Saturday, November 28, 2020

II 32 — MIĘDZY MOIMI KŁAMSTWAMI A PRAWDĄ

        — Dziękuje. 
        Delikatny uśmiech rozjaśnił jej nieco pobladłą ze zmęczenia twarz, gdy zacisnęła swoje zgrabne palce na krawędzi plastikowego kubka, którą odebrała od basistki. Roztaczający się w lokalu zapach parzonej ziaren kakaowca uderzył jej zmysły, kojąc jej skołatane po praktycznie nieprzespanej nocy myśli. Oparła na krawędzi blatu naczynie wypełnione aromatycznym napojem, wyciągając ponad blatem banknot, który szybko pochwyciła. Nie musiała nawet oczekiwać gdy przekazała jej odliczoną kwotę, a ona wsunęła drobne do wnętrza portfela. Skryła go w ciemnej torebce, która zwisała z jej ramienia, chwytając między dłoń tekturkę z jej ukochanym napojem.
        Rzuciła przez ramie szybkie pożegnanie, podchodząc do pół przeszklonych drzwi lokalu. Pchnęła jej w momencie gdy po drugiej stronie stanął jakiś młody mężczyzna. Posłał jej przyjazny uśmiech, pozwalając przejść pierwszą. Skinęła mu w podziękowaniu głową, przechodząc przez brukowany chodnik, upiła łyk jej ukochanego napoju, z domieszką syropu karmelowego co niezwykle poprawiło jej nastawienie na zbliżający się dzień. Nic bardziej nie wprawiało ją w dobry nastój jak kubek gorącej aromatycznej kawy lub wspólny poranek z chłopakiem. Jednak co najbardziej wprawiało ją niemal w zachwyt o poranku to złączenie namiętnych chwil z ukochanym oraz wspólne śniadanie z napojem bogów. Na samą myśl rozmarzyła się, bo od kilku dni została pozbawiona tak czarującego ranka. Jednak w dużym stopniu to była jej wina.
        Odkąd otrzymała zlecenie od Emilie Agreste na malowanie portretów jej rodziny skupiła się bezpośrednio na ich stworzeniu. Była niezwykle skupiona na swojej pracy, przez co nieco odsunęła na bok spotkania towarzystwie. Nie chciała zawieść pokładanych w niej nadziei a świadomość, że matka jego dobrego przyjaciela była zachwycona malunkami, które od niej zakupiła na debiutanckiej wystawie swoich prac, jeszcze bardziej ją to mobilizowało, by zadowolić nie tylko kobietę, a także jej rodzinę. Ostatnią rzeczą, jaką sobie życzyła to upokorzenie na oczach kolegi, który naprawdę w nią wierzył. 
        Nie zależało jej na sławie, czy rozpoznawalności swojego imienia wśród żon bogatych biznesmenów raczej podchodziła do tego sceptycznie. Jedyne, o czym marzyła, to by jej dzieła podobały się innym. Wiedziała, że nie jest profesjonalistką i wiele jej do tego brakuje, jednak miała nadzieje, że studia pozwolą się jej jeszcze bardziej rozwinąć w tej kwestii. Pokładała w uczelni nadzieje. 
        Zdjęła ze swojego ramienia ciemną kopertówkę, ostrożnie okładając kubek z gorącym napojem na stojak obok jej ręki. Rozplątała swoje ciemne kosmyki ze paska swojej torebki, które nieco zaplątały się w jej włosach. Odrzucając ją, na pobliskie siedzenie. Wsunęła ostrożnie kluczyk do stacyjki, w momencie gdy chciała go przekręcić i odpalić pojazd, dobiegł ją cichy dźwięk połączenia z wewnątrz ciemnej skrytki. Westchnęła ciężko, otwierając klips, bez trudu odnajdując w małej przestrzeni swojego białego smartfona, który od kilku sekund zawzięcie wygrywał drażniącą melodię przychodzącego sygnału. Popatrzyła na rozbudzony ekran komórki, gdzie widniało zdjęcie jej ukochanego. Przesunęła palcem zieloną słuchawkę, opierając się o oparcie fotela, przykładając słuchawkę do ucha.
        — Cześć kotek, co się stało? — zagadnęła wesoło.
        Wyjęła ze schowka kubek wypełniony aromatycznym napojem. Przyłożyła go do ust, upijając spory łyk tego boskiej substancji, nic tak bardzo nie kochała jak dobrze zaparzoną kawę we wczesnych godzinach porannych. Odłożyła go ostrożnie, tak by go nie strącić czy w jakiś sposób nie wylać napoju. Sięgnęła do skrytki, otwierając ją. Trzymała tam wiele swoich płyt, które zgromadziła przez poprzednie miesiące. Lubiła kolekcjonować albumu, pomimo że mogła je znaleźć na portalach muzycznych, cały urok tkwił w tych metalowych krążkach, które miały w sobie jakąś magie. Wygrzebała z końca jedną z nich. Odwróciła ją ku sobie, by zerknąć na napis Within Tempatation, w sumie czemu nie dawno nie słuchała grupy Sharon. Odsunęła telefon od siebie, przełączając pośpiesznie na tryb głośnomówiący, włożyła go na zwisający z klimatyzacji uchwyt.
        — Jedziesz do nas? — zapytał nieco zmartwiony jej przedłużającą się nieobecnością.
        Wyjęła z plastikowej obudowy dysk, wsuwając go do maleńkiego odtwarzacza nad radiem. Z małą trudnością odnalazła pilot, który ostatecznie leżał porzucony w samochodowym lewarku, nawet nie zachodziła w głowę, skąd tam się wziął, skoro go tam nie zostawiała. Machnęła ręką, włączając pierwszy utwór stworzonej play listy.
        — Jadę skarbie — odparła lekko zniecierpliwionemu Michaelowi — Musiałam zahaczyć o moją ulubioną kawiarnię. Jak miałam zacząć dzień bez porządnej dawki kofeiny.
        — Jesteś tam jeszcze? — pytał z nadzieją w głośnie.
        Zaśmiała się cicho, słysząc jego niemal błagalny ton, wyjęła kluczyki ze stacyjki, zatrzymując lecący utwór.
        — Chcesz, bym ci kupiła? — powiedziała, chwytając torebkę z wygodnego siedzenia.
        — Tak. Kawa na planie w ogóle nie ma smaku. Zrobię wszystko, tylko proszę przywieść mi coś dobrego.
            — Niczego nie chce w zamian kotku. Będę za dwadzieścia minut — oznajmiła.
        Zamykając pojazd, nie trudziła się z założeniem torebki, przeszła parę kroków, stając pod tym samym lokalem, w którym wcześniej zamawiała swoją kawę. Wchodząc do środka, słyszała dzwonek uruchamiany przy drzwiach, który miał zwiastować przybycie kolejnego gościa. Na jej szczęście lokal był prawie opustoszały, nie licząc paru osób siedzących przy stolikach i popijający aromatyczny napój z porcelanowych filiżanek.
        Stanęła przed ladą, dostrzegając dziewczynę ubraną w czarną koszulę oraz biały fartuszek. Uniosła brew, dostrzegając ją ponownie w restauracji. Jednak na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech gdy pytała, co ma podać.
        — Duża latte z syropem karmelowym — poprosiła grzecznie — Na wynos — dodała gdy kobieta już otwierała usta, by o to zapytać.
        Oparła się o par, gdy patrzyła jak pracowniczka, odchodzi o kilka kroków, podchodząc do jednej z maszyn. Wyjęła jednej z kubeczków, które oznaczone były logo kawiarni, podsuwając pod jedną z wielu dysz. Słyszała w oddali przekrzykujących się mężczyzn, którzy po chwili weszli na sale ubrani wręcz identyczny mundurek. Jednak zanim jeden z nich mógł ją o coś zapytać, uprzedziła, że jest obsługiwana. W tej samej chwili stanęła obok niej młoda dziewczyna, która posłała dość przystojnemu bariście, nieco zbyt kuszący uśmiech zamawiając swój napój. Nie przyglądała się zbytnio dziewczynie gdy zajęta odliczaniem sumy zajrzała do wnętrza portfela. Schowała go ponownie gdy zacisnęła w dłoni monety.
        — Sześć dolary i pięćdziesiąt centów — oznajmiła ekspedientka.
        Wręczyła, jej odliczoną kwotę pieniędzy odbierając kawę, którą ówcześnie zamówiła. Uśmiechnęła się i skinęła głową, że wszystko się zgadza. Niemal biegiem opuściła lokal, po czym podeszła do swojego samochodu. Wsiadła do środka, odstawiając delikatnie kubek z wypełnioną po brzegi kawą, wyjmując z kieszeni kurtki jeansowej kluczyki. 
        Ponownie włożyła je do stacyjki, jednym kliknięciem włączając muzykę. Opaliła silnik samochodu, wyjeżdżając z jednego wolnego miejsca, które udała jej się wcześniej znaleźć w pobliżu kawiarni. Zatrzymała się nagle gdy z nadprzeciwko pędził rozpędzony samochód. Przeklęła siarczyście gdy o mały włos uniknęła sztuczki z nierozważnym kierowcą.
         — Jak debilu jedziesz! — krzyknęła przez otwarte okno.
        Zdecydowanie nierozważność niektórych kierowców ją przerażała. Może i nie miała wielkiego doświadczenia i mało staż na drodze, ale jak spoglądała na to co się dzieje na drogach utwierdziła się w głębokim przekonaniu, że do auta wsiada w ostateczności, zdecydowanie woli swój motor, którym mogła pędzić nieprzerwanie po drogach miejski. Owszem nie uważała, że ścigacze nie mają wad, bo je miały, jednak na razie preferowała jazdę dwukołowcem.
        Przedzierając się, przez kolejne lekko zatłoczone boczne uliczki miasta, próbując dotrzec na plan zdjęciowy. Westchnęła cicho, gdy zatrzymała się na ostatnich światłach, przełączając utwór w samochodzie. Gdy dostrzegła zieleń świateł, ruszyła w dalszą drogę, skręcając na pobliskim zakręcie. Wtedy w oczy rzuciły się ogromne hale postawione nieco na uboczu. Podjechała do jednej z bram, pokazując przepustkę, która otrzymała od Michaela zeszłego dnia, by w jakiś sposób dostrzec na plan teledysku. Ochroniarz zadowolony otworzył szlaban, a ona ze spokojem wjechała na ogromny parking. Nie musiała się nawet trudzić ze znalezieniem wolnego miejsca, które było w bród. Stanęła pod wyznaczonym budynkiem. Chwyciła kopertówkę, przewieszając ją przez ramię, kryjąc w niej porzucony telefon oraz okulary przeciwsłoneczne. O mało nie zapomniała o dwóch kawach stojących w samotności na jednym ze schowków. Chwyciła je, w jedną dłoń, opuszczając pojazd.
        Wrzuciła kluczyki do wnętrza torebki, przekładając sobie jeden z tekturek do drugiej dłoni gdy ciepło napoju zaczęła parzyć jej palce. Chwyciła spory łyk swojego napoju, który wciąż był zapełniony do niemal większości tekturowego kubka. Szła wolnym krokiem po wybrukowanym chodniku wokół budynku. Dotarła do otwartego łuku ogromnej sali gdy ze środka dobiegły do jej uszu podniesione głosu członków ekipy, nie trudziła się nawet, by ich odnaleźć. Przeszła przez hale, widząc w oddali stojącego nieopodal Jima w towarzystwie jej brata.
        — Wreszcie jesteś! — przywitał ją piosenkarz gdy tylko stanęła przy jego boku — Miałem już do ciebie dzwonić i pytać gdzie się znowu włóczysz.
        — Mówiłam Mike’owi, że będę do dwudziestu minut — powiedziała niewzruszona — Właśnie gdzie on jest?
           — Siedzi w garderobie, Charlotte go przygotowuje do sceny, którą macie zaraz grać — powiedział, po czym spojrzał na nią ukradkiem.
        Czuła jego przeszywające spojrzenie na sobie gdy zlustrował ją spojrzeniem swoich ciemnych tęczówek, po czym bez cienia uczuć dopowiedział. 
        — Sądzę, że ty też do niej trafisz — mruknął cicho.
        — Nie zamierzam się kłócić i tak wiem, że nic nie masz do mojego wyglądu — stwierdziła ku rozbawieniu technika i cichemu westchnieniu piosenkarza.
        — Masz racje — przyznał niezbyt zadowolony przebiegłością działań swojej młodszej siostry.
        W końcu po dłużej chwili rozmowy udało jej dowiedzieć, gdzie kryje się gabinet makijażystki, bez słowa pognała w tamtą stronę, ówcześnie zabierając swoją kawę bratu, który zdążył już ją nieco posmakować. Nie była tym wcale zdziwiona jego zachowaniem. Można powiedzieć, że było to rzeczą wręcz normalną zdziwiłaby się gdyby czegoś nie wymyślił. Przeszła w pośpiechu obok pozostałych muzyków, którym rzuciła szybkie przywitanie. Słyszała ich gromkie śmiechy gdy nieomal nie wywróciła się na jednym z wystających kabli. Szybko jednak złapała równowagę, odwracając się przez ramię.
        Stanęła w końcu przed lekko uchylonymi drzwiami garderoby. Zastukała cicho, pomimo że mogła wejść od razu, nie lubiła się wpraszać, niemal natychmiast otrzymała zaproszenie do wejścia. Ułożyła dłoń na jasnym drewnie drzwi, pchając je do wnętrza małego pomieszczenia. Przekroczyła próg, dostrzegając tak znajome stanowisko pracy stylistki. Rozejrzała się z uwagą za nią, stała nieopodal wieszaka, który wypełniony był paroma ciuchami, które uważała, że mogą się jej nadać. Przeszukując kolejne wieszaki, w końcu wyjęła z niej czarną zapinaną bluzę, z którego kapturem szare wykończenie niszczyło ciemną monotonię ubrania.
        — Mike ubieraj mi to! — krzyknęła, zdejmując ubranie z uchwytu.
        Rzuciła ją stojącego nieopodal mężczyźnie, który już po raz kolejny przymierzał wybrane przez nią komplety ubrań. Było już nieco poirytowany gdy zawsze coś jej nie pasował, mając świadomość, jaką grają scenę, nie mogła znaleźć odpowiedniej koncepcji ubioru tych dwojga o ile w pierwszym akcie, miała ułatwione zadanie, bo wręcz nie musiała ingerować, w ich wygląd to teraz musiała spoglądać na fakt, że będą to ujęcia, w którym główną role będą grali dwojga młodych ludzi.
        — Charlotte, błagam cię to nie film pełnometrażowy tylko zwyczajny teledysk — jęknął niezadowolony mężczyzna.
        — Shinoda przestań jęczeć, tylko się przebieraj! — zagrzmiała groźniej — Gorzej niż z kobietą. 
        — Zdecydowanie gdy każesz mu, się kilkukrotnie przebrać jest gorszy niż moje humorki. Cześć Charlotte. 
        Patrzyła jak rozbawiona kobieta, spogląda w jej kierunku. Pokonała dzielącą je odległość, odłożyła kubki na blat, ściskając ją mocno. Odsunęła się w momencie gdy jej ukochany wyszedł za ściany, a ona zwiesiła na nim wzrok. Zlustrowała go, spojrzeniem swoich jasnych tęczówek przyglądając mu się uważnie. Bluza, którą na siebie założył, idealnie kontrastowała, z ciemnym materiałem dopasowanych do niego spodni. Musiała przyznać, że w takiej odsłonie rzadko go ostatnio widywała, gdyż wciąż ubierał na siebie koszule oraz spodnie jeansowe było to miła odmiana dla jej oka i nie mogła ukryć, że cholernie jej się podobała.
    — Myślałem, że chociaż dla mnie będziesz miła — mruknął nieco zdegustowany, poprawiając rękawy ciemnego materiału.
        — Uważasz, że nie prawie ci komplementów, wiesz, zawiodłam się na tobie — powiedziała z nutką oburzenie — Nie zmieniaj mu już nic, bo świetnie wygląda — zwróciła się do kobiety, która wyglądała na również zadowoloną. 
        — Dobrze teraz muszę się tobą zając i nieco wzmocnić ci ten makijaż.
        — Ale…
        — Nie będzie on zbytnio rażący, jedna oko kamery nieco tuszuje jego wyrazistość. Siadaj — nakazała.
        Z cichym jękiem, wsunęła się na jedno, z obrotowych krzeseł patrząc jak stylistka, przeżyje pudełko wypełnione różnej maści pędzlami oraz wacikami. W końcu natrafila, na porządany przez siebie przedmiot, chwytając pobliską plakietkę. 
        — Dobra ja was zostawiam, tylko nie siedźcie za długo, do wieczora musimy skończyć wszystkie ujęcia w studiu — rzucił muzyk.
        Widząc na stoliku tekturkę z kawą, pochwycił ją, upijając jej spory łyk, słyszała jak, jej dziękuje, zanim opuścił pomieszczenie, pozostawiając kobiety na osobności, zdecydowanie wolał uniknąć rozmów na temat makijaży czy innych damskich spraw. Odprowadzony lekkimi uśmiechami na twarzach kobiet powróciły do przygotować na nadchodzących dzień na planie. 
        — Pracuje z nimi od przeszło czterech lat i nadal potrafią mnie zaskakiwać — mówiła gdy nałożyła na jej powieki delikatny brązowy cień, który jeszcze bardziej pokreślił jej nieskazitelna błękitne spojrzenie 
        Dyskutując o pomyśle Joe’ego, który wraz z Mike’m stworzył koncept całego teledysku umilały sobie czas spędzony w garderobie. Pomimo nieco pośpiesznych ruchów kobiety musiała czasami się zatrzymać, by być bardziej precyzyjną w nakładaniu kredki na powieki. 
        — Nigdy nie sądziłam, że doczekam momentu gdy zdecydują się nagrać teledysk do jednej z najbardziej emocjonalnych utworów w całej ich historii muzycznej. Zawsze chciałam zobaczyć video i doczekam się z własnym udziałem — powiedziała ze śmiechem.
        Roześmiały się w głos, blondynka odłożyła maleńką kredkę z brązowym odcieniu. Spojrzała na nią po raz ostatni wyraźnie zachwycona z osiągniętego celu. Chwyciła po raz ostatni puder, nakładając delikatną warstwę na pędzelek, wcierając go delikatnie w policzki nastolatki, chcąc nieco bardziej pokreślić jej nieco wystające kości. Odłożyła je ponownie na jasny blat, przesuwając ostrożnie po jej ustach nasączanym w płynie do demakijażu wacikiem. Zmyła jej błyszczyk, który nałożyła na pudrową pomadkę. Zdecydowanie usta były do poprawy. Wyjęła z jednej z szuflad szminkę, która niemal dopasowana była do odcieniu jej nieco zaciemnionej skóry. 
        — Teraz wyglądasz znakomicie — pochwaliła ją — Nie wyglądasz źle, jednak ja bym dodała coś do tej sukienki.
        Odwróciła się wolno w obrotowym krześle, spoglądając, jak przegląda kolejne kreacje czy mniejsze ubrania, mamrocząc do siebie. Widziała, jak próbuje coś odnaleźć, po chwili wyjęła spod miedzy ubrań, czarny żakiet sportowy z podwiniętymi rękawami. Rzuciła go, w jej kierunku mówiąc, by założyła. Podniosła się, nasuwając ubranie na swoje lekko odkryte ramiona. Widziała czujny wzrok stylistki która zadowolona, schyliła się do jednej z półek, wyjmując z nich białe tenisówki.
        — Zakładaj! — mówiła tonem, który nie tolerował sprzeciwu.
        Przysiadła na skraju wygodnego siedzenia, które stało nieopodal. Zdjęła ze stóp baletki, rzucając je w kąt. Odwiązała sznurowadła, wsuwając stopy do wygodny butów. Po chwili stanęła przed uśmiechniętą kobietą, która była wręcz zachwycona z uzyskanego efektu, nie zdążyła nawet nic powiedzieć gdy została wypchnięta na sale przez dobrą znajomą zespołu.
        — Wreszcie jesteś — oznajmił Joe.
        Podeszła do mężczyzny, który ponownie zdecydował się, być reżyserem ich kipu muzycznego, co nie było dla niej żadnym zaskoczeniem, większość ich teledysków była wykreowanych przez DJ’a ich zespołu. Mogła powiedzieć, że byli samo wystarczalni, co nie było tak dalekie od prawdy.
        — Mike, choć tu — zawołał przyjaciela.
        Patrzyła, jak przerywa swoją rozmowę z Rob’m, podchodząc do nich. Czekała cierpliwie na jego dalsze instrukcje, choć miała ogólny zarys filmu, nie miała pojęcia co miała grać. Zdecydowali się ją w to nie wtajemniczyć, pocieszające był fakt, że nie musiała uczyć się żadnej kwestii.
        — Julio posłuchaj, większość klipu jest skierowana na wasz duet — począł wyjaśniać — Skupimy się na razie na nagraniu jednej z główniejszych motów, który będzie się przeplatał z wyjątkiem tego co ówcześnie nagraliśmy podczas twojej nieobecności.
        — Ale co mam grać? — pytała zniecierpliwiona.
        — Musisz się ze mną kłócić skarbie — wtrącił się, nieco rozbawiony Mike wchodząc koledze w słowo.
        — Słucham? 
        Spojrzała na niego z lekkim niedowierzaniem, nie do końca pojmując ich zamysł, popatrzyła do na jednego to na drugiego z nadzieją, że w końcu jej powiedzą, co ma na celu przedstawiać ten akt.
        — Jak sam Mike powiedział. Musisz udawać, że się z nim sprzeczasz, co powiedzmy, nie będzie dla was trudnością, jednak tym razem musisz więcej gestykulować.
        W skupieniu odsłuchała uwag Koreańczyka, który do końca wyjaśnił zamysł klipu, a ona musiała przyznać, że sceny idealnie pasowały do tekstu muzycznego i mogła śmiało rzecz, że zaczęło jej się to podobać i w pewien sposób odzwierciedlał jej zamysł, który kiedyś stworzyła w swoim umyśle.
        Znalezienie się po drugiej stronie kamer wywołało u niej pewien stres gdy uświadomiła sobie, że każdy jej ruch będzie nagrywany. Przyjrzała się stworzonej scenerii, która ukazywała salon nowoczesnego mieszkania, jednak nieco rozwalony dopiero po chwili dowiedziała się, że scena nie tylko ma pokazywać sprzeczkę jej i Michaela jednak fakt, że para kochanków dość gwałtownie się sprzeczało, co było dowodem porozrzucane w pokoju przedmioty, niektóre w totalnym nieładzie lub porozbijane.
        Nieoczekiwanie usłyszała głośny krzyk Joe’ego, a kamery poszły w ruch. Nie miała wyboru, tylko się wczuć w zezłoszczoną dziewczyną, która wyrzuca chłopakowi jego nierozważne wybory, które się podjął względem niej, o ile kłótnie z Mike’m zawsze były dla niej ogromnym problemem i wręcz ich nie znosiła, teraz musiała ponownie poczuć tę złość oraz gniew, który ja ogarniał. Tym razem jednak grała i zadowolona przyjęła fakt, że nikt nawet im nie przerwał. 
        — Stop — zawołał Hahn.
        Odwrócili się w jego kierunku, a ona była pełna obaw, że nie sprostała zadaniu, jednak uśmiech na jego twarzy zupełności wytrącił z jej umysłu wszelkie negatywne myśli, mogła śmiało powiedzieć, że był niemal zachwycony uzyskaną sceną.
        — Nie mogę wam zarzucić wczucia się w tę scenę. Dobra jeszcze raz to powtórzmy i nagrywamy kolejne ujęcia, tylko proszę postrajcie się to zagrać jeszcze lepiej — poprosił, siadając w jednym ze stołków.
        Widziała stojących po drugiej stornie muzyków, którzy uśmiechnęli się do niej gdy tylko dostrzegli jej spojrzenie. Pokręciła nieco rozbawioną głową, ponownie spoglądając na Michaela, który dyskutował z Jim’m.
        Przygotowali się ponownie do powtórzenia aktów, gdy dobiegł do niej głos przyjaciela, który nakazywał im, zacząć z płomienną pasją wcielili się, ponownie w graną przez siebie role i zaczęło się jej to podobać gdy w udawanej scenie awanturowała się z ukochanym, jednak widziała po muzyku, że ta scena sprawia mu trudność gdy ponownie światła zgasły podeszła do niego szeptając.
        — Mike wyobraź sobie, że naprawdę się kłócimy, to pomaga — posłała mu delikatny uśmiech, całując w policzek.
        — Wiesz, że nie znoszę się z tobą sprzeczać — westchnął cicho.
        — Wiem kotek, ale musisz i trochę emocji to włóż. Sam wymyślałeś koncept więc się staraj!
        Odchodząc od niego, widziała jak, przyjaciel podchodzi do nich, by wytłumaczyć kolejną scenę. Tym razem jednak musiała zagrać jedną ze wspomnień, które miały się przewijać miedzy czasie trwania klipu muzycznego.
        Nigdy nie sądziła, że praca na planie sprawi jej tyle przyjemności, a zarazem radości z nagrywanych scen, jeśli miała powiedzieć które sceny najtrudniej jej się odgrywało, mogła śmiało, powiedzieć, że główny motyw, w którym musiała udawać awanturę z Mike’m. Zdecydowanie wolała uniknąć takiej sytuacji, ponownie ich ostatnia sprzeczka o ile skończyła się po niemal dwóch godzinach, milczenia to czasami mieli momenty, gdzie nie odzywali się przez parę dni. Było to wtedy dla niej bardzo ciężko przeżyć, bo ostanie czego chciała to konfliktu w jej związku. 
        — Młoda wybranie ciebie do tego teledysku było jednym z lepszych pomysłów, na jakie wpadł Shinoda — zaśmiał się Brad, wgryzając w swojego hamburgera.
        Siedziała na murku nieopodal studia nagraniowego, pozwalając nogą swobodnie zwisać po jego dwóch stronach. Spojrzała na swój zestaw szybkiego jedzenia, pomimo że niezbyt często jadła coś takiego raz na jakiś czas sobie na to pozwalała. Chwyciła swoją porcję frytek, wyjmując ją z ze środka pudełka.
        — Mówisz, że nigdy nie miałem dobrego pomysłu? — oburzył się komicznie muzyk.
        Przysiadl w zupełnie podobnej pozycji, którą sobie wybrała, opierając się o jej plecy. Sama nie pozostała mu dłużna, przez co niezwykle wygodnie jej się usadowiła na kamiennym wzniesieniu. Popatrzyła na rozbawionego Chestera, który siedział przed nią, ponownie parodiując swojego przyjaciela, który żywo wymachiwał nogami. Niemal zadławiła się jedzonymi posiłkiem gdy wokalista zaczął naśladować miny gitarzysty, doprowadzając ją niemal do łez. Przyłożyła dłoń do ust, tłumiąc narastający w jej piersi nagły wybuch śmiechu. Nie zdołała jednak długo utrzymać powagi, gdy jedne z min starszego muzyka sprawiła, że jej ciałem wstrząsnął nagły wybuch radości.
        — Młoda a ciebie co tak bawi? — usłyszała zaintrygowany głos Delsona.
        — Chester opowiada mi dość zabawną historię, jak wpadł jako dziecko do jeziora — skłamała na szybko, ku rozbawieniu brata.
        — Jasne, bo nie widzę jak mnie przedrzeznia 
        — Wcale tego nie robię — oburzył się Bennington.
        Chwycił skrytą w folii kanapkę z kurczakiem, odwiązując ją z opakowania, dla nie poznaki ukrył spory kęs burgera, a ona patrzyła jak na migi, pokazuje mu jak bardzo podburzył się ich znajomy. 
        — Bennington widzę wszystko! — słyszała gniewny ton kolegi.
        — Brad nic nie robię — odkrzyknęła Julia, choć doskonale wiedziała, że słowa są skierowane do piosenkarza.
        — Nie o tobie mówiłem młoda — warknął — Tylko o twoim wkurwiającym bracie — słyszała jego głębokie westchnięcie — Młoda może zmień nazwisko — zaproponował nagle.
        Odwróciła się przez ramię, co było niezwykle trudne, spoglądając na siedzącego w oddali kolegę, którego obdarzyła gniewnym spojrzeniem.
        — Jeszcze czego, może jeszcze powiesz bym przejęła nazwisko Shinoda — kpiła.
        — Nie miałabym nic przeciwko temu — wtrącił się Mike, który siedział do tej pory cicho.
        — Mike dobrze to przemyślałeś? — pytała, z trudnością spoglądając na niego.
        — Dlaczego miałabyś w przyszłości nie zostać moją żoną.
        Zaniemówiła, po raz pierwszy nie wiedziała co powiedzieć i to nie na wzgląd na wyznanie swojego ukochanego, który wiązał, daleką przyszłość ich związku jednak bardziej wprawiło ją w osłupienie, że chciałby, by związała z nim swoją drogę na stałe. Ona na razie nie myślała na przód, nie myślała, co przyniosą jej kolejne lata czy zostanie samotną singielką, czy szczęśliwą małżonką. Co najbardziej ją zaskoczyło to pewność jego głosu gdy mówił, że chciałby by była jego żoną. Wiedziała, że w końcu nadejdzie czas, że będzie musiała się zastanowić, nad swoją przyszłością jednak na razie w ten sposób o tym nie rozmyślała.
        Otrząsnęła się po chwili otępienia, wyczuwając jak Michael, odwracaj się w jej stronę. Popatrzyła na niego lekko oniemiała, nie wiedząc jak ponownie podjąć ten temat, jednak po chwili letargu odezwała się z drącym w jej piersi sercem.
        — Naprawdę uważasz, że byłabym, godna byś mnie poślubił. Nie zrozum mnie źle, chce twojego szczęścia, jednak nie wiem, czy temu podołam.
        — Julio nie mówię o bliskiej przyszłości, za dzień czy może tydzień. Sam nie chciałbym wchodzić w związek małżeństwo z kobietą, którą nie poznałem. Chce cię jeszcze bardziej poznać. Możliwe, że za parę lat nie będziesz już tylko dziewczyną a żoną — uśmiechnął się do niej tajemniczo.
        Wyprawiło ją w lekki zakłopotanie, że powiedział o szczerości swoich dalszych planów w obecności nie tylko ich przyjaciół a brata, który wpatrywał się w nich, bez słowa. Ukradkiem widziała czający się na jego usta delikatny uśmiech, nie od dziś było wiadome, że starszy Bennington im najbardziej kibicował. Słysząc o planach najlepszego kolegi, względem jego siostry utwierdzał się w przekonaniu, że natrafiła na idealnego partnera. Znał Mike’a od wielu lat i miał ogrom zaufania do niego i był pewien, że Julia jest i będzie cholernie szczęśliwa w związku z nim.
        — Chester co tak się uśmiechasz, siostra ci się wymyka i nic nie robisz — Joe żartobliwie uderzył go w ramię.
         — A czego ja mam jej zabraniać — odezwał się nagle — Nie będę jej niczego odbierał. Jeśli jest z nim szczęśliwa, to nich nawet za niego wyjdzie — mówił, czując spojrzenie nastolatki na sobie.
        Uniósł głowę, spoglądając na nią, na jej twarzy malowało się zdziwienie oraz lekki szok, wcale się temu nie dziwił, ona nie miała takich dalekich planów. Jedne co teraz pragnęła do dostać się na wymarzone studia plastyczne i zdobyć po nich jakąś normalną dochodową pracę.
        — Nie miałbym nic przeciwko, by zostać wujkiem — patrzył, jak rumieniec otula jej nieco zarumienione od słońca policzki — Chce być chętnym pięknej księżniczki!
        — Jakieś życzenia jeszcze — oderwała się nieco sarkastycznie.
        — Powiedz, ale szczerze — wtrącił się do dyskusji Dave — Myślałaś kiedyś o dzieciach?
        Wcześniej by pewnie uciekła, słysząc dyskusje na temat potencjalnej jej przyszłej rodziny, jednak teraz z perspektywy czasu nie miała powodu nawet czegokolwiek ukrywać. Wcześnie unikała tego tematu, bo jej poprzedni partnerzy kompletnie nie nadawali się na przyszłościowy związek. Odbierała teraz to zupełnie inaczej, bywały chwile gdy łapała się na marzeniach o założeniu rodziny i zakupie domków poza miastem. Chciała znaleźć kochającego a przede wszystkim wiernego jej mężczyznę, który nie zachowałby się jak tchórz i pozostawił ją samotną z dziećmi. Nieświadomie chciała takiej przeszłości i co najbardziej ją przerażało to, że ją wprawiło to w zadowolenie.
        — Może i wcześnie bym powiedziała, że nie chce ich — odezwała się po chwili ciszy — Sądzę teraz, że chciałabym być matką, pragnęłabym by moje dzieci nie doświadczyły tego co ja by wychowały się w rozbitej rodzinie a co najgorsze musiałabym je oddać do Domu Dziecka. Nie chce tego! Jednak to daleka przyszłość, którą tak bardzo nie wybiegam. Na razie cieszę się tym, co mam — powiedziała spoglądając na Shinodę — Czuje się szczęśliwa w związku, którym jestem. Kocham go i nic mi na razie nie jest potrzebne do w pełni satysfakcji.
        Czuła jego dłoń, którą zacisnął na jej nadgarstku, kącik jej ust uniósł się delikatnie gdy wczuła jego gest, nawet nie zwracając uwagę na spojrzenia swoich przyjaciół, skradła mu krótki pocałunek.
        — Dobra ekipa zbieramy się — zawołał Joe, podnosząc się z murku — Musimy dokończyć In Between.

 ✰✰✰

           Publikacja tego rozdziału stałą pod ogromnym znakiem zapytania, nie byłam pewna czy będę w stanie opublikować go w umówionej porze, ale gdy to się pojawia sądzę, że mi się udałoby ten rozdział pojawił się na czas.
        Nie dostaniecie od razu wyjaśnień jak wyglądał w całości teledysk do In Between i jaki był mój zamysł, może się kiedyś dowiecie jak on w całości wyglądał. 
        Mam nadzieje, że wam się spodobał ten rozdział, widzimy się za tydzień.
        Do zobaczenia. 

No comments:

Post a Comment