Monday, July 27, 2020

II 19 — TO SĄ KŁAMSTWA, MŁODE WILKI NIE ISTNIEJĄ

        Opadła bezwładnie na pobliską komodę z jękiem ogromnej rozpaczy. Zsunęła ostrożnie ze swoich obolałych pięt niewygodne baletki, które od rana niesamowicie ją raniły w stopy, nie sądziła, że nie tylko szpilki mogą być tak cholernie uprzykrzające, gdy nie są odpowiednie dopasowane, lecz buty, które musiała założyć o poranku, to był szczyt absurdu. Zakupiła je po wielu dość zadowalających sugestiach, które wyczytywała w internecie czy zwyczajnych poradach od paru koleżanek, które miały podobny model obuwia jednak żadna z nich nie uprzedziła jej, że są aż tak sztywne, że jej nogi zostaną tak poranione. Zdecydowanie nie było to najlepszy zakup, jaki zrobiła.
        — Najbardziej niewygodne szpilki, jakie mam nie sprawiły mi tyle bólu, jak to cholerstwo — uskarżyła się.
        Słyszała nad sobą gromki śmiech, gdy odrzuciła niedbale w kąt ciemne buty. Uniosła nieznacznie głowę, spoglądając na rozbawionego Michaela, który stał nieopodal. Widziała, jak zdjął z ramienia jej torbę, podróżną ostawiając na jasną podłogę. Nie dało się ukryć, że był rozbawiony tą sytuacją, gdy podczas podróży z uroczego Big Sur jego partnerka zaczęła pomstować na baletki, które założyła, co wprawiło w większe rozbawienie to gdy Julia zirytowana do granic możliwości chciała, wyrzuć buty przez okno, jednak w ostatniej chwili udało mu się wyperswadować ten pomysł, przekonując, by odczekała tę dwie godziny, aż dotrą do mieszkania.
        Wiedział, jednak że Julia nie znosi pozbywać się ubrań czy rzeczy, których nie nosi, uważała, że rozsądnym rozwiązaniem jest się nimi podzielić lub oddać bardziej potrzebującym osobą. We wcześniejszych latach musiała się dzielić z innymi dziewczętami odzieżą, co sprawiło, że dbała o to, co kupowała nawet, teraz gdy mogła sobie na więcej pozwolić. Pamiętał, jak Chester opowiadał mu, co jego siostra wymyśliła za czasów swojej nauki w liceum, nakłoniła swoje przyjaciółki oraz parę koleżanek by przejrzały swoją garderobę i odrzuciły ciuchy, które przestały im się podobać lub w inny sposób na nie już nie pasują, zgromadziły je w dość kilku pokaźnych pudłach. Nie był zdziwiony, gdy zdecydowała się odnaleźć jakiś najbardziej potrzebujący sierociniec w mieście i podarować mu zebrane przez grupkę licealistek rzeczy, pragnęła, by wychowanki takiego miejsca otrzymały nieco lepsze ubrania od tych, które musiały nosić. Nie był zdziwiony, że pragnęła im pomóc, mając świadomość, jakie standardy tam panują i bazując na swoim doświadczeniu jak bardzo bolesne opinie licealnych elit na temat biedniejszych dzieci a co gorsze, gdy wiedzą, że wychowują się w Domu Dziecka. Sądził, że nadejdzie dzień, gdy zacznie chętniej udzielać się charytatywnie, widział to po niej, że chce pomagać, ale dopóki nie poukłada swojego życia, nie będzie chciała zaczynać swojego nowego projektu. Był świadomy, co planuje i popierał jej pomysł, jednak jak wspomniała, odkłada do na przyszłość, zanim jej życie ponownie się nie ustabilizuje.
        — Przysięgam złoże skargę na osoby, które nakłoniły mnie, by je kupić — marudziła gniewnie.
        Nie potrafił powstrzymać wybuchu radości, który ogarnęło jego ciało, widział jej nieustępliwe spojrzenie, jednak im dłużej się mu przyglądała on, coraz bardziej był rozweselony. Podniosła się z szafeczki, poprawiając brzegi sukienki, którą miała na sobie, popatrzyła na niego przez moment, po czym machnęła na niego dłonią, przechodząc bosymi stopami po chłodnych panelach. Śledził każdy jej ruch, gdy przekroczyła próg salonu, zatrzymała się w pół kroku, gdy dostrzegła siedzących przyjaciół na jeden z sof.
        — Cześć wam — rzuciła na przywitanie, schodząc po stopniach podwyższenia.
        Widział, spojrzenia swoich kolegów zwrócę ku nim, nie byli nawet zaskoczeni jej widokiem, wtedy dostrzegł wyłaniające się za rogu wokalistę, który trzymał w dłoniach tackę ze szklankami i zmrożonym sokiem.
        — Nasze zguby się znalazły — oznajmił wesoło.
        Zatrzymała się nagle, spoglądając karcąco na brata, który przeszedł obok jednego z pustych foteli, stawiając na przeszklonym blacie stolika przyniesione napoje. Pokręciła z politowaniem głową, oszczędzając zbędnego komentarza bratu, który rozsiadł się na pobliskim siedzeniu.
        — Brakowało mi twojego poczucia humoru — mruknęła sarkastycznie — Nie było nas tylko trzech dni, aż tak się stęskniłeś? — spytała z ironią.
        — Bardziej bym powiedział, że zapomniałem, jak to jest, jak nie ma kobiety w domu, która ciągle gdera — odparł żartobliwe. 
        Nie zorientowała się, kiedy Mike przysiadł na wolnym fotelu, mogła jedynie poczuć, jak dyskretnie obejmuję ją w talii, niemal zmuszając, by usiadła na jego biodrach. Nawet nie protestowała, pomimo że nie lubili okazywać sobie zbytnio czułości w towarzystwie swoich przyjaciół, nie mogli ukrywać, że uwielbiali swoje towarzystwo.
        — Mogę powiedzieć, żebyś współczuł sam sobie braciszku — uśmiechnęła się do niego z podłością — To dzięki tobie jestem tak wygadana i jak to nazwałeś pyskata.
        — Zapomniałaś dodać i złośliwa — wtrącił się nieco roześmiany Brad.
        Często słyszał sprzeczki między przyjacielem a jego siostrą, nie jednokrotnie zakładali się wspólnie z chłopakami, który tym razem dokopie drugiemu. Uwielbiali patrzeć na ich bratersko — siostrzane porachunki można powiedzieć, że płatali sobie wzajemnie figle, ich rozrywka wzrosła bardziej od chwili, gdy Julia stała się bardziej rozgadaną nastolatką, odkopała w sobie to skrytą w głębi siebie dziewczynę, która wręcz czerpała przyjemność z uprzykrzenia życia swojemu bratu, zupełnie jak on w poprzednich miesiącach. Jednak pomimo że na rutynie dziennej było, jakieś popisy Benningtonów to nie dało się ukryć, jak oboje byli do siebie przywiązani, pomimo nieufności młodej kobiety na początku znajomości, miała ogrom uznania i szacunku dla starszego muzyka. Nie dało się ukryć, że cholernie się liczyła z jego zdaniem, pomimo że ich relacje mogą temu przeczyć. Ceniła jego rady i zdanie można powiedzieć, że duży wpływ miał na nią, gdy pomógł się jej odnaleźć. Nie dało się ukryć, że Mike i Chester mieli na nią ogromny wpływ, który sprawił, że teraz patrzyli na młodą ambitną kobietę, która pomimo swojej spokojnej natury potrafi zajść komuś za skórę.
        — Dokładnie przyjacielu — powiedziała z uznaniem.
        — Stworzyłem potwora — stwierdził nagle wokalista ku rozbawieniu przyjaciół i swojej siostry.
        Wcześniej może potraktowałaby to jako zniewagę czy obelgę jednak teraz gdy zyskała dystans do siebie, jego uwagi traktowała jako żart. Była świadoma, kiedy sobie z niej dowcipkuje podobnie jak w tej sytuacji i nie miała mu tego za złe, sama nie raz mu się odcinała w podobny sposób i żaden z nich nie czuł się obrażony, bo tak naprawdę nigdy nie mieli o, co się ze sobą sprzeczać nie licząc ich przepychanek słownych, sprzed kilku miesięcy jednak to była zupełnie inna sytuacja, a okoliczności były poważniejsze niż pobłażliwości tej dyskusji.
        — Kończąc nasze dziecinne dyskusje — powiedział nagle poważnie — Młoda dzwonił do mnie właściciel tego nowego apartament owca. Mówił, że starałaś się o mieszkanie w jego bloku.
        — Tak — przyznała, przypominając sobie ową rozmowę — Jednak zostały u niego wykupione wszelkie apartamenty — dodała ciszej.
        Niestety nie zakończyła ona się dla niej zbyt dobrze, pomimo że miała zdolność do kupna dwupiętrowego apartamentu w jednym z osiedli nieopodal centrum miasta, który spełniał jej oczekiwania, jak i standardy, a co najważniejsze było w przyzwoitej jak dla niej cenie, została odesłana z kwitkiem, gdy jak się dowiedziała, apartamentem był w trakcie realizowanie kupna, a ona mogła się tylko obejść smakiem, co sprawiło, że coraz mniej wierzyła, że uda znaleźć jej coś, co jej odpowiadało. Była już sfrustrowana, bo od dwóch tygodni nie robiła nic oprócz poszukiwania przyzwoitego mieszkania oraz chodzenia na kurs motocyklowego do Dereka. Była coraz bardziej zmęczona i zniechęcona, że zdoła się wyprowadzić jeszcze przed świętami, może i mogła wynająć agentkę, jednak wolała zrobić to sama.
        — Odezwał się na domowy numer, próbował się do ciebie dodzwonić, lecz miałaś wyłączony telefon — oznajmił, a ona w myślach zaczęła przeklinać swoją głupotę.
        Zupełnie wyleciało z głowy, że miała być dostępna, gdyby coś zmieniło się w planach, a ona chcąc spędzić czas z ukochanym, rzuciła komórkę w kąt, pragnąc jedynie ciszy i spokoju. Cieszyła się, że poddała w razie konieczności domowy numer, na którym mogli się skontaktować, jednak nie sądziła, że rzeczywiście to się stanie.
        — Powiedział, że jeśli jesteś wciąż zainteresowana kupnem tego mieszkania, to byś przyjechała do niego jutro na dziesiątą, jest skłony podpisać od razu umowę kupna — streścił treść wiadomości biznesmena.
        — Mówił mi, że sprzedał to mieszkanie — zauważyła.
        — Podobno najemca w trakcie podpisywania papierów otrzymał wiadomość od żony, że znalazła lepszą ofertę zakupu domu na obrzeżach miasta i zrezygnował z tego mieszkania.
        — Znakomicie… 
   Nie zdążyła dokończyć, gdy niespodziewanie dotarł do niej dźwięk powiadomienia jej telefonu. Niechętnie wydostała się z objęć partner, sięgając po porzucony na stoliku smarthona. Rozbudziła ekran jednym kliknięciem, spoglądając na wyświetlającą się wiadomość tekstową od znajomego. Przesunęła palcem po ekranie komórki, odblokowując go. Prześledziła uważnie zapisany tekst, po czym włączając elektroniczną klawiaturę, wystukała kilka słów. Naciskając na zielony przycisk, jednym ruchem wyłączyła wyświetlacz.
        Podniosła się z kolan ukochanego, nie zwracając uwagi na lekko zdziwione spojrzenia swoich kolegów, pognała do schodów. Wspięła się pośpiesznie po ciemnych stopniach, wyklinając ponownie swoją nierozwagę. Całkowicie zapomniała, że była dziś umówiona. Gdyby nie wiadomość od Mike’a zapewne dalej siedziała, by z przyjaciółmi nieświadoma o umówionej wizycie w salonie motocyklowym. Przyśpieszyła kroków, wchodząc do swojego małego królestwa, nawet nie zwróciła uwagi na mały nieporządek, który zostawiła przed wyjazdem. Była już cholernie spóźniona, co nie stawiało jej w najlepszej pozycji, chociaż chłopacy byli wyrozumiali ona nie znosiła przychodzić nie w porę. Lubiła punktualność, ale teraz zupełnie o tym zapomniała.
        Weszła w głąb, swojej garderoby pozostawiając za sobą lekko uchylone drzwi, słyszała z dołu głośny gwar rozmów, jednak nie skupiała się zbytnio na dyskusji zespołu. Wyciągnęła z jednej z półek krótki top uszyty z ciemnej skóry. Dopasowanie do niego odpowiedniego stroju nie sprawiło jej trudności, gdy chwyciła wiszące na wieszaku skórzane spodnie i dopasowane do tego kompletu kurtkę. Oszczędziła sobie pójścia do łazienki, co mogła sprawić, że tylko przybędzie jej kilka niezbędnych minut. Zdejmując z siebie dość zwiewną sukienkę, porzuciła ją na jedno z krzeseł stojących w rogu pomieszczenia, obiecując sobie, że zajmie się tym, jak wróci. Nałożyła na siebie bluzeczkę, która odsłaniała jej płaski brzuch, spoglądając na siebie w jednym z luster, może i wcześniej źle nie wyglądała to, wolała ubrać coś wygodniejszego, gdyby udał się jej zakup motocykla. Wsuwając na swoje ramiona ramoneskę, opuściła sypialnie w poszukiwaniu wsuwek do włosów. Mruknęła, gdy nie odnalazła ich na toaletce, co doprowadziło ją niemal do frustracji, wysunęła pierwszą z szufladek, zaglądając do środka, wtedy w jej oczy rzuciło się pudełeczko wypełnione wsuwkami i spinkami do włosów. Chwyciła jedną z nich, wiążąc swoje ciemnobrązowe kosmyki w wysokiego kucyka. Rzucając na siebie spojrzeniem tafli krzywego zwierciadła, uśmiechnęła się lekko w pełni zadowolona z takiego wyglądu. Uwielbiała wszelkiej maści czerń i skórzane rzeczy, pomimo że parę osób mówiło jej, że lepiej było jej w żywszych odcieniach, ona uwielbiała tę barwę. Przysiadła na skraju białego krzesełka wsuwając na stopy kozaki, które udało jej się odnaleźć w głębi dość dużej szafy. Zasunęła zamek błyskawiczny, wysokich szpilek unosząc się z siedzenia.
        Zastanawiała się przez moment, gdzie porzuciła swoją nerkę, nie miała ochoty brać torebki, która by tylko jej przeszkadzała. Dostrzegła ją leżącą na oknie, podeszła do parapetu a stukot jej obcasów odbijał się o ściany sypialni. Wsuwając telefon i portfel z dokumentami, zapięła ją w pasie, kryjąc pod rozpiętą kurtką, tak by nikt jej nie dostrzegł.
        Opuszczając pokój, słyszała poszczekiwanie Junki, która wraz ze swoją towarzyszką bawiła się w domowym ogródku. Nie chciała psuć im zabawy, możliwe, że były to ostatnie dni jej małej przyjaciółki w tym domu, wolała, by się wyszalała na podwórzu, była wręcz przekonana, że gdy uda się jej podpisać umowę kupna, nie będzie miała już tyle przywilej jak jej towarzyska, owszem może na osiedlu można było wyprowadzać zwierzęta, jednak wiedziała, że nie będzie miała tyle zabawy jak w tym domu.
        Schodząc pośpiesznie po schodach willi, a odgłos jej kroków odbił się w ogromnych ścianach pokoju dziennego, odgłos jej szybkim kroków przykuło uwagę jej ukochanego, który, gdy tylko ją zobaczył, lekko oniemiał. Może Julia uwielbiała ubierać skórzane kurtki i znał jej zamiłowanie do czerni i połyskującej tkaniny nigdy nie mógł widzieć ją w takim stroju, który aż zmagał rosnącą w jego piersi pożądliwość, szybko jednak musiał się opanować, gdy nastolatka podeszła do nich, a on dostrzegł, że domyśliła się o czym, tak intensywnie rozmyśla. Pochyliła się, składając na jego policzku delikatny pocałunek, jednak zanim się odsunęła, słyszał jej pełen namiętności głos, dyskretnie spoglądając, za siebie uważając czy nikt jej nie usłyszy jednak zespół, był zbyt zajęty rozmową, by zwrócić na ich uwagę.
        — Kotek nie patrz tak na mnie, bo niemal mnie rozbierasz wzrokiem — upomniała go szeptem.
        — Jesteś zbyt pociągająca.
        Nie dało się nie usłyszeć delikatnie westchnienia w jego głosie, co wprawiło ją w delikatne zakłopotanie, jednak sprytnie skryła swoje zażenowanie, wpatrując się w jego intensywne spojrzenie.
        — Nigdy mi nie mówiłeś, że lubisz dziewczyny w skórze — zaśmiała się cicho — Jeśli to aż tak bardzo cię kręci, przyjdę do ciebie wieczorem. Zobaczymy, co z tym fantem zrobisz — dodała zadziornie.
        Zanim jednak pozwoliła mu w jakiś sposób zareagować, odsunęła się od niego. Odwróciła się przez ramię, krzycząc jakieś pożegnanie do reszty zespołu, po czym zniknęła za ścianą, odprowadzona spojrzeniem swojego ukochanego. Przechodząc przez korytarz, wyciągnęła dzwoniący komórkę. Spojrzała na wyświetlacz, gdzie ukazywało się zdjęcie jej znajomego. Nasuwając na zieloną słuchawkę, przyłożyła telefon do ucha.
        — Fire gdzie ty do cholery jesteś, czekam już na ciebie od piętnastu minut! 
        Westchnęła ciężko, jeśli uważała do tej pory, że Mike należał do osób cierpliwych, musiała być to jeden z jej dowcipów. Owszem może znali się krótko, jednak miała przyjemność bliżej go poznać i stwierdzić, że był kompletnym przeciwieństwem swojego brata i przyjaciela. Jednak ich odmienne charaktery sprawiały, że coś ich łączyło i mogła powiedzieć, że byli bardzo zgranymi braćmi, byli niczym woda i ogień odmiennymi od siebie żywiołami oboje tak samo niszczącymi, a jednocześnie tak zniewalającymi, jednak w szaleństwie tych dwóch braci było coś wspólnego, łączyła ich wspólna pasja. Zamiłowanie do motoryzacji a szczególności do rywalizacji. Nie jednokrotnie się ze sobą sprzeczali, czym doprowadzali do bijatyk, ale od chwili, gdy Derek wciągnął w ich świat młodych motocyklistów, to tam wyładowywali swoją agresję, pomimo że zdarzało się im przegrywać ze sobą, teraz byli spokojniejsi i uznawali swoją porażkę z szacunkiem i podniesioną głową. Nie obrażali się, uważali, że to godna rywalizacja i wygrywał zawsze lepszy w tym momencie.
        — Dragon uspokój się, już wychodzę! — mruknęła, nieco wściekła.
        Zatrzasnęła z lekkim trzaskiem drzwi frontowe, chwytając w międzyczasie klucze od mieszkania. Zakończyła połączenie, wsuwając komórkę do skrytki wraz z pękiem kluczy. Gdy stanęła na podjeździe, zobaczyła stojące w pobliżu trzy dwukołowce, patrzyła jak jeden z chłopaków, zdejmuje z głowy swój kask, widziała spojrzenie jego jasnych tęczówek utkwione w niej, a ona mruknęła zdegustowana pod nosem, nie znosiła jak Dragona, gdy tak na nią patrzył. Nie znosiła jego przenikliwego wzroku, był on czasami wręcz nieprzyjemny, jednak nie skarżyła się, taka była natura tego młodzieńca przyodzianego w czerń. Zlustrował ją swoim spojrzeniem, jakby przez moment oceniał jej wygląd, patrzyła jak na jego ustach, pojawia się delikatny uśmiech.
        — Nie sądziłem, że z ciebie tak gorąca laska — odezwał się jeden z pozostałych motocyklistów.
        Wątpiła coraz bardziej w to dzisiejsze spotkania, wiedziała jacy upierdliwi potrafią być ci chłopacy. Doskonale wiedzieli, że od początku ich znajomości, żeby nawet nie próbowali do niej zarywać, ostrzegła ich, że jest w szczęśliwym związku i niech nawet nie próbując swoich marnych sztuczek. Szanowali ją, jednak czasami nie mogli się powstrzymać przed takimi uwagami. Szczerze nie była tym zdziwiona, miewała znajomych, którzy częstowali ją takimi głodnymi kawałkami czy durnymi próbami flirtu, lecz to były szkolne czasu, teraz musiała przywyknąć, że ta trójka miewa taki charakter i musiała znosić ich uszczypliwe uwagi. Jednak pomimo tego uważała ich za doskonałych kompanów w zbrodni i karze.
        — Derek błagam, gdyby cię Elena usłyszała, miałabyś przechlapane — mruknął skrywający się za kaskiem Scott.
        — Ale jej tu nie ma, więc nie musi wiedzieć — odparł, zdejmując kask.
        — Chyba o czymś zapomniałeś cwaniaku — wtrąciła się do ich rozmowy Julia.
        Patrzyła jak Mike, zdejmuje z siedzenia zapasowy kask, wyciągnął go ku niej, a ona chętniej za niego złapała, ostrożnie wsuwając sobie na głowę.
        — Niby o czym? — zdumiał się.
        — Spotkam ją dziś na torze i sobie z nią pogadam — powiedziała z cwanym uśmieszkiem.
        Wsiadła na miejsce pasażera na motocyklu Dragona, uprzednio chwytając się zamocowanej z tyłu rączki, by utrzymać równowagę. Wolała unikać zbędnej bliskości z kumplem, nie czuła, by się wtedy dobrze względem swojego partnera. Nie zwróciła uwagi na błagalne modły Harveya skierowane w jej stronę, roześmiała się jedynie cicho, coraz bardziej upewniając się, że gdy spotka lubą swojego kumpla, będzie miała z nią dość interesujący temat do rozmowy.
        Nie mogła, dostrzec jak w kuchennym oknie stało dwoje przyjaciół, wyglądających za nią. Była zbyt pochłonięta planowaniem zemsty na znajomych, jednak gdyby nawet spojrzała, nie zobaczyła, by w oddali swojego brata i chłopaka, którzy wymieli się lekko zdumionymi spojrzeniami.
        Przedzierali się przez zatłoczone ulice metropolii, nie było wcale łatwe. Szczyt, który panował o tej porze na drogach miasta, był dla wielu kierowców nie do zniesienia, pomimo że to miasto słynęło z ogromnych sznurów samochodów, na ulicach dziś była, już lekka przesadza. Nie zdziwiła się, gdy bardziej od niej doświadczeni motocykliści wyłamywali się z tego korka, by przyśpieszyć tempa.
        Nie ukrywała, że była coraz bardziej podekscytowana możliwością zakupu swojego pierwszego dwukołowca, owszem mogła wybrać samochód, jednak wiedziała, że jak na razie wystarczy jej zaledwie motocykl. Wiedziała, jednak że będzie musiała pomyśleć nad kupnem auta, gdy tylko dostanie się na studia. Nie uśmiechało się jej jeździć z dość dużo teczką motorem czy komunikacją miejską, byłoby to strasznie nieporęczne. Pochłonięta w swoich rozmyślaniach nie zauważała, gdy dotarła na miejsce wizyty. Stanęli na podjeździe pod jakimś budynkiem, popatrzyła na niego lekko zdziwiona, po czym zeszła ostrożnie z maszyny. Zsunęła wolno kask ze swoich upiętych włosów. Oddała w ręce Dragona, który skrył go bezpiecznie w bagażniku, zupełnie jak dwaj pozostali chłopacy, którzy kazali jej iść za sobą.
        Nie miała wyboru, musiała im zaufać w sprawie kupna, była zdana na ich doświadczenie i miała nadzieje, że nie poczuje się rozczarowana. Weszła dość dużej hali, a ją poraził widok stojących w rzędach maszyn. Umieszczone na półach kaski były idealnie wyeksponowane, nie było tutaj żadnego przepychu czy niepotrzebnego zagracenia, jedynie pomogła zobaczyć w oddali to wiszące komplety ubrań typowe na wyścigi, które widywała u Ricka i Dereka. 
        Patrzyła, jak jeden z pracowników dostrzegając nowych klientów, pośpieszył ku nim, zapewne chcąc im nieco bardziej doradzić czy pomóc. Zerknęła w zamieszczone w pobliżu lusterku gdzie mogla dostrzec w tafli krzywego zwierciadła siebie w otoczeniu trójki dość wysokich chłopaków, pomimo że jej kozaki i tak były podwyższone o kilka centymetrów, nie była im w stanie dorównać. Byli od niej znacznie wysocy.
        — Witam, mogę w czymś pomóc? — zapytał uprzejmie.
        — Tak — odezwał się pierwszy Rick, który wystąpił na przód — Nasza koleżanka poszukuje swojego pierwszego motoru — wytłumaczył.
        — Jakieś preferencje? — zapytał, zwracając się ku nastolatce.
        — Zdaje się na pańskie doświadczenie oraz moich kolegów — oznajmiła.
        Mężczyzna gestem dłoni nakazał iść za nim, zanim jednak poszła za nim, zdzieliła Dereka po głowie, gdy dostrzegła, że spogląda w dół jej ciała, co zaczęło ją denerwować. Niemal siłą zmusiła, by poszedł przed nią, stojący przy niej Dragon miał niezwykły ubaw z całej tej sytuacji, gdzie jego przyjaciółka niemal doprowadziła do przepychanki z jego kolegom, jednak chłopak nie chcąc robić problemów, posłusznie poszedł za Ricky’m, oszczędzając im kompromitacji.
        — Nawet Adrien nie był tak nachalny, jak on — mruknęła do Scotta.
        — Już sobie wyobrażam wściekłość Eleny, gdy się o wszystkim dowie — zaśmiał się.
        — Nie daruje mu tego — zaśmiała się perfidnie.
        Nie mogli dłużej dyskutować, gdy podeszli do jednego z modeli dwukołowca wskazanego przez pracownika salonu. Słuchając na temat pojemności silnika czy spalania patrzyła jak na twarzy Ricka, pojawia się niezadowolenie. Jako jedyny był najbardziej poinformowany w kwestii najnowszych modeli monocyklów, odrzucił tę ofertę a ona mogla stwierdzić, że to będzie długie przedpołudnie i wcale się nie myliła.
        Dokonanie ostatecznego wyboru nie było łatwe, gdyż drugi z braci Scott był niezadowolony mocom lub jej się nie podobał odpowiedni model. W końcu pracownik pokazał im jeden z najnowszych modeli kawasaki. Jedność, która połączyła ją, wraz z Rick’m była niezwykła, gdy patrzeli na czarno — białą ninje, wiedzieli oboje, że to odpowiedni dla niej motocykl. Dokonanie formalności zakupu nie zajęło zbytnio długo, gdy między czasie Dragon chodził z Derek’m po sklepie, wybierając dla niej kask. Gdy przeglądając kombinezony, natrafili na jeden z nich, niemal siłą zmusili ją, by go przymierzyła, nie zwracali uwagi na jej skarg, a ona niechętnie poszła się przebrać, po czym pokazała się chłopakom.
        — Ponownie czuje, że Fire da się nam wyznaki — powiedział Derek, gdy nastolatka ponownie skryła się w przebieralni.
        — Może lepiej nie dawaj jej tego dowodu — rzekł Rick, który wrócił z kompletem kartek.
        — Jakiego dowodu?
        Roześmiali się gromko, gdy za kotary wyjrzała głowa zaciekawionej dziewczyny.
        — Zepsułaś całą niespodziankę — mruknął instruktor jazdy.
        Rozsunęła wolno płachtę, przebieralni wychodząc do nich, poddała jednej ze sprzedającej wybrany komplet ubrań, każąc doliczyć to do rachunku. Popatrzyła skrupulatnie na chłopaka, który pod wpływem jego natrętnego wzroku westchnął cicho. Pogrzebał w kieszeni kurtki, wyjmując z niego plastikową tekturkę podobną do dowodu osobistego.
        — Brawo Fire zdałaś — pochwalił ją — Od teraz jesteś oficjalnym członkiem naszej ekipy — oznajmił.
        Patrzyła na niego lekko oniemiała, owszem na jej prośbę chłopak przyśpieszył jej egzamin, jednak nie sądziła, że go zdała, nie chciał jej niczego powiedzieć, gdy pytała, czy się jej udało. On jedynie by była cierpliwa. Nie sądziła, że otrzyma już prawo jazdy na pojazdy mechaniczne. Uratowana uściskała go krótko, dziękując mu. Nie lubiła być wylewna uczuciowo, więc szybko odsunęła się od niego, podchodząc do kasy.
        Opuścili sklep po kilku minutach, czekając aż pracownik, podprowadzi jej nowy nabytek. Nie czekała zbyt długo, po chwili na podjeździe pojawił się ten sam mężczyzna na je nowym motocyklu. Przekazał kluczyki w jej dłonie, a ona zadowolona podziękowała mu za pomoc.
        — W takim razie mała, zbieraj swój seksowny tyłeczek i jedziemy na tor, trzeba przetestować, jak i ciebie oraz maszynę.
        Pokręciła z niezadowoleniem głową, gdy słyszała uwagę Dereka. Chwyciła za kask, wolno nakładając go na swoje upięte włosy, z lekkim strachem wsiadła na skórzane siedzenia. Miała lekkie, obawy co do pierwszej jazdy owszem może jeździła już przy chłopakach, jednak zawsze była pod ich kontrolą teraz może miała ich obok siebie, ale miała to być jej pierwsza jazda samotnie. Stłumiła szybko niepokój, nie mogła czuć się zlękniona, skoro chciała się ścigać. Uśmiechnęła się cicho, gdy usłyszała pierwsze dźwięki silnika. Patrzyła, jak jej kompani odjeżdżają, nie miała wyboru, musiała za nimi pojechać. 
        Nie sądziła, że pierwsza jazda okaże się tak przyjemna, motocykl dział jak powinien nie robiąc żadnych niespodzianek a tego obawiała się najbardziej pomimo zapewniają pracownika lokalu. Przedarli się przez zatłoczone miasto docierając do jeden z opuszczonych terenów gdzie w tamtych latach startowały samochody, teraz zapomniane przez wielu tor został zapożyczony przez grupkę młodych motocyklistów, którzy uczynili z tego swoje miejsce. Spotykali się tutaj wszyscy nie zależnie z której części miasta jechali, zawsze mogli tutaj przyjechać, pościgach się czy po prostu pogadać. To było miejsce Młodych Wilków.
        Schodząc z motocykla widziała w oddali zmierzającą ku nich blondynkę która uśmiechnęła się ciepło. Mogła powiedzieć, że była ubrana zupełnie jak ona, podobna krótka bluzeczka, narzucana na ramiona skórzana kurtka. Elena była jedna z najładniejszych dziewczyn w ich grupie, ponętna blondynka o pięknym uśmiechu przyciągała spojrzenia wielu ich kompanów czy innych amantów jej wdzięków. Nie można było jej zarzucić, że nie wygląda pociągająco, bo byłoby to nie zgodne z prawdą. Nie była zdumiona, że taka dziewczyna jak ona tak szybko znalazła swojego wybranka serca.
        — Gratuluje Fire — powiedziała na wstępie.
        Czuła jak obejmuje ją w czułym uścisku, który chętnie odwzajemniała. Pomimo ich dość krótkiej znajomości mogła powiedzieć, że znaczyły dla siebie bardzo wiele ich relacje mogła porównywać ze znajomością ze swoimi przyjaciółkami. Miała do niej ogrom zaufania, bo była jedną z osób, która wprowadziła ją w tą świat i mogła śmiało powiedzieć, że Elena zaczęła być dla niej jak siostra.
        — Dziękuje słonko — odparła z delikatnym uśmiechem.
        Nie mogły jednak okazji dłużej pogadać, gdy na horyzoncie pojawił się Owen, jeden z organizatorów lokalnych wyścigów oraz wierny druh Dereka. Stanął obok nich, odsuwając je od siebie. Znały jego zasadnicza stronę więc nie były zdziwione że tak zaregował. Spojrzały po sobie lekko rozbawione.
        — Dziewczyny koniec tych czułości — mówił pośpiesznie — Fire skoro masz uprawienia oraz maszynę idziesz na pierwszy ostrzał.
        — Owen zwariowałeś? — krzyknęła na niego — Mam się już ścigać, czyś ty oszalał do reszty!
        — Nie — odparł twardo.
        — Chcesz posłać mnie na żywioł!?
        — Tak — odpowiedział z delikatnym uśmiechem, a ona już wiedziała, że ma przechlapane — Dragon! — krzyknął w dal, próbując odnaleźć Mike’a — Dragon! — wrzasnął ponownie.
        Widziała go, gdy szedł ku nim w obecności swojego brata, malujący się na jego ustach uśmiech szybko znikł, gdy zobaczył przed sobą kumpla, którego mina nie wyrażała nic dobrego.
        — Dragon pakuj się na maskę, jedziesz z małą w pierwszym jej wyścigu.
        — Muszę — jęknął.
    Jego spojrzenie mówiło wszystko. Niechętnie dwoje wymienonych motocyklistów, chwyciła ochronne kaski, zmierzając do swoim maszyn. Pomimo że byli osobami młodymi to dbali o swoje bezpieczeństwo, co sobie ceniła. Wydawać się mogło, że w nosie mogą mieć zasady jednak oni o nie dbali, pomimo że sam sport, który uprawiali, nie należał do bezpiecznych.
    Wyścigi okazały się owocne dla Mike’a, który wygrał we wszelkich konkurencjach ze swoją znajomą, jednak ona pomimo przegranej nie czuła się zawiedziona. Wiedziała, że nie osiągnie tak szybkiego sukcesu, już na pierwszej jeżcie, więc nie była tym zdumiona. Wieczorem udało się jej wymknąć, niepostrzeżenie z malej imprezy, którą zorganizowali na cześć jej zdanego egzaminu i zakupu maszyny, niezauważalnie wyjechała z toru, zmierzając do domu Michaela. Pod wieczór napisał do niej wiadomość z pytaniem, czy na pewno wpadnie, a ona nie mogła nie skorzystać z tej propozycji. Przedzierając się po nieco opustoszałych ulicach, znalazła się w końcu na znajomej ulicy. Podjechała na otwarty podjazd posesji muzyka, gasząc kawasaki. Kryjąc kluczyki w kieszeni, przeszła wolnym krokiem po brukowanym podjeździe. Stanęła przed drzwiami, uniosła okrytą w ciemną rękawiczkę dłoń do mahoniu drzwi, stukając cicho. Nie musiała, długo czekać aż jej otworzy, widziała parę sekund później, jak ciemne skrzydło otwiera się przed nią, ukazując stojącego na progu drzwi muzyka.
        — Zdecydowanie w skórze ci najlepiej — mruknął na powitanie, zanim została, wciągnęła to środka. 







No comments:

Post a Comment