Saturday, October 31, 2020

II 28 — MEDIALNY SZUM

        Otulona ciszą styczniowego poranka, wdychała subtelny woń wanilii, która wypełniła jej sypialni. Uśmiechnęła się rozmarzona, przywodząc na wspomnienia wydarzenia poprzedniej nocy, czuła jak jej blade policzki nabierają ciemnego odcienia, a ona nie mogła skryć drzemiącej jej radości, przebłysk upojnych chwil majaczyły w jej umyśle. Westchnęła cicho, nie mając nawet ochoty, się podnosił, była to ostatnią rzeczą, jaką by chciała tej niedzielnego przedpołudnia, było jej zbyt dobrze by przerwać jej relaks. Zasłużonego odpoczynku, bo pracowitym tygodniu.
        Wciąż nie mogła uwierzyć, jak jej życie się poukładało, zaczynając od zakupu mieszkania, które spełniało jej kryteria, gdzie mogla czuć się swobodnie i bezpiecznie z nadzieją, że przyszłość przyniesie jej tylko dobre chwili, jednak nie była taką naiwną osobą, która mocną stąpała po ziemi i dobrze wiedziała, że półki jeden chłopak nie wyląduje za kratami więziennego muru, nie będzie mogła w pełni powiedzieć, że czuje się wolna. Skłamałaby, gdy powiedziała, że na każdym kroku nie czuje się zaniepokojona o utratę własnej egzystencji, bo wprowadziłaby w błąd, odczuwała w jakimś stopniu, czuła się bezpieczna, jednak wiedziała, że to się wkrótce skończył.
         Westchnęła cicho rozczarowana samą sobą, nie miała już o tym rozmyślać, jednak wciąż to robi. Jednak często dopadły ją te myśli, gdy jej umysł nie był zajęty jakimiś pilniejszymi sprawami czy choćby głupotami. Dlatego żyła teraz w pewnym stopniu w pośpiechu nakładając na swoje barki tak wiele obowiązków. Wiedziała, że wtedy będzie skupiona na wykonania zadania, a nie gnębienie samej siebie. Camila odradzała jej takiego posunięcia, gdy wspominała, jej co robi, by się z tym mierzyła i owszem robiła to, lecz nie chciała zwariować i psycholog dobrze o tym wiedziała.
        Mogła powiedzieć, że po tych tygodniach spędzonych na sesjach 
terapeutycznych w jakimś stopniu czuje się pozbawiona jakieś ciężaru. Głazu, który ją przytwierdzał, do położyła, jakby się go pozbyła raz na zawsze. Wiedziała jak walczyć ze swoimi napadami lękowymi, a przede wszystkim znała powód ich się pojawienia, teraz mogła to w sobie zwalczyć, pokonując te pieprzone demony. 
Przylgnęła ufnie do ciała śpiącego u jej boku Michaela, który nawet nie śmiał się odwrócić, śnił spokojny snem, jakby otaczający świat go nie obchodził. Patrzyła z delikatnym uśmiechem, jak odwraca się na bok, przygarniając ją jeszcze bliżej swojego ciała, co jeszcze bardziej ją rozczuliło. Nie miała serca ani ochoty go budził, wyglądał na zbyt spokojnego podczas snu, był zupełnie jak ona, lubił w wolne dni, treściwie odpocząć zbierając siły na kolejne wyzwania następnego tygodnia, jednak u niej było to znacznie gorsze. Próbowała walczyć z tym leniwym duszkiem wewnątrz swojego ciała, jednak im bardziej próbowała go zwalczyć, on uparciej się jej trzymał. Pozostanie chyba to w jej naturze. O ile nikt się na nią nie skarży i nie zawala spotkań, mogła z tym żyć.
        Uniosła się na dłoniach, przytrzymując przy swoim ciele skrawek satynowej pościeli. Rozejrzała się z uwagą, próbując odnaleźć swoją narzutkę. Dostrzegła ją porzuconą na podłodze. Schyliła się po nią, chwytając jej krawędź, podsunęła ją do siebie, pospieszenie nasuwając na swoje nagie ramiona. Odrzuciła ostrożnie na bok kołdrę, wydostając się z objęć ukochanego, który wciąż pogrążony był w swojej własnej krainie fantazji.
        Uniosła się, zakrywając się szczelniej materiałem szlafroku, skutecznie się pod nim kryjąc. Wiążąc kokardkę na swoim boku, wolnym krokiem opuściła sypialnie z nadzieją, że nie zdoła nikogo zbudzić. Pomimo wczesnej pory, która panowała, wolała uniknąć rozgoszczonych kotów, które wręcz nie znosiły, jak się je budzi, zupełnie jak jej psia przyjaciółka, o ile Mike ze spokojem przyjmował jej pobudki, nie mogła powiedzieć tego o swoich czworonogach.
        Schodząc ostrożnie po jasnych stopniach apartamentu, przystanęła przy ich końcu, spoglądając na trójkę zwierzęcych kolegów, którzy rozłożeni na kanapie spali przytuleni do siebie, nie mogła powstrzymać zachwytu, gdy na to spoglądała. Przyglądała im się przez dłuższą chwile, po czym przeszła przez salon wspinając się po stopniach pokoju dziennego. Chwyciła jeszcze w pośpiechu porzucony telefon na stoliku. Weszła do kuchni, podchodząc do jednego z blatów. Zerknęła ukradkiem na pojemnik z wodą w ekspresie miała nadzieje, że nie będzie musiała go wypełniać. Zadowoliła ją ilość wody, po czym wcisnęła jeden z przycisków, włączając urządzenie.
        Nie mając nic ciekawszego do roboty, oparła się o krawędź blatu, jednym ruchem odblokowując ekran smarthona. Zaniemówiła, gdy dostrzegła ilość nieodebranych powiadomień z portali społecznościowych, owszem była przyzwyczajona, że jest osobą publiczną jednak nigdy nie miała tak ogromnej ilości, jaką widziała tego poranka. Czuła się coraz bardziej zaniepokojona, gdy przejechała palcem po ekranie odczytując wiele oznaczeń siebie na Twietterze i MySpace. Coś tu wyraźnie nie grało. Nie była aż tak bardzo wymieniana, owszem robili to jednak przeważnie jej przyjaciele lub randomowe osoby, a tutaj widziała również kont jakichś gazet plotkarskich.
        Lekko zaniepokojona weszła do jednego z tych twettów i oniemiała, gdy dostrzegła również oznaczonego Mike’a w tych wiadomościach. Prześledziła spojrzeniem tekst, który wprawił ją w osłupienie. Było tam parę pytań co do jej związku z muzykiem.
        — Co tu się dzieje? — nieomal krzyknęła, gdy to ujrzała.
        Wyszła na główną stronę, śledząc kolejne wpisy. Widziała tam mnóstwo pytań, komentarzy tych pochlebnych i ją oczerniających, jednak najbardziej skupiła się uwaga, na którego muzyku wzywali do wyjaśnień. Nic z tego nie rozumiała. Zamknęła aplikacje, zamiast wejść do elektronicznej gazety ona wybrała numer swojego brata, z nadzieją, że on widział, co się dzieje i jej wyjaśni, dlaczego wraz z Shinodą jest proszona o zabranie głosu w sprawie jakiegoś artykułu.
        Przyłożyła telefon do ucha, z niecierpliwością oczekując na połączenie. Słyszała drugi dźwięk połączenia, mamrotając cicho by odebrał przyjęła z ulgą jego głos po drugiej stronie aparatu.
        — Chester wiesz, co się dzieje? Mam zawalony cały telefon powiadomieniami.
        Nawet się nie przywitała, była cholernie zdenerwowana tym niecodziennym wydarzeniem, dobiegł ją jego ciężkie westchnięcie, zanim odpowiedział.
        — Wejść na stronę Rolling Stone!
        Nie zadając niezbędnych pytań, sięgnęła po porzucony na braku telefon ukochanego. Odblokowała go, po krótkich poszukiwaniach, odnalazła interesującą ją stronę. Stanęła osłupiała, gdy spojrzała na nagłówek artykułu, jej dłoń drżała ze zdenerwowania, gdy prześledziła w pośpiechu felieton jednego z dziennikarzy.
        — Co!? — wrzasnęła.
        — Od rana świat tym żyje — starał się być spokojny, jednak wyczuła po jego tonie, że sam jej potwornie wkurzony — W wiadomościach niemal cały czas o tym mówią. Przed momentem rozmawiałem z Adamem. Mówi, że na konto zespołów wciąż spływają pytania, czy komentarze. Stara się to zatrzymać, jednak nie daje sobie z tym rady.
        — To jest jakieś kłamstwo! — mówiła wzburzona.
        — Wiem młoda, ale musisz zrozumieć, to jest pożywka dla gazet plotkarskich, kto się nie zaciekawi takim smakowitym kąskiem i to tego, jak wspomnieli potwierdzoną wiadomością.
        Przeklęła głośno, nie mogąc powstrzymać kolejnych złośliwych epitetów, które popłynęły przez jej lekko zaciśnięte usta, spoglądając na wielki tytuł „Spał z małoletnią. Prawda o muzyku formacji Linkin Park”. Zacisnęła mocniej palce na jasnej obudowie komórki swojego partnera, nie mogąc wciąż uwierzyć, że to się dzieje.
        — Braciszku będę kończyć, muszę to pokazać Mike’owi.
        — Powodzenia.
        Nawet się nie uśmiechnęła, bo tak naprawdę ostaniom rzeczą jakby by chciała to się cieszyć. Zakończyła połączenie, odrzucając na jasny blat telefon, ówcześnie wyłączając wciąż nagrzewające się urządzenie. Niemal biegiem pokonała dzielącą ją odległość od swojej sypialni, nie zważając na fakt, że wszyscy domownicy śpią, dopadła drzwi pokoju, wchodząc z impetem do środka. Wdrapała się na łóżko, nawet nie przykuwając uwagi, jak jej satynowa narzutka delikatnie się uniosła.
        — Mike — chwyciła go za ramię — Mike skarbie, obudź się — potrząsnęła delikatnie jego ramieniem, starając się go sprowadzić na ziemię, jednak nic nie skutkowało, zdesperowana wrzasnęła — Shinoda pobudka!
        Patrzyła, jak zerwał się przestraszony, widziała jego rozbiegany wzrok, gdy szukał sprawcy tak nagłej pobudki, gdy jego spojrzenie zatrzymało się na niej, miał się już odezwać, jednak ona wcisnęła mu w dłoń komórkę z odpalony wciąż wywiadem.
        — Kurwa co? To jest jakiś nieśmieszny żart? — popatrzył na nią z nadzieją.
        Pokręciła przecząco głową, utwierdzając go jedynie w przekonaniu, że wciąż nie śni jakiegoś koszmaru, to działo się naprawdę. Tajemnica, którą tak skrycie utrzymywali przez tak wiele miesięcy, wyszła na światło dziennego. Gorzej tego, ten artykuł jawnie go znieważ i oczerniał o przestępstwo seksualne. Nie mogła powiedzieć, że oboje do tego doprowadzili, bo naprawdę wtedy to już byłaby kpina. Chronili siebie jak tylko potrafili, by nikt nie dowiedział się o ich związku, a tymczasem ktoś podsunął brukowca znakomity kąsek, w którym mężczyzna został tak brutalnie oskarżony, o której rzecz się nie dopuścił.
        — Posłuchaj, rozmawiałam z Chester’m, w dzienniku już o nas mówili.
        — Kto mógł się do tego dopuścić, by coś takiego wysłać? — pytał, śledząc z uwagą dalszą część felietonu.
        Niemal nie upadła na miękkie materac, gdy przywiodła w pamięci jedno ze zdarzeń, które mogło teraz wpakować ich w tak problemy, tylko jedno imienia wciąż boleśnie odbijało się w jej umyśle, niemal utwierdzając ją w swoich domysłach, kto mógłby być na tyle wyrachowany, by doprowadzić do takiego skandalu.
        — Clark — odezwała się cicho.
        — Myślisz, że to on?
        Spojrzała na niego nieustępliwie, a błękit jej oczu przykrył nagle sztorm na otwartym morzu, cień, który był przed momentem tak jasny, teraz z każdą sekundą przybierał na swojej barwie.
        — Mike mówiłam ci, że jest on zdolny do wszystkiego, tylko po to, by osiągnąć swój cel? Nie zląkłeś się jego głupich gróźb oraz stanąłeś w mojej obronie, to wiedział, że nie załatwi cię w taki sposób. Znalazł inny, dowiedział się, kim jesteś i jak jesteś postrzegany w mieście i artykuł gotowy.
        — Coś mi się jednak tutaj nie podoba. Jeśli dobrze zrozumiałem z tego artykułu, wspominają, że spotykałeś się z tobą, gdy miałaś piętnaście lat, jednak ja wtedy byłem jeszcze w związku z Talyor.
        — Skarbie pomyśl, to jest wspaniała pożywka dla gazet. Mogę snuć podejrzenia, że teraz dopiszą sobie informacje do braku wzmianki o powodzie waszego rozwodu i uznają, że ty ją zdradziłeś ze mną.
        Nawet nie śmiała go upomnieć, gdy po pomieszczeniu rozniosły się jego głośne przekleństwa, nie była zdumiona jego zachowaniem, ona sama przyjęła w podobnym sposób, o ile w jakimś stopniu zdołała się opanować, to wciąż kipiała od złości, teraz jednak bardziej jej frustracje była skierowana na intrygi jej byłego. Nie musiała zgadywać, by wiedzieć, że to Kent dopuścił się tego cholernego plagiatu, tylko po to by się poddała i poszła do niego, z przeprosinami tym samym wylewając wiadro pomyj na muzyka. Wiedziała, że jest zdolny do wszystkiego, lecz to była już przesada. Jej nienawiść do niego wzrosła jeszcze bardziej.
        Pogrążona w swoim chaotycznych rozmyślaniach nie dosłyszała cichego dźwięku powiadomienia, który dobiegł z komórki jej ukochanego. Patrzyła, jak odczytuje wiadomość, zmarszczył brwi, jakby nie rozumiał jej treści. Wtedy wręczył w jej dłonie swojego smarthona a ona mogla dostrzec ciąg cholernie znajomych cyfr, które ukazywały się w numer osoby, z którą miała nadzieje, nigdy nie ujrzy, jednak co najbardziej ją przeraziło to krótki liścik elektroniczny. Z lękiem uniosła głową, spoglądając w oczy swojego ukochanego.
        — Mike — jej głos zadrżał z niepokoju — To on!
        — Jesteś pewna? — pytał.
        — Poznam ten numer na końcu świata, nie mogę go pomylić z nikim innym.
        Nie mogła jednak dokończyć, gdy po mieszkaniu rozniósł się głośniejsza melodia dzwonka do drzwi, odwróciła głowę w stronę wyjścia z sypialni. Nie spodziewała się dziś żadnych gości a tym bardziej o tak wczesnej porze.
Odrzuciła na ciemną pościel białego iphona, po czym wydostała się z narzutki, którą była splątana, przechodząc bosymi stopami po chłodnych parkiecie, pognała szybko do drzwi, gdy usłyszała poszczekiwanie Junki z salonu. Wspinając się na podwyższenie podeszła do ciemnych skrzydeł. Przekręciła jeden z zamków, uchylając drzwi. Spojrzała oniemiała na stojących w progu funkcjonariuszy policji.
        — W czym mogę pomóc? — zapytała z drżącym w piersi sercem.
        Miała coraz więcej obaw oraz wątpliwości, które nią targały, przecież nie zrobiła nic niezgodne z prawem, to dlaczego na progu jej drzwi stoi dwóch komisarzy policji z uniesionymi w dłoniach odznakami.
        — Jestem komisarz Nort, a to aspirantka Brownder — patrzyła, jak mężczyzna zamyka dokumenty — Poszukujemy Michaela Shinody, jeśli dobrze się udało nam dowiedzieć, przebywa u pani.
        — Tak to prawda, ale o co chodzi?
        — Proszę po niego pójść — słyszała niemal naglący głos policjantki.
        Bez słowa przeszła przez korytarz, zeszła do salonu gdzie maltańczyk bawił się w najlepsze jedną ze swoich piłeczek. Czuła jak jej nogi z każdym krokiem odmawiają posłuszeństwa, jakby nie wiedziały jak chodzić, a umysł wypełnia się wieloma pytaniami, czy domysłami a przede wszystkim nękało ją przeświadczenie, że dzisiejszy poranek nie zakończy się spokojnie.
        — Mike — zawołała z wejścia.
        Pchnęła drzwi sypialni, o niemal nie zderzając się z ukochanym. Zlustrowała go spojrzeniem swoich jasnych tęczówek, widziała, jak naciąga na siebie swoją ulubioną koszulę. Widziała jego zdumione spojrzenie na sobie, gdy dostrzegł przerażenie na jej twarzy.
        — Skarbie czy coś nie tak? — zapytał zatroskany.
        — Jest gorzej, niż mogliśmy przewidzieć — mówiła ze ściśniętym gardłem —         Policja czeka na dole, chcą cię koniecznie widzieć.
        — Zaraz to wszystko wyjaśnimy, choć.
        Objął ją ramieniem, schodząc po stopniach, widziała przemykającą obok jej stóp Cindy, która zapewne biegła do jej sypialni, by tam odpocząć od hałaśliwego brata i psiej przyjaciółki. Widziała stojących przy barierce funkcjonariuszy sprawiedliwości, który stali wyprostowani, z założonymi za plecami rękami.
        — Pan Michael Shinoda? — odezwał się komisarz.
        — Tak, czy coś się stało? — zapytał, przystając nieopodal pary policjantów.
        — Jest pan aresztowany, pod zarzutem współżycia z nieletnią poniżej piętnastego roku życia — oznajmiła aspirantka.
        — To jest jakaś pomyłka — wtrąciła się dziewczyna, robiąc krok do przodu — Czy mogłabym wiedzieć, kto to zgłosił przestępstwo?
        — Nie możemy poddać takiej informacji. Richard zabieraj go! — ponagliła kolegę.
        Widziała, jak mężczyzna wyjmował za pasa kajdanki. Mogła się jedynie przyglądać, jak na jej oczach zakuwając jej ukochanego w kajdanki i niemal siłą wyprowadzają z mieszkania. Stała, wpatrując się w przymknięte drzwi, przez moment nie mogło do niej dotrzeć, co się właśnie stało, jednak zamiast wpadając w rozpacz czy gniew, ona wiedziała, że musi zrobić wszystko by wyciągnąć go z tego syfu, w który wpakował go jej były chłopak.
        Odwróciła się przez ramię, niemal biegiem szła do skrytej za ścianką kuchni, gdzie porzuciła swój telefon. Ujęła go między palce, bez zastanownia go odblokowując, weszła w pośpiechu w listę kontaktów, wybierając interesujący ją numer. Przyłożyła telefon do ucha, przechodząc ponownie przez pokój dzienny. Wspinając się po schodach, dobiegł do niej wciąż zaniepokojony głos brata:
        — Chester zabieraj się! Potrzebuje cię! Przyjeżdżaj na posterunek policji — mówiła pośpiesznie.
        Wchodząc do swojej sypialni, dostrzegła kotkę, która rozradowana ułożyła się na oparciu szelągu, przeciągnęła się i przymknęła swoje niebieskie ślepka. Nawet ją nie obchodziło co się wokół niej dzieje i tego jej zazdrościła. Nie tracąc trzeźwości umysłu, pokonałą opór ciemnego skrzydła, wpadając niemal jak burza do swojej garderoby.
        — Co się stało? — pytał zaskoczony.
        — Aresztowali Mike’a — wytłumaczyła zdawkowo — Postawili mu zarzuty, muszę go z tego uwolnić.
        — Jak to go zatrzymali? — słyszała jego podniesiony głos po drugiej stronie. 
        — Kurwa Chester oni myślą, że spał ze mną, gdy miałam czternaście lat. Musimy to rozplątać, zanim te hieny się o tym dowiedzą! Rozumiesz tego powagę sytuacji!
        W następnej chwili słyszała tylko długi sygnał po drugiej stronie, co oznaczało, że zakończył rozmowę i była wręcz przekonana, że się tym przejął zawsze był blisko z Shinodą i nie trzeba było powtarzać dwukrotnie, by jednej pomógł drugiemu, zawsze robili wszystko by wykręcić siebie z problemów, czy szamba, w które wpadli.
        Wsuwając przez głowę jakąś koszulę, nawet nie przejęła się, by dopiąć ostatnie guziki, wiązała niemal w biegu włosy w niedbałego kucyka. Nie miała teraz najmniejszego czasu dbania o swój wygląd, bo było to teraz najmniej istotne. Odnalazła klucze od samochodu i mieszkanie, nawet nie trudząc się zabierać telefonu, teraz nie miały one znaczenia. Musiała jak najszybciej pojawić się na policji i odkręcić to, co ten skurwysyn zrobił.
Gnając przez korytarz, trąciła ramieniem jakąś sąsiadkę, która furknęła na nią obrażona, nie trudziła się z jej przeprosinami, wbiegła do zamykającej się już windy, stając twarzą w twarz z Alice.
        — Julia? Co się dzieje? Czemu była u ciebie policja i o co chodzi z tym artykułem? — pytała koleżanka wyraźnie zmartwiona.
        — Alice nie mogę teraz gadać.
        Winda stanęła na podziemnym parkingu, a ona niemal wybiegła z maleńkiego pomieszczenia, odwróciła się jedynie przez ramię, krzycząc do ogłupiałej nieco koleżanki.
        — To są kłamstwa, nie wierz w to!
        Wyjeżdżając z garażu, ucieszyła się, że nie było żadnych aut na podjeździe, jeszcze jej tego brakowałoby, musiała czekać, aż jej sąsiedzi łaskawie zdecydują się wjechać czy też odwrotnie opuścić osiedle. Przejechała przez otwierającą się bramę, wyjeżdżając na jedną z bocznych dróg. Jechała z zawrotną szybkością, łamiąc po drodze wszelkie zakazy czy nakazy, na jej szczęście budynek znajdował się stosunkowo blisko, więc nawet nie musiała wjeżdżać na autostradę.
        Z piskiem opon zajechała pod posterunek policji, zajmując jedno z wolnych miejsc. Opuściła pojazd, w momencie, gdy na podjeździe dostrzegła czarnego kabioleta swojego brata, zamknęła pojazd, odczekała moment na piosenkarza, który znalazł się przy niej niemal kilka sekund później.
        — Młoda co jest grane? — pytał.
        — Rano pojawiła się u mnie policja, zatrzymali Mike’a pod zarzutem spania z nieletnią poniżej piętnastu lat. Pytałam, kto wniósł oskarżenie, jednak nikt nie udzielił mi informacji — wyjaśniła.
        Przechodząc przez próg budynku, dostrzegli wąski hol umalowany w ciemnych odcieniach zieleni, barwy, która niemal przybierała na wymioty, ściany zapełnione były tablicami informacyjnymi, czy innymi niepotrzebnymi plakatami jednak oni nie skupiali się zbytnio na szczegółach, szli do przed siebie, mając jeden cel. Rozwiązać łańcuch dzisiejszych zdarzeń.
Chociaż wiedziała, że ostatni czas był za spokojny i miała wiele obaw i pytań, kiedy jej były da, o sobie znać to niezbyt się tym przejmowała dopiero teraz zrozumiała, że popełniła fatalny błąd, ignorując wszelkie przesłanki, których tak naprawdę nie było. Wydarzyło się to tak nieoczekiwanie, że nikt nie mógł tego przewidzieć.
        Dostrzegła w oddali policjantkę, która ją dziś nawiedziła, chwyciła brata za przed ramię i pociągnęła w stronę kobiety, która rozmawiała ze swoją koleżanką.
        — Może mi pani powiedzieć, co tu się dzieje i dlaczego aresztowaliście mojego chłopaka? — zagrzmiała.
        Widziała, jak kobieta odwraca się ku niej, trzymając w dłoni jakąś teczkę, nie spoglądała na nią, skupiła spojrzenie na policjantkę, która ze stoickim spokojem, odpowiedziała.
        — Proszę się uspokoić — upomniała ją — Pani partner został aresztowany, bo na posterunek wpłynął wniosek o popełnieniu przestępstwa. Naszym obowiązkiem jest to wyjaśnić.
        — Chciałabym, wiedzieć kto wniósł skargę — zażądała.
        — Nie mogę udzielić takich informacji, jednak proszę za mną. Musi pani złożyć zeznania w sprawie. Jest pani kluczowym światkiem — oznajmiła.
        Podążyła za aspirantką, która poprowadziła ją do jednego z pobocznych gabinetów. Zaprosiła gestem dłoni do środka i nakazała usiąść. Niechętnie przysiadła na skraju niewygodnego krzesełka wpatrując się w funkcjonariuszkę. 

✰✰✰



        Rozdział nieco krótszy.
        Jestem ciekawa jak go odbierzecie i czy spodziewaliscie się takiego zwrotu akcji. Jak myślicie Julce uda się wyciągnąć Mike'a z kłopotów?
        Mam do was jedną sprawuszkę. Czy bylibyście zainteresowani bym wstawiła wam przed moimi notkami, króciutki fragmnet nastepnego rozdzialu? Takie jednoakapitowe? 
        Widzimy się za tydzień a ja idę kończyć scenę którą maltretuje od początku tygodnia. 

No comments:

Post a Comment