w łazience, pozbywając się tego koloru, Mike siedział na wannie, dzielnie jej towarzysząc, co najbardziej ją zaskakiwało, to nigdy nie skarżył czy w jakiś sposób ją poganiał w jej przygotowaniach. Może i nie przesiadywała godzinami przed lusterkiem jak inne dziewczęta jednak zawsze starała się wyglądać zadbanie nawet jeśli były to za duże koszulki swojego brata czy dopasowane do jej szczupłych nóg szorty. Najbardziej co w sobie uwielbiała to długie włosy, które ponownie wróciły do poprzedniej długości, zanim nie zdecydowała się iść ściąć i teraz sięgały jej do połowy kręgosłupa, co niesamowicie jej pomagało wymyślać zmyślną fryzurę, kochała tworzyć z nich zmyślne kucyki czy warkocze, zdecydowanie włosy były jej największym atutem poza oczami.
        Skryła kosmetyk w skuwce, wsuwając do odmętów ciemnej kosmetyczki, nawet nie zabierała dłoni, chwytając pomiędzy palce błyszczyk, który niemal zlewał się z jej odcieniem skóry. Zdecydowanie stawiała w pomadkach na naturalność ust, nie chciała ich zbytnio eksponować, uważała, że najlepiej wygląda gdy nie ma na sobie nałożonej tony niepotrzebnych produktów kosmetycznych. 
        — Skarbie jesteś gotowa! 
     Słyszała nawoływania Mike’a za ścianą, a po chwili usłyszała trzask zamykanych drzwi frontowych. Od niespełna godziny przygotowywała się do wspólnego wyjścia, parę godzin wcześniej oznajmił jej, że zabiera ją na randkę, ale by tego nie było mało, zaraz po obiedzie opuścił hotel, a ona spędzała ten czas w pokoju, rozmawiając ze znajomymi, próbowała się dopytać, co takiego wymyślił, jednak on stanowczo odmawiał jej mówienia czegokolwiek, irytowało ją to już, bo naprawdę nie znosiła niespodzianek, jednak muzyk robił jej na przekór. Czasami odnosiła wrażenie, że czerpie z tego jakąś satysfakcji, bo doskonale wiedział, że lubi takich rzeczy, jednak nie zamierzała mu tego zabraniać, nie miała, by sumienia. Poświęcał na to swój wolny czas i nie wypadałoby, była niezadowolona, choć zdarzała się raz sytuacja, w której jego z prezentów niespodzianek jej się nie spodobał i otwarcie mu o tym powiedziała, nie zamierzała kłamać, oboje pragnęli związku na wspólnym zaufaniu oraz możliwości kompromisu. Co jej się cholernie podobało, bo umieli siebie wzajemnie słuchać, co niestety w jej poprzednich związkach się nie sprawdziło.
        — Tak jestem — odparła głośniej.
        Chwyciła wciąż grający telefon, przez jego maleńkie głośniki przedzierała się dobrze znane nuty jednej z jej ukochanych płyt muzycznych, które uwielbiała się ostatnio zasłuchiwać. Ujęła między palce białego smarthona, rozbudziła jego ekran jednym dotykiem, wyłączając utwór. 
        Otworzyła szerzej dębowe ciemne drzwi wychodząc na zalany światłem sufitowych led przedpokój, w który o niemal nie wpadł na swojego ukochanego, który w pośpiechu zdejmował jeden z podkoszulek który miał na sobie. Skradła mu szybkiego całusa, zanim nie zniknął za ciemnym skrzydłem.
        Nudząc pierwszą lepszą melodię, przeszła przez próg sypialni, dostrzegając małe zamieszanie na ciemnej pościeli. Głównie było tu kilka jej rzeczy, gdy starała się dobrać coś na dzisiejsze spotkanie, jednak nic nie mogła odnaleźć do czasu gdy nie natknęła się na zabraną przez siebie sukienkę. Przysiadała na skraju miękkiego materaca, chwytając między palce pierwszą bluzeczkę, składając ją, wsłuchiwała się w szum lejącej się wody oraz głos Michaela, który podśpiewywał jakąś piosenkę pod prysznicem. Choć od niedawna zaczął chętniej, coś nudzić podczas kąpieli jej to nie przeszkadzało wręcz mogla powiedzieć, że z tego korzystała. Kochała słuchać jego śpiewu, rzadkością można było usłyszeć na albumach muzycznych, że udziela swojego głosu nie tylko do rapu, jednak jej się cholernie podobała jego melodyjność, nie raz musiała go wręcz błagać, by coś dla niej zaśpiewał, jednak nic nie mogła na to poradzić, była zauroczona w tym, w jaki sposób ujął ją jego głos na ostatniej płycie teraz gdy była z nim w bliższych kontaktach wykorzystywała swój wdzięk, by jej uległ. Mogli powiedzieć, że zachowywała się, jak egoistka może i to prawda jednak kto powiedział, że nie może go o to prosić. Zanim wytrąciła się z letargu, by skupić się na swojej pracy, dostrzegła ułożoną kupkę ciuchów, którą chwyciła na ręce. 
        Uniosła się ze swojego wygodnego siedzenia, przechodząc przez pokój, a stukot jej pantofelków odbijał się echem po skąpanej w błogiej ciszy sypialni. Rozsunęła dłonią drzwiczki wnęki szafy, kryjąc na jednej z półek swoje ciuchy, w momencie gdy zamykała, przesunę drzwi, słyszała cichy szelest za sobą, a ona nawet nie musiała spoglądać, by wiedzieć, że to jej chłopak.
        Odwróciła się przez ramię, dostrzegając go w przejściu do łazienki. Ubrany w dopasowaną ciemną — białą koszulę, na którą się zdecydował oraz dopasowane spodnie wygląd jeszcze bardziej pociągająco niż zwykle, wciąż jednak nie mogła przywyknąć do jego długich włosów, nie mówiła, że źle wygląd, bo cholernie jej się podobał, jednak chyba była zbyt przyzwyczajona do jego poprzedniej stylizacji, jednak o gustach się nie rozmawia.
        — Jak zwykle czarująca — powiedział oczarowany — Ślicznie wyglądasz księżniczko.
        Spojrzała na niego nieco zirytowana, nie mogła się powstrzymać, by nie wywrócić oczami na to określenie. Nie znosiła go! Mógł nazywać, ją jakkolwiek chciał, jednak to słowo przyprawiało ją o mdłości, a powodem jej rozczarowania było dzieciństwo i te cholerne naiwnie marzenia małej czterolatki, która siedziała na skrzypiącym łóżku z notesikiem oraz ołówkami patrząc na jedyną lalkę wystrojoną jak jakaś dama dworu.
        — Michael, prosiłam cię, byś do mnie tak nie mówił — odezwała się nieco wzburzonym tonem.    
        — Wybacz piękna.
        Zanim mogła coś powiedzieć, czuła jego zwinne palce, które skradły się na jej talie, by po chwili stanowczym ruchem przysunął ją do siebie, kosztując jej malinowych ust. Westchnęła zrezygnowana, zdecydowanie wiedział jak ją udobruchać i skutecznie to wykorzystywał. 
     — Mike nie mam ci tego za złe, lecz proszę być drugim razem był rozważniejszy zanim mi to powiesz — poprosiła. 
        — W ramach mojej rekompensaty, zapraszam cię po raz drugi na randkę.
        — Nie śmiem odmówić — zaśmiała się cicho.
        Wyprostowała się w jego objęciach, by móc sięgnąć porzucony na komodzie kartę magnetyczną, nie brała nic ze sobą, bo uważała, że się je nie przyda. Opuszczając pokój hotelowy, przyłożyła plastik do czytnika, zamykając pomieszczenie, z lekkim uśmiechem wręczyła kod zabezpieczający Michaelowi, który skrył go wewnątrz kieszeni spodni, a oni przeszli przez już oświetlony korytarz. Pomimo że słońce wciąż było na niebie powoli chyliło się ku upadkowi co niezmiernie ją zadowalało. Zakochała się w widokach zachodów słońca na tej wyspie było to w tym coś zachwycającego w pewien sposób magicznego gdy patrzyła jak najważniejsza gwiazda układu słonecznego znika za taflą wody, coś niezwykłe.
        — Dokąd idziemy — zagadnęła, gdy wychodzili przez znany im hotel otoczony mnóstwem basenów.
        — Nie zbyt daleko — odparł jedynie, a ona wiedziała, że nie zdoła nic z niego wyciągnąć.
        Wzruszyła ramionami, podążając tuż przy nim, a ona dostrzegła, jak idą w stronę pobliskiej plaży. Ukradkiem popatrzyła na Michaela, lecz on bym zbyt wpatrzony w słońce, które przybierało powoli barwy pomarańczy i złota. W milczeniu stanęli przed znajomym wejściem, a ona widziała zapalone wokół rozrzuconych płatków czerwonych róż świeczki, które wkrótce dadzą zachwycający widok. 
        Patrzyła na to zdumiona, bo nigdy nie oczekiwała, że ktoś przygotuje dla niej taką niespodziankę. Owszem marzyła cholernie o takiej randce, jednak to przekroczyło, jej najśmielsze oczekiwała. Szli dalej, a ona z zachwytem spoglądała rozłożony koc na ciepłym piasku, na którym rozrzucone było wiele barwnych poduszek, zdecydowanie dominowały w nich biel i czerwień, małego pikniku rozstawione były belki, na których palił się żywy ogień, oświetla, czając to czarujące miejsce, co najmniej przykuło uwagę to chłodzące się białe wino i miska wypełniona truskawkami. Nie było tego, zbyt wiele jednak nie oczekiwała czegoś zmyślnego, zawsze twierdziła, że lepiej stawiać na minimalizm, bo i tak gdy odpowiednio się dopierze, wygląda naprawdę ślicznie. Była oczarowana tym widokiem, a to dopiero był początek. 
        — Podoba się? — słyszała cichy szept Michaela gdy stanęli przed kocem, a oni czuli jak słońce, spowija swoim blaskiem ich twarze. 
        — Jest cudownie — zachwyciła się, spoglądając na niego — Jak to wszystko przygotowałeś? 
            — Ma się sposoby piękna — odparł tajemniczo — Zapraszam.
        Usiadła na skraju cienkiego materiału, spoglądając ukradkiem na zachodzące słońce, które tuliła wyspę do snu. Nie było tutaj jakiś hucznych imprez, można powiedzieć, że tubylców było nie wiele i brak było dyskotek z największych miast świata i to był urok tego miejsca, że panował tutaj także spokój po zmroku. Ponownie jednak zwróciła się ku siedzącemu przy nim mężczyźnie. Widziała, jak otwiera butelkę dobrze chłodnego białego wina pół słodkiego, chwytając nieopodal stojące kieliszki. 
        — Takie randki mi się podobają najbardziej — zaśmiała się cicho, chwytając nóżkę swojego naczynia.
        — Czy właśnie sugerujesz, że wcześniejsze ci się nie podobały — zażartował, przyciągając ją do siebie.
        — Kto powiedział, że byłam rozczarowana czy nie zadowolona — mówiła gdy oparła się na jego ramieniu — Mi nie wiele do szczęścia jest potrzebne.
        — Właśnie widzę — mówił z rozbawieniem.
        Spędzone chwile na wspólnej rozmowie upłynęły im nie wiarygodnie szybko, zanim się spostrzegli zmrok, zawisł nad tą rajską wyspą, a oni siedzieli wsłuchani w szum morza, wspominając nieco zabawne wydarzenia ze swojego wcześniejszego życia, może mogli siedzieć i sobie słodzić jednak co było w tym zabawnego, skoro mogli się pośmiać, z samych z siebie.
        — Nie przypominaj mi tej imprezy! — jęknęło słabo.
        Uniosła szkło do ust pociągając dość spory łyk napoju procentowego by w jakiś mogła zatuszować swoje nagłe zażenowanie gdy Mike opowiadał jej co wyprawiała na imprezie u swojego brata gdy zbyt dużo wypiła.

                                                                   ✰✰✰

       Z okazji tej Wigilinej Nocy, pragnę wam złożyć życzenia o szczęściu, zdrowiu, spełnieniu własnych pragnień. Miejcie siłe przetrwania koronowej epidemii, by paskustwo was nie dopadło, zdrowko się liczy teraz przede wszystkim. Pragnę byście się uśmiechnęli choć trochę i niech wróci nasze dawne życie byśmy spełniali własne pragnienia. 
       Sobie jak i wam życzę by w tym nadchodzącym roku nasz ukochany zespół wydał nową muzykę, zdrówka przede wszystkim zdrówka wam życzę bo w tych czasach to się liczy jak najbardziej.


        Życzeń ja składać nie umiem więc wybaczcie za te denne życzenia. 
        Wesołych Świąt 
        Widzimy się jutro!

No comments:

Post a Comment