Friday, August 21, 2020

II 23 — ŚWIĄTECZNE ZAKUPY

     Przeszła bez cienia kompletnego zainteresowania nieopodal obok wystawionych na jasnych pólkach sklepowych asortymencie, barwne koszulki aż kusiły, by im się bliżej przyjrzeć, niemal zachęcały, by je chwycić i przymierzyć. Krzyczały, by je zakupić. Owszem nie przepadała za chodzeniem na zakupy, mogła się zaliczyć do typów dziewcząt, które wręcz unikały centrum handlowym, jednak bywały chwile, gdy nie mogła przejść obok wystawionych ciuchów, by czegoś nie przymierzyć, by dodać i tak do swojej rozległej garderoby. Wielokrotnie jej przyjaciółki śmiały się, że mogła zaprzeczać dziewczęcym instynktom kupowania, jednak ona je w sobie miała, zdarzało się, że sprzeczała się z nimi, gdy starały się nakłonić ją do szaleńczej zabawy, podchodziła do tego sceptycznie jednak chwile, gdy sama sięgała po ubrania, zdarzała się, jednak przeważnie wybierała się na nie samotnie, bo po prostu skłaniała się do przeglądania asortymentów samotnie, gdy nikt na to nie spoglądał.
        Zatrzymała się nagle, gdy w jej oczy rzucił się karteczka, która ukazywała cenę bluzeczek, które wpadły jej w oku. Wyciągnęła ku niej dłoń, zaciskając palce na plastikowej wywieszce, ostrożnie zwracając ku sobie. Zmarszczyła brwi w lekkiej zadumie, gdy dostrzegła kwotę produktu, owszem dostrzegła, że w wielu sklepach były ogromne obniżki cen, trwały przedświąteczne promocje, jednak nie przykuwała do tego wagi, była zbyt skupiona na swojej liście produktów, które miała kupić, by zauważyć, że można kupić cichy za niemal grosze i to ją zaintrygowało. Rzadko miała nosa do tak dobrych okazji, przeważnie to jej narwana przyjaciółka wyczuwała dobre okazje do zakupów i zaciągała pozostałe dziewczyny, które, pomimo że to uwielbiały, wspólnie dochodziły do wniosków, że chodzenie po sklepach z dość energiczną nastolatkom jest dla niech koszmarem w czystej postaci.
        Rozejrzała się z uwagą po oświetlonym jasnym diodami sklepie, próbując odnaleźć kogokolwiek obsługi, bo była zbyt zdumiona, by poddana cena była poprawna i produkt był aż tak przeceniony, nie do końca przekonywała ją poddana kwota. Dostrzegła wtedy stojąca nieopodal młodą kobietę, która pochylona, w skupieniu poprawiała rozrzucone przez poprzednie klientki ubrania. Opinający jej ciało ciemny podkoszulek sprawiał wrażenie, jakby nie odznaczał się na tle innych produktów, jednak wtedy ujrzała pod spiętymi w wysoki kuc promiennym blond włosami, wszyte logo butiku. Uchwyciła bluzkę, której od dłuższy czas się z uwagą przyglądała, czuła delikatność bawełny, z którego została uszyta odzież. Zgrabnym ruchem ominęła półkę, obok której stała, pośpiesznym krokiem podchodząc do ekspedientki.
        — Przepraszam.
        Odezwała się dość śmielszym głosem, pragnąć, zwrócić na siebie uwagę młodej kobiety. Nigdy nie należała do osób nachalnych raczej. Należała do osób, które niepochlebnie patrzyła na przeciskające się w kolejce osoby czy kobiety, które nachalnie wciskały się przed nią, we wcześniejszych latach nawet by się nie odezwała, by zwrócić jej uwagę, teraz pomimo grzeczności, którą zawsze miała w głosie, sugestywnie nakazywała odejść. Zachowanie takich osób doprowadzało ją niemal do furii, więc nie była zdziwiona, gdy pracowniczki lokalu czasami miały tego dość i uprzejme uśmiechanie się było ostatnią rzeczą, jaką by chciały robić.
Zdarzyło się, że na ostatnich zakupach była światkiem wymiany zdań, raczej nie mogła to tak określić, klientka wyraźnie się awanturowała o kwotę, którą musiała zapłacić na wybrane przez siebie spodnie, choć mężczyzna stojący za ladą uprzejmie jej mówił, że produkt jest we właściwiej kwocie pieniężnej i nieuznawany był rabat na ten produkt. Podziwiała ich cierpliwość, jednak co mogli zrobić, musieli wykonywać swoje obowiązki z uśmiechem na ustach.
        — W czym mogę pomóc? — zapytała z uprzejmością.
        Otrząsnęła się z głębokiego zamyślenia, gdy dotarł do niej głos pracowniczki butiku, która przyglądała się jej. Nie zraziło ją to, poprawiła opadającą z ramienia torebkę, spoglądając na jej twarz, widziała delikatny makijaż, który ozdabiał jej oczy, pomadka do ust wydawała się kontrastować z odcieniem jej ciemnej karnacji.
        — Czy wywieszone na ulotkach ceny produktów są właściwe?
        Delikatnie odwróciła się w stronę, z której nie dawno zabrała trzymany przez siebie bluzeczkę. Patrzyła jak delikatnie skinęła głową, jakby słyszała po raz kolejny to nurtujące pytanie, jednak z uprzejmością opowiedziała:
        — Tak, promocje obowiązuje na cały wystawiony asortyment — odparła — Rabaty nie obowiązują biżuterii oraz torebkę — dopowiedziała.
        — Dziękuje — odparła.
        Nie zwracając uwagi, odwróciła się przez ramię, pewnym siebie krokiem oddalając się, nie umknęło, jednak jej uwadze ciche westchniecie kobiety. Praca w sklepach odzieżowych nie należała do łatwych i doskonale rozumiała czasami zachowanie ich pracowników. Jednak ona była już zbyt pochłonięta przeglądaniem kolejnych ekspedycji z ubraniami, które ją zainteresowały, skoro były takie ceny, czemu miała, by z tego nie skorzystać. Kupić dobre fajne bluzki, czy spodnie za niemal parę dolarów byłaby głupia, gdyby z tego nie wykorzystała. Skryła ówcześnie listę z drobiazgami, które chciała dokupić do mieszkania, wyszukując coraz to ciekawsze zestawy ubrań. Jeśli wcześniej twierdziła, że szybko dziś opuści centrum handlowe, jednak się myliła. Zadziałała w niech chęć do kupna więc gdy dostrzegła, że jej ramię niemal ugina pod zebranymi produktami, uśmiechnęła się głupio do siebie, gdy przyjrzała się bliżej, nie była jedną dziewczyną w sklepie, która wykorzystała takie obniżki kwot. Widziała stojąca nieopodal studentkę, której sterta ubrań wydawała się większa od niej, jednak to ja nie powstrzymała przed przeglądaniem kolejnych wywieszonych tkanin. Nie przyglądała się jej dłużej, gdy w oczy rzuciła się jej biała spódniczka, przepasana w talii brązowym paskiem. Bez trudu odnalazła swój rozmiar i przyjrzała się jej bliżej. Utrzymana na delikatnych ramiączkach ciągnęła się aż do ud, widziała jak jej tylny materiał, został, dłuższy tworząc, z niego jakby tren spódnicy. Im dłużej się przyglądała, uznała, że idealnie będzie pasować na dość upalne wieczory, zarzuciła ją na trzymaną przez siebie kupkę, podążając w stronę oddalonej części sklepu, z trudem odnalazła wolną i niezagraconą przemieszanie. Ułożyła ciuchy na ciemnej pufie, chwyciła materiał płachty, by skryć się przed natrętnymi spojrzeniami innych klientek. Zsunęła ze swoich ramion bluzkę, odwieszając na jeden z haków.
        — No, od czego mam rozpocząć — mruknęła, spoglądając na przyniesione przez siebie rzeczy, pozwalając sobie odwieść torebkę na pod swetrem, który miała wcześniej na sobie.
        Wybrała jedną z pierwszych marynarek. Może i uwielbiała chodzić w luźnych męskich koszulkach, czy szortach lubowała się w ubieraniu koszul, czy dopasowanych sportowych garsonek. Wyjęła z wnętrza ciemny top, które załączony był do bluzki, zdejmując z siebie jeden ze swoich ulubionych koszulek. Uważając, by nie uszkodzić metki, wsunęła przez głowę ciemną odzież na delikatnych ramiączkach, nie wiele myśląc, chwyciła szarą garsonkę, wsuwając ją sobie na ramiona.
        Z uwagą przejrzała się w lustrze, oceniając ostateczny efekt, nie wyglądała aż tak źle, czasami wybranie ciuchów sprawiało jej trudność. Nosiła najniższą rozmiarówke i zdarzały się sytuacje, że materiał nie leżał na niej zbyt dobrze. Jednak tym razem wszystko idealnie było przypasowane do jej postury, a co najważniejsze nie sprawiało trudności podczas poruszania ramionami, co było dla niej bardzo uciążliwe.
        Nie była pewna, jak długo spędziła na przymierzaniu, kolejnych ubrań, nie spoglądała na zegarek. Wolała się pośpieszyć, by zbytnio nie hamować kolejki, nie znosiła sama czekać, wiec nie chciała tego robić innym, a zdarzały się sytuacje, że coraz częściej dziewczęta zajmowały garderoby, wysyłając, zdjęcia w ubraniach do swoich znajomych by oceniły czy się nadają. Jak ją to irytowało nie jednokrotnie, wdała się w kłótnie z takimi dziewczynami, by tego nie robiły. Opuściła przymierzalnie po długich minutach, wychodząc z dość dużą kolekcją ubrań, nie wiele odrzuciła chyba z dwie koszulki, które były na nią zbyt małe. Przechodząc ostrożnie przez sklep, uważając, by kogoś nie potrącić a przede wszystkim nie upaść z własnej głupoty. Odstawiła wszystko na ciemnym blacie, dopiero wtedy dostrzegła, że za ladą stoi ta sama dziewczyna, którą pytała o ceny.
        — Widzę, że pani zaszalała — odezwała się, kryjąc pierwszy z ubrań w głąb siatki z nazwą butki. 
        — Czasami zdarzy mi się aż takie szalone zakupy — odparła nieco rozbawiona — Nie znoszę zakupów, jednak zachęciły mnie te rabaty.
        — Nie wiele spotykam dziewczyn, które mówią, wprost mówią, że nie chcą spędzać wolnego czasu na szaleństwach po centrum handlowym — wyjaśniła spokojnie.
        Wzruszyła jedynie ramionami, uśmiechając się nieznacznie, gdy dostrzegła, jak otwiera drugą dość dużą reklamówkę. Spodziewała się, że tak się stanie, że w jednym się niezakończony. Po długich minutach w końcu kobieta uporała się ze wszystkimi ubraniami, naliczając ostateczną kwotę.
        — Dwieście dwadzieścia dolarów.
        Spojrzała zdumiona, nie spodziewając się takiej kwoty, liczyła na znacznie większą. Poprosiła o płatność kartą, po czym przyłożyła plastikową tekturkę do czytnika, poproszona o wbicie kodu, uczyniła to pośpiesznie. Nawet się nie martwiła, że wpisała go niepoprawienie, bo liczba była niemal banalna, gdy zobaczyła, jaki ma pin do karty, niemal nie wybuchnęła śmiechem, gdy dostrzegła, że cyfry ułożyły się w rok urodzenia swojego chłopaka.
        Opuściła sklep z trzema wielkimi siatkami zakupów, jednak nie poprzestała na jednym. Wchodząc do kolejnego sklepu, nie spodziewała się, że wpadnie w wir zakupów. Czas przestał mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie, jednak bardzo uważała podczas kupowania na ostateczne ceny zakupionych przez siebie rzeczy. Gdy opuściła ostatni sklep odzieżowy, wchodząc wcześniej do sklepu, z obuwiem wiedziała, że lekko przesadziła, trzymając w ramionach kilka siatek wypełnionych po brzegi ubraniami oraz butami, ostatecznie kwota zamknęła się w sześciuset dolarów, a ona nawet nie liczyła ogromnej ilości rzeczy przez siebie zakupionych.
Przechodząc przez hale, chwyciła zawieszoną na ramieniu torebkę, uważając na trzymane przez siebie paczki, by ich nie upuścić, z małą trudnością odnalazła w niej karteczkę z drobiazgami, które chciała zakupić, tak skupiona na poszukiwaniach nie dostrzegła, jak ktoś z impetem idzie na stojącego nieopodal mężczyznę. Jednak nagłe uderzenia wyrwało ją z głębi swoich rozmyślań i nieuważnym przeszukiwaniu torebki, gdy z impetem wpadła na czyjeś muskularne ciało. Przeklęła cicho, gdy nie mogła utrzymać równowagi, leciała niebezpiecznie w dół, gdy nagle poczuła dłonie na swoich bokach.
        — Przepraszam pana, nie patrzyłam, jak idę.
        Jednak co ją zdumiało to, że w dotyku dłoni mężczyzny, który ją trzymał, czuła coś bardzo znajomego i nawet nie chciała próbować uciekać w popłochu. Zaintrygowana uniosła wzrok ku górze, a ona napotkała znajome ciemne brązowe oczy pewnego przystojnego muzyka.
        — Jeszcze brakuje, byś mówiła do mnie pan piękna — odezwał się głęboki głos.
        — Mike!? — zdumiała się, wpatrując się w twarz ukochanego.
        — Spodziewałaś się kogoś innego skarbie — zagadnął, lekko rozbawiony.
        Czuła jego gorące usta na swoich, gdy ucałował ją szybko, pomagając się wyprostować. Popatrzyła na niego, stał lekko uśmiechnięty, na ramieniu zwisały mu dwie paczuszki.
        — Co tu robisz? — zagadnęła.
        Shinoda był osobą, którą najmniej by oczekiwała tutaj spotkać. Jeszcze w grudniowe popołudnie, spodziewała się, że dalej siedzi w studiu i nagrywa materiał na płytę, jednak pochłonięta zakupowym szaleństwem nie dostrzegła umykających godzin, w której większość mieszkańców miasta opuszczała swoją pracę.
        — Właściwie jestem tutaj z twojego powodu — przyznał w końcu.
        — To znaczy? Nie mówiłam ci, że się wybieram na zakupy — odparła, nie do końca rozumiejąc, co ma na myśli.
        — Śliczna czy ty zajrzałaś ostatnio do kalendarza?
        — No nie.
        Słyszała jego ciche westchnięcie, po czym wolnym krokiem ruszyli w dalszą drogę, jednak żaden z nich nie miał obranego celu, szli przez ogromny hale, mijając po drodze wiele markowych sklepów oraz przechadzających się ludzi, którzy podobnie jak oni wybrali spędzenie tego dnia na szaleństwa w centrum handlowym
        — Przypominam ci, że za dwa dni są twoje urodziny, a tuż po nich mija pół roku naszego związku.
        Stanęła oniemiała, wpatrując się w niego zaskoczona, słyszała jego gromki śmiech, gdy wpatrywał się w jej zdumioną minę. Kompletnie jej wyleciała ich rocznica. Owszem rozmawiali przed tygodniem na ten temat, jednak ona nie była zbytnio nastawiona na świętowanie tego, odczuła, że Mike ma podobny punkt widzenia, jednak nie zdradzali sobie nawzajem, że myśli o jakimś małym drobiazgu czy spędzonym wspólnie wieczorze. Jednak pochłonięta na zakupami świątecznymi oraz sprawami domowymi zapomniała o tej rocznicy.
        — Zapomniałaś?
        — Tak — przyznała w końcu.
        Ruszyli w dalszą drogę, przechodząc obok grupki młodzieży, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali, z czego udało się jej usłyszeć, rozmawiali na temat potencjalnego filmu, na który mieli pójść do pobliskiego kina.
        — Nie chce być wścibski, ale czy ty obradowała sklep?
        Pytał zaintrygowany, gdy dojrzał wypełnione po brzegi noszone przez ukochaną paczki, widziała jak na jej ustach, pojawia się niewinny uśmieszek, który nie widywał często, jednak zawsze, wtedy gdy wpadła na jakiś pomysł, który mógł doprowadzić ją do nierozsądnych konsekwencji.
        — Nie — odparła ze śmiechem — Są świetne promocje w outletach i chciałam to wykorzystać.
        — Będziesz mieć miejsce, by to wszystko pomieścić — zażartował.
        — Bardzo zabawne Michaelu — odparła sarkastycznie — Przypominam ci, że twoja garderoba jest znacznie większa od mojej i nie mówię tutaj o kwestii pojemności tylko ilości ubrań.
        Wdając się w dalszą przepychankę słowną przeszli obok jednego z bardzo luksusowych sklepów, które były znane w świecie mody i wyceniany na miliardy dolarów, nie zorientowała się, kiedy poczuła mocny uścisk na swojej dłoni i po chwili szli w stronę butiku.
        — Mike czyś ty zwariował do reszty — krzyczała oburzona, gdy stanęli pod sklepem Victoria Secret — Zdajesz sobie sprawę, jakie tutaj są ceny?
        — Owszem, jestem tego świadom, a teraz, choć bo musimy ci coś kupić — mówił, patrząc na zapierającą się dziewczynę.
        — Nie ma mowy kotek, mnie na to nie stać — odparła oburzona.
        — Kto powiedział, że to ty będziesz, płacisz?
        Patrzyła na niego oszołomiona, nie cierpiała, gdy ktoś za nią kupował, a zwłaszcza jakiekolwiek ubrania, wolała je zakupić z własnych pieniędzy, zawsze czuła się głupio, gdy ktoś za nią wyciągał kartę, dlatego nie pozwalała sobie na zakupy z ukochanym, bo nie umiała, by nawet go o to poprosić. Radziła sobie samotnie i to jej wystarczyło.
        — Piękna chce ci coś podarować, wiem, że nie lubisz takich butików, jednak chociaż zdołał się nakłonić ten jedyny raz — mówił spokojnie.
        Pomimo że jego ton głosu był naturalny, nie dało się nie zauważyć, że jego ton tak łagodny i subtelny sprawiał, że nie umiała się temu przeciwstawić, chociaż starała się, czasami jego naturalny urok działał na nią zbyt pobudzająca, a ona nie potrafiła powiedzieć stanowczego nie, za bardzo czuła się wtedy urażona swoim zachowaniem, by jemu sprawić podskórną przykrość.
        Nieco zrezygnowana poddała mu się, gdy przeszli przez barierki wchodząc do przytulnego wnętrza sklepu, gdzie dominował czerń, ułożone na półkach ubrania oraz bielizny aż się prosiły, by je założyć, jednak ona stała nieco z tyłu, spoglądając na wystawionych na manekinach bieliznach, które w tym sklepie górowały. Odważny komplecik czerwonej narzutki oraz koronkowego biustonosza rzucił się w jej oczy, nie dostrzegła pod nimi dolnej bielizny, jednak opadające na niego materiał skrzętnie go ukrywał. Szybko jednak straciła zainteresowanie tym gdy dostrzegła zamieszczoną obok niego cenę, a ona jedynie westchnęła w duchu, nie wiedząc, czemu zdołała się do tego namówić. Jednak zanim mogła przemyśleć możliwość wycofania się, podeszła do nich kobieta ubrana w ciemną koszulę, spoglądała na nich przez ciemne oprawki okularów, które na sobie miała. Nie dało się zauważyć jej czujnego wzroku, które zatrzymało się na nic, jednak zanim mogła się jakkolwiek odezwać, usłyszała jej barwny głos:
        — Mogę w czymś pomóc? — zagadnęła, najważniej znudzona brakiem większej ilości klientów chciała dopomóc młodej parze stojącej w progu sklepu.
        — Oczywiście — słyszała za sobą głos Michaela i wiedziała, że już nie uda się jej tego uniknąć, choć tak bardzo tego pragnęła.
        — Szukamy coś dla ciebie? — zagadnęła ją, gdy z jej ust umknęło ciche westchnięcie.
        — Chyba nie zdołam się przed tym umknąć — mówiła zrezygnowana — Szukam dla siebie bielizny — mówiła, a do jej uszu dobiegł cichy śmiech ukochanego.
        Spojrzała przez ramię, patrząc na jego rozbawioną twarz, chciała mu już zagrozić, gdy kobieta zachęciła, by poszła za nią, chętnie podążyła jej krokiem, wciąż trzymając w swoich ramionach siatki we wcześniejszych zakupów. Jednak gdy stanęły przed jedną z półek, odwróciła się do idącego za nią Michaela, z cwanym uśmieszkiem wręczyła mu cały jej nabytek, widziała błysk w jego oku, lecz zanim mógł zaprotestować, uprzedziła go.
        — Sam się o to prosiłeś kotku — powiedziała z zadowoleniem w głosie.
        Odwróciła się do kobiety, która przyglądała się im z oczekiwaniem. Widywała w tym butiku wiele zakochanych par, jednak rzadko była wyczuwalna, tak silna więź porozumienia któraż aż od nich biła. Skupiła się jednak na dyskusji z klientkom, która mówiła, za czym w bieliźnie nie przepada i by tego uniknąć. Rozumiejąc jej preferencje, sięgnęła po komplecik, który wcześniej wpadł w oko młodej klientce, a ona uznała, że będzie to niej wręcz idealnie pasował. Szybko dobrały odpowiedni rozmiar, odbierała od pracowniczki, kolejne wybrane przez nią komplety czasami czuła się nieco zażenowana, gdy w jej dłonie wpadła wyglądająca dość wyzywająca bielizna, która jednak nie traciła na subtelności znanej z tej marki.
        Długie minuty spędzone na dopieranie odpowiednich krojów i modeli znacznie się opłaciliby, gdy mogła wejść do przymierzalni z gronem ubrania. Nie śmiała nawet narzekać, że już była zmęczona, tym przymierzaniem o dziwo sprawiło jej to dziś ogromną przyjemność. Gdy zniknęła za kotarą przymierzalni, odłożyła wszystko bezpiecznie na jasne siedzenia, pomimo że pomieszczenie było naprawdę małe, to wydawało się o wiele większe, przez powieszone w niej ogromne lustra, w którym można było się przeglądać. Zdjęła z siebie koszulkę, nie próbowała ponownie nakładać na ramiona bluzy, bo to nie miało sensu, z lekkim zażenowaniem, powoli zdjęła z siebie biustonosz, wyklinając w myślach partnera, który zabrał ją do tego sklepu. Nie znosiła przymierzać w miejscach publicznych bielizny czy jakiekolwiek stroju kąpielowego. Żyła w dziwnym przeświadczeniu, że może ją ktoś podejrzeć i to jej się kompletnie nie podobało, robiła to, bo była do tego przymuszona wolała przebrnąć przez swoją nieśmiałość niż dwukrotnie jechać do sklepu, by wymieniać danych produkt. Pozbywając się dolnej części bielizny, szybko uchwyciła pasujący do siebie koronkowy komplet uszyty z czarnego przewiewnego materiału. Uniosła głowę nieznacznie, poprawiając jej materiał. Patrzyła na siebie z uwagą w tafli krzywego zwierciadła, oceniając swój wygląd. Przypominała dziewczynę z tamtej listopadowej nocy, która niechętnie musiała przyznać swoją porażkę, zgadzając się założyć dość seksowną bieliznę, tym razem mogła śmiało powiedzieć, że odkrywało znacznie więcej jej ciało, poprzez maleńkie dziurki niż je okrywało, jednak musiała przyznać sama przed sobą, że cholernie się sobie podobało. Nigdy nie patrzyła pochlebnie na swój wygląd, lecz tym razem spodobała się jej ta odważna bielizna, którą miała na sobie. Jednak zanim mogła przymierzyć kolejny i uniknąć jakkolwiek możliwości pokazywania się ukochanemu dobiegł do niej jego zniecierpliwiony głos.
        — Piękna możesz zapomnieć, że umkniesz przed tym, by się nie pokazać, nie odpuszczę ci tak łatwo.
        — A myślałam, że damska bielizna ci obchodzi tylko wtedy gdy musisz ją zdjąć.
        — Bardzo zabawne. 
        Słyszała jego sarkastyczną odpowiedź, gdy ujęła miedzy dłonie cienki materiał płachty, pragnąc ją przesunąć.
        — Wychodź! — ponaglił ją.
        Odsunęła na bok delikatną tkaninę, stając nieopodal umieszczonych przy garderobie fotelach, gdzie często siadywali zmęczeni mężczyźnie po wypadach ze swoimi dziewczynami na zakupach. Dostrzegła Michaela siedzącego na oparciu jednego z nich, gdzie porzucił trzymane przez siebie paczki. Czuła jego przeszywające spojrzenie na sobie, gdy tylko wyszła za kotary.
        — Jak wyglądam? — zapytała z delikatnym uśmiechem.
        Wolno odwróciła się wokół siebie, by bardziej mu się pokazać, pomimo że uważała, że to dość odważna bielizna pragnęła ją mieć, bo nigdy tak dobrze się nie czuła w żadnym biustonoszu, jak w tym, słyszała opinie, że ciuchy od Victorii Secret były stworzone z takiego materiału, którego praktycznie się nie czuje, myślała, że to jakieś kłamstwa, jednak mogąc mieć na sobie jedną z nich, musiała przyznać racje, niemal nie czuła, by cokolwiek na sobie czuła i odniosła dziwne wrażenie, że jest naga, gdyby nie fakt, że jej ciało otulała dość erotyczna bielizna.
        — Widziałem, że jesteś sekowana, jednak nie sądziłem, że aż tak — odparł ze śmiechem.
        Podparła dłonie na bokach, wpatrując się w niego z przymrużonym okiem, chcąc mu uświadomić, że jego uwaga nie była na miejscu. Pomimo że wcale nie była na niego zła i lubił słuchać takich komplementów, to jednak nie czuła się dobrze, gdy odzywał się tak do niej, w centrum handlowym wolała, by pozostało to między nimi.
        — Radze ci zważać na słowa, bo gdy będziesz chciał coś ode mnie, nie będę już taka miła.
        — Skarbie bądźmy ze sobą szczerzy, nie umiesz się odgrażać, bo wiesz, doskonale jak to się ostatnio skończyło — odezwał się.
        Niemal zazgrzytała zębami, gdy przypomniała sobie ich ostatnią noc. Nie zaprzeczała sama, do tego doprowadziła, jednak nie była do końca świadoma, co robi, gdy alkohol za bardzo szumiał w jej głowie, nie umiała się opanować i sama od wejścia zaciągnęła go do sypialni. Gdy trzeźwość jej umysłu wróciła o poranku i zdołała o tym pomyśleć racjonalnie, nie wierzyła w swoje postępowanie. Nawet nie śmiała pomyśleć, że tego żałuje, raczej była zniesmaczona swoim zachowaniem, gdy tylko Mike opowiedzieć jej co wyprawiała poprzedniego wieczoru przysięgła sobie, że nigdy nie tknie alkoholu do ust, jeśli ma się to skończyć namiętną noc z nim.
        — Nie kompromituj mnie jeszcze bardziej — syknęła nieprzyjemnie — Cholera przysięgam zatłukę Delsona i Chestera, że mnie tak upili! Nigdy więcej z nimi nie pije! A z tobą nie będę nawet próbowała zostawać na noc, jak nie jestem trzeźwa!
        — Ostatnio coś mówiłaś, że chcesz to powtórzyć — przypominał jej ostatnie słowa, zanim zdołała wtedy zasnąć.
        — Nie zrobię tego drugi raz! — warknęła, znikając za jasną kotarą.
        Pokręcił jedynie, rozbawiony głową wiedząc, że jednak długo nie będzie umieć zaprzeczać i teraz gdy zdołała się przełamać, coraz częściej chciała się z nim kochać. Nawet gdy próbowała się przed tym powstrzymywać, jak każdy miała swoje chwile słabości. Pragnęła, bliskości i tego nie dało się nie zauważyć. Mógł szczerze przyznać, że był lekko zdumiony podejściem Julii do spraw damsko — męskich, każdy by się spodziewał, że dziewczyna, która kiedyś została, wykorzystywana seksualnie i dwukrotnie prawie doprowadzona do gwałtu przez swojego byłego chłopaka będzie tak chętna, by spędzić z nim noc, raczej powinna być, uciekać przed tymi momentami a ona nawet nie zadrżała z niepokoi tamtej pamiętnej nocy i poddała się pokusie chwili. Nikt nawet nie próbował jak zamknąć w klatce dziewcząt, które zamknęły, by się w sobie po tak traumatycznych przejściach i nie pozwoliły sobie choćby na zwykłe przytulenie. Julia wychodziła temu na przekór zupełnie jak jej brat, byli osobami, które pomimo okropnych doświadczeń zrywało z utartymi schematami i po prostu cieszyło się życiem. Owszem może mieli chwile dla nich trudne, gdy chcieli się załamać, jednak byli osobami, które walczyły z tym, co ich niszczy i brnęli przez to główno, które nosili na swoich barkach. Mógł szczerze powiedział, że był dumny ze swojej dziewczyny, że mu zaufała i dała szansę ich związkowi.
— Czy ja naprawdę coś mam na sobie — odezwała się, a on uniósł na nią spojrzenie.
Stała nieopodal przymierzalni w dopasowanym do siebie biustonoszu, który, pomimo że eksponował, je pieści, wyglądał na dość subtelny, jednak to dolna część stroju była odważniejsza. Figi, które na sobie miała, były naprawdę skromne, co dało się zauważyć, bo jej lekko zaczerwienionych policzków, spojrzał w odbicie lustra, gdzie odbijały się jej kształtne pośladki. Nie zakładała przepaski, która była w komplecie wydawała się teraz bez znaczenia, skoro nie zakładała żadnych rajstop.
        — Obiecuje, jak każesz mi to kupić, to ewidentnie kończę nasz związek — odgrażała się, zanim mógł się odezwać.
        — Możesz to zrobić to od razu, bo nie zamierzam cię wypuszczać ze sklepu bez tej bielizny.
        Słyszał jej ciche pomruki gniewu, gdy sfrustrowana zniknęła za zwiewną zasłonkom.
        — Kapryśna dziewczyna? — odezwała się pracowniczka, która podeszła do nich.
        — Raczej wścibski chłopak — usłyszał oburzony głos Julii z przymierzalni —         Gdybym mogła przewidzieć to, że zechce wybierać ze mną bieliznę, to nigdy bym się nie zgodziła na ten związek — pomstowała dalej ku ogólnemu rozbawieniu muzyki oraz ekspedientki.
        — Niech pani z tego korzysta półki może, bo inni partnerzy, którzy przychodzą ze swoimi dziewczynami, mają tego serdecznie dość. Teraz jest miły, potem może się zmienić.
        — Mało się tego po nim spodziewam — oparła za zasłonki.
        Po niemal godzinie opuścili sklep z kilkoma pudełkami, w który skryta została bielizna ukryta w firmowej siatce. Nie przestała się na niego złości, nawet nie wdała się w nim w dyskusje, gdy usłyszała sumę do zapłacenie, wcześniej by się sprzeczała, jednak zanim weszli, ubiegł ją, żeby nie próbowała tego robić, więc wytrącił jej jakiekolwiek argumenty, a ona pozostała na to bierna.
        — Wracamy do domu? — zapytał ją, gdy zdołała zakupić produktu, które miała na liście, a oni niemal byli obwieszeni zakupami.
        Nie sądziła, że będzie tego aż tak dużo, jadać do centrum uważała, że spokojnie wróci do mieszkania metrem, jednak teraz patrząc na ilość zakupionych przez siebie produktów, szczerze w to wątpiła. Westchnęła cicho, upijając łyk zmrożonej wody, gdy siedzieli na jednej z ławek, spoglądając na przechadzających się między sklepami ludźmi.
        — Tak, mam dość zakupów, jak na jeden dzień — westchnęła, opierając głowę na jego ramieniu.
        — Przyjechałaś motorem?
        — Nie, metrem — odparła już nieco śpiącym głosem — Wiedziałam, że czekają mnie spore zakupy, dlatego wolałam pojechać komunikacją miejską. Chyba rzeczywiście muszę zainwestować w samochód.
        — Mówiłem ci, że ci się przyda.
        — Jednak o tym pomyśle po sylwestrze, nie mam na razie do tego głowy, jutro czeka mnie rozmowa o prace, przygotowanie domu do świąt i chce pomóc Chesterowi.
        Przyjęła z rozpaczą swój napięty grafik na przyszłe dni, pomimo że była zorganizowana to teraz wszystko było w małym nie ładzie jednak potrzebowała kilku dni, by wszystko ustalić, by żyć w dawnej sobie harmonii. Spędzone ostatnie dni na spotkaniach z dawno niewidzianymi przyjaciółkami wytrąciły ją z rytmu, dopiero dziś zrezygnowała z kolejnego widzenia się z nimi i wybrała przedświąteczne zakupy.
        — Obiecuje, że w sylwestra nie będziesz musiała o niczym myśleć.
        Poderwała nagle głowę, słysząc jego słowa, spojrzała na niego podejrzliwie otwierała usta, by cokolwiek się dowiedzieć jednak Mike ją ubiegł.
        — Zabieram się do Sydney i niestety mi się nie wymigasz, bo już mam bilety na lot zakupione.
        Pokręciła z niedowierzaniem głowę, nie chcąc się z nim sprzeczać, chociaż ucieszyło ją to niezbyt to okazała jednak wszystko przez ogarniające ją zmęczenie. 

No comments:

Post a Comment