Wednesday, December 9, 2020

II 34 — AKCEPTACYJNY STRACH

        — Wystarczyło, bym nie była obecna przez parę dni — mruczała rozgniewana lekko ponosząc ramię gdy czuła jak z jej ramienia powoli zsuwa się jej torba sportowa, popatrzyła na swoje lustrzane odbicie, by dojrzeć własne odbicie obładowane wieloma paczkami oraz toną listów, które zebrały się w jej skrzynce pocztowej — Nie mogli znaleźć innej pory na przysłanie tej przeklętej korespondencji — marudziła — Musieli zrobić to akurat podczas mojej nieobecności. 
        Przykucnęła w chwili gdy wyczulała jak jedna, z paczek wysuwa się z jej ramion, a ona z trudem zdołała ją złapać. Poradziła ją ilość poczty, którą znalazła w skrzynce a tym bardziej gdy zdołała odebrać wszystkie zaadresowane dla niej paczki oraz przesyłki, których spodziewała się, że zostaną dostarczona parę dni po jej nieobecności w mieście. W przeciągu ostatnich tygodni jej wyjazdy oraz podróże poza granice hrabstwa były niezwykle intensywne, zwłaszcza gdy jej harmonogram zawodów czy wyścigów pękał w szwach. Ostatnimi dniami wracała do miasta tylko po to, by zabrać parę czystych rzeczy i ruszyć w dalszą drogę. Jak zdołała podzielić tymczasową pracę z serią zawodów, w których brała udział, wciąż nie pojmowała, jak zdołał, to wszystko poukładać. Jednak najbardziej na tych zdarzeniach cierpiało jej życie prywatne, a zwłaszcza uczuciowe. Odkąd przebywała w wiecznej podróży, nie widywała się praktycznie w ogóle z Michael’m. Ostatnim razem widziała go dłużej niż kilka minut ponad dwa tygodnie temu, nie zamierzała ukrywać, że cholernie go jej brakowało, jednak nie umiała zrezygnować ze swojego zamiłowania do szybkiej jazdy. Motocykle dawały jej swobodę, czuła posmak upragnionej wolności. Nic nie zdołało ją ograniczać, czuła jedynie słodycz unoszącej się nad nią adrenaliny ekscytacji gdy wsiadała na swoje ukochane kawasaki, by dążyć do upragnionego celu, nieważne było dla niej wtedy nic prócz motocykla, pustej drogi i dźwięku mruczenia silnika, mogła wtedy powiedzieć, że niczego więcej nie pragnęła, bo motor pozwalał poczuć się jej wolnym, nie musiała myśleć o zmartwieniach, strapieniach czy kłopotach, z którymi musiała się mierzyć, na drodze to się nie liczyło, zwłaszcza gdy nakładała na siebie skórę Fire, dziewczyny, która nie musiała się martwić każdego dnia o swoje własne życie, to ona była zupełnie wyswobodzona, była tą wilczycą, która stała się z chwilą gdy zdołała osiągnąć swoje własne zwycięstwo na torze, pokazując, że nic nie może jej zatrzymać gdy pragnęła zdobyć upragnioną nagrodę za swoją ciężką pracę. 
        Nie potrafiła nie czuć ekscytacji gdy patrzyła na siebie odzianą w czerń skóry, którą tak kochała zakładać gdy zasiadała na motocykl. Uśmiechnęła się dyskretnie pod nosem, ujrzawszy oczami wyobraźni twarz swojego ukochanego. Doskonale znała jego słabość, do jej skórzanych stroi, wielokrotnie jej powtarzał, że mógłby każdego dnia podziwiać ją w takim wydaniu i zupełnie ją to nie dziwiło. Mimo że nie uważała siebie za najpiękniejszą kobietę świata, obcisłe spodnie, czarne połyskujące rękawy pozwalały jej poczuć, się niezwykle piękną skórą pozwalała dokopać się jej do dziewczyny, która sama mogła przyznać przed sobą, że pomimo swojej przeciętnej urody czuła się naprawdę wspaniale. Skłamałaby gdyby powiedziała, że nie podobają się momenty gdy mogła zobaczyć piekielne pożądanie w oczach swojego partnera, by wręcz nie minęła minuta, poczuła jego dotyk jego dłoni, czy słodycz jego cholernie pożądliwych ust. 
        Drgnęła lekko wystraszona gdy usłyszała nad sobą ten przeklęty dźwięk stającej na ostatnim pietrze windy, by po paru sekundach dostrzegła otwierające się przed nią metalowe drzwi. Opuściła windę, idąc pewnym krokiem przed siebie, a stukot jej kozaków odbijał się echem po pogrążonym w ciszy korytarzu, wsunęła między usta jedną, z trzymanych przez siebie kopert sięgając do pobocznej kieszonki torby, z małą trudnością wyczuła chłód obręczy, pociągnęła za nią, by wyjąć pęk kluczy do mieszkania. Podrzuciła lekko ramię do góry gdy ponownie wyczuła, jak ramiączko osuwa się z jej barku. 
        Od kluczyła drzwi, by pociągnąć je ku sobie otwierające je. Weszła do środka, od razu pozbywając się ze swojego ramienia przeklętej małej walizki podróżnej, pozbywając się małego ciężaru, przyjemna cisza sprawiła, że poczuła upragniony spokój po kilku dniach w ciągłej podróży, tym razem jednak nie usłyszała wesołego szczekania Junki czy głośnego miauczenia Waltera. Tym razem nie powitało ją grono stęsknionych zwierzaków. Była świadoma, że w ostatnim czasie nieco ich zaniedbała jednak nie pozwoliła sobie, by nie na czas jej nieobecności pozostały samotnie porzucone w jej mieszkaniu, nie mogła, znieś myśli, że całymi dniami będą siedzieć samotnie w zamknięciu a Junka zostanie wyprowadzona tylko dwukrotnie jeśli kogoś poprosi by zajrzał do tych futrzastych czworonogów, dlatego podczas swojego pierwszego wyjazdu trzy tygodnie temu zawiozła je do Chestera, który zgodził się nimi zająć, półki nie skończy się jej ostatni wyjazd, nie mogła poprosić o opiekę nad zwierzakami Michaela, on sam nie był obecny w mieście, musiała wyjechać do Nowego Jorku miał tam kilka spotkań, w których musiał wziąć udział, sam poprosił o podobną przysługę kumpla by mógł przygarnąć Jay na parę dni do siebie. Niezwykle radował ją fakt, że wraz z ekipą zdołali się uporać z napiętym terminarzem wyścigów i mogli wreszcie odetchnąć i nabrać sił po kilkutygodniowej podróży po kraju. 
        Zeszła ostrożnie po schodach, by przejść kilka kroków, tylko po to, by stanąć przed kanapą, na którą porzuciła kilka kopert oraz odłożyła ostrożnie kilka paczek, jak zdołała zauważyć jedna, z nich była tą, którą oczekiwała. Opadła na kanapę, nawet nie mając ochoty iść się przebrać w coś wygodniejszego, mimo wszystko skóra też pozwalała jej czuć się komfortowo zwłaszcza gdy dobrała odpowiedni komplet spodni czy rękawów. Popatrzyła z cichym westchnieniem na stosik przysłanej poczty, sięgnęła do pobliskiej komody tylko po to, by odnaleźć w szufladzie nożyk, podkuliła jedną nogę, chwytając jedną z najbardziej wyczekiwanych przez siebie paczek. Przecięła taśmę, by otworzyć szary karton, by ostrożnie wyjąc z niego kolejny pakunek, produkt, który zamówiła, nim wyruszyła na ostatnie zawody, by mogła dziś powrócić. Leżał przed nią nowy tablet, tak poprzedni Ipad nieoczekiwanie padł jej z dnia na dzień, naprawa była dla niej była kompletnie nieopłacalna, dlatego zdecydowała się na zakup nowego, może pomyśleć, że to zbędność, niepotrzebny bajer jednak nie jednokrotnie dla niej był cholernie pomocny gdy pod ręką nie miała nawet laptopa. Wyjmuje ze środka tę zabawkę elektroniczną, by po pozbyć się z niej niepotrzebnych folii. Odłożyła na kanapę włączające się urządzenie, by popatrzeć na stos niepotrzebnej makulatury były to głównie broszurki biur podróży, nie było tam nawet ważnych listów z banku czy rachunków, które zdołała już zapłacić, jednak jedna z kopert wyróżniała się na tle wszystkich kolorowych zadrukowanych papierków. Sięgnęła po nią, by wolno odwróciła ją na drugą stronę, spoglądając z niepewnością na róg papieru. Odczytała adres uczelni, na którą składała podanie, a jej serce zamarło z niepewności. Sięgnęła po porzucony na stoliku nożyk. Przyłożyła ostrze do kartonu, rozcinając go. Odstawiła rękojeść małego scyzoryka na bezpieczną odległość, sięgając do środka. Chwyciła wszystkie spięte dokumenty, wyjmując je z głębi koperty. 
        Chwyciła samotnie leżący list, śledząc z uwagą treść wiadomości dziekanatu uczelni: 
        — Po rozpatrzeniu przez rektora naszego uniwersytetu pani poddania złożonego dnia — czytała na głos. 
        Zatrzymała się, próbując znaleźć linijkę, która mówiła wprost, czy się dostała, czy raczej przepuściła swoją szansę na wybrane przez siebie kierunek. Długo zastanawiała się co wybrać, i w jakim kierunku pójść ostatecznie zdecydowała się na jeden ze jedną z lepszych uczelni artystycznych, jakie mogła wybrać, brała wiele czynników pod uwagę, jedną z nich był również lokalizacje. Ponownie przejrzała broszurkę uczelni, o której rozmyślała pod koniec liceum, gdy mogła ujrzeć pieczątkę, z tego uniwersytetu serce jej zamarło, bo ten dokument mógłby być przepustką do jej przyszłości, a jednocześnie zniszczeniem jej marzeń o nauce na uczelni, o której marzyła, odkąd zapragnęła, związać swoją przyszłość z grafiką i rysunkiem pragnęła nie tylko się utrzymywać z malowania obrazów za zamówienie, ale dalej kształcić się w tym kierunku. 
        — Z przyjemnością informujemy panią, że pozytywnie rozpatrzyliśmy pani prośbę i mamy przyjemność powitać panią wśród grona studentów kierunku rysunki i grafiki komputerowej — dokończyła czytanie akapitu, a euforie a w jej krtani sprawiła, że jej głos zachwiał się z radości — Dostałam się! — nie dowierzała, wpatrując się osłupiała w dokument, który miał być jej przepustką do przyszłości — Naprawdę mi się udało! — powiedziała rozradowana. 
            W jednej chwili miała ochotę krzyknąć ze szczęścia, bo jedno z jej niewielu marzeń zaczęło się spełniać i miała na to żywy dowód, trzymając go w zaciśniętej dłoni. Jeśli ktoś by jej powiedział dwa lata temu, że będzie starać się o miejsce na jednym, z lepszych uniwersytetów plastycznych w kraju nie uwierzyła, by mu raczej wprost by go wyśmiała, jednak teraz patrzyła na dokument, który to potwierdzał. Nic w ostatnich miesiącach tak bardzo ją nie cieszyło jak właśnie ten druk, który pokazywał jej, że marzenia, które we wcześniejszych latach uznawała tylko za niepotrzebne twory ludzkiej wyobraźni, mogą rzeczywiście się spełniać pomimo w jakim bałaganie życiowym tkwisz, ona była żywym przykładem, że można dążyć do spełnienia własnych pragnień, nie tkwić wciąż w zawieszeniu nie dławić się smrodem dawnego życia, zrzucić, choć część balastu ze swoich ramion i uwierzyć, że szczęście może spotkać i nas samych. Podążyć za swoimi pragnieniami oraz robić wszystko by dążyć do wyznaczonego sobie celu. Nie mogła pozwolić, przepuść szansy przepustki do swojej przyszłości, raz to uczyniła, wycofała się gdy ogarnął ją lęk wręcz paniczny strach o jutrzejszy dzień, ale teraz wiedziała, że nie pozwoli by niewyjaśnione sprawy oraz wieloletni konflikt sprawiły, że nie zawalczy o własną przyszłość, a teraz mogła do tego brnąć, a kartka w jej dłoni była pierwszym krokiem. 
        Poderwała wzrok znad listownej korespondencji w chwili gdy po całym mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Odrzuciła druk tylko po to, by wyprostować się, a kątem oka rzucił się jej włączony już tablet. Pewnym rokiem ruszyła ku drzwiom, głowiąc się, kto mógłby ją odwiedzić, tak naprawdę nie zdążyła nawet do nikogo napisać, że wróciła, owszem mówiła orientacyjnie ukochanemu kiedy może wrócić, ale sama nie była pewna czy dotrze na czas, by zwyczajnie się nie nastawiał na jej powrót, ale widocznie jej nie posłuchał. Nie obstawiała nawet nikogo, z ekipy widziała się z nimi pół godziny temu, gdzie po krótkiej rozmowie rozjechali się do własnych mieszkań czy domów pragnąc odpocząć po tak intensywnych tygodniach w podróży. 
        Jak mogła w jakikolwiek sposób łudzić się czy sądzić, że chociaż przez moment nie przeszło jej przez myśl, kto mógłby stać za drzwiami jej mieszkania. Nie mogłaby go pomylić z nikim, mimo jej wielokrotnych próśb czy błagań by w żaden sposób się nie nastawał na jej terminowy powrót ujrzała go w chwili gdy uchyliła szczerzej dębowe skrzydło i dojrzała go stojącego po drugiej stronie, uniosła w lekkim zdumieniu spojrzenie swoich bladoniebieskich tęczówek z chwilą gdy dojrzała go okrytego czernią i skórą, taki widok nie był u niego częsty zwłaszcza w ostatnich miesiącach, częściej widywała go w koszulach, rzadkością było u niego ubranie nawet zwyczajnego podkoszulka, widok, który ujrzała przed sobą, nie zamierzała oszukiwać, że dojrzenie go w takim wydaniu niezwykle pieściło jej oko, szczególnie teraz gdy jej serce aż łkało z tęsknoty, jej ciałem wstrząsnęło pragnienie i ogromna tęsknota, pragnęła ponownie zakosztować słodyczy jego ust, których tak brakowało jej przez ostatnie dni, ciepła jego ciała, czy było to dziwne, że przyzwyczaiła się do nocy, w których zasypiała w jego ramionach, czy budziła się kolejnego poranka. Niby to tylko te cholerne dwadzieścia jeden dni, jednak ich serca były stęsknione, za uczuciem, czułością i pragnieniem bliskości. 
        — Nie posłuchałeś mnie — stwierdziła, czując, jak kącik jej ust umyka lekko ku górze, choć tak bardzo starała się być poważną, nie potrafiła być gdy widziała przed sobą mężczyznę, którego jej tak brakowało. 
        — Nie — mruknął, opierając dłoń na krawędzi futryny. 
        — Powiedz czy ty kiedykolwiek zechcesz mnie posłuchać? Prosiłam cię, byś nie przyjeżdżał, bo może mnie nie być, a ty co uczyniłeś? 
        Wolno oparła swoje splątane ramiona na swoich piersiach, spoglądając na niego, delikatnie przymrużając swoje bladoniebieskie spojrzenie, blask oczu, który mu brakowała przez ostatnie tygodnie, za którymi tak tęsknił i marzył w omenach sennych. 
        — Tak wręcz, mnie błagałaś, bym przyjechał jutro, ale stwierdziłem, że nie zaszkodzi spróbować — wyrecytował niczym katarynka jej słowa — I zakasującym zbiegiem okoliczności powitała mnie ona po trzech tygodniach swojej nieobecności, czego tak naprawdę chciałbym więcej — mruknął, a ona wyczuła zmysłowość, którą tak bardzo pragnął zatuszować, jednak jej nie zdołało to umknąć. 
        — Uważasz, że zdołasz mnie oszukać? — zapytała nadzwyczaj poważnie. 
        — Oszukać? — powtórzył — Ja — wolno przysunął wolną dłoń do swojej piersi — Julio, skarbie, sądziłem, że mnie znasz, by posądzać mnie, że staram się ciebie okłamać. Nigdy by mi to na myśl nie przyszło. Czy byłbym zdolny do tego, spoglądając w oczy kobiety mojego życia? 
        Ogromnym trudem okazało się dla niej utrzymanie powagi, zwłaszcza w obecnej sytuacji gdy doskonale wiedzieli, dokąd zmierza ta mała pogawędka. Oczy stojącego przed nią mężczyzny aż migotały z uciechy gdy tylko dojrzał swoją dziewczynę w przejściu własnego mieszkania, a widok jej odzianej w czerń i lekko obcisłą skórę niezwykle rozbudził jego zmysły, sprawiając, że jego jedynym pragnieniem było wdarcie się do środka małego apartamentu, zamknięcie drzwi i porwanie jej w ramiona i pokazanie jej jak bardzo za nią tęsknił przez ostatnie dni, lecz byłby głupcem gdyby sądził, że Julia dałaby mu się oszukać. Nabrać się na zwyczajny tok rozmowy, a szczególnie w chwilach takich jak te gdy nie widział jej od tygodni kiedy ona zdołała wrócić na krótką chwilę do miasta, on siedział po drugiej stronie kraju na nudnych spotkaniach biznesowych. Ostatni czas był dla nich niezwykle ciężki, odkąd dowiedział się o jej pasji motoryzacyjnej oraz jej zamiłowań do szybkiej jazdy, nie ukrywała już gdzie bywa gdy znika w domu jednak trudniej było im zwłaszcza gdy grupa zaczęła ją werbować do coraz częstszych zawodów czy pojedynczych wyścigów zupełnie jak on i ona zaczęła żyć w wiecznych rozjazdach. Akceptował to, ale nie zamierzał ukrywać, że mu jej brakowało. 
        — Bajerowanie zawsze było w twoim stylu — stwierdziła, spoglądając nieco znudzona w jego tak ujmująco zachwycające brązowe spojrzenie — Mike, kotku będziesz na tyle miły i przypomnisz mi kiedy ostatnim razem się widzieliśmy? — pytała, chodź odpowiedź dla nich obojga, była tak oczywista. 
        Odliczali dni ponownego spotkania. Rozdzieleni przez ogrom kilometrów, mogący dojrzeć siebie tylko podczas rozmów na video czacie, oczekiwali z utęsknienia momentu gdy stanął przed sobą w cztery oczy, jednak w ich sercach tliła się rządzą, pragnienie, namiętność i nieskrywana tęsknota za sobą. 
        — Dwa miesiące temu — odpowiedział z delikatnym zasmuceniem w głosie — Wciąż przede mną uciekałaś najdroższa. 
        — Mówisz? — lekko przechyliła głowę na bok, spoglądając na niego spod lekko przymrużonych powiek — Kochanie, nie chciałabym być nie miła, ale sam mnie opuszczasz gdy wyjeżdżasz w trasy, można powiedzieć, że jesteśmy kwita — uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, gdy dostrzegła jak w geście zawstydzenia, lekko pociera kark dłonią — Mina zrzedła Shinoda — powiedziała hardo, wychylając się w jego stronę wciąż ze splecionymi ze sobą ramionami. 
        Kurtka, którą zaledwie przed paroma chwilami rozsunęła, rozchyliła się, eksponując, przyległą do jej ciała koszulkę na ciennik ramiączkach odsłaniając lekko jej kształtne piersi okryte bordowym biustonoszem. Widziała głód jego spojrzenia gdy pochyliła się ku niemu i skłamałaby gdybym uznała, że robi to specjalnie, doskonale znała jego słabości, była świadoma, co sprawia jej facetowi przyjemność, a szczególnie co pobudza jego zmysły. Nie potrzebowała się nawet teraz wysilać, wiedziała, że już jest jej. Odkąd po raz pierwszy pokazała mu się w tym wydaniu, za każdym razem gdy przystrajała się w podobnym komplet i widziała się z Michael, zawsze dostrzegała w nim ogrom pragnień, oraz chęci sprawienia jej rozkoszy. Nie potrafiłaby narzekać na brak wrażeń w ich życiu erotycznym. Potrzebowała niemal sześciu miesięcy, by po raz pierwszy pozwolić mu się zobaczyć kompletnie bez ubrań, jednak nie zajęło długich miesięcy gdy tylko dała się, ponieś chwili, od tamtego czasu nie umiała mu odmówić gdy lgnął do niej, czy zwyczajne ona pragnęła zakosztować nieco więcej rozkoszy. Oboje byli niezwykle spragnieni i szczęśliwi swoim życiem intymnym i żaden z nich nie był w stanie narzekać na znudzenie czy brak wrażeń, bo zawsze potrafili, urozmaić sobie ich wspólne noce, poranki czy chwile, które spędzali na pieszczotach własnych ciał. 
        — Dziwisz mi się? — wypalił nagle — Nie widziałeś cię od dwóch miesięcy, jedynym naszymi rozmowami były te przez telefon, gdy ty przyjechałaś na chwile do miasta, mnie nie było. Brakuje mi ciebie. 
        — Nie chciałeś powiedzieć, że brak ci seksu? — zaśmiała się. 
        — To sprawa drugorzędna — odparł wymijająco. 
        — Czyżby — zacmokała, unosząc delikatnie jedno ze splątanych ramion ku górze, machając przed jego oczami jednym swoich palców — Oczy cię zdradzają Michaelu, są twoim pieprzonym zwierciadłem, dobrze widzę prócz tęsknoty cholerną toń pożądania więc… — wyciągnęła dłoń ku niemu, chwyciła go stanowczym ruchem za klapy jego skórzanej kurtki, przysuwając ku sobie — Może zapragniesz przestać oszukiwać nas wzajemnie i pokazać jak bardzo mnie ciebie brakowało, sypialnia czeka — mruknęła kusząco. 
        Widziała, jak pewnym krokiem wkracza do mieszkania, zamykając z lekkim trzaskiem za sobą ciemne dębowe drzwi, w chwili gdy zdołała się wyprostować, stał przed nią z tym swoim olśniewającym uśmiechem, który sprawiał, że serce jej miękło za każdym razem gdy tylko mógł spełnić swoje fantazje, mogąc wreszcie ją uszczęśliwić, również sprawiając sobie ogrom przyjemności. Dominował nad nią, nigdy nie była górą gdy oboje pragnęli seksualnej zabawy, ona sama tego nie pragnęła. Nie umiała mu odebrać tej przyjemności, nieważne gdzie byli, jak długo zdołał trwać w rozkoszy swojej namiętności, oboje byli zawsze, spełni i niczego więcej do szczęścia nie potrzebowali. 
        W niemal następnej chwili stała dosłownie przyszpilona do pobliskiej ściany, a ona poczuła upragnioną słodycz, którą zawsze niosły jego gorące pocałunki, upragnione pożądanie, które niosły jego cholernie kuszące usta, te, których była tak spragniona, czego tak najbardziej chciała w ostatnich dniach, które były dla niej już męczące z dala od niego. Nie mogła już tego znieść, ona nie widziała go zaledwie dwóch miesięcy, lecz jej serce pękało z tęsknoty, teraz dopiero zaczęła pojmować jak bardzo liczyły się dla niego te dni gdy wracał po długotrwałej podróży czasami nie będąc w domu przez pół roku. Tęsknota była dobijająca nagrodą dla nich miała być zbliżająca się noc. Całowali się z ogromnym pożądaniem, z pragnieniem wyrażenia jak bardzo im siebie brakowało. Przylgnęła do niego bliżej, obejmując go niemal w zaborczym uścisku gdy on trzymał ją wciąż pewnie przy poszarzałym murze, całując z ogromną czułością. Powoli zaczęła tracić dech, odczuwając coraz silniejsze żądze, które nimi ogarnęły. Mogła jedynie czuć, jak rozpiął jeden z trzech guzików jej skórzanych spodni, by po chwili pozbył się drugiego, rozpinając je do końca. Rozpiął niemal po sekundzie zamek błyskawiczny jej spodni, delikatnie stukając palcem o jej niesamowicie wrażliwą w tej chwili kobiecość. Poruszyła niespokojnie biodrami, co nie mogło ujść jego uwadze, odsunął się od jej spragnionych, większej czułości warg wolno opierając swoje czoło jej, spoglądając z ogromną czułością oraz miłością w jej lekko przymknięte oczy. Nie odezwał się, lecz widziała jak kącik jego ust drgnął nieznacznie ku górze w chwili gdy jego dłoń bezkarnie wkradła się pod jej dość skąpą dolną bieliznę. Nie zatrzymywała go, nawet nie próbowała gdy powiódł swoimi dwoma palcami po całej jej długości, ale tak naprawdę poczuł jak bardzo jest spragniona w chwili gdy rozsunął jej wargi sromowe czując jak bardzo jest mokra, a ona sama delikatnie rozsunęła biodra, dając mu lepszy dostęp do siebie. 
        — Moja kicia aż tak bardzo jest spragniona — zamruczał cicho, tworząc kółka na jej łechtaczce, by niemal po chwili w nią wejść. 
        — Przypominam ci Shinoda — sapnęła, łapiąc z trudem oddech gdy poczuła jak stanowczo, lecz delikatnie porusza swoimi palcami wewnątrz niej — W naszym związku kotem jesteś ty — mruknęła, czując rozkosz, którą niosła za sobą jego zabawa. 
        Co czuła oprócz upragnionej przyjemności, cholerną pożądliwość, w każdej chwili gdy czuła zmysłowość jego ruchów, nie chciała, by przestał, a równocześnie tak bardzo pragnęła, lecz tylko po to, by poczuć go w sobie. I wcale nie dążyła, by spełnić jedno ze swoich egoistycznych pragnień, by wyzbyć się, z niego tych przeklętych ubrań by mogła go podziwiać bez nich, lecz oddała się zupełności radości, która czerpała. Z jej gardła wydobyło się głośniejsze mruczenie gdy wszedł w nią gwałtownie, a usta wykrzywiły się w ciepłym uśmiechu, nie miała pojęcia, jak długo mogli tam stać, w tym przedpokoju to nie miało kompletnie znaczenia zwłaszcza w takiej chwili jak teraz gdy po dwóch miesiącach nieobecności mogli spełnić swoje pragnienia. 
        — Chwyć się mocniej — słyszała jego cichy, patrząc w jej lekko zamglone oczy. 
        Doskonale wiedział, że była już o swojego własnego kresu, nie potrzebowała wiele by poczuć to upragnione spełnienie, stała niemal na miękkich nogach, a jej oddech był coraz szybszy i płytszy. Nie potrzebowała nawet chwili, by go nie posłuchać. Kurczowo złapała się kołnierzyka jego kurtki gdy on bardziej przyśpieszył, potęgując jej doznanie, a ona czuła się coraz bardziej rozanielona. Patrzył tylko na jej mgliste spojrzenie świadomy, że wystarczy jego jeden ruch, by ona poczuła szczęście. Uśmiechnął się na ten widok, wchodząc w nią jednym mocnym ruchem, by w tej samej chwili, stłumić jej krzyk całując ją z niewyobrażalną namiętność i by spotęgować, jej doznanie wyszedł z niej jednym płynnym ruchem. 
        Ujrzenie czystej radości w niej oczach było dla niego najlepszą nagrodą, jaką mógł otrzymać i sobie życzyć. Nie potrafiła ustać, nogi same się pod nią osuwały gdy spragniona po tygodniach rozłąki doszła na tym korytarzu wiedziona jego cholernie dobrymi pieszczotami. Niemal w tej samej chwili znalazła się w jego ramionach. 
        — Chętna na powtórkę? — słyszała subtelność jego głosu, gdy mogła, jedynie czuć jak podążą, z nią ku górnemu wysokości piętra wprost do jej sypialni. 
        — Zadajesz głupie pytania kotku — mruknęła w odpowiedzi, gdy znaleźli się na górnym korytarzu — Nie odmówię kolejnego razu, a tym bardziej pozbawienia cię spodni — zaśmiała się z delikatną chrypką w głosie. 
        Wystarczyła zaledwie chwila, by znaleźli się w jej sypialni, która wyglądała zupełnie, tak jak ją pozostawiła ostatnim razem, wszystko było na swoim miejscu, a także pościelone łóżko, które zdołała na szybko poprawić, jedynie drzwi garderoby było lekko uchylone, lecz nie można było dojrzeć panującego tam rozgardiaszu, który zdołała narobić przez swoje szybkie wizyty w mieszkaniu, blask zachodzącego słońca za sypialnianych i garderobianych okien był tutaj niezwykle zachwycającym widokiem. Światło padające przez ogromne szyby oświetlił ich twarze w chwili gdy powoli położył ją na łóżku, a ona poczuła nagły chłód pościeli. 
        — Seks przy zachodzie słońca — mruknęła rozbawiona, czując ciepło na swojej twarzy — Bardzo romantyczne nie sądzisz — odezwała się, a on dosłyszał w jej tonie głosu lekką ironię. 
        — I mówi to moja dziewczyna — odezwał się lekko zdumiony, delikatnie unosząc jedną z brwi ku górze — Kobieta, która mogłaby godzinami, ślęczeć na plaży, spoglądając na widoki przed sobą. Sarkazm jest w tej chwili niepotrzebny piękna, bo delikatnie się to gryzie z twoimi upodobaniami — mówił, górując nad nią. 
        Patrzyła jedynie w świetle zachodu, jak zsuwa ze swoich ramion kurtkę, rzucając ją niedbale za siebie, by po chwili mogła, zobaczyć jak pochyla się nad nią ubrany, jedynie w ten przeklęty podkoszulek. Jednak nim pozwoliła mu cokolwiek zrobić, chwyciła kraniec jego koszulki, podnosząc się do siadu, tylko po to by dzieliły ich tylko zaledwie kilka marnych centymetrów, uniosła ciemnym materiał ku górze, zmuszając go do pozbycia się go z siebie. 
        — Czepiasz się szczegółów Shinoda — mruknęła w chwili gdy poczuła, jak zdejmuje z jej ramion jej ukochaną skórę. 
        Zadrżała z chwilą gdy poczuła brak odzienia, lecz nie mogła narzekać gdy miała przed sobą gorętszy widok, mężczyzny, który rozpalał jej zmysły, doprowadzając do istnego szaleństwa i radości. Uśmiechnęła się niewinnie, gdy pochwyciła go za barki, tylko po to, by przerzucić go na drugi kraniec łóżka, siadając wolno na jego biodrach. 
        — Pyskata jak zawsze — żachnął się. 
        — Taką mnie pokochałeś koteczku — mruknęła, powoli pochylając się ku niemu — Nie powinno cię to dziwić Mike, taka już jestem, kąśliwa, złośliwa wiecznie sarkastyczna, ale… 
        — Cudowna, wspaniała, niezwykła, śliczna i najdroższą mojemu sercu kobietą — przerwał jej w pół słowa — Julie, którą pragnę mieć przy sobie do końca życia, nieważne co się wydarzy, nie chciałbym mieć innej gdy mam przy sobie ciebie. Kocham cię Julio. 
        Zamarła w połowie jego słów. Nie przepadała gdy prawił jej komplementy i doskonale o tym wiedział, jednak zawsze takie chwile sprawiały, że w jej sercu rozlewało się niezwykle poczucie szczęścia i miłości. Nie ukrywała, kochała go do szaleństwa, lecz za każdym razem gdy okazywał, jak bardzo jest dla niego ważna, nie potrafiła przejść wokół tego obojętnie, zwłaszcza po swojej długiej i dość niefrasobliwej ścieżce, którą podążała, by odnaleźć własną miłość, która okazała się dla niej początkowo drogą, na której napotykała wieczne kolce, dopiero przy jego boku czuła się naprawdę szczęśliwa, zakochana i spełniona. 
        — Złapałeś mnie w sidła swojej miłości i nie mogę nic więcej powiedzieć prócz tego, że kocham cię do szaleństwa — powiedziała z ogromnym uśmiechem — I nie oddam cię żadnej innej — dodała wojowniczo — Jesteś mój Shinoda i lepiej byś o tym pamiętał! 
        — Zawsze pozostanę tylko twój — zapewnił — Nigdy nie już nie pozwolę ci odejść! 
        Mogła mieć wiele związków, tkwić w wielu zauroczeniach, spotkać się z wieloma, była w stanie zmieniać facetów niczym rękawiczki, lecz ona tego nie pragnęła, bo jej serce należało tylko do jednego, tylko do tego piekielnie pociągającego faceta leżącego przed nią. Ona ponownie miłości nie szukała, lecz ona sama ją znalazła i nie darowała, by sobie gdyby wypuściła szansę, którą jej dawno. Nie przeżyła gdyby nie zdecydowała się na ten krok tamtego wieczoru na plaży, by zrzucić wszelkie bariery i jak przed kilkoma laty ponieś się sidłom zwanym miłością i oszalała. Zwariowała dla niego! Nikt nie mógł być jej droższy niż on. Nauczyła się u boku Michaela wielu lekcji na przyszłość, posklejała stare rany, dała szanse ponownie, by jej w piersi serce mocniej zastukało dla kogoś. Oboje zyskali to co utracili wiarę i nadzieje, że ktoś zdoła ich ponownie pokochać i dojrzy ich prawdziwe oblicze, niekłamliwe stworzą sylwetkę i osobę, którą grali czy udawaliby oszukać, że ich życie jest błogą bajką a ich samych, ludzi dotkniętymi swoimi własnymi przeżyciami, problemami czy kłopotami, z którymi się borykali. Szczerość zawsze była podstawą ich wspólnych relacji i było to jedna z rzeczy, które sprawiły, że podążyła ku niemu. 
        Roześmiała się niezwykle kusząco, w chwili gdy poczuła, jak chwyta ją za skraj bluzeczki, niemal każąc jej wrócić do siebie, jednak nie spełniła jego niemej prośby. Widziała niemal pożerający głód jego spojrzenia na sobie, oczu, które z tak ogromną intensywnością i pragnieniem wpatrywały się w nią szczytującą nad nim, sięgnęła obiema dłońmi ku skrajowi swojej ciemnej lekko obcisłej bluzeczki, wolno uniosła ją ku górze, by zrzucić ją z siebie, wyzbywając się ją, rzucając byle dalej za siebie. Uniosła ponownie dłonie, lecz tylko po to, by pochwycić zaczepki biustonosza skryte dyskretnie między jej biustem, rozpięła go, a on niemal w tej samej chwili zwisnął z jej dłoni pozbawiony tych małych ramiączek. Nie mogła ukryć zadowolenia dostrzegając lubieżny uśmiech skrywający się na ustach Michaela gdy pozbyła się niechcianej sobie bielizny porzucając poza łóżko, nie zamierzała ukrywać, że niezwykle jej się to podobało, spoglądania jak łaknie ją spojrzeniem swoich ciemnych oczu, pragnąc, by to ona znalazła się pod nim, by mógł pozbyć się niepotrzebnych ubrań i zadowolić ją tu i teraz, lecz i ta sytuacje miała dla niego ogromną korzyść w postaci jej samej, pół nagiej bogini jego seksualnych pragnień oraz jej fantazji, które mógłby spełniać o dowolnej porze dnia czy nocy. Nie liczyło się kiedy by do niego zadzwoniła czy napisała, przyjechałby do niej tylko by móc ją zaspokoić, podarować, choć namiastkę rozkoszy. Nie ważne co miałby zrobić, dla niej był gotowy zerwać się w środku nocy, by tylko pojechać do niej nieważne czy zechciała, by pragnęła zakosztować odrobiny rozpusty cielesnej, potrzebować, się wygadać, czy po prostu potrzebowała go, by się przytulić. Byłby przy niej. Stał się jej własnym niewolnikiem, zatracił się w miłości do niej, byłby gotowy poświęcić dla niej wszystko tylko pragnął, by przy nim była. Zwyczajna dziewczyna, która zniewoliła jego serce. Nic poza nią nie potrzebował do pełni szczęścia. 
        Powiódł swoimi dłońmi wzdłuż jej ciała, podążając po okrytych w ciemną skórę biodrach, które lekko ścisnął, widząc, jak pochyla się ku niemu, gdy on dążył swoją własną drogą, wiodąc wciąż w górę, by mogła czuć subtelność jego dotyku wzdłuż swoich boku, cień radości zabłysnął w jego spojrzeniu gdy tylko zaczęła wymykać się z jego objęć. Wystarczyło, delikatne muśniecie, by sprawić, że dostrzec jak jej oczy przymykają się delikatnie, walcząc z pokusą wybuchnięcia radosnym śmiechem, jednak powstrzymał ją, gdy zacisnął mocniej dłonie na jej talii, przyciągając do siebie, powoli opadła na niego, lecz ujrzał, jak podpiera się na swoich ramionach, wpatrywał się niczym oczarowany w czułość jego pięknego błękitnego spojrzenie, które już wielokrotnie odbierało dech i ta nieskazitelna barwa niczym najczystsza toń oceanów. Pocałowała go, lecz on pragnął więcej uzależniającej słodyczy jej ust ten zniewalającej, którą mógł czuć ostatni raz przed wieloma tygodniami. Pragnął ponownie zatracić się w słodyczy uciech cielesnych. 
        Zatonęła na nowo w cieple satyny tym którym on je ogrzał, czuć miękką pościel, która ją otulała, ujrzawszy nad sobą tak zakochane spojrzenie oczu swojego partnera, na moment poczuła smak jego ust, lecz nie mogła dłużej się nim rozkoszować gdy on odsunął się, a ona mogła, tylko patrzeć jak siada tuż obok jej stóp. Podniosła się na ramionach, z uwagą śledząc każdy jego ruch gdy on pochwycił jedną z jej stóp wciąż odzianą czernią jej ukochanych wysokich obcasów, o których kompletnie zapomniała a on sam zdołał się już wcześniej wyzbyć swoich butów. Patrzyła z delikatnym uśmiechem, jak chwyta zaczep zamka błyskawicznego, wolno go rozsuwając, zsunął go, by po niemal sekundzie porzucić ją tuż obok łóżka, nie potrzebował nawet minuty, by pozbyć się drugiego kozaka, który poszedł śladami swojego poprzednika. Znalazł się na klęczkach między jej nogami, lecz tylko po to by za dwa krańce jej ciemnych spodni i stanowczym ruchem pociągnął w dół, popatrzyła, tylko na niego opuszczając ramię i spoglądając spod przymrużonego oka na niego gdy dostrzegła prócz spodni swoje skąpą bieliznę on jedynie uśmiechnął się czarująco gdy lekko podniosła biodra pozwalając mu je zdjąć ostatecznie, teraz nie miała nic poza skórzanymi rękawiczkami. 
        — Chodź tu — zażądała. 
        On niczym potulny piesek poszedł do niej bliżej na czworakach, by znaleźć się tuż przy niej, gdy ona w pośpiechu pozbyła się ostatniej części garderoby, nie musiała czekać, aż poczuła zmysłowość jego pocałunków opadła na stos poduszek, nie będąc w stanie utrzymać równowagi, lecz niezbyt jej to przeszkadzało, gdy wreszcie zdołała odnaleźć guzik jego spodni, rozpięcie go nie stanowiło dla niej trudności, tym razem rozsuwając maleńki zameczek. 
        — Zdejmuj je — mruknęła stanowczo — Tylko mi spróbuj nie zdjąć bokserek! — ostrzegła. 
        Znała doskonale jego preferencje do doprowadzenia jej do istnej frustracji gdy prosiła go, by pozbył się z siebie ubrań, wręcz lubował się w tym, że zupełnie jak przed chwilą z niej pozbywał się wraz ze spodniami bielizny, a ona musiała nie jednokrotnie sama pozbywać się jego bielizny, bywało to kuszące, nie zaprzeczała, lecz potrafiło ją irytować gdy on nie potrzebował jej próśb, by się pozbyć z niej fig. 
        — I nie próbuj swoich sztuczek i zagrywek — dorzuciła z lekką zmysłowością w głosie — Bo ty i twój przyjaciel nie przywykliście dziś czekać — mruknęła, dodając z niebywale kusząco — Dwa miesiące bez zabawy. 
        Nie była na tyle nie spostrzegawcza, by nie dojrzeć wyraźny zarys w jego spodniach, który jeszcze bardziej się uniósł gdy tylko wspomniała, jak długo musiał na nią czekać. Dwa miesiące abstynencji, braku namiętności, pozbawiony chwil uniesień to wystarczyłoby, spełnił jej prośbę. Uśmiechnęła się półgębkiem gdy odsunął się od niej tylko po to, by zdjąć z siebie przeklęte spodnie, w których skryły się jego ciemne bokserki. Zaśmiała się cicho gdy ponownie ujrzała go nad sobą, czuła ciepło bijące od jego ciała, jednak jej śmiech natychmiast umilkł gdy zakosztował słodyczy namiętności jej malinowych ust. Zamruczała delikatnie z chwilą gdy poczuła, jak powiódł główką swojej męskości, wzdłuż jej kobiecości tylko po to, by łagodniej w nią wejść. Sapnęła cicho z chwilą gdy poczuła go w sobie, widziała ten znajomy uśmiech błąkający się na jego ustach gdy górował nad nią, oczekując tej chwili gdy będzie mógł się nią zająć, zawsze dawał jej chwile, by mogła poczuć dobrze w nim w środku. Pochylił się jeszcze bliżej niej, nie potrzebował chwili gdy poczuć jej usta w tak zmysłowym i pełnym namiętności pocałunku. Splotła dłonie na jego karku, pragnąc go mieć bliżej, oderwała się od jego warg, tylko na moment a on słyszał jej wyraźnie przyśpieszony oddech. 
        — Kotku — mruknęła lekko ochrypłym głosem. 
        Nie potrzebował więcej słuch zachęty, a on niemal natychmiast poczuła, jak zaczął, wolno w nią wszedł, nie potrzebowała go nawet prosić gdy ponownie czuła jak w nią wchodził, jego ruch był pewniejszy i bardziej stanowczy. Można było pomyśleć, że nie chciał jej krzywdzić, jednak tak nie było zawsze początkowo, jego ruchy były powolne, bo nie chciał, by od razu doszła. Co to za zabawa gdy zaledwie po kilku pchnięciach ją zalała ekstaza żadnej tu zabawy ani przyjemności, a tym razem oboje pragnęli tego samego. Poczuć spełnienie i upragniona radość, które niosła za sobą wspólna bliskość po prawie dwóch miesiącach rozłąki, którą przeżywali w ostatnich tygodniach, tym razem nic się nie liczyło poza nimi samymi, tą chwilą i tym jednym pragnieniem. 
        — Nie masz pojęcia, jak bardzo mi ciebie brakowało — szeptał po dość długich minutach z lekko zaciśniętym od emocji i uczuć głosem, wchodząc w nią mocniej, a on sam czuł jak jej mięśnie, zaciskają się wokół jego męskości. 
        — Myślisz, że nie miałam ochoty zostać ostatnim razem — mruknęła z ogromną trudnością gdy namiętność ścisnęła jej sercem — Miałam zostać — wyszeptała, unosząc dłoń do jego policzka, delikatnie go głaszcząc — Gdyby nie prośba Dereka miałbyś mnie już po swoim powrocie z Nowego Jorku — mruknęła — Próbowałam mu odmówić, ale się uparł — zadrżała gdy poczuła jak bardziej stanowczo w nią wchodzić, a ona nie była pewna, jak długo zdoła być obojętna na rosnącą w jej piersi euforie. Żaden z nich nie chciał kończyć tych przeciągających się minut na wspólnych uniesieniach, lecz jak i ona, on sam był na skraju własnej przyjemności. 
        — Ale czy ma to znaczenia teraz? — jej pytanie była czysto teoretycznie — W końcu wróciłam — uśmiechnęła się delikatnie gdy poczuła jak mocniej w nią wchodzić, a ona kurczowo zacisnęła dłoń na jego łopatce, usłyszała jego cichy syk gdy mocniej wbiła swoje paznokcie w jego nagą skórą. 
        Patrzyła, jak na moment skrywa twarz w jej obojczyku, nie jednokrotnie podczas ich wspólnej zabawy doprowadzała jego plecy do znacznie gorszego stanu, za każdym razem obiecywała sobie i mu, że będzie uważać i pomimo że nigdy nie miał do niej a cienia pretensji i prosiłby, jej nie przepraszał, bo sam doprowadza ją do tego stanu czuła się delikatnie wina zwłaszcza gdy raniła go aż do krwi. 
        Następne minuty okazały się dla nich balansowanie, na granicy spełnia i utrzymania swojego rytmu jednak z każdą chwilą było coraz trudniej wstrzymywać się przed spełnieniem. A ona szczególnie to widziała po nim gdy walczył sam ze sobą, pragnąc ją zadowolić, jednak ona wiedziała, że potrzebował dosłownie jednej chwili, zupełnie jak ona nie potrzebowała wiele. Z chwilą objęła go delikatnie za twarz, widziała, jak jego oczy zachodzą tą cudowną mgłą. Doszedł z jej imieniem na ustach. Uśmiechnęła się jedynie, widząc jego spełnienie była tak bardzo w niego zapatrzona, że mogła jedynie czuć, jak po raz ostatni wszedł w nią, a ją zalała cudowna poczucie spełnienia i błogiej ekstazy mieszające się z jej krzykiem jego imienia. 
        Wyszedł z niej wolno, dopiero teraz pozwalając sobie opaść, pozwalając sobie wtulić się w jej obojczyk, a ona z uśmiechem pogładziła go wolno po włosach, sama czując się wykończona, ale prze szczęśliwa, ta noc mogłaby być dłuższa jednak i oni potrzebowali chwili, by złapać oddech. 
        Minęło kilka dłuższych minut, a oni leżeli przytuleni do siebie okryci zaledwie kocem, po który Mike zdołał sięgnąć, okrywając ich zaledwie do pasa i ponownie powrócił do niej wtulony w jej bok, słowa zdawały się być niepotrzebne gdy mogli wreszcie napawać się swoją obecnością jednak cisze nie trwała długo gdy ujrzała jak podnosi się układając na tuż przy niej na stosie poduszek, obejmując bardziej i przyciągając bardziej do siebie. 
        — Właściwie nie przyszedłem tutaj bez powodów — odezwał się nagle wciąż lekko zachrypniętym głosem. 
        — Coś ty znowu wymyślił? — zagadnęła, lekko odsunęła się od niego, by móc lepiej go widzieć. 
        — Czy masz w przeciągu zbliżającego się miesiąca jakieś wyjazdy? — zapytał jedynie. 
        Popatrzyła tylko na niego, popadając w lekką zadumę, starając sobie przypomnieć rozpiskę w swoim elektronicznym kalendarzu, pomimo że dosłownie przed dwoma paroma godzinami wróciła do miasta, wszystko mogło się zdarzyć, jednak nie mogła przywieść w pamięci, żadnych kluczowych wydarzeniach jednak ich nie było, Derek i Owen również zarzekli się na kilka tygodni, mając spokój z zawodami, a jedynymi spotkaniami będą treningi czy wspólne wypady do barów, czy na imprezę. Była rzecz śmiało, że była wolna. Nawet kontrolne wizyty do lekarza nie nadwyrężały jej grafiku. 
        — Nie — odpowiedziała spokojnie — Żadnych terminów, spotkać czy umówionych wizyt, jestem wolna — dodała z lekkością w głosie — Czemu pytasz? 
        — Wykupiłem dla nas obojga wczasy. 
        — Wakacje? — pomyślała w lekkiej zadumie. 
        Obawiał się tej rozmowy, doskonale pamiętał jak bardzo była niezadowolona gdy zabrał ją na weekend do Big Sur bez wcześniejszego uprzedzenia, wyjazdu na Sylwestra nie mogła mu odmówić, zwłaszcza że sam zapłacić przedwcześnie za podróż i zakwaterowanie wiedział, że nie chętnie się zgodzi na podróż, nie znosiła tego, że sam wydawał na nią własne pieniądze uważała że jeśli jest w stanie zarabiać to powinna się dokładać do wydatków, była bardzo niezależną osobą w kwestii finansowej, byłoby dla niej ujmą gdyby poprosiła go o pieniądze. Dobrze wiedział, że starała się utrzymywać od pierwszych miesięcy gdy zamieszkała z Chesterem imponowało to mu. Doskonale pamiętał ostatni rok swojego małżeństwa, w którym spełniał wszelkie zachcianki swojej byłej żony, jednak był wtedy zbyt ślepy, by dostrzec prawdę o niej, jak bardzo go wykorzystywała przez ostatnie miesiące wspólnego pożycia Julia była kompletnie inna jeśli raz zapraszał ją na obiad czy kolacje i płacił za niego kolejnego razu, to ona ponosiła, koszta nawet sama go o to prosiłaby, mogła zapłacić i za niego. Uwielbiał to w niej, że była tak bardzo zaradna i nie prosiła o nic. Jednak wiedział, że w kwestii podróży może się nie zgodzić jeśli nie postawi ją przed faktem dokonanym. 
        — Zapłaciłeś za mnie? — zapytała jedynie pokonana. 
        — Jak najpiękniejsza — odparł niewzruszony — Nie możesz mi odmówić. 
        — Nie jestem zdumiona — mruknęła jedynie, opierając swoją głowę na jego piersi — Dobrze pojadę, ale błagam cię Mike następnym razem mów mi gdy chcesz jechać ze mną na urlop. Naprawdę głupio się czuje z myślą, że zapłaciłeś za wszystko. Mogłam sama za siebie zapłacić skarbie, stać mnie i doskonale o tym wiesz, nie chce, byś wydawał na mnie swoich ciężko, zarobionych pieniędzy sama jestem w stanie zapłacić za część wycieczki, obrazy zaczęły dawać mnie dobre dochody. 
        — Wiem, najdroższa jednak była to tymczasowa oferta, z której żal było nie skorzystać, a nam obojga przydadzą się wspólny urlop — odpowiedział. 
        — W sumie — popadła w lekką zadumę — Chętnie się polenienie na plaży i opije przyjęcie na studia. 
        — Co!? 
        Poderwała głowę, by móc na niego spojrzeć, ujrzała nad sobą jego zaskoczoną twarz. Roześmiała się cicho na widok jego zdumienia, kompletnie mu zapomniała powiedzieć o liście, który czytała, zanim się nie pojawił na progu jej drzwi i skutecznie ją oderwał od przeglądania poczty oraz zajęcia się paczkami, które wciąż leżały rozrzucone na kanapie w salonie. 
        — Dostałam się! — wykrzyknęła radośnie — Przyjęli mnie! Od października oficjalnie rozpoczynam studia — mówiła, a jej głos zadrżał od emocji — Jestem ci wina srogie podziękowania. 
        — Nie musisz mi dziękować najdroższa. Przyjęcie cię na studia było tylko formalnością — powiedział jedynie, a ona dostrzegła, jak jego oczy zabłysnęły, nim dodał — Chyba muszę ci pogratulować… 
        Gdy sypialnie rozniósł głośny dziewczęcy pisk, dalsze losy tego wieczoru zdawały się potoczyć znanym torem, które miało powieść ku słodyczy namiętności i pragnień pożądania. 

                                                           ✰✰✰

        I nasza Julcia dostała się na studia. Od października jest studentką grafiki i ilustracji komputerowej. Pogratulujemy jej, bo dziewczyna się niezwykle starała.
       Mike i Julka po dwóch miesiącach tęsknoty wreszcie mogą siebie mieć. Już wyczuwam pewien spam na DC, pozdrawiam kochaniutka.
        Widzimy się za tydzień kochani. 

No comments:

Post a Comment