Monday, July 27, 2020

II 17 — PREFFER BEACH — PART 4

        Patrzyła na niego, otępiała nie do końca pojmując sens znaczenia jego słów, przez moment miała wrażenie, że się przesłyszała. Miała ogromną nadzieję, że nie zauważy tej dość odważnej bielizny, którą ze sobą przywiozła. Była świadoma, że za długo nie zdoła jej ukrywać, bo chciała ją na siebie założyć, jednak nie oczekiwała, że jej ukochany ją dostrzeże. Jednak się myliła. Westchnęła cicho, jednak na jej ustach błąkał się nieznaczny uśmiech, który nie uszedł uwadze Michaelowi. Nie protestowała, bo nie miało to sensu, czemu miała, by się sprzeciwiać czemuś, czego nie zabrała, jednak prawda była inna.
        — Nie będę ci robić prywatnego pokazu mody, nawet na to nie licz — oburzyła się wściekle.
        — Nie masz zbyt wielkiego wyboru kochanie.
        — Mogę cię zrzucić i sama się wyplątać — wypomniała mu — Zapomnij, nie założę tej bielizny!
        — To dlaczego ją zabierałaś?
        Zamilkła na jego ostatnie słowa. Bo jak miała na to odpowiedź? W jednej chwili zabrakło jej wszelkich argumentów, które miała. Mogła sprzeciwiać się na wiele sposób, ale czy miało, by to teraz sen, zwłaszcza gdy zauważył ten przeklęty kostium. Warknęła zirytowana.
        — Dobra wygrałeś — powiedziała przez lekko ściśnięte usta — Co ja zrobiłam, że trafił mi się tak irytujący chłopak? — stwierdziła.
        — Pokochałaś mnie — powiedział jedynie, a ona musiała przyznać mu racje.
        Zaśmiał się jedynie, ponosząc się na równe nogi, pomógł jej wyplątać się z dość grubszych sznureczków. Wyciągnął ku niej dłoń, położyła swoją rękę na jego, pozwalając sobie pomóc wstać.
        — W prawnym tego punkcie znaczenia to było wymuszenia, a nie prośba.
        — Sądzę, że jednak i tak byś ją założyła.
        — Skąd masz pewność.
        — W takim razie byś ze sobą jej nie przywiozła — odpowiedział dość uwodzicielskim głosem.
        Sapnęła cicho pod nosem, to była prawda, może początkowo miał pewnego swego rodzaju niepokój, by ubrać na siebie tę seksowną koszulę nocną, jednak już od dłuższego czasu przymierzała się do tego, by ją na siebie włożyć, jednak nigdy nie miała ku temu okazji. Nie chętnie przyznała mu racje, jednak tym razem musiała przełknąć słoną posmak gorzkiej przegrany. 
        Znała ten posmak swojej klęski jednak tym razem został on nieco ubarwiony pełną słodyczom, subtelną wonią unoszącej się wokół niej namiętności, specyficznego aromatu, który unosił się wokół nich od niestała przyjazdu do tego uroczego domku. Dopiero teraz zaczęła pojmować sens jego słów, które do niej wypowiedział wczesnym rankiem, choć wcześniej tkwiła w pewnej rodzaju iluzji, że wszystko to było tylko pustymi słowami teraz czuła ich ciężar, jednak nie był on tak dotkliwy, gdyby stwierdziła ze ją to nie cieszyło czy uznano by ją za osobą, która nie pragnie wspólnej nocy spędzonej z ukochany.
        Nie była świadoma, gdy nogi same prowadziły ją po stopniach apartamentu, podążała na górne piętro z tłukącymi się w jej umyśle myślami, głowiła się wciąż jaką przeżyła drastyczną zmianę, wcześniejszy niepokój o zbliżenie do siebie jakiekolwiek chłopaka były już odległe jak jej senne koszmary, które z każdą terapią zanikały. Westchnęła przeciągle, gdy nacisnęła na klamkę ciemnych drzwi wchodząc do otulonego w mroku pomieszczenia. Z trudem odnalazła włącznik światła, po dość długiej chwili diody zapaliły się żywym kolorem a ona bez trudu, przeszła przez małą wnękę stając przy ogromnej szafie. Rozsunęła jedno z ogromnych luster, które zamontowane było na ciemnych skrzydłach. Odnalazła w głębi jednej z wielkich półek pożądaną przez nią bieliznę, nie omieszkała chwycić swojego ulubionego satynowej narzutki. Zaczęła się zastanawiała się jak bardzo dała się w robić, spoglądając na złożone w jej dłoniach ubraniach, nie miała jednak szans, by to przeanalizować, czas ją naglił i to nie na jej korzyść. Przybrała w niej chęć zemsty na swoim partnerze, ogromna żądza, która nikła i wzmacniała się z każdym jej krokiem. Kolejne bluźnierstwo opuściło jej usta, gdy zatrzasnęła za sobą z lekkim trzaskiem drzwi pobliskiej łazienki. Gnała za nią myśl, która nie była zbyt pochlebna, gdy wolno rozwiązała wstążkę na swojej szyi. Patrzyła wprost ogromne lustro jak bawełna jasnej sukienki upada tuż obok jest stóp a ona stanęła w dopasowanym komplecie plażowego ubrania.
        — Nie podaruje mu tego — odgrażała się głośno.
        Wrzuciła z wściekłością letnie ubrania do wnętrza jednej z szafek gdzie skrywał się wiklinowy kosz. Przymknęła ostrożnie drzwiczki, stając w negliżu przed ogromnym lustrem. Łypnęła na siebie spojrzeniem a jej oczu pociemniały od złości, w jaki sposób dała się podejść swojemu partnerowi może na pierwszy pozór miała ochotę go niego powrzeszczeć, nie szczędząc mu wulgaryzmów w jak podstępny sposób zmusił ją by założyła tą dość odważną bieliznę. Jednak próby karcenia siebie za wybranie tego dość skąpego stroju na ich mały wyjazd byłby głupi. Mogła jedynie wyżyć się na swojej lekkomyślności, jednak czy na pewno była z tego aż tak niezadowolona? Bardziej do furii doprowadzał, że dała się w tak łatwy sposób podejść jego małym zagrywkom. Mogłaby swobodnie się uwolnić, gdyby nie fakt, że jej ukochany zachciał się z nią pobawić w kotka i myszkę, pragnąc jej pomóc wymusił na niej założenie tego seksownego kompletu.
        — Mike jesteś najbardziej podstępny, wrednym, jakiego idiotą spotkałam — krzyczała rozgoszczona.
        Może nie była pewna co do obecności swojego partnera w zaciszu przytulnej sypialni jednak kto jej nie zabroni pomstować na niego. Wsunęła na swoje ramiona, górą część czarnej koronkowej bielizny, która imitować prawdziwy biustonosz jednak daleko było mu o tego cholernego materiału usztywnionego wygiętymi drucikami, raczej otulała ją delikatna halka uszyta z jedwabiu. Przewiązała uszyte z nieco połyskującego materiału wstążeczki, tworząc z nich delikatną kokardę.
        — Wiedziałam ze koty są cholernie cwane, ale że podstępne — kontynuowała z zapałem swój dalszy monolog — Jeśli ktoś mi by powiedział, że Mike Shinoda to podstępny kocur nigdy bym się z nim nie umówiła!
        — Skarbie schlebiasz mi. 
        Dobiegł ją jego cichy śmiech, dopiero teraz zdała sobie sprawę, że musiał słyszeć każde jej słowa, jednak nie poczuła się tym zawstydzona czy onieśmielona, gdy złościła się na swojego chłopaka, już nie jednokrotnie na niego krzyczała, że nie robiło to na nim różnicy. Stanęła przed zdobioną umywalką podpierając dłonie na krawędzi porcelany.
        — Jednak przyznać ci trzeba, że jesteś cholernie pociągający — odezwała się przez zaciśnięte zęby — Gdy teraz o tym myślę, nie jestem zdziwiona, że wiele fanek się w tobie podkochuje, nie mogę ci zarzucić braku aparycji.
        — Ja kocham tylko ciebie.
        Uśmiechnęła się czule, uwielbiała słuchać tych jego drobnych wyznać miłosnych, choć ona należała do osób, które raczej są osobami skrytymi w uczuciach nie oszczędziła mu omieszkać komplementów, czy zwykłych uroczych słówek. We wcześniejszych miesiącach zapewne nie oszczędzała sobie złośliwych epitetów czy komentarzy co do swoich przyjaciółek, gdy widywały je na szkolnych korytarzach w objęciach swoich drugich połówek, lubiła im złośliwe dogadywać przez co nie jednokrotnie dostała książkę po głowie od jej wspaniałej porywczej przyjaciółki, powtarzała jej przy każdej dyskusji na temat chłopaków, że odnajdzie tego jedyne i sama będzie zachowywać jak one, jednak jeśli miała być szczera. Pomimo że była związana z Mike’m od niespełna pół roku widziała ogrom zmian w ich stosunkach oraz relacjach swoich przyjaciół w związkach. Należała do osób, która nie lubiła być wylewna uczuciowa w miejscach publicznych raczej tego unikała by uniknąć zniesmaczonych spojrzeć przechodniów, owszem pozwalała sobie na zwykłe trzymanie za rękach jednak gdy chciała go pocałować czy przytulić robiła to raczej w zaciszu domowego ogniska. Członkowie grupy muzycznej nie dostrzegli również zbytniej różnicy w ich zachowaniu od momentu, gdy Mike w dość nieformalny sposób zapytzał czy nie będzie jego dziewczyną, traktowali siebie jakby byli przyjaciółmi ograniczali czułości do minimum, co niemienie im się podobało. Woleli układ przyjacielski przy znajomych i przyjaciołach, niż nadmierne ukazywanie, jacy to oni nie są szczęśliwi. Cieszyli się swoją radością ze świadomością, że ich bliscy ich akceptują i to im do pełni radości wystarczało.
        — Kotku nie przymilaj się, nadal jestem wkurzona.
        Wysunęła delikatnie wsuwkę ze swoich splecionych włosów. Odrzuciła gumkę na porzuconą wcześniej kosmetyczkę, zarzucając na ramiona splecone pasma włosów, z zadowoleniem przyjęła że powraca one do dawnej długości, lubiła bawić się swoimi kosmykami tworząc z nich przeróżne fryzury czy upięcia. Rozplotła między palcami ciemne loki które wróciły do swojej naturalnej barwy po jej niedawnym szaleństwie kolorystycznym. Nigdy nie zapomni miny swojego partnera gdy zobaczył ją w tak wściekle fioletowo — różowych odcieniach, w planach już miała kolejną zmianę jednak musiała nieco odczekać. Westchnęła cicho poprawiając nieco pofalowane włosy pozwalając by upadały na jedno z jej ramion.
        — Skarbie nie bądź aż tak ostra, przyznaj, że chciałam sama to założyć.
        Spojrzała przez ramię, wpatrując się w hebanowe zamknięte drzwi, a kącik jej ust nieznacznie uniósł się ku górze. Musiała mu tutaj przyznać rację, pragnęła ją na siebie włożyć jednak nie zamierzała mu tego ukazać, tańcząca na jej ustach radość nie chciała opuścić jej nieco pociemniałych tęczówek, które w pełni powracały do swojej naturalnej barwy, gdy złość w niej ustąpiła, a ogarnęło ją błogie uczucie satysfakcji. Ponownie skupiła się na swoim lustrzanym odbiciu spoglądając na siebie po raz ostatnich chcąc się przekonać czy dobrze wygląda. Chwyciła porzucony materiał ciemnej satyny, nasuwając sobie na ramiona. Nie trudziła się z jej wiązaniem, bo była świadoma, że zostanie jej pozbawiona. Zadowolona wpatrywała się w obraz młodej dość ponętnej dziewczyny, której odbicie oczy wyrażało jedynie dumę z samej siebie. Stukot jej unoszących się na delikatnym obcasie pantofelków unosił się echem po ścianach wszechstronnej dość luksusowej łazienki. Pokonała opór drzwi wychodząc do zalanej nikłym światłem sufitowych led przedpokoju, kątem oka widziała poblask ciepłego poblasku jakby w pomieszczeniu rozłożone były święcie, gdy dotarł do niej subtelny aromat róż oraz kwiatów już wiedziała co się święci.
        — Statystycznie jakby na to spojrzeć wielu mężczyzn chełbi się swoją męskością jednak w istocie jest że są marnymi partnerami — odgryzła się na jego ostatnią uwagę.
        — Czy ja dobrze słyszałem? 
        Patrzyła jak wychodzi za ściany wciąż miał na sobie wcześniej założone cichy jednak z jednym wyjątkiem w jego dłoni zauważyła metalową zapalniczkę. Znała tę charakterystyczną obudowę, z wydrapaną w środku literą pierwszego nazwiska rodzinnego Mike’a zapisaną w znakach kenji. Z początku sądziła, że nie ma ona istotnego znaczenia dopiero z czasem dowiedziała się że ta zapalarka w metalicznej oblamówce była przekazywana z pokolenia na pokolenia kolejnym męskim członkom ich rodziny. Muzyk, który nie posiadał starszego brata został nią obdarowany w wieku osiemnastych urodzin przekazaną w prezencie od ojca który przysłał mu tą rodziną pamiątkę z króciutkim listem.
Wsunął oprawę zapalniczki do wnętrza kieszeni sprężystym krokiem podchodząc do stojącej w przejściu młodej kobiety. Patrzyła z mocno pijącym w piersi sercem jak pochyla się ku niej, a błysk w jego oczach coraz bardziej ją niepokoił. Nie przemyślała swojego kolejnego kroku, gdy cofnęła się w tył, nadtrawiając na twardą krawędź szarej ściany, jęknęła słabo, gdy poczuła nagły skurcz w lędźwiach, odchyliła się delikatnie chcąc dotknąć obolałego miejsca jednak jej dłonie uwięzły między murem a jej ciałem gdy jej partner przyszpilił ją w dość ciasnym uścisku, próby rozmasowania obolałych pleców poszły na marne, gdy ujął jej podbródek między palce, niemal zmuszając by na niego spojrzała, jednak w jego ruchu nie było nic brutalnego czy jakieś nieuzasadnionej dominacji, jego ruchy były pewne, aczkolwiek delikatne.
        — Powtórz to — nalegał dość surowym tonem.
        — Chcesz znać prawdę — drażniła się z nim, jeszcze bardziej poprawiając jej humor — Sam się o to prosiłeś — mówiła coraz bardziej rozweselona — Jesteś beznadziejnym kochankiem!
        — Pożałujesz!
        Widziała jak żyłka na jego skroni niebezpiecznie pulsuje jednak niezbyt się tym przejęła do momentu gdy nie straciła gruntu pod stopami. Pisnęła przestraszona, gdy jej stopy zawisły bezwładnie w powietrzu, słyszała echo upadających na panele butów, gdy zdała sobie sprawę, że jej partner znowu zdecydował się ją poskromić. Warknęła wściekle, gdy ponownie znalazła się na jego ramieniu.
        — Mike odstaw mnie na ziemie! — krzyczała rozzłoszczona — Ty podstępny wredny kocie zostaw mnie! — starała się zwrócić na niego uwagę w jakiś sposób dotknąć jednak on sprytnie zacisnął swoje palce na jej nadgarstkach skutecznie ją unieruchamiając.
        Jej skargi na nic się zdały, był głuchy na jej protesty, z łatwością przeszedł te parę kroków, a jego uwadze nie umknął fakt, że jego dziewczyna kipi ze złości, gdy jej twarz odbiła się o ogromne lustro wszechstronnej szafy. Wolno zdjął ją ze swojego ramienia sadzając na miękkiej pościeli pochylił się nad nią wpatrując się w odcień ciemnego szafiru jej oczu, kochał to, w jaki sposób emocje można odczytać w jej pięknym spojrzeniu. Nie musieli wiedzieć co czuje wystarczyło tylko spojrzeć w bezkres toni najczystszego oceanu jej oczu który przybierał barwy tak gwałtownie jak jej zmienny charakter.
        — Zmieniasz zdanie — pomimo wcześniejszej stanowczości jego głos był przepełniony uczuciem i tlącym się w nim pożądaniem.
        Kącik jej ust nieznacznie się uniósł, gdy spostrzegł jak nieznacznie odchyla się w tył, zaciskając opuszki palców na ciemnej tkaninie pościeli, oddech, który do tej pory był spokojny i unormowany stał się płytszy i bardziej niespokojny, jednak to, co najbardziej się obawiał nie dostrzegł w jej mimice twarzy czy spojrzeniu jej oczu strachu, wiedział, że był teraz zbyt gwałtowny a jego partnerka ma do tego uraz jednak ona wpatrywała się w niego z pewnym rodzajem uczucia rządzy oraz wściekłości. Złapała go za skrawek koszulki, jednym ruchem przyciągając do siebie. Zachłannie wbiła się w jego poczerwieniałe od wina usta, czuła woń unoszącego się alkoholu, co jeszcze bardziej dodawało pikanterii ich namiętności. Chłonęli każdy kolejny pocałunek, jakby to była jedyna rzecz, na którą sobie pozwolą dzisiejszej nocy jednak to było wiarołomne kłamstwo, tej nocy nie tylko grzeszki ich ust stanął się przepustkom, wejściówką do ich własnego raju małej rozpusty. Nieznacznie odsunął skrawek narzutki z jej biodra układając lekko dłoń na jej odsłoniętym kolanie. Nie pozostała jednak tam długo wybierając się w wesołą wycieczkę po jej nagim uda, wiódł w nią wciąż w górę, jednak jego palące niemal żywym uczuciem pocałunki odwracały jej uwagę od jego niecnych czynów, była w błogiej nieświadomości, gdy dotarł do jej kobiecej intymności nie zabawił jednak tam długo. Czuł nagle jak zaciska swoje palce na jego ramionach, co nie zapowiadało dla niego nic dobrego, posądzenie jej, że by się wycofało graniczyło z cudem. Poderwała się nagle z miękkiego materaca odsuwając się od jego rozgrzanych od emocji ust. Odwróciła się do niego, popychając go nieznacznie na krawędź łóżka czuł jak kolana się pod nim uginają a on opadł na chłód jasnej narzutki. Wspięła się na jego uda, w pełni zadowolona ujęła jego twarz w dłonie nie pozostał długo w niesmaku jej rozgrzanych od słodkiego aromatu pożądania ust gdy ponownie zakosztował tej subtelnych pełnych od namiętności warg. Patrzył jak ciemna satynowa narzutka opada z jej opalonych ramion odsłaniając okryte ciemnym kompletem bielizny kształtne piersi. Może i miała nikłe doświadczenie z doznaniami seksualnymi jednak czy miało to znaczenie, teraz gdy pożądała, gdy pragnęła, dała się ponieść tej specyficznej woni namiętności, która prowadziła ich w szalonym tańcu miłości. 
        Czuła nieznaczny uścisk na swojej talii, gdy jej partner zamknął ją w mocnym uścisku. Nie protestowała, gdy zmusił ją by wtuliła się w niego jeszcze mocniej, jednak czy było to możliwe dostrzegając dzielącą ich odległość która praktycznie nie istniała. Zdjęła swoje dłonie z jego twarzy, nie patrzył gdzie wędrują ręce jej dziewczyny zrozumiał po chwili gdy poczuł jej niemal namacalny dotyk na krawędzi swoich spodenek. Czul obezwładniający niemal go chłód, gdy nieznacznie uniosła materiał koszulki. Odsunęła się niespodziewanie, spojrzała na niego rozbawiona, gdy uniósł ku górze ręce pozwalając jej pozbyć się tego niewygodnego materiału. Patrzył jak odrzuca za siebie zbędną odzież, słyszał jej wdzięczny śmiech, gdy dostrzegła jego nieco roztargnione spojrzenie.
        — Skarbie ty naprawdę nie masz już pierwszego razu za sobą? — spytał głupio, nieco zaskoczony jej śmiałością.
        Roześmiała się w głos, gdy dotarł do niej sens jego pytania, owszem może każdy jej ruch, dotyk czy pocałunek wyglądał jakby przeżyła już swój pierwszy stosunek, jednak wszystko, czym się kierowała to był jej instynkt, zmysły same ją prowadziły a ona poddała się im władcy pozwalając by to namiętność sama ją prowadziła, dlatego można było to odebrać jakby była już bardziej doświadczona.
— Głupek — skwitowała, gdy opanowała nagły wybuch radości — Nie wydaje mi się bym z kimkolwiek spała przed tobą kotku — oparła dłonie na jego barkach spoglądając mu w oczu — Owszem najdroższy może i byłam w dwóch związkach, jednak nie byłam na to zbyt młoda, bo byłam jedynie gówniarą, może nie chciałam nierozważnego seksu, który skończył się po dziewięciu miesiącach wózkiem dziecinnych. Nie chciałam być w kręgu dziewcząt, które muszą to robić, bo wszyscy wokół to zrobili. Kotek rozmawialiśmy już o tym. Teraz pozwól, ale mam ciekawsze zajęcie niż rozmyślenia co by było, gdyby.
        Pokręcił nieco rozbawiony głową, ponownie zdobywając jej nieco poczerwieniałe usta, wciąż smakowały słodko — aromatycznym posmakiem drogiego trunku procentowego, jednak mu to nie przeszkadzało. Spostrzegł jak odsuwa swoje dłonie z jego ciała zsuwając z ramion chłodną narzutkę. Niedbale rzuciła ją za siebie, wiedział w tafli płaskiego zwierciadła jak ląduje na ciemnym pakiecie pokoju. Wiedział ze ta dziewczyna potrafi go zachwycać, ujmowała go swoją delikatnością, jednak potrafiła wyciągnąć te pazurki tej złej kotki w obcisłym lateksowym stroju, który szczelnie przylegał do jej ciała, chyba taką zadziorną Julie najbardziej kochał.
        Zacisnął mocniej swoje palce na jej szczupłej talii, z ufnością poddała się jego dotykowi, gdy ostrożnie zsunął ją ze swoich kolan, widział jej głębokie szafirowe spojrzenie utkwione w nim, gdy ułożył ją na miękkim puchu wielokształtnych poduszek, chłód bawełny otulił jej nagie ramiona, a pobladłe policzki przybrały odcień ciemnego szkarłatu, przeklęła w myślach, że znów jej twarz ozdobiła ta niechciana barwa czerwieni, której tak nie znosiła. Nie zamierzała jednak rozmyślać o targających nią sprzecznościach, oddała się całkowicie namiętności ich pocałunku.
        Różany zapach uderzył jej nozdrza był tak inteswyny że niemal nie znośny, jednak ona kochała ten aromat, który przywodził jej na myśl pięknie ozdobiony ogród za tą posiadłością, już mogła dostrzec ogrom krzewów tych roślin rozmieszczonym na ogromniej powierzchni, zauroczyła się w tym zakątku, a gdy jej chłopak pokazał jej skryty w głębi hamakach, w którym można było się wyłożyć i podziwiać to małe arcydzieło utworzone z barwnych kwiatów wiedziała ze na długo zapamięta to miejsce, nawet gdyby ich weekend był tym ostatnim. Przesiadywać mogła godzinami w zaciszu bul wielobarwnych róż i ze stamtąd nie wychodzić. Widziała kątem oka wiele płomiennych świec odbijających się w tafli krzywego zwierciadła, wciąż się głowiła jak w tak krótkim czasie był w stanie to przygotować, jednak nie rozmyślała nad tym, mogła jedynie wiedzieć jak złoto — płomienie otulają ich złączone w namiętności ciała.
        Zadrżała czując otulający ją nagły chłód, patrzyła na górującego nad nią mężczyzny, który z lekkim nieco lubieżnym uśmiechem wodził koniuszkami palców po jej odsłoniętym brzuchu halka jej stroju już dawno upadła na jasną nieco popielatą narzutę, dając mu swobodny dostęp do zakamarków jej ciała, jednak nie pozwolił sobie jeszcze dostrzec do jej stref kobiecej intymności, jakby przedłużał każdą tę chwilę, by była coraz bardziej spragniona jego dotyku, jednak ona czerpała radość z każdego drobnego pocałunku czy subtelnej pieszczoty jąka ją obdarowywał, sama nie pozostała obojętna, czy w ogóle potrafiła przejść obok niego bez uczuć, gdy mogła bez żadnych skrupułów przyglądać jego dobrze wyrzeźbionej klacie. Uśmiechnęła się nieznacznie, gdy wiodła dłonią po jego torsie a ona czuła jak jego mieście z każdym jej ruchem coraz bardziej się napinają. Gdy jej zachłanne od dotyku dłonie spoczęły na jego umięśnionym brzuchu nie uszło jej uwadze jak nieznacznie odsuwa się od niej, jakby jej ten drobny gest wprawił go w swego rodzaj dyskomfortu co było naprawdę zaskakująco dziwne, nie jednokrotnie się do niego przytulała i nie dostrzegła żadnej zmiany, jednak ten drobny wprawił ją w rozbawienie i nie chciała pozostać na to obojętna. Stanowczo chwyciła za skrawek jego spodenek zmuszając go by się zbliżył, patrzył z uwagą na każdy jej ruch, gdy wiodła swoimi palcami po jego rozpalonej skórze, co zaczęło go doprowadzać do szaleństwa i swego cholernej przyjemności, wyglądała jakby czerpała radość z tych drobnych pieszczot a on jedyne co pragnął to czuć jej subtelnego dotyku. Nieznacznie odsunął się od jej nabrzmiałych ust, składając kolejne pocałunki na jej szyi, jego zmysły zaatakował jej cichy pomruk zadowolenie co utwierdziło go w przekonaniu by kotnywnował swoją zmysłową ekspapadę po jej obojczyku. 
        Wyczuła jak stanowczym ruchem chwyta za połyskujący materiał wstążki jej bielizny, odwiązując mały splot, nie słyszał jej protestów, gdy została pozbawiona ciemnej tkaniny na jej ustach wciąż malował się ten znacząca radość, a jego uszy zaatakował cichy dźwięk otwierającej się klamry przy jego spodenkach.
        Ujął jej twarz w dłoń i stanowczym ruchem zwrócił ku sobie, ponownie pragnąć, poczuć tę nieco zaczerwienione od targających nimi emocji usta, upajał się ich subtelną słodyczą tych cholernym pociągającym magnetyzem, który tak bardzo go kusiła. Żądza kolejnych słodkich pocałunków była zbyt silna, miał wrażenie, że w jakiś sposób uzależnił się od tych drobnych, lecz bardzo kuszących warg swojej partnerki, chęć zdobycia jej ciała była zbyt silna.
        Jęknęła z irytacją, gdy ponownie skupił swoją uwagę na badaniu zakamarków jej ciała, nie znosiła jak tak nagle przerywał doprowadzało ją do niemal do frustracji, jednak jej chaotyczne nieco rozbiegane myśli szybko zostały uciszone a jej oddech uwięzł w gardle, gdy zacisnął usta na jednej z jej piersi, westchnęła cicho nieco zaskoczona, jednak nie pozwoliła sobie o tym myśleć, gdy obdarzył ją kolejnymi czułościami, słyszała swój lekko nierówny dech, jakby z każdą minutą jej płuca coraz bardziej się zwężały zapominając jak prawidłowo się pracuje. Próby skryć nieco zbyt głośne mruczenie, które przemknęło przez jej nieco rozchylone wargi, gdy jej partner podobnymi pieszczotami jej drugi sutek. Widziała jak znacząco unosi brwi, widziała zadowolenie, które skryło się w jego ciemnym spojrzeniu.
        — Nie sądziłem, że aż tak łatwo będzie można ciebie do tego skłonić — zaśmiał się opierając brodę miedzy jej biustem.
        Warknęła wściekle, zagryzając nieznacznie dolną wargę, by tylko nie wybuchnąć, nie oczekiwał nawet, że skomentuje jego dość niefrasobliwy sugestie, złożył drobny pocałunek na jej mostku ponosząc się wolno. Patrzyła jak podparł jedną z dłoni na brzegu jasnej poduszki na której leżała wpatrując się w nią swoim cholernie intensywnym spojrzeniem. Westchnęła cicho, gdy do jej lekko ogłupiałych zmysłów dotarł jego subtelny dotyk, wiódł dłonią po jej udzie, błądził nią blisko jej kobiecości. Zagryzła delikatnie policzek od środka, gdy jego palce zahaczyły na skraju jej dolnej bielizny sapnęła cicho, gdy nieznacznie ujął ten materiał w swoje palce odsłaniając od niej lekko. Zanim mogła się odezwać ujął jej usta w czułym pocałunku kompletnie wytrącając ją z równowagi. Czuła się coraz bardziej sfrustrowana, gdy bawił się jej kostiumem, a ona czuła dość przebiegające przez nią chłodne dreszcze. Jednak zanim jej frustracja mogła osiągnąć szczyt, sprytnym ruchem zdjął z jej pośladków dopasowane czarne fig. Czuł jak wodzi dłońmi po jego karku oddając się słodyczy ich pocałunku, splotła dłonie ze sobą, jeszcze chętniej zbliżając się do niego, patrzył na jej lekko nieobecne spojrzenie co było dla niego wyrażnym znakiem, że nie jest do końca świadoma, czym zajmują się jego ręce, poddając się subtelnej woni namiętności. Iskra, która była dla niego tak znajoma umknęła jej, gdy wsunął niepostrzeżenie dwoje swoich palców do jej wnętrza. Jęknęła zaskoczona obdarzając go gniewnym spojrzeniem.
        A ona nie ma nic przeciwko, że jego palce drażniły w dość charakterystyczny sposób jej kobiecość, słyszał jej dość urywany oddech, gdy rytmicznie wsuwał i wysuwał koniuszki swoich palców, jednak nigdy nie utracił z nią kontaktu, gdy delikatnie pocierał kciukiem jej łechtaczkę. Patrzył z zadowoleniem jak z każdym jego ruchem powoli traciła kontrole nad swoim ciałem, doprowadzając jej zmysły do szaleństwa, tego oczekiwał, pragnął patrzeć jak z każdą minutą traciła słowa, poddając się słodkiej symfonii rozpusty. Protesty już nie miały znaczenia, poddała się, dała mu wolną rękę, jedyne czego pragnęła to by się nie zawiodła, ale czy kiedykolwiek poczuła się rozczarowana jego pieszczotami. Słuchał z uwielbieniem jej cichych jęków, pomimo takiej intensywności, jaką odczuwała, to nie był jeszcze kres jego zabawy. Miał przygotowany misterny plan, by doprowadzić ją do raju jej własnej rozkoszy. Zacisnęła palce na skrawku pościeli, gdy przyśpieszył swoje ruchy, jakby miało to w jakiś sposób jej pomóc się uwolnić przed namiętnością. Patrzył jak wtula się w puch poduszek na których leżała gdy bezkarnie dodał do ich zabawy jeszcze jeden palec dodając jeszcze większej pikanterii jego czynom. Nie czuł się winny, gdy ułożył się wygodnie między jej udami. Kącik jego ust uniósł się nieznacznie, gdy pełna błogiej nieświadomości poddawała się spazmatycznym ruchom jego dłoni, lecz to dopiero był przed smak. Owinął jej kobiecość ciepłym oddechem jednak nawet to nie zwróciło jej uwagi. Jego cichy lekko ochrypły śmiech przedarł się do jej podświadomości, ale było już za późno na rekacje, gdy przejechał koniuszkiem języka po jej wargach sromowych do jego uszu dobiegł jej ciche sapnięcie, a uwadze nie uszło, że unosi się na dłoniach, by móc na niego spojrzeć. On jednak był już zatracony, czuł posmak słono — gorzkiej namiętności, która ją ogarnęła. Oddychała nierówno, starając się być silną, jednak jak mogła być twarda skoro przed sobą ma mężczyznę który doprowadza ją do obłędu. Czuła jak jej ciało z każdą jego pieszczotą staje się wiotkie, a kolejne pocałunki stają się kartą przetargową do wzbudzenie w niej ogromu zadowolenia. Jęknęła z rozkoszą, gdy poczuła jak jego język wdziera się do jej wnętrza, jakby jeszcze jej nie brakowało, jego palców, które doprowadzały ją do błogiego szaleństwa. Smakował tę chwile jakby miała być to jego ostatnią, a ona jedynie mogła się temu poddać, gdy oddychała pod nim nierówno, gdy on skutecznie brnąłby doprowadzić ją do orgazmu. Zacisnęła zęby, niechętnie odrzucając głowę do tyłu, gdy nagle uderzył ją w skraj zakończeń nerwowych doprowadzając ją do szaleństwa, było to dla niego wyraźny znak by jeszcze chętniej oddać się swoim czynom chcąc doprowadzić ją do rozkoszy. Z każdą sekundą czuła, że nie zdoła dłużej wytrzymać, że to był jej skraj, nawet próby odsunięcia się okazały się daremne, gdy skutecznie jej to uniemożliwił. Sekundy stawały się coraz intensywniejsze a ona już nie mogła powstrzymywać krzyków rozkoszy które utkwiły w jej krtani. Patrzyła przez lekko zniekształcony obraz jak jego twarz zbliża się ku niej, a usta, które do tej pory pieściły jej kobiecość wykrzywiły się w tym charakterystyczny uśmiechu. Chwyciła go za barki przyciągając go do siebie, uchwyciła jego usta jakby to była jej ostatnia deska ratunku, czuła specyficzny posmak, który zawsze jej towarzyszył podczas tak namiętnych chwil. Czuła, że zbliża się do swojego kresu, wyraźnie górujący nad nią mężczyzna też to dostrzegł odsuwając się nieznacznie od jej ust. Ostrożnie wysunął swoje, dłoń z jej kobiecości, pozwalając jej normalnie oddychać. Nie chciał jeszcze doprowadzać ją na szczyt jej uniesień. Patrzył jak z trudem próbuje łapać powietrze, co wydawało się jej naprawdę trudne. Złożył na jej ustach dość namiętny pocałunek, pomimo że dech uwierzył w jej krtani oddała jego subtelną pieszczotę, wciąż lekko drżała na całym ciele, próbowała kołatające w jej piersi emocje jednak wiedziała że to był tylko zaledwie ułamek prawdziwej rozkoszy. Pewnym siebie ruchem rozsunęła zamek w jego spodenkach pomagając pozbyć mu się tej cholernej tkaniny. Patrzyła z lekkim uśmiechem jak zdejmuje ze swoich bioder dopasowane bokserki widział jej nieco zamglony wzrok, gdy ukradkiem spojrzała w Dół jego ciała co niezmiernie go rozbawiło. Nie odezwała się słowem jednak jego uwadze nie umknęła jak delikatnie suie koniuszkiem języka po swoich nieco spiechniętych wargach. Skupiła ponownie spojrzenie na jego twarzy, a błąkający się delikatny uśmiech nie chciał opuścić jej warg. 
        — Gotowa? — zagadnął cicho.
        Jego subtelny głos wytrącił ją ze swojej wewnętrznej błogiej radości, a ona dostrzegła jak sięga po porzucone na szafce pudełeczko, chwyciła jego dłoń w pół drogi, widziała jego nieco zaskoczone spojrzenie.
        — Biorę tabletki — odezwała się cicho.
        Wiedziała, że nadejdzie ten dzień, gdy będzie musiała zacząć stosować antykoncepcje, dlatego już na początku ich związku zgłosiła się do swojej pani ginekolog o przepisanie jej stosowanych środków. Owszem może obawiała się tego jednego procenta gdzie nie forturnie może zajść w ciąże jednak nie zmierzała panikować na zapas. Każdy rodzaj ochrony posiadł w sobie ryzyko, tak już było, gdy godzić się na współżycie z ukochaną ci osobą.
        Nie musiała czekać długo aż znalazł się w środku niej chociaż czuła strach przed tymi pierwszymi chwilami, które mogły ją zaboleć, czy wywołać u niej niepotrzebny dyskomfort jednak jej partner nie dał jej tego odczuć, targały ją swego rodzaju obawy jednak one zniknęły a ją otuliło błogie uczucie. Patrzyła na mężczyznę, który przyglądał się jej z góry jednak nawet nie śmiał się poruszyć czekał na moment aż będzie gotowa i poczuje się nieco zrelaksowana nie czując niewygody ich stosunku. Składał drobne pocałunki na jej ustach, które kompletnie wytrąciły ją z równowagi a ona mogła zapomnieć o nieprzyjemnościach który o ironio w ogóle nie czuła, jej policzki nabrały delikatnych rumieńców, gdy zdała sobie sprawę jak muzyk nieznacznie poruszył się wewnątrz niej, a ona zaczęła pragnąć tego więcej. Skinęła nieznacznie głową dając mu przyzwolenie, chcąc mu pokazać, że jest gotowa. Początkowo jego ruchy były wolne jednak bardzo pewne, jednak z każdym jego pchnięciem nadawał tempa co niezumienie się zaczęło jej się podobać, już nie zwracała uwagi na kołatający w jej piersi oddech, który a każdą sekundą stawał się coraz szybszy, oddała się tej rozkoszy temu cholernemu uczuciu pożądania, które ją wypełniło. Jęknęła słabo, gdy poczuła jak nieznacznie na nią napar, łamiąc się od emocji głosem wyprosiła go by poruszył się znacznie szybciej co spełnił z czystą przyjemnością, wpatrując się w jej nieco rozbiegane oczy. Skłam co chwile drobne pocałunki w okolicy jej ust i policzków słysząc jej wdzięczny głos skutecznie się lamał gdy z całych sił próbowała wypowiedzieć jego imię jednak okazało się to trudniejsze niż myślała. Krzyknęła nagle, gdy napotkał zakończenie splotów jej nerwów, co utwierdziło go w przekonaniu, by jeszcze bardziej naprzeć na to miejsce, symfonia dla jego uszu okazały się jej ciche mruczenie, które tak uwielbiał słuchać. Wiedział na jej twarzy pojawiający się błogi uśmiech co tylko pokazało mu jak bardzo jest jej dobrze i nie potrzebowała wiele by osiągnąć szczyt swojej rozkoszy. Nie chciał jej by była niezadowolona gwałtownie przyśpieszył swoje ruchy doprowadzająć do czystej woni obłędu, jemu też nie wiele było potrzebne. Doszli niemal w tym samym czasie z błogim krzykiem swoich imion.
        Ostatnie co mogła poczuć jak wysuwa z jej kobiecości swoją męskością, opadł obok niej a jego uwadze nie ominął jej pełen radości wyraz twarzy. Nigdy nie wiedział takiej zadowolenia w jej oczach, przylgnęła do niego wtulając policzek w jego nagą pierś.
        — Zmieniam zdanie — stwierdziła nagle zadowolona — Od dzisiaj jesteś moim prywatnych kochankiem na telefon — dorzuciła.
        Roześmiał się w głos, zdecydowanie to była jego Julia.
        — Co ja gadam teraz to nie będę potrzebować… — urwała w chwili, gdy dostrzegła jego zaciekawione i pełne podejrzliwości spojrzenie na sobie — Nie patrz tak na mnie! — furknęła — Niczego się nie dowiesz!
        — Czyżby?
        — Myślisz, że się dowiesz? Nie w tym życiu kochany — rzuciła — Kotku każda kobieta ma ogrom tajemnic, nawet ja, a uwierz mi mam nie jeden sekret do ukrycia — powiedziałam — Kocham cię. 
        Westchnął cicho, gdy popatrzył jak zadowolona z lekkim uśmiechem na tych cholernie ponętnych ustach, przymyka oczy ze świadomością, że nigdy nie czuła się tak spełniona, jak tego wieczora nad brzegiem atlantyckiego oceanu. 



No comments:

Post a Comment