Monday, July 27, 2020

II 00 — PROLOGUE

        Stała otoczona blaskiem jaśniejącej na granatowym niebie luny księżyca. Otulał ją swoim jasnym światłem, jakby zachęcał, by wpatrywać się w jego niezwykłą głębię. Konstelacje miliona gwiazd tworzyły na niebiesko stanie się przepiękny pejzaż wyjęty niczym z najpiękniejszego obrazu czy zdjęcia, które mogło przybliżyć im to niezwykle widowisko. Niespokojne fale oceanu zniekształcały wygląd ziemskiego satelity, który pragnął przeglądać się w jej krzywym zwierciadle, podziwiając swój naturalny poblask. 
        Ocean potrafił zachwycać, a jednocześnie wzbudzać w nas poczucie mniejszości, targać naszym lękami przed wzburzoną wodą podczas sztormu. Mogliśmy się czuć maleńcy w ogromie stworzenia. Słony zapach morza uderzył jej nozdrza, a błękit jej sukni powiewał na delikatnym wietrze. 
        Wpatrzona w niknącą w oddali gwiazdę Syriusza za obłokiem pociemniałej chmury. Czuła jak jej powieki opadając w dół, by mogła wczuć się w pasjonujący widok przed sobą. Ona jednak nie potrafiła się skupić, by zapisać w pamięci ten przepiękny obraz czerwcowej nocy. Dawniej takie miejsca pozwalały jej się wyciszyć, mogła poszukać natchnienia czy po prostu pozachwycać się obrazem spokojnej tafli oceanu. Wszystko ma jednak swoje początek, jak i zakończenie pewnej historii. 
        Westchnęła cicho, z ciężkim sercem, zajrzała do maleńkiej torebki, która spoczywała na jednym z głazów. Bez trudu odnalazła w jej wnętrzu białe urządzenie, otulone w ozdobioną własnoręcznie oprawkę. Wciskając jeden z przycisków, mrok wokół niej rozdarło światło wygaszacza. Spojrzała po raz ostatni na zdjęcie młodej pary. Jej wzrok zatrzymał się na moment na ciemnym spojrzeniu mężczyzny. Uśmiech rozjaśniał jego twarz, żył w błogim przekonaniu, że nic go nie może zranić. Przywrócone niegdyś kolory, ponownie staną się smutną szarą rzeczywistością, w której będzie odgrywać główną rolę. Sprawi mu ponownie ból, o którym nie zdoła zapomnieć. To ona złamie mu serce! 
        — Przepraszam — wyszeptała ze łzami w oczach. 
        Nie wiele myśląc, odpięła obudowę jasnego smartfona, wyjmując z jego środka, maleńką plastikową kartę, łzy płynęły wolno po jej policzkach, gdy po raz drugi łamała ten maleńki komunikator. Odłamki uleciały w lekko wzburzoną toń oceanu, moment, w którym zniknął pod wodą jasny telefon, był chwilą, gdy jej życie zniknęło do reszty. 



No comments:

Post a Comment