Saturday, November 26, 2022

III 05 — NIEDZIELNE PORACHUNKI

    — Wody! — jęknęła słabo.
    Potok jej dalszych słów został nagle stłamszony gdy wyczuła pod swoimi wargami delikatny materiał satyny. Zmarszczyła brwi w zdumieniu gdy poczuła, że leży wyjątkowo na czymś miękkim. Nie wiele pamiętała z poprzedniego wieczoru, odgłos głośniej muzyki wciąż dźwięczał w jej umyśle, a obrazy zeszłej domówki w domu bractwie przecierały się ze sobą, a ona nie mogła zbyt wiele z tego spamiętać. Widziała siebie i blondwłosego przyjaciela jak nurkują w odmęty ciepłej wody, lecz po chwili przed jej oczami pojawiała się czerń. Z trudem uniosła się na dłoniach, nieprzytomnym wzrokiem rozglądając się po szarych ścianach swojego pokoju. Jej sypialnie? Z niedowierzaniem, przekręciła się na bok, niestety nie przemyślała swojego kolejnego ruchu gdy z głuchym łoskotem upadła na podłogę co jeszcze bardziej było męczące dla jej obolałej głowy.
    — Co ja robię w swoim domu! — wydarła się nagle.
    Zerwała się do siadu, patrząc z uwagą po ogarniętej w półmroku sypialni. Spuszczone na oknach rolety nie przepuszczały zbyt wiele porannego słońca, który chciał przedostać się do jej apartamentu. Z niepewnością popatrzyła na siebie, przez moment jakby obawiając się, że ujrzy siebie nagą lub w jakieś gorszej sytuacji jednak jej lekko opalone ciało otulała czarna koronkowa bielizna, co jeszcze bardziej ją zdumiało to, że nie miała na niej nic poza tym kompletem seksownej odzieży.
    — Kocie! — krzyknęła przez ściśnięte gardło — Shinoda gadaj do jasnej cholery, co ja tu robię!
    Nie oczekiwała długo, aż na progu drzwi zjawił się jej chłopak. Nawet nie starał się ukrywać szerokiego uśmiechu, który czaił się na jego ustach gdy dojrzał partnerkę siedzącej na skraju ciemnego dywaniku w dość skąpej bieliźnie, która pomimo swojej subtelności działała na jego zmysły niczym płachta na byka. Pewnym siebie krokiem podszedł do kulejącej na podłodze dziewczyny, pozostawiając ówcześnie szkło i probiotyki na stoliku. Pochylił się nad nią delikatnie, nie zamierzając jaj na razie pomagać.
    — Jakby to ująć skarbie. Zadzwoniłaś do mnie w środku nocy, bredząc jakieś głupoty. Byłaś chyba już nieźle wstawiona zupełnie jak twoje koleżanki, bo nie dało się ukryć, że wciąż się śmiały, jak próbowałaś mnie wkręcić, że zaszłaś w ciąże — mówił, patrząc jak jej pobladłe policzki, poczerwieniały z zażenowania — Nie będę się w to wgłębiał jednak Adrien zabrał ci telefon i poprosił, żebym po ciebie przyjechał, z tego co zrozumiałem, to chwile potem urwał ci się film — mówił z takim spokojem, jednak czuła jak jego głos drży z radości.
    — Nie pije alkoholu przez najbliższe pół roku! — odezwała się głośniej, jednak od razu tego pożałowała gdy miała wrażenie, że w jej umyśle wybucha ogromny pocisk nuklearny.
    Mruknęła słabo gdy ból niemal ją zwalił z nóg. Opadła bez życia na chłodne panele niezbyt przejęta, że leży w dość skąpym stroju. Nawet pożądliwy wzrok Mike’a nie zdołał ją już zawstydzić. Wpatrywała się bez emocji w szary sufit, wsłuchując się w swój umiarkowany oddech, słuchała rytmu swojego lekko przyśpieszonego bicia serca, zastanawiając się nad swoją pijacką głupotą i próbując się doszukać w swoich urywakach wspomnień momentu gdy zdołała się nakłonić koleżanką na ten niedorzeczny pomysł z tak głupim żartem. Jednak momentów z wczorajszej imprezy pamiętała nie wiele a zakończył się z chwilą gdy Adrien wepchnął ją do dość ciepłej wody w basenie bractwa.
    Zanim jednak zdążyła się odezwać, widziała nad sobą uradowaną twarz Michaela a ona zaczęła się o siebie poważnie martwić gdy zobaczyła wyraz jego twarzy, który widywała często gdy jego zmysły krążyły wokół jej nagiego ciała, zagryzła swoją dolną wargę gdy do jej otumanionych jeszcze zmysłów przedarła się rzeczywistość, a ona wyczuła jego dłoń, która niby przypadkowo znalazła swoje miejsce na jej zgrabnym brzuchu, a jego niemal połyskujące oczy wpatrywały się w nią bez najmniejsze mruknięcia. Jednak zanim mógł posunąć choćby do drobnego pocałunku, zatrzymała go w pół drogi, a jej spiechnięte wargi wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu.
    — Shinoda nawet nie próbuj o tym myśleć! — zagroziła mu, przyglądając się jego połyskującemu wciąż spojrzeniu — Jestem skasowana, mam wrażenie, że głowa zaraz mi wybuchnie. Nie mam ochoty cię zabawiać — mówiła głośniej nieco zachrypniętym głosem — Nie zamierzam się pieprzyc z tobą na kacu!
    W jednej chwili jego mimika twarzy kompletnie się zmieniła, od wyrazu czystego pragnienia, teraz mogła ujrzeć jedynie zaskoczenie mieszające się ze rezygnacją. Wiedziała, że nie jest zachwycony, wręcz niezadowolony, jednak nic na to nie mogła poradzić. Była obolała zapewne po wczorajszych nocnych szaleństwach, o których nie była w stanie sobie przypomnieć, każdy choćby drobny szelest dla niej brzmiał, jakby został dwukrotnie wzmocniony, a w jej obolałym umyśle prężnie działa młot pneumatyczny, który doprowadza ją na skraj odmęty okrutnego cierpienia ostatnie, o czym pragnęła to na seks z ukochanym. Zdołała raz się z nim przespać gdy ich obojga męczył okrutny kac, przysięgła sobie wtedy tylko jedno, nigdy więcej nie zgodzi się na to gdy poprzedniej nocy ostro zapiła, a dzień później musi męczyć się z konsekwencjami swojej lekkomyślności i nakrapianej dużą ilością alkoholu imprezy.
    — Dlaczego… dlaczego cię upili! — lamentował zgorzkniałym głosem, jednak niemal dosłownie parę sekund później ujrzała dość przebiegły uśmiech, który pojawił się na jego ustach, słyszała, jak zamruczał, najwyraźniej przywodząc w pamięci pewne zdarzenia, o którym miała się wkrótce dowiedzieć — Chociaż… — popadł w lekką zadumę, jednak ona dostrzegła, że nieco udaje — Specjalnie ci to nie przeszkadzało po urodzinach Bourdona. Kochałaś się ze mną mimo kaca.
    — A mam ci przypomnieć, że… — zaczęła powoli, zwracając jego twarz delikatnie ku sobie — przyszpiliłeś mnie do łóżka, rozebrałeś i… — urwała w pół słowa gdy on delikatnie przymknął jej usta dość zmysłowym pocałunkiem.
    — Nie! — krzyknęła.
    Położyła swoją dłoń na jego piersi, odsuwając lekko od siebie, zmrużyła nieco gniewnie oczy, po czym oświadczyła:
    — Powiedziałam, mam kaca i nie będę się pieprzyła! — mruknęła nieco wściekle — Shinoda nie zdołasz mnie dziś przelecieć, mowy nie ma!
    Wydostała się z jego objęć, porwała z krańca materacu lśniący materiał swojej narzutki, nasuwając ostrożnie na ramiona. Nie umknęło jej uwadze rozczarowanie, które przebiegło przez twarz jej partnera i jego cichy jęk niezadowolenia gdy nałożyła na siebie miękką tkaninę szlafroku. Nie trudziła się z jej związywaniem, pozostawiła ją swobodnie, opadając na jej boki.
    — Coś ty taki niezadowolony kocie — zaśmiała się perliście słysząc jego nagłe pomruki zdegustowania gdy przeszła obok niego a jej halka delikatnie powiewała. Zatrzymała się, jednak nagle odwracając się przez ramie, by móc na niego spojrzeć — Twoja dziewczyna idzie się umyć — powiedziała jedynie — Nawet nie myśl, że pozwolę ci dołączyć — dodała pośpieszenie, odwracając się na moment w jego stronę.
    — W tej chwili jedyne, o czym marzę to zerwać z ciebie tę cholerną bieliznę i przelecieć cię nawet na tej piekielnej podłodze — mruknął nieco wściekłym tonem, a ona niemal wyczuła jego palące spojrzenie na sobie.
    Kącik jej ust drgnął lekko w górę, gdy zatrzasnęła za sobą drzwi wszechstronnej łazienki, nawet na niego nie spoglądając, jednak nawet teraz mogła przed oczami zobaczyć jego nietęga i wręcz rozzłoszczoną twarz. Zdecydowanie uwielbiała się z nim droczyć a jeśli zapragnął się z nią kochać, czerpała z tego podwójną przyjemność. Kochała te momenty gdy mogła spoglądać poczerwieniała ze złości twarz gdyby niby specjalnie chodziła w dość wyzywającym stroju lub tak jak przed momentem okrywała swoje półnagie ciało jakim ubraniem. Satysfakcja może była dziwnie radosna ale gdyby miała powiedzieć, co sprawia jej większą przyjemność, to bez wątpienia wybrała, by te namiętne i ociekające pożądaniem chwile, które mogła z nim spędzić, szczególności te gdy jego groźby odpłacenia się jej niedawnymi przekąsami czy złośliwościami mógł ją zaspokoić. Uwielbiała się z nim przekomarzać, czasami jak to ujmował Mike’a, zbytnio przesadzała w swoich ironicznych wyzwiskach, jednak to zdecydowanie pobudzało jego temperament, a jej się to cholernie podobało.
    Stanęła przed ogromnym lustrem, z jękiem rozpaczy spoglądając na swoje blade odbicie. Podparła dłonie na krawędzi umywalki, widząc włosy, które zdecydowały się o dzisiejszym poranku żyć własnym życiem, a po wczorajszej fryzurze nie pozostał ślad. Przeczesała delikatnie włosy palcami, chcąc je nieco ujarzmić.
    — Julio — usłyszała jego marudny jęk po drugiej stronie — Nie daj się namawiać!
    — Powiedziałam nie Shinoda! Wybij sobie z głowy, że mnie dziś będziesz miał. Nie ulegnę ci. Możesz mnie obracać każdego innego dnia, ale nie gdy męczy mnie kac — krzyknęła wściekle.
    Westchnęła tylko jedynie gdy w tafli zwiedziła, ujrzała, otwierające się drzwi łazienki, a zaledwie sekundę później mogła dojrzeć nieco wściekłą twarz swojego ukochanego. Stanęła zła w progu łazienki, a ona jedynie widziała, jak krzyżuje swoje ramiona na piersi, widziała jego pożądliwy wzrok na sobie, spuściła głowę, wzdychając.
    — Mam ci przypomnieć… — odezwała się niespodziewanie, odwracając głowę przez ramię — Dwa dni temu cały dzień mi nie dawałeś wyjść z łóżka, bo wciąż ci było mało maniaku seksualny. Ja cię za bardzo rozpuściłam! — mruknęła ponownie, odwracając się do lustra, po czym dodając nieco ciszej — Wystarczyło, że się zakochał we mnie i pozwoliłam mu się zabawić ze mną, to teraz wiecznie by się kochał — po czym kontynuowała nieco głośniej — Spodziewam się, że twoja była nie za wiele ci dawała skoro wiecznie ci mało.
    — Nie wspominaj mi o tej suce!
    Mogła jedynie patrzeć jak jego oczy w jednej chwili pociemniały ze złości, a twarz bardziej się napięła, dobrze wiedziała, że wkroczyła na wąski grunt, wspomnienia o nieudanym małżeństwie nie były dla niego zbyt miłe zwłaszcza gdy musiał rozmawiać o kobiecie, która zniszczyła mu kilka lat życia.
    — Jeśli seksem chcesz nazwać dosłownie udawanie ekstazy — skwitował kwaśno, podchodząc do niej — Tak to było miło, zwłaszcza gdy potem pieprzyła się za moimi plecami z innymi.
    — Wybacz — mruknęła nieco speszona — Wiem, że to dla ciebie delikatny temat, nie chciałam na niego wkraczać.
    Nie odezwał się, a ona wiedziała, jak jego twarz zastygła w bezruchu, a on nawet słowem się nie odezwał, przełknął ślinę, dopiero zdołał cokolwiek powiedzieć:
    — Nie psujemy sobie tego poranka wspomnieniami o moim fatalnym związku — stwierdził jedynie — Na czym skończyliśmy?
    Roześmiała się w głos, widząc jak na jego ustach, ponownie pojawia się ten znajomy pełen szczęścia uśmiech. Stanowczym siebie ruchem zacisnął swoje palce na jej boku, niemal zmuszając ją, by odwróciła się ku niemu. Pomruk cichego westchnienia przebiegło przez jej usta, gdy skrył swoje dłonie po jej narzutką wodząc po jej lekko odkrytych pośladkach.
    Zdjęła ze swoich ud jego dłoń, odsuwając się od niego nieznacznie. Chwyciła porzuconą na umywalce spinkę, wsunęła ją między zęby, tworząc ze swoich kosmyków niedbałego koka, spięła je mocniej wsuwką. Jeśli zamierzał się tak, z nią bawić ona również nie zamierzała grać uczciwie. Zsunęła ze swoich ramion narzutkę, odrzucając ją w jakiś kąt. Słyszała za sobą jego ciche sapnięcie gdy przechadzała się niby nie winie po łazience w dość seksownej bieliźnie, która rozpalała jego zmysły niemal do czerwoności. Nachyliła się nad ogromną wanną, wciąż czując na sobie jego palące spojrzenie, lecz niemal po chwili przysiadła na skraju wanny patrząc na ulatującą, z kranu gorącą wodę tworząc na lustrze delikatną białą pianę.
    — Czemu uważasz, że cię zamęczę, dobrze wiesz, jaki potrafię być miły — odezwał się nagle Mike’a.
    Spojrzała ku niemu znad swoich lekko przymrużonych powiek, opierając dłonie na swoich odsłoniętych udach. Wciąż stał tam, gdzie go porzuciła a spojrzenie jego ciemnych oczy jeszcze bardziej nabrało na sile gdy szedł ku niej. Stanął przed nią, opierając dłonie na krawędzi kąpieliska.
    — Mike, kochanie od kiedy my się znamy? — zapytała na pozór opanowanym głosem — Myślę ze trzy lata znajomości i dwa lata w związku z tobą czegoś mnie nauczyło, zwłaszcza gdy pragniesz się ze mną kochać. Zrobisz wszystko, bym ci pokazała, jak się mi to podoba, ale moja głowa tego dziś nie przeżyje!
    — Ostatnio mi tak nie narzekałaś, a okoliczności były niemal łudząco podobne, dodając do tego, że sam byłem nieźle skasowany, ale i tak było miło.
    Prychnęła niemal z wściekłością, ignorując jego uwagę. Doskonale zdawała sobie sprawę, co chce ugrać swoim zachowaniem, jednak nie zamierzała dawać mu tej chorej satysfakcji, że w jakiś sposób ta uwaga na nią zadziałała. Owszem może i miał racje, ale nie przyzna mu się do tego, oczami wyobraźni widziała jego uradowaną minę ze swojej wygranej.
    — Chcesz, bym się dziś z tobą kochała? — zagadnęła nieco zmysłowym głosem, patrząc, jak jego spojrzenie niespodziewanie staje się bardziej lśniące, a on gorliwe kiwa głową, podparła dłoń na założonym kolanie na swoim udzie i podparła brodę na zgiętym ramieniu opartym o swoje odsłonięte udo, kącik, jej ust nieznacznie drgną ku górze, po czym wyprostowała się i powiedziała — Mowy nie ma! Nawet nie próbuj mnie przekonywać, bo ci przyszykuje taki szlaban, po którym mocno mnie popamiętasz! — rzuciła za siebie, a ona mogła jedynie słyszeć jego jęk rozgoryczenia, nie musiała nawet spojrzeć, by wiedzieć, jak bardzo jest niezadowolony.
    Zaciągnęła się zapachem olejków różanych, które rozniosły się po wszechstronnej sypialni. Tak bardzo uwielbiała aromat kwiatów, który roztaczał się czasami po jej mieszkania, tak bardzo za tym tęskniła w jakiś sposób te płynne balami pomagały jej się odstresować, na jakim moment zapomnieć o otaczającym ją świecie swoim sennych marzeń. Zaśmiała się w duchu gdy nagle po pomieszczeniu przedarł się jęk niezadowolenia, a ona ukradkiem zerknęła w stronę ukochanego, który nawet nie śmiał się ruszyć ze swojego miejsca. Patrzył na nią z wyraźnym niezadowoleniem, co bardziej wprawiło ją w dobry nastrój.
    — Czemu mi to robisz piękna?
    — Z żalem do tych, którzy mnie upili wczorajszego wieczoru kiciu. Nie zamierzam się bawić z kacem — odparła kąśliwie — I ponownie nie argumentuj tego urodzinami Roba, bo jak dobrze przypominam sobie ten poranek, to dosłownie mnie przyszpiliłeś do łóżka i przeleciałeś, nawet nie pytając o zdanie — dodała bardziej stanowczym głosem —
    — Julio skarbie…
    — Nie! — krzyknęła już nieco bardziej zdenerwowana — Jeśli chcesz być mi użyteczny, zrób śniadania albo kawę cokolwiek, ale won mi z łazienki! — dodała głosem, który nie tolerował sprzeciwu.
    Ku jej zaskoczeniu widziała, jak spełnia jej prośbę, wolno wycofując się z pomieszczenia, jednak nie uszło jej uwadze jego ostatnie słowa, które nie miałby być bezpośrednio skierowane do niej, jednak coś jej mówią, że specjalnie to robi, by tylko ją poruszyć tym stwierdzeniem:
    — Chyba muszę spróbować tego drugi raz…
    — Tylko spróbuj, a możesz zapomnieć o wspólnych wieczorach przez miesiąc — krzyknęła za nim.
    Mogła wiele powiedzieć na temat ich związku, ale w jednym musiała być szczera. Dzięki niemu zrozumiała co to znaczy zdrowa relacja damsko — męska i nie tylko na gruncie zwykłych spotkań na osobności czy spędzonego ze sobą czasu. Pomógł jej zrozumieć, co znaczy bliskość tej drugiej osoby, przestała się bać i przestała uciekać przed jego zmysłowością wręcz sama do tego lgnęła, uwielbiała to, w jaki sposób ten mężczyzna na nią działa. Wcześniej nawet przed sobą nie umiała, by przyznać, że pragnie czegoś więcej od tego związku, jednak teraz pragnęła takich chwil więcej.
    Nucąc cichą melodię pod nosem, zdjęła ze swojego ciała dość odważną bieliznę, wrzucając ją do kosza skrytego w jednej z szafeczek. Wsunęła się w odmęty gorącej niemal parującej wody, kryjąc swoje nagie ciało pod pianą, która unosiła się wolno na tafli lustra. Z cichym westchnieniem oparła głowę na ciemnej skórzanym oparciu, wdychając unoszący się w powietrzu zapach róż, które niemal tuliły ją do snu.
    — Skarbie tylko mi tam nie odpływaj! — usłyszała za ciemnym skrzydłem głos Michaela.
    — Pobawisz się wtedy w mojego ratownika — rzuciła w przestrzeń — Przestań czatować pod drzwiami i wejdź — krzyknęła na niego.
    Dwukrotnie mu nie musiała tego powtarzać, nawet nie usłyszała, momentu jak drzwi się otworzyły i stanął w nich uradowany mężczyzna, który pokonał dzielącą ich odległość i wyraźnie zadowolony z siebie zasiadł na skraju ogromnej wanny, patrząc na skrytą w białym puchu dziewczynę.
    — Pamiętasz, co się wczoraj stało? — spytał nagle.
    — Masz na myśli ten durny dowcip, o którym mi mówiłeś — odezwała się cichym głosem, nawet nie otwierając oczu. Mruknął cicho coś na potwierdzenie, a ona westchnęła lekko, mówiąc — Ostatnie co pamiętam to jak Adrien wrzucił mnie do wody potem czarna mgła. Podpytam go jutro, co ja takiego robiłam z dziewczynami, że wpadłyśmy na ten genialny pomysł — odezwała się nieco sarkastycznie.
    — Jesteś w czymś podobna do swojego brata — stwierdził nagle, a gdy ujrzał jej nieco pytające spojrzenie, dodał — Oboje jesteście mistrzami głupich dowcipów.
    — Nie kompromituj mnie! — odezwała się głośniej lekko zażenowana swoją postawą — Mam nadzieje, że mi nie uwierzyłeś? — popatrzyła na niego z lekkim zmartwieniem, mimo że był to tylko durny żart, doskonale wiedziała, jak temu facetowi zależy, by zostać ojcem, być tatą małego szkraba. Marzył o tym od wielu lat jednak kobieta, z którą mógł założyć rodzinę, okazała się zakłamaną szmatą i materialistką, z którą żył przez kilka lat małżeństwa, a ona? Ona nie była wciąż nawet gotowa na potencjalne zaręczyny, nie potrafiła sobie wyobrazić co by odpowiedziała gdyby faktycznie teraz doszło do tego wyjątkowego wydarzenia, pomimo że go kochała i szaleńczo pragnęła związać z nim swoją przyszłość, wciąż była zaledwie studentką, która wiecznie tylko by imprezowała i dziewczyną kochająca szybką jazdę na motorze, a co tu miała wspomnieć o wzięciu ślubu i założeniu rodziny, jednak doceniała to jak ten człowiek był cierpliwy nie rezygnował z niej, nie szukał kobiety w swoim wieku, która by miała pragnienia podobne do jego, co jakiś czas jej mówił, że żadna dziewczyna nie zastąpi jej to, ją pragnie poślubić i z nią mieć gromadkę dzieci, zapewniając, że będzie czekał, ile będzie musiał, aż ona wreszcie będzie gotowa by podzielić jego pragnienia i marzenia. Schlebiało jej to i naprawdę doceniała jego cierpliwość. Gdyby nie zakochał się w dziewczynie pragnącej jak na razie wolności a kobiecie, która pragnęła stabilności w życiu, już był tatą, a tak nadal musi żyć jedynie tym pragnieniem, jednak nie zamierzał tego zmieniać, trwał przy niej i nie chciał zostawiać, pomimo że jego marzenia nie mogą jak na razie się spełnić.
    Widziała, jak roześmiał się w głos, a ona patrzyła na niego lekko onimiała. Czego jak czego, ale takiej reakcji się nie spodziewała! Uniosła swoją dłoń, która pokrywała lekka piana, chwyciła niesforny kosmyk włosów, który natrętnie wpadał jej do oczu. Założyła go za ucho, ponownie zanurzając dłoń w ciepłej wodzie.
    — Piękna przypomnij, co ostatnio mi mówiłaś, że na razie nie chcesz iść w coś poważniejszego prawda? O ile pragniesz założyć rodzinę, to wolisz to zrobić, bo zdobyciu magisterki i znalezieniu jakieś przyzwoitej pracy nie oszukujmy się, priorytetem dla ciebie są teraz studia i zdobycie wykształcenia.
    — I imprezowanie — dorzuciła ze śmiechem.
    — Nie jestem tym zdumiony skarbie, sam miałem podobne podejście do życia w twoim wieku. Może i byłem już zaobrączkowany, ale nie myślałem o dzieciach.
    — W czym się zgadzamy — stwierdziła wesoło.
    Całkowicie zapomniała o męczącym ją bólu głowy, przez który miała wrażenie, że jej głowie szaleje jakiś huragan. Ciepła kąpiel zdecydowanie pomogło ulżyć jej w cierpieniu po zakrapianej alkoholem nocy, która była tak dobra, że za wiele z niej nie pamiętała. Choć często bywała na imprezach nie zdarzało się, by następnego dnia nie pamiętała, co wydarzyło się na dyskotece czy domówce. Wspomnienia wracały do niej nawet wtedy gdy wybiła, znacznie więcej niż oczekiwała, ale dziś miała kompletną pustkę w głowie, zdecydowanie przesadziła na tej imprezie.
    — Humor powrócić czy to oznacza, że kac już nie męczy? — podniósł na nią zdumiony spojrzenie.
    — Specjalnie mnie nie męczy w kąpieli — stwierdziła — Nadal podtrzymuje swoje słowa, dzisiaj nic nie ugrasz! — upomniała go, czując na sobie jego przenikliwe spojrzenie. — Zdecydowanie psujesz mi plany — mruknął z przekąsem — Czy cię muszę urządzać podchody, żeby cię zdobyć — jęknął zrezygnowany.
    — Już mnie masz — przyznała, lecz dostrzegając jego minę, dodała pospiesznie — Ale na seks się nie zgadzam! — dodała niezłomnie.
    — Z tobą się dziś dogadać jest trudniej niż w twoje kobiece dni.
    Pokręciła rozbawioną głową, nie odpowiadając na jego uwagę. Popatrzyła, jak odwraca od niej wzrok, nabrała w pośpiechu powietrza do płuc, suwając się po krawędzi ogromnej wanny, zanurzając się w odmętach ciepłej wody. Nie była zbytnio przejęta, że może stracić dech, przez tak wiele lat nauczyła się przez dobre kilka minut wstrzymywać powietrze w płucach gdy kryła się pod taflą wody. To był jej żywioł! Kochała przebywać wiele godzin w kąpieli czy wybrać się na basen, czy po prostu popływać w morzu. Kochała widok pięknego oceanu, który tak ją uspakaja. Ułożyła się wygodnie na dnie kąpieliska, nie mając w planach ze stamtąd wychodzić, dopóki starszy jej oddechu. Piana skutecznie zasłoniła jej widok Michaela, który widząc, co wyprawia jego zmęczona po wczorajszej imprezie, dziewczyna westchnął jedynie. Zdecydowanie związek z młodą panną Bennington wyszedł mu na dobre. Może wielokrotnie się o nią martwił a szczególnie w sytuacjach gdy wyjeżdżała na motory, to uwielbiał tę nieco szaloną młodą kobietę, którą się stała. Pokochał nieco nieśmiałą i cichą nastolatkę, lecz z każdym miesiącem patrzył, jak jej charakter się zmienia, jej osobowość nabiera barw, a ona wyszła z tego przysłowiowego kokona, którym się otaczała, a on mógł bliżej ją poznać, jaką lekko zwariowaną dziewczynę z ukrytą drapieżnością, której jej brakowało przez tak wiele lat, dopiero w tym mieście zaczęła walczyć o swoje. Kochał ją do szaleństwa i chyba mógł powiedzieć, że znów czuł się przy niej znowu jak zakochany gówniarz, a nie dorosły mężczyzna przed trzydziestką.
    — Latka lecą mój drogi — niemal nie spadł z wanny gdy usłyszał radosny głos dziewczyny, która uznała, że topienie się pod wodą nie jest interesującym zajęciem.
    — Skąd wiedziałaś, że o tym myślę? — zagadnął.
    — Wiem kiedy myślisz o naszym związku — stwierdziła, wolno wynurzając się spod piany.
    Uchwyciła pośpiesznie puchowy ręcznik, który zwisał z jednej z półek. Owinęła się jego miękkim puchem, zakrywając swoje nagie ciało przed jego natarczywym spojrzeniem. Stanęła przed ogromnym lustrem, patrząc na swoje odbicie w jego tafli. Pomimo porannego prysznica wyglądała znacznie lepiej, gorąca kąpiel podziała kojąco na jej zmęczone ciało. Popatrzyła na siebie przez dłuższy czas, uznając, że musi sobie maseczkę na twarz. Nie miała dzisiaj nic specjalnego w planach, zapewne spędzi ten dzień, nie ruszając się z domu, a Mike zapewnię jej, chętnie potowarzyszy. Co nie było dla niej zaskoczeniem. Schyliła się, wyjmując, z jednej z szafek, odnalazła w jednej z przegródek saszetek z gotową maską na twarz.
    — Znalazłaś sobie zajęcie, które mnie nie uwzględnia? — drgnęła nagle gdy nakładała na swoje policzki probiotyk.
    Popatrzyła w swoje odbicie, dostrzegając Michaela, który przylgnął do niej zadowolony, opierając brodę na jej ramieniu, patrząc jak pędzlem, nakłada białą substancję. Czuła jego delikatny pocałunek na swoim ramieniu, którym ją obdarzył.
    — Nie wykluczone kocie — odparła spokojnie, ukradkiem spoglądając na zegarek na jego nadgarstku — Powiedz mi jak minie dwadzieścia minut — rzuciła do niego, wydostając się z jego objęć.
    Zadowolona przemknęła obok niego, przechodząc przez próg sypialni, słyszała jego ciche przekleństwa, a ona czerpała z tego o niemal satysfakcje, gdy skryła się za drzwiami garderoby, zdejmując z siebie ręcznik, którym się okryła. Chwyciła pierwszą koronką bieliznę, jak się okazała, była uszyta, z jasnego materiału, a halka na biustonoszu odkrywała nieco jej kształtnych piersi, nie chciała spoglądać na dół bielizny, cóż była to jedna z tych kompletów, które rzadko zakładała, a czasami jednak nosiła ją, by nieco podrażnić swojego chłopaka. Lubiła, patrzeć jak powstrzymuje w sobie chęci, by się na nią rzucić. Uśmiechnęła się jedynie, chwytając swój satynowy szlafrok. Popatrzyła na jego biel, który idealnie dopełniał się z jej bielizną. Zadowolona przeszła przez swoją szafę, pchnęła drzwi, wchodząc do pokoju. Popatrzyła na muzyka, który uznał, że będzie mu wygodnie na łóżku i rozłożyć się na nim, wpatrując się w ekran swojego telefonu. Bez słowa usiadła na wygodnej pościeli, podpierając się na stosie rozrzuconych poduszek.
    — Chodź tu — westchnęła cicho, widząc ukradkowe spojrzenia Michaela na sobie.
    Niemal natychmiast znalazł się przy niej. Ułożył się wygodnie na jej udach, sprawiając sobie z jej nóg poduszkę, lecz zbytnio się tym nie przejęła gdy wyczuła, jak wtula twarz w jej brzuch. Chwyciła porzucony na szafce nocnej pilota, znudzona włączając jakiś kanał. Szybko jednak z niego przeskoczyła znudzona tanią telenowelą, która uznawana była za argentyńską telenowelę. Wciąż nie rozumiała, jak kobiety mogą to oglądać i połapać się w tych wszystkich związkach. Pokręciła jedynie głową gdy dojrzała kłócą się parę, przełączyła na kolejną stację, które nadawały filmy świąteczne.
    — Naprawdę? — pytała znudzona — Mamy połowę października. Święta za dwa miesiąca! — krzyknęła wściekle, po czym ponownie zmieniła kanał, gdzie pojawiła się, jakiś turniej telewizyjny — Nuda — skomentowała przeciągle, następny będą jakaś reklama margaryny i sielanka rodzina — Kreatywności reklam — stwierdziła chłodno, słysząc cichy śmiech swojego ukochanego, który wciąż nie myślał się z niej podnieść.
    Przeskakiwała, z kanału na kolejny wciąż komentując puszczane tam seriale czy konkursy telewizyjne nie umknęło się także słów krytyki pewnej gwiazdce muzyki pop, który wciąż śpiewał, ten sam wers przyprawiając dziewczynę o ponowny ból głowy.
    — Przepraszam, ale taki muzyk ma napawać mnie dumą — odezwała się głośno, spoglądając na skaczącego blondyna po scenie — Prędzej dam sobie w łeb niż pójdę na koncert tej gwiazdeczki — prychnęła głośno — Mike skarbie błagam, jak będziecie próbowali nagrywać coś w pograniczach popu, pokażcie im, jak się tworzy prawdziwą muzykę i pisze wartościowe teksty, bo już nie mogę znieść tego jak są w tych utworach przedstawiane dziewczyny i ich miłość do nich. Zaciągnąć je do łóżka i zostawić — przeklęła siarczyście, wywołując u swojego partnera nagły wybuch śmiechu — Są tandetne i przesłodzone, jak te małolaty mogą czerpać z tego coś wartościowego.
    — Masz zupełnie inne podejście do muzyki piękna, cenisz zupełnie inne wartości w tekstach. Rozumiem twoje obiekcje, jednak artyzm się objawia na wiele sposobów i doskonale o tym wiesz.
    — Wiem, ale patrz, jaka to ironia losu. Ten chłopak zdobył sławę w tak krótkim czasie, a pewne zespołu potrzebują lat, by zaistnieć. Jak długo wy staraliście się o kontrakt z wytwórnią? A ten dzieciak nie ukrywajmy tego, porwał tym, że zachwycić piętnastolatki swoimi jakże głębokimi teksami.
    — Standardy się zmieniają najdroższa w czasach kiedy my zaczynaliśmy, była wielka popularność zespołów, takich jak Metalica, AC/DC czy Stone Temple Pistols a teraz ludzie wolą słyszeć w radiu spokojniejszą muzykę.
    — I tego nie mogę pojąć — powiedziała z chłodem — Idę ściągnąć tę maseczkę — oznajmiła.
    Wydostała się z jego objęć. Znikając za drzwiami łazienki, stanęła przed umywalką, patrząc na zastygłą substancję na swojej pobladłej twarzy. Chwyciła, za szorstką powlokę, ostrożnie ja zdejmując z twarzy, która nagle nabrała odcienia czerwieni. Uprzątnęła resztki maski, sięgając po krem, który ostrożnie nałożyła na twarz.
    Dźwięk nagłego połączenia wyrwał ją z zadumy. Wyjęła z kieszonki swojej narzutki dzwoniący telefon, spoglądając na zdjęcie dzwoniącego. Uniosła w zdumieniu brew gdy dostrzegła na wyświetlaczu numer swojego brata, o tej porze w niedziele do niej nie dzwonił, mając świadomość, że jeszcze leniuchuje. Wzruszyła ramionami, odbierając telefon i przykładając go do ucha.
    — Cześć braciszku — rzuciła wesoło.
    — Ty na nogach o tej porze? — słyszała jego zdumienie w głosie — Nie wierzę — zaśmiał się.
    — Masz sprawę czy chcesz się ze mnie dalej nabijać — upomniała go, wychodząc z łazienki.
    Stanęła u progu drzwi, spoglądając, jak w drzwiach pojawia się Mike, trzymając w dłoniach kubek z kawą. Na sam widok kawy uśmiechnęła się ciepło, po czym chwyciła od niego naczynie wypełnione brązową substancją i upiła porządny łyk tego napoju bogów.
    — Dobra, co dziś robisz?
    — Leżę, odpoczywa i leczę kaca po wczorajszej imprezie — mruknęła, siadając na skraju łóżka — Chodzi o coś konkretnego?
    — Chciałem się spotkać, bo od dwóch tygodni mnie olewasz!
    — Wybacz bracie, że byłam chora — skwitowała sarkastycznie — Chester wiesz, doskonale jak wyglądam i się czuje jak mnie, coś złapie ostatnie, na co miałam ochotę to wstawać z łóżka.
    — Dobra, kiedy masz czas?
    — Jutro mam cały dzień, o ile nie będę musiała zacząć, przygotować się do egzaminów.
    Pochwyciła z tacy jeden z kubków wypełniony po brzegi brązową substancją. Upiła jej spory łyk, napawając się smakiem tego napoju bogów. Uśmiechnęła się rozradowana, czując w ustach smak parzonych ziaren kawowca.
    — Wpadnij do mnie jutro, chce ci o czymś powiedzieć.
    Nie czekając, na jej pożegnanie rozłączył się, co było dla niej zaskakujące, bo to ona najczęściej musiała kończyć ich połączenia. Patrzyła osłupiała na telefon, gdy usłyszała obok siebie głos Mike’a.
    — Co się stało?
    — Nie wiem — mruknęła, wzruszając ramionami — Chester ostatnio był tak poważny gdy zabierał mnie z bidula — dodała w lekkim zamyśleniu, lecz po chwili zadumy, machnęła zbywająco dłonią, kończąc — Jak ma mi coś istotnego do powiedzenia, to zapewne jutro się wygada, on nie umie trzymać języka za zębami, co oboje doskonale wiemy — stwierdziła — Idę się ubrać — stwierdziła.
    Rzuciła ponownie telefon na łóżko, powolnym krokiem przechodząc obok niego, lecz niespodziewanie usłyszała głos ukochanego za sobą:
    — Słońce nie dokończyliśmy naszej rozmowy!
    Odchyliła lekko głowę do tytułu, zatrzymując się w pół kroku, przymknęła oczy, słysząc wręcz natarczywy głos Michaela. Miała wrażenie, że dzisiejszego dnia jest podwójnie upierdliwy, doskonale go znała, wiedziała, jaki bywa uparty jeśli pragnie postawić na swoim, łatwo nie odpuszcza, a zwłaszcza jeśli chodzi o nią i muzykę, nie potrafi tak zwyczajnie odpuścić, nie idzie na łatwiznę i mogła na wszelkie sposoby łudzić się, że na moment zapomni o ich małej sprzeczce słownej i jej nieulegająca względem zaciągnięcia jej przez niego do łóżka. Nie mogła jednak nic na to poradzić, nie zamierzała mu ulegać, czuła się nieco zmęczona, śpiąca, a w jej umyśle, odpala się mnóstwo bomb, które rozrywał jej umysł od wewnątrz. Uwielbiała się bawić, ale leczenie kaca następnego dnia to istny koszmar, zwłaszcza w chwilach gdy tak zapije, na, tyle że urywa się jej film, ale czy tego żałowała, byłaby głupia gdyby czuła wyrzuty sumienia z tak trywialnej rzeczy, jaką jest wyszalenie się za młodu. Nikt niej nie zabraniał korzystania z życia, półki nie zdecyduje się ustabilizować własnej egzystencji, decydując się na tak poważne kroki jak wyjście za mąż czy zwyczajnie powiększenie swojej rodziny, chociaż znała doskonale marzenia swojego partnera o uwiciu sobie gniazdka z ukochaną kobietą i doczekania się wreszcie upragnionego dziecka nie wywierał na niej presji, stwierdził, że ma prawo wieś życie, które prowadziła, on spokojnie zaczeka, aż będzie gotowa na większe zobowiązania i to ogromnie w nim ceniła, wiedziała, że w końcu nadejdzie ta pora, że porzuci życie imprezowiczki, a skupi się na stworzeniu kochającej i szczęśliwej rodziny, jednak teraz stawiała na zabawę, między czasie studiując i pracując dorywczo, tak naprawdę malowanie stało się jej sposobem na życie i stałym zatrudnieniem, otrzymywała tak dużo zleceń, a otrzymane dzięki temu pieniądze spokojnie pozwalały jej na godne życie, utrzymanie domu i zwierzaków i opłaceniu studiów.
    — Powiedziałam nie! — furknęła już nieco zirytowana — Jeśli brakuje ci wrażeń, to zabaw się sam ze sobą, mi daj dziś odpocząć — stwierdziła z chłodem.
    Nawet nie czekała na jego reakcje, ponownie podążyła w stronę garderoby, przeszła przez lekko uchylone drzwi, zamykając stopą ciemne dębowe skrzydło, wzdychając ciężko, uwielbiała i kochała tego faceta, jednak bywały dni, że bywał nie znośny zwłaszcza jeśli pragnął szybkiego numerku, byłoby dla niej ogromnym zaskoczeniem gdybym chociaż jednego tygodnia nie zabawiali się, gdy mieli taką możliwość. Jednak nie mogła powiedzieć tego, że gdy potrzebuje szybkiego zaspokojenia, dzwoniąc do niego, prosząc, by przyjechał, odmówił chociaż raz, było to wręcz nie możliwe, za każdym razem przyjeżdżał i nie odmawiał wspólnie spędzonych chwil, szczególnie w chwilach gdy wyjeżdżali na kilka dni, tygodni czy miesięcy i nie wiedzieli się wzajemnie, za każdym razem gdy wracali, nie byli w stanie wyjść z łóżka gdy zdominowało ich pragnienie, ogromna tęsknota i chęć zabawienia się ze sobą po długiej rozłące, to było uzależniające, pragnęło się tego więcej i wciąż i to nie istotne, że czasami wyjazdy nie trwały dłużej niż dwa dni, stali się niewolnikami swojej namiętności.
    Wsuwając na swoje ramiona skórzane rękawy, przysiadła na wygodnym krześle tuż przed lustrem, chwyciła ręcznik, który wciąż trzymała na włosach, ostrożnie go zdjęła, wyprostowała go, przewieszając przez oparcie krzesła, a ona sama popatrzyła w lusterko na swoje lekko suche włosy, nie miała najmniejszej ochoty i tak się malować, jednak musiała zrobić porządek z nieco wilgotnymi kosmykami włosów, mrucząc pod nosem, ignorując po drugiej stronie marudny głos ukochanego, sięgnęła do jednej z szuflad, starając się odnaleźć lokówkę do włosów, jednak jak zwykle jej nie znalazła, wstała od toaletki, ponownie podchodząc do drzwi, pokonała ich opór, ponownie wchodząc do sypialni:
    — Zmieniłaś zdanie?
    Odwróciła głowę w stronę Michaela, ujrzała go leżącego wygodnie na miękkiej pościeli a na jego brzuchu leżała zadowolona Cindy, która uczyniła sobie z niego dzisiejszą poduszkę.
    — Nie! Zapomnij dziś o seksie!
    — Dobrze wiesz, że nie odpuszczę, póki się nie zgodzisz — mówił, z chwilą gdy wchodziła do łazienki.
    Odnalazła na szafce poszukiwane przez nią urządzenie, po czym wróciła się powrotem do pokoju, zaszczyciła tylko krótkim spojrzeniem swojego faceta, rzucając jedynie:
    — Nie skorzystałeś z mojej sugestii — rzuciła z udawanym zdziwieniem w głosie — Nie widzę, żebyś specjalnie był napalony, przeżyjesz jeden dzień bez pieprzenia mnie — stwierdziła z lekkim rozbawieniem, ponownie znikając za drzwiami ogromnej szafy, słysząc jedynie za sobą jego nawoływanie:
    — Julio!
    — Przymknij się wreszcie Shinoda! — wrzasnęła już nieco wściekle — Powiedziałam mam kaca, nie czuje się na siłach, by cię zadowalać i przypomnę, że możesz przemyśleć moją wcześniejszą sugestię!
    Zasiadła na nowo przed toaletką, wsuwając wtyczkę do kontaktów, chwyciła szczotkę do włosów, powoli przeczesując swoje długie pasma włosów, które powoli stawały się nieco suche, lecz wciąż czuła pod swoimi palcami wilgotne pasma układające się pod jej palcami.
    — Mowy nie ma! Nie po to mam swoją dziewczynę, by bawić się sam — słyszała, jak mówi z lekką urazą w głosie — Zgódź się — jęczał marudnie.
    Popatrzyła jedynie na swoje lustrzane odbicie w chwilą gdy wypuściła z lokówki pierwsze pasma pofalowanych włosów. Mogła długo dumać na tym co wstąpiła w tego faceta, jednak odpowiedź była zbyt oczywista, był spragniony, chciał się z nią kochać, jednak jego uparta dziewczyna nie chciała mu ulegnąć, nie pójść na kompromis ani na łatwiznę zwyczajnie chciała spokojnego poranka w jego towarzystwie, a tymczasem on nie daje jej wytchnąć i wręcz błaga, ją by zgodziła się, a ona jedyne co chciała to napić się kawy, zjeść coś smacznego i spędzić dzień na kanapie nawet nie ruszając się za materiały na zajęcia. Jednak nie widziała na to przesłanek, półki nie zrobi ze swoim facetem porządku, uśmiechnęła się z przebiegłością po dość długiej chwili gdy wypuściła ostatnie pasmo włosów, słuchając wciąż Michaela, który trajkotał jej za ściany, odłożyła lokówkę, by delikatnie ułożyć skręcone włosy, zerknęła po raz ostatni w tafle krzywego zwierciadła, opierając swoje dłonie na krawędzi stolika, unosząc się nie znacznie, miała już serdecznie dosyć jego marudzenia. Odwróciła się pewnym krokiem podeszła do jednej z półek, pochyliła się lekko, wysuwając jedną z niższych szuflad, z której zabrała jedna z ciemnych przepasek na szyje, wcisnęła ją do kieszeni kurtki, a na jej ustach wciąż gościł pełen ironicznego sprytu uśmiech, jeśli tak bardzo był spragniony wrażeń, szybkiego numerku, może mu to podarować, ale tym razem to ona będzie rozdawać karty w tej rozgrywce. Nie pozwoli nad sobą zdominować, kochała te momenty gdy był, od niej zależy, było w tym widoku bardzo pociągającego, niemal uzależniającego gdy mógł być zdany tylko na nią. Nie potrafiła przestać się uśmiechać, na myśl, co zamierzała zrobić. Podeszła do toaletki, tylko po to, by chwycić pod ramię krzesło, na którym do tej pory siedziała. Z chwilą gdy opuściła garderoby i stanęła w sypialni, poczuła spojrzenie oczu Michaela, który zwrócił się ku niej, zlustrował ją spojrzeniem swoich ciemnych oczu, a kącik jego ust mimowolnie powędrował ku górze, kochał ją w tym wydaniu, odkąd ujrzał ją, po raz pierwszy w takim komplecie zwariował dla jej widoku odzianej w czerń skóry, mógł wtedy bez końca na nią patrzyć i nie ukrywał, że jeszcze milej było mu pozbyć się z niej ubrań gdy namiętność nad nimi zapanowała. Patrzył z uwagą, jak stawia krzesło na krańcu dywanu, nie mógł oderwać od niej oczu, mógł mieć wiele kobiet w swoim życiu, ale on ich nie pragnął, chciał tylko ją tę jedyna, która zdobyła jego serce przed trzema laty.
    — Chcesz się bawić Michaelu? Dobrze zapewnię ci tę upragnioną rozgrywkę, ale… — urwała na moment, patrzył, jak chwyta krańcami palców, wystającą z kieszonki ciemną szmatkę — Mnie nie przelecisz.
    — Co? — spytał zdumiony, o niemal nie spadając z łóżka i nie zrzucając z siebie kotkę, która zdążyła zasnąć na jego brzuchu, co natychmiast ją obudziło gdy poruszył się nieco gwałtownie i spłoszyło ją, umknęła, delikatnie wbijając krańce pazurków w jego ubrania, raniąc delikatnie skórę, tak te koty nie znosiły gdy się ich budziło, były strasznie drażliwe gdy za wcześniej budziło je się z drzemki, słyszała, jak cicho syknął z bólu — Nie tego chciałem…!
    — Chciałeś seksu, więc go dostaniesz, ale na moich warunkach — powiedziała twardo — Siadaj! — oparła się delikatnie na oparciu krzesła, wpatrując się w niego swoimi pięknymi bladoniebieskimi oczami.
    — Ale…
    — Powiedziałam, że masz usiąść, to masz to zrobić — mówiło to głosem, który nie tolerował sprzeciwu — Podobno chciałeś szybkiego numerku i nie chcesz z tego skorzystać, chyba że… — urwała, popadając w lekką zadumę — Wcale nie chciałeś się ze mną kochać, a zwyczajnie chciałeś mnie podręczyć, bo uznałeś, że to nawet zabawne torturować swoją ponoć ukochaną dziewczynę na kacu. Wybieraj albo spokojnie usiądziesz przede mną, albo możesz się ze mną pożegnać na resztę dnia. Nie będę tęsknić!
    Nie musiała, długo czekać aż podejmie decyzje, nawet nie czekała chwili, gdy dosłownie po sekundzie podniósł się z łóżka i niczym jak posłuszny piesek podążył ku niej, z chwilą gdy stanął przed nią jej usta, wykrzywiły się w nieco uroczym uśmiechu, zlustrował ja tylko spojrzeniem swoich ciemnych oczu, po czym usiadł na krześle. Chwyciła jedną z jego dłoni, lekko przysunęła do siebie, w momencie gdy powoli zaplątała kraniec chustki na jednym z przegubów, pochyliła się, mimowolnie opierając brodę na jego barku, po czym odezwała się nieco zmysłowym głosem:
    — Uwierz mi koteczku, niczego nie pożałujesz… — wymruczała cicho, związując supeł na drugiej dłoni.
    Uśmiechnęła się jedynie gdy delikatnie kraniec jego spodni nieco unosi się w górę, zaśmiała się cicho, z chwilą gdy po raz ostatni przeciągłą szmatkę wokół pętelki nieco mocniej usłyszała jego cichy jęk bólu gdy bardziej wbił się w krzesło.
    — Mike nie dramatyzuj — rzekła, że wciąż tą nieskrywaną radością, gdy lekko odsłoniła jego nieco przydługie włosy na bok — A teraz kochanie będziesz mi bardzo posłuszny, bo inaczej… — zamilkła na moment, składając drobny pocałunek na jego karku — Nie będę taka miła i zamiast seksu dostaniesz kwitek powrotny do siebie, więc bądź grzecznym chłopcem, albo spotkasz się ze wkurzoną wersją mnie, której przerwałeś poranne wylegiwanie się w łóżku i leczenie kaca nad seksem ze mną — mówiła.
    Wyprostowała się, po czym wolnym krokiem przeszła obok, by powstrzymać się tuż przed nim, popatrzyła na niego jedynie, mimowolnie kącik jej ust powędrował ku górze i jak miał jej się nie podobać taki widok, uziemionego faceta, który teraz mógł robić wszystko, co zapragnął, by się uwolnić, jednak nie zdołałby tego zrobić a wszystko przez więzy, które go unieruchomiły i może to wydawać się dziwne, ale pomimo że mogło, się nie wydawać nie mógłby się wyrwać z jej więzów, mogła tylko dziękować Ricky’emu, że nauczył ją jak mocno wiązać liny, uniosła ramiona, tylko po to, by splątać je na swoich piersiach.
    — To nawet zabawne — rzekła nagle — Nie sądziłam, że mój facet, będzie zdolny poświęcić się na tyle, że pozwoli się uwięzić dla kilku chwil cielesnej przyjemności — urwała na moment, tylko po to, by nachylić się lekko do niego — Powiedz mi Shinoda co jeszcze będziesz w stanie zrobić, bym dała ci się przelecieć, gdy stanowczo mówię nie. Czy mam nauczyć się dyscypliny, jak dziewczyna mówi, nie to znaczy, że się nie zgadza, mam nauczyć się moresu?
    Wpatrywał się w nią niczym oczarowany, był z tą kobietą od przeszło trzech lat i na każdym kroku potrafiła go zdumiewać i zachwycać, gdy przywiódł w pamięci, pierwszą ich wspólnie spędzą noc, była to nieco nieśmiała i nieco speszona dziewczyna, teraz patrzył na kobietę, którą mógł w pewnych chwilach nazwać dominatorką i nie zamierzał ukrywać, czuł do niej jeszcze, większą namiętność niż by mógł, kochał taką Julie, pewną siebie, charyzmatyczna, która umiała nad nim zapanować to dziwne, ale tak lubił gdy taka była, wtedy niezwykle pociągająca.
    — Zrób, co tylko zechcesz, ale przestań mnie tak dręczyć — jęknął rozpaczliwie.
    — Mówisz, że czujesz się męczony — mruknęła, popadając w zadumę, postukała palcem o brodę, po czym zbliżyła się jeszcze bardziej, pochyliła się, opierając jedną ze swoich dłoni na krańcu oparciu krzesła, ujęła drugą z dłoni jego podbródek, po czym powiodła ku sobie — Shinoda porozmawiamy sobie teraz inaczej… muszę cię nauczyć, że jeśli powiem ci nie, to masz mnie dalej nie nakłaniać, bo możesz spotkać się z bardzo niemiłą niespodzianką w postaci wkurwionej Fire, a tego wolałbyś uniknąć, ona jest znacznie gorsza ode mnie i bardziej mściwa więc… — ukradkiem spojrzała w dół, przez co zwrócił uwagę, podążył za spojrzeniem jej oczu.
    Dopiero wtedy zwrócił uwagę na swoje rozpięte spodnie, poderwał lekko swoją głowę do góry, by popatrzyć na swoją dziewczynę, dostrzegł ją z tym jej zadziornym uśmiechem, nie zawahała się nawet przez moment gdy lekko wsunęła dłoń pod jego bokserki, po czym pewnym ruchem chwyciła jego męskość, mógł jedynie czuć, jak pociąga dłonią wzdłuż jego członka.
    — Wiesz, nie sprawdzałam, jak długo mężczyzna jest w stanie wytrzymać, gdy kobieta doprowadzi do praktycznie do orgazmu i przerwie, ponownie to kolejny raz i kolejny — mówiła, poruszając swoją dłoniom wzdłuż jego męskości, nie trudziła się, z początku jej ruch był nieco ospały bardzo powolny — Zostaniesz moim eksperyment Shinoda, daje ci czas do południa, albo będziesz błagać bym przestała, albo tobie się to niezwykle spodoba to co kiciu zaczynamy?
    Z chwilą gdy ujrzał jej nieco ironiczny uśmiech i ten znajomy błysk w oku, który często u niej widział gdy się na niego złościła, mógł uznać, że miał przechlapane, ale cóż, propozycja, którą mu zaoferowała, niezwykle mu się spodobała i nie skłamałby gdyby nie uznał, że nie podoba mi się wcale ta sytuacja, jednak nie miał tej świadomości, że słowa jego ukochanej partnerki są jak najbardziej adekwatne, oddał się całkowicie jej, pragnął czuć każdy jej, choć drobny ruch, nieważne ile miało to potrwać.
    — Wytrzymały jesteś Shinoda — zaśmiała się młoda motocyklistka.
    Spojrzała przelotnie na zegarek stojący na jednej z szafek, który wybijał już niespełna półtorej godziny, odkąd zaczęła się zabawiać w najlepsze i jeśli uważał, że mogła na początku blefować, w jej słowach nie było ani ziarna kłamstwa, rozpaliła jego zmysły, sprawiała ze praktycznie był u kresu własnego spełnienia jednak nie pozwoliła mu ani razu dojść, skutecznie nim manipulowała gdy zabawiała się z jego przyjaciel, czekając aż w końcu, będzie błagał, by zaprzestała swoich zmysłowych cielesnych tortur. Ponownie powróciła do niemal ospałych ruchów, słyszała, jak oddycha z trudem, więzy na rękach wciąż nie pozwalały mu się ruszyć, jednak dawały nieco swobody, by lekko pochylił się do przodu — Nie sądziłam, że mogę doprowadzić cię do takiego stanu — mówiła ze śmiechem, gdy zaczęła szybciej poruszać dłonią wzdłuż jego męskości — Skoro nie masz jeszcze dosyć, jedziemy dalej, mamy dużo czasu — powiedziała z naciskiem na ostatnie słowa — Mamy jeszcze większość dnia i nocy, ja mogę bez końca się tak bawić, powiem ci, że nie sprawia mi większej przyjemności niż patrzenia, jak praktycznie jesteś u kresu, a potem bezdusznie nie pozwolić ci dojść, gdzie tu zabawę kotku, jedziemy dalej — mruknęła gdy na nowo jeszcze szybciej poruszała swoją ręką.
    — Nie… — wykrztusił nagle — Julio… proszę, skończ — popatrzył na nią niemal z błaganiem.
    Pokręciła jedynie w zaprzeczeniu głową, gdy jej kącik ust poderwał się do góry, uchwyciła jego twarz między swoje palce, stanowczym ruchem zwracając ją ku sobie, a on mógł ujrzeć ten znajomy uśmieszek, którym częstowała go za każdym razem gdy w jej głowie pojawiał się iście szatański plan, Julia miewała różne twarze, ale bywały takie, które naprawdę się obawiał.
    — Kotku chcesz mi przerwać zabawę w tak uroczym momencie — lekko przysunęła się do niego, jeszcze bliżej mrucząc cicho — Ranisz mnie, tak bardzo nalegałeś, bym się z tobą bawiła, a teraz, tak zwyczajnie masz dość — położyła drugą dłoń na jego ramieniu, opierając na niej swój podbródek — Każesz mi przestać… — mruknęła z delikatnym smutkiem w głosie, gdy powiodła swoją dłoń ku krańcowi jego męskości i delikatnie pieścić kciukiem jego główkę, to był zdecydowanie za wiele, widziała, jak mimowolnie pochyla głowę w dół, wiedziała, że ma dość, ale ona nie, zadręczał ją niemal godzinę, by zachęcić ją, by zgodziła się na seks i miała tak nagle okazać mu łaskę i przestać się tak wyśmienicie zabawiać, mowy nie było, czuła się zbyt dobrze, widok prawie wycieńczonego faceta przed nią był bardzo kuszący i niezwykle uroczy, podniosła palcem delikatnie jego brodę i bez trudu zmusiła go, by popatrzył na nią — Kotku ja się dopiero rozkręcam.
    — Julio… proszę, nie! — niemal krzyknęła z rozpaczą — Obiecuje, nie będę nakłaniać cię na seks, gdy jesteś dzień po imprezie, ale błagam cię… przestań!
    — Nie! — powiedziała stanowczo — Chciałeś zabawy, to ją dostaniesz — mówiła nieco groźnym tonem — Dokończę to co zaczęłam i nawet twoje błagalne prośby nie zmienią mojego zdania — mówiła nieco wściekłym głosem — Raz mnie namawiasz, drugi raz każesz mi skończyć! Tak nie pozwolę się ze mną bawić!
    Patrzył, jedynie jak poderwała się z jego kolan, widział, jak chwyta klapy swojej kurtki, po czym jednym ruchem zsunęła ją ze swoich ramion, rzuciła ją niedbale za siebie, po czym sięgnęła do krańca czarnej bluzeczki, która podzieliła los skóry, stała przed nim jedynie odziana w obcisłe ciemne jeansy oraz dopasowany ciemny niczym mrok biustonosz, nie był nawet w stanie zachwycić się tym widokiem, obserwował ją, jak obchodzi go, a on mógł czuć, jak chwyta za jeden kraniec chustki, lekko za nią pociągając, czuł jak więzy, uwalniają jedną z jego dłoni, jednak na drugim przegubie wciąż czuł zawiązaną szmatkę, jednak mógł wreszcie ruszyć ramionami, co po tylu godzinach w jednej pozycji było dla niego rajem. Wyprostował barki, chciał je nieco rozmasować, jednak ponownie ujrzał Julie przed sobą, mógł tylko patrzeć, jak chwyta skraj jego podkoszulka i płynnym ruchem pociągnęła ku górze, nie sprzeciwiał się gdy pozbyła się z niego koszulki i rzuciła tuż za siebie, nie zdążył nawet zareagować gdy chwyciła skraj jego spodni, ale również bielizny i stanowczym ruchem pociąga w dół, nawet nie starał się jej utrudniać zadania, bo to nie miało najmniejsze sensu, zwłaszcza w chwilach takich jak ta, gdy Julia od samego rana była nieco drażliwa na niego, wolał się jej bardziej nie narażać.
    — A teraz grzecznie się połóż — powiedziała niezwykle przymilnym głosem — I nawet nie staraj się zdejmować chustki z ręki, bo inaczej zrobię ci z reszty dnia piekło. Kładź się i nie protestuj — groziła.
    — Julio… — starał się odezwać, jednak przerwała mu w pół słowa.
    — Shinoda jeśli za dwie sekundy nie zobaczę cię, przykutego do łóżka bardzo się pogniewam — stwierdziła z chłodem, po czym lekko przekrzywiła głowę, nie spuszczając, z niego spojrzenia — Chyba byś tego nie chciała, prawda? — spytała z niewinnością w głosie.
    Chciał się już odezwać, choć podjąć próbę protestu, jednak nie dała mu nawet dojść do słowa:
    — Tik tak, tik-tak, tik-tak — mówiła.
    Dostrzegł tę znajomą minkę, którą widywał niezwykle rzadko, jednak za każdym razem gdy tylko mógł ją ujrzeć, wystarczyła dosłownie chwila, by ze spokojnej dziewczyny zmieniła się istna diablica. Widział ją w tym wydaniu tylko parę razy, za każdym razem odczuwał nieukrywany strach i respekt przed nią. Może wydawać się to dziwne, ale pomimo że na pozór nie wyglądała jak istna tygrysica, a wszyscy wiedzieli bardzo charyzmatyczna i sympatyczną dziewczynę, którą była na co dzień, bywały dni gdy bal się wspomnieć choć słowo, jej wybuchowy temperament dawał mu się kilkakrotnie wy znaki. Nie chciał i dzisiejszego dnia spotykać się z tą wściekłą wersją Julii, on tylko chciał, krótkiej zabawy dostał, coś o ciekawszego zdaniem jego ukochanej i owszem nie mógł ukryć, że mu się to nie podobało, ale teraz żałował, że namówił ją do tego. Nie miał wyboru, tylko być jej pokorny. Widział lekki uśmieszek na ustach swojej wybranki gdy podniósł się z krzesła i bez słowa wykonał jej polecenie.
    — Widzisz Michaelu… — zaczęła z chwilą gdy wspięła się na łóżko i lekko usiadła na jego biodrach, nie zdołają nawet zdjąć cholernych spodni — Czy było to takie trudne? Nie! — mówiła gdy pochyliła się ku niemu, chwytając obie jego dłoni i unosząc ku górze — Mike, kotku ja cię prosiłam tylko o jedną rzecz… — syknął cicho z bólu gdy mocniej przywiązała jego nadgarstki do wezgłowia ogromnego łoża — A ty chciałeś się stawiać — pociągnęła mocniej za apaszkę, kończąc swój supeł, nawet nie przykuwając uwagi do małego cierpienia swojego partnera — Wiesz, że bywam bardzo uległa — mówiła, gdy ujęła jego twarz między swoje dłonie — Ale potrafię być też bardzo zasadnicza i nie toleruje słowa nie — dodała na koniec, składając na jego ustach drobny pocałunek — A teraz radzę ci się rozluźnić, bo teraz będę niezwykle miła — mruczała, wyprostowała się tylko po to, by sięgnąć do klamerek swojego biustonosza, rozpięła go i zwyczajnie porzuciła za łóżko — Teraz, to ja żądze przystojniaku — pochyliła się bardziej ku niemu, opierając swoje dłonie po obu stronach jego głowy — Wiesz, nawet podobasz mi się w takiej pozycji, zdany na moją łaskę, żałuje tylko jednego…
    — Czego? — wyrwało mu się nagle.
    — …że nie mam kajdanek — dokończyła — Chustka na razie zdaje test, ale skutecznie bym cię wtedy uwięziła. Trudno — wzruszyła lekko ramionami — I tak się tobą zabawię Shinoda — zamruczała cicho, składając drobne pocałunki wzdłuż jego szyi, powoli podążając w dłoń — Bawimy się dalej w grę wstępną czy mam się tobą już zająć — zapytała niezwykle uwodzicielskim głosem, gdy odsunęła się powoli od niego i ponownie spojrzała na niego.
    — Nie wystarczało ci, że przez prawie dwie godziny się mną zabawiałaś — wybuchł niespodzianie.
    Zerknęła na niego lekko przymrużonym spojrzeniem, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że za bardzo się uniósł, co mogło się odbić na nim. Powiódł spojrzeniem za swoją dziewczyną, która wyprostowała się, zeszła z jego ud, by po chwili stanąć tuż przy krawędzi łóżka, mógł tylko patrzeć, jak rozpina guzik przy swoich spodniach, po czym chwyciła się za ich skraj, zsuwając powoli ze swoich pośladków, lecz nie tylko jeansy wylądowały na ziemi, lecz również jej dopasowane do górnej części bielizny figi. Ponownie wspięła się na łóżko i zupełnie jak niespełna minutę temu znalazła się w tej samej pozycji, jednak nie usiadła na jego biodrach.
    — Zabawić się dopiero mogę kotku!
    Odezwała się dopiero po krótkiej chwili, po czym pewnie chwyciła jego męskość w dłoń i powoli zaczęła wsuwać sobie go do pochwy, widział delikatną radość w jej oczach, gdy uśmiechnęła się, do niego czarująco nim zaczęła, powoli się unosić mógł czuć jedynie, jak zaciska mocniej mięśnie na krańcu jego męskości, by je rozluźnić z chwilą gdy ponownie opadła, każdy jej początkowy ruch był spokojny, nie starała się nawet przyśpieszyć, nie zamierzał ukrywać, niezwykle zadowolił go widok, poruszającej się nad nim kobiety, która z wyrafinowaniem i zmysłowością oddała się rozkoszy, mógł teraz żałować tylko jednego, że związała mu te przeklęte ręce. Mógł teraz tak bardzo ją pieścić, jednak miał ograniczone ruchy, mimowolnie poruszył niespokojnie ramionami, starając się w jakiś sposób, poluzować wieży jednak było to wręcz nie możliwe, niestety nie obeszło się to bez zwrócenia uwagi swojej ukochanej dziewczyny, która tylko przelotnie spojrzała na jego przywiązane, dłonie nim pochyliła się, lecz ani na moment nie przestając się poruszać.
    — Kiciu przypominam ci, że nie możesz nic zrobić — mówiła, po czym uchwyciła jego usta w długim i pełnym namiętności pocałunku, odsunęła się od niego, ich lekko przyśpieszone oddechy mieszały się ze sobą gdy praktycznie jej usta były o kilka milimetrów od niego, słyszał, jak zamruczała cicho, co niezwykle go podnieciło, a on czuł, jak zaczyna poruszać, się nieco szybciej niż wcześniej — Nawet mi się to podoba… ty pode mną… to zaskakujący zwrot akcji — mruknęła cicho — Chyba częściej będę musiała przejmować nad tobą kontrole… i zabawiać się na własnych zasadach — powiedziała cicho gdy powróciła ponownie do nieco wolniejszych ruchów, gdy słyszała jego nieco urywany oddech, uchwyciła jego twarz w dłonie i pewnym ruchem zwróciła ku sobie — Powiedz mi Michaelu, jak długo będziesz w stanie wytrzymać, co? — zagadnęła nagle.
    Nie mógł zrozumieć jej początkowych słów, jednak w momencie gdy zaczęła się unosić się i opadać znaczniej szybciej niż poprzednio zrozumiał, co miała na myśli i mógłby tego pożałować gdy odchylił mimowolnie głowę do tyłu, a spomiędzy jego ust wydobył się głośny jęk, jak mógł sądzić, że ta dziewczyna nie zapragnie się nim aż tak, widział jej uśmiech gdy pochylała się nad nim, patrzył, jak zakłada opadający kosmyk włosów za ucho.
    — Czyli nie długo — zaśmiała się urokliwie.
    Przyśpieszyła znaczenie swoje ruchy, doprowadzając go niemal do obłędu, ponownie mocniej się poruszyła, a on był na skraju upragnionej ekstazy, dosłownie jak przed paroma chwilami gdy zabawiała się w najlepsze, z nim na tym pieprzonym krześle nie pozwalając mu, poczuć tego spełnia, nie wiedział, jak długo zdoła, wytrzyma, ile jeszcze zdoła znosić jej zagrywek, pragnął tej jednej chwili, o której marzył od przeszło dwóch godzin, jednak jego kochana dziewczyna nie pozwalała mu nawet poczuć odrobinę tej namiastki, jednak z chwilą gdy poczuł, jak ogarnia go tak utęskniona ekstaza, a ona mogła, tylko wsłuchiwać się jak krzyczy jej imię.
    — No widzisz kotku — rzekła nagle — Nie jestem bez serca — mruknęła, wysuwając się z niego, po czym oparła się delikatnie na nim — To jak jedziemy z kolejną rundą — stwierdziła, gdy widziała, jak lekko otwiera usta — Dopóki ja nie poczuje satysfakcji z tego poranka, nie pozwolę ci odpocząć.
    W tamtej chwili mógł tylko wyklinać samego siebie, za wcześniejsze namowy na szybki seks, widząc, spojrzeniu oczu Julii wiedział, że nie kłamała, nie pozwoli mu odetchnąć, aż ona nie będzie zadowolona. To przedpołudnie zapowiadało się jeszcze nie kończyć.

✰✰✰

No i witam w ostatnim rozdziale tego miesiąca no i zapytacie co z grudniem. Poniżej jest harmonogram grudniowych premier i z racji, że Wigilia i Sylwester wypadają akurat w sobotę w dzień premiery Julki to możecie się domyślić kiedy pojawia się nowe rozdziały:

17 grudnia — TOM 3: IMPRISONED — Rozdział 6
24 grudnia — TOM 1 — BEFORE BECAME A STAR — Rozdział 3
31 grudnia — TOM 3: IMPRISONED — Rozdział 7

Przyznam, że ten harmonogram i te trzy ostatnie soboty miesiąca sprawdzają się w publikacjach i przy tym pozostaniemy co do dalszego rozdziałów wyjaśnienia oczywiście w Sylwestra.
Do zobaczenia

Saturday, November 12, 2022

III 04 — WYPIJMY ZA TO...

    Przeszła przez próg swojego mieszkania, rozglądając się z uwagą po ciemnych ścianach apartamentu. Była stęskniona za tym małym gniazdkiem, które sobie uwiła wraz z trójką swoich małych czworonogów. Z cichym westchnieniem, zsunęła ze swojego ramienia torbę ze swoimi rzeczami, układając ją na szafce we wnęce przedpokoju. Ukucnęła, stawiając transport na ziemi, ówcześnie odpinając smycz, z obroży swojej malej przyjaciółki, która od razu pognała w stronę schodów, które wiodły na niższe piętro mieszkania. Uchyliła drzwiczki, co chętnie wykorzystała Cindy, która pobiegła w ślady swojej psiej koleżanki. Pozostawiła małą skrzynię przy wejściu, pozostawiając w niej nieco obrażonego Wathera, który w trakcie drogi uciął sobie drzemkę.
    Westchnęła cicho, ujmując między swoje zgrabne palce skraj czarnego paska, zawiesiła ją sobie na barku, podążając mozolnym krokiem za swoimi futrzakami. Schodząc po jasnych stopniach, widziała odbijający się blask powoli zachodzącego słońca nad linią miasta, które budziło się do wieczornego życia. Pomimo spędzonych tu chwil gdy mogła bez żadnych wyrzutów sumienia spoglądać na ten piękny widok za oknem, wciąż ją ujmował i wprawiał w osłupienie, było w tym coś zaskakujące, niepowtarzalnego czy niezwykłego. Mogła lekko przesadzać, że rozczulała się nad widokiem zachodzącego złotej kuli, jednak ona kochała takie widoki, gdy mogła spoglądać jak złocisty blask słońca, znikał za brzegiem oceanu, witając ze snu osoby po drugiej kuli świata. W jakiś sposób ujmowało ją to jej dusza romantyczki, którą w sobie miała, choć głęboko skryta zawsze potrafiła dać o sobie znać.
    Nagły dźwięk powiadomienia wytrącił ją z głębi swojej melancholii. Opuściła ramiona, wsuwając rękę do kieszeni swojej jasnej bluzeczki, przesunęła palcem po hartowanym szkle, a ekran wyświetlił fotografię, którą przeciął pasek wiadomości tekstowej. Wchodząc w nią, w skupieniu prześledziła krótki tekst. Było to kolejne zaproszenie na imprezę w bractwie, w którym była częstym goście na jakiś potańcówkach, patrzyła przez moment w skupieniu na jego propozycje, analizując wszystkie za czy przeciw. Właściwie nie miała nic do stracenia, nieco brakowało jej spotkań z przyjaciółmi przez ostatnie tygodnie, choroba ją całkowicie uwięziła w domu, przez co przeklinała ją każdego dnia ku rozbawienia Mike’a, który słysząc jej wieczne narzekania, śmiał się w głos, doprowadzając ją jeszcze do większej furii.
    Pokręciła głową na samo wspomnienie tamtych dni, wsunęła ponownie swojego smarthona do wnętrza kieszonki, wspinając się wolno po jasnych stopniach. Musiała odwrocie przyznać, że spędzone dni w towarzystwie ukochanego sprawiły, że w jakiś sposób przyzwyczaiła się do tego tymczasowego wspólnego mieszkania, choć już raz zdarzyło się, że wspólnie mieszkali pod jednym dachem, wtedy ich relacja nie była tak głęboka, owszem była silna, bo traktowała go jako oddanego przyjaciela, ale teraz było to co innego, w odmienny sposób odczuła te dwa tygodnie.
    Nic jej bardziej nie cieszyło jak obudzenie się w jego ramionach, mając świadomość, że jest przy niej, a ona nie potrzebowała nic więcej by czuć się bezpieczna, chciała każdego dnia coraz bardziej chłodnąć ciepło jego ciała gdy wtulona w niego śniła nieprzerywalny sen, który mógł trwać wiecznie może i bywały dni gdy spędzali noce u siebie, ale to było coś innego, wtedy miała świadomość, że kolejnego dnia nie zbudzi się, nie mając go przy sobie, napawało ją taką radością, że nie mogła powstrzymać soczystych rumienieńców, które spowijały jej blade policzki.
    Drgnęła nagle gdy nieomal nie wpadła na uchylone drzwi sypialni, pogrążona w swoich rozmyślaniach nie dostrzegła, że ciemne skrzydło było lekko otworzone. Wzdychając nieznacznie, bezpiecznie przeszła przez próg swojego pokoju, za którym tak tęskniła. Chwyciła skórzany pasek bagażu, unosząc go nieznacznie by po chwili zdjąć go ze swojego barku, torba z cichym łoskotem wylądowała na ziemi. Nie miała czasu zajmować się rozpakowaniem rzeczy, musiała się przygotować na imprezę na kampusie. Zdecydowanie brakowało jej tych wieczorów usłanych głośną skoczną muzyką, śmiechem studentów pozostałych roczników czy głośnych rozmów, czy przy alkoholu nawet głupie zabawy nie sprawiały jej problemów, choć znała ograniczenia, których nawet po wielu wybitych procentach przestrzegała, chociaż były osoby, które chciały ją złamać, jednak ona była silna, nawet kolejne napoje wyskokowe nie zmieniły jej zdania.
    Wchodząc do ogromnej łazienki, zsunęła ze swoich barków narzuconą bluzę, którą odrzuciła w kąt. Nudząc cicho jakąś melodie, stanęła przed lustrem, chłonąc otaczający ją cisze, może była osobą, którą lubiła towarzystwo znajomych czy bliskich, ale ceniła sobie chwile gdy mogła spędzić czas tylko sama ze sobą, bez brata, ukochanego czy przyjaciół. Nie do końca nie wyzbyła się swojej izolacji, od otaczającego ją świata wciąż w niej tkwiła, lecz teraz jej to nie przeszkadzało. Chwyciła skraj spinki, którą upięła swoje przydługie bardzo jasne brązowe włosy. Ponownie zdecydowała się na zmianę odcienia włosów jednak tym razem nie tak szaloną jak wcześniej, wolała coś spokojnego neutralnego, przeczesała włosy palcami, spoglądając na swoje odbicie w tafli lustra. Nie widziała już w nim zmęczonej infekcją dziewczyny, której jedynym celem przez ostatnie dni było jedynie leżenie w łóżku, wygrzewając to paskudztwo, co w niej siedziało. Musiała to przyznać, że była kompletnie bezużyteczna przez ostatnie tygodnie. Nie mogła nic zrobić, obciążającego jej osłabiony organizm co ją niesamowicie irytowało, bo ileż można było tylko odpoczywać, pragnęła działać, chciała, żeby wokół niej się coś działo prócz towarzystwa czwórki czworonożnych przyjaciół oraz chłopaka, dlatego wolała się wybrać na zabawę, bo nie zamierzała znowu spędzać wieczoru w swoim mieszkaniu gdyby nie ta propozycja pewnie wykorzystałaby sytuacje i pojechała pojeździć za miasto przez całą noc. Brakowało jej pętu w kołach, możliwości poczucia adrenaliny z szybkiej jazdy swoim ścigaczem, chcąc mierzyć się z osobami równymi sobie, poczuła skurcz na samo wspomnienie, zdecydowanie musiała odwiedzić resztę a przede wszystkim pogadać z Alexis i dowiedzieć się co się dzieje z jego bratem. Adrien od tygodnia nie odbierał jej telefonu, co ją niepokoiło, nie odpowiadał na emaile czy wiadomości, jakby zapadł się pod ziemię. Za każdym razem kiedy do niego dzwonił, włączała się sekretarka. Martwiła się o przyjaciela, była pełna obaw czy nic mu się nie stało. Owszem mogła zadzwonić do jego brata, ale szkopuł tkwił w tym, że nieznana jego numeru. Próbowała dodzwonić się do Marinette z nadzieją, że może wie gdzie, się podziewa jej chłopak, ale ona też milczała.
    Popatrzyła na wyświetlacz, który nagle rozbłysk jasnym światłem a ona widziała na ekranie zdjęcie koleżanki z roku, odłożyła szczotkę do włosów na skraj umywalki, chwytając dzwoniącego smartfona. Nasuwają zieloną słuchawkę przyłożyła urządzenie do ucha słysząc po drugiej stronie głos znajomej
    — No nareszcie — usłyszała po drugiej stronie głos Cassie — Już myślałam, że umarłaś — dodała z lekką pretensją w głosie znajoma ze studiów.
    — Od razu przechodzi do merytoryki rozmowy, zamiast się przywitać — skomentowała lekko oburzonym głosem — Cześć Cassie.
    — Hey, cześć — odparła niezwykle pośpieszenie — Dobra czy moja ulubiona koleżanka dalej leży chora w łóżku, czy zamierza wreszcie przyjść na imprezę.
    Roześmiała się w głos, spoglądając z pewnością na siebie w lustrzanym odbiciu, ponownie rozczesując pasma swoich jasnych włosów:
    — Tyree już mi zagroził że jeśli się nie zjawięk osobiście mnie ściągnie na tę domówkę.
    — Czyli będziesz — ucieszyła się młoda kobieta — Dobra tylko wystrój się, musisz dopiec pewnemu frajerowi.
    — Cassie naprawdę Angelo to prostak, najgorszego sortu męski podrywacz, żebym nie powiedziała gorzej. Zachowuje się gorzej od Adrien! Agreste w końcu wydoroślałk a ten ma dwadzieścia dwa lata i wciąż zachowuje się jak szczeniak a niby taki dorosły — mruknęła ironicznie.
    — Męska dziwka to chciała powiedzieć.
    Wywróciła oczami na jej ostatnią uwagę. Schyliła się, zaglądając do jednej z najniższych szafek, przesunęła na bok suszarkę, chwytając rączkę lokówki, wyciągnął ją ze środka. Popychając drzwi ramieniem, weszła do sypialni, do której dumnym krokiem weszła Cindy, wskakując na zaścielone łóżko, nie patrzyła, jak odwraca się wokół siebie, by wygodnie się wyłożyć. Usiadała przy toaletce, pozostawiając na jej jasnej blacie urządzenie.
    — Delikatnie rzecz ujmując — odparła jedynie — Ile już dziewczyn zaliczył? Nie liczmy tych, które tego nie zrobimy na wzgląd na swoje związki.
    — Szczerze zgubiłam się przy dwudziestej — odparła spokojnie.
    Roześmiały się w głos. Historie o podbojach łóżkowych uczelnianego lekkoducha seksualnego obiegają kampus mniej niż godzinę, plotki szybko się roznoszą, a oni wiedzą niemal dokładnie, która dziewczyna uległa czarowi tego przystojniaka, który pozostawił ją ze złamanym sercem. Jeśli miała być szczera, nie widziała w nim nic pociągającego, bardziej określiła go typem spod ciemnej gwiazdy z ładną buźką. Zdanie na temat tego było niepochlebne i większość dziewcząt unikała spotkań z nim, nie chciały być jego kolejną ofiarą. To jej przypominało czasy gdy musiała się użerać z Adrienem w szkole średniej a teraz, niepokoiła się, że przyjaciel nie daje znaku życia.
    — Dobra pogadamy, jak przyjdę, a muszę się jeszcze przygotować, na razie Cassie.
    Rozłączyła się niemal natychmiast, odrzuciła telefon na stolik, chwytając nagrzaną lokówkę. Wsunęła pierwszy kosmyk włosów do urządzenia, włączała pierwszą wyświetlającą się jej playlistę na portalu muzycznym, wypuściła pofalowany kosmyk z lokówki. Popatrzyła na siebie gdy ostatni z loków opadł na jej ramię. Wyłączyła urządzenie, kryjąc ją do jednej z szuflad, nie zamierzała na nowo się malować. Delikatny makijaż, który wybrała, zdecydowanie jej odpowiadał, chwyciła jedynie kredkę, poprawiając kontury kociego oka, który nadał jej nieco drapieżności, co najbardziej spodobało się Mike’owi, już nie raz prosił ją, by pokazała mu się nieco seksownym wydaniu, a ona odmawiała za każdym razem, nie na wzgląd, że nie chciała, ale pragnęła przygotować dla niego coś wyjątkowego przygotować. Dobrze wiedziała, że cholernie mu się podoba w obcisłej skórze nie jednokrotnie widziała jego pożądliwe spojrzenie na sobie gdy ubierała na siebie swój zwyczajny strój do treningów motorowych. No cóż, życie bywa zaskakujące.
    Skryła kosmetyk w pudełeczku, ponosząc się sprzed toaletki, podeszła do jednej z półek wysuwając, spod między ułożonych ubrań wyjmując białą bluzeczkę. Nie miała zbytnio pomysłu co na siebie nałożyć, więc bez namysłu wzięła, podchodząc pod srebrne wykończenie spódnice, która nie była zbyt długa. Nie zamierzała się stroić czy w jakiś sposób się eksponować od tego były dziewczyny, które chciały być gwiazdeczkami nie ona. Nasuwając na siebie spódnice, wpuściła do środka fragment bluzeczki, która idealnie pasowała do brokatowego wykończenia ubrania. Chwyciła jedną ze swoich skórzanych kurtek, nasuwając je sobie na ramiona, chwyciła włosy, które zaplątały się między ciuchami, opuściła je na plecy. Wychodząc, z sypialni w zapięła w trakcie naszyjnik pod szyją, trzymając między zębami kartę magnetyczną. Ostatnio w ich bloku zostały wstawione zamki elektroniczne, oprócz manualnych mogli wejść za pomocą specjalnych tekturek, które otrzymywali, było to bardzo pomocne gdy pośpiesznie musieli wyjść z domu. Przechodząc przez salon, zerknęła na swoich przyjaciół, którzy leżeli wygodnie na kanapie, pokręciła rozbawioną głową, wspinając się po schodach. Słyszała dzwoniący telefon w kieszeni kurtki, jednak nie zamierzała odbierać, zapewne był to Patrick, który po nią przyjechał. Wychodząc z mieszkania, przyłożyła kartę do zamka elektronicznego, wciskając ją do wnętrza skóry. Nie zamierzała brać torebki, bo nic nie brała oprócz telefonu i karty magnetycznej, którą ówcześnie skryła za futerałem telefonu.
    Przechodząc przez mosiężną bramę, dostrzegła nieopodal zaparkowany samochód znajomego, podeszła do niego, uśmiechając się lekko na widok lekko oniemiałej miny chłopaka. Wsiadała do środka, a z jej ust nie chciał zejść uśmiech gdy dwudziestolatek zapatrzył się na nią.
    — Patrick przypominam ci, że jestem zajęta — upomniała go, widząc jego wzrok.
    — Zdecydowanie psujesz mi plany królowo — zaśmiał się, jednak widząc jej mordercze spojrzenie, pośpieszył z wyjaśnieniem — Spokojnie Lalya by mi łeb ukręciła gdybym zarywał do innej.
    — Przynajmniej trzyma cię w szachu — zaśmiała się cicho.
    Dotarcie pod kampus trwało wieczność a wszystko przez zakorkowaną autostradę stanową, jak się dowiedziała od Tima, do którego wpadli, by odebrać jego i jego narzeczoną był koncert jakieś popularnej gwiazdy muzyki pop nieopodal ich uczelni, przez co wiele osób oraz fanów śpieszyło na ten występ. Co do Isabelii i Tima ten rok był dla nich pełen wrażeń. Zdecydowanie im się zaczęło powodzić. Chłopak zdecydował się oświadczyć swojej wieloletniej dziewczynie, z którą widywał się niemal od dwóch lat, rozmawiając z parą, dowiedziała, że zaczęli się ze sobą widywać w podobnym czasie co ona z Mike’m. Oboje byli gotowi na większe zobowiązania i nie bali się tej kolejnej decyzji o spędzeniu wspólnej przyszłości ze sobą. Dobrze pamiętała ten dzień gdy dowiedziała się od przyjaciółki o oświadczynach, była wtedy śpiąca na zającach, po zarwanej nocy na wyścigach dwukrotnie musiała jej powiedzieć, by zrozumiała co do niej mówić. Ogromnie im gratulowała, bo sama uważała, że pasują do siebie i stworzą w przyszłości idealną rodzinę wraz ze swoimi przyszłymi dziećmi a ona, pomimo że spędziła, z muzykiem tyle czasu wciąż nie chciała, wychodzić za niego nie chodziło tu o to, że nie chciała po prostu na razie, nie była na to gotowa. Wolała zaczekać, co Michael doskonale rozumiał. Czy czuła wtedy zazdrość raczej szczęścia, że jej znajomym tak dobrze się układa! Ona też nie narzekała na swoje życie półki była z dala od swojego byłego chłopaka.
    Westchnęła cicho, przekraczając próg domu bractwa, przecisnęła się między grupką ludzi, którzy zgromadzili się w przedpokoju. Przeszła obok jakiś pary, która jawnie się obściskiwała, skrzywiła się nieznacznie na ten widok i pognała w głąb mieszkania, nawet nie zwracając uwagę, na których znajomych zgubiła w wejściu. Znalazła się w końcu w salonie gdzie pomimo grającej głośno muzyki oraz miejsca, które było przeznaczone do tańca, było wyjątkowo mało osób. W oddali widziała Jonathana, który dyskutował z jakimś kolegą, popijając alkohol z czerwonych kubeczków. Przeszukała spojrzeniem resztę imprezowiczów w nadziei, że trafi na któregoś ze swoich bliskich kolegów, jednak nikogo nie dojrzała prócz zastępcy samorządu, zrezygnowana poszła do kuchni, gdzie miała nadzieje, dostanie coś wysoko procentowego. Dziś miała ochotę się zabawić. Usiadła na jednym, z wolnych stołków parowych prosząc barmana o jakieś drinka. Po chwili wylądował przed nią kubek z zamówionym alkoholem. Upiła jego łyk, skrzywiła się, czując palące uczucie w przełyku.
    — Alan do jasnej cholery coś ty mi zrobił! — krzyknęła nagle — Ja cię prosiłam tylko o wódkę z colą, a ty jakieś świństwo mi dajesz — wkurzona odstawiła kubek, patrząc wyzywająco na studenta.
    — Nie przesadzaj, nie było to takie złe, to mój nowy wynalazek — powiedział dumnie.
    — Udław się tymi eksperymentami! Ponownie proszę o zwykłego drinka, jestem po antybiotyku i nie chce odlecieć w przeciągu godziny, po tobie zachciało się doświadczeń — warknęła na niego — Dawaj mi to, co zamówiłam!
    — Dobra tylko niej bij.
    Obruszony lekko chłopak ponownie wziął się za przygotowywania jej napoju a ona opadła na blat z cichym westchnieniem jednak długo nie mogła pobyć sama ze swoimi myślami gdy usłyszała za sobą głos Luki:
    — Królowo ty moja.
    Odwróciła się przez ramię, widząc zmierzającego w jej kierunku chłopaka o barwnych niebieskich włosach, zsunęła się z krzesła, podchodząc do niego. Z nikim innym jak właśnie z nim nie uwielbiała bawić się na domówkach, czy imprezach był to jej partner nie tylko od picia, ale dobrej zabawy, często to oni rozkręcali najlepszą zabawę, na kampusie czego ona by nie powiedziała.
    — Powtarzałam ci tyle razy, byś mnie nie nazywał królową! — mówiła zezłoszczona, lecz pozwoliła się przytulić.
    — Dla mnie nią zawsze będziesz — odparł, siadając tuż obok niej, porwał z rąk Alana nowy napój procentowy, po czym go upił — Stary znowu się bawisz, przestań, nikomu nie przypadają te twoje eksperymenty do gustu. Dobrze sprawdzasz się, twoje zwyczajne shoty wiec do nich wróć! — znaglił go — Dobrze moja królowo kogo dziś upijamy.
    — Mnie! — krzyknął ktoś z tyłu.
    Zamarła nagle słysząc tak znajomy głos. Nawet nie próbowała, domyślać się kto mógł kryć się za tym barwnym, lecz stanowczym głosem. Wolno zeszła ze stołka, odwracając się przez ramię. Patrzyła, z uwagą jak przedziera się przez grupkę zgromadzonych w pobliżu studentów starszego roku, kosmyki jego blond włosów opadały na czoło, delikatnie wpadając do jego oczu. Stanął przed nią rozpromieniony, a jego uśmiech był niemal tak zaraźliwy, że nie umiała powstrzymać gdy kącik jej czerwonych ust uniósł się ku górze.
    — Adrien co ty tu robisz? — pytała zdumiona.
    — Jak to, co? — odparł głupkowatym tonem — Imprezuje młoda — dodał, z wyszczerzam.
    Czuła jego dłoń, która wolno wiodła po jej talii, nawet nie zwróciła uwagi, jak zacisnął swoje palce na jej boku. Nie specjalnie jej to przeszkadzało jej gdy ją obejmował, często to robił gdy spotykali się na jakiś grupowych spotkaniach ze znajomymi. Może z boku mogło wyglądać to na zbyt poufały gest z jego strony i nieświadomi relacji, które ich łączą, mogli pomyśleć, że łączy ich głębsze uczucie jednak to było łgarstwo. Ani ona a tym bardziej Adrien nie pomyśleliby o zdradzie swoich drugich połówek i straceniu osób, o które tak walczyli. Z wrogów stali się oddanymi sobie przyjaciółmi, to niesamowite jak ich stosunki zmieniły się w zaledwie kilka tygodni. Uwielbiała tego chłopaka, jego styl bycia, humor i po prostu jego podejście do życia, choć studia, które obrał, wymagały od niego nie tylko tęgiego umysłu oraz niesamowitego sprytu, który przyda mu się na sali sądowej, jako przyszły adwokat jak każdy młody człowiek uwielbiał się zabawić czy wyluzować po męczącym tygodniu na zajęciach, czy wykładach.
    — Gdzie byłeś przez ten czas? — pytała gdy stanęli w jednym z bardziej zacisznych miejsc, o ile można było je znaleźć.
    — Nie czytałaś wiadomości na grupie? — zdumiał się, upijając spory łyk kolorowego drinka — Pisałem, że wybieram się do Marinette i nie będzie ze mną kontaktu przez tydzień. Ty rzeczywiście byłaś chora, skoro nie spoglądałaś na wiadomości — roześmiał się w głos.
    — Bardzo zabawne Agreste — prychnęła z przekąsem, ku rozbawieniu blondyna — Ostatnią rzeczą, o jakiej myślałam to zaglądanie na konferencje grupowe, cudem było dla mnie gdy zajrzałam na rozmowę z kumplem z dawnej szkoły — odezwała się, przypominając sobie jedną z wielu rozmów z Anthonym.
    Od czasu jej ostatniej rozmowy z przyjacielem z dawnych lat dość dużo myślała o tej całej sytuacji, rozmyślając nad jego wyznaniem na temat Clarka. Od momentu gdy ich związek zaczął się rujnować, a młodzieniec popadł w jakieś szaleństwo, które ogarnęło jego umysł, rozumiała, że nie jest przy nim bezpieczna jednak czy była na tyle ślepa, by nie dostrzec w nim narkomana, którym był. Po latach pewne sytuacje nabrały barw, a ona zaczęła pojmować jego dziwne wysoki, mogła się już wtedy domyślić, że ma do czynienia z jakimiś środkami wyskokowymi, lecz strach przyćmiewał jej rozsądek, przez co mogła śmiało powiedzieć, była ślepa. Niewidoma na to, że jej były chłopak brał narkotyki. Wszystko zaczęło nabierać sensu, a ona rozwiązała pewne zagadki, z którymi się męczyła. Podzieliła się swoimi rozmyślaniami z Mike’m, który nie ukrywał niepokoju o nią po krótkiej wymianie z jej oddanym kolegą. Tym razem nie zamierzała grać na cholerną zwłokę, nie chciała być w jego stosunku nie szczera nawet jeśli temat dotyczył jej byłej miłości. Potrzebowała mieć świadomość, że ktoś jest przy niej i w razie jakieś jej durnych pomysłów wybije jej to z głowy, może i mogła dzwonić do Anthony’ego, dzieląc się z nim swoimi niedorzecznymi pomysłami, musiała mieć przy sobie kogoś, kto ją uchroni przed własną głupotą gdy chodziło jej byłego chłopaka.
    — Przystojny przynajmniej — odezwała się nagle Cassie, która stanęła za nią.
    Wyczuła, jak opiera swoje dłonie na jej barkach, popatrzyła na nią gdy przechyliła głowę nad jej ramieniem, wpatrując się w nią swoimi piwnym spojrzeniem, który było ujmujące piękne.
    — Słyszałam, że podobno nie szukasz żadnego faceta — wypomniała ich niedawną rozmowę — Oddam Tony’ego tylko w dobre ręce kochana — zagroziła jej, unosząc delikatnie dłoń i machając palcem przed jej oczami.
    — Czyżby znudził ci się obecny partner — wtrącił swoje dwa grosze, były model — Idziesz do innego? — spytał z rozbawieniem.
    — Jeszcze czego — oburzyła się — Za nic w świecie nie odejdzie od niego, za bardzo go kocham, by go zostawić.
    Odstawiła na pobliską komodę opróżniony po alkoholu kubek, patrząc na znajomą, która uczyniła sobie z jej kolan darmowe siedzenie. Przewróciła spojrzeniem na ten widok. Cassie już taka była, więc nie była zdumiona gdy siedziała z szerokim uśmiechem na jej udach.
    — Cassie złaź ze mnie! — krzyknęła nagle.
    — Nie najpierw pokaż mi zdjęcie tego przystojniaka.
    Prychnęła cicho, delikatnie przekręcając głowę w geście oburzenia. Naprawdę zależało jej na szczęściu Anthony’ego i naprawdę nie miała nic przeciwko koleżance, jednak nie była pewna czy zdołają się polubić, wiedziała jakiej kobiety szukał przyjaciel i pomimo że Cassie nic nie brakowało, nie była w typie jego charakteru, nie chciała, by oboje byli zranieni jeśli coś się nie powiedzie, chciała dla ich obojga wszystkiego, co najlepsze, jednak miała dziwne przeczucie, że ten związek zwyczajnie może się nie udać nawet przez wzgląd na dzielącą ich odległość. Owszem mogli spróbować związku na odległość jednak czy byliby wtedy na tyle wytrwali, by przezwyciężyć to i być razem. Była pełna wątpliwości, dlatego dla ich dobra wolała ich nie zapoznawać i może w tej chwili zachowała się jako egoistka, która nie chce połączyć znajomej z jej najbliższym kumplem, jednak wiele ich różniło i oboje szukali czegoś innego, co by znaleźli przy sobie. Dobrze wiedziała, czego oboje pragnął i zwyczajnie wiedziała, że to może się nie udać. Bawiła się już w swatkę dwukrotnie gdy na nowo połączyła Marinette i Adriena, a parę miesięcy później zapoznała Chestera z sąsiadką, którą poznała w dzień przeprowadzki i spoglądając na nie, z perspektywy czasu widziała, że te relacje jak i związki były niezwykle udane, co niezmiernie ją cieszyło. Obie pary były jej ogromnie wdzięczne, że zdołała ich połączyć, bo teraz świata poza sobą nie widzą, a na niczym jej nie zależało, by zwyczajnie byli szczęśliwi i spełnieni. W przypadku związku jej i Michaela cóż nikt im nie musiał pomagać i pomimo że napotkali niemałe trudności na swojej drodze, teraz nie potrafiła wyobrazić sobie życia bez tego faceta, który tak odmienił jej życie. Oboje potrzebowali siebie wzajemnie by sobie pomóc i wzajemnie pokochali siebie, gdyż mogli poznać siebie takimi, jakimi byli, nie musząc nikogo udawać.
    — Pokaże ale jeśli zdejmiesz swoje kształtne pośladki z moich ud. Schodź! — jęknęła cicho.
    Ku jej zaskoczeniu, ciemnowłosa zerwała się na równe nogi, jednak zanim mogła, popatrzyć co robi, siedziała między nią a rozbawionym tą całą sytuacja Adrien’m. Patrzyła kątem oka, jak podnosi się ze swojego siedzenia, niemal po chwili wtopił się w tłum imprezowiczów, a ona straciła go z oczu, jednak w tej samej chwili przed nimi stanęła Isabella i Scarlett z shotami między dłońmi.
    — Wreszcie się od niego uwolniłam — mruknęła zadowolona przewodnicząca samorządu, siadając na oparciu kanapy — Jaki ten Jonathan potrafi być upierdliwy — marudziła, poddając jednej z kubków młodej Bennington.
    — Ale przyznaj, że jest słodki — wtrąciła się dwudziestolatka, odbierając od niej napój.
    Śmiała się w duchu gdy dojrzała na policzkach dziewczyny nieznaczny rumieniec. Sapnęła cicho coś pod nosem, przytykając kubeczek do ust, pociągając spory łyk procentów.
    — Pokazuj te zdjęcia — nagle krzyk Cassie przeszył ją na wskroś.
    Drgnęła przestraszona, o niemal nie wypuszczając, kubka z dłoni. Zrezygnowana, poddała się, odstawiła bezpiecznie drinka na bok, sięgając do kieszeni swojej skórzanej kurtki. W momencie gdy natknęła się na swój telefon, przed nimi stanęły inne dziewczyny z roku, z którymi bliżej się znała, mogła powiedzieć, że się nawet przyjaźniły, zaciekawione nagłym zgromadzeniem przysiadły na oparciu kanapy.
    — Co oglądamy? — spytała Daphne gdy ukradkiem spojrzała jej przez ramię.
    Odnalazła bez trudu folder ze swoimi fotografami i Anthony’ego. Powiększając zdjęcie usłyszała za swoimi plecami pogwizdywanie Libby:
    — Jakie ciacho — rzekła dziewczyna — Ma ktoś do niego numer? Chce go wyrwać.
    — Ja byłam pierwsza więc siedź cicho — upomniała ją Cassie.
    — Dziewczyny muszę was zmartwić — rzekła w pewnej chwili — Czy pisałybyście się na związek na odległość? — zagadnęła jedynie.
    Stłumiła chęć parsknięcia śmiechem gdy usłyszała ich zbiorowy jęk niezadowolenia, kręcąc głową, ponownie chwyciła tekturkę z upitym napojem, siorbnęła jego spory łyk, słysząc narzekania dziewczyn, były wyraźnie załamane, że taki urodziwy chłopak mieszka wiele mil dalej, a one nie ą w stanie zdobyć jego serca.
    — Skąd on jest? — zagadnęła Libby poprawiając swoją jasną sukienkę.
    — Z Arizony — odparła z delikatnym uśmiechem — Na stałe mieszka w Phoenix.
    — Czemu najlepsze partie są zajęte, albo mieszkają w sąsiednim stanie! — jęknęła marudnie.
    Pzostałe singielki zawtórowały jej, a ona już nie ukrywała cisnącej się na jej usta radości. Jej wysoły śmiech wyraźnie rozbudził studentki, gdyż zmierzyły ją tak nienawistnym wzrokiem, że jej wesołość jeszcze bardziej nabrała na sile. Nie zwrócili uwagi gdy parę osób popatrzyło na nich, posyłając im zdumione spojrzenie, jednak ona wciąż cicho chichotała, zbierając pogardliwe spojrzenia koleżanek.
    — Przestań rechotać! — wrzasnęła Scarlett — Ty przynajmniej takich problemów, bo masz faceta.    
    — No mam, ale dziewczyny jak tak nie dramatyzowałam jak go nie miałam.
    — Bo nie szukałaś nikogo — głos Adriena przedarł się przez panującą muzykę.
    Blondyn przeszedł przez małe zgromadzenie z butelką piwa w dłoni. Stanął przed nimi dziwnie z czegoś zadowolony, a ona jedynie pokręciła na niego głową. No tak całkowicie zapomniała, że Agreste uczestniczył do tego samego liceum co ona.
    — Ale ktoś uznał, że woli mi się naprzykrzać — odparła z ironią.
    — Błagam cię dziewczyno, to było dwa lata temu, podobno mi to wybaczyłaś. Marinette nie jest taka pamiętliwa jak ty. Jaką ja sobie przyjaciółkę wybrałem — rzekł z niedowierzaniem.
    — Jedyną w swoim rodzaju — posłała mu chytry uśmiech, odstawiła na pobliską komodę kubek z upitym drinkiem, po czym poderwała się na równe nogi — A teraz idziemy tańczyć! — krzyknęła, chwytając młodzieńca za skraj koszuli i ciągnąć w stronę parkietu.

✰✰✰

    I widzimy się w kolejnym miesiącu i kolejnymi trzema rozdziałami. Oczywiście dwa rozdziały głównej Julci i jedna sequela co do grudniowych publikacji wyjaśnię pod koniec miesiąca. Co do rozdziału on został nie zmieniony, jest taki jak w poprzedniej wersji.
    Do zobaczenia.