Saturday, November 21, 2020

II 31 — NIE CHCE BYĆ TWOJĄ KOCHANKOM! — PART 2

    
            Nie odpowiedziała, przechodząc przez szklane drzwi do dość luksusowo wystrojonego lobi, nie odezwała się nawet w chwili, gdy minęła jedną z sąsiadek, nawet nie zaszczycając ją słowem powitania, jej milczenie stało się jego przekleństwem, gdy przywołała jedną z wind. Niemal natychmiast wepchnęła go do środka, a on wpadł na jedną ze ścian. W chwili, gdy zdołał się wyprostować, on ujrzał ją opierającą się o jedną z lustrzanych ścian. Oparła stopę na lustrzanej powierzchni, splotła wolno dłonie na swoich piersiach, koszulka z nieco głębszym dekoltem, odsłoniła delikatnie skrawek jej biustu okrytego cielistym dość wygodnym biustonoszem, skóra założona na ramionach idealnie współgrała z ciemnymi smukłymi opiętymi na jej długich nogach spodniach. Stała przed nim ubrana niczym na trening motocyklowy, piękna, zmysłowa i cholernie ponętna. Kochał ją w tym wydaniu, jego największą słabością była ona i nie zamierzał tego ukrywać, a ona skutecznie to wykorzystała.
        Nie spuszczała z niego spojrzenia swoich ujmująco pięknych błękitnych oczu, nie potrafiła powstrzymać drgania swoich ust, gdy ich kącik mimowolnie poderwał się ku górze, gdy z uwagą patrzyła, jak walczy z pokusą, pożądania, które nim owładnęła, powoli zatracał się w słodyczy unoszącej się wokół nich woni zbliżającej się namiętności. Nie poruszyła się nawet w chwili, gdy jednym zgrabnym krokiem stanął przed nią, a ona ujrzała tę niesamowitą pożądliwość w jego ciemnych oczach. Dusiła ich ta napięta od elektryczności atmosfera, która niosła za sobą zapach seksu, która niemal pozbawiła ją oddechu w chwili, gdy ujrzała kątem oka, jak opiera jedną ze swoich dłoni nieopodal jej głowy. Wstrzymała na moment dech, gdy objął ją drugim ramieniem, niemal zmuszając, by oparła się na jego ciele.
        — Nie tak szybko chaton — lekko położyła dłoń na jego klacie, wolno odsuwając go od siebie — Najpierw zagramy.
        Może i słowa mogły mieć niezwykle dwuznacznie i aż prosiły się, by je wypowiedzieć w chwili, gdy oboje pragnęli jednego znaleźć się w jej mieszkaniu i porzucić wszystko tylko po to, by poczuć bliskość drugiej osoby. Nie zamierzała tego tak zostawiać a wręcz wykorzystać, wiedziała, że bywał niecierpliwy, gdy mu odmawiała zwłaszcza w chwilach, gdy i ona miała te same pragnienia, jednak tym razem zamierzała to wykorzystać. Chciała go sprawdzić, zobaczyć jak bardzo będzie zmotywowany ją ograć, gdy nagrodą mogła być wyzbycie się z niej wszelkich ubrań. Grywali już niejednokrotnie razem na konsoli, bywały dni, gdy przegrywał, a zdarzały mu się zwycięstwa, często jednak polegał. Oboje grali uczciwie, żaden nie dawał forów drugiemu. Byli dobrymi zawodnikami w swoich ukochanych grach, chciała go sprawdzić w jej ukochanej ściganie, wyścigach, na których często przegrywał. Roześmiała się w duchu, ujrzawszy na moment jego nieco zgrubiałą minę, lecz niemal po sekundzie ujrzała jego uwodzicielski uśmiech, jednak nie mogła dojrzeć tej nutki przebiegłości, nie była w stanie nawet pomyśleć, gdy poczuła słodycz, cholernie kuszący smak jego przeklętych warg, ust, które nie jednokrotnie doprowadzały ją do szaleństwa, tych, które tak kochała całować. Nie starał się powstrzymać, nawet nie próbował, gdy stanowczym ruchem pochwycił ją za biodro jeszcze bardziej pragnąć ją mieć przy sobie, jego pocałunki były cholernie zmysłowe, pełne uczuć i pragnień, nie potrafiła być obojętna, gdy kurczowo pochwyciła między swoje dłonie przód jego koszuli. Powstrzymała go, w chwili zachciał odsunąć się od jej ust, by mógł zejść swoimi kuszącymi pieszczotami na jej obojczyk, nie pozwoliła mu na to. Kurczowo pochwyciła jego twarz między dłonie, nie pozwalając, by się od niej oderwał. Może i pragnęła go sprawdzić tej durnej rozgrywce, ale potrafiła pozostać obojętna na unoszącą się wokół nich powietrze nasycone od erotyzmu.
        Koszmarem dla ich obojga okazał się ten przenikliwy pisk, który zakomunikował, że właśnie stanęli na ostatnim piętrze, a metalowe drzwi rozsunęły się przed nimi. Pokusa była zwyczajnie zrezygnować z wyzwania była silna, jednak uparcie zamierzała trwać przy swoim, choć pragnienie, zaciągnięcia go wprost do sypialni była niemal odurzająca, musiała trwać uparcie przy swoim postanowieniu. Tym razem nie zamierzała, ułatwiać mu wspólnej zabawy. Pragnął jej, musiał o to zawalczyć. Pokonać ją w jej ukochanej grze wideo, co nie zamierzała ukrywać, nie było prostym zadaniem, wielokrotnie już próbował ją ograć, ile razy się starał tyle razy, kończył tak samo albo pozbawiony przez nią ubrań, albo wisiał jej przysługę. Nikomu nie pozwalała się pokonać nawet jemu, mogła tak naprawdę przewidzieć wynik meczu, ale nie zamierzała nie skorzystać z zabawy i tej nutki rywalizacji, która wręcz uwielbiała, cholerną satysfakcję sprawiało jej patrzenia, jak bezskutecznie próbuje ją pokonać, gdy stawką była długa ubarwiona w pożądanie i w kuszącą namiętność wieczór, który często kończył się bladym świtem, gdy padali wycieńczeni, lecz cholernie szczęśliwi i spełnieni.
        Z ogromną trudnością odsunęła się od jego cholernie zmysłowych ust, która tak bardzo ponownie pragnęła zakosztować, jednak zbyt dobrze wiedziała, jak mogłoby się to zakończyć i wolała ze szczerością swojego serca tego uniknąć, zwłaszcza gdy w rogu windy skryta było małe oko kamerki monitoringu. Opuściła jedną dłoń wzdłuż swojego ciała, drugą wciąż zaciskała na skraju jego ciemnej koszuli, którą w tej chwili tak bardzo pragnęła zerwać, pozbyć się jak najprędzej jednak tym razem zbyt mocno kusiła ją wizja, ponownego zmierzenia się w elektronicznej rozgrywce i pozbycia się z niego ubrań pozbawiając go ubrań, tak naprawdę dążąc do jego klęski a swojego zwycięstwa. Nic nie sprawiało jej takiej zabawy jak tak naprawdę rozebrania go, równocześnie wygrywając swoją ulubioną grę.
        Wypchnęła go powoli na korytarz, gdy metalowe rozsuwane drzwi powoli zaczęły się zamykać. 
        — Księżniczko… możesz mi wyjaśnić, co chodzi po twojej ślicznej główce?
        Słyszała jego napięty od emocji głos, mimowolnie zerknęła na niego, a w jej oczach można było ujrzeć ogień, płomień, który zapłonął, bez najmniejszego trudu wyjęła klucz od mieszkania, który skryła wewnątrz jednej z kieszonek zarzuconego na ramię plecaka. Nie potrzebował nawet chwili, by pojąć, że wpakował się w kłopoty, ostrzegła go dosłownie przed dwoma minutami, gdy stali przed mieszkaniem, teraz mógł tylko liczyć, aż złagodnieje, lecz gdy spostrzegł cień w jej oczach, był już przekonany, że łatwo mu tego nie odpuści.
        Nie mylił się, gdy za sobą słyszał szczęk otwierającego się zamka w drzwiach, a on niemal dosłownie po sekundzie znalazł się w środku, nie mógł tego ukryć, ale mimo że jego dziewczyna była dość szczupła i mogło przeczyć, że nie ma w sobie żadnej siły, jednak siłownia za bardzo jej służyła już kilkakrotnie, pokazała mu, nie ćwiczy, tylko dla poprawy sylwetki a w tej młodej kobiecie drzemała ogromna siła.
        — Tak absolutnie bawić się nie będziemy Shinoda! — jej głos aż ociekał od wściekłości, lecz nawet w tej chwili była dla niego cholernie seksowna.
        Nie potrafił oderwać od niej spojrzenia, była zachwycająca, gdy jej policzki spowijał delikatny róż, wiedział, że może tego pożałować, ale czego się nie robi dla dobrej zabawy, zwłaszcza gdy miał przy sobie tak cholernie seksowną kobietę, grzechem byłoby jej nie kochać, nie sprawiać jej przyjemności, był gotowy, znieś wszystko, tylko po to, by ją zadowolić i uszczęśliwić.
        Wpatrywał się w nią, gdy zdejmowała ze swojego barku torbę wraz ze skórzanym plecakiem, porzuciła wszystko niedbale w kąt, doprowadzając do złości drzemiącą przy otwartej szafie Cindy, która miauknęła w przestrachu, by po chwili uciekła do wnętrza małej garderoby, pragnąć jedynie spokojnego snu.
Zupełnie jak przed momentem chwyciła go z dozą brutalności za przód bluzy, którą miał na sobie i mocnym szarpnięciem zmusiła go, by poszedł za nią.
        — Mówiłam, prosiłam, wręcz cię błagałam — mówiła z irytacją — Nie nazywaj mnie księżniczką! — zezłościła się, niemal rzucając go na kanapę.
        Zignorowała go w chwili, gdy dobiegło ją jego cichy pomruk bólu, gdy wylądował na miękkiej sofie, ona sama odeszła pewnym krokiem, by stanąć przed zawieszonym na przeciwległej ścianie telewizorem, schyliła się tylko po to, by zgarnąć leżące na nim pady do konsoli, sama płyta z grą nawet nie została wyjęta z jednej z zabawek elektronicznych, a ona sama odwróciła się, przeszła kilka kroków, by pewnym ruchem chwycić skraj swojej kurtki, zsuwając ją ze swoich ramion, rzuciła niedbale skórę za siebie która upadła na pobliski fotel.
        — Nigdy mnie nie słuchałeś!
        Wróciła do niego, nawet się nie zatrzymała, gdy delikatnie usiadła na jego biodrach, trzymając wciąż w jednej z dłoni dwa kontrolery. Pochyliła się lekko w jego stronę, uniosła dwoma palcami jego podbródek, przyciągając go jeszcze bliżej siebie.
        — Czas byś za to zapłacił kochanie — odezwała się nieco zmysłowym tonem — Nagrodą jest niezwykle dla ciebie kusząca, wyzwanie jest jedno: rozbierz mnie, a wtedy będę twoja przez całą noc. Haczyk masz jeden, nie ułatwię ci wygrania. Pamiętaj, przegrywasz, zdejmuje z ciebie jedną część garderoby. Mogłam być na tyle wredna i zmusić cię do zdjęcia dwóch rzeczy po jednej przegranej jednak gramy na poprzednich zasadach. Pamiętaj, zwyciężysz, będziesz, mógł zadowolić mnie, jak zechcesz, jeśli przegrasz mało tego, że pozbędę się twoich ubrań, ale o seksie będziesz mógł zapomnieć. Stawka jest wysoka, ale chce, byś wziął pod uwagę fakt, że tym razem gram z tobą fair play, nie podstawiam ci się, nie daje możliwości prześcignięcia mnie. Albo mi odpłacisz za „księżniczkę” albo czeka cię niezwykle dotkliwa kara skarbie — zatrzymała się na moment, a na jej ustach pojawił się niezwykle chytry uśmiech, zamierzała już wstać, lecz nim to zrobiła, dodała — Pozwolę ci mieć jedno malutkie ułatwienie, dziś ja nie wybieram żadnych tras, to ty masz dowolny wybór, lecz pamiętaj o tym, że oboje mamy te same modele samochód — pocałowała go przelotnie w czubek nosa, po czym wolno zeszła z jego kolan.
        Dostrzegła niesmak w jego oczach, gdy tylko z niego zeszła, mimowolnie kącik jej ust drgnął ku górze, gdy rozłożyła się wygodnie na sofie, rozkładając wokół siebie stos poduszek w chwili, gdy jej nieco oszołomiony wciąż partner zdołałam włączyć konsolę oraz ekran telewizji, na którym po krótkim wstępie pojawiło się menu wyścigów samochodowych. Przyglądała mu się ukradkowo, jej słowa zdecydowanie go poruszyły, miał niebywałą okazję zwyciężyć ze swoją wciąż wygrywającą w tę grę dziewczyną, wiedziała, że kusi go niezwykle nagroda, którą mu zaoferowała, jednak karę, jaką miał ponieść, równało się jedynie ze wspólnie przespaną nocą, żadnego seksu, żadnych igraszek, nic. Obejdzie się smakiem. Poprzeczką, którą również musiał pokonać była jej uczciwa gra, zawsze w jakiś sposób pozwalała mu przez jakiś czas powygrywać, by dotarł do mety szybciej, lecz zawsze kończył jako drugi, tym razem nie zamierzała na to sobie pozwolić. Cztery rudy, cztery zwycięstwa wystarczyły, by mógł otrzymać swój własny prezent, ona potrzebowała zupełnie tyle samo by pozbyć się z niego ubrań. Oparła stopy na krawędzi stolika, już dawno pozbyła się tych diabelnie wysokich, ale cholernie zabójczych kozaków, które leżały w przedpokoju. Po krótkim wyborze samochodu i odpowiadającym im kolorów wreszcie przeszli do właściwiej rozgrywki. Patrzyła na grafikę przedstawiającą ogromną pustynię a pośród tony piachu asfaltową drogę, na której mieli się zmierzyć, uśmiechnęła się mimowolnie, spoglądając na planszę, którą tak doskonale znała. Zwycięstwo mam w kieszeni pomyślała, nim ruszyli w drogę. 
        Walka wydawała się niezwykle zacięta. Niejednokrotnie doszło do wspólnej kolizji, jednak batalia toczyła się dalej, Michael niezwykle się przykładał, by zwyczajnie prześcignąć swoją ukochaną, która ze spokojem i mylnym opanowaniem siedziała wpatrzona w swój mknący pojazd. Dlaczego pozory wydając się czasami być oszukane? Wytłumaczenie było niemal banalne, prócz unoszącej się wokół nich atmosfery wspólnej rywalizacji, czuć było w nim cholerne napięcie seksualne, które sprawiało, że oboje pragnęli tego samego zwycięstwa Shinody. Od niego zależały losy tej nocy i to czy zdoła dziś mieć na tyle zaparcia, by ja pokonać, by otrzymać słodycz nagrody, którą mu zaproponowała. Wyścig trwał wciąż, a szala zwycięstwa niejednokrotnie się przechylała na stronę Julii, jednak towarzyszący jej muzyk szybko nadrabiał straty, wkrótce jechali w ostatnim okrążeniu, które miało zadecydować, kto zdejmie ubranie, następne dwie minuty były chwilami niewątpliwego oczekiwania, gdy oboje świadomi stawki, o jaką gra się toczy, nie chciał pozwolić sobie na przegranie tej małej batalii. Być może mogłaby mu odpuścić, nie bawić się w tą całą rywalizację, ale nie potrafiła po prostu nie łakomić się samym widoki zawziętości swojego ukochanego, który za cel postawił sobie zwyciężenie z nią w grze, w której ogrywała praktycznie każdego, nikomu nie pozwalała wygrywać, byli i ci, którzy byli silniejszymi zawodnikami od niej, ale również byli kompletnie słabi w tej grze, jednak nigdy nie pozwoliła sobie splamić honoru i przegrać wyścigu. Adrenalina, szyba jazda było czymś, w czym była wręcz zakochana po uszy, lecz najbardziej to dźwięk mruczenia silnika motoru sprawiało, że pragnęła gnać przed siebie, pokonując swoje słabości. Czuła jak kącik jej ust drga nieznacznie ku górze, gdy zdołała wyjechać na ostatnią prostą, która wiodła wprost do ostatecznej linii, która kończyła ten pasjonujący wyścig niemal po kilku sekundach, przejechała przez biało — czarne pasy a ekran ukazał napis „Zwyciężył zawodnik numer dwa”, ucieszona, uniosła ku górze dłonie, wykrzykując:
        — Wygrałam! — ucieszyła się, opuszczając ramiona — Jeden zero dla mnie kochanie — dodała z nutką zmysłowości w głosie — Wystarczą mi zaledwie dwa zwycięstwa i o wspólnej nocy możesz zapomnieć — mruknęła z upierdliwą dla niego satysfakcją w głosie.
        Bawiło ją to, dosłownie się bawiła, gdy spoglądała na jego zastygłą twarz, jego spojrzenie zdawało się być zimne i wybrane z uczuć, lecz ona doskonale wiedziała, że w nim dosłownie się gotuje. Umiał z nią przegrywać i zawsze przyjmował to honorowo, ale teraz gdy nagrodą dla niego była ona sama, kipiał ze złości i piekielnego pożądania, które nim owładnęło, patrzył tylko, jak lekko pochyla się ku niemu, opierając niby niewinnie swój łokieć na jego biodrze, opierając brodę na swojej zgiętej dłoni.
        — Czyżby nagroda nie była dla ciebie zbyt kusząca?
        Drażniła go wciąż, wpatrzona w niego tymi swoimi przeklęcie cholernie pięknymi bladoniebieskimi oczami, spojrzenie, dla którego stracił głowę, to, które śniło mu się po nocach w sennych marach to które nie jednokrotnie widywał rano, gdy tylko się obudził, gdy jego w tej chwili irytująca dziewczyna wstała zdecydowanie wcześniej od niego, lub zwyczajnie wróciła do mieszkania dosłownie przed paroma momentami, ubrana zupełnie jak dziś w skórzaną kurtkę i obcisłe spodnie, strój, który ubierała często na treningi, tylko po to, by go obudzić. Tym razem jednak skrzętnie wykorzystywała swoją atrakcyjność, jego słabość do niej tylko po to by to on nie mógł wygrać tej rozgrywki. Irytowało go to, niesamowicie go to wkurzało. Julia potrafiła być zuchwała, lecz niezwykle rzadko można było dojrzeć tą jej twarz.
        — Zaraz mi ta gra nie będzie potrzebna kochanie — syknął z ogromną wściekłością w głosie — Zamiast tego osobiście odbiorę własną nagrodę! — groził.
        — Nie odważysz się — zaśmiała się zmysłowo — Rzucono ci wyzwanie, nie będziesz miał jaj, by je przerwać, to zupełnie nie w twoim stylu kiciu.
        Niespodziewany pisk przetarł się przez salon, gdy padła między poduchami, czuła jedynie jak jej kochany chłopak łapie jej dłonie tylko po to, by ująć je w stanowczym, lecz delikatnym uścisku, przycisnął je do krawędzi jednej z poduszek tuż nad jej głową, czuła dotyk jego palców, gdy lekko przechylił jej twarz ku sobie, niemal zmuszając ją, by patrzyła tylko dla niego.
            — W takim razie jestem dla ciebie tchórzem — odezwał się lekko urażonym głosem — Już raz zdecydowałaś się podważyć moją męskość, muszę ci chyba przypomnieć jaką rozkosz potrafię ci sprawić.
        — Wygraj, potem się ze mną zabawisz!
        Z trudem nie powstrzymała się, by nie wyrwać się z jego silnego uścisku i zapragnąć pokosztowania tych kolejne pożądliwych ust, przeciwstawienie się swoim pragnieniom i chwilowej słabości było o tyle ciężkie, gdy patrzyła na pochylającego się nad nią mężczyznę, którego pragnęła mieć w tej chwili, jednak nie mogła porzucić własnego wyzwania, które mu rzuciła, musiał mieć niezwykle silną motywację, by wygrać kolejną rozgrywkę, co dawało mu szansę na pokonanie jej.
        — Odpuść, to sprawię, że będzie ci dobrze! 
        Nie odezwała się, jednak jej zawzięta mina powiedziała mu wszystko, nie zamierzała się tak łatwo poddawać. Tego w niej nie lubił. Była cholernie nieustępliwa zwłaszcza w sytuacji jak ta, gdy w grę wchodził seks. Uwielbiała się z nim droczyć, wiedział o tym, smakowała każdą taką chwilę, gdy stawiała mu czasami warunki szczególnie w takich chwilach, gdy musieli zmierzyć się w głupiej grze wideo, mógł ją mieć, ale musiał za to zapłacić. Jednak z drugiej strony uwielbiał w niej tę zadziorność, gdy stanowczość to dodawało pikanterii ich związkowi, co niezmiernie mu się podobało.
        — Wypuść mnie, zmiażdżę cię i będziesz mógł obejść się pieprzonym smakiem, nie będzie żadnych pocałunków a tym bardzi… — jej dalsze słowa zostały natychmiast przerwane.
        Jęknęła nieco zaskoczona, gdy poczuła słodycz jego gorących ust na swoich pomalowanych na lekką czerwień ustach, popatrzyła na niego oburzona, przyszpilił ją! Dosłownie nie mogła się ruszyć, trzymał ją w stanowczym uścisku, całując niezwykle zmysłowo, nie starała się odwzajemnić jego pocałunku nie na wzgląd, że jej się to nie podobało, ale wiedziała, że jak wpadnie to z jej planów, pozostaną tylko strzępki, ulegnie mu, pozwalając mu zadowolić się, jak tylko zapragnie, chęć ogarnia go, była zbyt silna. Patrzyła jedynie, jak odsuwa się od niej, był cholernie niezadowolony, że mu nie uległa.
        — Jesteś zdecydowanie za ostra — mruknął wściekle, poluźniając uścisk na jej dłoniach.
        — Nie kochanie — odezwała się z lekkim uśmiechem na ustach, gdy przyjęła jego pomocną dłoń, gdy powoli pomógł jej usiąść — Jestem stanowcza i uparta, bo chce pozbyć się z ciebie spodni i doprowadzić to twojej słodkiej klęski.
        przelotnie na nią, gdy ponownie powrócił do wybierania planszy, uwielbiał tę dziewczynę od chwili, gdy ją spotkał, nieśmiałą i niezwykle skrytą w sobie dziewczynę teraz patrzył na zupełnie inną kobietę, pewną siebie, zadziorną i upartą. Nie żałował ani chwili, gdy oszalał z miłości do niej. Pragnął tylko i wyłącznie jej. Zniewoliła go, a on stracił do niej głowę. Nie zdawał sobie zbędnych i nurtujących pytań, cieszył się każdą chwilą spędzoną w jej uroczym towarzystwie. Świadomość, że przejdą jeszcze przez nie jedno, sprawiała, że nie zamierzał jej porzucić, nie zostawi jej, nawet gdyby zrobiono wszystko by ich rozdzielić. Nie pozwoli na to! Julia chciała być tylko jego, a on nie chciał nigdy jej stracić.
        — Noda wybieraj trasę! — jęknęła zniecierpliwiona, siedząc przy nim, wpatrzona nieco znudzona w ekran wyboru plansz.
        Uśmiechnął się jedynie, tak rzadko do niego tak mówiła i przyznał, że cholernie mu czasami tego brakowało. Westchnął cicho, pokonany, wybierając kolejny wyścig, który miał odbyć się w gęstym lesie. Słyszał obok siebie jej nagły jęk niezadowolenia. Trasa, którą najmniej lubiła grywać, mógł mieć niebywałą szansę ją pokonać, musiała się tylko nieco postarać.
        Patrzyła niemal wściekła na wybrany przez ukochanego tor, ta plansza sprawiała jej największe trudności pomimo tylu lat gry, to na tym wyścigu często przegrywała. Tym razem musiała się bardziej postarać by, wygrać i może jej obecne podejście mogła świadczyć, że nie chciała tej nocy, nie chciała się z nim kochać, ale to wrażenie było błędne, ona cholernie pragnęła tej nocy, bo tak naprawdę nie mogła go mieć od niemal miesiąca to była niemal, jak tortura, ich życie erotyczne było niezwykle barwne, nie mogła powiedzieć, że sypiali ze sobą raz na miesiąc, bo prawda była inna, kochali się kilkakrotnie w tygodniu, to przy nim czuła prawdziwe szczęście płynące ze wspólnych chwil. Jednocześnie jak mogła mu się zwyczajnie oprzeć? Grzechem byłoby nie spędzać nocy z tym cholernie uczuciowym i pełnego namiętności facetem. Zdecydowanie nie mogła narzekać na zwyczajną nudę, bo zazwyczaj w łóżku rządził on. Pozwalała mu na to, bo był niezwykle urzekający, ale równie cholernie namiętnym kochankiem.
Gra rozpoczęła się z chwilą, gdy oboje ruszyli w dali, gdy szczałki w rogu ekranu pokazywały im kolejne części trasy, tym razem ona sama miała ogromne trudności z tym torem zwłaszcza wtedy gdy jechali nocą, co utrudniało jeszcze bardziej jej wygranie, jednak zawzięła się, by go pokonać, tak naprawdę nie wiedząc, że za kilka chwil porzuci ten pomysł, pragnął jedynie spędzenia z nim upojnych chwil. Walczyli niemal do ostatnich chwil, do ostatniego zakrętu, do która prostej wiodła na metę rywalizacja, była niezwykle zawzięta, spoglądając na fakt, że ona nie chciała przegrać, a on właśnie tego pragnął.
        Niestety po kilku minutach gry Mike musiał, ponieś kolejną klęskę, gdy Julia na ostatniej prostej dogoniła jego pojazd, wyprzedzając go, czym przypieczętowała swoje kolejne zwycięstwo, był sfrustrowany, bo nawet trasa, która stanowiła dla niej trudność, w tym monecie nie stanowiła dla niej problemu, wygrała, a on mógł jedynie patrzeć, jak uśmiecha się zwycięsko, gdy on sam odrzucił, pada na drugi kraniec kanapy.
        — Jak ty to robisz? — pytał nieco podminowany.
       — Zwyczajnie kotku — odparła, napawając się swoim kolejnym zwycięstwem.
        Podniosła się lekko tylko po to, by delikatnie usiąść na jego kolanach, pełna nieukrywanego zadowolenia dobrała się do jednego z pierwszych guzików jego koszuli, wolno wysuwające je z małej dziurki. 
        — Powtarzałam ci kiciu — odezwała się nieco przebiegłym głosem, pozbywając się kolejnych upięć — Ze mną nie można zadzierać przystojniaku i na co ci to było? — mruknęła, rozpinając ostatni guzik — Dwa zero kochanie dla mnie! Gramy dalej jednak szansę na odkucia masz marne! Dwie części garderoby, dwa zwycięstwa, ty potrzebujesz przynajmniej trzech rzeczy się ze mnie pozbyć — mimowolnie spojrzała na siebie, tylko na moment, by spojrzeć na swoje ubrania         — Jesteś bez szans Shinoda! — uśmiechnęła się niezwykle lubieżnie, napawając się faktem, że wciąż nie zdobył żadnego punkty tym samym nie wyzbyć się z niej żadnego ubrania i tak na początku ułatwiła mu sytuacje, pozbywać się z siebie kurtki by szansę były wyrównane.
        Ostatnie zdanie sprawiło, że poczuł jakąś nieukrywaną determinacje, był świadom, że był na przegranej pozycji, wygrywała z nim dwoma punktami, wiedział, że oboje mają tyle samo ubrań na sobie, jednak ona wciąż nie była pozbawiona nawet pieprzonej bluzki! A on w tej chwili pozbawiony kurtki i koszuli, a Julia niezwykle dobrze się bawiła nie tylko własną wygraną, ale samym faktem zabawy, którą z nim podjęła. Mógł przed paroma chwilami sprawić by zapomniała o tej popieprzonej grze, jednak nie zrobił tego, jego dziewczyna zdecydowanie nie chciała mu ulec, a teraz za to płaci. Widział, jedynie jak unosi przed sobą jego koszule z chytrym uśmieszkiem.
        — To, co kochanie wypierasz kolejną trasę — stwierdziła.
        Wydawało się, jakby sytuacje się powtarzała, okoliczności były nieco inne, a on sam równie zadowolony i pełen tryumfu trzymał w dłoni jej biustonosz, to ona wściekła się, że zbyt skutecznie ją podszedł tym razem ona chełbia się swoją wygraną tylko po to, by po chwili rzucić ciuch za siebie, pozostawiając go w niesmaku, gdy ponownie opuściła jego uda. Kolejna trasa i zupełnie inny krajobraz tym razem wioskowe pola, farmy i stare domki były tłem całego wyścigu, trasa, która mogła przypieczętować jeszcze bardziej jego klęskę albo być punktem dla niego. Mógł tylko liczyć na pieprzony lud szczęścia. I tym razem wyścig przerodził się we wspólną spokojną rywalizację i może i te słowa mogły być ironiczne, jednak oni grali w całkowitym spokoju i opanowaniu, nie krzyczeli, nie śmieli nawet posunąć się do przekleństw, byli zbyt pochłonięci trasą i prowadzeniem swoich pojazdów w świadomości, jakie mogą być tego konsekwencje, że nie byli w stanie nawet komentować swoich poczynań. Lecz czy było zaskoczeniem fakt, że trasa była niezwykle łatwa dla Julii, która niemal po połowie trasy, przegoniła pojazd swojego ukochanego, o znaczną odległość i wyścig już teraz został przesądzony, nie było wręcz możliwe, by przejechał taki kawałek drogi, pokonując ją, ponownie przegrywał, a ona doskonale przyczyniła się do tej klęski, pomimo ogromnej chęci rywalizacji poczuła się znudzona, że ponownie stanie na poziomów znowu zwycięży, gdy pokonywała ostatnie kilometry, a Mike daleko w tyle. Owszem mogła wybrać inną grę i zaczęła teraz tego żałować. Czuła wściekłość, gdy patrzyła na kolejne swoje zwycięstwo, ponownie tryumfowała, wystarczyły dwa zakręty, by mogła go pokonać i mimo że właśnie tego pragnęła rozebrać go w rozgrywce video, teraz jedyne co czuła to rozgoryczenie, gdy spoglądała na własne zwycięstwo i tu już nie chodziło o fakt, pokonania go, ale oddalającą się wizje wspólnego wieczoru:
        — Pieprzyć tę grę — krzyknęła nagle poirytowana.
        Porzuciła, w róg kanapy pada, który odbił się od jej oparcia, by sam przeturlał się po szarych poduchach, zatrzymując się na ich krawędzi, zerknęła przelotnie na ukochanego, widział, jak drgnął wystraszony, jej nagłym wybuchem frustracji, powstrzymał się przed dalszą grą, choć mógł śmiało wykorzystać przewagę strategiczną, którą obecnie miał, lecz on kompletnie stracił zainteresowanie tym, co się tam ekranie telewizora jego powędrowało ku Julii, której irytacja sięgała już granic szczytu. Znał ją za dobrze by zrozumieć, co jest powodem jej nagłej wściekłości. Jej zwycięstwo, które coraz bardziej oddali wizje wspólnie spędzonych chwil, momentów uniesień, które oddalały się w zastraszających dla nich tempie. Czy dalsza rozgrywka miała w tej chwili jakiekolwiek znacznie? Utknęli w grze, jednak nie w życiu wystarczyła zaledwie kilka sekund, by mógł dojrzeć jak przed paroma minutami, Julia ponownie zakradła się na jego kolana, kompletnie przysłaniając mu widok na ekran telewizora.
        — Nie skończyliśmy grać! — oburzył się z chwilą, gdy lekko opadła na jego   uda.
        Patrzyła na niego, gdy on nie mógł oderwać od niej spojrzenia, śledził każdy jej ruch, najdrobniejszy gest, wpatrywał się w nią niczym oczarowany, gdy ona opuściła na moment dłonie, by pochwycić skraj swojej zwiewnej koszulki, jednym płynnym ruchem zdjęła ją z siebie, rzucając niedbale gdzieś za siebie. Skłamałaby w tej chwili, gdyby powiedział, że jej widok wcale go nie ucieszył, a ona doskonale to wiedziała. Jego spojrzenie aż iskrzyło od emocji i czającego się w nim pragnienia zniewolenia miłosnego. Mógł, tylko spoglądając, jak pochyla się delikatnie ku niemu, czuł dotyk jej chłodnej dłoni, gdy lekko zacisnęła swoje zgrabne palce na jego podbródku tylko po to, by zwrócić jego twarz ku sobie. Czuł jej ciepły oddech na sobie, każdy gest, drobny dotyk sprawiał, że pragnął jej coraz bardziej. 
        — Jestem w stanie cię pokonać w mniej niż pół minuty — odezwała się cichym, lecz pełnym wdzięku głosem — Przegrałeś Shinoda, zaraz bym pozbyła się z ciebie spodni, jednak masz szansę, wyznaczam ci nową karę, z której nie jesteś w stanie zrezygnować kochany — był na straconej pozycji w chwili, gdy dostrzegła, jak oblizuje lubieżnie usta, a kącik jego cholernie kuszących warg unosi się nieznacznie ku górze, była wręcz przekonana, że spodoba się mu nowa propozycja, która była niezwykle kusząca, bo tak naprawdę nie różniła się niczym gdyby on sam wygrał — Zrób ze mną, co zapragniesz — szepnęła ze zmysłowością w głosie — Nie liczy się teraz czas, mamy cały weekend tylko dla siebie. Noc może należeć do nas, od ciebie tylko zależy czy skorzystać z mojej propozycji i jak sam wspomniałeś, zadowolisz mnie, czy wręcz przeciwnie. Mam minutę na podjęcie decyzja, lecz się nie oszukujmy już teraz, pragniesz pozbyć się ze mnie ubrań, więc… — mruknęła, przeciągając niezwykle dłużej swoje ostatnie słowa, jeszcze bardziej pochylając się ku niemu, a on tylko mógł na moment wstrzymać oddech, gdy tylko dojrzał jej zniewalająco namiętne spojrzenie.
        Uwielbiała doprowadzać go na skraj obłędu, jak to robiła i tym razem, gdy bywała tak niewinnie kusząca, lecz ona nie wiele się zastanawiała, a on na moment popadł w oszołomienie, gdy poczuł ten cholerną słodycz jej malinowych ust, ponownie go zniewoliła, gdy całowała go z tą uzależniającą ich zmysły i ciała namiętnością, czuł ten zapach unoszącego się wokół tej gęstej atmosfery, która aż kipiała od pragnienia zbliżeń. Wystarczyła zaledwie chwila, by stracił głowę dla niej gorących pocałunków, siedział przez moment niczym odrętwiały, tracąc poczucie z rzeczywistością, nic się nie liczyło prócz niej! Nie pozostał jednak długo bierny. Stanowczym ruchem pochwycił ją za biodra, przyciągając bliżej siebie, zmusił ją, by delikatnie usiadła, mu na kroczu, uśmiechnął się mimowolnie, gdy usłyszał jej cichy jęk, jak on pragnął go słyszeć dzisiejszej nocy. Odsunęła się na moment od niego, mógł jedynie patrzeć, jak lekko opiera swojego czoło o jego, a ich usta dzieliły niemal milimetry.
        — Już taki niecierpliwy — zaśmiała się nieco zachrypniętym głosem, a on słyszał jej lekko urwany oddech — Nie zdjąłeś nawet spodni, a…
        Nie dał jej szans, by choć mogła dokończyć własną myśl. Słowa w tej chwili okazały się niepotrzebną zbędnością czy miało to jakiekolwiek znaczenie, teraz gdy dwa spragnione serca pragnęły jedynie nieposkromionej miłości, upajać się w słodkim nektarze zwaną namiętnością, pożądliwością, które zniewoliło ciała dwojga kochanków, którzy lgnęli ku sobie. Zatonęła w subtelnej rozkoszy jego ust, czuła nieposkromioną dzikość własnego serca, gdy jej zmysły wręcz zwariowały. Mogła jedynie czuć, jak powiódł jedną ze swoich dłoni, wzdłuż jej odsłoniętych pleców doprowadzając ją do obłędu, gdy jej ciałem wstrząsał dreszcz pełen podniecenia i pragnienia o więcej, sama ledwo podtrzymywała wciąż się, opierając swoje ręce na skraju kanapy. Widziała błysk w jego oku, który znacząco jej mówił, że bawi go cala sytuacja, gdy ona powoli traciła nad sobą kontrole, jej największą słabością był on, umiał do skutecznie wykorzystać. Ogarnął ją chłód, lodowaty drżenie przebiegło wzdłuż jej pleców, a ona mogła tylko ujrzeć siedzącego przed nim cholernie pociągającego faceta, który przerzucił pasma jej długich włosów na jedno z jej ramion, niemal w dosłownie sekundę mogła zapomnieć, jak smakują jego usta, sam zapragnął, powieś się w wesołą wycieczkę po jej obojczyku. Zamruczała delikatnie z chwilą, gdy wyczuła jak lekko, zsuwa ramiączko jej jasnego biustonoszu jednak i cień skradający się na jego wargach. Roześmiała się cicho, gdy poczuła, jak lekko ociera się nosem, wzdłuż jej mostka doprowadzając ją niemal do szaleństwa, znał jej najgorsze słabości i był świadom jak je wykorzystać, by jeszcze bardziej ją zachęcić, jednocześnie nie doprowadzając ją na skraj obłędu. Poruszyła się niespokojnie na jego kolanach, gdy słodyczą swoich pocałunków powiódł wzdłuż jej lekko odsłoniętych piersi. W jednej chwili jej ramiona odmówiły posłuszeństwa, straciła czucie, w nich tylko po to by mogła oprzeć swoje dłonie na jego barkach, jego oczy aż zaświeciły się z nieukrywanej uciechy, nie mógł sobie życzyć nic więcej prócz tak znaczącej bliskości jej ciała. Była jego własną nagrodą, którą otrzymał, tak naprawdę przegrywając. Tym razem to on tryumfował, otrzymując od niej niezwykle kusząco karę, byłby cholernym głupcem, gdyby tego nie wykorzystał, zwłaszcza w chwilach jak te, gdy oboje chcieli tylko jedno. Kochania się! Wszelkie poprzednie reguły poszły na stos, by potem mogły zostać spalone w płomieniu pożądania.
        Ujęła ponownie jego twarz, pragnął ponownie zakosztować jego cholernie kuszących ust, nawet nie starała się go zatrzymać, bo tak naprawdę nie chciała w chwili, gdy rozpiął ten cholerny guziczek w jej spodniach, zamek rozsunął się niemal w tej samej chwili, a ona siedziała na nim w tych cholernie rozpiętych skórzanych nogawicach i w tym niewinnie opadającym paseczkiem od biustonoszu jednak on sam nie był w lepszej sytuacji pozbawiona na początku zabawy kurtki i koszuli siedział przed nią w połowie nagi, a ona jedyne czego pragnęła to wyzbyć się niepotrzebnych mu ubrań nieważne czy je miał, czy był ich pozbawiony, zawsze był dla niej jej cholernie kuszący i tak samo pociągający. Westchnęła wprost do jego ust, gdy delikatnie potarł lekko jej wzgórek, drgnęła niespokojnie, bo w jednej chwili chciała wyzbyć się tej diabelnej bielizny. Straciła na moment oddech pochłonięta słodyczą jego pocałunków i drobnymi pieszczotami chciała więcej i sama dobrała się do jego spodnie, zupełnie jak przed paroma chwilami to on rozpiął je. W tej chwili nie miało nic kompletnie znaczenia, gdy ona na moment oderwała się od jego ust, słyszała jego ciche sapnięcie, widziała niesmak w jego oczach, gdy zeszła z jego kolan, jednak z chwilą, gdy pozbyła się ze swoich nóg, tych cholernie obcisłych w tej chwili spodni patrzyła jak kącik jej ust, drgnął ku górze, gdy tylko do niego wróciła tylko po to, by chwycić go za skraj rozpiętego materiału, jasnych jeansów przyciągając ku sobie, gdy ona opadła na kanapę.
        — Zdejmuj je! — zażądała — Miejmy już to za sobą — dodała z niezwykle kuszącym uśmiech, gdy sięgnęła w dół po by tylko pomóc mu zdjąć te przeklęty jeans spodni.
        Ubiegł ją, jednak sam na moment poderwał się ku górze, by zupełnie jak ona, przed paroma sekundami wyzbyć się tego cholernego materiału niemal natychmiast wrócił do niej, niebywale zadowoloną miną, gdy tylko ujrzał jej radosny uśmiech.
        — Zadowolona? — zagadnął zaczepnie.
    Byłabym szczęśliwsza, gdybyś i tego się pozbył — mruknęła, zaczepiając, zahaczając krańcem palca, o jego bokserki
        Już taka jesteś mnie spragniona — roześmiał się cicho.
        Mogła być teraz egoistką, jednak mogłaby spędzić wiele godzin, słuchając, jak się śmieje, nie było dla niej nic piękniejszego niż jego radość. Nie ważne, w jakiej sytuacji się znaleźli, jedyne czego nie chciała to widzieć pustki i bólu w nim, chciała, zwyczajnie by był zadowolony i uradowany.
        — Kto to mówi Shinoda — odezwała się zaczepnie — Dosłownie na początku gry chciałeś mi sprawić rozkosz, a teraz mam na to niezwykłą okazję, może pominiemy grę wstępną i przejdziemy do rzeczy.
        Nie mógł kompletnie dziś poznać własnej dziewczyny, była tak zniewalająco kusząca, jak nie zdarzało się jej nigdy. Tym razem nie prosiła i nie pytała, tym razem wręcz kazała, była inna, zwykle była spokojna i łagodna tym razem aż kipiała od pragnienia i pożądania. Nawet jeśli wielokrotnie zdarzało im się nie sypiać, przez wiele dni to zwyczajnie nie była tak nagląca i wręcz dominująca, co było kompletnym ich przeciwieństwem, to jemu pozwalała być górą. Nie ważne jak zapragnął ją, zadowolić pozwalała mu na wszystko, co zechciał, jednak i wiedział doskonale czego, nigdy nie zrobi, nawet jeśli by o to poprosił. I w żaden sposób mu to nie przeszkadzało, bo tak naprawdę on sam tego nie chciał. Umieli wyznaczyć granice, jednak ważne było to, że nigdy się nie nudzili.
        — To jak koteczku, bawimy się czy zechcesz mnie uradować — powiedziała niezwykle sugestywnie, delikatnie przesuwając dwoma palcami po jego wyraźnie uniesionych bokserkach, doprowadzając go do delikatnej rozkoszy.
        — Kusisz — mruknął z delikatną chrypką — Uwodzicielko…
        Uśmiechnęła się niezwykle czarująco, gdy przyciągnęła go ku sobie, by złożyć na jego ustach przelotny pocałunek, wciąż lekko wodząc swoimi zgrabnymi palcami wzdłuż jego męskości. Mógł zapierać się na wszelkie sposoby, ale nie umiał być obojętny, ta dziewczyna wiedziała jak go zachęcić, poruszyć jego zmysły, czy pragnienia jednak jak mógłby nie oprzeć się namiętności, jeśli u boku miał tak cholernie seksowną kobietę.
        — Mogę to robić dalej — odezwała się cichym szeptem — Ale czy ma to jakiekolwiek znaczenia? Pragniesz tego! Mam ci przypomnieć jak długo się ze mną nie kochałeś.
        Ostatnie słowa wystarczyły, by go pobudzić.
        — Zaboli — ostrzegł.
        On jednak wciąż widział jej piękny uśmiech, który był dla niej klejnotem większym niż wszelkie dobra, które mógłby mieć. Nic nie daje takiej radości i spełnienia jak bliskość i oddanie drugiej osoby.
        — A czy to pierwszy raz? — mruknęła jedynie — Mike, kotku przestań myśleć, umiesz poddać się chwili, zrób to i teraz! — uśmiechnęła się niezwykle zachęcająco — O nic więcej nie proszę.
        Nie potrzebował już większej zachęty poza tą. Nie wiele się zastanawiał, gdy wsunął dłoń pomiędzy jej dość skąpe figi i jednym pewnym ruchem zsunął je z niej, porzucając je gdzie na podłodze, nie miało to kompletnie znaczenia, gdy ona delikatnie podciągnęła się na ramionach, przygryzła delikatnie usta w chwili, gdy dojrzała jak sam pozbywa się własnej bielizny, ujrzenie go ponownie kompletnie nagiego ten obraz zdecydowanie najbardziej przypadał jej do gustu. Nie musiała długo na niego czekać, widziała go nad sobą niemal po kilku sekundach niezwykle uratowanego i szczęśliwego. Zachęcać go zupełnie nie musiała, gdy lekko rozsunął jej lekko rozchylone kolana. Sapnęła cicho, gdy wolno w nią wszedł. Nie potrzebowała nawet próśb, gdy przylgnął do niej, a ona kurczowo go objęła. Nie poruszył się niemal natychmiast, zawsze dawał jej moment, by mogła znaleźć wygodna pozycje, a przede wszystkim poczuć się dobrze w nim, gdy kompletnie zapomnieli o grze wstępnej, wsłuchiwał się w jej lekko przyśpieszony dech wtulona w jej chłodny obojczyk. Nigdy nie potrafił działać wbrew jej woli, nie podarowałby sobie, gdyby sprawił jej niepotrzebny ból, czy brak kompletniej satysfakcji.
        Nie była w stanie nawet otworzyć ust, ujrzała go, jak delikatnie unosi się nad nią, widziała czułość w jego spojrzeniu i ten niezwykłe uroczy uśmiech, gdy wolno zaczną się w niej poruszać, żałowała, by gdyby doprowadziła tę piekielną grę do końca, była spragniona tak jak on jednak bywała też osobą, która nie bywała uległa, byłaby pozbawiona tej nocy tego obezwładniającego uczucia spełnienia, musiałaby tylko pokosztować goryczy ulatującej nocy i tej chwili.
        Pochwyciła jego twarz w dłonie z chwilą, gdy poczuła, jak mocniej w nią wchodzi, zupełnie zapomniała jak prawidłowo oddychać, gdy delikatnie przymknęła oczy, kosztując ponownie słodyczy jego ust, kompletnie zatracając się w błogim uczuciu, ona jedynie mogła wyczuć jego dłoń wkradającą się pod jej plecy a niemal po chwili poczuła jak rozpina hawki jej stanika by niemal sekundę później wyjął ją go spomiędzy nich rzucając gdzieś za siebie. Teraz była już kompletnie pozbawiona ubrań nic ich nie ograniczało, a wieczór zaledwie się rozpoczął, jednak to nie miało znaczenia, chcieli to wykorzystać na wszelkie sposoby, mogli kochać się bez końca, mieli ku temu dwa zbliżające się dni, spędzone wyłączenie w swoim towarzystwie.
        Zamruczała nieco głośniej z chwilą, gdy poczuła, jak odnalazł jej najczulszy punkt, mogła teraz krzyczeć do woli, jednak jego usta skutecznie ją rozpraszały i nie pozwalały na zbyt wiele jednak z każdą, gdy poruszał się w niej znacznie szybciej, pozwalając by ich doznania, nabrały na intensywności, trzymała się go kurczowo, nie wytrzymała jednak z kolejnym pchnięciem, a jej dłoń zjechała wzdłuż jego pleców, słyszała jego cichy jęk, była wręcz pewna, co będzie czekać go jutrzejszego poranka, jednak on zbytnio się tym nie przejmował. Nieco okaleczone plecy były niczym gdy mógł zadowolić ich obojgu. Odsunęła się delikatnie na moment od niego, patrząc z niewinnością w swoich bladoniebieskich oczach.
        — Będzie musiała się jutro zająć tymi twoimi plecami — zaśmiała się ochryple.
        Nie odpowiedział, lecz ponownie poczuła jego zmysłowe usta, niemal w tej samej chwili jeszcze mocniej w nią wchodząc. Niemal krzyknęła, jednak jej głos został stłumiony, a ona mimowolnie jeszcze bardziej w niego się wtuliła. Nie potrzebowali już dużo by poczuć upragnione spełnienie, byli na granicy namiętności i pożądania wystarczyła zaledwie chwila, by mogli poczuć upragnioną błogość.
        Odsunął się od niej z chwilą, gdy pokój rozniósł jej głośny krzyk, a ona sama opadła na miękkie poduchy z błogim uśmiechem na tych kuszących malinowych ustach. Wolno się z niej wysunął, tylko po to, by na nią spojrzeć, by dojrzeć przebiegłość w jej jasnym spojrzeniu.
        — Wykorzystam cię chyba jeszcze nie raz tej nocy — zaśmiała się.
        Przyciągnęła go ponownie ku sobie, a zapadający za oknem zmrok był początkiem ich wspólnej zabawy.

                                                                            ✰✰✰

           Pozwólcie że wam wyjaśnie czemu tak krótko, prawda jest taka, że kompletnie miał być inny zamysł na poprowadzenie ostatniej sceny, więc powód czemu tak krótko jest właśnie taki. Obiecuje wam że w następnym rozdziale z ich igraszkami będzie znacznie dłużej. 
        Widzimy się za tydzień jak zawsze z resztą. 
        Mam również nadzieje że podobał się wam rozdział. 
        Do zobaczenia. 

No comments:

Post a Comment