Saturday, January 28, 2023

III 10 — UJRZELI JĄ PO RAZ PIERWSZY W ŚWIETLE FLESZY

    — Mike — odezwała się nieco podniesionym głosem.
    Bosymi stopami stanęła na nieco cieplejszej drewnianej podłodze gdy przeplatała kokardę wstążki, którą związała swój ulubiony czerwony satynowy szlafrok, jej wilgotne włosy skryte były już pod nieco mokrym ręcznikiem, który wciągał wodę kapiącą z jej ciemnobrązowych włosów. Przystanęła w progu, spoglądając na Michaela, który siedział podparty jedną dłonią o kolano, opierając na jej głowę, wręcz ze znudzeniem spoglądał w niezależny punkt przed sobą, widziała jego wręcz skwaśniałą minę gdy tylko poderwał na nią swoje spojrzenie. Powiedzenie, że był zadowolony, było kategorycznym błędem, był niepocieszony wręcz wkurzony, a wszystko było oczywiście jej winą. Dlaczego? Z dość banalnego powodu, jakim było jej kategoryczna odmowa szybkiego seksu pod prysznicem. Czemu mu odmówiła? Doskonale znała ich zapędy, była świadoma, że gdy zaczną, będzie im naprawdę ciężko skończyć, gdyby nie dzisiejszy wieczór mogłaby mu pozwolić mu, by dołączył do niej pod prysznicem, ale chciała zwyczajnie w spokoju się przygotować, lecz nie układać w pośpiechu fryzury czy w biegu zakładać sukienki dlatego zdecydowanie powiedziała dziś nie, owszem wcale nie mówiła że gdy wrócą, nie będzie mógł ją porwać w sidłach upragnionej namiętności, lecz teraz, musiał zwolnić i dać jej i sobie czas. Była to wyjątkowa noc, szczególnie dla niego dlatego wolała uniknąć spóźnienia się z tak na pozór błahego powodu jak szybki seks dla zaspokojenia.
    — Czy ty możesz w końcu się uśmiechnąć? — spytała, całkowicie ignorując fakt, że chciała zwrócić się do niego w kompletnie innej sprawie — Mówiłam, nie mamy na to czasu, ty jeszcze jesteś w kompletnym proszku, a gala zaczyna się za trzy godziny — westchnęła, widząc jego niemrawą mikę twarzy.
    — Zdążylibyśmy — jęczał — Ty…
    — Mike — uniosła dłoń, pragnąć go zatrzymać przed dalszym monologiem — Wiesz, że nie należę do dziewczyn, które siedzą godzinami przed lusterkiem, ale mamy zaledwie dwie godziny, by się przygotować, ty nawet pod prysznicem nie byłeś — argumentowała — Błagam cię, przestań marudzić i powiedz mi czy widziałeś moją kosmetyczkę?
    Widziała, jak skrzywił się nieznacznie, po czym jękliwie, opuścił swoje ramię na kolana, po czym z westchnieniem ruchem głowy wskazał w stronę drzwi:
    — W salonie w twojej torbie — wyjaśnił, po czym podniósł się na równe nogi.
    Jedyne, na co miała ochotę to wywrócić z irytacji oczami, gdy tylko przeszedł tuż obok niej, z niezbyt radosnym uśmiechem wręcz zbolałą twarzą, po czym przymknął drzwi. Pokręciła jedynie głową i powoli podążyła przez sypialnie. Nigdy tego faceta nie zrozumie, owszem może i pragnął skorzystać z okazji, że mógłby ją ujrzeć nagą pod prysznicem i wykorzystać ta niebywałą okazję, by okazać jej, trochę czułości smakując chwile pełne erotyzmu, jednak czas dziś ich niesamowicie naglił. Schodząc po stopniach apartamentu dojrzała zwierzaki, którzy ganiali się po ogrodzie, wbiegając do wnętrza mieszkania, zabrała swoje futrzaki, bo była wręcz przekonana, że zostanie u Mike’a na weekend i nie chciała, by siedziały same również kotki które, pomimo że nie przepadały zbytnio za podróżami, znosiły wyjazdy do domu, Michaela wiedząc, że będą mieć większą przestrzeń do zabawy. Podeszła do rogu kanapy, sięgając po swoją torbę podróżną, jej sukienka już dawno wisiała w sypialni, nie chciała, by przez pazurki jej czworonożnych przyjaciół zbytnio się poniszczyła, mimo że była skryta w specjalnym worku. Założyła na ramię torbę z ciuchami na najbliższe dwa dni i niezbędnymi rzeczami, pomimo że posiadała u niego kilka swoich rzeczy, zawsze przywoziła coś z domu, bojąc się, że coś może jej zabraknąć szczególnie dbała o sprawę z kosmetykami, które akurat dziś były jej niezbędne, spakowanie najpotrzebniejszych produktów wymagało od niej pomysłu na makijaż już dużo wcześniej, jednak pomimo że musiała postawić nieco na mocniejszy makijaż, by dobrze wyglądać na zdjęciach i zdecydowała się znowu stawiać na naturalność podkręconą jedynie czerwienią ust i delikatnym kolorem oczu. Czy kiedykolwiek oczekiwała, że będzie zaproszona na jedną z najważniejszych gali muzycznych, która jest transmitowana na praktycznie cały świat, nie ukrywała, dopiero jak zaczęła o tym rozmyślać, poczuła lekki stres, który ją owładną?
    Stanęła na krawędzi schodów i spokojnym krokiem podeszła do drzwi sypialni, pchnęła drzwi ramieniem, po czym weszła do środka, porzuciła na krawędzi łóżka torbę, do której niemal od razu zajrzała, wyjmując kosmetyczkę, nie martwiła się o lokówkę czy suszarkę, bo już dawno Mike kupił jej, by miała u niego w zapasie, chociaż go wcale o to nie prosiła, jednak męczące było ciągłe przywożenia, teraz nie musiała nawet o tym myśleć. Westchnęła, wyciągając za ucho czarną kosmetyczkę w białe grochy, po czym chwyciła ramiączko podręcznej walizki i opuściła ją na podłogę. Nudząc cicho pod nosem jakąś melodie, zdołała wejść przez uchyloną szparę w drzwiach do łazienki i podejść do umywalki. Popatrzyła na swoje lustrzane odbicie, a ona słyszała za sobą szum płynącej wody, musiała skupić całą silną wolę, by nie popatrzeć za siebie, pochyliła głowę, rozsuwając zamek małego kuferka, wyjmując z niego korektor i wręcz ze znużeniem zaczęła zakrywać małe niedoskonałości, tym razem musiała się, postarać by wyglądała wręcz nie naganie. Należała do dziewcząt, które potrafiły pokazać się na ulicy, bez zbędnej przysłowiowej tapety wcale się tego nie wstydziła, kosmetyków do malowania, używała naprawdę rzadko, robiła to gdy miała na to ochotę albo skryć cienie pod oczami po zarwanej nocy na treningu, Mike’owi wcale nie przeszkadzał fakt, że często nie miała tych zbędnych malowideł na sobie, sam uważał, że bez nich wyglądała znacznie lepiej, uwielbiała tego faceta za to, że nie wypominał jej, by wciąż się malowała, a wręcz podobała mu się taka, jaka jest w naturze, ale co się dziwić poznał ją gdy nie miała nawet szminki na ustach, ale dziś musiała się postarać.
    — Mogłam umówić się do kosmetyczki, żeby się zajęła moją twarzą — odezwała się z pomrukiem wyraźnego niezadowolenia — Nie znoszę robić profesjonalnych makijaży — mruknęła niezadowolona.
    — Sama chciałaś go zrobić — odezwał się mężczyzna, zakręcając lejącą się wodę — Proponowałem ci, że nawet zapłacę, ale się uparłaś, że sama go zrobisz — dodała, a ona nawet nie dostrzegła, jak wzrusza ramionami.
    — Wiem… — mruknęła, aplikując nieco mocniejszy podkład, który używała zazwyczaj gdy malowała się na co dzień — Ale już wolę samą go zrobić niż czuć jak mam dosłownie beton na twarzy — dodała wręcz z czystym niezadowoleniem — Jak zrobię ci, przysłowiowy obciach biorę to na siebie.
    W ułamku sekundy dostrzegła w krawędzi boku lustra, rozsuwające się szklane drzwiczki a tuż po tym ujrzała skraj twarzy swojego ukochanego, widziała pianę, która pokrywała jego włosy, a ona na odłożyła jeden z pędzelków, spoglądając przez ramię, niemal w następnej chwili odezwał się mężczyzna:
    — Mówiłem ci, ty nigdy mnie nie skompromitujesz — odezwał się, po czym zniknął z jej oczu, wracając do kabiny prysznica — Poza tym czy to ważne jak wyglądasz — powiedział ze spokojem — Dla mnie nawet gdybyś poszła w zwyczajnej sukience i bez makijażu byłabyś najpiękniejszą kobietą na gali.
    — Schlebiaj mi dalej, ale i tak nie zamierzam, wyglądać jakbym dopiero z treningu wróciła… — urwała gdy zdała sobie sprawę, co mówi.
    Tego się nie dało ukryć, widok jej ponętnego ciała skrytego za czernią skóry zawsze działał niezwykle pobudzająco na zmysły jej faceta, za każdym razem gdy widział ją w swoim zwyczajnym komplecie treningowym, pobudzało to jego zmysły i ciało, co nie dało się ukryć. Mike miał niezwykłą słabość do opiętej skóry na jej ciele, to, z jakim pragnieniem zdejmował z niej ubranie, jakie pożądanie w nim tkwiło, jaki głód widziała w jego ciemnych oczach, było za każdym razem takie samo. Nie potrafił się powstrzymać, a ona wcale go nie zatrzymała, bo aż żal był to nie wykorzystać skoro jej własny facet wręcz łgnął do niej, nie raz specjalnie go kusiła, by jeszcze bardziej atmosfera gęstniała od unoszącej się namiętności.
    — Właśnie — odezwał się Michael, wystawiając ponownie głowę — Czemu nie przyjechałaś dziś do mnie w takim wydaniu — powiedział z wyczuwalną urazą w głosie — Wiem, że byłaś w nocy na torze, dlaczego nie przyjechałaś…
    — W skórze — dokończyła za niego — Bo miałam parę spraw do załatwienia na mieście, poza tym miałam dwie godziny zajęć na uczelni — wyjaśniła spokojnie, nim zdążył się bardziej obruszyć.
    — Czemu mi to robisz — jęknął, wracając do swojej pielęgnacji.
    Roześmiała się cicho, przybliżała się nieco tafli krzywego zwierciadła, starając się zrobić idealną kreskę, dopiero teraz uświadomiła sobie, że nie zabrała tasiemek, które często naklejała, by idealnie namalować kocie oko, jednak przeszukując kosmetyczkę, nie znalazła ich, niestety przyszło jej się tylko skupić. Słyszała szum opadającej wody gdy powoli przejechała po swojej prawej powiece, z chwilą gdy zakończyła malować jedno oko i przystawiła się do drugiego, ujrzała odbicie Michaela za sobą.
    — Nie dotykaj mnie teraz! — upomniała go, nim zdołał ją chociaż objąć.
    Widziała jak unosi dłonie w geście obronnym gdy ona zbyt zatraciła się na moment w swoim zajęciu. Odetchnęła gdy kreska wyszła wręcz idealna na obu powiekach, zadowolona odłożyła kosmetyk na krawędź kuferka i sięgnęła po cień do powiek, otwierając go, biorąc, jeden z pędzelków. A ona widziała, jak Mike zaczął jej się, z uwagą przyglądać, za każdym razem jak robiła makijaż, o dziwo nie wychodził, tylko zostawał i patrzył, jak zakrywa się pod maską kosmetyków, mogła wręcz powiedzieć, że patrzył, z zainteresowaniem co mogło być niepodobne, że facetowi podobało się, patrzenie jak jego dziewczyna się maluje, ale Mike różnił się od innych facetów, których spotkałam nawet jej najbliższy kumpel zawsze wychodził gdy siedziała przed lusterkiem on tkwił przy niej, jednak podejrzewała, że po prostu chciał być przy niej spędzić jak najwięcej czasu wykorzystać każdą okazję bycia z nią.
    — Nie masz ciekawszego zajęcia?
    — odezwała się gdy od nawet na krok się nie ruszył.
    — Nie — odparł niewzruszony — Poza tym sam potrzebuje suszarki — powiedział dobitnie.
    — Czy ja ci bronię jej brać? — spytała na moment, przestając nakładać cień i spoglądając na niego — Chyba znowu jej nie przełożyłeś?
    — Skąd... — wzruszył ramionami.
    — Ja nie wiem, co cię naszło, by zapuścić włosy — odezwała się ponownie, powracając do swojego zajęcia — Lepiej wyglądałeś w krótszych — przyznała — Dobrze… — uniosła delikatnie ręce ku górze w geście obronnym — Teraz również jesteś bardzo pociągający, ale wolę cię w wydaniu sprzed roku — dodała, patrząc na jego odbicie.
    — Wiem, ale nie uważasz, że teraz bardziej przypominam gwiazdę rocka? — spytał z głupkowatym uśmiechem.
    Popadła w lekką zadumę, doskonale pamiętała każdy jego ubiór, odkąd zaczął pojawiać się publicznie, gdy kariera zespołu zaczęła się rozkręcać, tak naprawdę przez większość czasu kojarzyła go z ogromnych bluzek, podkoszulków czy spodni i chyba co stało się jego znakiem rozpoznawczym czapeczek z daszkiem, fani najbardziej kojarzyli go, z takiego ubioru było to dla niego zbyt charakterystyczne, dopiero przed pięcioma laty zdecydował się zmienić nieco styl. Zapuścił zarost i bardziej zaczął stawiać na zwyczajne ubranie, w którym przeważnie były koszule, nie ukrywała, bardzo jej się spodobał, lecz teraz nie mogła zwyczajnie przywyknąć do jego dłuższych włosów, chociaż nie ukrywała cholernie dobrze wyglądał gdy nałożył czarno—białą koszulę wtedy zdecydowanie był bardzo pociągający.
    — Od rapera po gwiazdę rocka — skomentowała, wzruszając ramionami — Dobra jednak ciebie i Roba nie dało się nie raz rozpoznać z waszych początków, jedynie gdy się bliżej przyjrzało twarzy albo ty ubierałeś czapki… — popadła w lekką zadumę — Chociaż on też je nosił jedynie na odwrót, a mało istotne — mruknęła, po czym wróciła do robienia makijażu.
    — Ale wciąż nie wiem, czy ci się podobam, czy nie.
    Z chwilą gdy ostatnie słowa popłynęły z jego ust, powoli obróciła się w jego stronę, a kącik jej ust drgnął nieznacznie ku górze.
    — Mike, kotku, dla mnie w każdym wydaniu wyglądasz naprawdę pociągająco, a szczególnie… — mimowolnie spojrzała na ręcznik, którym się okrył i spoczywał na jego biodrach — Nago… — dodała z nikłą nutką zmysłowością w głosie.
     Oczami wyobraźni widziała, jego pozbawionego tego zbędnego materiału, jej największą słabością było spoglądanie na niego pozbawionego wszelkich ubrań szczególnie gdy mogła się nieco zabawić jego męskością, doprowadzając go do ekstazy rozkoszy. Nic nie sprawiało jej takiej radości jak oglądanie go, gdy wpadał w sidła upragnionego szczęścia. Spróbowała raz sprawić mu przyjemność, spodobało się jej to na, tyle że teraz nie zamierzała tego przerywać i nie korzystać, chciała, by i on miał przyjemność z gry wstępnej, owszem nigdy jej o to nie poprosił, jednak ona nie potrzebowała tego, gdy zapragnęła, a często ostatnio się to zdarzało, nie hamowała się rozpinać mu spodni i wsuwać ręki pod bieliznę, by nieco okazać czułości jemu.
    — Kusisz — wysyczał, z chwilą gdy obdarzyła go nieco przeciągłym spojrzeniem.
    Zaśmiała się z lekką chrypką w głosie, po czym odwróciła się powrotem do lustra, powoli odłożyła pędzelek na skraj paletki, a kącik jej ust drgnął nieznacznie w górę, gdy z uwagą obserwowała w krzywym zwierciadle Michaela, który powoli zaczął przechodzić obok niej, patrzyła kątem oka, jak kuca tuż przy jej nogach, starała się nie spoglądać na niego bezpośrednio, by nie dostrzegł, że mu się przygląda gdy po jej głowie zaczęła chodzić pewna myśl, wręcz wizja, która niesamowicie rozbudziła jej zmysły. Wyobrażenie, które pragnęło tylko jednego. Patrzyła, jak podnosi się na równe nogi, trzymając w dłoni suszarkę i lokówkę dla niej, uśmiechnęła się z niezwykłą przebiegłością, gdy odłożył oba urządzenia na krawędź szafki. Chwyciła go pewnym ruchem za jedno z ramion, przyciągając nieco do siebie, by nieco gwałtowniej oprzeć go na krawędzi szafek, widziała wręcz zaskoczony wyraz jego spojrzenia, zdumienie na jego twarzy, gdy chwyciła krawędź ręcznika i pociągnęła ją stanowczym ruchem ku sobie, tym samym pozbawiając go nawet tego miękkiego materiału. Wypuściła go spomiędzy swojego uścisku, a on upadł tuż przy jego stopach. Był gotowy już się odezwać, lecz ona przyłożyła mu palec do jego cholernie kuszących ust, mrucząc cicho:
    — Teraz mi pojęczysz i pokażesz jak bardzo, cię w tej chwili pociągam, ale… — zatrzymała się na moment, chwytając pewnie, jego męskość w swoją dłoń — To tylko szybki numerek — powiedziała niezwykle pociągającym głosem — Jednak ty się ze mną nie zabawisz — uprzedziła, nim zdążył nawet o tym pomyśleć i powoli z niezwykłą zmysłowością pociągnęła dłoń wzdłuż jego przyrodzenia.
    — Dlaczego…? — wręcz jęknął z niezadowoleniem.
    — Mam ci przypominać koteczku — odezwała się, pocierając lekko kciukiem jego główkę — …że dziś jest rozdanie statuetek muzycznych, na którym musisz być.
    Wymruczała, zbliżając się nieznacznie ku niemu, zaczęła powoli składać drobne pocałunki na jego obojczyku i powiodła swoimi drobnymi pieszczotami wzdłuż jego karku, gdy zaczęła poruszać dłonią nieco szybciej, słyszała z każdą chwilą jego coraz głośniejszy jęki, złożyła ostatni drobny pocałunek za jego uchem, po czym odsunęła się lekko, spoglądając w dół, niemal w tej samej chwili zaczęła pocierać ponownie skraj jego męskości, a ona słyszała jego nieco cięższy lekko przyśpieszony oddech, gdy jeszcze bardziej zaczęła pieścić jego członka.
    — Julio…— wydyszał słabo, jednak nie był w stanie nawet dokończyć, gdy zaczęła poruszać swoją dłonią nieco spontanicznie i szybciej, sprawiając mu ogromną przyjemność.
    Patrzyła, jak lekko pochyla się do przodu, nie mogąc, dłużej znieś, opanowującego go ekscytacji, niewiele potrzebowałby poczuć upragniony orgazm, mogłaby się tak z nim bawić dłużej, jednak dziś miała nieco ograniczony czas, więc postanowiła go zbytnio nie zadręczać tym samym nie drażnić go bardziej, chociaż ogromnie lubiła to robić, patrzeć jak był poddany jej dotykowi, oddaje się w objęcia miłosnej ekstazy.
     Nie było dla niej chyba lepszej nagrody niż usłyszenie jego krzyku wręcz czystego zadowolenia i nie potrzebowała nic więcej do szczęścia, było to coś, co było dla niej podziękowaniem za tak wyśmienitą zabawę. Nie zdjęła od razu dłoni z jego męskości, trzymała go, patrząc, jak powoli zaczyna się uspokajać, była świadoma, co chodzi mu po głowie, jednak nie mieli na to absolutnie czasu, z chwilą gdy zdołała dojść do siebie, powoli zabrała swoją dłoń, uprzedzając go, wsuwając dłonie pod włączony kran z wodą.
    — Nie mamy na to czasu — zastrzegła, namydlając ręce.
    Otarła je suchym ręcznikiem, który zwisał na haczyku tuż obok, po czym jak gdyby nigdy nic wróciła do robienia makijażu. Słyszała niemal jego jękliwy głos, gdy ona ponownie chwyciła za jedną z paletek. Wiedziała, że dla niego to zdecydowanie za mało, za każdym razem kończył w niej, jednak czas ich gonił, a ona jeszcze włosów nie zrobiła.
    Po niespełna pół godzinach uporała się z tym przeklętymi malowidłami oraz kończyła układać swoje lekko splątane włosy, które zaczesała na prawy bok w delikatnego kucyka, który nie był jednak spięty gumką, tylko dopasowanymi srebrnymi wsuwkami, które posiadały parę diamencików, które w świetle słońca, mieniły się kolorami tęczy, przejrzała się w lustrze po raz ostatni, stwierdzając, że nie wygląda wcale tak tragicznie jak nie na profesjonalną fryzurę i makijaż, pozostawiając rzeczy w łazience, wróciła do pokoju, w którym dostrzegła Michaela, który męczył się z rękawami białej koszuli. Praktycznie był już ubrany, lecz ona nawet sukienki nie miała na sobie jedynie, co zdołała założyć to dolną bieliznę, bo biustonosz był zbędnością przy tej kreacji.
    — Pomóc ci? — zaproponowała gdy widziała, jak męczy się z guzikami.
    — Gdybyś mogła — odparł z lekkim westchnień.
    Podeszła do niego, on wręcz natychmiast wyciągnął ku niej dłoń, a ona załapała, powoli za kraniec jego rękawów powoli je zapinając, po czym zrobiła to z drugim. Popatrzyła na niego, a kącik jej ust poderwał się ku górze. Patrzyła, jak zapiął koszulę, pozostawiając jedynie dwa odpięte górne guziki, wręcz go wybłagała, by nie zakładał ani krawatu, ani muszki. Zdecydowanie mu było lepiej bez nich. Odwróciła się z chwilą gdy sięgał po marynarkę, a ona sama weszła do garderoby, gdzie zostawiła swój pakunek i swoje buty. Stanęła przy szafce, na której zwisał worek z sukienką, zaczęła powoli zdejmować pokrowiec z niej, ponownie zawiesiła na jednej z szafek, popatrzyła w dół, chwytając skraj wstążeczki, pociągnęła ją, rozplątując wiązanie, zsunęła z ramion narzutkę która upadła u jej stóp, sięgnęła po nią, odkładając ją na jedną z puf, po czym powoli zdjęła kreacje, którą powoli zaczęła na siebie nakładać, gdy czerwień materiału upadła wzdłuż jej zgrabnych nóg, poprawiła ją, lecz nie była na moment w stanie jej zapiąć, lecz nim poprosiła ukochanego o pomoc, przysiadła na skraju jednego z foteli chwytając między palce swoje wysokie obcasy i powoli je zakładając. Pomimo że lubiła, takie obuwie nie nosiła je często, zapinając rzemyk drugiej szpilki, podniosła się, a ona ponownie poprawiła przód sukienkę, stukot jej obcasów odbijał się echem po ścianach ogromnej szafy gdy weszła ponownie do sypialni, gdzie dostrzegła Michaela, który odwrócił się do niej z chwilą gdy usłyszał jej kroki.
    — Kotek pomożesz? — odwróciła się do niego plecami.
    Nie musiała go prosić drugi raz, widziała przez ramię jak podchodzi do niej czuła dotyk jego nieco dłoni gdy chwycił zasuwkę i delikatnie pociągnął w górę, a ona wreszcie poczuła, jak sukienka wręcz idealnie układa się na jej ciele. Poprawiając swoje spięte kosmyki włosów, które zaplątały się pod jedną, z ramiączek odwróciła się ku niemu, a ona widziała, jak podchodzi do komody i chwyta coś z jej wnętrza. Na moment zatrzymała się w miejscu, patrząc, jak podchodzi do niej z dwoma pudełeczkami, które obite były czernią aksamitu. Jedno z nich było nieco większe, wzorowane na idealny kwadrat, drugi nieco mniejszy na ich wieczku naszyte złotą nicią była nazwa salonu jubilerskiego, kojarzyła go z nazwy, lecz za wiele o nim nie wiedziała, widywała go jedynie przelotnie gdy spoglądała na szyldy sklepów na jednej z bogatszych ulic Los Angeles. Starała się Mike’owie wybić kupowanie czegoś tak niesamowicie w jej mniemaniu drogiego, ale ilekroć go o to prosiła, ten uparcie to robił, nie potrafiła w żaden sposób, go tego oduczyć owszem lubiła błyskotki, jak chyba każda dziewczyna jednak nie była próżna i chciwa na nie wolała kupić jakąż tanią biżuterię za parę dolarów niż naszyjnik czy kolczyki za parę tysięcy. Nie, nie była skąpa, była zwyczajnie nauczona, wartości zarobionego pieniądza i była świadoma że jeśli pragniesz, coś kupić musisz na to zapracować, to mogło wydawać się zabawne, że ona dziewczyna, która zarabia po parę tysięcy na miesiąc, dziewczyna jednego z gwiazdorów, który znany był w świecie, była tak ostrożna co do wydawania, ale to prawda. Żyjąc w bidulu, nie miała nic, do wszystkiego doszła, swoją ciężką pracą w żaden sposób nie starała się na kimkolwiek wybić, unikała jakichkolwiek sytuacji, która mogłaby sprawić, że ludzie zaczęli wypisywać na jej temat kłamliwą prawdę, że żyje za czyjś koszt w tym przypadku Shinody, lecz prawda jest taka, że nigdy nawet nie poprosiła go o parę dolarów, czułaby się niezwykle głupio gdyby to zrobiła. Nie zamierzała ani nie pragnęła nawet dostawać dostępu do jego konta, co mu od razu zastrzegła, że nigdy niech nie daje jej swojej karty kredytowej. Obrazy, które zamawiali klienci i płacili za nie czasami stawki, większe niż omówiła, z nimi w pierwszych rozmowach sprawiały, że miała na koncie małe oszczędności, mogąc równocześnie się utrzymać i płacić czesne na studia, wolała, uniknąć brania kredytu studenckiego dlatego tak bardzo zależało jej by, utrzymać poziom swoich prac na najwyższym poziomie i by mogła zdobyć nowych miłośników jej prac.
    — Wiem, że nie przepadasz za noszeniem biżuterii, raczej tego unikasz, ale… — odezwał się mężczyzna a ona wyczula w jego głosie delikatną nutkę podenerowania gdy wysunął na wierzch większą szkatułkę, którą trzymał, zaciskając swoje długie palce na jej wieczku i lekko ją podnosząc — Chciałbym, abyś go nosiła nie zależnie od sytuacji — wyznał, gdy otworzył całkowicie mały pakunek, a ona mogła dostrzec wewnątrz wisiorek, jego łańcuszek był na tyle delikatny, że praktycznie nie dostrzegalny, podążyła spojrzeniem nieco w dół, by ujrzeć piękne wyszlifowane serce z wręcz identycznego srebra, delikatne diamenciki wokół mniejszego serduszka, na ramce drugiego większego ujrzała grawer gdy tylko przyjrzała mu się bliżej, dostrzegła tam jego imię. Była w totalnym oszołomieniu, była kompletnie zaskoczona tym małym podarunkiem, owszem Mike lubił robić jej prezenty, ale ujrzenie tak urokliwej biżuterii, w której mogła zobaczyć wytłoczone jego imię, było dla niego ogromnym zaskoczeniem.
    — Ale…
    — Julio, tym razem proszę cię, nie chce, byś mi odmawiała czy mówiła, że jest to zbyt kosztowane, chce, byś go zawsze miała przy sobie — przyznał stanowczo.
    Popatrzyła na niego, wyraźnie zależało mu na tej nietypowej prośbie, może i biżuteria miała swoją wartość cenową, jednak bardziej chodziło o emocjonalne podejście, owszem dla niej zawsze w miłości liczyły się nie podarunkami, którymi mogli się obdarowywać a uczucia i to, że oboje mają siebie nawzajem, czyli osoby, na których im najbardziej zależy, kochali się, szanowali i wręcz uwielbiali. Byli partnerami, nie tylko na płaszczycie relacji przyjacielskich, ale partnerskiej. Nie oczekiwała, że ta znajomość doprowadzi ją do tego momentu gdy mijała już trzy lata, odkąd są razem, tak naprawdę jest to jej najdłuższy związek w życiu i nie sądziła, że tak prędko on się zakończy.
    — Mike… po prostu mnie zaskoczyłeś — odpowiedziała poruszona — Wiesz, że dla mnie bardziej liczy się uczucie niż…
    — Wiem — przerwał je w połowie zdania — Jednak chce, byś zawsze go miała na sobie, nie ważne, jaka byłaby sytuacja o nic, innego nie chce cię prosić — powiedział na moment, odkładając na szezlong, puste pudełko po naszyjniku oraz drugie, które wciąż pozostawało dla niej tajemnicą, oraz jego zawartość — Nie traktuj tego jako wartości materialnej, ale emocjonalnej — powiedział ze spokojem.
    Nawet nie dostrzegła, jak zaszedł ją od tyłu, czuła jedynie delikatny dotyk gdy nałożył na jej szyje ten maleńki wisiorek, mogła czuć ciepło jego palców gdy zapiął go, po czym ponownie stanął przed nią, a ona ujrzała nieco wręcz zachwycony uśmiech gdy spojrzał na nią i jej nowy nabytek. Zerknęła w dół, a wisiorek idealnie ułożył się na jej szyi, radość, którą dostrzegła z chwilą gdy spojrzała, jego połyskujące ciemne oczy była widokiem, który wręcz uwielbiała.
    — Wyglądasz zjawiskowo — przyznał.
    Uśmiechnęła się z lekką nieśmiałością, a ona poczuła jak jej policzki pokrywa czerwień szkarłatu. Odwróciła natychmiast głowę, nie chcą pokazywać tej soczystego rumieńca, który pokrył jej urokliwą twarz, nie znosiła się rumienić, dlatego wolała, by Mike nie widział jej w takiej sytuacji, chociaż on uważa inaczej i wręcz uwielbia na to patrzeć. Jak mogła się spodziewać, niemal w tej samej chwili poczuła, jak chwyta ją delikatnie za podbródek i odwraca ku sobie.
    — Mówiłem ci, byś przestała się wstydzić — oznajmił, po czym złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
    Nie była w stanie nawet oddać go, gdy oderwał się od jej ust pokrytych soczystą czerwienią, wtedy dojrzała jak chwyta drugie pudełeczko nieco mniejsze, ujął jedną z jej dłoni i je na niej położył. Zdumiona, zerknęła na nie, nawet nie zdążyła poderwać swoich oczu gdy usłyszała jego subtelny głos.
    — Otwórz — polecił.
    Powoli chwyciła górą część szkatułki i lekko podniosła do góry a ona dostrzegła na zupełnie tym samej barwie aksamitu, na której leżał jej naszyjnik, męską bransoletką była ona raczej bardzo prosta, nie posiadała zbędnych ozdób prosta blaszka, na której dojrzała grawerowany napis, który składał się z liter jej imienia oraz łańcuszek podobny nieco do zegarkowych bransolet. Nie musiała nawet pytać, czy domyślać się co miał na myśli gdy wręcz na jej ręce to pudełko. Uchwyciła biżuterie między swoje zgrabne palce, po czym powoli wyjęła ją z jej wnętrze, z delikatnym uśmiechem, odpięła klamerki, po czym ujmując jego dłoń, założyła ją, na jego nadgarstek zapinając ją, po czym delikatnie okręciła ją blaszkę, z imieniem widziane było z przodu.
    — Czy mogę, chociaż wiedzieć od kiedy to planowałeś? — zapytała, spoglądając na niego.
    Widziała, jak popada w lekką zadumę, po czym patrząc, na nią oznajmił:
    — Odkąd zgodziłaś się być moją towarzyszką tego wieczoru…
    Zdawało się ze nic nie może popsuć tej pełnej uczuć i namiętności chwili, gdy już zbliżali się do siebie, pragnąc posmakować słodyczy swoich ust, w oddali usłyszeli głośny klakson samochodu, mężczyzna westchnął cicho wręcz, z czystym niezadowoleniem a jego ramiona nieco opadły, gdy spomiędzy jej ust uciekł cichy śmiech.
    — Nie mogli przyjechać później — jęknął.
    — Czas na nas — oznajmiła, sama niebyt była zadowolona, że popsuto im chwile, ale cóż czas był ich wrogiem dzisiejszego wieczoru, nie wypadało się spóźniać na tak ważną uroczystość.
    Podeszła do komody gdzie pozostawiła swoją kopertówkę, chwyciła ją pewnie, po czym odwracając się ponownie w stronę drzwi, ujrzała czekającego już przy wejściu na nią Michaela, zamrugała szybko zaskoczona, że tak prędko tam się pojawił, jednak nie zamierzała sobie czymś takim zaprzątać głowy, pewnym, lecz spokojnym krokiem podeszła do niego i chwyciła jego ramię, które wyciągnął ku niej.
    Schodząc do salonu w jej oczy rzuciło się jak Junka układa się wygodnie na rogu kanapy, zamykając swoje ciemne ślepka, wyraźnie zamierzała iść dziś wcześniej spać, pewni, że zwierzakom niczego nie zabraknie i upewnieni, że wyszli, z nimi na dłuższy spacer ze spokojem podążyli w stronę drzwi. Wyszli przed dom, gdzie pod bramą czekała już na nich limuzyna, zaczekała, chwile aż mężczyzna zamknie drzwi na klucz, podążyli w stronę oczekującego samochodu, gdzie zapewnię, już czekali na nich pozostali zaproszeni na galę wraz ze swoimi partnerkami.
    I wcale się nie myliła gdy Michael otworzył przed nią boczne drzwi, a ona unosząc nieco sukienkę w górę, weszła do środka, gdzie byli już wszyscy członkowie zespołu wraz, z trzema równie pięknymi kobietami. Wywróciła oczami z chwilą gdy usłyszała nieco głośniejsze pogwizdywanie i nawet nie musiała rozglądać się, że po każdym z mężczyzn, by wiedzieć, że jej była to reakcja jej brata.
    — No w takiej odsłonie to ja cię jeszcze nie widziałem młoda — przyznał z uznaniem starszy Bennington.
    Westchnęła cicho, pomimo że praktycznie już miała prawie dwadzieścia dwa lata i jej wiecznych wręcz gróźb w stosunku do Chestera ten wciąż wręcz uwielbiał się tak do niej zwracać ona tak naprawdę nie pamiętała kiedy do niej powiedział po imieniu, trochę ją to irytowało z drugiej chyba za bardzo już do tego przywykła, bo on już od pierwszych dni w mieście ją tak ozwał jeśli mogła to tak powiedzieć.
    — Nie przesadzaj, to nie ja czy dziewczyny jesteśmy tutaj gwiazdami — mruknęła w odpowiedzi — Ale wy!
    — Cała Julia — skomentował Delson, ściskając dłoń swojej partnerki.
    Nawet nie zdawała sobie sprawę kiedy ruszyli sprzed wilii, była tego kompletnie nieświadoma, gdy czerń szyb nieco zasłaniał widok, lecz samochód rozjaśniały światła ledowe wbudowane w podłoże oraz maleńkie lampki w suficie pojazdu. Nie ukrywała, czuła się nieco skrępowana, bo nigdy jeszcze nie miała okazji przejechać się takim autem, mogła powiedzieć, że to jej pierwszy raz, ale chyba nie tylko jej. Z chwilą gdy spojrzała po twarzach dziewcząt wydawały się być nieco podenerwowane, a ją powoli zaczął zjadać stres. Wszystkie były po raz pierwszy towarzyszkami na jednej z ważniejszych ceremonii rozdania statuetek muzycznych nawet Alice, która praktycznie była już dwa lata związku z jej bratem, uczestniczyła w takim wydarzeniu po raz pierwszy, ona owszem mogła już uczestniczyć wcześniej, jednak unikała pokazywanie się publicznie wraz z Michaelem czy chłopakami, we wcześniejszych latach utrzymywali swoją znajomość w tajemnicy i starali się dalej to robić na wzgląd na nią tak, może to trochę samolubne, ale tak. Wspólnie z Chester uznała w pierwszych tygodniach, że nie chcą wspominać o niej publicznie a tym bardziej ujawniać swoje pokrewieństwa, piosenkarz chciał, by ze spokojem dokończyła liceum, potem wciąż się ukrywała, do czasu tego cholernego artykułu, który ujawnił jej związek i Shinody mieli nieco problemów przez to, ale udało im się z tej całej sytuacji wyjść z twarzą.
    Popadając w zadumę, nawet nie dostrzegła przez dobrą chwilę co się wokół niej dzieje, gdy przelotnie spojrzała po twarzach przyjaciół, nieco zdumiały ją nieco głupkowate uśmiechy na twarzach chłopaków z zespołu. Zamrugała nieco zaskoczona, nie mając wręcz pojęcia, co się dzieje.
    — Co się wam stało? — jej pytanie nagle przedarła się przez panująca ciszę.
    — Nam…? — spytał Rob, a ona usłyszała jego lekki śmiech — Nic…
    — Powiedzmy, że… Shinoda chyba nie dostał — dodał bez ogródek Chester.
    Wtedy ją to otrzeźwiło, gdy automatycznie spojrzała na swojego ukochanego, który spojrzenie było wręcz utkwione bezczelnie w jej dość obwitym dekolcie. Jęknęła wręcz z irytacją, gdy tylko dostrzegła jego wzrok, który bezczelnie wlepił w jej nieco odkryty biust, profil dekoltu sukienki nieco je odsłaniał, jednak nie na tyle by było w tym coś wyzywającego wręcz wulgarnego.
    — Mike! — wysyczała cicho.
    To wystarczyło, by zwrócić jego uwagę, widziała, że wręcz z niechęcią podnosi swoje spojrzenie ku górze, ale pomimo tego i tak jego brązowe oczy powoli zaczęły umykać na widok jej nieco odsłoniętych piersi.
    — No co? — spytał głupio.
    — Czy mam ci przypomnieć, że nie jesteśmy sami — mruknęła nieco gniewnym głosem.
    Widziała jego nieco ogłupiałą minę, gdy ponownie podniósł wzrok ku górze, chociaż wciąż pragnął wręcz bezczelnie patrzeć na jej dekolt. Nie musiała nawet się domyślać, co chodziło po jego głowie, jakie wizje krążą, w jego umyślę, zbyt doskonale go znała, zwłaszcza jeśli chodziło o strefę bardziej intymna, dla niego największym pragnieniem obecnie było, pozostanie, na osobności, by móc pobawić się jej jędrnymi piersiami, ale rzeczywistość była brutalniejsza, gdzie musiał spędzić czas na gali oraz na przyjęciu tuż po niej.
    — Wiem, ale… — jęczał.
    — Siostra coś ty taka oschła, czemu nie dałaś mu się pobawić, pewnie by się uspokoił — skomentował wokalista, na co natychmiast wywróciła oczami.
    — Wiesz braciszku gdybym była na tyle zła nie dostałby niczego przed galą — powiedziała, spoglądając wręcz groźnie na Michaela, a jej sens jej słów był zrozumiały nie tylko dla niego.
    Zignorowała kolejne głupie pogwizdywania chłopaków, patrząc wręcz z mordem w oczach na Michaela, który uśmiechnął się z niewinnością, a jego wzrok ponownie powędrował na jej biust.
    — Erotoman — mruknęła, jedynie opierając się powrotem na skórzanym oparciu kanapy, nie chcąc już nawet tego komentować.
    Już nawet nie obchodziło ją czy będzie wciąż na nią spoglądać, było to dla niej mało istotne, po prostu chciała już dotrzeć na miejsce, pragnąć by dla niej nieco kłopotliwa sytuacja się skończyła, zwłaszcza gdy słyszała wyraźnie głośniejszą rozmowę na temat jej napalonego faceta, nawet on zdawał się nie przejmować, ich nieco kpiącymi uwagami bardziej był zainteresowany jej walorami. Obiecała sobie, że jak wrócą to, ją za to popamięta. Niespełna pół godziny później dojechali pod hale Staples Center, zwyczajne trzydzieści minut jej ciągnęło się niesamowicie długo. Nie ukrywała, zaczęła coraz bardziej do niej docierać, w jakiej gali bierze dziś udział, mimo że jest tylko partnerką i tak nie uniknie fleszy aparatów, unikała tego do tej pory, a teraz wręcz będzie na to wystawiona. Zastanawiała się, czy rzeczywiście był to dobry pomysł, by się zgodzić. Jednak gdy zaczęła bardziej panikować, poczuła pewny uścisk dłoni Michaela gdy chwycił jej rękę, popatrzyła na niego lekko niepewnie, a on uśmiechnął się ciepło, szeptając:
    — Będzie dobrze — starał się, chociaż, trochę podnieś ją na duchy.
    Westchnęła ciężej, po czym lekko skinęła głową. W końcu nadeszła ich kolej gdy samochód zaparkował wręcz idealnie przed początkiem tego słynnego czerwonego dywanu, nie zdążyła nawet się rozejrzeć gdy ktoś już zdążył otworzyć drzwi na oścież, pozwalając im wyjść. Widziała jak Shinoda powoli wychodzi, dostrzegła błysk fleszy, nim zbliżyła się bardziej do wyjścia, patrzyła, jak wyciąga ku niej dłoń, a ona pewnie ją złapała i powoli wyszła, z pojazdu opuszczając trzymany przez siebie materiał sukienki, który idealnie spłynął wzdłuż jej nóg, a ją wręcz oślepił blask tysiąca aparatów, lecz pomimo lekkiego niepokoju chwyciła się pewnie ramienia Michaela i ze spokojem podążyła przy jego boku.
    Nie ukrywała, było to dla niej zaskakujące dziwne uczucie znaleźć się tutaj, w miejscu, w którym spacerowały same gwiazdy, wcześniej mogła tylko obejrzeć, w telewizji taką uroczystość teraz sama brała w niej udział jako towarzyszka, tutaj już z ufnością poddała się ukochanemu, zdała się na niego, on lepiej wiedział, co robić, nie chciała po prostu popełnić błędu. Gdy powoli się zatrzymał, stanęła tuż przy jego boku, nieświadomie ściskając bardziej jego dłoń, ani na moment aparaty paparazzi dziennikarzy fotoreporterów nie przestawały błyskać, spodziewała się, że już jutro z samego rana zdjęcia z gali będą w Internecie czy w papierowych gazetach. Ukradkiem widziała, jak staje przy niej Chester, który wyraźnie dostrzegł, jej spojrzenie uśmiechnął się dyskretnie. Zwróciła się powoli w stronę morza aparatów.
    Ucieszyła się wręcz gdy mogli swobodnie pójść dalej, a oni mogli wejść do wnętrza stadionu, gdzie już tłoczyło się mnóstwo gwiazd oraz osób, które przeprowadzały z nimi wywiady. I tego zaszczyt powiedzenie paru słów otrzymali Michael wraz z Chesterem, czemu dla niej jest to mało zaskakujące. Nie dało się ukryć, że w wielu wywiadach przeważnie to ci mężczyźni byli zapraszani razem, nie pytała czemu tak jest po prostu pozostało jej czekać gdy jeden z dziennikarzy poprosił ich o krótki wywiad, a ona z Alice stanęły nieco z boku, nie zamierzały być w świetle gdy były zaledwie partnerkami to oni się liczyli.
    Niespełna po paru minutach szli spokojnie w głąb hali, która była przygotowana pod dzisiejszą uroczystość. Hala przestała być jedynie boiskiem do kosza teraz przemieniła się w istną salę, która miała dziś być w centrum uwagi. Nie rozglądała się za bardzo, jak była udekorowana, było to najmniej istotne. Usiedli przy jednym ze stolików, który został im wskazany.
    Niespełna po kilku dość długich minutach w końcu uroczystość rozpoczęła się, a pierwsze nominacje oraz nagrody zaczęły być przyznawane. Transmitowane na żywo wydarzenie przyciągało zapewne wiele oglądających przed telewizorem, ona też by oglądała, bo nawet lubiła spoglądać na tę galę, ale teraz sama była wśród wielu gości czy to artystów, czy osób im towarzyszących. Oglądała wręcz ze spokojem jak kolejni artyści odbierają swoje nagrody, oraz pojedyncze wykonywania gwiazd, które były o to poproszone, aż dotarło do momentu wieczoru, w którym wszem wobec miał zostać poddany zwycięstwa w kategorii, w której został nominowany zespół wraz z czterema pozostałymi grupami oraz ich krążkami. Popatrzyła
    — Zwycięstwa w kategorii Najlepszy Alternatywny album zostaje…
    Zdawało się, jakby na moment wstrzymała oddech a wręcz w ogłuszającej ciszy, która zapanowała na sali, zdawało się wyczuwalna być chwila napięcia i pewnego rodzaju podekscytowania, każdy był ciekawy kolejne zwycięscy w jednej kategorii tym razem nawiązującej do nieco alternatywnej muzyki. Wymienione zespoły aż oczekiwały na tę jedną chwilę, w której w końcu padnie konkretnie ich nazwa grupy, jednak wygrać mógł tylko jeden z własnym krążkiem. Czuła jak Mike pewniej ściska jej dłoń gdy spoczywa na jego udzie. Zerknęła na niego, ujrzała lekki stres w jego ciemnych tęczówkach, kącik jej ust drgnął w pocieszającym uśmiechu i ponownie zwróciła swoje spojrzenie bezpośrednio na prezentera, który zdołał wyjąć kartkę z nazwą zwycięscy z koperty, którą trzymał nawet nie wiedziała kiedy jego głos potoczył się po całym stadionie, wykrzykując nazwę wygranych i ich krążka.
    — LINKIN PARK — oznajmił, a wśród zaproszonych gości wybuchł głośny aplauz i oklaski — Z płytą A Thousand Suns!
    Odwróciła się niemal natychmiast gdy padła nazwa ich formacji, ujrzenie tych sześciu facetów tak bardzo szczęśliwych, to była najlepsze co mogło być tego wieczora, widziała wręcz czystą radość na twarzy Michaela i pozostałych członków zespołów. Podniosła się na równe nogi niemal w tym samym czasie co obecni przy ich stoliku goście wraz z grupą, a ona niemal natychmiast przytuliła swojego ukochanego, szeptając mu cicho do ucha:
    — Gratulacje.
    Jednak nie było czasu na dalsze rozmowy, gdy wyczuła, jak lekko odsuwa się od niej, a spoglądała, jak odchodzi wraz, z pozostałymi chłopakami, a ona dołączyła do wszechobecnych braw z ogromnym uznaniem i wręczy czystym zadowoleniem, spoglądała, jak wchodząc na scenę, by odebrać statuetkę. Była to ich trzecia wygrana w tych prestiżowej gali, po długim okresie zostali ponownie wyróżnieni w świecie i chociaż jej skromnym zdaniem ich muzyka powinna być bardziej powszechna, bo wręcz ciężkie brzmienie jest wypierane z rozgłośni radiowych na rzecz komercyjnych numerów, które mają za zadanie jedynie zdobyć popularność, zarobić i się sprzedać, nie potrafiła szanować muzyków, którzy tworzyli coś tylko dla popularności i by się wzbogacić, wolała pozostać w strefie artystów, którzy zdobyli jej serca i może znała osobiście zespół, od którego tak naprawdę rozpoczęła swoją przygodę z mocniejszym brzmieniem, nadal po części była ich fanką nie potrafiła ich przestać słuchać pomimo tego, że łączyły ją bardzo bliskie stosunki z nimi. Gdy euforia opadła, a wszyscy ponownie mogli usiąść i popatrzyli na scenę gdzie, jak zawsze wygrani mogli powiedzieć parę słów i wcale ją nie zdziwiło, że ponownie to Mike wraz z Chesterem stanęli przed mikrofonem, rzadko widziała na takich wydarzeniach któregoś z chłopaków, którzy zdecydowali się wypowiedź, zawsze byli to oni dwoje wokalistów wręcz liderów grupy, pomimo że nie wskazywali palcem konkretnego z nich który był przysłowiowym forntamem u nich było ich dwóch nie jednego, chociaż każdy uważa, że jest jeden to bzdura.
    — W imieniu swoim i gruby — odezwał się Shinoda a jego głos było słychać na całej hali przez głośniki — Chciałbym podziękować grupie za tą statuetkę, oraz wszystkim, którzy brali udział w tworzenia tej płyty, wytwórni, naszym współpracownikom, producentowi, który wspomagał nas w tej pracy, a szczególności chcemy złożyć szczere słowa uznania w ręce naszych bliskich przyjaciół, znajomych i rodzin. Szczególnie chciałbym swoje słowa podziękowania złożyć w ręce mojej wspaniałej dziewczyny Julii, która każdego dnia inspiruje mnie, wspiera i jestem moim oparciem — w jednej chwili poczuła, jak spogląda na nią, gdy po jej policzku popłynęła łza wzruszenia.
    Przyłożyła lekko dłoń do ust kompletnie zaskoczona i poruszona tymi słowami, nie oczekiwała tego, kompletnie się tego nie spodziewała, że wspomni choćby dwa słowa na jej temat, było to dla niej tak oszałamiające, bo nie liczyła kompletnie na taki przebieg zdarzeń. Nie chciała być, nawet by w jakiś sposób wspomniał o niej, bo ten wieczór należał do nich i osób, które były blisko związane, z tworzeniem ostatniego krążka ona nawet nie była w studiu od pamiętnych zdarzeń z balonami i procesu nagrywania piosenki do filmu Transformers, nie było jej po drodze, wiec tym bardziej nie chciała być nawet wspominana, jednak to, co powiedział, sprawiło poruszenie w jej sercu, a parę łezek popłynęły po policzku spowodowane cholernym poruszeniem i to w chwili gdy dostrzegł parę kamer skierowanych bezpośrednie na stolik, przy którym siedziała wraz z pozostałymi dziewczynami. Jednak po paru sekundach zwróciły się ponownie w kompletnie inną stronę, a ona kątem oka zobaczyła, jak Alice siada na krześle tuż obok niej, na którym do tej pory siedział jej facet a jej brat. Dostrzegła kątem oka, jak chwyta jej dłoń, zerknęła w dół, po czym podniosła wzrok, ku górze patrząc na nią, z ciepłym uśmiechem. Nie pozostały jednak długo same, gdy zespół wrócił na swoje miejsce cholernie zadowoleni z kolejnego zwycięstwa, pomimo że uwielbiali tworzyć muzykę i dzielić się z nią na koncertach z fanami i to im sprawiało największą radość i nagrodę za trud ogromnej pracy, nagrody były tylko wyróżnieniem w branży muzycznej dla nich liczyło się, jak zostaną odebrani przez własnych słuchaczy, co najbardziej liczy się dla artysty, pomimo kolejnej zmiany gatunków grupa ich fanów wciąż rosła na całym świecie, owszem odchodzili i ci starzy, każda ich płyta była w jakiś sposób krytykowana jednak każdy muzyk musi się z tym liczyć, oni robili swoje i cieszyli się, że tysiące wręcz miliony ludzi słuchało piosenek, które stworzyli, a na całym świecie mieli grupy swoich wiernych fanów, nazywających się armią.
    W końcu główna uroczystość nareszcie dobiegła końca po ogłoszeniu ostatniego zwycięscy, a jeden z artystów zakończył galę wykonaniem swojej piosenki, teraz przyszedł czas na bardziej prywatne przyjęcie, które się odbywało. Gdy weszli na salę, w którym odbywała się mała impreza, można było zobaczyć już wielu zaproszonych gości, którzy utworzyli się w małe grupki i dyskutowało pomiędzy sobą. To dziwne, ale pomimo że uwielbiała towarzystwo wielu ludzi i czasami na spotkaniach ze znajomymi była w centrum uwagi, choćby nie chciała, tym razem wiedziała ze woli pozostać z tyłu, zwłaszcza że było tu wiele gwiazd, które wcześniej tylko znała ze słyszenia oraz za bardzo ich nie znała. Pozostała nieco z tyłu gdy dziewczyny wdały się w cichą dyskusję, a zespół zaczął dyskutować, z jakimś mężczyzna jednak nie mogła ujrzeć jego twarzy, zaoferowana rozmową z przyjaciółkami nie dostrzegła jak artysta, z którym rozmawiał członkowie grupy, odwraca się do ich małej grupy.
    — Julio nie wierzę, że cię tu widzę — wykrzyknął entuzjastycznie dość znajomy głos.
    Poderwała głowę, by spojrzeć przed siebie i sama była zdumiona gdy zobaczyła przed sobą wokalistę grupy Thirty Seconds to Mars. Kompletnie zapomniała, że miała okazje już go poznać, ale przez ostatnie miesiące nieco jej się urwał kontakt z oba braćmi.
    — Jared! — odezwała się zaskoczona.
    Niemal w następnej chwili tonęła w jego objęciach. No cóż, tak się kończą znajomości, które się zawarło. Owszem poznała paru muzyków, we wcześniejszych latach jednak nie wykorzystywała nigdy tego, że miała do nich kontakt, wolała pozostać szarą zwyczajną dziewczyną, którą była, już jej wystarczyło, że spotyka się z Michael'm i wie o tym cały świat, a chciała to jak najdłużej ukrywać.
    Wdali się w rozmowę, która trwała niezwykle krótką, przez co poczuła lekki niedosyt, dawno nie widziała się z nim i miała ochotę na dłuższą pogawędkę, ale nie zamierzała go zatrzymywać, gdy się pożegnał, ponownie podeszła do dziewczyn, które spoglądały na nią nieco zdumione i zaskoczone.
    — No co? — spytała, widząc ich spojrzenia — Nie mogłam pogadać ze znajomym — zaśmiała się głupio z ich min.
    — Skąd ty znasz… — zaczęła Anais.
    — Jared Leto — dokończyła Alice ogłupiałym nieco głosem.
    Roześmiała się nieco głośniej, czym zwróciła uwagę Chestera, widziała kątem oka, jak spogląda w ich kierunku i kręcąc delikatnie głową, podchodzi do nich:
    — Właśnie sam bym chciał to wiedzieć, kiedy wy się do cholery poznaliście? — kolejne nurtujące pytanie.
    Popadała w lekką zadumę, a kącik jej ust poderwał się ku górze w lekkim uśmiechu:
    — No spotkaliśmy się kiedyś. Chyba jeszcze na początku dwa tysiące dziewiątego roku, spotkaliśmy się w parku nie daleko twojego domu — powiedziała spokojnie, zwracając się bezpośrednio do swojego brata — Jakoś się zaczęła ta znajomość, albo to od Shanona się zaczęło, nie pamiętam, ale znam obu Leto — powiedziała, wzruszając ramionami.
    — Jak zawsze skromna — słyszała za swoimi plecami głos Michaela.
    Nie musiała czekać długo aż poczuła jego ramiona gdy objął ją czule, na co wywróciła jedynie oczami. On wykorzysta każda okazje, by móc się do niej przytulić, z jednej strony nie przeszkadzało jej to, z drugiej nie chciała za bardzo się afiszować ze związkiem publicznie, owszem nie raz sobie pozwoliła trzymać go za rękę gdy chodzili gdzieś po mieście, ale po prostu ograniczała się, z czułościami wolała swój związek, był bardziej prywatny, a nie publiczny nigdy nie wiadomo czy ktoś nie sfotografuje się na ulicy zwłaszcza gdy chodzisz, z dość znaną osobą a ty sam jesteś w jakiś sposób rozpoznawalny. Nie chciała, by w żaden sposób pisano o jej związku z Mike, chociaż po jego podziękowaniach na gali zapewne jutro wspomni, jakaś plotkarska gazeta o tej sytuacji jednak zbytnio się tym nie przejmowała, nie czytała takich szmatławców, często pisali tam artykuły, dla zasięgu by czytano, co dany artysta zrobiłby, było kilki walne. Ona unikała takich mediów jak ognia.
    — Bo co mam się chwalić, że kogoś znam, to moja prywatna sprawa, jakim mam znajomych. Zawsze będę bronić własnej prywatności i tych, których są mi bliscy, czy naprawdę to jest ważne, by wiedzieć dosłownie wszystko o danych gwiazdach, wolę oddzielenie gruntu prywatnego od zawodowego a umówmy się, są „artyści”, którzy tego nie potrafią — mruknęła, jednak mówiła, to tak cicho by tylko ich mała grupa to słyszała.
    — Zawsze mnie to w tobie podziwiało — odezwał się Mike — Nigdy nie zabiegasz o uwagę i rozpoznawalność, wręcz tego unikasz jak ognia, jestem kompletnym przeciwieństwem… — urwał, wspomnienia ze w związku z byłą żoną wciąż były dla niego koszmarne i niechętnie do nich wracał.
    — Wiem — powiedziała delikatnie — Ale to przeszłość, teraz żyj teraźniejszością — dodała, powoli odwracając się do niego.
    — Tak wracając do twoich słów — odezwał się, po czym delikatnie nachylił się i usłyszała jego cichy szept — Jedziemy do mnie? — widziała jego uśmiech gdy nieznacznie się od niej osunął.    
    — Teraz? — spytała lekko zdumiona.
    On jedynie przytaknął głową, a ona ujrzała błysk w jego oczach. Wiedziała, co chodzi mu po głowie, zbyt doskonale go znała. Wzdychając naprawdę cicho, opuściła głowę, po czym ponownie zerknęła na niego, kapitulując.
    — Dobrze — przyznała cicho z lekkim westchnieniem.
    Wymknięcie się z przyjęcia nie stanowiło dla nich problemu gdy nie dostrzegła gdy dziewczyny wróciły do swoich partnerów, a oni pozostali na uboczu sami. Powoli skierowali się w stronę wyjścia, gdy Mike zdołał zamówić taryfę, która miała pojawić się do dwóch minut. Opuścili stadion, stając w mroku nieco chłodniejszej nocy i oczekując na przyjazd taksówki, wdali się w krótką rozmowę. Niespełna po trzech minutach samochód zajechał. Wsiadając do samochodu, ponownie musiała, unieś nieco sukienkę, by jej nie zdeptać. Jedyne, o czym marzyła to się jej pozbyć, ale chyba nie tylko ona miała takie plany, wystarczyło spojrzeć na Michaela, który zupełnie jak przed paroma godzinami zerkał przelotnie na jej biust, kogo jednak ona, oszukuje on wręcz, bezczelnie się w niego gapił. Dojechanie do domu muzyka zajęło im ponad czterdzieści minut, bo oczywiście wpadli w korek, co było normą w tym mieście, o dziwo dojechali praktycznie na czas na galę. Michael nim zdołała się ponownie, zdołała się oburzyć, że zdecydował się zapłacić również za nią, wyjął portfel, wyjmując z wnętrza jeden z zielonych banknotów o dość wysokim nominale, tak naprawdę nawet by nie próbowała kłócić się o zapłatę, bo tak naprawdę prócz telefonu, nie miała przy sobie kompletnie nic, jej karty leżały porzucone gdzieś w torebce, która sama została przez nią porzucona na kanapie w salonie w jej własnym mieszkaniu, zanim zdołała zabrać torbę oraz zapakować do samochodu wszystkie zwierzaki, co było dla niej koszmarem to skrycia Cindy w transporterze, kotki, która nigdy nie robiła jej problemów, no jeżeli nie jechała z nią do weterynarza, ponad dziesięć minut musiała za nią ganiać by móc wreszcie ją złapać i skryć bezpiecznie obok brata. Junka, która była najgrzeczniejsza, nawet czekała przy drzwiach, zanim nie zebrała wszystkich rzeczy. Czasami było to kłopotliwe zabieranie się ze zwierzakami, jednak na dłużej niż jeden dzień nie chciała ich zostawiać samych, czasami myślała, jakie było to łatwe gdyby mieszkali wspólnie, nie byłoby, aż tak wiele problemów, owszem może byli w związku już trzy lata, a ona nadal nie przeniosła się do ukochanego na stałe, jak niektóre pary już po roku decydują się razem żyć, ona zwyczajnie cieszyła się takim życiem, głównie na wzgląd na wyścigi znała zapędy Mike’a, on najchętniej pragnąłby ją przykuć do łóżka i nie wypuszczał, ale teraz gdy była sama i nie miała w planach spędzenia nocny z nim, często uciekała na nocne treningi, pomimo że była nie jednokrotnie niewyspana to lubiła taki styl, przywykła do niego, brak snu był niczym w porównaniu z radością, jaką niesie prowadzenie ścigacza, poczucia tej woni wolności, tego smaku adrenaliny. Chyba bała się tego, że gdy zdecydowałaby się, z nim zamieszkać utraciłaby tę możliwość nocnej jazdy. Znała zapędy własnego faceta, nie musiała nawet się mu teraz przyglądać, by dostrzec, że jest niesamowicie napalony, pragnęła też mieć w nocy swobodę, która daje jej osobne mieszkanie.
    Nie dostrzegła nawet tej chwili gdy popadła w zamyślenie i wręcz powolnym krokiem podeszła ku drzwiom, przy których stał już Michael i wręcz nerwowo szukał kluczy do domu. Uśmiechnęła się nieco rozbawiona, chwytając klips swojej kopertówki i sięgając do środka, nie musiała długo szukać nawet wcale nie musiała gdy chwyciła w swoją dłoń pęk kluczy.
    — Czy to nie tego szukasz? — zagadnęła, unosząc dłoń z metalową obręczą.
    Widziała, jak poderwał głowę, spoglądając na nią i utkwił swoje pociemniałe spojrzenie w jego zgubie, którą już panicznie myślał, że stracił, lecz jak się okazało, jego wspaniała dziewczyna je posiada, zupełnie zapomniał, że dał jej tuż przed galą, by dla niego przytrzymałaby być pewnym, że przez przypadek mu nie wylecą w trakcie. Wzdychając w wyraźną ulgą, ujął od niej swoją własność, kradnąc jej delikatnego całusa, chociaż zdecydowanie pragnął dużo więcej, jednak zamierzał szybko to zmienić. Patrzyła jak gorączkowo, z lekką trudnością stara się otworzyć ciemne skrzydło drzwi, lecz po paru sekundach zdołał w końcu uporać się z nimi. Pokonując ich upór, otworzył je, jedyne co czuła to uścisk jego dłoni na swoim nadgarstku, po czym wręcz wpadł z nią do środka, torebka już przy wejściu wyleciała z jej rąk, miała ogromną nadzieję, że telefon będzie cały, gdy wręcz praktycznie została pchnięta na ścianę. Jednak przekonana co jej wspaniały chłopak planuje, wiedziała, że nie może mu tak szybko na to pozwolić. Przyłożyła dłoń do jego piersi, tym samym powstrzymując go przed dalszą grą, sama zacisnęła pewnie swoje palce na krańcu jego już rozpiętej marynarki i podążając w stronę salonu, pociągnęła go za sobą, mówiąc nieco głośniej:
    — Odkupujesz mi telefon, jak przestanie żyć — skomentowała, po czym pewnym ruchem ciągnęła go za sobą po stopniach, które prowadziły na górne piętro.
    Słowa zdawały się być nie potrzebne gdy przeszła z nim przez korytarz i dotarli w końcu do sypialni, gdzie wiodły wciąż otwarte drzwi, jak się okazało Watler i Cindy zdecydowali sobie urządzić drzemkę na jednym z foteli, jednak nie martwiła się o te futrzaki, oni mieli bardzo mocny sen, budzili się kiedy tylko chcieli. Stanęli nieopodal łóżka, a ona zwróciła się w stronę Shinody, któremu wręcz oczy iskrzyły ze szczęścia, gdy popatrzyła na niego, nie musiała długo czekać gdy wręcz w zaborczym uścisku przyciągnął ją do siebie, już sięgał do krańca sukienki, wręcz była przekonana czego, tak bardzo teraz pragnął, zdjąć to wręcz teraz niepotrzebne ubranie i móc wreszcie się pobawić się z nią, ujrzeć jej nagie ciało, pragnął zdobyć możliwości zabawy ujrzenia i popieszczenia jej jędrnego biustu, w który od przeszło paru godzin wciąż ukradkowo spoglądał.
    Z chwilą gdy wreszcie zdołał się pozbyć tego czerwonego materiału, a ona stanęła przed nim praktycznie naga, jedyne co miała na sobie to dość skąpą dolną bieliznę, która tak wiele nie zakrywała, łakomie wciąż patrzył na jej kształtne piersi. Nie była w stanie się zorientować gdy pchnął ją na krawędź materaca, a ona upadła na jego krawędź, mimowolnie rozchylając, nieco uda, przez co mógł mieć więcej widoków, jednak skrawki materiału stringów nieco mu to uniemożliwiało, jednak przeczuwała, że wkrótce to się zmieni.
    — Nie tak szybko Shinoda — powiedziała, gdy wręcz uklęknął przed nią.
    Poderwał na nią swoje spojrzenie, a ona jedynie zlustrowała go swoim swoimi błękitnymi oczami, lustrując jego wciąż ubrany garnitur jedynie do połowy rozpiętą koszulę.
    — Rozbieraj się — rozkazała stanowczo, a jej głos wyraźnie nie tolerował żadnych ustępstw — Już nie ma zabawy, póki się tego nie pozbędziesz — zagroziła.
    Obserwowała go jak posłusznie, wstaje, po czym pozbywa się wręcz w szaleńczym tempie już zbędnych ubrań, niespełna po niecałej minucie stanął przed nią zupełnie nagi, co niezwykle ją zadowoliło i ponownie patrzyła, jak klęka i wręcz jak urzeczony zbliża się ku niej i poczuła, niemal w tej samej chwili jego usta na jednej ze swojej piersi wręcz zamruczała z zadowolenia, bo pomimo że często pozwalała mu na zabawę w taki sposób, ostatnio jakoś się im nie zdarzyło, a teraz mógł mieć niezwykłą okazję, by się ponownie pobawić.
    — Nic mnie tak nie pociąga — mruknęła niezwykle uwodzicielskim głosem — Jak mężczyzna, a zwłaszcza ty klęczący przed de mną — dodała z niezwykłym urokliwie.
    To wystarczyło, by wręcz poczuła jak zaciska nieco mocniej swoje zęby na jednym ze jej sutku, na co sapnęła nieco głośniej, uwielbiała takie sytuacja, wręcz reakcje z zaskoczenia, to niesamowicie ją pobudzało i wzmagało większy apetyt na niego i pragnienia, by poczuć większą żądzę. Jednak on zdawał się, nawet nie zwrócił uwagi na jej słowa, kompletnie zatracony w swojej zmysłowej zabawie, gdy obdarował pieszczotami jej drugą pierś. A jej jęki jeszcze bardziej wzbudzało w nich chęci do dalszych swoich poczynań i dla nich obojga zdawało się, że czas nie byli przejęci, to nie miało znaczenia gdy mieli oboje niezwykle wyśmienitą zabawę, ale po dość długiej chwili to zdawało mu się nie wystarczać gdy odsunął się od niej, po czym podniósł się nieco do góry. Nie spostrzegła gdy kiedy sięgnął do krańca, jej bielizny wręcz zmusił, ją by poderwała, nieco uda ku górze i jednym płynnym ruchem pozbyła się ich z jej ciała.
    — Kładź się — wręcz ją ponaglił.
    Tak właśnie kończy się większość ich zabaw, zupełnie zatraceni w swojej namiętności nie pragnął tak prędko tego kończyć. Posłusznie ułożyła się wygodnie na rozłożonych poduszkach wzdłuż wezgłowia, a ona niemal w tej samej chwili zobaczyła jego nad sobą, widziała jego wręcz radosny wyraz twarzy gdy poczuła, jak powiódł swoimi palcami wzdłuż jej kobiecości, jego palce wręcz ociekały od jej wilgoci.
    — Jak zawsze tak rozkosznie mokra — nawet nie mogła odpowiedzieć, gdy w jednej chwili poczuła, jak wchodzi w nią nieco stanowczo.
    Jęknęła nieco głośniej gdy wręcz w całości się w nią wbił. Mike był facetem, któremu naprawdę nie wiele było trzeba, by był naprawdę szczęśliwy, a jedną z tych rzeczy był seks z nią, uwielbiał to, odkąd zaczęła być ona coraz śmielsza w łóżku, przestała się niepokoić i bać a zaczęła czerpać z tego cholerną przyjemność, ich wspólne noce stawały się bardziej zmysłowe i niezwykle namiętne. Nie było chwili, w której by pragnęli, z tego nie skorzystać owszem były dni gdy siadywali i spędzali wieczór zupełnie inaczej jednak w większości przypadków jeśli zaczynali się zabawiać, kończyło się namiętnymi chwilami w łóżku, teraz jednak od razu od wejścia pozwoli, się ponieś chwili. A jedyne czego teraz on pragnął to słyszeć jej zmysłowe jęki i wręcz jej krzyki. Tak właśnie się to kończyło gdy trafili do sypialni zwłaszcza Gdy jej facet był niezwykle napalony i pragnął, znowu mogła, poczuć jak bardzo pragnął ją zadowolić i finał by zupełnie taki sam jak zawsze gdy wręcz jej głośny krzyk jego imienia przedarł ciszę panującą w sypialni.
    Opadł tuż obok niej niezwykle zadowolony i szczęśliwy, popatrzyła w bok na niego, radość była czymś nie do opisania na jego twarzy, uśmiechnęła się jedynie, nie planowała tego wieczoru tak prędko zakańczać. Kącik jej ust drgnął ku górze, gdy pewnym ruchem uchwyciła jego męskość, niemal podrywając się do góry, usiadła na jego kolanach z niezwykle uradowanym wyrazem twarzy pragnąć tym razem to jemu sprawić odrobinę upragnionej rozkoszy.
    — Pora na moją kolej — powiedziała jedynie.
    A ich noc zdawała się zupełnie nie kończyć.

✰✰✰

    Widzimy się po raz kolejny. Tak Julcia ujawniła się publicznie a co do bransoletki i naszyjnika Julii i Mike to dam wam linka:

Harmonogram na luty:

Rozdział 11 - 4 luty
Rozdział 12 - 11 luty 
Rozdział 13 - 18 luty 
Rozdział 14 - 25 luty


Saturday, January 21, 2023

III 09 — ZAPOMNIAŁEŚ O MNIE, A MNIE POCHŁONĘŁA FANTAZJA

    Przerzuciła kolejną stronę książki, którą trzymała w swoich dłoniach pochłonięta w świecie literackiej fikcji. Zachłyśnięta historią, jednej z wielu książkowych bohaterek, praktycznie wokół niej nic zupełnie ją nie obchodziło. Czytając powieść, miała wrażenie, że rzeczywistość nie istnieje, a ona jest naocznym światkiem wydarzeń rozgrywających się na kartach tomu powieści, którą z namiętnością wręcz pochłaniała od paru godzin. Otulona jedynie śpiewem pojedynczych ptaków siedzących na najwyższych gałęziach pobliskich drzew spokojna aura, która ją otaczała, była idealną chwilą, by chwycić jedną, z książek z biblioteki Mike’a i poznać historie zawartych w słowach na wielu kartkach stron literatury pięknej i ona, chociaż nie miała wybranego gatunku, często sięgała po obyczajówki, które opowiadały niby zwykłą historię, czasami zdarzały się niezwykle nudne i nieciekawe tak, że po paru kartkach często rzucała tom, w kąt nie wracając już do tej powieści, a były również takie, które z czystą namiętnością śledziła i wręcz irytujące było dla niej gdy ktoś zdecydował się jej przerwać śledzenie historii bohaterów, wtedy miała wrażenie, jakby wtargnęła do ich świata jakby stała obok, śledząc każde zdarzenia rozgrywające się w niej, jednak bywały chwile jakby czując się bohaterką tej historii. Dość surrealistyczne, ale prawdziwe gdy powieść niezwykle ją zainteresowała.

Okoliczności, w których się znalazła, tak naprawdę były zwyczajne, zamiast siedzieć na uczelni jak w każdy piątek, w ostatniej chwili odwołali im wszystkie wykłady czy ćwiczenia, lecz nadal nie rozumiała, dlaczego więc skoro miała dzień wolny i jedynie plany na wieczorny trening, nie miała ochoty, wracać do siebie więc siedziała nad w domu ukochanego, który wręcz w ostatnich tygodniach się śmiał, że zamieszkała na stałe po części była to prawda, bo od chwili gdy się rozchorowała i trafiła pod cudowną opiekę swojego partnera, zawitała w mieszkaniu tylko na chwile, by zabrać, co było jej potrzebne spakować ubrania i wrócić do niego, oczywiście poruszył ponownie temat przeprowadzki, jednak ona to zignorowała. Nie fakt ze nie chciała tego, ale miała lekkie obawy. Dlaczego?
    Powód był błahy, ale dla niej niezwykle istotny. Wszystko sprowadzało się do jej nocnych treningów nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że Mike dość nie przychylnie patrzył na jej nocne wypady. Nie lubił gdy wychodziła wieczorami i wracała praktycznie nad ranem, oczywiście martwił się to normalne i w pełni go rozumiała, ale czuła ze przeprowadzka może się liczyć z ograniczeniami właśnie spowodowaną, że Mike poprosi ją, by ograniczyła te wieczorne ćwiczenia, a tego nie chciała zrobić. Oczywiście oboje musieliby iść na kompromis, bo to liczy się w udanym i szczęśliwym związku, ale nadal tkwił w niej strach o wspólne mieszkanie. I tak praktycznie ostatni miesiąc, który spędziła u niego, a musiała zapłacić rachunki za swoje mieszkanie, sprawiły, że wyrzuciła pieniądze praktycznie w błoto, ale nadal była pełna sprzeczności i nie była pewna czy podjęłaby dobrą decyzję, przenosząc się do niego. Oboje musieli, by wiele zmienić, bo pomimo wspólnego związku to mieszkanie osobno dawało im swobodę i nie wcale nie mówi, że wspólne mieszkanie to zabierze całkowicie, jednak będą musieli pójść na wiele kompromisów. A może po prostu szukała dziury w całym i próbowała doszukać się problemów gdzie ich nie ma. Nie wiedziała po prostu czuła, że to już poważna decyzja i może też po części się bała.
    Nie chciała ranić Mike’a, ale nie potrafiła się zdecydować czy to jak najbardziej rozsądny krok, jaki mogła podjąć, jak na razie pasował jej układ, w którym żyli, mając osobne mieszkanie. Wolała jak na razie dmuchać na zimne. Życie może ich jeszcze zaskoczyć, a oni tego po prostu nie wiedzą.
    Nie odrywając nawet wzroku, sięgnęła dłonią po kubek z wodą, który położyła na biurku, dosłownie na moment podniosła wzrok, by dostrzec jak na ciemnym dębie blatu, tuż obok laptopa jej ukochanego leży Wather, pokręciła z lekką dezporapatą głową, mrucząc pod nosem:
    — Nigdy cię tego nie oduczę.
    Upijając spory łyk wody, odstawiła kubek i ponownie zacisnęła palce na krawędzi książki, wracając do swojej opowieści, nawet na moment nie spuszczając nóg z biurka, które oparła na nim. Tak wie, to nie przystoi damą, ale tak naprawdę nikt ją nie widzi, a jej czarny kocur drzemał a najlepsze. Ponownie odwracając stronę w książce, nawet nie zwracając uwagi, że po domu zaczęły odbijać się echem czyjeś kroki. Była zbyt pochłonięta książką, by zwracać na to uwagę.
    — Czy ktoś ci mówił, że to nie wypada trzymać nóg na biurku?
    Drgnęła na tyle wystraszona, że książka, którą trzymała w swoich rękach wypadła jej z rąk nie była w stanie jej złapać gdy wylądowała ona na ziemi. Czuła swój przyśpieszony oddech gdy chwyciła się kurczowo za serce, mimowolnie patrząc z wyrzutem na mężczyznę, który stanął w drzwiach.
    — Mike! — krzyknęła oburzona, patrząc na swojego partnera z wrogością — Myślałam, że zawału zaliczę — powiedziała z wyrzutem.
    — Jesteś zdecydowanie za młoda — skwitował, podchodząc bliżej.
    Schyliła się po swoją zgubę, chwytając grzbiet powieści i podnosząc się. Ponownie wyłożyła swoje nogi na krawędzi biurka z chwilą gdy otwierała książkę, by znaleźć stronę, na której skończyła czytać, zanim jej ukochany jej przerwał, dostrzegła, jak opiera swoje dłonie o krawędź biurka i pochyla się znacząco ku niej jednak widziała jego czujny wzrok gdy skupił na niej swoje spojrzenie.
    — No co? — spytała, delikatnie wznosząc lekko ręce ku górze i patrząc na niego gdy tom powieści wylądował na jej udach, niemal czuła jego palący wzrok na sobie i naprawdę nie miała pojęcia, o co mu chodzi — A ty niezajęty pracą? — spytała.
    Wręcz bladym rankiem gdy dowiedziała się, że zajęcia zostały odwołane na uczelni, oczywiście była praktycznie przygotowana do zajęć miała już wyjeżdżać gdy na grupie otrzymała tę wiadomość i skończyło się na tym, że została w domu, a jej ukochany zająć się muzyką, miał jechać do studia, no ale oczywiście również został, jednak zamknął się w domowym studiu i od rana z tamtą nie wychodził.
    Co mogła zrobić w tym wypadku?
    Usiadła w jego biurze, bo rankiem padało od paru dni, zapowiadali, że dzisiejszy i jutrzejszy poranek miał być deszczowy, a że w biurze znalazła książkę, którą obecnie czytała, nie chciało się już jej schodzić i została tutaj wykładać się w wygodnym fotelu, tonąc w świecie fikcji.
    — Zrobiłem sobie przerwę, ale widzę, że potrafiłaś się sobą zająć — stwierdził.
    — Mike odnoszę wrażenie, że jesteś lekko poirytowany. Co się dzieje? — spytała, spuszczając stopy, z drewna odkładając tom na zamkniętego laptopa, a sama oparła dłonie o krawędź biurka.
    — Nic — odpowiedział zdziwiony jej pytaniem — Po prostu… Nie wiem, jak ci to powiedzieć.
    — Chyba mnie nie zdradzasz? — spytała stanowczo, patrząc na niego podejrzliwe.
    — Nigdy! — powiedział oburzony, unosząc dłonie w geście obronnym — Tylko… — westchnął jedynie.
    Widziała, jak sięga do tylnej kieszeni spodni i wyjmuje z niej coś, po dosłownie sekundzie dostrzegła, jak kładzie na ciemnym drewnie złożoną w pół kopertę i przesuwa w jej stronę. Patrzyła na to lekko zdziwiona gdy sama sięgnęła i z chwilą gdy koniuszki jej palców zetknęły się z papierem, ujęła je i uniosła i wtedy dostrzegła charakterystyczne logo gramofonu. Logotyp, który kojarzył się jej tylko z jednym, a z boku dostrzegła adres korespondencyjny Michaela. Podniosła na niego oczy, a ten skinął lekko głową, zachęcając ją, by otworzyła. Chwyciła zgięty róg koperty i otworzyła zamaszystym ruchem, widziała już część kartki z pięknymi grawerunkami, wysunęła na dłoń złożoną w pół kartkę i nie musiała sinawe przyglądać się, by dostrzec zaproszenie. Chociaż nie była zbyt ciekawską osobą, to teraz była zaintrygowana. Otwarła, zaproszenie śledząc spojrzeniem druk oraz odręcznie napisaną nazwę zespołu jej ukochanego.
    — Czy to oznacza…? Czy…? — nie mogła wręcz wydusić, z siebie słowa patrząc na to, w końcu wyrzuciła to z siebie — Zostaliście nominowani po prawie dekadzie!? — niedowieszana.
    To prawda Linkin Park ostatnio zdobył nagrodę w dwa tysiące trzecim przy wspólnym nagraniu Numb/Encore wspólnie z raperem Jay—Z, ale od tego czasu praktycznie nie słyszała, by zostali, nominowali do kolejnej nagrody muzycznej, która jest uznawana za jedną z najlepszych na całym świecie. Owszem mieli już dwie statuetki właśnie za remix Numb jednej z jej ukochanych piosenek, ale również mogli się poszczycić nagrodą za najlepszy debiut lat dwutysięcznych. Oczywiście otrzymywali inne nagrody miedzy, jednak potem przyszli inni artyści, którzy byli nagradzani i owszem byli artyści, którzy wielokrotnie otrzymywali statuetki, jednak oni po prostu od praktycznie dziesięciu lat nie zdobyli już żadnej statuetki od Akademii i jedna z najlepszych uznawanych w świecie muzycznym jednak oni nie spoczywali na laurach, dla zespołu Mike’a byli ważniejsi fani, to dzięki nim chłopacy zdobyli, popularności pokochały, ich miliony to im zawdzięczali swój osobisty rozgłos. Oni cenili fanów, ponad wszystko zawsze to im dziękowali, że są w tym miejscu, mieli wiele przejść, o wielu jej opowiadali, ale to upór i samo zaparcie sprawiło, że są w obecnym miejscu dzięki swoim fanom gdyby nie oni nie zdobyli, by owej sławy. Pokochano ich za to, co tworzą, jarymi są ludźmi, to jak bardzo angażują się występy, są dla fanów i to się liczyło, tworzyli muzykę z pasji i miłości nie dla pieniędzy. Gdyby tak rzeczywiście było Mike, nie siedział, by wiecznie w domowym studiu i nie nagrywał. Widziała w nim pasje do tego co robił, patrzyła jaką radość mu sprawia tworzenie muzyki produkowanie jej i pomimo ukończonych studiów Sztuk Pięknych on spełniał siej jako muzyk i producent, lecz grafikę traktował jako hobby i poboczny projekt.
    — Tak — widziała pijącą od niego dumę.
    Wręcz z krzykiem radości wręcz przebiegła w dwóch susach biurko i rzuciła się mu w objęciach, składając mu szczere gratulacje. Niby to tylko statuetka tak i nie powinno zwracać tym uwagi, ale to dowodzi, że jednak fani oraz ludzie z Akademii wzięli ich pod uwagę, nominując do kolejnej nagrody.
    Niemal po paru minutach gdy stali wtuleni w siebie nagle poczuła, jak Michael lekko odsuwa ją od siebie i patrzy w jej bladoniebieskie oczy. Spojrzenie, które tak bardzo kochał, w które uwielbiał się wpatrywać. Ta ujmująca go barwa niemal najczystszych brzegów oceanu bijąca w jej oczach była czymś zachwycającym i zapierającym dech w piersi widokiem. Nie mógł powstrzymać się przed spoglądaniem w jej piękne oczy. Mówi się, że oczy to zwierciadło duszy jeśli to prawda jego ukochana miała najpiękniejsze wnętrze, jakie mogła znaleźć wiedział o jej wadach akceptował je był świadom ze nie była idealna, lecz dla niego w jego małym świecie była nie gloryfikował jej, jednak po nieudanym związku znalazł ponownie radość z życia przy boku tej dziewczyny i pomimo że łączyła ich stosunkowo, z początku tylko przyjaźń on z czasem pojął, że czuje do niej coś więcej. Jedną z najszczęśliwszych chwil, wręcz momentów jego życia była ten słynny wieczór na plaży i to gdy Julia zgodziła się z nim. Był cholernym szczęściarzem, mając ją przy sobie. Dziewczynę, która nie zabiegała o jego pieniądze, wręcz przeciwnie pracowała, utrzymywała się i dokładała się mu do zakupów, chociaż ją wiele razy prosił, by tego nie robiła. Była zaradną młodą kobietą, która pomimo pracy studiowała, miała swoje pasje i zainteresowanie dzieliła również czas ze znajomymi i również nim. Nie mógł chyba prosić o więcej. Nie zabiegała o sławę, wręcz uciekała od żadnych możliwości poznania jej przez świat. To za skromność i ją pokochał. Była zupełnie inna od jego byłej żony i takiej pragnął kobiety, która będzie wsparciem dla niego w ciężkich chwilach, zawsze wspomoże, pocieszy czy rozśmieszy. Julia była nie tylko dziewczyną, ale przyjaciółką, której mógł się wygadać i wiedział, że ona go nie wyśmieje, wręcz jak będzie mieć problem, spróbuje mu pomóc i znaleźć rozwiązanie. Czy mógł prosić o wiele? Nie ważne dla nich była różnica wieku, dla nich istotne było, że potrafili się dogadać.
    — Słonko, wiem, że nie chcesz się afiszować, ale… — urwał na moment, czując lekką obawę jednak ciepło oraz otucha, jaką niosła za sobą, zwyczajnie obecność tej dziewczyny sprawiło, że zdobył się na odwagę, po czym patrząc, jej głęboko w oczy zapytał — Zgodzisz się mi towarzyszyć?
    Zamurowało ją!
    Dosłownie ją wcięło, patrzyła na niego oszołomiona nie mając pojęcia co powiedzieć na jego niespodziewaną propozycję. Zaniemówiła, jednak po chwili zaczęły targać ją wątpliwości. Z jednej strony obiecała sobie oraz Chesterowi, że się nie ujawni, ponieważ chciała mieć zwyczajne życie, a nie być śledzącą z powodu, że jest siostrą Benningtona z drugiej strony jednak czy musieli o tym mówić? Przecież i tak to nie ona będzie wtedy ważna gdy nic nie powiedzą, nikt połączy faktów, równocześnie, będzie mogła wesprzeć nie tylko swojego partnera, ale brata i resztę chłopków i miała niedoparte wrażenie, że jak i Alice tak i Ines oraz Anais pojawia się jako partnerki Brada Dave czy Chestera. Zagryzła lekko wargę w zamyśleniu, dokładnie analizując za i przeciw jednak wiedziała już zdenerwowanie w oczach Michaela, który wyczekiwał z niecierpliwością na jej odpowiedź.
    Przecież mu tego nie zrobi!
    Nie wystawi go w tak ważnym dniu. Mimowolnie uśmiechnęła się, odzywając się po chwili wręcz głuchej ciszy.
    — Tak pojadę — powiedziała z radością.
    Niemal w następnej chwili poczuła, jak grunt spod jej stóp się usuwa i nie potrzebowała wiele by zrozumieć gdy wirowała w objęciach ukochanego.    
    — Mike postaw mnie na ziemi! — krzyczała ze śmiechem.
    Niemal w tej samej chwili poczuła, jak pewnie staje na nogach, lecz czuła namiętność ust Michaela gdy złożył na jej ustach namiętny pocałunek, mimowolnie objęła go, za szyje oddając, z ogromnym zaangażowaniem jego pocałunek. Jednak jak mogli się łudzić, że ta słodka chwila będzie dłużej trwać, gdy nagle cały gabinet rozbrzmiał charakterystyczną muzyczką przychodzącego powiadomienia. Widziała pobłysk niezadowolenia w oczach ukochanego gdy odsunęła się od niego, podchodząc powrotem do biurka, by odebrać telefon.
    Siadając na skórzanym fotelu, chwytając smartfona, nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła go do ucha, niemal natychmiast usłyszała po drugiej stornie głos Seleny:
    — Julcia skarbie masz czas pogadać, pewnie, że masz — zaczęła szczebiotać jej przyjaciółka.
    — Cześć Selena
    Mimowolnie dostrzegła jak Michael wywraca oczami gdy usłyszał z kim rozmawia. Nie to ze miał złe relacje z Adams jednak był świadomy, z czym się wiąże telefon od jej najbliższej koleżanki, która od prawie trzech lat mieszkała i studiowała w Mediolanie wraz z Marinette. Selena miała tę niebywałą cechę, że była ogromną gadułą, mogła wręcz godzinami gadać nawet nie łapiąc zadyszki szczególnie w chwilach takich jak te gdy dzieliły ją od przyjaciółek kilometry i potrzebowała się wygadać. Owszem mieszkała wspólnie z Marinette i przecież były częścią ich licealnej grupki i były przyjaciółkami, ale jak to brunetka twierdziła, czasami potrzebuje innej przyjaciółki do poplotkowania, a często była to ona. To było widoczne w ich grupie, pomimo że ona, Alex, Emily oraz Selena i Marinette były grupką przyjaciółek, było widoczne, że nie raz jedne były bardziej przywiązane do innych, tak jak w przypadku Seleny była najbardziej przywiązana do Alex, ponieważ znały się najdłużej, a potem również z nią, w jej przypadku tak była to Selena oraz paryżanka. Jednak pomimo tego wszystkie były dla siebie tak samo ważne i pomimo że już wiodły swoje życie, nie zapominały o sobie. Wreszcie po latach znalazła przyjaciółki, którym ufała bezgranicznie i nie to nie oznaczało, że nagle zapomni o Tonym. Anthony jest dla niej niczym przybrany brat, był i zawsze będzie tym najbliższym przyjacielem, jednak czasami potrzebowała dziewcząt w swoim gronie znajomych takich zaufanych, z którymi mogłaby poplotkować o babskich sprawach, po obgadywać swoich chłopaków, poczuć się jak zwyczajna dziewczyna, bo czasami pewnych tematów lepiej nie poruszać przy mężczyznach.
    Patrzyła z ciekawością na Michaela, który usiadł przy stoliku nieco zrezygnowany, wiedząc, że musi teraz poczekać aż Selena nie skończy swojego przydługiego monologu, jednak nie spodziewał się jak długo, może trwać ta rozmowa.
    Czas umykał nawet nie zdawała sobie sprawy kiedy od początku rozmowy z Seleną minęły dwie godziny, straciła poczucie czasu, tak zagadana z kumpelą przestała zwracać nawet uwagę na Mike’a, który z każdą minutą czuć coraz większe poirytowane i zniecierpliwienie oraz od praktycznie godziny odczuł silne pragnienie zabawy i nie byłby w tym nic absolutnie dziwnego, ale widząc jak jego dziewczyna, trajkota dosłownie przez telefon, zagadana w najlepsze wiedział, że musi albo poczekać, albo uciec się do podstępu by zakończyła to połączenie. Może się nie wydawać, ale Julia też lubiła sobie pogadać, a gdy jeszcze dochodziła do tego Marinette to pół dnia wyjęte miał z życia gdy u niego była, owszem mógł się burzyć, ale potrafił również zrozumieć dziewczęta. Rzadko się widują, ze sobą dzielą je kilometry, nie mogą spędzić czasu na mieście jedyną formą kontaktu to rozmowy telefoniczne czy video i spotkania gdy Marinette oraz Selena wracają do kraju. Wtedy jest wręcz uświadamiany, że mogą zdarzyć się dni gdy nie spotka się, z ukochaną dowiaduje się na parę dni, wcześniej zawsze stara się go o tym powiadomić.
    Biorąc głęboki oddech po nieco dłuższym monologu, odwróciła się w krześle powrotem do biurka, mimowolnie spojrzała na ukochanego, który siedział z nią od prawie dwóch godzin i czekał, aż skończy, rozmawiać, mimowolnie zmarszczyła brwi, patrząc na jego posturę. Siedział wygodnie na kanapie, opierając jedno ramie o wezgłowie sofy, przesunęła spojrzeniem po nim, mimowolnie dostrzegła, jakby przed momentem wsunął swoją dłoń pod swoją bieliznę, spuściła wzrok, patrząc niemal na wybrzuszenie w jego spodniach. W jednej chwili czuła jak po jej ciele przebiegają nagły dreszcz podniecenia, a jej ciałem wstrząsnęła nagłe ciepło. Mimowolnie nie mogła uwierzyć, w co widzi gdy patrzyła, jak jej ukochany dosłownie przed nią sam sprawia sobie rozkosz. To nie było zupełnie do niego podobnie albo jeszcze czegoś o nim nie wiedziała. Czy jednak miało to teraz jakiekolwiek znaczenie teraz? Patrzyła niczym zahipnotyzowana na niego, na każdy jego ruch, na to jak poruszają się jego spodnie pod wpływem jego własnych ruchów, otworzyła lekko usta i niemal w tej samej chwili nieświadomie oblizała koniuszkiem swojego języka swoje wargi. Nie musiała długo czekać na jego reakcje. Śledziła każdy jego krok gdy podniósł się ze skórzanej kanapy i szedł ku niej, słowa Seleny praktycznie do niej nie trafiały. Słuchała, ale nie miała bladego pojęcia, o czym mówił, za bardzo była zaintrygowana swoim własnym facetem, który tej samej chwili stanął tuż przy niej. Jednym płynnym ruchem odwrócił fotel, na którym siedziała w swoją stronę. Patrzyła, jak rozsuwa klapę swoje paska u spodni, który padł na boki. Patrzyła, jak rozpina spodnie, by po paru sekundach padły u jego stóp, nie minęły sekundy, a bokserki podzieliły, ich los stał teraz przed nią półnagi, patrząc jak jego męskość już wyraźnie się unosi to trwało zaledwie chwile gdy poczuła jak przykłada swoją dłoń do jej skroni i przysuwa pewnym, ale spokojnym ruchem do swojego członka, poczuła go dosłownie w tej samej chwili w swoich ustach i jeśli miałaby mówić, że jej się to nie podobało. Skłamałaby! Dosłownie to działo się w tej samej chwili, gdy nagle został jej odebrany telefon, którzy przyłożony miała do ucha nawet nie zdawała sobie sprawę jak bardzo odczuje tą dwugodzinne rozmowę telefoniczna czując przez chwile głuchą ciszę jednak ona mimowolnie chwyciła jego prądzie u nasady zbyt zajęta zmysłową zabawą męskością swojego faceta, by się tym przejmować. Niemal słyszała nad sobą głos Michaela gdy sam wciął się w monolog Admas.
    — Selena jak miło cię słyszeć…
    — Mike? Co ty robisz, daj mi Julie do telefonu!
    — Aktualnie jest zajęta — odparł, wymownie patrząc z uśmiechem na swoją dziewczynę, która w najlepsze się zabawiała — Cześć.
    Chciał dosłownie ją spławić. Odsuwając telefon, słyszał jej oburzony głos, lecz zakończył połączenie, odrzucając telefon na biurko. Uśmiechnął się jeszcze bardziej, bo wreszcie po prawie dwóch godzinach zwrócił uwagę ukochanej na siebie, mogąc rozkoszować się dotykiem jej ust, jej zmysłowych dłoni, które jeszcze bardziej go pobudzały.
    Minuty przestały mieć znaczenie gdy w upojnej zabawie rozkoszowali się chwilami tylko we dwoje. Nie miało to znaczenia, liczyła, się tylko ta chwila, ta jedna namiętność, która mogła mu sprawić. Jeśli kiedykolwiek ktoś powiedział jej, że dla niej czystą przyjemnością będzie sprawienie rozkoszy swojemu facetowi, nie dałaby by wiary, a jednak potrzebowała lat i zdrowego związku, by zrozumieć, że seks oralny nie jest straszny nie jest w nim nic złego gdy mogła znaleźć partnerka, który nigdy nie naciskał, wręcz rozumiał jej obawy i to zaakceptował. Chyba proszenie i nienaglenie sprawiło, że zaczęła, postrzegać to zupełnie inaczej chciała przekonać się, czy rzeczywiście, czy sprawienie rozkoszy ukochanemu jest czymś absolutnie złym. Nie i nigdy nie było, a teraz po prostu uwielbiała sprawiać mu radość wsłuchiwać się w jego jęki zadowolenia to, co sprawiało jeszcze bardziej że nie chciała tego kończyć.
    Niemal doszedł w jej ustach, widział, jak kurczowo trzyma się ram biurka, pochłonięty namiętnością, słyszała jego lekko urywany oddech gdy starał się go uspokoić. Wystarczyła chwila gdy niemal porwał ją z krzesła, na którym siedziała i sam wręcz usiadł na nim, a ją niemal przełożył przez kolana, czuła jak wręcz zrywa z niej spodnie, wcześniej rozpinając jej, jej stringi podzieliły los ciemnych jeansów, które miała na sobie.
    Niemal w następnej chwili poczuła dość mocne klaps na swoim pośladku, co niemal natychmiast spotkało się z jej oburzeniem, poderwała się lekko, patrząc na niego, lecz w niemal w tej samej chwili poczuła jego dwoje palców, między swoją kobiecością niemal czuł jej wilgoć na swoich opuszkach, jęknęła głośniej gdy ponownie przesunął je wzdłuż jej warg sromowych. Nie była nawet w stanie zareagować gdy usłyszała jego dość stanowczy, ale niezwykle pociągający głos.
    — Otwórz usta.
    Zrobiła, o co ją prosił, patrząc i czując jak wsuwa do jej ust swoje palce, które dosłownie przed chwilą czuła znacznie dłużej. Mimowolnie przesunęła językiem po jego koniuszkach palców, smakując samą siebie, pieszcząc językiem jego palce. Skłamaliby oboje gdyby powiedzieli, że od chwili ich pierwszego seksu nic się nie zmieniło wręcz przeciwnie wiele, ale to bardzo dużo. Otworzyli się na wiele doznań i doświadczeń, wciąż czegoś nowego próbowali, chcieli się bawić, korzystać z tego, że dosłownie nie mieli przed sobą tajemnic, nic ich nie krępowała, nie mówili „nie”, bo poczuli swobodę, upragnionej wolności nawet w kwestii łóżkowej i to było coś niezwykłego.
    Uczyli się seksu na nowo. Ona zaczynała owszem, ale miała złe doświadczenia, z doznaniami seksualnymi Mike musiał na nowo zaufać innej i chociaż nie znała całej prawdy, widziała, jak przy niej odżył i jak dobrze się bawi. Owszem początkowo też musiał się wstrzymywać, bo nie wiedział, po ile ona mu pozwoli, a czy teraz było coś, co powiedzieliby nie? Jedynie co oboje nie chcieli i do tego oboje odczuwali niechęć, to brutalność w seksie to było coś, do czego stronią i nie chcą tego w swoich zabawach, dla nich zwyczajna zabawa jest niezwykle ekscytująca i tak można powiedzieć, że po tylu latach w końcu się powinno, znudzić są, ale nie w ich przypadku.
    Nie była nawet w stanie się zorientować kiedy wsunął swoje palce do jej kobiecości, poruszając nimi już w najlepsze. To było najlepsze i coś, co oboje tak bardzo pragnęli zabawa była dla nich czymś, bez czego nie potrafili żyć. Seks był dla nich bardzo ważny i to było piękne, nie odpuszczali go sobie, bo co to za życie bez zabawy. Byłoby niezwykle nudno, a oni nie tolerowali nudy w łóżku.
    Nie miało znaczenie kiedy gdzie i jak długo to było coś, co wzmocniło ich związek. Dawała wolne pole do popisu Mike’owi w kwestii łóżkowej, bo wiedziała ze nigdy tego nie pożałuje i nie pożałowała.
    Pod paru minutach jego zmysłowej zabawy, wysunął swoje palce z jej kobiecości, lecz nawet nie dał jej złapać oddechu gdy dosłownie posadził ją sobie na kolanach i jego palce zastąpiła jego męskość gdy niemal wsunął się w nią w całości, co spotkało się z jej nagłym jękiem. Patrzyła, jak niemal zrywa, z niej bluzkę, którą jeszcze miała na sobie, rzucając niedbale na podłogę. Ciesząc swój wzrok, widokiem jej nagich piersi, które z każdym jej sokiem na jego członku się poruszały. Patrzył na nie niczym zahipnotyzowany, by po chwili ująć jedną, z nich w swoją dłoń pieszcząc językiem jej nagi sutek, doprowadzając, że mocniej się w niego wbiła, a z jej ust wymknął się pomruk zadowolenia.
    To był zaledwie początek pełnej zmysłowości i wspólnych zabaw nocy i wiedzieli oboje ze ten wieczór prędko się nie skończy i to nie miało dla nich żadnego znaczenia. Ważni byli oni i ta chwila, ta noc.

✰✰✰

    Rozdział na luzie, ale jednak coś się dzieje. Tak widzimy się również za tydzień.